Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

(Temat trochę przystopował. Mam nadzieję, że to chwilowe ^^)

- Moje kości - powiedziałem po przebudzeniu - daleko jeszcze? Muszę ogłosić stan wojenny i się cały czas wstrzymuję. Chyba, że... - zacząłem myśleć o tym jak ominąć stan wojenny, ponieważ nie był zbyt przyjemny dla watahy. No zobaczy się - To jak, kiedy będziemy na miejscu?

Link do komentarza

-Jeszcze Kika godzin jeśli się pośpieszymy! - krzyknęłam tak żeby mnie wszyscy słyszeli - ludzie - powiedziałam po chwili odwracając się do Jacoba - są dosyć zdradliwi. Ale czasami... Są wiarygodni - powiedziałam ze świeczkami w oczach po czym poszłam trochę do przodu nucąc coś, chyba to coś sama wymyśliłam. Miałam ochotę zatrzymać czas i wywrzeszczeć coś, ale przecież nie mogłam?

Link do komentarza

Mougrim rozejrzał się po okolicy. Wydawała się cicha i spokojna. Ruszył w poszukiwaniu jakiejś miejscówki gdzie wataha mogła by się zatrzymać. Zbadał spory kawałek terenu aż w końcu natrafił na sporą kotlinę. Nieco większą niż polana na której do tej port mieszkała wataha. W jednej ze ścian kotliny była niewielka jaskinia. Mougrim wrócił by zameldować przywódczyni o swoim odkryciu

- Znalazłem kotlinkę która powinna się nadać na naszą siedzibę - rzekł do przywódczyni

Link do komentarza

*dokładnie przebadałem teren i nie było ani ludzi ani nikogo kto mógł nam zagrażać, zające, może jakiś niedźwiedź z małą rodzinką to tyle* Wydaje mi się, że to fajne miejsce. *Jane próbowała się zaprzyjaźnić z jakimś królikiem, trochę mnie to zdziwiło, no ale cóż poradzić, poszedłem spać, ale najpierw obudziłem mordimera tak jak prosił. Muszę z nim pogadać potem na temat tych ziółek*

Link do komentarza

Z nowym wilkiem dołączyłam do już rozlazłej watahy. Wszyscy sprawdzali nową kotlinę. Kazałam nowemu iść odpocząć, a sama szukałam Mordimera. Chodziłam, ale widząc go zmęczonego, odpuściłam sobie. Sama popatrzyłam po kotlinie, była dość ładna. Usłyszałam ciche wycie, które nagle zostało przerwane. Pobiegłam cicho w tamto miejsce. Było oddalone dość daleko od kotliny. Zobaczyłam Jane, przywartą do ziemi przez jakąś wilczycę. Stałam na skraju jednej ze skał. Jane zobaczyła mnie, ale wilczyca również zareagowała.

- Łapcie ją, jej wataha nie może się dowiedzieć! - krzyknęła do kilku wilków.

Od razu zaczęłam uciekać. Schowałam się w szczelinie skalnej, a samce pobiegły dalej. Wróciłam truchtem do miejsca gdzie była Jane. Wilczyca szykowała się aby ją uderzyć. Instynktownie rzuciłam się na pomoc wilczycy z mojej watahy. Przetoczyłam się z wilczycą kilka metrów. Od razu wstałam, aby pomóc Jane wstać.

Link do komentarza

Ale jak? Jak wprowadzić stan wojenny bez wprowadzania go?

- Idę rozprostować kości i przy okazji pomyśleć nad czymś. Wrócę jak najszybciej - powiedziałem do reszty watahy po czym ruszyłem przed siebie. Po pewnym czasie zauważyłem kilku samców z charakterystycznymi znamionami za uchem... nie. Łowcy niewolników. Tylko co ci barbarzyńcy robią po tej stronie gór? Hmmmm... Muszę powiadomić resztę... Nagle zza jednej ze skał wyskoczyła Nasza. Rzuciła się na samice z bandy łowców. Samice u łowców niewolników... Nisko upadli. No, ale trzeba jakoś odwrócić uwagę tych narwańców, aby Jane i mogły uciec. Jakieś zioła w okolicy do uszkodzenia albo... nic. Same skały. No dobra.

- Panowie. Co robicie po tej stronie gór - spytałem spokojnym głosem i z uśmiechem. Samce spojrzeli po sobie po czym zaczęli szykować się do ataku - to nigdy nie działa prawda - spytałem ponownie po czym oszołomiłem jednego z nich uderzeniem w pysk i zacząłem uciekać jak najdalej od Naszy i Jane.

Link do komentarza

Usłyszałam wrzaski.

-Ktoś od nas wyje... Coś niedobrego się świe... - urwałam w połowie zdania bo coś wyskoczyło z krzaków wciągnęło mnie za drzewa i złapało za ręce i nogi. Instynktownie drapałam i kopałam, ale napastnik nie ustąpił. Rozryczałam się, a na jego paszczy zagościł uśmiech

Link do komentarza

- Co tu się dzieje?! - krzyknęła Asianna stojąc na skale wyżej od watahy łowców. Rozłożyła skrzydła, dzięki czemu wydawała się dwa razy wyższa. Niby od niechcenia zrzuciła kamień, który wywołał małą lawinę. Dwaj łowcy stracili życie pod kamieniami.

