Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Cirilla]

Dziewczyna usiadła wygodnie na fotelu wpatrując się przed siebie. W milczeniu wysłuchała tego co chciał jej powiedzieć. Raczej normalna historia. Gadaliwa? Ona, nie… Nigdy taka nie była.

- Wybacz, jeżeli nie chciałeś tego mówić to nie musiałeś. Na co dzień nie lubię rozmawiać. Mówię tyle ile trzeba. Ale cóż… Próbuję być miła choć nie jestem pewna czy mi to wychodzi - powiedziała. Zastanowiła się chwilę. - To ta ciągła samotność tak mnie ukształtowała. W sumie mogłabym teraz nazwać samotność moją przyjaciółką. Jest fajna - powiedziała a potem uśmiechnęła się by po chwili się zaśmiać. Szczerze, nie sztucznie jak to zwykła robić gdy trzeba było.


[Jennefer]

Kolejne dni mijały na śpiewie albo wyłapywaniu ofiar. Zabójca… Bardzo ciekawy zawód, w sumie przyzwyczaiła się do niego. W sumie, do śmierci była przystosowana zawsze, dzięki ojcu. Nie robiło to na niej jakiegoś większego wrażenia. Do czasu… Kiedy ojciec zginął śmierć musiała stać się jej sprzymierzeńcem. Nawet jeżeli sama śmierć nie chciała być przyjaciółką dziewczyny, to została nią. Bo w końcu z czegoś trzeba było wyżyć. Samo śpiewanie nie wystarczy. Szła spokojnie ulicą, obserwując wszystko dookoła przenikliwym wzrokiem. Nie dawała drugiej sobie żadnych szans na skontrolowanie ciała. Mogło mieć to bardzo negatywne skutki. Postanowiła wejść do jednego z barów. Weszła i zamówiła co chciała a potem znalazła sobie wolny stolik i usiadła. Rozejrzała się. Jej uwagę przykuł mężczyzna siedzący sam. Wpatrywał się w jeden punkt. Ciekawość była u niej dominującą cechą. Podeszła do niego i odchrząknęła.

- Przepraszam, że przeszkadzam. Na co tak patrzysz? Wiem, że jestem ciekawska jednak… Skoro przyglądasz się czemuś tak dokładnie, to musi być to interesujące… - rzekła. W duchu modliła się, że rzecz na którą patrzył nie była telefonem. Bo jeśli była, to wyszła na idiotkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Rozmyślał nad kolejnym ruchem patrząc wprost w wahadło. Zastanawiał się czy powinien już wrócić do Lüge i powiedzieć jej, że chyba się pomyliła, co do obecnych wydarzeń. Jednak z drugiej strony, jeśli naprawdę miało się coś stać może powinien tu jednak być i jeszcze chwilę zaczekać? Nikt nie miał prawa go wykorzystywać a Crystal zdecydowanie przekroczyła pewną granicę. Jeśli jednak wprosiłby się tam mogłaby zostać ranna księżniczka, która również aktualnie miała tam niby być. Z całego tego zamyślenia wyrwał go nagle czyjś głos. On to miał szczęście do przyciągania do siebie ludzi. A jednak, gdy tylko przekserował oczy na osobę, która teraz się do niego odezwała szybko to zauważył. Taka młoda a już coś miała na sumieniu. Same jej oczy potrafiły powiedzieć mu całkiem sporo. Nie rozumiał, po co jej było mieszanie się w to bagno. Tacy jak on nie mieli już wyjścia jednak nie każdy musiał tak kończyć.

 

- To zależy, co chcemy zobaczyć - odparł z krzywym uśmiechem trzymając wahadło między palcami. - Jeden zobaczy w tym tylko wahadło a ktoś inny swe przyszłe cele zależy, jakie ma się spojrzenie - nie sądziłby ona wiedziała, z kim rozmawia. Była zbyt młoda i miała zbyt mało doświadczenia. Patrząc na nią można było pomyśleć, że raczej szukała dreszczyku emocji niż była zawodowcem.

 

Krzysztof

- Nie mam, czego wybaczać to żadna tajemnica - powiedział zatrzymując samochód pod jakimś budynkiem. - Ciekawość to cecha każdego. Poza tym to dosyć dziwne by kucyk był samotny - stwierdził spoglądając na nią kątem oka. - Z tego, co wiem wasz gatunek zawsze łaknął towarzystwa innych. Czyżbyś miała powód by unikać innych? - gdy zadał to pytanie nagle tylne drzwi samochodu się otworzyły i grupa ludzi zaczęła zabierać jakąś paczkę. Wszyscy ubrani byli w laboratoryjne kitle. Gdy tylko zabrali przesyłkę zamknęli samochód i odeszli.

- Dobra pierwsza przesyłka z głowy jeszcze jedna i na dziś koniec - spojrzał na dziewczynę kątem oka. - Jesteś głodna? Potem szansy na przerwę nie będzie, więc pomyśl nad odpowiedzią - stwierdził zerkając na nią kątem oka.

 

Jessica

- Nowy? - spytał jeden z mężczyzn spoglądając na Cyrusa, gdy inny zabierał ostrożnie z jego dłoni walizkę

- A czy to wasza sprawa? - spytała spoglądając na swą dłoń. - Mieliśmy dostarczyć wam towar i go macie to chyba wszystko, co należało zrobić - Nagle mężczyzna, który sprawdzał walizkę podszedł do rozmówcy Jessici i zaczął mu coś szeptać na ucho.

- Preparat B-248 jest wstrząśnięty - powiedział z wyraźnym niezadowoleniem w głosie. - Czyja to wina twoja czy żółtodzioba? - spytał patrząc teraz na Cyrusa.

- A jakie to ma znaczenie? - spytała twardo.

- Posłuchaj nie mam zamiaru przez twoje idiotyczne zagrania skończyć na tamtym świecie. Jeśli jeszcze raz się to powtórzy... - nie zdążył nic powiedzieć, bo w mgnieniu oka pod jego brodą znalazł się nóż. Teraz mężczyzna był wyraźnie przerażony a z jego czoła zaczął spływać nerwowy pot.

- Powtórz. Powoli i spokojnie tak bym zrozumiała - powiedziała patrząc mu w oczy.

- Jeśli coś mi zrobisz wiesz, jakie będą konsekwencje więc nie udawaj groźnej - powiedział mężczyzna starając się ukryć strach w głosie jednak nie szło mu to najlepiej. Jessica tylko zmarszczyła brwi i schowała broń.

- Znikamy Cyrus - powiedziała wściekle kierując się do samochodu. Mężczyźni cały czas nerwowo na nią spoglądali tak samo jak na chłopaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]

Westchnęła przypominając to co minęło, coś co miało zapewne nie wrócić. Może to i lepiej? Teraz żyło jej się dobrze. Nie musiała się martwić o kolejny dzień. Kiedy zapytał o to czy ma powód by unikać innych zaśmiała się cicho. Miała, oj miała.

- Cóż, kiedy jesteś zabójcą potworów nie masz zbyt wiele czasu by zadawać się z innymi. Liczysz się ty, miecze no i zapłata. Cóż, tego cholerstwa było wszędzie pełno w equestrii. Powiedzmy, że nie miałam czasu. Po za tym ciekawe mieli o mnie zdanie. Tu nie dali mi korzystać ze studni, tam zgasili mi ognisko a gdzie indziej poszczuli mną dzieci. Gdzie tu sprawiedliwość? Nie chcieli mojego towarzystwa to nie. Bell mi wystarczał - stwierdziła wzruszając ramionami. Patrzyła jak osoby w kiltach wyciągają skrzynki. Spojrzała na Krzysztofa kiedy zadał jej pytanie. - W sumie tak, jestem głodna. Zróbmy sobie przerwę, proszę - powiedziała.

 

[Jennefer]

Pokiwała głową na znak zrozumienia. To co trzymał w dłoniach było całkiem ciekawe. Ba! Nawet bardzo. 

