Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Atlantis spojrzał zmęczonym wzrokiem na Termala,w głębi stwierdził,że rzeczywiście jest zmęczony a zakon nie pozwala na pracę zmęczonym.Atlantis otworzył księgę na odpowiedniej stronie i powiedział do Termala:

 

-Tu masz ciekawe zaklęcie,o nazwie pocisk światła.-

 

Następnie odezwał się Dakelin:

 

-Obserwuj Masked,a zobaczysz że zmienia się na gorsze.A teraz muszę odpocząć,gdyż jestem stanowczo mocno zmęczony-

 

Atlantis podszedł do Blue, i cicho szepnął do ucha:

 

-Znajdź dla nas jakieś przytulne miejsce,biedzimy mieli całe dwie godziny tylko dla nas-

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked przyjął pierścienie. Były dobre. Założył po jednym na każdy palec upewniając się że pasują, po czym zacisnął pięść. Były doskonałe, takie jakich pragnął. Teraz potrzebował ostatniego składnika układanki.

 

-Dziękuje i więcej nie będę przeszkadzał.

 

Odwrócił się na pięcie i z dziwnym szczęściem odezwał się do Poisona.

 

-Mam to co było mi potrzebne. Resztę wyjaśnię ci jak wrócimy na miejsce gdzie mam czekać na Dakelin. Jej plan narazie mnie nie interesuje, jednak daje mi możliwość rozwoju.- Po tych słowach lekko spochmurniał.- Musze jednak działać szybko, bo TO mnie, a może nawet nas obserwuje...

 

Po tych słowach ruszył do miejsca gdzie rozstał się z klaczą gdy poszła szukać Atlantisa.

Edytowano przez Jaenr Linnre
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

("Atlantis podszedł do Blue, i cicho szepnął do ucha: -Znajdź dla nas jakieś przytulne miejsce,biedzimy mieli całe dwie godziny tylko dla nas-"

If_you_know_what_I_mean.png

   Przepraszam atlantis! nie mogłem się powstrzymać xD )

 

 

Wiktor wstal powoli z podlogi i usmiechnal sie do Solid Box-a.
- Tja, nie jeden kucyk chcialby tak wygladac. Takie cialo ma wiele zalet, np. moge poslugiwac sie mieczem i tarcza jednoczesnie. Ale widze tez ze mozna tez dziewczyna imponowac. - wiktor napial miesnie, ale mizernie to wyszlo. - No nic z tym ostatnim musze sobie odpuscic.
Spojzal na sterte karabinow i broni bialej. Podniosl maly toporek, prawie nieczol jego wagi. - Zaklad o 10 ze trafie w tatego manekina w glowe? A zaraz po tym rozpoczniemy test, poslij kogos po chleb do upieczenia bo zdaje mi sie ze temp. wewnatrz bedzie w sam raz - powiedzial do kwatemistrza. Wiktor skupil sie. Przypomnial sobie ta chwile najwazniejszego rzutu w swoim zyciu.


5 lat wczesniej ( nie wiem czy mozna czy nie mozna podczas sesji robic retrospekcji ale zaryzykuje) :)

- Formuj formacje diamentu - krzyknal Wiktor. Byli kompletnie otoczeni, gryfy nie dawaly szansy na wygranie. Wtem za zolnierzami wroga pojawil sie wysoki ranga oficer. Chcial chwaly i respektu wsrod zolnierzy walczac w pierwszym szeregu. Wiktor wyciagnal toporek z plecaka - odleglosc... 100 metrow, wiatr polnocny zachod. Zamach i rzut.

terazniejszosc
Wiktor nie zdal sobie sprawy ze myslami bladzac po odleglych czasach, rzucil toporkiem w manekina. Gdy toporek osiagnal cel glowy to wiktor byl bardziej zdziwiony niz,Sollid box.

