Skocz do zawartości

Wojna - Sombra kontra my!


Lunaris

Recommended Posts

Loca jak zwykle przechadzała się lasem obserwując zniszczenia spowodowane przez wojnę.

- I jak ją mam to potem posprzątać? *wyjęknęła*

- Może poprostu dołączę się do kogoś?

Parsknęła obojętnie i ruszyła w stronę polany. Dostrzegła tam jakąś postać. Wyglądała dość podejrzanie...

Link do komentarza

Demon bez problemu wyczuł i usłyszał zbliżającą się do niego istotę. Zrobił ledwie krok w przeciwną jej stronę i zniknął. Jakby rozsypał się w popiół. Zaraz po tym zza Loci wyszedł brudnoszary wilk z czerwonymi ślipiami i dziwnym uśmiechem.

-Czego tu szukasz? -Odezwał się jakby w głowie wilczycy.

Link do komentarza

Po wielu godzinach jazdy i przepisowym ośmiogodzinnym śnie dotarliśmy do Sombralandu.

Wyjąłem teczkę ze schowka wozu i wyjąłem jakąś kartkę, po czym przekazałem ją innym.

-wiecie co robić no nie? Wykonać!-i wszyscy zmieniliśmy się w mieszkańców Sombralandu.

-Jaki plan?-spytał S2

-Więc ja pójdę wraz z tobą po informacje. S1 pójdzie w wybrane przez siebie miejsce żeby w razie czego nam pomóc i nas ostrzec przed ewentualnymi niespodziankami. Maciek popilnuje wozu, a Aion... chyba załatwimy mu prace w sombralandzie.

-Że co?-zapytał Aion.

-Moje gratulacje zostajesz Sombralandzkim ministrem kontrwywiadu.

-Mogę odmówić?

-głupie pytanie.-powiedział S1

-haha dzięki... Dobra idziemy.-i każdy poszedł w swoją stronę. Ja, S2 i Aion do pałacu, S1 na wzgórza, a maciek został i pilnował wozu (to było zbyt ciche zadanie aby on mógł się wmieszać).

Link do komentarza

Po wielu godzinach nudnego, pozbawionego przygód lotu mój sterowiec wreszcie raczył się rozbić w porcie lotniczym Sombralandu. Spokojnie wyszedłem z pojazdu i ruszyłem w stronę miasta.

- Gdzie by tu się udać... - pomyślałem. W końcu postanowiłem pójść w miejsce, gdzie najłatwiej o wszelkie mniej lub bardziej przydatne informacje.

Do baru.

Link do komentarza

Siedząc sobie przy stole i grając w pokera rozmyślałem do której strony dołączyć Sombry który zna się na czarnej magii ale zrobił by z nas niewolników lub do Chrysalis która chyba nie przyjmuje truposzy ale za to nie zrobiła by z nas niewolników. Dalsze rozmyślenia przerwał mi głos

-Pokazujesz te karty czy nie?-otrząsnałem się i pokazałem karty, przegrałem 120 złotych monet

-K***a-od razu przeklnąłem

-Tacy starzy czarodzieje jak ty klną?-zapytał najemniczy kusznik

-Taa a co sobie myślałeś? Dobra ja kończe-powiedziałem odkładająć karty na miejsce i odchodząc od stolika, dosiadłem sie do swoich

-I jak idzie?-zapytałem Zyxa

-Dobrze ci idioci nie wiedzą co sprzedają-pokazał szaroblady kamień który jakby szeptał w głowie

-Świetnie-wziąłem kamień odrazu i schowałem do torby

-Wszystkie papiery napisane i plakaty rozwieszone, napewno nas najmą-dodał Ghant

Edytowano przez komputer
Link do komentarza

Crystal wszedł do okazałego pałacu z kryształu. Choć ukochany materiał okazała się być bezużyteczny, lecz i tak ich ilość oznaczała, że mag jest potężny. Liczył, że zna on kryształy lepsze od tych, które on poznał. Zauważył kuca na tronie. Podszedł do niego powoli.

