Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Grim przybił zwierzchnikowi kopyto, zbity z tropu poufałością. Odsalutował tylko, nie mogąc powiedzieć słowa, a potem odprowadził go wzrokiem. Naprawdę nie był przyzwyczajony do takiego zachowania ze strony żołnierzy w służbie księżniczek, tym bardziej więc docenił braterstwo, jakie panowało w szeregach rebelii. Walka jednoczyła dużo lepiej niż pokojowe życie w jednym kraju, choć pewnie i bardziej krótkotrwale. Bo cóż innego niż wspólny wróg zapędza w jedno miejsce magików, wieśniaków, paniczyków, wytrawnych wojowników, uczniaków i innych?

 

Szkoda tylko, że większość z tu zebranych nie ma nic poza determinacją i bronią wręczoną im prawdopodobnie po raz pierwszy. Nic to. Wszystko da się przeskoczyć dzięki hartowi ducha. Ciemnordzawy ogier z dużą dozą nieufności popatrzył na wręczony mu kryształ. Wyglądał całkiem ładnie, ale jak powszechnie wiadomo, pozory mylą. schował więc ten kamyk do jednej z kieszeni kurtki, niemal natychmiast o nim zapominając, zaprzątnięty ostatnią jak na razie skrzynią. Otworzył ją zręcznie podważając wieko łomem, po czym rozdał współtowarzyszom broń. Szybko poszło, trzeba przyznać, że Solid znał się na organizacji jak mało kto. Po kilkunastu minutach skrzynia była pusta.

 

Kuc zostawił wielkie drewniane pudło pod ścianą głównej jaskini, samemu znajdując sobie jakiś wyżej położony punkt. Krótkim zawołaniem zwrócił na siebie uwagę zgromadzonych.

- Jest sprawa. Nie mam nic do was, ale musimy razem pobiedzić się nad naszą sprawnością w boju - zaczął donośnym, tubalnym nawet, jak zwykle ochrypłym głosem. - Wiem, że możemy mieć z tym kłopoty. Ja sam niewiele potrafię, jestem ze wsi, to łatwiej byłoby mi machać cepem niż mieczem, jednak musimy trochę popracować. To pierwsza rzecz. Druga jest taka, że Solid potrzebuje koło pięciuset z nas do pomocy w przygotowaniach. Będziemy się zmieniać. Teraz tak, kto z was zna choć podstawę posługiwania się mieczem, tu do mnie!

 

Ogarnął spojrzeniem zebrane kucyki. Nie stał na wysoko położonym miejscu, tylko tyle, coby głowa wystawała ponad tę rzeszę. Wejrzenie Grima nie było ciężkie, było chłodne, spokojne, uważne i oceniające. Zastanawiał się, ile z nich wszystkich wyjdzie.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor przyjał informacje rebona z uśmiechem

- He w zbroi nie za brdzo by mi sie dobrze walczyło - zaśmiał się -cos sobie skombinuje, dzieki za odpowiedź.

Przeszedł kilka sal i traił do sali gdzie Grim stał koło swoich żołnierzy.

- Ufffff Grim widze że masz doś pokaźną armie - nie śmieał się nie był to kawał - jeden wyszkolony kucyk może zrobić wiele zamieszania, lecz kilka kucyków to już powazne wyzwanie.

Popatrzył się po lekko odzianych zołnierzach.

- Niechce ci przeszkadzać, ale jesli mogę doradzić to mogę dac kilka porad co do walki w mieście z cięzka piechotą, bo taką posiada przeciwnik - uśmiechnał sie troszeczke

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim spojrzał się na Wiktora. I odsunął się nieznacznie, częściowo nieświadomie kładąc kopyto na rękojeści miecza. Bo przed nim stało jakieś dwunożne, paskudne z wyglądu dziwadło o smoczych łapach i nienaturalnej postawie. Wyglądało trochę jak Rebon, tylko, że brzydsze. Pokręcił lekko głową, niepewny co robić. Nikt nie krzyczał, nikt nie rzucał się na kreaturę, nikt nie wołał wyszkolonych strażników, a to znaczyło, że kreatura nie stanowi zagrożenia. W takiej sytuacji ogier powolo, nieufnie odsunął kopyto od rękojeści broni i postawił je na ziemi nieco głośniej, niż należało. Widocznie pegaz w jakiś nieodgadniony sposób doszedł do tych samych rejonów rzeczywistości, co alchemik, należało to przyjąć i nie pytać, bo pewnie to ma związek z demonem. 

