Skocz do zawartości

Wojna - Sombra kontra my!


Lunaris

Recommended Posts

(nie, będę biegał po mieście i krzyczał: "mam karabin!!! mam karabin!!!...)

(uciekałem wiele razy raz lepiej raz gorzej, ale zawsze skutecznie. jednak nie przybyłem do nich zwiedzać więzienia mam nieco inny plan... a jaki nie powiem towarzyszy uspokajam na razie nic nie wybuchnie... a to pech.)

  • +1 1
Link do komentarza

Nad okolicą Małego pagórka wisiały czarne chmury. Mrok wręcz bił z budynków które prześwitywały przez świeżo postawioną palisadę. Ktoś musiał ją zbudować przez noc. Jednak nie dało się dojrzeć ani jednego kuca czy człowieka chodzącego po ulicach miast. Jedynie puste uliczki pośród pustych domów. W te okolice nawet wiatr przestał się zapuszczać. W okolice tak straszne że zwierzyna dawno uciekła z dala od tego miejsca, a ziemia stała się jałowa. Tam gdzie nawet trawa rosła od razu przegniła i gdzie można było poczuć swąd śmierci we własnej osobie. Miasteczko szybko przestało być odwiedzane, a każdy kto jednak zaryzykował wejście w okrąg palisady znikał tam i już nie wracał. Po krótkim czasie zebrała się jednak mała grupka kuców które chciały sprawdzić co tam się dzieje. Bojąc się że to może być ktoś taki jak Sombra czy Discord wzięły ze sobą maga, najlepszego z ich znajomych.

 

-Czy powinniśmy tam wchodzić?

-Tak. Trzeba to sprawdzić i powiadomić księżniczkę, cara lub kogokolwiek.

 

Pięcioro uzbrojonych po zęby poszukiwaczy prawdy przekroczyło mury palisady. Dookoła nich były puste okna z przegniłymi kwiatkami. W ziemi pełno było głębokich dołów. Nie było słychać ptaków ani nawet szumu drzew. Jedynie kompletna, nieprzenikniona cisza. Szli tak poprzez puste ulice gdy nagle...

 

-Słyszałeś to?

-Przesłyszało ci się. Tu jest pusto. Ani jednej żywej duszy.

 

W ten kuce ujrzały malutką klacz bawiącą się samotnie w pobliżu karczmy. Była jeszcze tak młoda że nie miała nawet własnego CM. Miała na sobie malutką niebiesko zieloną sukieneczkę i wianuszek ze stokrotek na głowie. Nie zwracał uwagi na drużynę, jedynie siedziała sobie na jakimś kamieniu i bawiła się szmacianą laleczką.

 

-Zgubiłaś się mała? -Zapytał rosły kuc trzymający pochodnię w ręku. -Może zabierzemy cie do domu? Gdzie mieszkasz?

 

Dziewczynka nie słuchała ogiera. Była zbyt zajęta zabawą z laleczką i chyba nic by jej od zabawy nie odciągnęło. Grupa kuców postanowiła zabrać ze sobą małą. Podeszli do niej i już mieli wziąć ją na ręce gdy drzwi do karzmy otworzyły się z ogromnym hukiem...

Link do komentarza

(dobra trzeba coś zrobić.)

*W niewoli sowieckiej*

-hrrr

*tz. Cela*

(teraz zależy czy Cela to pokoik otoczony murem czy nie... i jeszcze ważniejsze czy ma dach?)

(na razie zakładam że ma 4 ściany dach i podłogę. Okna i drzwi mnie nie obchodzą bo i tak jeszcze jedno wejście zrobię)

We frontową ścianę uderzyła rakieta. Gdy kurz opadł oczom Loci ukazał się śmigłowiec i maciek stojący przed nią. Maciek podciął obrożę elektrycznym nożem, który impulsem elektrycznym udaremnił ewentualną niespodziankę wroga. Po chwili Wilk był wolny maciek wskoczył z powrotem do śmigłowca a S2 przekazał wiadomość od Aiona. 

-Wsiadaj! jeśli chcesz.

Link do komentarza

(Cela to pokoik. Ona jest gościem a nie więźniem choć czasowo ograniczyliśmy jej przestrzeń życiową, ale to dla jej dobra bo inaczej znowu by się w coś wpakowała.) ( To jest FORT BRACTWA CZARNEJ STALI!! Co wy myślicie, że mam tam tylko murek wysokości pół metra?! to jest fort z reflektorami, sonarami, radarem, skanerem, dużą ilością działek AA i AT, i całą masą Braci i Sióstr. Jak ty niby masz zamiar podlecieć i wystrzelić rakietę? Nie mówiąc już o wylądowaniu.)

