Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Uwaga drastycznie spadła długość postów, wiem że teraz był czas dialogów, tylko zwracam nieznacznie na to uwagę, bo pojawiły się niektóre jednolinijkowe, choć i tak jest bardzo dobrze :pinkie3:

 

Co do uwagi o Kręgu ognia, to w normalnej sytuacji musiałbym robić test, ale tu był on użyty do tworzenia klimatu i nie miał na celu ranienie kogoś, a wywarcie efektu wizualnego, bez korzyści dla gracza. W takich sytuacjach nie ma potrzeby psucia klimatu słabym rzutem kości. Natomiast teraz rzucę za wszystkie inne zaklęcia, które już były rzucone w konkretnym celu.

 

Minęło 15 minut od końca narady a w podziemiach...

 

 

W jednej z magicznych jaskini Atlantsi stał obok Thermala i obaj wydawali się odpływać z rzeczywistości. Przed nimi stała wielka niebieska kula. Oboje szeptali coś pod nosem. Kolejne próby dobudzenia ich nie skutkowały i Dakelin myślała, że zaraz się wścieknie i uderzy Atlantisa. Wtedy poczuła dotknięcie kopyta na plecach, odwróciła się momentalnie i ujrzała ładną niebieską klacz. Była to Blue, która zmartwiona wrzaskami podeszłą, aby pomóc.

- Tym nic nie wskórasz. Atlantis jest teraz umysłem w tej kuli. Mało jest rzeczy, które wyrywają go z tego skupienia, to całkiem zabawne, czasami koledzy robili mu różne psikusy jak na przykład... ups za dużo bym powiedziała, no nie ważne. Na szczęście ja znam sposób na wyrwanie go z tego. Tylko uważaj, gdy będziesz z nim przebywać, ma tendencję do sprowadzania pecha na inne kuce. Co prawda zwykle musi być wtedy świadomy, więc jesteśmy chwilowo bezpieczne. Już się tym zajmuje.

Blue podeszła do Atlantisa, zbliżyła głowę do jego głowy i pocałowała go. Ogier przebywający umysłem w kuli poczuł, że spada, a po chwili wylądował w jego mniemaniu o wiele lepszym miejscu, choć był bardzo zdziwiony. Poruszył się nieznacznie, gdy tylko Blue to wyczuła natychmiast odskoczyła od niego na kilka metrów, kończąc miłe chwile.

- Wybacz, że Ci przerywam, ale ta oto dama pragnie z tobą rozmawiać.

  

Tymczasem Thermal w kuli w jednej chwili rozmawiał z Atlantisem, przed jego oczami widniał wielki pasek nad którym było napisane " Postęp procesu" a na liczniku 97% i nagle jego towarzysz zniknął. Kuc przestraszył się na na żarty, zwłaszcza że chwilę po dekoncentracji biblioteka znikła, a cały obszar świadomości zamienił się w niebieskie litery i cyfry zapisane w długich kodach. Wszystko rozmyło się i zapadła ciemność. Thermal się bał i myślał ,że to już koniec, postanowił otworzyć oczy i ujrzał jaskinię, w której był przed chwilą, a obok niego Atlantisa, Blue i Dakelin.

 

Pokemona szła mieniącym się korytarzem. Co chwila przechodzili koło niej jacyś rebelianci niosąc raz jakieś butle, skrzynie, bądź broń. Odskakiwała na bok, w końcu dotarła do magicznego skrzydła, gdzie znalazła Yellowa, wydawał głośno, acz uprzejmie polecenia, a inne ogiery krzątały się wykonując jakiś dziwny płyn. W probówkach przygotowawczych wydzielały się zielone opary.

 

Wiktor czekał i czekał. Do jaskini znoszono powoli potrzebne materiały. Solid spojrzał na niego i powiedział

- Co do ilości broni o którą pytałeś to mamy 150 muszkietów i długich broni palnych i 67 pistoletów, do tego 5000 kul i 3000 ładunków prochowych. Co do tego drugiego w formie luźnej mamy dodatkowo 8 beczek. Co do szkolenia rekrutów to nie ze mną, ja tu jestem tylko kwatermistrzem, wiem co gdzie leży i jak tego nie popsuć, bądź w razie konieczności jak to naprawić, pytaj kogo innego.