- A ty? Co tu widzisz? - zapytała po chwili. Dopiero potem zrozumiała co powiedziała. Lekko się spłoszyła. - Przepraszam, nie powinnam chyba pytać. To trochę dziwne, że nieznajoma od tak zagaduje, prawda? - zapytała szczerząc się. - Cóż, jestem Jennefer Hunt. Może napijesz się ze mną czegoś? Mogę postawić, dostałam ostatnio wypłatę - powiedziała patrząc cały czas na wahadło. Przyszłe cele... Hah.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Główna baza Nowego Porządku, Antarktyda

- Podać 33% dawki. - rozległ się głos w pomieszczeniu wypełnionym ludźmi w różnym wieku i o różnym wyglądzie. Cechą wspólną każdego z nich był czarny uniform z białymi symbolami organizacji na bokach czarnych kitli. Same pomieszczenie także było w ciemnych barwach, jednak była to szarość niżeli bezgraniczna czerń. Pokój wypełniały monitory oraz panele, z którymi były podłączone. Na nich samych było widać skany człowieka. Najbardziej w oczy rzucała się szyba za którą było kolejne pomieszczenie, mniejsze oraz tego samego koloru. W drugim pokoju znajdowało się duże, metalowe krzesło do którego obecnie był przypięty, prawdopodobnie wbrew swojej woli, człowiek. Obok niego znajdowało się mechaniczne ramię, które właśnie miało zaaplikować wspomniane "33% dawki", za pomocą wbudowanej igły.

- Krzyczy. - stwierdził starszy mężczyzna w wieku co najmniej 70 lat, jego wzrok był nie do ujrzenia z powodu jego okrąglutkich okularów, których szkło tak odbijało światło, że oczu za nimi nie można było zobaczyć. Komponowało się to jednak idealnie z Jego łysiną oraz opieraniem się o laskę. Jednak uwaga tego człowieka nie była bez podstaw, za szybą faktycznie było widać, że przypięty mężczyzna szarpie się i krzyczy. Dźwięk za oknem był wytłumiony, więc nie było słychać co. Można było się domyśleć, że coś związanego z tym, aby go wypuścić.

Po zaaplikowaniu środku, nic przez chwilę się nie działo a potem ponownie zaczęły się krzyczeć. Przy okazji na monitorach, sylwetka człowieka zaświeciła się na czerwono i pokazywała szereg danych, jednak tylko część sztabu naukowców była tym zainteresowana. W tym wspomniany starszy mężczyzna.

- Kolejny obiekt nie wytrzymał. Czyż nie profesorze Kwietniowski? - odezwał się głos zza staruszka, po chwili obok niego stanął wysoki, młodszy o prawdopodobnie 20 lat mężczyzna w tym samym ubraniu. W oczy rzucały się jego rude włosy, a uroku dodawały mu oczy w kolorze limonki. Człowiek ten obserwował śmierć obiektu z stoickim spokojem, zerknął tylko na chwilę na personel wynoszący trupa, z którego ust i nosa wypływała dziwna, biała maź. - Widocznie trzeba podnieść wielkość podawanej dawki oraz przy okazji zagęścić ją, bo skończą jako zbiornik na wodę.

- Może masz rację Yavuz. Jednak to i tak nic nie da. Musimy znaleźć sposób, by HXC-02a utrzymywało się i było łatwe do kontroli. Obecnie to po prostu zamieniamy ich wnętrzności w tą substancję i tyle. Musimy dopracować to wszystko. Potem może się uda... - odparł starszy mężczyzna o nazwisku Kwietniowski, był On jednym z sławniejszych biologów Polskich, lecz potem zaginął bez śladu.

- W takich momentach żałuję, że nie mamy Equestrii za barierą tuż obok... Wzięlibyśmy jednego lub kilka jednorożców i wspomoglibyśmy się tą ich magią. Wtedy raczej, by się udało. Ale cóż... To raczej niemożliwe. Nie ma kucyków i raczej już ich nigdy nie będzie. - stwierdził spokojnie młodszy o nazwisku Yavuz, także dość szanowana osoba z zakresu biologii ale nie z Polski.

- Nigdy nie zrozumiem, jak możesz mówić o swojej rasie z takim zdystansowaniem od niej, jakbyś był obserwatorem. Zresztą, nie zgodzę się z Tobą w ostatniej kwestii. Historia lubi zataczać koło, pamiętaj. Nie zdziwi mnie jak znowu pojawi się Equestria, w tamtej czy innej formie. Raczej się pojawi. - mruknął pouczającym tonem starszy z tej dwójki. Na chwilę między tą dwójką zapanowała cisza.

- Zawsze żyłeś przeszłością. Jak mniemam to przypadłość wszystkich ludzi starych? - powiedział żartobliwie dawny Equestrianin. - Nie no, żartuję. Szanuję pana profesorze, jednak powoli zaczynam wątpić, czy te całe nasze eksperymenty genetyczne zakończą się w taki sposób jaki oczekują ci na górze. - westchnął odchodząc od swego rozmówcy.

 

Yavuz, którego stare imię brzmiało Sulfur Dust był niegdyś znanym chemikiem w Equestrii, który specjalizował się w siarce. A konkretniej w tworzeniu najróżniejszych substancji z niej. Podczas starć z Equestrii z buntownikami, był neutralnie nastawiony i życie na Ziemi przyjął z nadzieja na spokojne życie. Zamieszkał w Turcji, jednak długo nie pobył tam bo został praktycznie porwany i przewieziony tu. Mimo wszystko pracuje dla swych porywaczy, jednak głównie ze względu na pieniądze oraz dostęp do świetnie wyposażonego laboratorium. Nic więcej do szczęścia nie jest mu potrzebne.Idąc tak przez korytarz zatrzymał się na chwilę, przy kilku niższych szczeblem którzy słuchali czegoś w radiu. Były właśnie ciekawe wiadomości.

- ...Właśnie możemy zobaczyć rejony RPA w których wybuchły zamieszki. Wraz z wygraniem wyborów przez Front Liberalny, koalicji partii lewicowych, z wynikiem 54%, prawica odmówiła uznania wyników tych wybór. Liga Narodowa, która była koalicją wszelkiej prawicy przegrała z wynikiem 46%. Oficjalnie zwycięzcy wyborów zostali oskarżeni o sfałszowanie wyników oraz domniemane zignorowanie ciszy wyborczej. Prawica żąda powtórzenia wyborów, a jeśli do tego nie dojdzie to wywloką kłamców osobiście z parlamentów. Jeśli sytuacja się nie uspokoi grozi eskalacja konfliktu w tym państwie, a w konsekwencji destabilizacji jedynego odbudowanego kraju, w rejonie Afryki Południowej. Więcej wiadomości po przerwie.

A to było ciekawe. Wiedział, że Nowy Porządek coś kombinuje w RPA, ale trudno jest mu właśnie stwierdzić, czy to sprawka tej organizacji czy nie. Szczerze, gówno go to obchodziło. Miał pieniądze, więc niech robią Sobie co chcą. Nic nie mówiąc ruszył dalej, chcąc dotrzeć do baru dla personelu.

- Ciekawe czasy nadchodzą... Oj ciekawe... - stwierdził z uśmiechem na twarzy.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jessica

- Nic, czym warto się przejmować - powiedziała marszcząc brwi i wycofując samochód z parkingu. Mężczyźni wciąż spoglądali na oddalający się samochód jednak nic nie mówili zaraz zaczęli odchodzić w swoją stronę. Kobieta wyglądała na wyraźnie zirytowaną całym zajściem przez pewien czas nic nie mówiła tylko patrzyła na drogę przed siebie. W końcu zdecydowała się włączyć radio jednak tym razem nie wiadomości a muzykę, która zaczęła rozbrzmiewać po samochodzie. Dopiero, gdy zbliżyli się do lasu w końcu otworzyła usta.

 

- Nikt cię nie zwolni - powiedziała patrząc na drogę i nie spoglądając na chłopaka. - To nie był pierwszy raz i zapewne nie ostatni. Powinieneś zrozumieć pewne przekazy z chwilą, gdy oprowadzałam cię po budynku. W sali monitoringu tamci dwaj żartownisie byli w szoku, że kogoś mi przydzielono, co zresztą sam słyszałeś. Mam wybuchowy temperament i wszystko mnie potrafi wyprowadzić z równowagi. Tak samo jak teraz. Sonya wkurzy się na mnie i to ze mną będzie rozmowa. Ty dopiero zaczynasz i powinnam ci świecić przykładem czy jakoś tak. W każdym bądź razie niewiele mnie obchodzi jej zdanie ja słucham tylko prawdziwej szefowej. Nie jest to Sonya ani Karol tylko szefowa korporacji - powiedziała mrużąc oczy.

 

Krzysztof

- Musiałaś, więc wieść całkiem interesujące życie w Equestrii. Sam raczej nie spotykałem zabójców stworów, ale co nieco słyszałem - powiedział zapalając samochód by ruszył. Dziewczyna była dość niepozorna musiał stwierdzić. Patrząc na nią nie pomyślałby, że trudniła się w czymś takim. Jednak nigdy nie ocenia się po pozorach. Szkoląc się na gwardzistę słyszał o różnych tego typu najemnikach. Zwykle nie byli konieczni, bo gwardia miała wszystko pod kontrolą. Jednakże niewielkie miasteczka z tego, co wiedział często miały z tym problem. Gwardia nie mogła być wszędzie i nawet, gdy wysyłano patrole nie zawsze udawało się znaleźć zagrożenie, które wracało po pewnym czasie. Wtedy rzeczywiście tacy najemnicy sprawdzali się niesamowicie. Nagle samochód zaczął stawać koło jakiejś kawiarni.

