Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Mani, błagam. Zbesztacie mnie pewnie, ale uważam że przyjaźń to ostatnia wartość, na którą można dzisiaj liczyć. Sama mam pięć bardzo dobrych koleżanek. Ale wiem, że to są moje koleżanki, nie przyjaciółki. Lepiej się nie zawieść i nie ufać nikomu bezgranicznie.

Po części masz racje, w tych czasach przyjaźń jest często ostatnią z wartości.

I to jest smutne, nazwijcie mnie Darkbrony ale często wolał bym być w EQ niż tutaj..

Ten świat jest zły bo ludzie go na taki zmienili..

I każdy na początku jest dobry i ma swoje wartości ale ten świat jest zły ,on nas zmienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części masz racje, w tych czasach przyjaźń jest często ostatnią z wartości.

I to jest smutne, nazwijcie mnie Darkbrony ale często wolał bym być w EQ niż tutaj..

Ten świat jest zły bo ludzie go na taki zmienili..

I każdy na początku jest dobry i ma swoje wartości ale ten świat jest zły ,on nas zmienia.

Świat jest takim jakim go tworzymy. Wiec jeśli chcesz, aby świat był bardziej przyjaznym i lepszym miejscem - zacznij go zmieniać. Od siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flutt dobrze powiedziane. Ja przykładowo mieszkam w miejscu gdzie prawie nikt nie jest zadowolony ze swojego życia. Każdy chodzi skwaszony albo udaje twardziela. U mnie też nie jest kolorowo ale trzymam się. Jak mam zły nastrój oglądam MLP albo puszczam muzykę i świat staje się piękniejszy. Nie mam zamiaru tracić szczęścia na rzecz miejscowego przygnębienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat jest takim jakim go tworzymy. Wiec jeśli chcesz, aby świat był bardziej przyjaznym i lepszym miejscem - zacznij go zmieniać. Od siebie.

Tylko w tym rzecz że próbuje, sam jestem opoką radości i dobroci dla znajomych i przyjaciół..

Zawsze uśmiechnięty ,z głową w chmurach ..

Taki którego nie obchodzą za bardzo problemy typu "Nie mam w co się ubrać"  (Chociaż fakt ze lubię wybierać ciuchy godzinami i chodzić na zakupy,ale sprawia mi to radość nawet jak nic nie kupie :D )  i też staram się nie oceniać po okładce, do każdego wypracować własne podejście , i nawiązać jakiś kontakt.

Tylko że co z tego jak inny zarzucają mi że "staram się być popularny", że jestem "inny" na siłę...

Ja po prostu też chce mieć czasem osobę która będzie moją opoką..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EDIT: Po małej rozmowie... jest okej...

Chciałabym się wyżalić tym, że od zawsze chciałam gdzieś pojechać (np. DIDNEY WORL :lolface: , jakiś Ponymeet, Bronycon, Summer of Sonic itd., itp.) ale niezbyt mam jak... w sensie... nie mam czasu, chęci ani innych rzeczy aby choć spróbować, a tak bardzo bym chciała... Czy znacie jakieś sposoby na perfekcyjne przygotowanie jakiegoś większego wyjazdu? :lunaderp:

Edytowano przez RainbowDash123456789
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy jaki to wyjazd.

 

Jeżeli to ma być wyjazd na meeta to najlepiej załatwić sobie nocleg (o ile się da to u jakiegoś Bronego, nie wydasz kasy wtedy, a może to być dodatkowa atrakcja ;) ), sprawdzić ceny biletu na pociąg (www.rozklad-pkp.pl, szukasz połączenia, wybierasz to ciebie najbardziej interesujące, później pod tym połączeniem masz "cena" i masz cenę, oblicz ile wyniesie twoja zniżka i odejmij ją od ceny normalnej) i przygotować coś kasy na jedzenie. Na wszelki wypadek możesz wziąć jakiś ciuch na zmianę, warto też zabrać ze sobą kosmetyki, by chociaż sobie zęby móc umyć :aj5:

 

Jeżeli chcesz robić dłuższy wyjazd i nie na meeta, ale przykładowo do wspomnianego przez ciebie Disney Worldu, to już trzeba odpowiedzialnej do tego podejść.