-Witaj panie. Wybacz, ale jestem nowy w twoim królestwie, więc czy mógłbyś mi powiedzieć, jak mam cię zwać? Bo nie zamierzam użyć nazwy usłyszanej w mieście, bo nie pasuje ona w ogóle do ciebie. Jesteś zapewne potężnym magiem, a nie "fanem schodów" -zrobił głęboki ukłon.

-Witaj. Jestem Sombra zapamiętaj sobie to imię. Co cię do mnie sprowadza?

 -Pochodzę z - przez chwilę się zastanawiał -... dalekiej krainy, gdzie chyba nikt o tobie nie słyszał. Ja znalazłem cię tylko dzięki zewowi twojej magii. I właśnie dlatego tu przybyłem - chciałbym, abyś pozwolił mi poznać twą magię.

-Udowodnij najpierw że jesteś jej godzien.

Ciekawe, jak zachowa się moja magia w tym ciele. No cóż, musi być dobrze. Crystal skupił się i za pomocą magii przemienił swoje ciało w diament. Choć jego kolor i tak wcześniej był podobny, to teraz całkowicie przepuszczał światło.

-Diament to jeden z najtwardszych kryształów naturalnego pochodzenia. Choć istnieją magiczne, które mają różnorodne właściwości, to umiejętność stworzenia tego o to jest wyznacznikiem, że mag należy do elity używającej tej magii. A przynajmniej należał, ponieważ u mnie jest to zapomniana magia, która sama mnie wybrała - nie był pewien, czy tutaj magia też wybiera sobie maga, ale za późno o tym pomyślał.

Zaśmiał się złowrogo - Sprawdźmy was w praktyce...

-Co masz panie na myśli?

-Otóż chrysalis jak i cała Changea ma czelność mi się przeciwstawiać. Dopilnujcie aby te podmieńce niczego tu nie nabroiły. Pokażcie Kryście moc Sombralandu!

-Tak jest, panie - ukłonił się grzecznie i skierował się do wyjścia.

**************

-I tak to dokładnie wyglądało - zakończył swą opowieść Crystal i zabrał się za jedzenie jabłek z kupki.

-Czyli od tak powierzył ci zadanie wagi państwowej? - Quer zdawał się nie dowierzać temu, co usłyszał.

-Tak. Choć w tym też jest jakiś sposób. To co macie zamiar zrobić?

-Jak karzesz, to skoczę nawet w ogień - zaśmiał się Mos.

-A mnie będziesz mógł rzucić pod spadającą lawinę - dodał odpowiedź w podobnym tonie Semil.

Crystal właśnie kończył jabłko.

-To chodźcie po mieście i szukajcie odmieńców. Ale uważajcie na wszystko - zaczerpnąłem języka u jednego takiego i powiedział mi, że te podmieńce, którymi ta Chrysalis dowodzi, umieją zmieniać swoją formę w dowolnego kuca

************

Crystal wtopił się w zamek. Był to jeden z najniebezpieczniejszych czarów jego magii, lecz dzięki temu widział wszystko w jego środku oraz w najbliższych okolicach. I widział, jak Quer w postaci cienia przemyka po ulicach miasta, a Semil i Mos odpoczywają, nieświadomi tego, że są podglądani.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza

(Wybacz zwłokę, Arceusie. Dwa dni nie było mnie w domu, dziękuję, że poczekaliście.)