 

- Dobra tu coś zjemy - stwierdził powoli otwierając drzwi. Natychmiast można było spostrzec, że kawiarnia jest wegetariańska. - Domyślam się, że jako były kucyk nie będziesz protestować przed jedzeniem w takim miejscu. Poza tym sam nie przepadam za mięsem - odparł powoli wysiadając z samochodu. - Kim w ogóle jest Bell? - spytał będąc już na zewnątrz.

 

Striding Rason/Jim Grayson

- Dosyć nierozsądne - stwierdził z krzywym uśmiechem. - Nierozsądnym zachowaniem jest dosiadać się do obcego mężczyzny, o którym nic nie wiesz poza tym, że patrzy w jakieś wahadło. Nie wiesz czy nie jestem jakimś niebezpiecznym zboczeńcem, który skądś uciekł, więc sporo ryzykujesz - odparł spoglądając kątem oka na dziewczynę. Sam nie wiedział czy miał na to czas. Musiał obserwować księżniczkę a nie nawiązywać nowe znajomości. Poza tym nic zupełnie nie wiedział o tej dziewczynie. Jeśli zbyt się rozgada a całe przyjęcie się w tym czasie skończy nie był pewny czy Crystal mu się nie wymknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jessica

Kobieta nic nie odpowiedziała tylko jechała dalej. Dopiero w połowie drogi zaczęła zmieniać stacje radiową na wiadomości. Jednak na żadnej na dłużej nie zostawała jakby szukała jakiejś konkretnej informacji na danej stacji a nie mogła jej znaleźć. Widać było nawet po jej twarzy jakieś zdenerwowanie i głębokie skupienie. Chciała by Crystal dała im znak życia bez niej jej prywatna gwardia błądziła. Tylko ona mogła ich poprowadzić. Nie tak to wszystko miało przebiegnąć a teraz jej pobyt w Polsce się skomplikował. Miała tylko załatwić jakieś sprawy i zaraz do nich wrócić. Jednak nie dawała im znaku życia może jednak to oznaczało, że zbyt się przejmuje? Gdyby ich potrzebowała to na pewno by ich jakoś poinformowała ona mogła to zrobić. Nie minęło dużo czasu nim zaczęła dojeżdżać do siedziby New Medica.

 

- To tyle, jeśli chodzi o twój dzisiejszy dzień pracy. Jak wjedziemy możesz iść do szatni przebrać się i wracać do domu. Ja muszę porozmawiać jeszcze z Sonyą. Jutro o tej samej porze masz się stawić - powiedziała wyraźnie znużonym głosem wjeżdżają na parking i powoli się zatrzymując.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

Nic się nie działo po wpisaniu słów Cyrusa przynajmniej tak było dobrą chwilę. W pewnym momencie jednak ponownie ekran się ściemnił. Nic nie działo się przez dobrą chwilę aż nagle ujawnił się jakiś dziwny dźwięk brzmiący jak konie lub inne zwierzę. Dopiero, gdy się skończył na ciemnym ekranie pojawiły się ponownie duże białe napisy. To zabrzmiało jak groźba czy mam się zacząć bać? Jednak zaraz po tych napisach pojawiły się kolejne. Reakcja twoja i Jessici była tak zabawna, że aż potrzebne było zdjęcie twojej twarzy, gdy myślałeś, że zostaniesz przez nią zabity. Jednak drażnienie naukowców nie było najlepszą decyzją. Na tych słowach wiadomość się urywała tak jak by teraz ponownie tajemniczy rozmówca lub rozmówczyni czekała na wiadomość Cyrusa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

Ponownie na komputerze pojawiły się nowe napisy. Ranisz me serce tak mówiąc a obok nich pojawiła się smutna emotka. Poza tym nie było w poprzedniej wiadomości nic o tym by Jessica miała cię zabić. Przypomnij sobie moje słowa. Zostało powiedziane, że pokaże ci bagażnik a to mogło różne rzeczy oznaczać. Co do naukowców pozory mogą mylić. Dziwi jednak fakt, że nie zainteresowałeś się nawet, choć trochę ładunkiem, którym wiozłeś i nie wiesz, do czego zostanie wykorzystany. Jednak teraz nie to się liczy. Zadam ci jedno pytanie i pomyśl nad odpowiedzią, bo z tej drogi niema powrotu. Musisz wiedzieć, że nie wszystkie kucyki tęsknią, za Celestią a ty, do których należysz? Brzmiały ostatnie słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolanta

- Nie denerwuj się, nie pomyślą - odparła równie cicho z nutą... politowania? Drwiny? Prawdopodobnie. Luna już taka była, że nie dawała się zbić z tropu osobom takim jak ona. Wprowadziła ją na scenę, cały czas lekko prowadząc i stanęły obok siebie w pobliżu dwóch mikrofonów. Ochrona ustawiła się w strategicznych miejscach. Ich miny były poważne i wydawali się mocno skupieni na swojej pracy. Jolanta upewniła się, że wszystko jest jak należy i każdy ich słucha, a potem oficjalnie otworzyła bankiet, przedstawiając formalnie Felicję i witając ją w Polsce. Uśmiechnięte twarzy śledziły gestykulację jej rąk i ciemne oczy raz na jakiś czas spoglądające na ich gościa. Teraz przekazała kobiecie głos dając jej szansę, aby sama coś powiedziała. Na jej twarzy wykwitł mały, sztywny uśmiech surowej minister, a kiedy krótkie brawa urwały się, wbiła w nią uważne spojrzenie, czekając na to co powie.

Ona nie mogła zburzyć teraz swojego wizerunku, ale Jolanta była u siebie i miała władzę aby zneutralizować ją za wszelką cenę. Polityka i grzeczność traciły na znaczeniu w obliczu takiego zagrożenia. Luna wątpiła, by Crystal powiedziała teraz cokolwiek szkodzącego. W końcu oczernianie ważnego urzędnika państwa, które stoi w sojuszu z największymi rynkami zbytów produktów farmaceutycznych nie byłoby pożądane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Spoglądała w milczeniu na zebrany tłum cały czas przy okazji się do wszystkich uśmiechając bardzo ciepło. Nie sposób było pomyśleć, że ta kobieta jest potworem, o którym teraz prawdę znała tylko Luna. Słuchała uważnie całego przedstawienia przy okazji rozmyślając jak się pozbyć przeklętej księżniczki ze swych pleców. Co nie zrobiła kroku ta już za nią była. Co gorsza zablokowała jej moce. Będzie musiała później ukarać dawną siebie i to bardziej dotkliwie niż do tej pory. Jeśli myślała, że poznała znaczenie bólu to była w błędzie przekona się o tym wkrótce. W głowie ułożyło już się jej kilka pomysłów jak się wydostać z tej niekomfortowej sytuacji. W końcu, gdy Luna dopuściła ją do głosu powoli skierowała się do mikrofonów i delikatnie uśmiechnęła do tłumów zanim zaczęła

 

- Dziękuje wszystkim za tak hojne przywitanie - mówiła bardzo miłym i zarazem spokojnym głosem. - Możecie być pewni również, że z pewnością powiem w Chinach, gdy już wrócę, że Polacy to naprawdę gościnny naród - dodała dalej uśmiechając się i nagle jej wzrok skierował się na Lunę, która mogła na niewielką chwilę zobaczyć niezwykle chytry uśmiech na jej twarzy, który z pewnością nie oznaczał nic dobrego. - Jednocześnie chciałam również podziękować pani Jolancie za to jak miło mnie przywitała - wskazała nagle ku niej dłonią. - Jednak nie tylko to. Pomimo że pani minister jest bardzo zapracowaną kobietą bardzo chciała wyrazić mi swą gościnność i jeszcze w czasie podróży tutaj zapewniła mnie, że będę mogła czuć się w czasie przyjęcia w pełni swobodnie bym mogła się lepiej przystosować, podczas gdy ona zgodziła się za to zajmować w między czasie wszystkimi zgromadzonym tutaj i odpowiadać na wszelkie zadane pytania z waszej strony bym ja sama mogła zregenerować spokojnie siły po podróży - dodała z przyjemnym uśmiechem jednak jej wzrok przekierował się na chwilę znów na Lunę a spojrzenie mówiło jedno szach mat księżniczko. Tak jak w szachach w życiu trzeba było przemyślać swe ruchy