 

Starszy kuc łypnął jeszcze raz na nową formę towarzysza ze swojej drużyny. Wcześniej miał co do niego wątpliwości, które pogrzebał odrobinę analizą i po prostu bytnością przy nim. Teraz wszystko odżyło. Jednakże, skoro ten sam się oferował, nie zachowywał się agresywnie, tylko przyjaźnie, to można dać szansę. Teraz Grim dałby chyba szansę nawet Maskedowi, choć z wielkim trudem.

- Możesz dać porady, każda pomoc się przyda - odparł powoli, wyraźnie. - Sam znam się na walkach miejskich, ale nie mam wiedzy wojennej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thermal ponownie się otworzył. Korzystając z doświadczenia "wkroczył" umysłem w kulę. Ponownie ujrzał znajomy pasek. Zdecydował się trochę odpocząć podczas działania kuli. Choć nie czuł zmęczenia na ciele, to ostatnie wydarzenia sprawiły, że jego umysł potrzebował tych przysłowiowych pięciu minut na poukładanie sobie wszystkiego.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor usmiechnal sie.

- najwieksza wada ciezkich odzialow jest ich waga. Wystarczy bh nasza lekka piechota wybawila kilkunastu w jakis zakamarek i juz sa w pulapce. Kilu zolnierzy z mieczami i po koklei. Wiem ze to zmudne ale cos daje. Gwardzisci maja przedewszystkim wlocznie co w ciasnych zakamarkach nie sprawdza sie. Kolejna sprawa to zmeczenie. Ciezka zbroja i ganianie za rebeliantami - wiktor zasmial sie - zmecza sie i ciach. Jesli bedziecie celem snajpera to chowajcie sie za kazda mozliwa oslona. - zwrocil sie do Grima - jak napotkacie jakiegos to daj mi znac to go wykurze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym był potrzebny, będę... Gdzieś - powiedział do Thermala i Atlantisa Magic, po czym udał się do magazynu. Po dotarciu na miejsce podszedł do Solid Boxa. Dobry wieczór, na imię mi Magic, zapewne kojarzy mnie pan z zebrania... Ale do rzeczy. Potrzebny mi miecz. Nie mam żadnych specjalnych wymagań, byleby był na tyle ostry, aby przeciąć kilku Changelingów. Do tego coś, co obroni mnie przed niektórymi atakami wroga, czyli po prostu zwykły, metalowy napierśnik. Ma pan takie rzeczy na stanie? - odezwał się do niego.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MT rozejrzał się po pracowni, znalazł sobie jakieś miejsce przy którym mógłby pracować, następnie zdjął swoje skrzydła i położył po czym zaczął wyciągać wszystkie rzeczy które zabrał, wyciągnął suchary i wodę które odłożył na bok a telekinezom wziął jednego suchara by się nim delektować podczas myślenia, rzeczy takie jak części które zabrał oraz swoje narzędzia położył obok skrzydeł.

Na kartce którą dał mu Rebon naszkicował projekt nowych skrzydeł, same skrzydła wyglądały całkiem tak samo ale zamiast plecaczka który był jednocześnie zbiornikiem na paliwo był tam coś w rodzaju kręgosłupa po bokach którego szły podstawy a po nich długie i cienkie igły, z przodu konstrukcji można było ujrzeć rozwidlenie "kręgosłupa" a igły były tylko po zewnętrznych stronach rozwidlenia.

 

Następnie MT naszkicował swoją wizje nowych skrzydeł na modelu kucyka, z planu wynikało że igły powinny się wbijać w rdzeń kręgowy nosiciela co dawało by mu taką samą władze nad skrzydłami jak pegazy mają nad nimi władze, czyli po przez nerwy, "kręgosłup" zaczynał się na karku gdzie było owe rozwidlenie, a samo rozwidlenie było tam by ominąć grzywę, konstrukcja było tak długa że kończyła się akurat tam gdzie plecy kończą swe miano.

Po krótkim przemyśleniu całego projektu MT dorysował do projektu skrzydeł przycisk który powinien wsadzać i wyciągać igły, nie chciał z nimi zostać na stałe...przynajmniej nie teraz, według projektu przycisk powinien się znajdować na klatce piersiowej a specjalna uprząż ma łączyć go z "kręgosłupem", następnie MT dorysował klapkę na przyciska która miałaby uchronić przycisk przed przypadkowym naciśnięciem.

 

Całość tak jak same skrzydła miały zostać pomalowane na złoto, bo styl też się liczy.