- Ktoś chętny?! - warknęła jeszcze mierząc wzrokiem watahę łowców niewolników.

Link do komentarza

Wow. Kilku odłączyło się od pościgu. No to teraz jest ich tylko 5. Muszę ich jakoś zgubić lub walczyć bo zaraz padnę ze zmęczenia. No wśród skał będzie ich trudno ich zgubić. No to zostaje walka. Odbiłem się od skały i uderzyłem pierwszego z wilków. Padł.

- Jeszcze to potrafię - krzyknąłem po czym uniknąłem ciosu jednego z łowców po czym walnąłem w jego odsłoniętą szyję. Zabiłem go. Dawno nikogo nie zabiłem. Nie miałem czasu na myślenie. Łowcy to mało honorowi przeciwnicy. Zamiast atakować po kolei, atakowali wszyscy na raz. Unik, uderzenie i zostało ich tylko 2. Jeden z nich skoczył na mnie i kiedy odskoczyłem drugi uderzył mnie w żebra.

- To bolało - powiedziałem z uśmiechem. I znowu przeciwnicy nie byli zbyt rozmowni. Rzucili się we dwójkę. Tym razem przetoczyłem się do przodu zamiast odskoczyć w bok dzięki temu zdezorientowani łowcy nie zdążyli zareagować. Zęby. Smak wilczej krwi. Niby ten sam co reszty, ale jednak inny. Teraz zostało jeden na jeden. Poczułem się zbyt pewnie dlatego zaatakowałem następnego wilka łapą. Ugryzł ją łamiąc mi przy tym kość. Szybko drugą łapą dotknąłem go w 5 miejscach po czym uderzyłem łapą. Zatrzymałem mu akcje serca. Stara dobra technika mistrza Shaolina.

- Pokonał was staruszek. Słabo teraz szkolą w walce. Uświadamia mi to, że muszę poćwiczyć przed wojną z wschodnimi - i kulejąc ruszyłem w kierunku mojej watahy.

Link do komentarza

- Proszę... - odpowiedziałam krótko.

Poszłam później w stronę gdzie pobiegł Mordimer. Zobaczyłam go kulejącego od trucheł innych wilków.

- ... wiedziałam że sobie poradzisz... - uśmiechnęłam się, po czym obejrzałam wszystko dookoła. Jeden z wilków miał otwarte oczy. Skrzywiłam się trochę, ale później jedynie zamknęłam mu je łapą, po czym podeszłam do Mordimera.

- Miłe powitanie, dostaliśmy... - powiedziała pół żartem, pół poważnie, dając do tyłu uszy - Jakoś ci pomóc?

Link do komentarza

*byłem bardzo zmęczony noszeniem mordiego, więc nie widziałem całej sytuacji. Po tym jak część przyszła i opowiedziała co się stało, nie potrafiłem znaleść bećki. Sprawdziłem czy wszscy dadzą sobie radę i pobiegłem jej szukać. Zauważyłem nie codzienną scenę. Bećka była ciągnięta na smyczy przez inną wilczycę. Ale zamiast ratować ją postanowiłem poczekać, przejść wyższymi skalnymi przejściami i dowiedzieć się, gdzie ci ,,łowcy" mają legowisko. Pokazałem tylko bećce się na chwilę, by wiedziała, że nie jest sama*

Link do komentarza

Szarpałam się i w pewnym momencie mi się udało uciekłam kawałek, ale mnie złapała z powrotem.

-Nie masz do kogo uciec...

-Jest wiele takich osób

Wilczyca mnie przywiązała do drzewa na luźny supeł. Nie rozwiązywałam go, bałam się, ale był ten mały promyczek nadzieji, że kolega mnie uratuje

Link do komentarza

Skinęłam głową. Gdy wilczyca wróciła postanowiłam zagadać.

-Gdzie mnie chcesz zabrać?

-Na twoim miejscu bym siedziała cicho

-O-oczywiście

Poszłam bez żadnego oporu i po chwili wyłoniło się kilka wilków jej watahy na małej polanie jeden z nich odezwał sie grubum głosem

-To dziś nas obiad?

-Nasz? Obiad tak, ale nikt nie powiedział, że nasz. To MÓJ obiad

-Zostawcie mnie!!! - Wrzasnęłam, wyrwałam się i uciekłam w krzaki. Na szczęście odpuścili sobie szukanie

Link do komentarza

*bećka przeleciała koło mnie, szeptem do niej się zwróciłem* Po co tak wyleciałaś? mogłaś chwilę zaczekać...no nic..*wyskoczyłem na jednego z wilków, nie spodziewali się, że z krzaków w które uciekła samica wyskoczy 2x większy samiec. Spadając wylądowałem na plecach jednego z wilków i zębami skręciłem mu kark. Smak krwi miał dziwnie kwaśny. Następni dwaj nie byli większym problemem, widać, że po śmierci szefa nie wiedzieli co zrobić. Ostatnia była wilczyca. Złapałem ją zębami i przewróciłem na bok. Ugryzłem głęboko w łapę, aby nie mogła spróbować ucieczki.* No dobra piękna......teraz powiedz grzecznie, czemu nas zaatakowaliście, i gdzie macie obóz?

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...