Po tej wypowiedzi Wiktor usłyszał dyskusję i odszedł w poszukiwaniu (nie, nie harmonii :crazy:) towarzyszy. Niebawem 

 

Na najniższym poziomie kryjówki Rebon spytał się o dostęp do kuźni. Burning zamyślony przez dłuższą chwilę dalej wykrzykiwał rozkazy. W końcu z tego stanu zamyślenia wyrwał go Wiktor, a raczej jego sam wygląd, który zaintrygował kowala. Początkowo stanął w pozycji bojowej, ale gdy zobaczył ,że dziwna postać rozmawia z Rebonem w sposób przyjacielski rozluźnił się. Następnie zwrócił się do alchemika.

- Cóż mało nam zostało wolnych stanowisk, bo musimy produkować sprzęt, ale z jakieś jedno stanowisko możesz wykorzystać, nie powinno być z tym problemu, ale nie przeszkadzaj! - powiedział swym grubym głosem kowal, następnie usłyszał prośbę Wiktora - Po co kuć, zwłaszcza, że nie ma na to teraz czasu ,jeśli toporki są, spytaj o nie Solida, jakieś ci pewnie da - skwitował.

 

Magictech szukał pracowni. Ogarniało go coraz większe rozczarowanie, gdy we wszystkich pomieszczeniach widział masę pracujących kucy. W końcu znalazł chyba jedyny zaciszny kącik inżynieryjny. Fakt że była to mała jaskinia z tylko jedną runą oświetleniową, a w środku stał stół ograbiony z większości narzędzi, a pokój nie mógł się pochwalić nawet krzesłem, jednak było to lepsze niż nic.

 

Serox kontynuował i klarował swój plan. Shadow patrzyła na niego badawczym wzrokiem, a w końcu odpowiedziała.

- Wątpię, byś w pojedynkę dał radę rozpylić gaz na całe koszary. Trzeba to zrobić w każdym miejscu, tka, żeby nikt się możliwie długo nie zorientował. Ładunki łącznie mogą ważyć bardzo dużo, wątpię byś dał radę się z nimi wszystkimi przekraść, tak samo jak z jakimś chroniącym amuletem. Tam jest pełno magów, na pewno wyczują magię i od razu zobaczą, że coś tu nie gra. Przeciwnik nie jest głupi. Sam do koszar nie pójdziesz aby rozpylić gaz. Nie miałoby to najmniejszego sensu. Jeśli już to możesz zabrać kilka ładunków i podłożyć samemu oraz pomóc naszym w dostaniu się swobodnie do środka przez podkop, który zrobi Yellow, tak jak było mówione w planie. To jest jedna możliwość dla Ciebie, drugą jest pójść na pałac. Ciężko ci będzie przejść z jednego miejsca do drugiego, bo wszystko będzie się odbywało na raz. Ruszamy na zamek dwie minuty po tym, jak Grim wyjdzie na ulicę i zacznie rozróbę. W środku twierdzy nie możemy stosować żadnej komunikacji magicznej, bo zostaniemy wykryci, więc zastanawia mnie jak chciałbyś znaleźć wtedy naszą grupkę kilku kucyków, możesz iść w pojedynkę, ale wątpię czy samemu zdziałasz coś przeciwko Nightmare Moon, a jeśli nie zdziałasz to twoja obecność tam tylko powiększy ryzyko wykrycia. Zatem musisz wybrać czy użyczasz swych talentów i ułatwiasz wejście przez podkop do koszar naszym, czy idziesz ze mną, czy po prostu wchodzisz do jakiegoś oddziału bojowego. Co do odczarowania, nie znam się na magii i nie wiem co potrafimy na chwilę obecną. Jeśli damy radę to po akcji już będziesz wolny, jeśli nie mamy magów to będziesz wolny tak szybko jak ich zdobędziemy masz moje słowo, że dołożymy starań w tym kierunku, ale to tylko pod warunkiem, że przeżyjesz i nam pomożesz.