 

Dziwna wiadomość

Intrygująca odpowiedź brzmiały kolejne słowa, które znów zaczęły się zmieniać. A co gdyby istniała grupa kucyków, która podobnie jak ty za nią nie przepada i jednocześnie dożą do odtworzenia nowej Equestrii pod znacznie lepszym panowaniem? Czy gdyby taka grupa istniała chciałbyś do niej dołączyć i jednocześnie odzyskać dawne utracone życie? A może po prostu nie lubisz, Celestii ale odpowiada ci jednak życie człowieka? Zastanów się 2 razy zanim odpowiesz brzmiał kolejny tekst na ekranie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

System władzy się nie zmieni tak brzmiała dalsza część wiadomości. Jednak zaraz po tym pojawiły się kolejne napisy. Celestia była słaba to przez nią to wszystko się stało. Poświęcała swych gwardzistów uznając ich za zwykłem mięso armatnie. Mogła zatrzymać bunt w zarodku jednak zamiast tego oddała buntownikom miasto i przyśpieszyła wojnę. Ludzie się nas nigdy nie bali tak jak i zresztą wszystkie inne rasy. Zawsze byliśmy uważani za słabych. A sama Celestia wykorzystała wszystkich. Swoją uczennicę i jej przyjaciółki, siostrę, siostrzenicę i własną gwardię. Sprowadziła na nas zagładę. Jednak nasza nowa pani jest potężna a jedyne, czego oczekuje to lojalność. Dzięki niej my również staniemy się potężni i to teraz nas się będą wszyscy bać. Co o tym myślisz? Brzmiały ostatnie słowa wiadomości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

Dlaczego tak się uparłeś na New Medica? Brzmiało kolejne pytanie by zaraz się wyświetlił jakiś filmik zamiast wiadomości. Łatwo było zauważyć, że na filmie jest nie, kto inny jak Felicja Romanis właścicielka New Medica. Film przedstawiał ją właśnie w jakiejś biednej afrykańskiej wiosce. Według zapisu właśnie udzielała tam wsparcia tamtejszej ludności. Film w końcu dobiegł końca i znów ekran wrócił na tajemniczą wiadomość. Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale Felicja Romanis to zwykły człowiek nie jedna z nas. Pytasz jak staniemy się silniejsi pozwól, więc że pokaże ci kolejną rzecz. Ponownie coś pojawiło się na ekranie jednak teraz były to zdjęcia ludzi, którzy zostali brutalnie zabici a sprawców nigdy nie ujęto. Wiele takich zdjęć przeminęło nim znów ujawnił się tekst. Każdy z nich albo próbował nam zaszkodzić lub miał na rękach krew naszych pobratymców. My sami wydajemy osąd. A gdy odzyskamy prawdziwą postać nasza pani sprawi, że staniemy się niemal tak potężni jak ona. Chcesz się ze mną spotkać? Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci zaufać? Brzmiało ostatnie pytanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

Groźby? Pytałeś, jaką siłę można osiągnąć z naszą przywódczynią to zostało ci ukazane to nie miało za cel cię zastraszyć. Brzmiały kolejne wiadomości. Jednak skoro to ci nie wystarcza to powiem ci, że my już pozbyliśmy się dzięki niej słabych cech, które do naszego serca wpuściła Celestia i teraz jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. Nasza pani nie jest alicornem, ale posiada wiedzę, o której nikomu się nawet nie śniło. Czemu ma się nią z nami podzielić? Jej celem jest by kucyki dominowały i stały się najpotężniejszą rasą. A teraz, jeśli chodzi o spotkanie. Niestety to nadal zbyt ryzykowne. Nie chcemy niepotrzebnych ofiar a gdybyśmy się spotkali i nie dogadali dla którejś ze stron mogłoby to się źle skończyć. Jest jednak inna metoda. Udowodnij, że jesteś przychylny naszej sprawie zabijając kogoś, kto nam przeszkadza a wtedy się spotkamy. Więc wyznaczyć ci cel?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna wiadomość

Nagle zamiast wiadomości wyświetliło się teraz zdjęcie, które Cyrus mógł już znać. Bo była na nim dziewczyna, którą widział tylko raz, ale jednak widział. To była młoda dziewczyna z recepcji z pod gabinetu Felicji Romanis ta, która nie wyglądała na więcej niż 19 lat i była lekko przestraszoną, gdy był tam z Jessicą. Zaraz pod zdjęciem była dalsza część wiadomości. Pewnie tego nie wiesz, ale i ona była dawniej kucykiem jednak pozostaje lojalna dawnej upadłej już księżniczce. Na dodatek natrafiła na coś, co może być nam przeszkodą. Dlatego musi też zniknąć. Skoro tak interesujesz się New Medica to powinna ta robota ci się spodobać. Gdy już z nią skończysz utniesz jej głowę lub palca i spakujesz, jako dowód wykonanej roboty. Potem powiemy ci gdzie położyć paczkę. Wtedy dopiero będziemy mogli się spotkać. Więc jesteś gotowy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star

Dziewczyna właśnie siedziała jak zawsze za biurkiem. Prawdą było, że odkąd Crystal wyjechała to nie miała za dużo do pracy. Mówiąc szczerze jakoś jej to specjalnie nie przeszkadzało. Nigdy za nią szczególnie nie przepadała to Golding był tym, który mógł dać im lepsze życie a z nią miała zawsze wrażenie, że coś było nie tak. Pamiętała wciąż ten dzień, gdy przybrała obecną postać. Miała wtedy zaledwie 15 lat, gdy została zupełnie sama na tym świecie. Nie wiedziała, co będzie dalej, gdy jej rodziny już nie było wtedy jednak zaledwie kilka miesięcy później została znaleziona przemarznięta i brudna w ruinach jakiegoś budynku gdzie ukrywała się nadal przed ludźmi bojąc się ich. Wtedy też poznała właśnie Goldinga, który tamtego dnia ją uratował i dał jej nadzieje na to, że jeszcze wrócą dawne czasy. Widziała zawsze, że był dobrym kucykiem. Najpierw czuła się przy nim jak przy starszym bracie, który o nią dbał teraz sama już nie wiedziała, co myśleć, gdy stała się starsza. Jednak wiedziała, że chce zanim podążać. Ostatnie dokumenty, na które jednak natrafiła przypadkowo w komputerze potwierdzały, że z Crystal było coś nie tak i ona miała własne plany, co do tego wspaniałego kucyka. Właśnie grzebała dalej w laptopie, gdy pojawił się Cyrus na jego słowa otworzyła szeroko oczy by zaraz zmarszczyć brwi.

 

- Wiedziałam - powiedziała szybko wstając od biurka i kierując się w stronę windy gdzie był chłopak. Miała tylko nadzieje, że nie robi największego błędu w życiu a ten chłopak nie chce jej oszukać. - Crystal gra w swoją własną grę - powiedziała powoli wsiadając do windy i chowając jakąś płytę do torebki zawieszonej na ramieniu. - Teraz i ty jesteś zagrożony - powiedziała ciężko wzdychając i będąc już w windzie. - Nie powinieneś był się mieszać w sprawy organizacji. Jednak teraz nawet z twoją pomocą nie wyjdziemy z tego budynku. Nie wiadomo, komu można ufać, kto jest, w jakim obozie - nagle jednak lekko zmarszczyła brwi. - Musimy dostać się do gabinetu, w którym jest, Sonya jej jestem jeszcze pewna. Bez niej się nie wydostaniemy - powiedziała patrząc poważnie na Cyrusa by wyciągnąć ku niemu dłoń. - Jesteś kucykiem jak ja, więc powiem ci swoje prawdziwe imię. Nazywam się Little Star i miło mi cię poznać - powiedziała z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

- Czy ja wiem, czy na pewno by cię zaatakowała... - przerwała, ponieważ w tym momencie rozpętała się drobna kłótnia pomiędzy Goldingiem i jego kuzynką. Natalia podparła brodę na jednej ręce i obserwowała ich w milczeniu z lekkim uśmiechem na ustach. Cała sytuacja wzięła się po prostu ze zwyczajnej troski, więc nie była dla niej czymś co wypadałoby przerywać. Dopiero, gdy Snow zwróciła się bezpośrednio do niej pochyliła odrobinę głowę pozwalając by jasne kosmyki opadły na jej czoło.

