Skocz do zawartości

Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]


Magus

Recommended Posts

     - Pokaż co najpierw co widzisz... - stwierdziła Fate, tupiąc swym kopytkiem w złości, a nawet z całą dostępną sobie mocą nie miała pojęcia czy mogłaby się tego podjąć wyleczenia go... To nie była jej dziedzina. Gdzie biała klacz skupiała się na kontroli chociaż był sposób który mógł go wyleczyć nie miała jednak pojęcia co się stanie z jego wiedzą z nią samą i dlatego odpuściła spoglądając w jego oczy... Nie był w nim zaklęcia do złamania. On tylko widział więcej jak i ona... Zdobył wiedzę której nie powinien. To go przerażało nawiedzało, a może wiedza którą zdobył stworzyła w jego głowie urojenia, czy to co widział faktycznie gdzieś miało miejsce, odzwierciedlenie.

 

     - Wiesz że chce powstrzymać Crystal... Wiecie - wysyczała zarzucając swoją grzywką - że zrobię wszystko co w mojej mocy by to osiągnąć - powiedziała dość dobitnie, podchodząc do niego by dotknąć jego czoła swoim... Być jak najbliżej jego, poczuć może coś czego nie mogła zauważyć z daleka, nadal liczyła że to sprawa magii a nie kucykowego umysłu... Jak miała z tym sobie poradzić. Jak... Zadawała sobie pytanie dość długo a jej moc z wolna przygasała... Jednak z blasku który sprowadziła zasklepiła jego rany... Bo moc którą przywołała ją samą by rozniosła. Samego przepływu, dlatego nie wyglądała jak Mask... Nadal była tylko delikatnym kucykiem nie znających wszystkich zawiłości świata... Chciała zobaczyć co widział on... Czy czas mógł jej na to pozwolić, czy w ogóle miał na to wpływ... - Nie odejdę... - wyszeptała, zaciskając swe zęby w źrebięcym niemal uporze... Bo ona chciała... A Czas znalazł oczy ogiera... Chciała wierzyć że to powstrzyma wizje... Jego szaleństwo... Bo jeśli to miały być omamy... To powinny być rozwiane właśnie tym... Prawdziwym widzeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oszalały gwardzista

Nie zareagował w żaden sposób, gdy Dancing of the Fate zetknęła swoje czoło z jego. Również, zdawał się już w żaden sposób nie reagować, na to co do niego mówi. Jego wzrok stał się pusty, zupełnie jakby życie w nim zniknęło. Gwardzista stał niczym pomnik, nie ukazując nawet iskry życia. Przez chwilę można było nawet odnieść wrażenie, że umiera... Jego puls zaczął słabnąć, podobnie jak oddech. Nawet nie mrugał, tylko siedział i patrzył. Trwało to dobrą chwilę, aż nie złapał nagle klaczy za kopyta. Nie zrobił tego mocno, a bardzo delikatnie. Trzymał tak chwilę kopytka klaczy, patrząc jej prosto w oczy, aż nie wymruczał słowa, którego jako kucyk nie miał prawa znać.

 

- Ashrad - wyjąkał, zupełnie jakby nie on. Głos był zupełnie inny niż gwardzisty, który do niedawna z nią rozmawiał. Słowo wywodziło się jednego z zapomnianych języków, których nie zapisano, bo istoty, które mogłyby znać ten język, dawno już przepadły. Było starsze niż mogłoby się wydawać, nawet starsze niż czas, w którym powstawała Ziemia i Equestria, a znaczyło po prostu "ujrzyj". Ogier,  nadal nie puszczał jej kopytek, a pomieszczenie wokół, zaczęło się zmieniać. Nadal było bliźniaczo podobne, do tego, w którym do tej pory siedzieli, a jednak inne... Wszystko jakby utraciło barwy i stało się zupełnie szare. Zamiast sufitu i nieba była tylko ciemność. Z niekończącej się pustki nad nimi, spadało coś na nich i ziemię, co przypominało śnieg, ale nim nie było... Jak się okazało, najbliżej było temu do pyłu. Klacz mogła zobaczyć również, Night Tale'a i Qualm Mask, w miejscu gdzie stali. Było tam również wiele innych kucyków, ale jednocześnie jakby żadnego z nich tu nie było. Wszyscy oni przypominali zupełnie białe cienie, które zdawały się ich nie dostrzegać. Całe to  miejsce, wyglądało jakby zostało stworzone ze strachu i rozpaczy. Wtedy właśnie dobiegł ich dźwięk, nieprzypominający żadnego naturalnego. Brzmiało to jak coś pomiędzy warknięciem dzikiego zwierzęcia i piskiem opon, rozpędzonego samochodu. Nie sposób było określić skąd dobiegał ten dźwięk, bo brzmiało to tak jakby, cały ten świat go wydał. Wtedy właśnie, ogier puścił kopytka klaczy i znów wszystko wróciło do normy.