Link do komentarza

Przez długi czas nikt nie słyszał o grupie kucy która wyprawiła się za palisadę. Wszyscy już uwierzyli że dołączyli oni do zaginionych. Plotka o mieście gdzie kuce znikają, a życie wokoło zanika, szerzyła się już na całą Equestrię. Gadały o niej kuce, sowieci, a nawet podmieńce. Cieniami które nocą przebudowują miasteczko w fort bez bram straszono dzieci. Najbliższe Małemu Pagórkowi wioski opustoszały. Strach ogarniał wszystkich, jednak dopiero teraz oficjalnie powiadomiono o tym wszystkie ważne osobistości. W miejscu dawnego miasteczka stał teraz drewniany fort zwany "Fortem umarłych". Ziemia dookoła niego zmieniły się w bagna, drzewa powyginały się w nienaturalny sposób, a jedynymi zwierzętami zamieszkującymi okolicę pozostały kruki. Do fortu nie zbliżał się już nikt, a nawet nocą bano się wypowiedzieć jego nazwę. Jednak pewnego wieczora z fortu wyleciały stada czarnych jak noc kruków. Wszyscy uznali to za zły omen. Po ulicach niedaleko fortu zaczęły chodzić postacie przyodziane w cień, a strach w sercach mieszkańców miast i wiosek w Equestri rósł.

Link do komentarza

(Regem, nie wiem jak kucyki, ale Sowieci zabobonni nie są. Ich tak nie wystraszysz. Zachowają zimną krew i wzmocnią morale lokalnych mieszkańców. Nie przeginaj więc. No i niby jak zrobiłeś sobie bagna tak szybko? Odbudowa wokół trwa, czytaj posty. I może daj mi czas na reakcję z łaski swojej.)

 

(ZRR zrobiło się nieco OP, więc daję wam czas na odbudowę i zastanowienie się nad walką. Na razie będę załatwiał tylko sprawy wewnętrzne i wywiadowcze. Chyba, że chcecie się poddać.)

 

Przewodniczący Kupała zastanowił się. Przyjrzał się smokowi, ale przełknął tego "szlachetkę". W końcu to jego gwardzista. Znów postanowiono zwołać naradę, znacznie jednak mniejszą. Zebrano się w Mirogrodzie, stolicy Republiki Equestrii. Uczestnicy to: Famtus, Antoni Kupała, Arkadij Izumiełow i kucyk Humble Guard, dowódca Milicji Ludowej.

- Towarzysze, dzięki staraniom Nadzwyczajnej Komisji - tu brodacz skinął głową Izumiełowowi - dowiedzieliśmy się, gdzie jest księżniczka i Komputer. Jednak jest drobny kłopot. Proszę, towarzyszu Humble.

- Niestety, nie jesteśmy w stanie zmobilizować odpowiednich sił, by najechać na Królestwo Gryfów. Przez wojnę z Podmieńcami utraciliśmy większą część potencjału bojowego. Musimy poświęcać jednostki Armii Czerwonej na utrzymanie spójności Republiki.

- Czy możemy zebrać choć trochę ludzi?

- Oczywiście, towarzyszu przewodniczący. Dokładnie trzy i pół tysiąca zdolnych do walki poza granicami kraju.

Liczba ta była niezbyt imponująca, jeśli porównać ją do wcześniejszej inwazji. Żeby nie wykrwawiać się w bezsensownej wojnie, trzeba było podjąć inne działania. Zdecydowano się zatem na stosowanie metod Czerezwyczajki. Czyli ataki terrorystyczne, gromadzenie informacji o ruchach nieprzyjaciela, egzekucje szpiegów. Samoloty zniknęły z gryfiej przestrzeni powietrznej. W pewnej chwili Kupałę oświeciło.

- Słuchajcie, towarzyszu Famtus. Może wykorzystacie siłę swoich skrzydeł i udacie się na rekonesans na ziemie Gryfów? - zapytał gadzinę.

 

Dzięki zdemobilizowaniu części sił przyspieszono odbudowę zniszczeń wojennych na terenie całego kraju. Kontrola Czeki nie zelżała jednak ani trochę. Wciąż trwało polowanie na "wrogów ludu".

 

W więzieniu śledczym kat odstawił pręt. W duchu ucieszył się, że jeniec zdecydował się mówić. Nie był sadystą i nie przepadał za torturami, ale dla dobra państwa trzeba się czasem poświęcić.

- To może od początku. Nie wiem jak chcesz udzielać odpowiedzi, ale liczę na twoją szczerość. - powiedział prawie przyjaźnie.