Po pierwsze zrób sobie kosztorys. Microsoft Excel służy do tego w sam raz. Poorientuj się po cenach podróży, wejścia, pobytu. Ceny za ewentualny nocleg. Oblicz sobie ile mniej więcej wydasz na żywność, pamiątki, czy jakieś inne pierdoły i potem wszystko zsumuj, byś wiedziała ile mniej więcej sobie zostawić. Na wszelki wypadek możesz sobie doliczyć z jakieś 50 zł rezerwy.

Później najlepiej podowiadywać się różnych potrzebnych informacji. Przykładowo jak jechałem do Malborka i miałem zamiar skorzystać ze schroniska młodzieżowego to zadzwoniłem i zapytałem się o możliwość noclegu, o ceny, w jakich godzinach można przybyć (bo schronisko akurat od godz. 9 do 17 jest zamknięte i wieczorem można przychodzić do godz. 21, nie później). Dowiadywałem się o tym, czy jest kuchnia, bo sobie robiłem kolację.

Warto też ogarnąć jakąś mapę. Chociażby przez internet i zobaczyć, co gdzie jest. W Malborku ogarniałem wszelkie trasy (Dworzec -> Zamek -> Spacer -> Kaufland i Schronisko -> Dworzec). Warto również sobie ułożyć HARMONOGRAM. Co zamierzasz robić i w jakich godzinach, ogarnąć ile ci może zająć podróż na dworzec, czy lotnisko, żebyś nie miała strachu, że nie zdążysz.

 

Na tą chwilę to chyba wszystko, co mi przyszło do głowy. W razie pytań, pisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie należy organizować dalekich podróży w dwadzieścia minut. Jeśli nie posiadamy jakichkolwiek informacji, map i znajomych jesteś my zdani tylko na szczęśliwy traf. A nawet gdy uda nam się dojechać będziemy musieli wszędzie biegać z ciężkim plecakiem pytając przechodniów o drogę, lub zabijać czas robiąc 15 okrążenie ( :despair: okropnego) Pałacu Kultury i Nauki.

 

 

Ja też chętnie bym wyjechał. Tylko że w jakieś odludzie, gdzieś gdzie mógłbym być naprawdę sam. Tak psychicznie, jak i fizycznie. Daleko od wszystkich nękających mnie nieustannie dzwoniących telefonów, internetu i natrętnych znajomych. Chociaż dwa dni spędzić pod namiotem w głębi lasu, bez niepewności, bez odliczania czasu w dół.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat jest takim jakim go tworzymy. Wiec jeśli chcesz, aby świat był bardziej przyjaznym i lepszym miejscem - zacznij go zmieniać. Od siebie.

 

To, jakim miejscem jest świat nie zawsze zależy od nas jako takich. Nie zmienisz wielu rzeczy. Za dużo złego już jest na tej umęczonej Ziemi. Przez ludzi i samą mechanikę świata. Bo świat nie jest dobry. Choroby, popędy, brutalne prawa natury, wreszcie wszechobecna śmierć. Ze strony ludzi wyzysk, odrzucenie, nietolerancja i pycha. Lepiej zbudować ochronną barierę, mur wokół siebie niż wychodzić tam, gdzie nic nie czeka. A każda próba zmian pociąga za sobą niewiadome skutki. Wiele poglądów miało inne założenia, a co innego wyszło. Jak chrześcijaństwo czy komunizm. Pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczysz.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest internet. Nie widzę twojej twarzy, ty nie widzisz mojej. Nie wiesz, czy myślę tak naprawdę, czy próbuję tylko zwrócić na siebie uwagę. Nie znamy się. I jeśli ktoś chce się odciąć, to nie rozmawia. Pisanie to nie rozmowa na ten przykład. Dlatego jeszcze to robię. To się może wkrótce zmienić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jaki jest powód podjęcia tego ryzyka? Nikt nigdy mnie nie znajdzie. A ja niczym pasożyt mogę wchłaniać informacje, być może nawet pożytkować je w jakiś sposób. Pisząc, nie ryzykuję tym, ze ktoś napluje mi w twarz czy odpyskuje. Bo komentarz w internecie łatwiej zignorować. Bo moich zwierzeń nikt nie weźmie na poważnie i mogę się wypisać w spokoju...