 

- Mówiłem, że nie chcą was tu widzieć - szepnął, słabo. - Jestem w obu... - mówił, ciężko oddychając, a potem opadł na ziemię, szlochając. - Nie jestem tchórzem... - mówił jakby do siebie, próbując sam przed sobą się usprawiedliwić. - Jednak nie mam dość odwagi, by znów ich zobaczyć, a oni to wiedzą i cieszy ich to. Nie muszą nic zrobić, bo wystarczy, że zabiorą mnie tam, to i tu... Należę już do nich i oni to wiedzą... - podniósł głowę, patrząc teraz na klacz. - Nie pokonasz jej... Nikt nie może... A gdy już skończy, nawet nadzieja umrze - na kapeluszu i ciele Dancing of the Fate, były jeszcze resztki dziwnego pyłu, opadającego z pustki tamtego świata. Był zarówno na niej jak i ogierze. Jedyny dowód, że naprawdę tam byli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     - To będziemy musiały ją powstrzymać zanim skończy... - stwierdziła dość poważnie, i jak rzadko kiedy pewna jeszcze bardziej tego wszystkiego, mimo że to co zobaczyła niewiele jej powiedziało, a raczej przez to wszystko musiała zadać sobie jeszcze więcej pytań, nie zbaczając z właściwej drogi... Odpowiedzi, kim tak naprawdę jest Crystal i czego chce... Bo białej klaczy zniszczenie wszystkiego wydawało się za abstrakcyjne... A może chciała stworzyć świat na nowo? Przeszło jej to przez głowę, ale zacisnęła zęby zanim jeszcze raz zabrała głos.

 

     - Wiesz czego jeszcze potrzebuje? By skończyć berło? - zapytała biała klacz średnio zadowolona z tego wszystkiego, chcąc go opuścić tak jak o to bo nie była wstanie mu pomóc... Nie była pewna czy nawet śmierć jest wstanie... Z samego jej humoru jej szczerozłota grzywa pociemniała i zaczęła przypominać wiekowe złoto. Otrzepała swoje ciało z pomocą podmuchów powietrza... Strzepała pył z kapelusza i peleryny. Zarzucając ją na siebie...

     

     - Ukradła Oko Sharr czego jeszcze potrzebuje - zapytała już w przejściu, odwrócona do niego bokiem... Spoglądając na niego jednym ze swych oczu... A kryształy rozłożone w pomieszczeniu rozpuściły się w powietrzu wypełniając pomieszczenie świeżym zapachem morskiej bryzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oszalały gwardzista

- Widziałem je... - powiedział, unosząc lekko głowę i patrząc na wychodzącą klacz. - Oko było złączone z berłem i one też jest częścią... - zaczął nagle poruszać kopytem po ziemi, jakby chciał coś narysować. Zmarszczył lekko brwi i znów uniósł wzrok na klacz. Nagle zbliżył kopyto do swoich zębów i mocno je ugryzł. Stróżka krwi zaczęła skapywać na ziemię, a on za jej pomocą zaczął tworzyć obraz. Narysował coś co wyglądało jak berło, którego koniec wyginał się w półksiężyc. W pustym miejscu półksiężyca był dziwny kulisty przedmiot, a pod nim było oko. Na zakończeniach półksiężyca, były dwie krople krwi, być może miały przedstawiać kamienie. Na środku berła narysował jakieś koło, a ostatnią rzeczą było coś długiego, owijające się wokół berła. Niestety za pomocą krwi, nie był w stanie przedstawić jak dokładnie wyglądają te przedmioty. Tylko oko i berło wydawały się wyglądać jak należy. Uniósł kopyto, i pokazał na przedmiot w półksiężycu. - Jest w ziemi... Sprowadziła to już, a teraz szuka... Inne nadal są ukryte, ale to niedługo... Ma już wasze oko i jeszcze dwa, a jej moc stale rośnie... - nagle znów upadł na ziemię płacząc. - Przepraszam księżniczko, że zawiodłem, nie jestem godny mojej zbroi - łkał załamany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     - Mystra wspomoże cię w następnych chwilach... - spojrzała na niego dość pobłażliwie, wspominając swoją boginie, jakby samo jej imię miałoby moc zmazania win... - Celestia wybaczy... Sama rozkażę włożyć gdy to wszystko się skończy... - próbowała dodać mu otuchy niezwykle prostymi słowami. - To właśnie ty pomożesz zaprowadzisz porządek i staniesz w obronie zarówno słońca jak i księżyca... 

 

     - Ja dziękuję - powiedziała klacz naprawdę elegancko ale i krótko, kłaniając się i unosząc swój kapelusik, by odwrócić się na jednym kopytku. Nawet po części jej humorek wrócił po tej podróży w nieznany jej cień, postacie który zdołały w jej sercu zasiać zwątpienie z którego się otrzepywała... - A teraz cię już opuszczę... Nie zostało nam wiele czasu Night - zwróciła się do drugiego ogiera już za drzwiami - a posiadam jeszcze więcej pytań niż wcześniej. Dziękuję za przyprowadzenie nas tutaj... Teraz nie można dopuścić by zrobili mu to co planują... - westchnęła zastanawiając się co powinni zrobić i przychodziło jej jedno niezbyt mądre i rozsądne rozwiązanie polegające na czymś czego sama nie pochwalała... Ale czy pomoc kucykowi nie była ważniejsza?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Night Tale

Słysząc słowa klaczy, gwardzista na chwilę uniósł wzrok, jakby chciał coś powiedzieć, ale trwało to niewielką chwilę, bo zaraz potem znów wrócił do tworzenia symboli. Przez cały okres pobytu Dancing of the Fate z gwardzistą, Night Tale zastanawiał się co się tam dzieje. Pomieszczenie częściowo ograniczało dźwięki, jednak nie całkowicie. Tak więc, słyszał niektóre wydobywające się głosy. Nie słyszał Dancing of the Fate, bo ta była, zbyt cicha, ale głos gwardzisty owszem. Cokolwiek mu było, miał wrażenie, że jest z nim coraz gorzej. Co jakiś czas rzucał spojrzenia na Qualm Mask, zastanawiając się, czemu ona nie została z Dancing of the Fate. Czy one miały między sobą jakieś tajemnice? Zaczynał naprawdę coraz bardziej martwić się o drobną klacz, zastanawiając się, czy nie wejść do środka tak na wszelki wypadek. Powstrzymywała go jednak jej prośba, rzucona poważnym tonem zanim została tam z nim sama. Tak więc, gdy drzwi stanęły otworem, w ostatniej chwili się powstrzymał, by nie uściskać klaczy, widząc ją całą i zdrową. Zaraz potem dotarły do niego jej słowa.