Edytowano przez Sierżant Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej poprzez korytarze Masked oglądał się co chwila w korytarze jak i na każdy cień. Nie widząc nikogo odsunął lekko maskę od swej twarzy, a do ust włożył urwany wcześniej kawałek zamarzniętej posoki, po czym wydał z siebie jęk zadowolenia. Poprawił swą maskę i ruszył dalej. Gdy był już blisko miejsca rozstania z Dakelin postanowił przygotować się do bitwy najlepiej jak mógł. Wpierw ściągnął swe pierścieni i począł je obkładać najprostszymi zaklęciami ochronnymi i wzmacniającymi. Nie były one niezbędne jednak wolał mieć pewność iż gdy uderzy kogoś w twarz pierścienie nie rozsypią się w pył. Po tym rozsiadł się przy samej ścianie, tak by mieć jak najwięcej miejsca przed sobą. Na ziemi narysował trzy runy. Pierwsza z nich, najbardziej po prawej, była runą czarnej magii. Druga, będąca w środku była runą należącą do zwykłej magii, a przedstawiała znak skupienia. Do wypisania trzeciej runy poszperał chwile w księdze nekromancji, po czym powoli i dokładnie rozrysował ja na lewo od pozostałych. *Tak powinno być dobrze, może nawet uwolnię się od was na chwilę.* Pomyślał z ulgą.Następnie rozciął swą lewą dłoń, z której to pociekło coś na kształt krwi i kapnęło na czarnomagiczną runę. Na runie nekromantycznej ułożył swój sztylet. Ostatnią sprawą było rozczesanie palcami włosów by przysłaniały jego twarz, ponadto naciągnął kaptur tak by jeszcze ciężej było się dopatrzeć jego wyglądu. Samą zaś maskę ułożył w miejscu runy skupienia.

Wtem runy zaświeciły się bladym światłem, a cienie wokół wydłużyły się i ułożyły w dziwaczne kształty. Mężczyzna począł nucić pod nosem jedną ze swoich pieśni jednak zamarł niczym skała. Moc była wyczuwalna wokół niego, a nie była ukierunkowana w żadną z tych trzesz sztuk. On sam zaś wpadł w trans...

Edytowano przez Jaenr Linnre
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona w końcu znalazła Yellowa, który był dość zabiegany. Spojrzał na klaczkę , która zadała mu kolejne pytanie, nieco roztargniony i oderwany od swoich zajęć rzucił szybko.

- Skrzydło magiczne, tam stoją regały. - Po czym powrócił do swej pracy.

 

W jaskini Thermal wyklepał nauczoną na pamięć formułkę. Tuż przed jego rogiem nagle zaczęło coś migać, jak żarówka, prze przepaleniem. Żółte światło stabilizowało się i dawało po chwili poblask małej latarki. To było tyle, zaklęcie wyszło, niby nic, ale zawsze magia światła. Na dodatek choć nie wymagało to wysiłku dorosłych ogierów światło świeciło tylko, jeśli umysł był na nim skupiony, dlatego poświata nie znikała z rogu Thermala. Czym innym zupełnie był pocisk światła, który wyglądał na o wiele cięższe zaklęcie. Kowal mógł spróbować je wykonać, ale czuł, że może mu się nie udać.

Blue popatrzyła na Atlantisa, po czym stwierdziła.

- Możemy się udać do mojego pokoju, to jest dwa poziomy wyżej, co Ty na to?

 

Ostry wzrok Burninga padł na Rebona.

- Hola z tymi materiałami, są potrzebne do wyrobu masek i innego ekwipunku. Możesz od nas to uzyskać tylko przy wyraźnym zezwoleniu Shadow... 

Chociaż... Wiesz możesz przetopić odpadki produkcyjne, nie mamy teraz czasu by się z nimi bawić, więc ich nie wykorzystamy, znajdziesz w nich trochę różnych metali, żelaza pod dostatkiem, trochę stali, a jak Ci się poszczęści i ciupkę tytanu.

 

Tymczasem Solid obrzucił Wiktora dziarskim spojrzeniem.