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, jakim miejscem jest świat nie zawsze zależy od nas jako takich. Nie zmienisz wielu rzeczy. Za dużo złego już jest na tej umęczonej Ziemi. Przez ludzi i samą mechanikę świata. Bo świat nie jest dobry. Choroby, popędy, brutalne prawa natury, wreszcie wszechobecna śmierć. Ze strony ludzi wyzysk, odrzucenie, nietolerancja i pycha. Lepiej zbudować ochronną barierę, mur wokół siebie niż wychodzić tam, gdzie nic nie czeka. A każda próba zmian pociąga za sobą niewiadome skutki. Wiele poglądów miało inne założenia, a co innego wyszło. Jak chrześcijaństwo czy komunizm. Pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczysz.

 

To jest to czego chcesz? Kompletne odizolowanie się od społeczeństwa, bo świat jest zły? Czy może jednak chciałbyś złamać ten mur, który Cię powstrzymuje i się przełamać? Piszesz, że próbujesz odrzucić świat swoją osobowością. A wychodzi na to, że to świat odrzuca Ciebie. Więc, może warto zmienić przekonania i trochę bardziej się "otworzyć"? Oczywiście, to zależy od tego co tak naprawdę pragniesz. Bo jeżeli stan w jakim teraz jesteś Cię satysfakcjonuje, to po co coś zmieniać? Ale jednak tu coś napisałeś, a to znaczy, że jednak coś jest nie tak, nie uważasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu mówił wcześniej, że niby nie jestem sam. Widzę, iż miał rację. Pierwsze pytanie: czy w jakimś stopniu podoba ci się ten stan?


To jest to czego chcesz? Kompletne odizolowanie się od społeczeństwa, bo świat jest zły? Czy może jednak chciałbyś złamać ten mur, który Cię powstrzymuje i się przełamać? Piszesz, że próbujesz odrzucić świat swoją osobowością. A wychodzi na to, że to świat odrzuca Ciebie. Więc, może warto zmienić przekonania i trochę bardziej się "otworzyć"? Oczywiście, to zależy od tego co tak naprawdę pragniesz. Bo jeżeli stan w jakim teraz jesteś Cię satysfakcjonuje, to po co coś zmieniać? Ale jednak tu coś napisałeś, a to znaczy, że jednak coś jest nie tak, nie uważasz?

A myślisz, że nie próbowałem nic zrobić? Nawet nie wiesz, jak trudno przełamać mur budowany latami. Straciłem siłę i chęci na to, by zmieniać swoje nastawienie. Nie otrzymuję od świata żadnych pozytywnych sygnałów zwrotnych. Nie mam żadnej pewności, że jestem chciany lub choćby potrzebny. A skoro nikt nie daje mi sygnału, że moja praca ma jakieś efekty, to po co mam dalej próbować? Więc chyba mogę powiedzieć, że taki stan jest w miarę satysfakcjonujący. Czy jesteś w stanie stwierdzić od razu, tak na przykład, że podjąbyś się próby ewentualnej pomocy mojej osobie? Bo ja tak nie sądzę i szczerze w to wątpię. Nie uwierzę ci, jeśli powiesz tak. I tu też kryje się odpowiedź na twoje pytanie. Dlaczego napisałem coś tutaj? Bo to jest INTERNET. Nikt nie weźmie tego na poważnie a mi choć trochę ulży.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu mówił wcześniej, że niby nie jestem sam. Widzę, iż miał rację. Pierwsze pytanie: czy w jakimś stopniu podoba ci się ten stan?

A myślisz, że nie próbowałem nic zrobić? Nawet nie wiesz, jak trudno przełamać mur budowany latami. Straciłem siłę i chęci na to, by zmieniać swoje nastawienie. Nie otrzymuję od świata żadnych pozytywnych sygnałów zwrotnych. Nie mam żadnej pewności, że jestem chciany lub choćby potrzebny. A skoro nikt nie daje mi sygnału, że moja praca ma jakieś efekty, to po co mam dalej próbować? Więc chyba mogę powiedzieć, że taki stan jest w miarę satysfakcjonujący. Czy jesteś w stanie stwierdzić od razu, tak na przykład, że podjąbyś się próby ewentualnej pomocy mojej osobie? Bo ja tak nie sądzę i szczerze w to wątpię. Nie uwierzę ci, jeśli powiesz tak. I tu też kryje się odpowiedź na twoje pytanie. Dlaczego napisałem coś tutaj? Bo to jest INTERNET. Nikt nie weźmie tego na poważnie a mi choć trochę ulży.