 

- Chcesz powiedzieć, że on naprawdę coś... Z jego dokumentacji wiem, że znaleziono go w zaułkach, gdzie straszył kucyki, mówiąc, że muszą wszystko zabrać i uciekać jak najdalej... Nim znalazła go gwardia Crystal, został umieszczony tutaj w tajemnicy. Nikt nie chciał sprawdzać jak zareaguje obecna gwardia, na wiadomość, że trzymany jest tu dawny gwardzista. Najpewniej by go zabili... - zmarszczył brwi i spojrzał na Qualm Mask. - Może jak powiesz jej co widziałaś, to ci zdoła odpowiedzieć na te pytania - mruknął, przypominając sobie, że klacz jest starsza od Dancing of the Fate. - Co do lobotomii, nie mam tu zbyt wiele do powiedzenia... Jestem tylko z wolontariatu, nawet tu nie pracuje. Mogę zabrać cię jedynie do ordynatora tego zakładu, może zdołasz go przekonać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     - Night... Byłam w wielu światach, większość jest dość podobna... - powiedziała spoglądając na Qualm, która i ją mierzyła wzrokiem jakby wymieniały się doświadczeniami, ale tylko na siebie spoglądały a biała klacz po chwili zawahania pokiwała dwa razy głową... Uznając że starsza klacz powiedziałaby dokładnie to co ma na myśli gdyby nie wiedziała że musi grać swą rolę i nie pytana nie mówiła nic, gdy Fate mówiła dokładnie spowiadając się ze swoich planów, jak klaczka a nie wielka pani...  - w większość wystarcza wyłożyć odpowiednią masę by przegięła szalę obowiązku...  Zgadzasz się z tym? Jeśli tak, to zaprowadź mnie do niego - zachichotała z dokładnie tą samą myślą

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Night Tale

Nieco zmieszany słowami klaczy, ogier lekko westchnął i kiwnął głową, w geście zgody. Nie pytał co chce zrobić, bo wiedział, że może jej zaufać. Ponadto, nadal istniała ich przykrywka. Tak więc szedł w milczeniu kolejnymi korytarzami, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Co jakiś czas mijali personel placówki, który z zainteresowaniem, nie tyle przyglądał się ogierowi, którego już znali, co jednej z klaczy. W końcu Dancing of the Fate, wychodziła tu na arystokratkę, co było nietypowe w tym miejscu. Nie sposób było jednak dostrzec pacjentów, bo ci zwykle siedzieli pozamykani w swoich pokojach. Ponadto, ogier prowadził tak klacze, że omijali sale dla pacjentów. W końcu doprowadził obie klacze do schodów. Tam na piętrze, okazał się znajdować gabinet ordynatora. Nim weszli, Night Tale nagle stanął.

 

- Dajcie mi chwilę. Muszę z nim porozmawiać, nim będziecie mogły wejść - nim którakolwiek mogła odpowiedzieć, ogier delikatnie zapukał i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Na niewielką chwilę, Dancing of the Fate i Quam Mask zostały zupełnie same na pustym korytarzu. Night Tale, w tym czasie spojrzał na starszego jednorożca o pomarańczowej sierści i szarej grzywie. Siedział właśnie nad dokumentami coś pisząc.

- Przepraszam - mruknął, w jego kierunku. Ogier uniósł głowę i spojrzał na Nighta.

- Witaj Night, coś się stało?

- Chce z panem ktoś porozmawiać - lekko westchnął.

- No to wpuść go proszę

- To nie jest on, i nie jest zwykłym kucykiem - ordynator lekko uniósł wzrok. - To klacz z wyższego rodu

- Czego tutaj szuka? - zmarszczył lekko brwi, będąc zdziwionym, tak nietypową wizytą.

- Może sama panu wyjaśni - Night Tale podszedł do drzwi i je otworzył. - Dobrze, możecie wejść - mruknął, zastanawiając się, czy coś planowały w tym czasie gdy go nie było. Ordynator, spoglądał z zainteresowaniem na Dancing of the Fate.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     - Witam, Dancing of the Fate - przedstawiła się wchodząc sama... jeszcze zanim zdążył wydać pozwolenie wejść do gabinetu, a tylko samym tupnięciem tylnego kopyta kazała Mask zostać pod zamkniętymi drzwiami... Wyglądała na delikatnie oburzoną, wzburzoną tym co zobaczyła. - Jestem tu w sprawie ogiera na którym za niedługo będziecie chcieli przeprowadzić lobotomie... - wyłożyła swoje intencje niemal od razu na wejściu takim głosem że od razu pokazywała że nie chce usłyszeć odmowy... Mimo że ordynator był większy od niej, biała klacz miała arogancje w oczach. - Chce byście ją odwołali - stwierdziła unosząc swój nosek do góry... Liczyła że to zadziała, że nie będzie musiała podawać przyczyn dlaczego żąda o coś takiego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ordynator

Zaraz po tym jak klacz weszła do gabinetu, ogier lekko zmarszczył brwi. Ciężko było powiedzieć, czy złość była spowodowana zachowaniem klaczy, czy może jej prośbą. Równie dobrze, ogier mimo bycia jednorożcem, mógł też nie lubić jednorożców z wyższych sfer. Najpewniej zastanawiało go również, jak Night mógł zacząć zadawać się z kimś takim. Zapewne byłoby mu wygodniej, gdyby ogier również był w pomieszczeniu, a nie tylko on z tą klaczą. Zaraz jednak po wyrażeniu prośby przez klacz, ordynator nic nie powiedział, tylko położył kopyta pod brodą i spoglądał na nią zainteresowaniem.