Ostatnie słowa przebrzmiały w powietrzu, Sandstorm nie zdążyła odpowiedzieć na nie, kiedy do pokoju wparował kucyk meldując o bójce. Róg Shadow błyskawicznie się rozświetlił, a w okół niej powstała kula białawego światła, która rozpadła się, a w niej już nie było dowódczyni. Przez powietrze przeleciało tylko ciche przekleństwo i parę słów o dzieciach, które nie mogą przestać się kłócić. Po chwili Sandstorm usłyszała w swej głowie

- Dokończymy dyskusję za chwilę.

Wyrazy jakby majaczyły w podświadomości.

 

Korytarz zahuczał cały od potężnych magicznych zaklęć, które zostały rzucone. Najpierw Masked zaczął śpiewać swą pieśń. Kamień w jego ręku zabłysnął, a Wiktor poczuł pewien wewnętrzny ból. Z każdym słowem cierpienie narastało, ogier z przerażeniem stwierdził, że nie ma sił się ruszać, powoli opadł na ziemię i warczał z bólu, jego oczy odpłynęły, a na ich miejsce weszły czerwone ślepia demona. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na Wiktora, za to Visionary wystrzeliła z rogu złocistym, połyskującym łańcuchem, który oplótł ciało Maskeda. Ten poczuł jak magiczna stal wrzyna się w skórę, a głos grzęźnie mu coraz bardziej w gardle. Rozproszył się, to wystarczyło, aby pieśń straciła swoją moc. Wśród jęków ściśniętego i brzęku łańcucha dał się słyszeć potężny oddech Wiktora, który odzyskał swe siły, a moc do niego powróciła, demon schował się do jego wnętrza i rzucił tylko

- Zabierz mnie stąd, kiedyś go dorwiemy, ale teraz zabierz mnie! Jak ja mogłem znów dać się tak podpuścić!

Wiktor poczuł przypływ gniewu, jego ręka rozjarzyła się wewnętrznym ogniem i uderzył w jakiś kryształowy sopel zwisający ze stropu, ten połamał się jakby był zrobiony ze styropianu. Żołnierz nie czół się dobrze, Już go nie bolało, ale mimo to był bardzo osłabiony.

Tymczasem kilkadziesiąt metrów dalej w korytarzu...

Rocky nie wytrzymał i wypuścił ze swego rogu ostrą wiązkę magicznej, błękitnej energii, ta pędziła prosto na związanego Maskeda, który już zreflektował się w sytuacji i z jego ust dobyła się kolejna pieśń. Nie widział pocisku, ten leciał niezmordowany prosto do celu. Jednak Poison zareagował natychmiast. Szybkim ruchem dobył ze swej torby dwie butelki czerwonego płynu, który rozlał się po podłodze. Jego róg zaświecił i nagle cała ciecz zaczęła najpierw kroplami, a później strumieniami unosić się do góry, gdzie formowała wielką kulę. Wszystkiemu towarzyszyły wykrzykiwane tajemnicze i  złowrogie sentencje. Sciany przestały wytrzymywać natężenie magii i poczęły pękać. Przez kryształy sunęły powiększające się bruzdy, gdy zamrażający promień uderzył w kulę ochronną. Pojawił się na niej szron, a cześć struktury zamarzła, co było i tak Poisonowi na rękę, gdyż dążył do krystalizacji. Ostatnie słowa inkantacji Maskeda wybrzmiały, a ucha w świetlisto-złotym łańcuchu wybrzuszyły się i popękały uderzając w ściany ,a później rozpływając się. Wszystkiemu towarzyszył wybuch fioletu, w miejscu gdzie stał czarnoksiężnik. Po chwili ta moc przeleciała kilka metrów za Rockiego i Visionary, a następnie zmaterializował się tam Masked. Ręce zaczęły go palić, zobaczył na nich rozjarzone runy, choć czuł mniej bólu, niż się mógł spodziewać. Łańcuchy poza chwilową niewygodą nie sprawiły mu żadnej krzywdy. Stali wszyscy pośrodku korytarza o popękanych ścianach i podłodze ugiętej pod mocą niektórych zaklęć mroku.