Nie wiem jak to jest, ale wydaje mi się, że na pewno jest ciężko. Ale czy to wystarczający powód, by się poddać? Możesz powiedzieć, że tak. Ale myślę, że chyba nie. Myślę, że wolałbyś wyjść z obecnej sytuacji. Pomimo tego, że teraz jest "w miarę dobrze", to przecież może być lepiej. Pytasz, czy mógłbym podjąć się próby pomocy. Nie wiem, co masz przez to na myśli, więc trudno mi odpowiedzieć. I wiesz, wydaje mi się, że jednak ktoś może to wziąć na poważnie, nawet jeśli to internet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu Tomek, póki walczysz jesteś zwycięzcą, wiem jak to prosto brzmi, ale jest w tym sporo prawdy. Trzeba próbować choćby po to, by mieć świadomość że próbowało się coś zrobić, że się nie poddało. Goń za szczęściem, bo warto. Jak się zatrzymasz, to może być źle.

 

Quebor to samo, uśmiechać mi się tu :)

Ja też w swoim środowisku nie jestem lubiany, niedługo rozstaje się z nim i może być już tylko lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Chcę żebyście wiedzieli że wszystkim wam daje

WIEEEEEEEEEEEEEEEELKI POCIESZAJĄCY HUGthe_mane_six__group_hug_3___mlp_fim_vect

A teraz taka porady od serca:

Nie uciekaj! - Wiem, że za bardzo to ja wam tą radą nie pomogę, bo słyszeliście ją już wszędzie. Każdy psycholog, psychiatra, znajomy czy kogokolwiek tam macie, powie wam to samo. I ma taka osoba rację! Sama miałam problemy od których, wstyd się przyznać, uciekłam. Prawie cała moja podstawówka zeszła mi na ryczeniu w toalecie i czytaniu. Tak wtedy robiłam. Zamiast jak przyzwoity ludź uświadomić sobie że muszę coś ze sobą zrobić, uciekałam w świat fikcyjny. Skończyło się na tym, że zaczęłam wprowadzać elementy fikcyjne do mojego życia. Wyobrażałam sobie, że na świecie istnieją smoki ( które miałam za swoich najlepszych, i jedynych, przyjaciół), czego bardzo żałuję. Kiedy szkoła się o tym dowiedziała wszyscy jak leci zaczęli wytykać mnie palcami i śmiać na cały głos. Ale nie o to w tym chodzi! Proszę was o jedno, dla waszego dobra nie uciekajcie przed problemem. Nic wam to nie pomoże, tylko odwlecze konfrontacje z nim. JA wiem, że to jest trudne, i najpewniej głęboko będziecie to mieli, ale chociaż się nad tym zastanów.

 

Pogadaj z kimś.- Siostra, brat, kuzyn, psycholog, itd i najważniejsze, PRZYJACIEL. Bo przecież, przyjaźń to magia. Jeśli nie ma się takiego przyjaciela, to jest człowiekowi przykro i zamierza go za wszelką cenę znaleźć. Jeden z moich kolejnych licznych błędów. Tak bardzo chciałam mieć prawdziwego przyjaciela, że napraszałam się pierwszej lepszej osobie, co poskutkowało tym że ludzie jeszcze bardziej nie chcieli się ze mną zadawać. Ale nie o to chodzi.

Rozmowa z kimś bliskim na prawdę pomaga. Możecie się dziwić dlaczego nie wymieniłam w powyższej liście osób do których możemy się zwrócić rodziców. BO jeśli przed takim się wyżalisz to nie pomoże ci rozwiązać problemu, tylko rozwiąże go za ciebie ( chyba że masz na prawdę fajnych rodziców), a to nie jest najlepszym wyjściem dla nas samych.

Wracając; opinia osoby która zna cię dobrze, lub zna się na takich psychologicznych sprawach, na prawdę jest pomocna. Nie mówię że po dwóch takich rozmowach będą cud, miód, maliny. Ja ze swoimi problemami musiałam chodzić do psychologa sporo ( nie powiem ile bo mi wstyd), a i tak nie do końca się ich pozbyłam.