 

- Nietypowa prośba, biorąc pod uwagę, kim pani jest - zaczął bardziej dokładnie się jej przyglądać. - Fakt, że jednorożec o takiej pozycji, przychodzi do tego zakładu, sam w sobie jest dziwny, a na dodatek wstawia się za dawnym gwardzistą księżniczek... To jeszcze bardziej intryguje. Powinnaś raczej, kazać mi go wydać cesarzowej, by go powiesili za zbrodnię - uderzył kilka razy kopytem w brodę. - Jak to było z niebiańską biblioteką i jej symbolami, które tylko wy możecie oglądać? Piasek, mgła, drzewo i ostatnie mi chyba umknęło, czy może mi pani przypomnieć? - zmrużył delikatnie oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mgła, skała, a może jezioro, nie wiedziała... Nie mogła odpowiedzieć błędnie, ani pokazać że nie wie, bo tego nie mogłaby już cofnąć. Grymas na jej pyszczku trwał tylko krótki moment, gdy klacz wyłapała moment gdy zamknął oczy ordynator, a ona rozciągnęła jego czas do niebotycznych rozmiarów... Bo nie potrafiła go zatrzymać. On musiał płynąć nieustanowienie... Jednak nie z tą samą prędkością i tą jego właściwość wykorzystała, by móc uzyskać odpowiedź której potrzebowała... 

- Night... Odpowiedź proszę - mówiła nieustannie patrząc na ogiera, by w tamtym momencie nieustanie i bezpośrednio. Nic innego już jej nie pozostało... - Mogłeś powiedzieć że taki jest - syknęła już nerwowo ale na pewno nie zła. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Night Tale

Przez czas rozmowy Dancing of the Fate z ordynatorem, ogier jak zwykle siedział spokojnie czekając. Nie sądził, by coś tu mogło pójść nie tak. Bardziej się martwił, gdy klacz była sama z potencjalnie niebezpiecznym gwardzistą. A jednak jej próby ocalenia go, wskazywały, że być może wszyscy się mylą, i to co go męczyło, było gdzieś indziej niż w podłożu psychologicznym. Mimo wszystko, klacz perfekcyjnie odgrywała swoją rolę, więc i teraz musiało wszystko pójść dobrze. Szybko jednak się przekonał, że w życiu nie można być niczego pewnym. Zaraz po tym, gdy padły słowa klaczy, ogier lekko mrugnął, zdezorientowany. Po jego minie, można było założyć, że sam również się najwyraźniej tego wszystkiego nie spodziewał.

 

- Ja... - powiedział nerwowo, a na jego pysku pojawiły się krople potu. - Naprawdę nie wiedziałem... - zaczął nerwowo pocierać kopytem o głowę. - Nigdy nie miałem tam wstępu... - przełknął lekko ślinę. - Czytałem o tym coś, kiedyś... - zaczął nerwowo mrugać, widać było, że te presja trochę go przerasta. - To było coś z kryształem, na pewno - mówił dalej nerwowo. - Nie jestem tylko pewny, co to było dokładnie... Jedno z dwóch... Kryształowa fontanna lub ołtarz, cholera... Naprawdę przepraszam - opuścił głowę ze wstydu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     - Night na spokojnie... Jak brzmi odpowiedź - powiedziała Fate o wiele przystępniejszym głosem, nie drgał, nadal był dość poważny... - Na spokojnie - mówiła wpatrując w ordynatora... Była skłonna ku kryształowej fontannie jako iż bardziej jej to pasowało, z drugiej strony... Ołtarz brzmiał donośniej, ale biała klacz zdecydowała się na trzecią opcję. Lekkim ruchem zrzucając swój kapelusz na ziemie, a ten pokulał się aż pod nogi Night dzwoniąc swoim dzwonkiem dość głośno, jakby skarżył się na takie zachowanie swej właścicielki że się nie godzi na coś takiego.

 

     - Haze wychodź... - powiedziała o wiele spokojnie... a metalowy źrebak powoli wyszedł z miejsca swojego tymczasowego zamieszkania, a brzęczenie rozległo się po pomieszczeniu... Spojrzała z wyższością na Fate że nie umie zrobić czegoś takiego, bo wszystko słyszała... Chociaż dźwięki w środku były dość zniekształcony.