- Golding, to, że nie zostałeś do tej pory zaatakowany wcale nie oznacza, że Crystal nie jest potężna - zaczęła łagodnie. - Wątpię, by była sobie w stanie poradzić z moją siostrą, ale muszę zaznaczyć, że Discord na samym początku starał się wspierać alicorny i trwać z nimi w dobrych stosunkach - kąciki jej ust trochę opadły. - Prawdziwie niebezpieczny jest zawsze ten, kto działa w ukryciu stosując manipulacje. W ten sposób najczęściej działały podmieńce, stąd w historii tak wiele bitew, którym w porę nie zapobiegnięto - nie spojrzała na Annę. Nie chowała już do podmieńców urazy. - Na razie musimy poczekać na informacje Luny, potem podejmiemy decyzję. Na pewno wezmę pod uwagę twoją chęć pomocy w tej sprawie, ale wszystko zależeć będzie od tego jaką mocą włada - pod koniec uśmiechnęła się lekko. Nie chciała, by Golding odebrał to jako niewiarę w jego możliwości. To była jedynie troska. Nie wysyłała przecież gwardzistów przeciwko Chrysalis lub Sombrze.

- Co do mojej historii - westchnęła. - Dobiega ona już końca. Discord udowodnił, że jest w stanie dostarczyć mi przedmioty z Equestrii i wyruszył po fragment lustra i składniki eliksiru. Podejrzewam, że zajmie to trochę więcej czasu, niektóre te przedmioty ciężko jest zdobyć. Czas ten zapełniam planem rejestracji i zbieraniem włosów poszczególnych stworzeń, aby, jak już wiesz, ostatecznie móc przeprowadzić wszystko sprawnie. Wciąż pozostaje jednak sporo dylematów. Nie chcę zabierać ze sobą istot, którym na Ziemi się podoba, a przecież są takie. Każdy dostanie wybór. Kolejna sprawa, która mnie gryzie to stworzenie z którego pomocy korzystam, ale z tego doskonale zdajesz już sobie sprawę - zmrużyła powieki i zmarszczyła brwi. - No i ostatnia, jak dla mnie najmniej istotna, ale obiecałam, że powiem o wszystkim. Użycie włosa z naszych ludzkich postaci w zmodyfikowanym eliksirze przemieni nas w dokładnie takiego kucyka jakim byliśmy w momencie zmiany w człowieka. Dla tego na przykład ty, Golding, będziesz potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej, ale nie musisz się o to martwić, twoje rany szybko będzie się dało wyleczyć magią. Ja... to zupełnie inna sprawa. Teoretycznie w ogóle nie powinnam zostać przemieniona. Od śmierci dzieliły mnie prawdopodobnie sekundy. Przemiana w alicorna byłaby moim końcem i sama nie jestem jeszcze zdecydowana co zrobię. Pewna jest natomiast jedna rzecz. Moja władza w tym momencie się zakończy. Jeśli kucyki wciąż będą chciały dawnych księżniczek, jestem pewna, że Luna, Cadance i Twilight sobie poradzą - skrzyżowała dłonie na stole i spojrzała w bok. Wyglądała nagle na bardzo zmęczoną. - To moja ostatnia misja. Widziałam za dużo, przeżyłam za dużo i myślę, że kiedy oddam Equestrianom należny im spokój przyjdzie pora abym usunęła się w cień.

 

Elizabeth

Elizabeth już całkiem zapomniała o melancholii jaką odczuwała jeszcze chwilę temu. Rzuciła krótkie spojrzenie na dwójkę śpiących dzieci, a potem wyszła na korytarz jakimś cudem sekundę później trzymając Franciszkę za ramię i mówiąc jej, co ma zrobić. Wydawało się jakby wezwała ją telepatycznie. Jej oczy znów były chłodne i obserwowały wszystko z analitycznym spokojem zza okularów, których nie potrzebowała. Nawet się nie obróciła, by spojrzeć, czy Thomas stoi za nią, tylko kazała mu chwilę zaczekać i wbiegła na schody, minutę później wracając z jaką dziwną, czarną teczką. Potem weszła do windy i za pomocą karty wysłała ich na poziom B. Do archiwum. Nie lubiła roboty papierkowej, o wiele bardziej preferowała słodki zapach środków dezynfekujących, ale potrzebowała kilku informacji.

 

Kamila

- Oj tam od razu szufladkowana - potrząsnęła rudymi włosami i podeszła do jednej ze srebrnych szafek stojących pod ścianami. - Tutaj ważne jest kto jak sobie radzi z pracą. Inteligencja, samokontrola, spryt, to się liczy - uśmiechnęła się lekko w jej stronę i ubrała lateksowe rękawiczki. - No i oczywiście pomysłowość i umiejętność przyznawania się do błędu. Nie można się poddawać po jednym eksperymencie, nic by wtedy z badań nie wyszło. No dobrze - odetchnęła. - Na początku powinnaś tylko patrzeć, ale myślę, że możesz mi troszkę pomóc, biorąc pod uwagę, że nie zamierzam teraz robić zbyt wiele. Rutynowe badania, no i w międzyczasie można by je nakarmić. W szafce za tobą jest takie pudełko. Ubierz rękawiczki - rzuciła Annie parę. - I weź je ze sobą - podczas mówienia Kamila wyjęła z innej szuflady sporej wielkości szarą walizkę i wzięła ją do jednej ręki, podczas, gdy drugą przesuwała po ścianie dość blisko akwarium. - No proszę. - nacisnęła jeden z kafelków i w tym momencie kawałek ściany odsunął się niczym przesuwane drzwi i pokazał za sobą wejście do jakiegoś ciemnego tunelu z którego unosiła się wilgotna woń - Chodź - powiedziała laborantka pogodnie i weszła do środka.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska

Nie potrafiłem do końca pojąć logiki, którą ukazywała teraz zarówno Snow jak i księżniczka. Nie chciałem wierzyć by Crystal była naprawdę taka groźna. Niedawno myśleliśmy wszyscy, że księżniczek już z nami niema a więc jeśli Crystal rzeczywiście okazałaby się jakimś potężnym jednorożcem, który nadal miał magię pomimo przemiany w człowieka powinna to wykorzystać. Nie miałaby powodu by się martwić kimkolwiek. Więc nadal byłem pewny, że to wszystko jest niepotrzebnym zamartwianiem. Jednak szybko przestałem o tym myśleć, gdy kolejne słowa naszej władczyni dotarły do mych uszu. Szeroko otworzyłem oczy na to, co usłyszałem a sama Snow skuliła się i cała zbladła. Equestria bez księżniczki Celestii nigdy nie będzie tym samym. Nie wątpiłem w inne księżniczki, ale jednak Equestria pod ich rządami nigdy by już nie była taka sama. Zostałaby czegoś pozbawiona. Stałaby się gorsza i nie każdy będzie chciał zaakceptować taką władzę. Mój wzrok pokierował się to na Lust to na Snow by zaraz na mej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy znów spojrzałem na księżniczkę.

 

- Dziękuje ci księżniczko, ale muszę odmówić - nagle Snow skupiła na mnie swój wzrok i całą uwagę. - Służyłem Equestrii najlepiej jak potrafiłem. Miałem nadzieje, że mój ojciec będzie ze mnie dumny, że gdy stanę naprzeciw swych przodków pewnego dnia mi powiedzą, że ich nie zawiodłem. To jest i moja ostatnia misja. Po powrocie do Equestrii nie chce zostać uleczony. Pozwólcie mi zginąć tak jak przystało na gwardzistę w moim świecie i w moim prawdziwym ciele i po prostu mnie pochowajcie jak należy - odparłem z uśmiechem, na co Snow cała zbladła i aż wstała ze swojego miejsca

- Czy ty kompletnie zgłupiałeś?! - wrzasnęła przerażona a jednak moja mina się nie zmieniła i dalej mówiłem.

- Pomogłem tylu w tym świecie ile mogłem Snow. Jestem zwykłym kucykiem, który czuje już zmęczenie - powiedziałem zaciskając pięści. - Zawsze chciałem zrobić coś by moi przodkowie byli ze mnie dumni. Nigdy nie wykonam większej misji niż ta obecna. Popełniłem wiele błędów w życiu, których być może nigdy nie zdołam odkupić jednak to, co zdołałem zrobić teraz zdołało mnie wypełnić. Jakbym pozbył się pewnego brzemienia ze swej duszy. To moja własna decyzja i spróbuj ją zaakceptować Snow - powiedziałem kierując teraz wzrok, na Lust. Nie byłem pewny jak i ona zareaguje na moją decyzje, ale tego właśnie chciałem. Po prostu odpocząć już od wszystkiego i znów spotkać ojca. Miałem nadzieje, że jednak również to zrozumie. Snow była kompletnie wściekła i zrozpaczona ponownie opadła na swe miejsce jakby bez życia. Wiedziała, że jej kuzyn zawsze chciał być jak wujek jednak to sięgało już za daleko jej zdaniem. Najpierw straci ukochaną władczynię a teraz jeszcze kuzyna, który był dla niej wszystkim. Czuła, że jest jej po prostu niedobrze i chyba zaraz zwymiotuje z tego wszystkiego. Ja sam dalej kontynuowałem.