- Hej nie marnuj sił na jakieś tam manekiny, wrogów się tłucze, a nie biedną słomę, choć umiejętności masz. Jedyne czego ci brakuje to ta dycha, co jej nie dostaniesz hahaha, bo nie mam, zgłoś się jak przeżyjesz po bitwie, coś może wtedy będę miał.  Co do chleba, to nawet bym ci przyniósł ,ale czasu nie ma. Mam do rozdania każdemu kucowi w tych zatęchłych podziemiach broń jak najlepiej dostosowaną do zadania, a i teraz wszystkim odbiło na punkcie ziół do jakiś gazów, niech się fasoli najedzą, to będą mieli czego chcą, a nie ja jeszcze zielskiem będę musiał się zajmować. Nie mam czasu na chleb, przykro mi, ale jaskinia jest twoja, tylko mi stropu na łeb nie zawal. - Wypowiedź była przerywana komendami do innych kucy, na koniec Solid uśmiechnął się przyjacielsko.

 

Wiktor poszedł do jaskini. Mała wnęka została wypełniona niepotrzebnym sprzętem i manekinami. Każdy w innej odległości. Wiktor staną na środku zawiedziony brakiem chleba. 

- O tak, spal to wszystko, trochę ognia od razu postawi mnie na nogi - rzucił znienacka demon, który już odzyskał większość sił po ataku magii Maskeda.

Wiktor skupił się, a jego całe ciało otoczyła płonąca, cienka bariera. Częściowo przezroczysta ściana ognia, jarzyła się na żółto, pokazując ciało żołnierza, które najpierw naprężyło się, a później zaczęło pęcznieć. Z każdą sekundą stawało się co raz bardziej okrągłe. Dmuchało się jak ogromny balon, gdy osiągnęło średnicę około 3m Wiktor otworzył swe oczy, które były całkowicie czerwone, a źrenice zwęziły się, a po chwili nastąpiła eksplozja. Powietrze momentalnie nagrzało się i widać było falę gorąca rozchodzącą się wszędzie, razem z nią szedł dźwięk dość niski i pulsujący. Siła przewróciła najbliższego manekina. Następna kulista bariera, jak się rozeszła to były czerwono- żółte płomienie, które spadły na ściany i podłogę zalewając cały obszar 5m ogniem. Wszystko paliło się przez kilka sekund, po chwili zaczęło dogasać, w pokoju zrobiło się duszno i gorąco jak w sałnie. Wszystkie manekiny w odległości 4m zostały całkowicie spalone, te dalsze były albo w części poczerniałe, albo powalone na ziemię. Jedyne co mogło zastanawiać to, to że Wiktor zniknął. Ostatnie płomienie dogasały wtem, kilka z nich zmieniło swą barwę na czarno-szarą i poczęło unosić się w powietrze. Tam po kolei formowały się i już po chwili cały i zdrowy Wiktor stał na środku miejsca po wybuchu. Całe ciało go bolało, normalnie jakby coś go rozerwało, poczuł wewnętrzny ogień demona, ten wyraźnie się cieszył i odzyskał wszystkie siły. Przez chwilę włosy Wiktora jeszcze falowały na wzór ognia ,by zaraz się uspokoić, jedyne co nie mijało tak szybko to ból, który zmniejszał się bardzo powoli.

 

Grim wstał od stołu i zabrał się za robotę, powoli w niej poznawał swoich ludzi, a oni jego. To co ogólnie zaobserwował to, to że wszyscy, nawet totalne młokosy, które w życiu łopaty w ręku nie mieli, a co dopiero miecza, odznaczali się silnym duchem. Dało się wyczuć, że ta armia nie cofnie się przed naporem changelingów, choćby i wszyscy mieli zginąć. Tylko rozkaz pchnie ich do odwrotu, albo nieznane straszne siły. Wielu z nich się bało, niektórzy mówili drżącym głosem, ale wszyscy w duchu byli uśmiechnięci. Grim widział ,ze ich dusze tego potrzebują, że potrzebują wolności. Byćmoże wielu z nich ma krewnych w więzieniach, albo w ZOMach, była to masa o wielkiej determinacji i w większości słabych umiejętnościach. Już po samej robocie wychodziła nieudolność armii. Większość była inteligencją Canterlocką, organizacja stała na niskim poziomie, bo gdyby nie ludzie Solida, którzy powtarzali jego motta jak np. "Każdy kuc w tym podziemiu to wie, że skrzynie muszą stać równo na sobie" rymy cholernie słabe, ale on przynajmniej umiał zabrać się do roboty. Główna jaskinia zatłoczyła się od podwładnych Grima. Podszedł do niego Green.