 

Pierwszym, co przebiło się przez zasłonę ciasno owijającą biedny umysł Antoniego Kupały było światło. Potem głosy. Potem zapachy. W niedługi czas wybudził się już całkowicie z pewnego rodzaju paraliżu, który owładnął jego ciałem. Ciężko podniósł się z barłogu i pomacał po głowie. Bolało. Mężczyzna przełożył nogi przez krawędź łóżka, po czym powstał powoli, z trudem orientując się, co gdzie jest. Czuł się jak po straszliwej pijatyce. Tylko, że nigdzie nie było śladu po butelkach. Opierając się o ścianę, dotarł do drzwi i wytoczył się z pokoju. Niemalże sturlał się po drewnianych schodach, lądując w miarę prosto pomiędzy stolikami. Był wciąż w karczmie. To dobrze, przynajmniej nie zrobił nic głupiego.

- Rondel! - wrzasnął na całe pomieszczenie, zaraz zresztą gorzko tego pożałował. - Jesteś tu gdzieś?

Michał Rondel był tutaj. Zareagował na krzyki dowódcy kilkoma mruknięciami, po czym powrócił do ściskania harmoszki oraz chrapania w podłogę. Kupała rozejrzał się po sali. Wszędzie walały się zmaltretowane ciała jeszcze... wczoraj? Miał nadzieję, że wczoraj, będące jego oddziałem. No i wreszcie znalazł butelki. Potykając się o ich stos.

 

Dwie godziny później, gdy trzydzieści zapitych bolszewików pozbierało się już do kupy, można było spróbować dokonać jakiegoś podsumowania ostatnich zdarzeń.

Więc po pierwsze, wszyscy zgadzają się, że na pewno nie znajdują się na terenie Ukraińskiej Republiki.

Po drugie, wbrew obawom towarzysza Petraitisa diabeł chyba nie maczał w tym palców.

Po trzecie, wódka się skończyła. Nad tym zagadnieniem radzono wyjątkowo długo, gdyż znikąd nie da się raczej wytrzasnąć nowej. W karczmie jest sam cydr, a on nie nadaje się już tak dobrze do urządzania pamiętnych imprez. No, prawie pamiętnych.

Po czwarte, Rondel dostał solidną reprymendę za "znacjonalizowanie" harmoszki będącej własnością Antoniego Kupały. Przynajmniej nie zniszczył.

Po piąte, uwaga, powód do radości, nie ma Denikina. I raczej go tu nie będzie.

I teraz ostatni punkt obrad, taki mniej ważny. Wszyscy znajdują się, i nie, nie jest to halucynacja, w wiosce pełnej kolorowych, gadających koników. Pouciekały z gospody jak impreza zaczęła się rozkręcać a Kozacy rozstrzelali wiszące na ścianie portrety innych jakowychś kucy. I tu urywała się pamięć brodacza.

 

Czyli wszystko składając w logiczną całość, znaleźli się w innym świecie, daleko od wrogów, przyjaciół i okowity. No pięknie. Oddział wynurzył się z budynku, wszyscy jak jeden mąż zakryli oczy, by uchronić je przed nadmiarem światła słonecznego. Kilka kucyków ukrywało się właśnie w swoich domostwach, trzaskając drzwiami. Konie stały tam gdzie wczoraj, uwiązane. Kozacy rzucili się do juk, by wygrzebać stamtąd jedzenie i wodę. Głównie chodziło o wodę. Gdy pragnienie zostało zaspokojone, kałduny napełnione a przedmioty zostawione w karczmie przez gości znalazły już nowych właścicieli dzielni wojacy Krasnej Armii dosiedli swych wierzchowców po czym ruszyli w dalszą drogę.

 

Chóralny ochrypły śpiew niósł się daleko po pofalowanej równinie. Możliwe, iż piosenka "Taczanka" niezbyt pasowała do tej sytuacji, ale kogo to obchodzi? Wieczór zastał kawalerzystów w miejscu jeszcze dziwniejszym niż wcześniej, mianowicie na przedmieściach osady zbudowanej z czystego kryształu. Po króciuteńkiej naradzie ludzie hurmą wjechali między uliczki. Dobrą chwilę spędzili potem na poszukiwaniu noclegu. Wreszcie znaleźli. Za kradzież instrumentu Rondel dostał karniaka. Ma robić za negocjatora. Wkroczył zatem do budynku niepewnym krokiem.