 

Maskeda nagle zamroczyło zobaczył czarną mgłę, która napłynęła zewsząd. Za placem boju w cieniu zakrętu podziemnej ścieżki stała tajemnicza, zakapturzona postać z błyszczącymi na zielono oczami. Było to jedyne, co dało się zobaczyć spod jej czarnego jak noc płaszcza. Po chwilo ozwał się świszczący głos, który wydawał się bardzo nienaturalny, spokojny, choć złowrogi.

- Interesujące, gdzie się chowałeś przed wzrokiem potęg tego świata? Gdzie byłeś do tej pory? Twoje umiejętności są zastanawiające, tak samo jak to co robisz pośród tych, którzy boją się potęgi. Wszystkie pytania są bez znaczenia w porównaniu do wieczności, której jak widzę pragniesz...

postać zamilkła na chwilę i uśmiechnęła się.

- Jeszcze się spotkamy... i to niebawem.

Tajemnicza postać zniknęła, a wraz z nią cała mgła Masked ocknął się po dłużącej się sekundzie i powrócił umysłem do bierzącej bitewnej sytuacji.

(klacz i mgłę widział i słyszał tylko Masked, nikt inny)                     

 

Wiktor wrócił do magazynu, choć wyglądał na nieco zbitego z tropu. Podszedł do niego Solid Box.

 

- Sale już masz gotową, mundur też mamy, ale wątpię czy będzie na ciebie pasował, fakt wielu chciałoby mieć twoją posturę, ale raczej nie wciśniesz się w to ubranie, a na dodatek rękawy są w złym miejscu- stwierdził miłym i żartobliwym tonem kwatermistrz, po czym obdarzył żołnierza swojskim uśmiechem.

 

Barman podawał kolejne kufle cydru Grimowi, oczywiście na koszt firmy. W głównej sali zbierało się co raz więcej kucy, a że wszystkie były w różnych miejscach, gdyż odpoczywały zgodnie z rozkazem ich przełożonego, Grim nie dawał już rady ustalić ich liczebności. Pod wielkie kryształowe ściany zwożono w skrzyniach pierwsze maski przeciwgazowe, a w wielkich butlach zielony płyn, najprawdopodobniej z przeznaczeniem na gaz bojowy. Cały czas przy tych zapasach krzątały się dziesiątki kucyków, przenosząc je i zabierając do innych jaskini aby coś dodać, coś przelać i tym podobne. Grim spostrzegł również, że niektóre kuce noszą uzbrojenie i rozdają je jego siłom. Dało się wyczuć narastające napięcie i choć te widoczne oznaki przygotowania do boju były niczym kropla w morzu, to z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej uzbrojenia i zaopatrzenia.

 

Dobra wznawiamy sesję :pinkie:   

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked strzepnął ręce z których to zniknęły runy, a ślady po ogniu mimo iż zostawiając blizny znikały. Klepnął 'przeciwników' w tyły ich głów po czym ruszył w stronę zasłony ustawionej przez Poisona, urwał kawałek zamarzniętej krwi po czym odezwał się z zimnym spokojem w głosie.

-Przeszkodziłyście mi w ceremonii co wam zapamiętam, jednak nie mam teraz czasu na zabawy z wami. Choć Poison. Przyciągnęliśmy uwagę istot potężniejszych ode mnie.

Po tych słowach ruszył ponownie w stronę kuźni, tym razem z pośpiechem. A w niej ujrzał Rebona, podszedł więc ku niemu, skłonił się lekko i odezwał się.

-Witam cię, w nowej formie. I mam do ciebie ogromną prośbę. Mam tu pięć kamieni. Wprawdzie mi je proszę w pięć pierścieni, po jednym na każdy mój palec. To ma dla mnie ogromne znaczenie, szczególnie taktyczne.

 

Wyciągnął tedy dłoń z kamieniami leżącymi na niej.