- Witam Półkowniku Grim. Wszyscy Twoi ludzie się stawili, dostałeś 2100 kucy, czegoś ci trzeba, czy mogę się zająć swoimi ludźmi, Shadow rozkazała ,ze w razie kłopotów mam ci służyć pomocą.

 

 Shadow szybko dowiedziała się gdzie toczone są bójki magiczne na korytarzu i chwilę po odejściu Maskeda, obok Rockiego i Visionary pojawiły się smugi cienia wyłaniające się z podłogi, po chwili wszystko rozwiało się, po czym wróciło na miejsce formując kucyka. Ciemny płaszcz powiewał na magicznym wietrze, choć kaptur zasłaniał cała głowę. Widać z pod niego było jedynie kawałek śnieżnobiałej grzywy i lśniące oczy. Shadow szybko rzuciła pytanie o co poszło, a uzyskawszy podstawowe informacje, znów znikła pośród cieni z nikłym błyskiem pod kapturem. Gdy Masked wrócił i zaczął odprawiać rytuał, w chwili wypowiedzenia pierwszych słów pieśni usłyszał z mroku cieni, które rzucała jedna z półek skalnych powyżej.

  - A teraz powiedz co ty tutaj wyrabiasz, byle szybko bo nie mam czasu na pogaduszki z jakimś czarodziejem, który nie wie co należy kiedy robić.

Głos Shadow pozostał w niezmąconym spokoju, chłodny i urzekający jak zawsze, nie dało się w nim usłyszeć ani krztyny złości, czy gniewu. Klacz wyszła z cienia, nie odgarniając kaptura. Jej oczy błyszczały, a ciało zakryte było długim czarnym płaszczem. Patrzyła się na wszystkich uczestników bójki, a było ich czterech - Masked, Rocky, Visionary i Poison, każdy czuł na sobie lodowate spojrzenie, lecz zarazem oczy klaczy zdawały się nie być zwrócone w niczyją stronę. Shadow w spokoju czekała na odpowiedź.

 

 

Ruby tłukła się z myślami, tyle śmierci ją czekało tyle niepewności bólu i cierpienia, ona chciała dawać radość i muzykę, a teraz miała patrzeć na rzeź, w imię wolności w prawdzie, ale rzeź. Jej kompani się kłucili, miała poczucie wszechobecnych szpiegów i złych kucy. To było dla niej za dużo, nie jak na jej nerwy, teraz miała jeszcze udać się do Nightmare Moon, do tej, która zniewoliła jej przyjaciółkę. Coś w niej pękło, rozpłakała się i niezauważona przez nikogo z przyjaciół przesiedziała kilka minut w kącie. Wzięła swój flet do reki i zagrała co miała w duszy. Wtedy flet przemówił w jej myślach. Nuty były słowami, być może na tym polegało ożywienie go. Każda nuta mówiła, by Ruby znalazła swój sposób walki by walczyła muzyką i dobrocią, a nie mieczem. Podjęła decyzję będzie dalej wspierać dobrą stronę, ale w inny sposób, tu nie było miejsce dla niej. Wstała i po prostu wyszła jednym z tajnych wyjść, Przeleciała nad murami, gdy strażnicy spali i poszybowała do innych części Equestrii, gdzie będzie toczyć swą własna kampanię przeciwko złu. Jej muzyka niosła się daleko, choć cicho, a słyszało ją tylko przychylne ucho.

 

Chciałbym pożegnać serdecznie Anathielę, która postanowiła odejść z sesji. Towarzyszyła nam od samego początku, a jej postać dodawała światła w tych mrocznych chwilach. Życzymy powodzenia we wszystkim i osobiście dziękuję za zaangażowanie, poświęcony czas, serce i za to, że była z nami.  (Jestem także wdzięczny, że powiedziała to otwarcie, a nie tak jak większość osób po prostu przestała pisać bez słowa, dziękuję i życzę powodzenia.) 

          

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie biorę się za przetapianie.