Wniosek; Wypłacz się na ramieniu, powiedz wszystko co masz na myśli, i nie duś tego w sobie. Każdy problem z którym walczysz samotnie, jest dra razy większy niż taki który dzielisz z przyjaciółmi. ( Mogę podać adres na prawdę dobrego psychologa, albo napisz do mnie na PW jeśli naprawdę chcesz pogadać a nie masz z kim. )

 

Wyduś to z siebie. - Idź do lasu i wywrzeszcz wszystkie znane ci przekleństwa. Wykrzycz się w poduszkę, lub tłucz o ścianę pięściami aż zabraknie ci sił. To że jesteś wkurzony to nic złego. Każdy ma i leprze, i gorsze chwile. Jeśli boisz się że wezmą cię za czubka, to posłuchaj rocka, metalu lub czegoś depresyjnego ( Znam trochę takich kawałków, jeśli chcesz to się zapytaj) . Jedno ci powiem. Bez wyduszenia z siebie złości, nigdy się do końca nie uspokoisz. 

 

A wy możecie spytać; Skąd ty masz te rady? Z doświadczenia. Ja was pocieszam, a sama też mam, miałam i będę mieć problemy. Oto, mój żal;

 

Problem od którego nie mogę oderwać głowy, to takie małe błahe coś z czym zmaga się połowa dzieci swoich rodziców. Rozwód. Moi rodzice się rozwodzą. Jest to straszne, i okropne, i głupie ponad wszystko. I przerażające. Jest to uczucie które towarzyszy mi od początku. Strach.  W pewnym momencie słyszę jak w domu wybucha kłótnia którą słychać na całą kamienicę, a ja wychodzę na plac przed domem i chodzę w kółko przez 3 godziny płacząc, bo nic innego nie jestem w stanie robić. To jak jakaś choroba która zżera mnie od środka i nie pozostawia po sobie nic innego jak rozpacz i zniszczenie. JA wiem że dużo ludzi przez to przechodzi, i nie ma powodu żeby robić z tego aferę, ale nie mniej jest to przerażające. Ojciec ma romans, matka wychodzi z domu na cały dzień bo musi się odizolować od otoczenia które przypomina jej o ojcu, a ja zostaję z tym wszystkim sama. Nie jestem silna psychicznie, i mam przez tą całą sytuacje w rodzinie nie przespane noce i na każdą wzmiankę o rodzinie chce mi się płakać. Czuje się w tym wszystkim zgubiona, i samotna.

Edytowano przez NimfadoraEnigma
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też tu wyrzucę coś, co niedawno się na tym forum wydarzyło.

Przez zwolenników komunizmu dostałem warna a dlaczego? Bo w innym wątku Qebor (tak, nie boję się publicznie ujawniać imion/nicków tych, którzy mi nadepnęli na odcisk) zaczął propagować komunizm a potem zaczął w tym samym wątku pisać obraźliwe teksty na mój adres, więc mu zacząłem odpowiadać tym samym. Co prawda skończyło się interwencją moderacji, ale co gorsza, owa moderacja (a właściwie "Inkwizycja" bo tak chcą nazywać tą bandę co rzekomo pilnuję porządku) nie złapała nas "na gorącym uczynku" tylko Qebor doniósł (a ja gardzę donosicielami/konfidentami). I skończyło się tym, że Domine dał nam warna... I to w dodatku tyle samo, a Qebor powinien dostać jeszcze kolejne 5 punktów warna za propagowanie komunizmu (czyli 3 za spam + 3 za obrazę + 5 za propagowanie komunizmu = łącznie 11 punktów ostrzeżeń = ban). A i jeszcze wg Qebora to ja zacząłem i wg forumowych propagatorów komunizmu, jest tak, że "przeciwnicy komunizmu jedynie k***mi umieją rzucać na lewo i prawo i że nie mają rozsądku". A tak nie jest, może tamta burda z wątku o tym nie świadczy, jednakże mam rozsądek i umiem się nim posługiwać, jednakże są sytuacje gdzie rozsądek się wyłącza i przemawiają uczucia i emocje (które wg Po prostu Tomka, powinny zostać zabronione) a powyższa sytuacja właśnie była sytuacją, gdzie przemawiały uczucia i emocje.