 

MT kontemplował przez chwile nad projektem po czym odrzucił pozostałości suchara i zaczął pracę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmelitta nie miała nic ciekawego do roboty, więc razem z inną klaczą powędruje do biblioteki, by dowiedzieć się bardziej o co chodzi, a po za tym by spotkać Lenitę.  

- Emm...Mogę iść z tobą?  :flutterblush:  - Zapytała nieśmiało po czym podbiegła do kucyka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co, co się stało? Gdzie są wszyscy?-Lenita zapytała, mimo iż i tak nikt by jej nie usłyszał. ,,Musiałam przysnąć, a tak poza tym to ca ja tu robiłam? A... no tak czekałam na Rockiego, miałam z nim pogadać o czymś ważnym. No cóż, może zapomniał, że mieliśmy się tak spotkać." Pomyślała. Z wyrazu jej pyszczka można było wyczytać rozczarowanie.
-Mówi się trudno i żyje się dalej, prawda?-próbowała się jakoś pocieszyć w tej troszkę niezręcznej sytuacji. Klacz rozumiała, że on pewnie miał ważniejsze rzeczy do roboty niż gadanie z kimś takim jak ona. Ziewnęła zakrywając pyszczek kopytkiem. Następnie przetarła zaspane oczy, nadal ciężko było jej uwierzyć, że zasnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie do biblioteki wszedł Rocky i podszedł do Lenity z pytaniem : Wyspana ? Byłem tu wcześniej , ale spałaś tak słodko , że nie miałem serca cię budzić. Chętnie się dowiem czegoś o twojej błyskotce. Chciałem pogadać z Shadow , ale w sumie nie czuje potrzeby - ogier uśmiechnął się do Lenity - To jak , opowiesz mi coś ?

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmelitta na nikogo nie czekając też pobiegła do biblioteki by dowiedzieć się czegoś więcej.

Na miejscu zastała przyjaciółkę rozmawiającą z Rockim .

- Emm.. Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkadzam? - Mruknęła patrząc na pół przytomną Lenitę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Heh... nawet nie pamietam kiedy to sie zdarzylo.-powiedziala lekko sie rumieniac. ,,Skad on wiedzial?" Pomyslala zdziwiona.

-Skoro chcesz, to moge nawet zaprezentowac do czego on zwykle mi sluzy.-po tych slowach bez problemu wokol rzuconych w kacie pojawila sie czerwona poswiata. A serce zawieszone na jej szyi zaczelo swiecic. Ksiazki uniosly sie i ulozyly na odpowiednich polkach. Klacz przez caly ten czas byla zadowolona z siebie.

-Co? Pewnie myslales, ze jestem glupim zwyklym pegazem, prawda?-zapytala zartobliwym tonem.Dopiero po chwili zauwazyla Carmelitte.

-O, hejka Carm. Sprki, ze cie nie zauwazylam-znow zarumienila sie, troche bylo jej glupio.-przeszkadzac? Ty? Skad

Edytowano przez kikiz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- eh.. Wiesz .. Ja tylko, nie ważne :) - Szkoda, że mój wilczy amulet, to pewnie zwykły wisiorek zagubiony w jaskiniach Canterlotu..

Po czym spojrzała na swój wisior z wilczym łbez i trąciła go lekko kopytkiem.

- Cóż, ale wygląda na to, że twój potrafi niezłe Abraka Dabra - Uśmiechnęła się, usiadła i patrzyła na moc amuleta Lenity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No tak, ale twpj jest bardzo ladny. Wilk do ciebie pasuje, ty przeciez masz pewnie kopytko do zwierzat prawda?-zapytala znajac odpowiedz.-Ymn... moglabym pokazac wiecej, ale to nie tutaj, bo szkoda byloby zniszczyc te titejsze ksiegi, prawda?-z doswiadczenia wiedziala, ze na te konkretna sztuczke pasowalaby jakas pusta jaskinia lub korytarz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję , lubię wiele .. co ja mówię, lubie wszystkie futrzaki i inne z łapkami i piórami. - Odpowiedziała zawstydzona - A może przenieśmy się na korytarz przed drzwami do biblioteki, a drzwami głównymi?

Tam pokażesz nam parę magicznych sztuczek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz w końcu dotarła do biblioteki i zauważyła Lenitę, Carmelittę i Rockyego.

Hej. Lenita teraz przyda mi się twój wisiorek. Rocky jak chcesz też możesz mi pomóc. To będzie jedno z największych odkryć kucyków takich jak my. Tylko każdy musi być gotowy na wszystko. Jednak połączenie magii Atlantisa i Maskeda powinno niwelować wszystkie negatywne efekty. Przynajmniej teoretycznie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...