Edytowano przez Jaenr Linnre
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thermał obok Atlantisa aż pasek wypełni się w pełni. Już niewiele brakowało, gdy Atlatis zniknął. Thermalowi serce zabiło szybciej. A jeśli go zabili? Albo przez jakiś błąd w kuli zostanie na zawsze podpięty mózgiem do tego Ponyville?.... biblioteka też znikła! A jeśli na wieki zostanie w tej nicości? Tylko raz został zamknięty tak perfidnie nie znając sposobu na ucieczkę, ale to była klasa w przedszkolu i zaraz jego koledzy pobiegli po panią nauczycielkę by go wypuściła.

Miał nadzieję, że znaki, które go otoczyły będą zawierały jakąś wskazówkę. Niestety, tempo ich przesuwania się zbiło w miarę oczytanego jednorożca z Pantałyku. Ziarno zwątpienia w jakąkolwiek nadzieję zostało zasiane w jego sercu. Myśl, by otworzyć oczy przyszła z podświadomości. Ale uznał ją za genialny pomysł. Na próbę otworzył oczy. Niestety, niczego to nie dało. Skupił się, pamiętając, że umysłem jest w kuli i musi ją przebić, by pokierować ciałem. Skupił się jeszcze bardziej. Tym razem zauważył jakiś błysk. Pewny siebie, umysłem jak wiertłem przebił się przez barierę kuli i powrócił do świata widzialnego. Poczuł, że oczy już zaczynały zachodzić łzami. Ale na szczęście zatrzymało się to na etapie niewidocznym dla innych; tylko czuł je, nikt ich nie powinien zauważyć.

Rozejrzał się najspokojniej jak umiał w tym post pełnym emocji momencie, W pomieszczeniu dołączyła do nich Dakelin, na miejsce Rebona i MT, którzy zniknęli podczas ich bytności w kuli.

Zdezorientowany spojrzał się na Dakelin pytająco, choć spodziewał się, że powód wybycia z kuli pozna raczej z podsłuchania jej rozmowy z Atlantisem, niż mu zostanie wyjawiona bezpośrednio. Dlatego też stonował to spojrzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Dakelin. - Magic wyszedł z kąta pomieszczenia. Przez cały czas obserwował podłączanie się obu ogierów do kuli. Szczerze powiedziawszy, po pewnym czasie zaczęło mu się to nudzić i mocno się zamyślił, może nawet chwilowo zdrzemnął... Przyjście klaczy przywróciło go do "normalnego" świata, a po chwili powrócili i magowie. Widać, że byli zdezorientowani. Kuc uśmiechnął się i rzucił do nich krótkie: I jak?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poison kiwnął głową i pobiegł za Maskedem. Po tym jak wbiegli do kuźni i Masked rozpoczął rozmowę z "kowalem". Poison Spectra zadał sobie pytanie: JAKIE ISTOTY DO ..... ?,a zresztą później się dowiem.

- panie kowaluu ma pan tu jakieś kolby? Oczywiście chodzi mi o takie naczynie używane podczas badani chemicznych, w końcu muszę to gdzieś schować - jego wzrok skierował się w stronę czerwonej kuli wiszącej nad jego głową.

Edytowano przez Razin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem w myślach Sandstorm.

- Cholera! I tak źle i tak niedobrze. Ja chce iść do tych koszar, ale jak coś pójdzie nie po naszej myśli i wpadniemy na kogoś z innej drużyny niemal napewno nas zaatakuje no bo jestem Podmieńcem znaczy dla nich wrogiem. Nieważne czy będziemy otoczeni innymi kucami, liczy się głupia jatka. Na NMM napewno nie mam ochoty iść, a to też z racji tego, że przy niej będzie gorąca atmosfera. Miejmy chociaż nadzieje, że nie zabiją siebie lub jej przed rzuceniem właściwego zaklęcia.

- W sumie moja magia może się przydać i tu i tu. Sam wiesz jak działam na śpiewaków ale mogę też kotrolować te gazy do pewnego stopnia. Chyba możemy pomóc Yellow'owi.