Powiedział Stalowy i ruszył przetapiać metale. Wziął łopatę która leżała obok pieca hutniczego i wrzucał wszystkie odpady do pieca. Wiedział, że jeśli nie będzie tam tytanu to w każdej chwili transmutuje to co ma.

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmelitta szła i tylko nasłuchiwała rozmów innych kucyków, a przez to, że czuła się zagubiona pobiegła do Shadow rozmawiającej z innym kucykiem, 

by posłuchać o co chodzi.  Mimo wesołych oczu, cały czas było jej smutno z odejścia Ruby.

Edytowano przez Wilk Cassidy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Moja droga, aktualnie przygotowywałem się do bitwy...

Odpowiedział mężczyzna. Nie był zadowolony z przerywania mu zajęcia. Zza włosów widać było czerwień jego wszystkim znanych oczu. Pospiesznie założył maskę mając nadzieję iż nikt nie ujął jego twarzy. Wziął w dłoń sztylet i stanął naprzeciw Shadow krzyżując ręce na piersi.

-Wbrew temu co myślisz wiem co i kiedy robić. Wszystko jest tylko częścią planu. A teraz czy mogłabyś dać mi spokój? Aha, i naucz swoich podwładnych pokory i szacunku, gdyż zostałem niedawno zaatakowany, gdy zajmowałem się "dolegliwością" Wiktora.

Edytowano przez Jaenr Linnre
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim zabrał się do pracy i od razu ciężkie myśli odpadły od niego jak niedopasowane płyty pancerza. Z ochotą pomagał przy wszystkim, przy czym było trzeba, obracając się wśród nowych twarzy. Robota zajęła go tak bardzo, że nawet nie zwracał aż tyle uwagi na to, iż dookoła znajdowało się stanowczo zbyt wiele kucyków jak na jego gust. Poznawał więc swoich już wkrótce towarzyszy broni, mimochodem rejestrując, jak bardzo brak im przygotowania. On sam trzymał miecz krótko, niewiele potrafił, choć chciał. A ci wszyscy tutaj sprawiali wrażenie, jak gdyby do niczego właściwie kopyta nie przyłożyli. Większość wygladała na mieszczuchów, przed wojną tych wymuskanych paniczyków, których tak nie lubił. Lecz ciemnordzawy ogier i to odsunął na dalszy plan. Bo widział, że są gotowi na wiele. Na cierpienie, rany, tortury, złe moce i śmierć. Że chcą położyć na szalę to, co dla nich najcenniejsze, aby przyczynić się do zwycięstwa. Nabrał do nich szacunku i wyraźnie dał się ponieść ogólnym nastrojom, odzyskując wewnętrzny spokój i ufność w siłę ludu. Determinacja tej prawie bezładnej bądź co bądź kupy zdumiała starszego wieśniaka. Udzieliła mu się. Skoro te kucyki, tak bardzo nieprzystosowane mogą, to i on może. Pójdą razem bić wroga.

 

Właśnie odpoczywał kapkę przed zabraniem się za kolejną skrzynkę, wypełnioną prawdopodobnie bronią, wnosił po metalicznym grzechocie i brzęczeniu, kiedy podszedł do niego Green. Ogier wyprostował się powoli, zasalutował służbiście, sztywny jak struna. Wyglądał na niejako zaskoczonego swoim tytułem, widać nie przyzwyczaił się.

- Wszystko jest w porządku, ludzie biorą broń i odpoczywają. Czy nakazać im krótkie ćwiczenia - tutaj nastąpiło ściszenie głosu - bo nie wyglądają na obytych z orężem? Poradzą sobie, zwłaszcza, jak dołączą ochotnicy z miasta, ale wolałbym mieć pewność. Będziemy atakować kilka miejsc, w tym miejski arsenał.

 

Być może miłą niespodzianką dla zwierzchnika było wyczucie w Grimie tego, co w reszcie kucyków. Zaangażowania. Choć przy każdym spotkaniu z żołnierzami głos kucyka znów nabierał ochrypłej mechaniczności i stawał się suchy. Nawyk z służby na stallongradzkich barykadach.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( No nie wiem może dlatego, że połączyliśmy grupy?)