     - To co mam się upewnić? - westchnęła cicho że miała zrobić coś tak prozaicznego. Jak znalezienie odpowiedzi ABC... Liczyła że ogier myśli na temat tego co tak bardzo chce usłyszeć, bo nie było jej śpieszno by wertować całe jego życie... Wokół jej rogu będącego tak naprawdę ostrzem, zebrała się niebieska mgiełka. Ta sama która zwiastowała zjawienie się Księżniczki Luny i poleciała w kierunku ordynatora by wejść do jego głowy... Przekonać się o co tak naprawdę mu chodziło, a Astral nie był planem materialnym, tylko duchowym i nie dotyczyła go funkcja czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Night Tale

Słowa ze strony klaczy, nie sprawiły, że ogier się uspokoił, jakby nie było, to była jego wina, że są w tej, a nie innej sytuacji. Zastanawiał się jaki finał może mieć to wszystko. Ordynator na pewno nie wezwie gwardii, bo ma niechęć do Crystal, wiedział to. Mimo wszystko będzie chciał wyjaśnień, tego był pewny. Próbował ze wszystkich sił sobie przypomnieć, co mogło być odpowiedzią. Przynajmniej tak było do czasu, aż nie spostrzegł co Dancing of the Fate robi. Ogier widząc mechaniczną klaczkę, wychodzącą z kapelusza, uśmiechnął się. Cały czas w końcu żałował, że nie mogła tu z nimi być. Nie rozumiał jednak, co miała niby zrobić w tej sytuacji? O nic jednak nie pytał, z zaintrygowanie patrząc na niebieską mgłę. Czegoś co dawniej kojarzyło się z obecnością księżniczki nocy. a czego dawno już nie widziano. W międzyczasie. w głowie ordynatora pojawił się obraz, którego szukała klacz, jak się okazało był to ołtarz z białego marmuru, który pokryty był również pięknymi klejnotami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kryształowy ołtarz - powiedziała Fate po tym jak posprzątała cały bałagan, który sama zrobiła. Haze wylądowała w kapeluszu, a ten na głowie złotogrzywej klaczy, gdy ta mówiła niezwykle pewna siebie... Po tym gdy czas już płynął tempem adekwatnym do tego świata. - Chce mi pan powiedzieć że jestem dziwna? - pytała podchodząc aż pod same jego biurko... - bo wiem że to mu nie pomoże, a mi przeszkodzi prowadzić badania jak się namyśle, oczywiście przyzna mi pan rację to gwardzista, którego tu nie powinno być... Wy też będziecie mieli problemy... - zamruczala patrząc na niego jednym ze swych niebieskich oczu w którym tańczyły złote iskry.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ordynator

Gdy padła odpowiedź klaczy, zmarszczył lekko brwi. Najwyraźniej ogier, miał nadzieje, że zdoła wyciągnąć jakąś kartę atutową, co miałoby być spowodowane jej niewiedzą. Być może chciał w ten sposób udowodnić przy okazji, że klacz tylko perfekcyjnie udaje. Znów zaczął przyglądać się jej pyszczkowi, jakby szukał  w jej mimice czegoś co mogłoby potwierdzić jego racje, jednak niczego takiego nie był w stanie się doszukać. Wtedy padły kolejne słowa ze Dancing of the Fate, które wyraźnie niezbyt zadowoliły ogiera. Nie ukrywał nawet swojej niechęci, gdy nagle padła groźba z jej ust.

 

- Nie lubię, gdy mi się grozi - wymruczał dość poważnie, kładąc kopyta pod brodą. - Ten ogier był zasłużonym bohaterem naszej krainy, a pani chce skazać go na cierpienie i więzienie we własnym chorym umyśle - powiedział dość chłodno. - Powiadają prawdę, że w takich jak wy, nie zostało już nic z dawnych nas - zmarszczył brwi. - Teraz jednak nasze losy stały się powiązane. Jeśli pani wyda naszą placówkę, ja mogę powiedzieć o naszej umowie, ale dobrze - machnął kopytem. - Mam prośbę jednak... - odparł ponuro. - Proszę zostawić Nighta w spokoju. To dobry ogier i nie zrobił nikomu nic złego. Zasługuje na coś dobrego w życiu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To dobry ogier - sparodiowała jego głos, patrząc mu w oczy - któremu chcecie zabrać osobowość, barbarzyńskim zabiegiem i to ja jestem tą złą? - zapytała gdy końcówka kołyszącego się ogona lekko zapłonęła, po czym zgasła i rozniosła się woń spalenizny po pokoju... - On naprawdę widzi więcej... tego się lęka. - Tylko tyle rzekła w komentarzu gdy zwróciła swe oczy ku drugiemu ogierowi, a głowę uniosła jeszcze wyżej tylko dlatego że była tak niska i chciała podkreślić jak ważna jest, gdy jej oczy wyrażały dezaprobatę...

 

- Idziemy nie chce tu być - wyraziła swoje zdanie w dość dworski sposób, gdy skierowała się ku drzwiom powoli, a  jej je otworzyła Mask.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak jak przypuszczałam - Powiedziała na głos Sinister wychodząc z domu i rozglądając się. - A, no tak. Zapomniałam że ciebie też nie ma - Wzruszyła ramionami przypominając sobie że Star postanowiła się dzisiaj w ogóle nie pokazywać. -Przynajmniej mam święty spokój. 

- Nie byłabym taka pewna - White wtrąciła się do rozmowy słysząc ostatnie zdanie, trochę zdyszana ale nadal gotowa do biegu. Miała dobrą kondycję.

- A ty co? Popisujesz się że możesz galopować cały dzień bo nie jarasz fajek? - Mówiła z wyrzutem nie doceniając tego osiągnięcia. - Też tak mogę ale nos po tym trochę boli. 

- Gdybyś przestała palić wyszłoby ci to na zdrowie, nic nie poradzę że takie są realia które zostały poparte naukowymi dowodami - Nie przejęła się tym że Sinister była niezadowolona z tego że udało jej się zdążyć. - To gdzie idziemy?