- To mniejsze ryzyko niż NMM ale jeśli uda nam się zdjąć koszary zamek straci zapasy jednostek w szeregach.

W tym momencie Sandstorm zwróciła się do Ruby stojącej w drzwiach:

- Co tym razem oni narozrabiali?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję za pozwolenie. - Rzekł do ogiera - Jednak jeszcze chciałbym wiedzieć, czy mogę użyć dostępnych materiałów. 

Rebon podszedł do kuźni i zaczął szukać potrzebnych mu metali, w nadziei, że coś znajdzie. Nie wiedział nawet co dzieje się na korytarzu i nie zamierzał się dowiedzieć. Teraz liczył się dla niego tylko miecz. Zauważył jednak, że ktoś do niego przyszedł. To był Masked i Alchemik nie zdziwił się za bardzo. Może dlatego, że sam był człowiekiem jednak nie myślał o tym. Podszedł do niego i wysłuchał go po czym rzekł:

- Mogę zrobić z tego pierścienie ale nie wiem czy będą miały te same moce co kamienie o ile w ogóle. Na pewno chcesz ryzykować?

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocky zapytał szeptem Dakelin : Będe ci jeszcze potrzebny ? Mam pewną sprawę do załatwienia. No co tak patrzysz nie bądź zła , to on zaczął - Rocky próbował przebłagać Dakelin , a potem uśniechnął się tak jakby chciał przeprosić - Dobrze. Dakelin przepraszam. -Po czym zwrócił się do Maskeda : Przepraszam , trochę mnie poniosło , pokój ? -Wyciągnął kopyto w jego strone

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis, potrzebuję jakiegokolwiek zaklęcia "światła". Od razu mówię nie, to nie mogło poczekać ale przepraszam jeśli w czymś ci przerwałam lub przeszkodziłam. I dlaczego gadałeś coś o obwodach i neuro-czymśtam? I czemu ta klacz tylko jest w stanie cię wybudzić z tego transu?

( Giercownik Dakelin poszła do jaskini Atlantisa, jeśli Rocky poszedł za nią okej. i czemu decydujesz o mojej postaci?)

Edytowano przez Dakelin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemnordzawy ogier z pełną stanowczością dopił kufel cydru, cholera jedna wie, który z kolei, solennie obiecując samemu sobie, że to już ostatni. I rzeczywiście, wstał z miejsca, utrzymując postawę pionową. Napój nie był mocny, kuc nieraz eksperymentował ze znacznie bardziej "procentowymi" trunkami w swoim życiu. Teraz jednak nie miał ani czasu, ani możliwości. Wiedział, że powinien być w stanie dowodzić swoimi współtowarzyszami. W zrezygnowaniu z następnej kolejki bardzo pomógł pewien obraz. Mianowicie przez chwilę zdało mu się, że jest bacznie obserwowany przez Shadow, której wszak nie ufał i nie lubił być do niej plecami. Oczywiście okazało się, że jest to tylko takie głupie wrażenie, lecz Grim nieznacznie odsunął naczynie, dziękując ajentowi za świetny napitek.

 

Znalazł czas i dla swojej przybranej córki. Chciał dać jej odrobinę motywacji, mimo iż sam miał jej niewiele, niepewny wyniku bitwy. Chciał, aby zrozumiała, że cokolwiek by się nie stało tam, na górze, on postara się zapewnić jej bezpieczeństwo. Nieobyty, nie wiedział tylko, jak to wszystko przekazać, więc podniósł jej głowę, wejrzał głęboko w brązowe oczy, a potem odszedł spokojnym, pewnym krokiem. Mógł być chamem, czy jak oni go tam wszyscy między sobą nazywali, jednak teraz wiedział dobrze, co ma robić.