 

Ale niestety, najwyraźniej punkt w regulaminie mówiący, że nie wolno propagować komunizmu jest na tym forum MARTWYM PRAWEM bo można je swobodnie łamać i nikt nie egzekwuje tego prawa. Jedyny przypadek egzekwowania tego prawa jaki zauważyłem, to taki, że Yargolek (założyciel tego forum) usunął sygnaturę użytkownika Po prostu Tomek, w której propagował komunizm (za co mu jestem wdzięczny i daję cydr i muffinka (:cydr::muffin:)), a poza tym nikt tu nie zwalcza komunizmu, który do wizerunku bronyego NIE PASUJE.

 

To że "forumowa Inkwizycja" przychylnie patrzy na propagowanie komunizmu na forum tylko sprawia, że dołączam do grona osób, które mają negatywną opinię na temat tego forum, powyższa sytuacja nie była jedyną sytuacją gdzie "Inkwizycja" daje warna niesłusznie lub (w powyższym wypadku powinienem użyć tego drugiego stwierdzenia) bądź kara za srogo lub za łagodnie. Na TCB Forum widziałem jak pewna osoba opisała sytuację, w której niesłusznie dostała 40% warna (przeliczając na system na nowym silniku = 4 punkty ostrzeżeń) za rzekomo zamieszczanie clopfica na dziale ogólnym, gdy fic tej osoby wcale nie zawierał takich treści. Z pewnością było więcej sytuacji gdzie nasza kochana "inkwizycja" dała warna niesłusznie bądź nałożyła komuś za mało warnów lub za dużo.

 

Ale wracając do tego czemu dołączyłem do grona osób mających negatywną opinię na temat tego forum?

Bo tak nie może być, że na forum dla bronych, brony jest obrażany przez pseudobronyego (tak, zwolennicy komunizmu dla mnie bronymi NIE SĄ) i owy pseudobrony wychodzi z tego bezkarnie a prawdziwy brony za tępienie komunizmu jest nagradzany... Warnem od "inkwizycji", a w dodatku ci zwolennicy komunizmu zawsze tu uchodzą za świętych i mających rację.

 

Pewnie zaraz od owych zwolenników komunizmu zaraz usłyszę, że nie mam argumentów, że mam przedstawić argumenty, że hejtuję, ale... Fakty historyczne (oczywiście nie zafałszowane przez propagandę nazistów czy komunistów) są silnym i niepodważalnym argumentem, przemawiającym na moją korzyść i wszystkich tych, którzy są przeciwnikami komunizmu, nazimu i innych totalitaryzmów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dowód mojej braku chęci wywoływania shitstormu nie odpowiem na tę prowokację niczym więcej niż dobrą radą. Niech żyje obiektywizm.

 

Powinieneś ignorować ludzi, którzy celowo cię irytują. Zależy im tylko na tym, by wyprowadzić cię z równowagi. Staraj się panować nad sobą, zbijaj rozsądkiem argumenty adwersarzy. Kulturą osobistą zyskasz wiecej niż toczeniem piany z ust. Skup się na tym, co jest dla ciebie ważne i czerp z tego przyjemność. Wypnij się na tych, którzy specjalnie ci dokuczają. Słuchaj tylko tego, co mówią ludzie rozważni i czerp z tego naukę. Ponownie powtarzam, nie daj się ponieść, bo widzisz jak to się kończy.

 

To jest jedna mała skaza na fandomie w mojej opinii. Podział. Bo "ktoś coś powiedział, to już nie jest bronym". Kto niby ma moc oceniać innych? Ale może to ja jestem tak na to wyczulony, nie wiem.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MasterBezi

 

Jakkolwiek kiedyś się podpisałem pod tym że czerwony zły(i zdania nie zmieniłem) to z przytoczonej historyjki widzę że trochę pojechałeś i nie da się ciebie poprzeć. Gardzenie donoszeniem to nie jest żadne usprawiedliwienie. Pozwoliłeś ciągnąć się gadce i mało tego sam brałeś udział w robieniu osobistych wjazdów(tyle wynika z twojej wypowiedzi). Rada na przyszłość - takie akcje rozwiązuje się na pw, dronka korporacji zazwyczaj nie ma ochoty czytać o co tam żre się przykładowy Mariusz z Krzyśkiem. A jeśli już były bardziej kontrowersyjne kwestie to nie rozumiem dlaczego narzekasz na Inkwizycję, trzeba było na samym początku puścić im cynk co się kręci, a tak chcesz być pierwszym spośród równych wobec prawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...