 

- Jesteś już dorosła Snow. Sama przeżyłaś tu wiele lat beze mnie, czym mi zaimponowałaś. Nie potrzebujesz już mnie - dodałem ze słabym uśmiechem. - Wszyscy w mojej organizacji się już tego domyślają. Gdy stracili księżniczki mieli nadzieje, że to ja ich pokieruje jednak uświadamiałem ich i przygotowywałem, że tej misji nigdy się nie podejmę. A teraz, jeśli chodzi o organizacje - powiedziałem z westchnięciem. - Jestem niemal pewny, że wśród nas rodzą się 2 obozy. Jeden popiera mnie drugi rozwiązania Crystal. Nie wiem jak wiele osób do niej należy, ale jednak to rodzi niepewność, dlatego mam tylko grupę zaufanych ludzi tak jak ci, którzy teraz pilnują budynku, w którym obecnie jesteśmy. Po tym, co jeszcze dowiedziałem się teraz o niej sytuacja wydaje się bardziej poważna. Aby organizacja do tego wszystkiego przystała trzeba coś zrobić z samą Crystal a potem któraś z księżniczek musiałby się pokazać tam ze mną by w pełni ich przekonać do obecnej idei - powiedziałem patrząc na władczynię. Sama Snow zdawała się tego nie słuchać a jej oczy wydawały się puste bardziej niż kiedykolwiek. Pozbawione uczuć jakby.

 

Thomas Carlson

Mężczyzna spojrzał jak do pokoju dla pracowników, w którym aktualnie przebywał weszła inna kobieta, która teraz miała zająć się dziećmi jego i Elizabeth. Gdy właśnie wstawał by uwolnić się z ich uścisków. Wtedy też jego wzrok skierował się na jego ukochaną kobietę. Znów miał wrażenie, że ta stała się naturalnie chłodna. W jednej chwili wyzbywała się wszelkich uczuć i ukazywała swą zimną maskę. Wielu mogłoby nigdy nie zrozumieć ich związku jednak mimo wszystko był pewny, że pomimo tego chłodu ona również darzyła go uczuciem. Dawniej nie raz mu to pokazała martwiąc się o niego. Ten związek był pokręcony a jednak na swój sposób piękny, czego dowodem były choćby ich dzieci. Jednak teraz stał spokojnie tak jak mu wcześniej kazała do tego też już zdążył się przyzwyczaić. Dopiero, gdy zobaczył ją idącą z jakąś czarną teczką zaraz do niej dołączył i wsiadł z nią do windy cały czas patrząc na nią kątem oka.

- Kontynuujemy te niezręczną ciszę czy powiesz mi, co jest w środku? - spytał cały czas na nią patrząc.

 

Ania Kożuchowska/Rare Vision

Po tej krótkiej rozmowie była pewna, że niestety raczej nie dostanie tutaj informacji, których tak pragnie. Będzie musiała później pomyśleć, w kogo uderzyć być się czegoś dowiedzieć. W sumie mąż pani Eden nie wydawał się zbyt bystry przynajmniej miała wrażenie, że nie wyglądał na typowego naukowca. Być może od niego zdoła się dowiedzieć czegoś ciekawego później? Zawsze warto spróbować, ale to jak już skończy obecną pracę. Ponownie spojrzała na kobietę, gdy ta powiedziała jej, co ma zrobić, na co kiwnęła głową w zgodzie. Poszła ubrać rękawiczki i zabrała pudełko. Nie do końca rozumiała jak wygląda karmienie tych stworów. Czy karmili je jak rybki? Spojrzała nieco zdziwiona, gdy nagle druga kobieta otworzyła jakiś tunel gdzie czuć było wilgoć. Powoli zaczęła się tam kierować aż w końcu się odezwała.

- Dokąd prowadzi ten tunel? - spytała zupełnie zbita z tropu idąc dalej za nią.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star

Droga do biura przebiegała spokojnie. Sama dziewczyna spoglądała dość niepewnie na otaczające ich kamery. Wiedziała, że w organizacji był spisek jednak nie wiedziała, komu może ufać a komu też nie. Była nadal pewna, że większość ludzi popierała Goldinga, ale jednak wystarczyła nawet niewielka liczba osób by zburzyć obecny porządek i doprowadzić do chaosu. W końcu udało się dotrzeć jej do biura cały czas nie odstępowała chłopaka po drodze, gdy jednak byli już w pobliżu dziewczyna otworzyła z nagle drzwi biura dosłownie wbiegając do środka. Sama Sonya siedziała przy biurku wygodnie oparta mając przymknięte oczy. Najwyraźniej próbowała na chwilę zasnąć. Jednak, gdy tylko dwójka ludzi weszła do jej gabinetu natychmiast się wyprostowała to patrząc na dziewczynę to na Cyrusa.

 

- Co jest do cholery? - spytała dosyć wściekle, choć nie bardzo było to widać przez zmęczenie w jej głosie. - Cyrus miałeś zadanie z Jessicą, dlaczego wchodzisz mi tutaj z Michelle do biura...

- On wie Astral Sun - powiedziała poważnie dziewczyna a na imię, które padło z jej ust Sonya wyraźnie spoważniała.

- Mam nadzieje, że masz wyraźny powód by zdradzać tak poważne sekrety temu...

- Crystal tworzy drugi obóz chce obalić obecny porządek. Znalazłam wiele zapisków w danych, które sugerują, że ma naprawdę złe plany...

- Cholera Star to nie jest zadanie dla ciebie. Jesteś jeszcze za młoda by mieszać się w tego typu rzeczy już ci to mówiłam...

- Mam 19 lat - powiedziała zaciskając zęby widać, że w wyraźnym zdenerwowaniu. - Chce być pomocna dla dobra idei Goldinga

- Czyli zaledwie od niedawna jesteś pełnoletnia. Wiem, że jesteś wdzięczna Goldingowi za to, co dla ciebie zrobił, ale nie możesz się w to mieszać. On nie jest głupi. Już dawno podejrzewał, że Crystal coś kombinuje. Ma nawet ustalone swoje plany - powiedziała powoli wstając od biurka. - Na dodatek wprowadzasz w poważne tajemnice kucyka, który jest niestabilny emocjonalnie - powiedziała pokazując na Cyrusa. Druga dziewczyna chciała najwyraźniej coś powiedzieć jednak wtedy Astral włączyła kamery monitoringu, na których był Cyrus zwierzający się Jessice, co zrobiłby z ich księżniczką. Druga dziewczyna była w szoku widząc to. Astral spojrzała teraz na Cyrusa.

- Wbrew pozorom panie Cyrus nie wszyscy żywimy nienawiść do księżniczki. Ja nawet znałam ją osobiście pracując w pałacu. Nie była moją przyjaciółką, ale wiem, że była wspaniałym kucykiem, który zawsze dbał o nasze dobro. Jednak twoje nastawienie natychmiast dało mi znać, że możesz być zainteresowany drugim obozem, dlatego też przydzieliłam ci Jessicę, bo domyślałam się, że ona nie popiera Goldinga. Więc co teraz chcesz zrobić? - powiedziała poważnie wbijając w niego wzrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Kiepski to żart Golding. Bardzo kiepski... - Otworzyła swe oczy z dziwnym błyskiem, gdy jej soczewki się wyłączyły, a na jej twarzy pojawił się najdziwniejszy uśmiech jakikolwiek mogła zobaczyć Snow u niej... Nie dało się go porównać z niczym, bo był to uśmiech drapieżcy który dopadł swoją ofiarę i zamierzał ją za chwilę rozszarpać. - Nie jesteś kłamcą, nigdy nim nie byłeś i nie zostaniesz... a ja też ci coś obiecałam. - Zmrużyła oczy i przeciągała kolejne głoski. - Bardzo, bardzo dawno temu, ale obiecałam, więc zrób rachunek sumienia. Dokładnie... - Uniosła palec do góry i wskazała na niego, by tknąć jego dumę. - Szybko zrób, a przekonasz się że powinieneś ugryźć się w język zanim wypowiedziałeś te słowa. Ja słowa dotrzymam... - Tu gromiło aż nienawiścią... Jak on mógł to zrobić właśnie jej? - Jak nie będzie nikt patrzył... - wyszeptała, po czym zamknęła oczy i znów zniknęła z rozmowy... Zachowała się tak jakby sprawa już się zakończyła... Może faktycznie tak myślała?