- Na coś trzeba umrzeć... - Mruknęła cicho. - Mi niestety śmierć od podmieńców nie grozi - Uśmiechnęła się po czym kontynuowała normalnym tonem jakby miejsce do którego się wybierają było po prostu zakupami w sklepie. - Na czarny rynek po jedną czy dwie rzeczy...

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Night Tale

Zastanawiał się jak teraz przebiega rozmowa Dancing of the Fate. Żadne z nich nie wychodziło od czasu gdy klacz szukała informacji na temat pytania ordynatora. Nadal było mu trochę głupio, że nie pomyślał by przygotować się na tą ewentualność, ale zupełnie tego nie przewidział. Nie rozumiał również, skąd pojawiły się jego wątpliwości. Czy klacz mogła w jakikolwiek sposób się zdradzić? Niestety, drzwi gabinetu skutecznie ograniczały mu usłyszenie czegokolwiek. Niepewność w końcu się skończyła, gdy wspomniana klacz nagle się pojawiła. Nim jednak zdołał jakkolwiek zareagować, dotarł do niego jej głos. Nie był pewny, czy ordynator czymś uraził klacz lub czy była to część przedstawienia, którą mieli odegrać. Ostatecznie kiwnął tylko głową w geście zgody i zaczął iść obok Dancing of the Fate, gdy opuszczali powoli budynek. Zaraz po tym jak się wydostali, pierwszym co mogli zobaczyć, były tłumu jednorożców, stojących w kolejce do świątyni i gwardziści pilnujący by nie doszło do zamieszek.

 

- Szybko nam nie zejdzie - westchnął Night i nagle spojrzał na Dancing of the Fate. - Przepraszam jeśli tam coś zaszło - powiedział z nieukrywanym poczuciem winy. - Może moje rady nie były dla was tak dobre jak myślałem. Jeśli coś cię zdenerwowało, biorę całą winę na siebie - zaraz potem w jego oczach pojawiło się zmartwienie. - Jeśli również wolicie, mogę się oddalić i zostawić resztę wam jeśli utrudniam wasze zadanie - powiedział bardziej ponuro. - To naprawdę było moim marzeniem, by dowiedzieć się czegoś więcej, ale wiem, że sprawy sięgają teraz dalej i są bardziej istotne niż marzenie jednego ogiera - dodał dobitnie, nie ukrywając przy tym smutku.

 

Crimson Burn

Nocne niebo powoli zakrywało miasteczko, gdy White Wish i Sinister Spell ruszyły na spotkanie z klaczą. Oczywistym było, że kucyki powoli znikały z ulic, bo zbliżała się godzina policyjna, a gwardzistów patrolujących teren było coraz więcej. Jednorożce oświetlały ciemniejsze miejsca swoimi rogami, a pegazy i kucyki ziemskie pomagały sobie latarkami i reflektorami. Ponadto na ciemnym niebie pojawiły się kucykoperze, dawniej dumnie służący księżniczce Lunie, teraz narzędzia woli Crystal. Noc była dla nich naturalnym środowiskiem, więc nie musieli sobie oświetlać drogi. Na razie, żaden z gwardzistów nie zaczepił obu klaczy, bo te jeszcze nie złamały ustalonej godziny. Idąc w kierunku umówionego spotkania, Sinister Spell mogła zobaczyć nowy napis na ścianie mówiący "Crystal zluzuj poślady". Nie trudno było się domyślić kto jest jego twórcom. W końcu po niedługim czasie, gdy zaczęły zbliżać się do miejsca spotkania każda z nich mogła zobaczyć samotnie stojącą klacz palącą papierosa, którą co najmniej jedna nich znała. Crimson Burn miała na sobie ciemną kurtkę najwyraźniej skórzaną i jakieś torby. Musiała zobaczyć obie klacze, bo wypluła papierosa i szybko ku nim wybiegła.

 

- Już myślałam, że spękałaś - uśmiechnęła się w kierunku Sinister Spell, a potem spojrzała na drugą klacz i lekko mrugnęła. - Wow... - powiedziała na głos, przyglądając się jej z dziwnym zainteresowaniem. - Nie wiedziałam, że kogoś zabierasz, na dodatek kogoś o tak zgrabnym ciele... - mówiła, zupełnie jakby White Wish tu nie było, a zaraz potem zmarszczyła brwi, patrząc na Sinister Spell. - Ej, nie mów, że ona robi za twoją walutę, bo jeśli w takie rzeczy się bawisz, to ja odpadam... - powiedziała marszcząc brwi. - Jest za ładna i delikatna by tak tam skończyć...

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sinister

- Ja? Spękać? No co ty, robiłam gorsze rzeczy niż wypad na zakupy. - Powiedziała z wyrazem rozbawienia który szybko przeszedł w zdziwienie gdy zrozumiała że Crimson prawdopodobnie woli klacze. Postanowiła jednak zabawić się kosztem White uznając że to jej problem gdy zyska nową adoratorkę. - Mogę ci ją odsprzedać albo wypożyczyć jeśli masz na nią ochotę... - Sinister również sprawiała wrażenie jakby nie dostrzegała swojej przyjaciółki. - Tylko uważaj. Radze ją najpierw dobrze związać bo ostra jest. Dzisiaj trzy podmieńce chciały jej miłości i jeden skończył prawie bez głowy a wojownik mocno się zdziwił kiedy to on został spenetrowany... - Teraz wyraźnie udawała zniesmaczenie. - Dwa razy. 