 

Posłuszny sobie tylko znanym zasadom Grim Cognizance rzucił się w wir przygotowań, by pomagać rebeliantom we wszystkim, w czym akurat pomocy potrzebowali. Gdzieś podał komuś broń, gdzieś przytachał i ułożył butle. Wewnętrzny nakaz wyraźnie mówił: coś robić, pracować.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis przyglądał się procesowi,który rozpoczęli jeszcze przed chwilą,nagle poczuł lekkie wstrząsy,a znaczył to iż coś się dzieje z jego ciałem ale się tym nie przejął,lecz nagle coś zmieniło,łącze straciło stabilność i nastąpił efekt gwałtownego odłączenia,jakim jest w strumieniu spadanie w przepaść gdy cale cyfrowe konstrukcje się rozpadają,znał tylko jedną osoba która mogła to zrobić a była nią blue.W tej samej chwili budził się z powrotem w realnym świecie,ale coś się zmieniło a było to delikatny dotyk ust Blue,lecz nagle zniknął.Dopiero wtedy całkowicie się przebudził.Wtem usłyszał słowa blue mówiące iż owa Dama a była nią Dakelin czegoś d niego chciała.Natychmiast odpowiedzal:

 

-za chwilę tylko coś sprawdzę-

 

Atlantis natychmiast sprawdził co z Termalem,ale nie musiał się trudzić gdyż zauważył iż on również się rozłączył,zapewne stało się dlatego iż nie potrafi skoncentrować się nad praca.Lecz i tak miał sprawę był nim proces który rozpoczęli,miał nadzieję że jest kontynuowany mimo,tego co się stało.Natychmiast się odezwał do Kuli:

 

-Przełącz na głosowy tryb operacyjny,zawęź krąg użytkowników do mnie a następnie zapamiętaj nowe hasła biometryczne,poprzez przeskanowanie mnie i zapisanie informacji w bankach pamięci oraz dokończ proces wywołany w trybie strumieniowym-

 

Po czym się odezwał do Termala:

 

-Nic ci nie jest kolego,bo zdaje mi się straciłeś panowanie nad sobą po tym jak mnie wylogowano gwałtowanie,a to tak jak wiesz spowodowało utratę stabilności i to co widziałeś jest tego efektem-

 

Po czym odezwał się do magica:

 

-Wszystko było w porządku,dopóki nie przerwano mi tego co robiłem,ale jeśli mam szczęście to proces się nie uszkodził,a ty poprzyglądaj się temu cacko wskazał Golema

(http://images.wikia.com/supcom2/images/6/67/Uef_acu.png)

 

Ostatecznie wzrok skierował na Dakelin,dopiero wtedy zrozumiał że to ona musiała poprosić Blue do tego wyczynu.Zastanawiał się do czego jej to potrzebne,teraz był bardziej ostrożny a to wszystko przez maskeda,a ona się z im zgadzała dla tego musiał być ostrożny.Zakon mówił iż ci się zgadzają z czarnymi magami,mogą być wrogami także niebezpieczni,ale zakon ma ofertę dal Maskeda,tylko ta informacja została Atlantisowi ujawniona dopiero teraz.Po krótkim skupieniu odpowiedział:

 

-Zatem odpowiem ci na te kilka pytań:

Po pierwsze.Chce wiedzieć,do czego ci to jest potrzebne,gdyż nie mogę tego ci dać,gdyż może przez to być moje życie zagrożone w przyszłości przez to.

Po drugie.Ja osobiście nic nie mówiłem to były komunikaty wysłane przez potężne urządzenie myślowe do mojego ciała.

Po trzecie.To nie jakaś tam klacz tylko moja narzeczona,której oddałem moje serca.

Po czwarte.To co powiedziałem to przenośna,nie traktuj tego dosłownie.

Zatem odpowiedziałem na twoje pytania.-

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis nie chcę zagrażać żadnej osobie z naszej drużyny. Tego zaklęcia potrzebuje aby odczarować Nightmare Moon.

Jeśli ktoś to wykorzysta przeciwko tobie obiecuję ci pomóc. 

Bylebyś nie próbował zabijać jednego z naszych. Rozumiem że możesz się obawiać Maskeda ale teraz nie ma to większego znaczenia. 