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star, Astral Sun

- Zamknięcie się tutaj w środku na niewiele się zda - stwierdziła Astral Sun z cichym westchnięciem. - Niestety ciężka broń trzymana jest w organizacji. Tutaj używamy tylko pistoletów. Chociaż... - na chwilę się zamyśliła - Nasze ciężkie wozy ochrony mają w bagażniku ciężką broń w postaci karabinów i granatów. Schowane są w ukrytym schowku bagażnika - powoli otworzyła szufladę biurka by wyciągnąć kluczyki. - Weźmiemy, więc mój ciężki samochód. Niema możliwości go namierzyć. Skoro na Star wydano wyrok trzeba zabrać ją do nas to jedyna szansa...

- Skontaktujmy się z Goldingiem. On będzie wiedział, co robić - przerwała Star, na co Astral znów westchnęła.

- Próbowałam już dawno to zrobić. Golding jest w Polsce rozmawiałam z tamtejszym zespołem jednak stwierdzili, że teraz robi coś, o czym mówić nie mogą a gdy wróci dopiero mu wszystko przekażą - spojrzała znów na młodą dziewczynę i nagle dała jej pistolet do rąk. - Gratulacje właśnie awansowałaś. Mam nadzieje, że pamiętasz szkolenie - dziewczyna nic nie powiedziała tylko ustawiła się w odpowiedniej pozycji i sprawdziła magazynek, co miało najwyraźniej być odpowiedzią twierdzącą, na co sama Astral się lekko uśmiechnęła i spojrzała na Cyrusa. - Być może źle cię oceniłam. W każdym razie, co by się nie stało Star musi trafić do naszej bazy, jeśli ma przeżyć, więc musisz się wykazać a teraz musimy dostać się na parking zanim zrobi się nie ciekawie. Sama już nie wiem jak głęboko to bagno sięga - powiedziała z wyraźnym zmartwieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska

Pomimo smutku, który zapanował u Snow po relacji jej kuzyna nagle zwróciła swój wzrok ku nowemu źródłu głosu. A była to Anna, która jak do tej pory była milcząca i tylko, co jakiś czas wnosiła coś niewielkiego do tej rozmowy. Co prawda wiedziała, że znała się z Goldingiem jednak nie spodziewała się po niej aż takiej reakcji. Ta jej mimika twarzy sprawiła, że aż ją ciarki przeszły. Zaczynała rozumieć, dlaczego Anna zajmuje się sprawami bezpieczeństwa z takimi kobietami było lepiej nie zadzierać. Zastanawiała się jednak nad tym, co usłyszała. Co takiego obiecała jej kuzynowi? Nawet, jeśli spyta to i tak nic jej zapewne nie powie jak zawsze. Zwróciła wzrok na kuzyna, który jednak nie wyglądał na przerażonego a jego emocje jak zwykle kryły się za tą maską, którą, na co dzień ukazywał. Patrzył teraz wprost, na Anne z dłońmi pod brodą.

 

Nie do końca mogłem przewidzieć reakcje Lust. Pomimo że znałem ją lepiej niż ktokolwiek inny nawet dla mnie były one zagadką. Mimo wszystko miałem cichą nadzieje, że zrozumie mój wybór. Widziałem już wiele zbyt wiele jak dla jednego zwykłego kucyka. Miałem również wrażenie, że zrobiłem już wystarczająco wiele by w końcu móc dołączyć do swych przodków. Po tym jak księżniczka mi powiedziała, co spotka moje ciało, gdy odzyskam dawną postać. Czułem po prostu, że to nie do końca fair. Prawdą jest, że już teraz nie powinno mnie tutaj być. Nie wiem jak zdołałem przeżyć. Jednak ile razy można oszukiwać naturę śmierci? Skoro miałem powrócić do naszego świata umierający powinienem po prostu zaakceptować swój los. Nie byłem pewny czy nadal będę potrafił być tym kucykiem, którego znała. Wszystko odcisnęło na mnie spore piętno, którego być może widać nie było, ale jednak czułem je na duszy i sercu.

- Omówimy to wszystko, gdy już wrócimy - powiedziałem w kierunku Lust. Teraz i tak nie miało to sensu. Jednak czy zdołam ją przekonać do tego, co czułem? Nie byłem pewny tego do końca.

 

Little Star, Astral Sun

Gdy tylko cała grupa dobiegła do garażu okazało się, że brama do niego jest zablokowana. Astral zmarszczyła lekko brwi widząc to. Szybko sięgnęła dłonią za koszulę skąd wyjęła kartę, na smyczce i przyłożyła do elektronicznego zamka. Ten jednak ku jej zdziwieniu odrzucił ją uznając, że niema uprawnień. Powtórzyła czynność kilkukrotnie jednak nic to nie dało. W końcu ciężko westchnęła i schowała ją z powrotem. Star spoglądała na nią pytająco, gdy ta się do niej lekko uśmiechnęła i spojrzała na Cyrusa.

 

- Ktoś zablokował drzwi w systemie - powiedziała sięgając do kieszeni spodni by wyjąć kluczyki. - Tylko ja i Star znamy hasła z naszej trójki. Jej nie wyślę by je wprowadziła, bo wciąż jest zagrożona. Sama tam pobiegnę - powiedziała wciskając mu kluczyki do dłoni. - Gdy tylko drzwi się otworzą biegnij z nią do punktu b2 tam stoi mój samochód. Jeśli nie wrócę w ciągu 5 minut masz się nie oglądać i jechać beze mnie i chronić ją ponad wszystko...

- Możemy iść z tobą - powiedziała Star przerywając jej tym samym. Na co ta lekko pokręciła głową.

- Niema sensu byśmy wszyscy ryzykowali, jeśli to pułapka. Poza tym nie martw się umiem sobie radzić - powiedziała z uśmiechem kładąc jej dłoń na ramieniu. - Jesteś bardziej odważna niż myślałam - nagle jednak spoważniała. - Dobra niema czasu wiecie, co macie robić - powiedziała i nie czekając zaczęła biec bardzo szybko w głąb korytarza.

 

Udało jej się dotrzeć do sterowni. Co ciekawe nie napotkała nikogo po drodze. Nie żeby ją to martwiło, ale było to trochę podejrzane. Usiadła przy komputerze pisząc hasło. Gdy w końcu jej się powiodło brama się otworzyła. Właśnie powoli wstała z miejsca by dołączyć do reszty. Jednak wtedy usłyszała jak otwierają się kolejne drzwi, które były niedaleko. Powoli wyciągnęła broń mierząc do osoby, która wyszła a na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.

- Jakoś zawsze przewidywałam, że tak się to między nami skończy - po tych słowach po korytarzu rozniósł się dźwięk strzałów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Little Star, Astral Sun i Slate Violet

- Niemożliwe... - powiedziała ciężko Astral cofając się powoli pod ścianę i trzymając za brzuch. Przez jej dłoń przepływała duża ilość krwi, gdy coraz bardziej cofała się pod ścianę i zaczynała powoli opadać na ziemie.

- Nie celowałaś by mnie zabić - odrzekła druga kobieta, która teraz trzymała się za ramię, z którego również płynęła krew. Jej ręka wisiała bezwładnie a pistolet, który nie dawno trzymała leżał na ziemi. Powoli zaczęła kierować się do ciężko rannej kobiety by schylić się nad nią. - Szkoła Goldinga czyż nie? Obie ją przeszłyśmy. Zawsze mówił byśmy starały się nie zabijać a obezwładniać swój cel tak jak ty próbowałaś to zrobić ze mną - mówiła krzywo uśmiechając się. - Jednak ja przeszłam dodatkową lepszą szkołę i moja władczyni powiedziała mi bym się nigdy nie wahała. Z chwilą, gdy strzeliłaś mi w ramię ja zdążyłam zadać ci śmiertelną ranę - mówiła nadal patrząc na nią z wyższością. - Potraktuj to, jako przysługę. Teraz możesz spotkać swoją księżniczkę w nowym świecie nie byłoby miejsca dla kogoś tak żałosnego jak ty

- Księżniczka... - mówiła coraz słabiej, że ledwo już ją było słychać, gdy z jej ust wydobyła się niewielka strużka krwi. - Na... zawsze... w... naszych... sercach - odrzekła ostatkiem sił, gdy na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech i zamknęła powoli swe oczy.