 

White

Patrzyła na nieznajomą zaskoczona tak szybkim rozwojem sytuacji w tym niezbyt wygodnym kierunku... Przynajmniej dla niej. Teraz nie była przekonana czy chce tam iść razem z Sinister ponieważ znała siebie i wiedziała że prawdopodobnie zapragnie uwolnić uwięzione osoby. Z całą pewnością byłby to dobry i szlachetny czyn jednak niezbyt mądry. Na czarnym rynku muszą mieć ochronę by utrzymać to miejsce w pewnym porządku co znacznie utrudniało ratunek w jedną osobę. Patrząc na Crimson raczej nie ma miała co liczyć na jej pomoc...

- Co ja poradzę że tak dobrze wchodzą... - Rzekła zażenowana przy okazji ukazując zawartość pokrowca w postaci dwóch prętów. Jeden z nich był wyraźnie stępiony co raczej potwierdzało że jednak nie było to miłosne spotkanie w ciemnym zaułku.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crimson Burn

Propozycja ze strony Sinister Spell, nie przebiegła bez zdziwienia ze strony Crimosn Burn, która znów z zainteresowaniem zaczęła przyglądać się nieznanej do tej pory klaczy. Można było nawet pomyśleć, że być może rozważa propozycje ze strony Sinister Spell. Zaraz jednak znów skierowała swoje spojrzenie na rozmówczynie, gdy usłyszała uwagę o podmieńcach. Ciężko było stwierdzić, czy wzięła te słowa za prawdę, biorąc pod uwagę, że na chwilę na jej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Zwłaszcza gdy wspomniała o spenetrowanym podmieńcu. Potem jednak do słowa doszła do tej pory milcząca klacz, ukazując przy tym dwa pręty. Crimson lekko mrugnęła, a potem pokręciła lekko głową.

 

- Na początek, wolę się raczej zapoznać - powiedziała, krzywo się uśmiechając. - Jednak szczerze mówiąc, to ja nawet wolę ostrą zabawę - mówiąc to, znów spojrzała na White Wish. - Myślę że jednak lepiej poznamy się w trakcie drogi - zaczęła rozglądać się wokół. - Mamy dwie możliwości pójścia tam, chociaż jesteście jednorożcami... To może i ze trzy - mruknęła, pocierając lekko brodę kopytkiem. - Możecie nas przenieść do lasu Everfree, bo to najbliższa droga, ale to trochę za proste mi się wydaje. Ja bym wybrała zabawę z gwardią i ucieczkę z miasta w czasie godziny - lekko się uśmiechnęła na samą myśl, a potem się skrzywiła. - Najgorsze to iść kanałami - westchnęła. - Tu niby mamy nimi najbliżej, ale to kiepska droga poza tym szkoda by było... - znów spojrzała na White, nie kończąc myśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Fate wyszła zwycięska z tego wszystkiego, ale nie można było o niej powiedzieć że w sercu jej zagościło szczęście mimo tak bezpośredniej puenty, którą przy jej dość gwałtownym wyjściu chciała się oczyścić... Jej oczy lekko przygasły, czas w nich się nie gotował mimo że głowę miała wysoko i patrzyła dumnie w dal to nie było to samo co przy wejściu do ordynatora i właśnie to wyczuwała Mask  idąc za nią jak strażnik nie mówiąc nic, a biała klacz mieszała się w swym umyśle idąc przed siebie i dopiero głos Nighta sprawił że wróciła do świata żywych. 
- Mamy czas... Dużo czasu... - mówiła, jednak dość kłamliwie gdy pokręciła głową na nie to i tak musiała stanąć w kolejce zastanawiała się tylko co zyska po tym? co zyskuje jednorożec po rytuale i jej oczy zabłysły gdy próbowała zaobserwować zmiany w magii i ciałach przed i po rytuale. - To nie twoja wina... i jestem zaszczycona że możesz być przy mnie i nieocenioną możesz być jeszcze pomocą dla mnie i moich towarzyszek. Służyć radą i dobrym słowem - uśmiechnęła się do niego gdy stanęli w kolejce do świątyni.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice świątyni

Rytuał trwał w najlepsze, ale czas jaki poświęcano kolejnym kandydatom, sprawiał, że nie sposób było określić jak długo to potrwa. Widać było niecierpliwość na pyskach wielu kucyków. Znajdywali się też tacy, którzy próbowali przepchnąć się przez kolejkę do świątyni, ale rezultat zawsze był taki sam. Kucyk kończył ogłuszony przez gwardzistów i zabierany najpewniej na karę. Dancing of the Fate, mogła spostrzec, że każdy kucyk który opuścił sale rytuału, miał na sobie ślady nieznanej magii, nie podobne do tej, którą używają kucyki. Aura zostawiała po sobie charakterystyczny bardzo nieprzyjemny ślad, ale niepodobny do typowej czarnej magii, było w niej coś bardziej złowrogiego...

 

- Jeśli ktoś, może czuć tu zaszczyt, to ja, bo moje życie... - nim Night dokończył, przerwały mu wrzaski ze świątyni.

- Nie zgadzam się! - wrzasnął nagle pomarańczowy jednorożec, stojący w wejściu i blokujący wejście kolejnym kucykom. - Szkolę się w magii od źrebaka, jestem pewny, że gdyby cesarzowa mnie zobaczyła, wzięłaby mnie pod swoje skrzydła! - mówił zawzięcie.

- Berło zdecydowało, odsuń się z drogi - warknął jeden z gwardzistów.

