Skocz do zawartości

Recommended Posts

<Lekko poirytowanym tonem.>
- Hrabia Mondschein-Jäger. Jestem obywatelem Germaneigh i aktualnie wynajmuję pokój w hotelu "Solarny Resort".  Coś jeszcze?
<Jeżeli strażnik nie ma nic więcej do powiedzenia, to odchodzę od niego i kieruje się z powrotem do hotelu. "Zapowiada się piękny urlop...">

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 577
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Moon

- Nie mam ochoty oglądać jak nadziałeś się na spory harpun bo to gejowe. No i nie wiem, może po prostu okradłeś kościół i stąd masz tą zbroję. Ale no, nie wykluczam możliwości, że niczego nie zmyślasz. Więc spokojnie już - stwierdził. - Dobra, chodźmy w stronę rynku. Może tam ją znajdziemy - dodał i skręcił w inną uliczkę.


Jäger

 

- Proszę zostać w hotelu, poinformujemy pana gdy będzie mógł pan ruszyć dalej - oznajmił, zasalutował i odszedł. Zauważyłeś, że grupa jednorożców zaczęła zbiegać się dookoła posągu i powoli go "rozkładać". 

Po chwili też wylądowała obok ciebie gryfka, z beczką prochu. 

- Co mnie ominęło? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prędzej to Black by okradła kościół a nie ja. Pamiętasz jak zwinęła z tacy 20 bitów bo jak to mówiła "Wszyscy wiedzą iż nie dają celestii tylko dla siebie bierą". Ale masz racje, chodźmy sprawdzić rynek, też miałem tam pójść poszukać w naszym śledztwie - powiedziałem i ruszam więc na rynek z Starem u boku. Po dłuższej chwili mówię.

- Ale harpun nie miałem namyśli wiesz czego nie? - zapytałem się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Odpowiadam salutem i przyglądam się jednorożcom. Gdy Geyla wylądowała obok, to przenoszę na nią wzrok.>
- Posąg przestał być zagrożeniem, a mnie uziemili na nie wiadomo ile... to tak w skrócie. Więc z fajerwerków nic. Tak z ciekawszych rzeczy, to posąg wypluł coś zielonego z siebie. Może wrócimy do wcześniejszego zajęcia, jak tylko odniesiemy te beczkę, no chyba, że chcesz lecieć sama, a ja poczekam.
<Jeżeli gryfka nie ma nic przeciw, to idę z nią. Podczas naszego spaceru i z wizją pozostania w mieście na dłużej postanawiam zapytać o atrakcje, a raczej wspólne spędzenie wieczoru.>
- Znasz może jakieś ciekawe atrakcje, które oferuje miasto? Chętnie spędzę wieczór w miłym towarzystwie, poza piciem trunków, choć ich nie wykluczam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon
 

- No nie wiem, może postanowiłeś podebrać parę z jej sztuczek. Ja nie wiem. nie wiem. W końcu dawno się nie widzieliśmy, co nie? - stwierdził. 

Po jakiś dziesięciu minutach dotarliście na rynek, gdzie oprócz losowo stojącego posągu, uszkodzonego podłoża i sporej ilości straży, nie dostrzegliście Starlight. Ale wiedzieliście teraz jedno, coś tu się wydarzyło.


Jäger

 

- Wow, na chwilę znikam i już walka się kończy. Kiepsko dość. Chociaż może to i lepiej. Wolę nie mieć problemów ze strażą - stwierdziła i odkaszlnęła jakby coś sugerowała. - No ale trudno. Mo i nie martw się, uziemienie nie może być takie złe. Ja byłam uziemiona przez tydzień. A i może wypuszczą cię szybko to nawet sobie ruszysz tam gdzie chcesz. Jeśli chodzi zaś o atrakcje. Cóż - uśmiechnęła się szyderczo. - Najlepszą w mieście masz tuż obok siebie - oznajmiła. - Oprócz tego, multum barów, tawern i parę teatrów. To spore miasto - dodała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzę na to wszystko i mówię.

- Jak Bogów kocham, jeśli okażę się iż ten pierdolony posąg jakimś kurwa cudem ożył pod moją nieobecność i Starlight była w to zamieszana to ja nie wytrzymam - powiedziałem i pytam się strażnika jakiegoś. Podchodzę do niego i mówię salutując do niego.