- Żałosne - powiedziała patrząc na nią, gdy nagle na piętro wbiegło kolejnych 4 ludzi z ochrony.

- Wszystko w porządku? - spytał patrząc na ramię Jessici lub tak naprawdę Slate Violet.

- Nieważne - odparła. - Zabierzcie ciało i wyrzucie do jakiegoś zaułka niech to wygląda na jakąś napaść ze strony ludzi. Posprzątajcie krew i usuńcie zapisy z monitoringu a przede wszystkim namierzcie te dwójkę

- Tak jest! - wrzasnęli.

 

- Nie powinniśmy jej zostawiać - mówiła Star, gdy prowadziła a właściwie łkała prowadząc. Jej oczy pełne były łez na samą myśl o tym, co mogło spotkać Astral. Czuła się temu winna. To ona ją w to wciągnęła. Gdyby od razu pobiegła z nim może Astral by nadal żyła. Cyrus mógł jej tak dobrze nie znać jednak ona ją dobrze znała. Chociaż wydawała się szorstka była bardzo miła i pomocna. Nie zapomniała nigdy, kim się urodziła pomimo przemiany. Opowiadała jej nie raz historie jak dawniej pracowała w pałacu i nie raz widziała księżniczki. Chociaż nigdy z nimi jakoś specjalnie nie rozmawiała to wiele razy jej mówiła, jakie wydawały się być wspaniałe. Ledwo była w stanie prowadzić przez te wszystkie emocje, gdy nagle z radia nadszedł jakiś głos.

- Star wiemy, co się stało. Jedziemy w waszym kierunku. Zatrzymaj się a my was eskortujemy do naszej siedziby - brzmiał komunikat. Dziewczyna spojrzała niepewnie na Cyrusa nie wiedząc czy ma posłuchać polecenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolanta

Ludzie obserwowali scenę z łagodnymi uśmiechami na twarzach, wszyscy zachowywali uprzejmość, nikt nie zakłócał przemówienia, kilka osób trzymało w dłoniach kieliszki z jakimś bliżej nieokreślonym trunkiem. Prawdopodobnie cydrem. Wystarczyła jednak chwila, by brwi wielu osób podniosły się ze zdziwieniem. Jolanta po tym jak Felicja skończyła mówić jeszcze przez chwilę dała potrwać niepewnej ciszy. Później na twarzy pani minister wykwitł nagle wyraz delikatnego zażenowania i politowania, przesłoniętego szybko drobnym, uprzejmym uśmieszkiem. Położyła jedną dłoń niezobowiązująco na jej plecach, czyniąc z tego gest zrozumienia, który wszyscy z zainteresowaniem śledzili wzrokiem. 

- To musiała być wina zmęczenia po podróży, ale obawiam się, że się nie zrozumiałyśmy - uśmiechnęła się do pozostałych gości, a kilka osób, prawdopodobnie prawdziwych ludzi, lekko się napięło. - Mówiłam o tym, że poprosiłam jedną z pracownic mojego ministerstwa, panią Stankiewicz, aby w razie konieczności zajęła się wyręczaniem pani w odpowiadaniu na pytania. Drobna pomyłka, ale mimo wszystko czuję się zobowiązana podziękować za to uprzejme wspomnienie. Mam nadzieję, że będzie się pani czuć odpowiednio swobodnie, zamierzam starannie pilnować pani spokoju - skinęła sztywno głową z lekkim błyskiem w ciemnych oczach, a pozostali goście, na nowo zadowoleni, nagrodzili oba przemówienia krótkimi brawami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Na słowa pani minister szczerze się uśmiechnęła jednak, gdy tylko obróciła się w jej kierunku tak by ludzie jej nie widzieli zmrużyła oczy spoglądając prosto w jej. A więc tak chciała sobie z nią grać? Musiała przyznać, że to była zręczna zagrywka. W ten sposób obecni tu ludzie nie uznają ją za kłamcę a ona nadal będzie mogła być przy niej. Musiała przyznać, że księżniczka to był interesujący i dość sprytny przeciwnik. Dawno nie miała z nikim takiego problemu. Jednak nadal miała kilka asów w rękawie. Nagle jej oczy znów stały się ciepłe i miłe. Zaraz na chwilę mrugnęła uśmiechając się w kierunku Jolanty. Następnie na chwilę obróciła się w kierunku tłumu machając dłonią w jego kierunku i wtedy wyłonili się z niego jej dwaj ochroniarze, którzy stanęli za nią gotowi na jej rozkazy.

 

- Musi mi pani wybaczyć - mówiła dalej z ciepłym uśmiechem i jakże miłym głosem. - Jak już pani wie to była długa podróż a ja muszę na chwilę przypudrować nosek, jeśli wie pani, co mam na myśli - rzuciła nadal uśmiechem by zaraz dalej kontynuować. - Jednak zdążyłam zauważyć, że bardzo pani już polubiła moje towarzystwo a ja nie chciałabym pani sprawiać smutku i go pani pozbawiać nawet na chwilę w końcu tyle dla mnie pani zrobiła - powiedziała, gdy jej mimika zmieniła się na lekko smutną. - Jednak mam na to rozwiązanie - powiedziała teraz by zaraz delikatnie klasnąć o siebie dłońmi. - Moi ochroniarze chętnie pani dotrzymają towarzystwa pod moją krótką nieobecność. Sądzę, że na taką chwilkę będą wystarczającym zamiennikiem - dodała teraz już z chytrym uśmiechem. Mężczyźni stanęli tuż obok Crystal spoglądając ponurym wzrokiem na Jolantę. W ich oczach było coś nietypowego jakby zanikła im jakaś radość życia, gdy się  w nie dokładnie spojrzało.

 

Little Star

Samochód, w który poleciał granat zjechał z drogi prosto w okoliczne drzewo. Najwyraźniej te modele samochodów były znacznie wytrzymalsze niż się wydawało. Sama dziewczyna spoglądała w lusterko widząc, co się stało z samochodem. Mimo wszystko miała nadzieje, że nic poważnego się im nie stało. Golding zawsze ich nauczał by unikali zabijania innych i posuwali się do tego w ostateczności to ich właśnie nadal miało różnić od ludzi. Chociaż nadal była załamana śmiercią Astral to nie chciała by komukolwiek jeszcze stała się krzywda. Przemoc to nie rozwiązanie. Cyrus niewątpliwie różnił się od Goldinga był zupełnie inny od niego. Nie sądziła by ta dwójka była w stanie się porozumieć. Nagle jej wzrok zwrócił się na komputer w samochodzie.

 

- Cyrus, co to jest? - spytała niepewnie nadal jadąc, gdy na komputerze zaczynał wyświetlać się tekst. Nie taka była umowa. Miałeś ją zlikwidować nie utrudniać nam robotę. Ilu jeszcze jesteś gotów poświęcić? Najpierw Sonya a potem, kto jeszcze? Czy tak bardzo ci na nich wszystkich nie zależy? Ile zostało jeszcze u ciebie z kucyka? Zlikwiduj ją a o wszystkim zapomnimy to twoja ostatnia szansa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Jeśli ma się coś wydarzyć... - Złożyła głowę na rękach patrząc na wachlarz kart przed nią. - Uczestnicz w tym, by mieć wpływ na końcowy wynik... - Zakręciła palcem nad swoją kartą... Pojedynczym okiem ze łzą. -  Ale po co ja tam? - Trzasnęła dłonią o stół w swym rozbiciu pomiędzy dokonaniem czegoś, a odpuszczeniem sobie, by znów spłynąć rzeką losu, która na nią spadnie.

- Czy to jest moment prawdy... Nie, a może jednak tak? - Sprzeczała się ze sobą... nie mogąc się jednoznacznie zdecydować. Tylko w jednym momencie wszystkie karty znalazły się w jej ręce. Nie mogła podjąć decyzji, więc zrobiła coś czego nie praktykowała od dawna, a ostatnio robiła to aż za często... Pójść za pragnieniami... Czy źle na tym wyszła do tej pory?

 

***

 

Na drodze słychać było silnik bardzo nie typowy, gdy w skrzyni biegów zmieniały się kolejne biegi, podczas wyprzedzania zaskoczonych samochodów że tak można o tej porze roku. To właśnie kobieta w skórzanym płaszczu mknęła ulicami Warszawy, a twarz jej zakrywał przyciemniany kask, a ciało przed wiatrem osłaniał cały równie czarny kombinezon. Co parę minut spoglądała na swój zwichrowany kompas, co nie potrafił ciągle wskazywać północy... Wskazywał osobę, którą aż za dobrze wiedziała gdzie się znajduje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...