- Mam talent! - nie dawał za wygraną. - Berło musi się mylić! Macie... - niem dokończył, stało się coś niespodziewanego, bo ogier znalazł się w jednej chwili na środku placu, leżąc bez ruchu. Pomiędzy gwardzistami, którzy również nic nie dostrzegli, bo wyglądali na równie zszokowanych jak reszta kucyków, stał gwardzista w nietypowej zbroi, wpatrujący się całą kolejkę. Na pysku Nighta pojawiły się krople potu, świadczące o strachu, zresztą na podobnie przerażonych wyglądały inne kucyki.
- Oddziały śmierci, tutaj... - wymruczał bardziej do siebie, przerażony Night.

- Rytuał trwa - powiedział chłodno kucyk, który wywołał u wszystkich ogromne przerażenie, zaraz potem zniknął równie szybko jak się pojawił.

- Słyszeliście? Wchodzić dalej - powiedział jeden z gwardzistów, gdy kilku innych zabrało nieprzytomnego jednorożca.

- Kto by pomyślał - za grzbietami Dancing of the, Qualm Mask i Nighta, można było usłyszeć obcy głos. Gdy cała trójka się obróciła, mogła zobaczyć jednego z gwardzistów. - Jeden z jednorożców wysokiego rodu, w tej dziurze?

- Panienka jest w podróży, zgłębiając wiedzę z całej... - Ponownie nie było dane dokończyć Nightowi, bo nagle upadł na ziemię, krztusząc się, gdy gwardzista uderzył go nagle w brzuch.

- Nie odzywaj się, gdy nikt nie prosi - powiedział nieprzyjemnie gwardzista. - Tacy jak ty są zakałami dla jednorożców i gdyby to ode mnie zależało już byś nie żył - nagle znów spojrzał na Dancing of the Fate. - Nie powinna panienka stać wśród plebsu, czekając na swoją kolej. Jeśli zechcesz, pomówię z resztą gwardii, by weszła panienka bez kolejki, ale proszę wtedy zostawić tego brudnego pegaza i żałosnego jednorożca przed wejściem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kanały nie... - Sinister znowu chciała odezwać się jako pierwsza jednak jednorożec z którym tu przyszła powstrzymał ją przed tym zamykając jej usta lewitacją.

- Miałaś swoje pięć sekund więc teraz moja kolej - Nie była zadowolona z faktu że jej przyjaciółka zażartowała sobie z niej w ten sposób. - Kanały odpadają... Nie zamierzam wąchać takich rzeczy. - Zawyrokowała ignorując pierwsze słowa Crimson o ostrej zabawie. - Co do teleportacji do lasu Everfree to wydaje się najbezpieczniejsza opcja ale jest z całą pewnością kosztowna. To ja bym musiała przenieść nas wszystkich bo Sinister nie jest dobra w zwykłej magii a wolałabym nie szastać magią gdy podmieńce się mną interesują więc najciekawsza opcja będzie chyba najodpowiedniejsza - Teraz zdała sobie sprawę że Sinister jest na tyle niewychowana że nawet ich nie przedstawiła więc wyciągnęła kopyto w stronę Crimson z zamiarem przywitania się. - White Wish

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qualm stanęła pomiędzy gwardzistą, a Fate która spojrzała na niego dwojako, zanim się nie uśmiechnęła dość złośliwie i nie odprawiła różowej klaczy tylko stuknięciem swojego tylnego kopytka... Nie podobało jej się traktowanie Nighta w żadnym wypadku... To było niedopuszczalne i postanowiła utrzeć nosa temu jednorożcowi.

- Mój drogi - zaczęła spoglądając na niego dość ostro - to ja rozporządzam i karze swoją służbę, kim się otaczam to moja kwestia, a że nikt mi nie zaproponował dotąd słusznego mi miejsca, mam tylko prawo myśleć na temat tutejszej gwardii w sposób dość negatywny... - mówiła dość lekko potrząsając dzwoneczkiem na swym kapeluszu raz za razem. - A ty uszkodziłeś go tak bezmyślnie... Nie wstyd ci? - Pokręciła głową z widoczną pretensją jednak chodziło tu tylko o prawo do uderzenia go, a nie faktycznie o uderzenie i tylko tak miało to wyglądać... - Nie powinien się odzywać ale zrobił to i zmusił mnie do strzępienia języka w tak czczej sprawie i dostanie za to w swoim czasie, ale nie w sposób tak prymitywny - spojrzała mimochodem na rzeczonego ogiera... który nie podniósł się z ziemi, a ten uśmiech naprawdę umiał przerazić... po czym ten sam wzrok padł na gwardzistę.

- Ten jak go nazwałeś? Brudny pegaz byłaby wstanie cię pokonać gdzie nawet twoja magia nie pomogłaby ci z nią - insynuowała że jego magia jest po prostu słaba -... zostawię jeśli udowodnisz swoje słowa... Zmieszasz ją z błotem, bo w tym momencie jest bardziej czysta niż ty, a z pierwszeństwa  chętnie skorzystam.. - mówiła dość arogancko gdy Qualm stroszyła pióra, a gwardzista mógł poczuć że z nimi jest na pewno coś nie tak. Różowa klacz była prawie jego wzrostu i patrzyła się brązowymi oczami czekając czy ruszy się, gotowa spełnić rozkaz swej pani i jej nie zawieść, istny fanatyzm gdy nawet słowo nie wyszło z jej ust jakby miała zakaz. Jednak była w niej chęć podążenia za nią. Istny dylemat i czegoś brak.

- Night zostaniesz tu i doprowadzisz się do porządku zanim wrócę - rzuciła na odchodne 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...