(Może masz racje, bynajmniej wydaje mi się, że Kapi mi pisał na poczcie, że jeśli ktoś się zgubi to niech do niego napisze, więc śmiało można pisać :) )  

  

Carmelitta szła do Shadow i ciągle myślała o przyjaciółce, której już nie będzie razem z nią...  

- Eh, muszę wziąć się w garść i dołączyć w końcu do jakieś grupy bo łażę bez celu! - Mówiła do siebie cicho klacz - Szkoda tylko, że Ruby przy mnie nie ma, cóż może jeszcze Lenita wytrzyma do końca? Miejmy nadzieję, że tak..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thermal upewniony, że dobrze pamięta formułkę z lat dziecięcych, zapisał ją na kartce, którą podał Dakelin.

-Najprostszy czar, którego nauczono mnie w Magic Kinder garden. Wybierz, który będzie lepszy. Atlantisie, - zwrócił się do ogiera o podobnym do jego umaszczeniu. - Jednak chyba zobaczę ten samouczek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka postów temu opisałem jak MT znalazł pracownie, do której szedł. Tam też jest. Znajdziesz to w którejś z moich odpowiedzi, przeleć sobie do tyłu i znajdź, jeśli potrzebujesz opisu pracowni. Będzie się zaczynać tradycyjnie od nowego akapitu, więc będzie Ci łatwiej. Pozdrawiam. 

 

Rebon wrzucił odpadki do pieca, który został mu przydzielony. Metale topniały powoli, ale systematycznie, rozgrzewając się do czerwoności. Jego czujne oko obserwowało wszystko. Sprawdzał zawartość, tak jak mówił Burning ok 90% mieszaniny stanowiło żelazo reszta była miedzią i stalą, przy czym tej ostatniej było bardzo mało. Po tytanie nie było nawet śladu.

 

Atlantis już chciał ruszyć za swą narzeczoną, gdy usłyszał prośbę Thermala dotyczącą samouczka.

 

Pokemona ponownie spytała Yellowa. Ten już bardziej zirytowanym głosem rzucił.

- Dobra to nie ma sensu, teleportuję cię tam.

Po chwili jego róg rozbłysnął żółtym światłem, a klaczkę otoczyła złota kula, gdy po chwili pękła, Pokemona znajdowała się już w skrzydle magicznym, gdzie krzątała się masa kucy przenosząc różne beczki z jakimś wywarem.

 

Grim odpowiedział Greenowi, ten po krótkim namyśle stwierdził:

- Ćwiczenia oczywiście przydadzą się tym młokosom. To są te kuce, o których mówiłem na naradzie, że ich umiejętności nie były sprawdzane, a co dopiero poprawiane. Masz jeszcze kilka godzin, żeby coś tam z nimi porobić. Pamiętaj jednak, aby zostawić Solidowi jakieś pół tysiąca do spraw oddziału zaopatrzenia, ten złoty kuc potrzebuje jednak trochę pomocy w tym magazynie. Oczywiście mogą się zmieniać. Przypominam, że trudy zdobycia arsenału w pierwszym rzędzie należą do Yellowa, który poprowadzi natarcie na koszary, z tam tond najbliżej. Twoje siły mają wspierać natarcie, a dopiero w przypadku klęski ataku na koszary mają przejąć zadania sił maga. Oczywiście wtedy należy się już liczyć z porażką, ale taki jest plan. Pamiętaj, że w walkach na ulicy nie jesteś sam, moje kuce będą wspierać newralgiczne punkty i atakować z zaskoczenia. O właśnie... Weź ten kamień, rzuć go w górę, jeśli będzie potrzebna moja pomoc na polu bitwy. To jest runa światła, podobna do tych, które świecą u nas w jaskiniach. Ta będzie dodatkowo utrzymywać się w powietrzu przez 5 minut, później spadnie. Jeśli ją złapiesz przed rozbiciem o ziemię może posłużyć wiele razy.- to powiedziawszy wręczył Grimowi mały niebiesko-przezroczysty kamyczek, a raczej kryształ z ciemnoniebieskim dziwnym symbolem.