Musisz mi pomóc. Klacz wyjęła pustą kartkę. Proszę zapisz tu jakiś zaklęcie byleby było ono magią światła. Jesteś moja jedyną nadzieją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis spojrzał na nią,nie był pewien co robić,musiał się upewnić że nic mu nie zagraża.Wiedział że Masked może spróbować zrozumieć jego magię a to może doprowadzić do tego iż będzie bezużyteczny,nie będzie mógł z nim walczyć w razie czego.Atlantis odpowiedział :

-Mam nadal wątpliwości,ale wezmę kartkę-

Atlantis wziął kartkę,po czym zaczął sobie przypominać jak się je pisze,gdyż dawno tego nie robił.Po czym powędrował do jednej podniósł magicznie księgi i zaczął szukać czegokolwiek.I znowu coś powiedział:

 

-Musze poszukać,gdyż dawno nie ożywałem takich rzeczy,tylko siły woli-

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaklęcie światła? Uśmiechnął się na myśl, że zaraz powrócą do tego, co mięli zrobić. Zdziwił się, gdy Atlantis zaczął poszukiwać tak prostego zaklęcia w księdze. Westchnął, przypomniawszy sobie, że Atlantis zajmuje się inną dziedziną magii, niż on.

-Może będę pomocny? - powiedział do Atlantisa i Dakelin. - Pamiętam jedno proste zaklęcie światła.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyda mi się jakiekolwiek zaklęcie. Nie ma większego znaczenia jakie to zaklęcie będzie. 

Będę ci bardzo wdzięczna Thermal. Wystarczy że zapiszesz je na tej kartce. Projekt już będzie ukończony prawie w połowie.

Klacz nie mogła się doczekać aż Thermal zapisze zaklęcie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis w czasie poszukiwania zaklęcia usłyszał słowa Termala po tym natychmiast zareagował i powiedział:

-Nie tak łatwo o zaklęcia z magii światła,gdyż w różnych księgach różnie dzielą je.A tym bardziej dla mnie a to dlatego że dawno zapomniałem formulki na rzecz rozwoju umysłu.Gdyż obecnie do użytkowania magii stosuje siłę woli-

Po czym dalej zaczął szukać,jednocześnie zastanawiając się czy może być to zaklęcie lecznicze a może promień światła.

-Zaczekajcie zastanawiam się upewnić-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak chcesz.

Powiedział Alchemik i przystąpił do transmutacji. Narysował na ziemi krąg transmutacyjny na którym położył kamienie. Następnie klasnął w dłonie i przyłożył je do kręgu który zabłysł niebieskim oślepiającym światłem. Po chwili zgasł a w kręgu zamiast kamieni leżały pierścienie. Stalowy wziął je i podał Maskedowi.

- Cieszę się, że mogłem pomóc - Powiedział - Mam nadzieję, że będą pasować. Teraz wybacz ale muszę zająć się stworzeniem miecza.

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-"Zaczekajcie zastanawiam się upewnić"? - Thermal podszedł do niego i poklepał go po plecach, delikatnie, choć stanowczo zabierając mu kartkę. - Zdrzemnij się chwilę, bo.... -  Nie wiedział, jak delikatnie powiedzieć jednorożcowi to, co chciał przekazać. - Włącz mi ten samouczek się zdrzemnij. Dla bezpieczeństwa podczas bitwy - Uśmiechnął się szeroko i dyskretnie przybliżył, po czym dodał szeptem. - Zwłaszcza, że ma cię kto ocieplić podczas snu.

Po czym odwrócił się do Dakelin.

-Pamiętam taki jeden czar jeszcze z magicznego przedszkola - ale wtedy miałem za mało mocy, by go rzucić. - Tylko, jak on szedł? - Spróbował sobie przypomnieć formułkę. Skupił się, prawie czuł jak pot wypływa na jego czoło, ale.... przypomniał sobie rozdział z podręcznika. Tyle razy go czytał, zrzucając winę na niemoc w rzuceniu czaru na brak wiedzy, że i teraz mógłby go napisać na tej kartce. Ale nie wiedział, czy na pewno przypomniał sobie dobry czar. Spróbował go użyć, skupiając wzrok na tym, by ujrzeć efekt. Nie chciał dawać Dakelin przysłowiowego kota w worku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...