- Szeregowy Moonlight Meadow. Gwardia Księzniczki Twilight Sparkle. Można dowiedzieć się od was co się tutaj dokładnie stało? - zapytałem spoglądając na strażnika/strażnickzę oczekując odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż za pewność pewność siebie! 
<Spoglądam na nią i uśmiecham się zawadiacko.>
- Zobaczymy, aż jestem ciekaw...  Może, jak wyślą mnie na kolejną wojenkę, to będę myślał o chwilach spędzonych z główną atrakcją tego miasta, wsłuchując się w śpiew kompani. 
<Robię krótką pauzę i odzywam się ponownie.>
- Jedno miłe miejsce już poznałem, na spędzenie upojnego wieczoru i noc, ale jakaś klacz wpadła niezapowiedzianie z wizytą... Sama straż i jej zakazy mnie zbytnio nie martwią, bo bez twardych dowodów, to nic nie mogą mi zrobić. Pozwiedzam miasto, może spotkam swojego braciszka? Zawsze lubił miasta portowe, jako lekkoduch i ckliwy pisarzyna... 
<Patrzę na nią z zaciekawieniem.>
- Byłaś uziemiona? Czyżby coś się zmieniło w ciągu ostatnich trzydziestu minut? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

Strażnik któremu zadałeś pytanie spojrzał na ciebie, z początku zdziwiony, ale potem po prostu westchnął i zaczął.

- Cóż, z powodu jakiejś dziwacznej magii posąg wstał i zaczął atakować przechodniów. Jakaś jednorożka próbowała go zatrzymać, ale ostatecznie nie dała rady. Potem przyłączył się jakiś inny jednorożec, a gdy po jakiejś minucie dotarliśmy na miejsce walka po chwili się skończyła bo posąg się zatrzymał. A przynajmniej taka jest wersja świadków - wyjaśnił. 

Jäger

 

- Och, będziesz miał co wspominać - stwierdziła cwaniacko a potem wysłuchała reszty twoich słów.

- Cóż, byłam, bo jakoś w momencie gdy złapałam proch to statek nagle się poruszył, parę kucy wpadło do wody. Dość chaotyczna sytuacja, muszę przyznać. Ale cóż, morze znowu zachowuje się tak jak powinno, co mnie bardzo cieszy - oznajmiła zadowolona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi na to wszystko oko zaczeło latać... kurwa... wygadałem.

- Wiecie może gdzie zabrali tą jednoróżkę? Była ona z nami w drużynie i szukamy jej od dobrego czasu - powiedziałem spoglądając na niego. Jak poda mi lokalizacje to dziękuje za nią i udajemy się tam. Po drodze mówię.

- Dobrze... jak widać jedynie ty nie miałeś dzisiaj wrażeń takich - powiedziałem do Stara idąc koło niego jeśli podano mi lokalizacje. Jak nie to postaram się ją znaleźć inaczej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

 

- Została zabrana do szpitala jakąś chwilę temu. Pewnie zaraz tam dotrze, więc radzę popytać tam. Ale teraz i tak raczej się z nią nie spotkacie. Na razie muszą ją raczej przebadać - wyjaśnił Strażnik. - Jeśli to wszystko to muszę wracać do pracy. Mamy tu trochę roboty - rzucił oczekująco.

 

 

Jäger

 

- Na rynku na razie będzie raczej głośno, więc może pójdziemy gdzieś indziej. Tam możemy udać się gdy będzie już trochę ciszej. Co ty na to? - zaproponowała.

Mogłeś już dostrzec port. Teraz już tylko dotrzeć do statku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ruszajmy do tego szpitala. Musimy się dowiedzieć jak z nią jest i czy jest cała przedewszystkim mając nadzieje iż te rany nie będą aż tak poważne - powiedziałem i lecę z Starem do owego szpitala wyraźnie zmartwiony. Nie dlatego iż znowu praktycznie nawaliłem w funkcji ochroniarza, ale dla tego iż kurwa zacząłem ją lubić. Nie chce by kolejna osoba zaczęła cierpieć z powodu mojego przypału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

 

- Cholera naprawdę się porobiło. Rozdzieliliśmy się ledwie na godzinę - pokręcił głową Hollow. - Szpital jest w tamtą stronę - wskazał i ruszył w raz z tobą. - Cholera, tylko godzina. A ta trafia do szpitala, ty zdobywasz jakieś rzeczy. Jak to działa - wymamrotał jeszcze pod nosem. 