- Moglibyśmy używać rogu, le nasz wróg takimi sygnałami się posługuje, a nie moglibyśmy sobie pozwolić na błędy, więc musimy używać tych run świetlnych. Nie mam ich więcej przy sobie, ale pewnie Solid, albo Yellow będą mieli ich więcej, możesz im powiedzieć, żeby ci dali.

Zielony kuc przybił kopyto rdzawemu ogierowi i oddalił się śpiesznym krokiem, wykrzykując grubym głosem nauki dla rekrutów typu " miecz się trzyma odwrotnie".

 

Shadow spojrzała jakby lekko inaczej na Maskeda, choć bardziej było to czuć duszą niż oczami. W tym momencie doszła Carmelitta, która zastała iście napiętą sytuację na korytarzu. Shadow już coś miała odpowiedzieć, gdy odezwała się Visionary. Dowódczyni szybko i gwałtownie odwróciła głowę w jej stronę.

- Naucz się, że są sprawy ważne i ważniejsze, pomysł zaraz mi opowiesz, ale teraz są inne sprawy ,a mianowicie bójka, którą ty byłaś częścią. Nie ma teraz czasu na rozstrzyganie kto co jak i gdzie, nie obchodzi mnie to, żaden z was nie jest moim kucem i nie muszę was niańczyć. Załatwcie to między sobą, ale jeśli jeszcze raz będziecie się tłuc na korytarzu to sprawca posiedzi sobie chwilę w celi. jeśli już musicie walczyć, to znajdźcie opuszczona jaskinię i tam się tłuczcie. Następnym razem w takiej sytuacji nie będzie ostrzeżenia, nawet nie zauważycie, gdy znajdziecie się związani za kratami.- Całą wypowiedź Shadow powiedziała spokojnie i miło, a jednak w jej głosie było coś takiego, że nikt nie miał wątpliwości, że nie będzie się wahała spełnić swych obietnic. W okół niej powstały znów cienie, a po chwili zniknęła razem z paroma kucami, które chciały z nią zamienić dwa słowa. Na odchodne rzuciła jeszcze szybkie zdanie:

- Masked jeśli to co robisz zagrozi rebelii to twoje dni są policzone.

Po teleportacji do swojego gabinetu zwróciła się do kucy chętnych na rozmowę.

- Dobra po kolei kto czego chce? 

  

 

 

  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor lekko zataczajac się wyszedł z komnaty, spojżał na solid box-a

- Nie była tak źle, jak na ierwszy raz - zaśmiał się. Nagle zrobił mu się nie dobrze i zwymiotował na ziemie płynna magmą. O dziwo nie paliła go w kopyta.

Gdy wychodził z komnaty rzucił do Solid Box-a

- Przygotuj mi 2 średnie toporki i jak masz to troche skóry i stali.

Szedł przez korytarz i skręcił do kuźni gdzie zastał Rebona.

- Rebon moge ci zając chwilke? - powiedział spokojnie. - Wiem że jesteś zajęty, ale czy jak bym ci podrzucił materiały to zrobiłbyś mi z nich pancerz skórzany z płyta pancerną na klatke piersiową?

(wyglad :

13-tyrael-diablo.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Em..to ja lepiej się odsunę, hehe... - powiedziała Carmelitta i odsunęła się od rozmawiających ,,na osobności" kucyków.  

- Wiadome, że nie chcą ze mną gadać, jestem świrnięta - narzekała klacz i walnęła się kopytkiem w głowę - Ałaj, czemu ja się bije? Ok, poczekam parę minut i dowiem się o co chodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis podszedł do Termal i rzedł do niego:

 

-Pamiętaj aby się nie miotać jak tam będziesz i skupiać myśli na tym co potrzebujesz,i nie próbuj odczytywać tych znaków w środowisku podstawowym,gdyż to nie możliwe.Tylko  magowie z odpowiednimi ulepszeniami są w stanie je oczytać.A i pamiętaj jak skończysz to popilnuj smoka oraz moich rzeczy.

 

Uśmiechnął się lekko po czym dodał:

 

-A teraz przejmy do rzeczy-

 

Po czym zaczął proces,ale wersja przyspieszoną,więc kiedy tylko skończył ruszył za Blue zostawiając śpiącego smoka za Golemem wraz z częścią ekwipunku.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...