- Witam obecnych, jest sprawa. Można na noc? - zagadnął przyjaźnie, wielce dziwiąc się własnemu opanowaniu.

- Tak, można. Ile osób miałoby się tu przespać? - odparł gospodarz. Wtedy Michał zdumiał się jego opanowaniem. Ale nie miał czasu tak zdumiewać się wszystkiemu co widział. W końcu są na obcej ziemi.

- Tak ze trzydzieści.

Odpowiedziała mu cisza. A potem zaniepokojone spojrzenia gości.

- Dobrze słyszeliście. Potrzebuję noclegu dla trzydziestu osób. Pieniądze są.

- Niech będzie. Zobaczę, co się da zrobić. - wykrztusił z siebie kucyk po głębszym namyśle. Ostatecznie wizja zapłaty przekonała go i zakrzątnął się w celu zorganizowania sporej liczby posłań. Nie było czasu rozglądać się po mieście, zatem krasnoarmiejcy wkrótce kończyli trzeźwieć z łbami w poduszkach. Antoni Kupała postanowił, że rano porozmawia sobie z włodarzem tych ziem.

Link do komentarza

(tak, tak, tak... Ale opowiadania możesz śmiało pisać :D A o do dialogów mogą być [szczerze: co ci się w nich nie podoba?], ale jeśli chcesz to trochę uwiarygodnić stwórz portret psychologiczny rozmówców... jak np. Maciek i S2. Maciek jest człowiekiem czynu i mówi tyle co nic, a S2 jest wiecznie niezadowolonym, "martwym" bohaterem. Dzięki temu czytelnik może odnieść wrażenie że każda odpowiedź pochodzi od kogoś innego, ale to możliwe że tylko ja tak mam :P

Edytowano przez arceus
Link do komentarza

(Przepraszam za to ale sytuacja jest jaka jest i nic na to nie poradzę...

1 Proszę was wszystkich o przystosowanie się do czasu 1 post = kilka minut. Jest to związane z działaniami wojennymi:

Jestem w pałacu Sombry chce być tam góra 2 godziny i jeśli 1 post = 1 dzień to niemal nikt nie będzie miał szansy mnie powstrzymać, a nie oto chodzi.

2 Są wakacje [ależ ja odkrywczy] i wszyscy mogą wyjechać. Proszę powiadamiać.

3 Jadę na wakacje! co oznacza że przez pewien czas mnie nie będzie... 

(potraktujcie to jako moją odpowiedź po poście Thomas Cale i tylko po nim) Z pewnym wewnętrznym oporem weszliśmy do pałacu. Miałem dziwne wrażenie że ktoś, lub coś ich obserwuje, ale reszta oddziału chyba mi nie wierzy.) 

Link do komentarza

-Czego ja szukam?

Wilczyca parsknęła lekceważąco. Uśmiechnęła się najszerzej jak mogła wyszczerzając swoje śnieżnobiałe kły. 
- To zależy jaką wersję chciałbyś usłyszeć! *Wark* Mogłabym cię zapytać o to samo dziwna istotko! Szukam miejsca do którego mogłabym przystać.....
* rozpościera skrzydła* 
- Jeśli szanujesz swoje życie radzę ci się odsunąć bo gryzę. I to bardzo mocno!
Link do komentarza

Istota spojrzała prosto w oczy wilka. Jej własne ślepia choć straszne patrzyły w sposób życzliwy i miły. Obiecujący. Szary wilk przestąpił o krok w stronę Locki.

-Nie boję się twoich zębów. Ale mogę dać ci własną grupę.

Uśmiechnął się życzliwie.

-Przecież nie musisz być z innymi. Niech inni będą z tobą. A skoro już rozmawiamy. Nie przeszkadza ci moje towarzystwo? Jak chcesz to pójdę sobie, ale mogę tu zostać?

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...