 

Po jakiś pięciu minutach stanęliście pod szpitalem. Był to spory, ceglany budynek którego kształt był bardzo prosty, albowiem był jedynie wielgachnym prostokątem. Gdy weszliście do środka, wasze nozdrza od razu uderzył sterylny zapach. W recepcji siedziała klacz zebry, z lekką nadwagą. Z grzywką spiętą w kok i z okularami.

 

Jäger

 

- Hm... Może jakaś restauracja? Mają tu dobre ryby. A i jakaś sałatka dla ciebie się znajdzie - zażartowała. 

Po dotarciu do portu, gryfka wyjaśniła sytuację i oddała beczkę prochu na statek. Teraz też mogłeś dostrzec kapitana. Był to diamentowy pies, mający nie więcej niż pół metra wzrostu, siedzący na ramieniu innego diamentowego psa, który za to miał dwa i pół metra wzrostu. 

Po chwili kiwnęła głową i odeszła. 

- Cóż, jutro o szóstej rano mam być na statku. A tak, to możemy iść się zabawić - stwierdziła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślisz iż mi się kurwa to uśmiecha? Ja chciałem spokojne śledztwo a nie bycie jakąś imitacją kebaba o którym ciągle słyszałem od Gryfiego strażnika w ambasadzie - rzekłem i idziemy do szpitala. Jak wszedłem to odrazu cofnąłem się i zatkałem nos. Kurwa nienawidzę tego zapachu.

- Kurwa, wali tu gorzej od tego w canterlocie... - rzekłem do Stara a potem podchodzę do pielęgniarki juz bardziej ogarnięty i mówię.

- Witam. Jestem Szeregowy Moonlight Meadow. Niedawno do was trafiła klacz jednorożca. Klacz ma lawendową sierść oraz jej grzywka lekko kręcona z czego lok opadający na jej oko. Tył grzywy jest rozpuszczony. Sama grzywa ma trzy kolory, czyli jagodowy, purpurowy i akwamarynowy. Jej oczy są w kolorze kobaltowym. Jej znaczek są dwie aury koloru morskiego, nad jasnofioletową różą wiatrów - powiedziałem dokładny opis Starlight. Kurwa... jak się cieszę iż lekcje niektóre mnie uczyły zapamiętywania takich szczegółów.

- Jest tutaj może owa klacz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

 

Pielęgniarka przyjrzała się tobie uważnie. 

- Trafiła tu niedawno osoba która pasuje do opisu, obecnie jest albo na sali operacyjnej. Albo jest badana przez lekarza. Nie jestem pewna. Jednak, nim powiem panu coś więcej, potrzebuję zobaczyć dowód, że jest pan strażnikiem. Zbroja jednak nie pasuje typowym zbrojom strażników - stwierdziła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak wiem - powiedziałem i pokazuje jej odznakę z legitymacją gdzie jest moje imię, zdjęcie oraz reszta potrzebnego gówna do potwierdzenia autentyczności. Po wszystkim i jak zobaczy to chowam ją i pytam.

- To jak? Powie nam pani więcej na temat poszkodowanej? - zapytałem się bardzo profesjonalnie. Lepiej nie mówić iż była pod naszą ochroną... kurwa ja i Star zjebaliśmy w tej kwestii po całości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zobaczeniu twojej odznaki dokładniej kiwnęła głową.

- Cóż, nie bardzo jest co ci powiedzieć. Ale jednak mogę powiedzieć ci dokładnie gdzie pójść i czekać. Pokój dwadzieścia cztery. Doktor Healthy Hoof zajmuje się tą konkretną pacjentką. Nie możecie jednak tam wejść. Po prostu tam poczekaj - wyjaśniła. - I nie hałasuj zbytnio. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Zmarszczyłem mimowolnie czoło skrywane pod oficerską czapką i wydałem z siebie cichy pomruk pogardy widząc diamentowe psy. "Jak można służyć pod psem...?" Gdy Geylea wróciła z statku i wspomniała, że na szóstą rano musi się zameldować, to kiwnąłem głową na znak, że jej słucham, choć wzrok miałem lekko nieobecny.>
- Chodźmy znaleźć jakąś restaurację. Mam tylko nadzieję, że zapach z portu nie będzie doń docierał - zażartowałem posępnie.