 

Do wioski, która na mapach radzieckich nosiła nazwę Zbożówka, zbliżył się antypartyzancki oddział Konarmii. Liczył on trzydziestu pięciu uzbrojonych w kawaleryjskie karabiny i szable ludzi. Podjechali niedaleko palisady. Objechali całą osadę dookoła, dokładnie przepatrując okolicę.

- Pokazać się! Już! - wrzasnął dowódca oddziału. Czarne chmury, smród i cała reszta nie świadczyły dobrze o okolicy. Niektórych z żołnierzy przeszedł dreszcz. Wszyscy byli gotowi do walki i uruchomili komunikatory, by sprowadzić ewentualne posiłki.

Link do komentarza

(dobra spoko nikogo z was [jeszcze] nie odwiedziliśmy. [wiem że front bractwa i ZRR to dwa różne miejsca{jeszcze} ale śmigłowcem można tam dolecieć.] jednak póki co nie było tematu. Sorki.)

-Aha, ja sam nie widzę w tym początku, ani końca więc tu ci specjalnie pomóc nie mogę... Miło że wierzysz w moją prawdomówność. 

a więc 1 mamy nie małą wojnę z organizacją zwaną NOD chyba ich poznaliście?

2 szefa osobiście nie znam i pewności nie mam kto to jest

3 W GDI wszyscy są do siebie pozytywnie nastawieni, a nawet jest tylko jedna zasada na temat sporów: "Możesz swojego kompana z całego serca nienawidzić, ale nie możesz go ani zabić ani zostawić na pastwę nieprzyjaciela." 

4 podał byś mi karabin?

5 jakbyś chciał wiedzieć coś jeszcze pytaj może odpowiem.

 

(A co do lądowania nie mieliśmy zamiaru lądować.) 

(Na prawdę znowu by się w coś wpakowała?)

Link do komentarza

(Co to za niespodzianka w obroży? Wydaję mi się to dość niehumanitarne. Jeśli jestem gościem to w takim razie nie powinnam mieć tego na swej pięknej szyi. Po za tym nie wydaję mi się żebyśćie swoich gości trzymali w Celi. Nie jestem jakimś kundlem. Uważaj do kogo mówisz)

Link do komentarza

( Po pierwsze to ja mam ładny guziczek w PIP-Boy'u więc to ty uważaj do kogo mówisz. Drugie najpierw polujesz mi po forcie {Tak Arcek FORT nie FRONT} potem jęczysz, że jesteś w Celi, a ja ci mówiłem możesz latać po terenie FORTU, ale nie możesz go opuszczać bo coś ci strzeli do głowy i polecisz do rusków albo na HURAAAA na smoka.)

 

 

 

- Wykryto spaczenie Bracie.

- Co?! Kto to? Ghoule czy coś innego?

- Nic co się włóczy jęcząc i udając, że kuleje więc to nie ghoule. Ale kuce znikają.

- Walić kuce zbadać to cholerstwo, a tak przy okazji co to w ogóle jest?

- Palisada, wioska, bagno...

- Chwila! Bagno, tam nie było bagna?!

- No nie było już jest. A to ci niespodzianka.

- Dobra, co jest jeszcze?

- Coś.

- Dużo mi to mówi, wiesz?

- Zawsze do usług. 

- Wyślijcie oddział MZ na te koordynaty. Over!

Link do komentarza

(Przepraszam cię ppTomek za tak szybką zmianę terenu, ale jak jednak sam zauważyłeś, sowieci i ogólnie ludzie nie są przesądni, więc za nic mieli strach kuców. Poza tym to kompletna wiocha o której nikt nie słyszał i nie jest ważnym obiektem wojskowym. Dlatego informacje doszły do was z opóźnieniem i mogłem zbudować klimat tego miejsca. Nie bój się, bagno sięga góra do kolan w najgłębszych miejscach.)

 

-Myślę że mogę podlecieć, ale nic nie obiecuję.

Odpowiedział zebranym smok po czym ruszył w wyznaczone rejony by zbadać je dokładnie.

 

***

 

Sowiecki odział przez długi czas nie zobaczyli żadnej żywej istoty prócz kruków, które od pewnego czasu towarzyszyły im jakby od niechcenia. Palisada wokoło miasteczka była już pewna, a z dawnej karczmy wyrastała wieża. Sowieci oglądając opustoszałą wioskę nie zobaczyli nic więcej niż dowiedzieli się z opowieści czy raportów. Nikt nie odpowiedział na ich wołanie, jednak można było poczuć wzrok wlepiający się z ciemności w domach. Żołnierze byli już znudzeni czekaniem na odpowiedz kiedy z karczmy wyszła mała klacz w zielono niebieskiej sukieneczce. Bawiła się wygasłą już pochodnią i usiadła sobie na kamieniu obok karczmy.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...