<Kiedy szliśmy przez port, to spojrzałem na gryfkę.>
- Nie spodziewałem się, że twoim kapitanem jest pies. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiwnąłem do niej i idę pod owy pokój i siadam w najblizszym miejscu wolnym do siedzenia i czekam aż lekarz skończy tam swoja pracę. Kiedy tak siedzimy to spoglądam na Stara.

- A tak szczerze, to co ty robiłeś? Ja dostałem wpierdziel, Starlight dostała wpierdziel... wygląda na to iż wychodzisz najlepiej jak narazie... w fizycznym mniemaniu - powiedziałem spoglądając na niego jeśli siedzi koło mnie. No cóż... tego epizodu w zamku moje plecy nie zapomną...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

 

Hollow usiadł obok i wzruszył ramionami.

- Postanowiłem popytać marynarzy a potem okolicznych znawców arkan. Znam tu parę - tu odchrząknął. - Mądrych dziewczyn, miałem nadzieje, że mi pomogą, niestety dla każdego była to spora tajemnica - wyjaśnił. - Wiem, że wyszedłem najlepiej fizycznie, ale cóż, bywa tak czasami - dodał.

 

Jäger

 

- Och nie martw się, większość tych wysokiej klasy jest na tyle daleko, że nie czuć tam zapachu morza - odpowiedziała. 

- Cóż, mało kto się tego spodziewa. Sama się nie spodziewałam. Ale powiem ci, daleko mu do typowego psa. Mam wrażenie, że intelektem mało kto mu dorównuje. Szaleństwem również, ale to się akurat przydaje. Wierz mi, ocenianie książki po okładce może szybko cię sparzyć - rzuciła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widziałem w życiu wielu szaleńców... wszyscy są martwi.
<Skwitowałem opis jej kapitana.>
-Skąd w ogóle przekonanie, że mam zamiar go osądzać i oceniać? Nie będę ukrywał, że mam dość głęboki uraz do jego rasy, a zwłaszcza do pewnej watahy... Jednak póki co do niego nie żywię głębszego uprzedzenia. 
<Wyciągam fajkę i odpalam.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No nic. Najwazniejsze iż woda znowu jest normalna i teraz możemy zając się tym co mieliśmy. Choć wpierw trzeba się upewnić iż Starlight nic nie jest - powiedziałem i spojrzałem z zmartwioną twarzą w stronę gabinetu gdzie obecnie przebywa. Następnie czekam cierpliwie na to aż lekarz wyjdzie. Jak tak się stanie to podchodzę do niego i się pytam jak tam z Starlight pokazując jemu odznakę. Mam nadzieje iz nic jej nie jest poważnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moon

Czekanie zajęło wam jakieś dziesięć minut. Po tym czasie ze środka wyłonił się lekarz, szukając wzrokiem kogoś. Nie wiesz kogo. Ale szybko skupił się na twojej odznace.

- Och... cóż tak. Jest tu taka klacz. Tak. Zaskakująco, nie została zbytnio uszkodzona, ale jest definitywnie przemęczona. Poza sińcami i jednym szwem jest w dobrym stanie. Po prostu brakuje jej energii. Tak - wyjaśnił. - Proszę wrócić jutro, a teraz przepraszam. Tak. - i odszedł. Zauważyłeś, że rozmawiał z jakąś pielęgniarką.


Jäger

 

- Ha. Widziałam wielu w pełni rozsądnych osób i spora część też nie żyje. Więc nie jest to raczej kwestia szaleństwa. Raczej czegoś innego - stwierdziła.

- Cóż, przywykłam do osób spoza załogi oceniający Kapitana tylko na podstawie jego rasy. To w pewnym sensie taki odruch - wyjaśniła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe, że to nie kwestia szaleństwa.

<Idąc w kierunku restauracji i powolnie ćmiąc fajkę. Zastanawiam się nad swoją poczytalnością w pewnych aspektach.>

- Nie ma co się dziwić, że są zaskoczeni.

<Robię krótka przerwę w wypowiedzi.>

W moim kraju przez pewien okres czasu i tak zwany „Kryzys północny” stawialiśmy je na równi z podmieńcami w końcowym okresie walk pogranicznych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...