Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

8 godzin i 30 minut przerwy, a wcześniej miałeś aż 3 przerwy :o?!?!

W mojej pracy, kasjerzy mają na 8 h, 1 przerwę trwającą 15 minut, a w TESCO kasjerzy mają 30 minut, z czego 15 odrabiają po pracy każdego dnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, w tyskim Fiacie - przynajmniej kiedyś, choć pewnie teraz też - było tak, że przerwa przerwą, ale umowa tylko na weekend i jak ci się nie podobało niewolnictwo tamtejsze (nawet o tym niewolnictwie piosenka powstała: http://w402.wrzuta.pl/audio/aVJpk4eRzC8/tychy_fiat_blues), to po weekendzie już z tobą umowy nie przedłużali. 

 

Niewolnictwo. W Polsce norma.

Polska nigdy nie była, nie jest i nie będzie cywilizowanym Zachodem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkurzyłem się trochę dziś... firmę w której pracuje przejmuje inna, większa. No i wywiesili dziś ogłoszenie, że zamiast trzech przerw 10/10/30 minut będziemy mieć tylko jedną półgodzinną :/ Przynajmniej płatna, ale 3 posiłki w pracy odpadają... Cholera.

A to w UK nie ma ustawowo łącznie godziny przerwy na 8 godzin pracy? :drurrp: Coś takiego słyszałem, ale nie jestem pewny.

 

Chciałbym... ale to jakaś bzdura :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę bardzo krótko i zwięźle: SESJA. Sesja i tysiąc pięćset sto dziewięćset projektów do pooddawania :| Wrrr...

To chyba wszystko :|

 

Trzeba było cały semestr zapiepszać, a nie zostawiać na ostatni moment. 

Wiem, co mówię, bo sam miałem nie jeden projekt z kartografii do oddania. I ankiety wśród mieszkańców Śródmieścia Południe (co wykonałem bez wykonywania ich samemu i bez wykorzystywania broniaczy). I jeszcze kilka pewnych prac. 

 

Aż mi się chce śmiać, bo ja właśnie przedwczoraj zaliczyłem najgorsze (w sensie trudności) ćwiczenia ze wszystkich, jakie miałem przez 4 lata studiów, w tym ćwiczenia z przedmiotu, na którym leży prawie cały starszy rok na warunkach (kartografia) i jak oni teraz nie zdadzą, to wypad z uczelni. Mi pozostają ostatnie furtki - egzaminy na sesji, z których o 4 egzaminy jestem spokojny, gorzej z egzaminem z karto, ale jak się zepnie poślady, to też da radę. 

 

Więc bez załamki, spinać poślady, mniej kucyczków, fandomu i innych spie<cenzor>lozy i DO ROBOTY. 

 

EDIT: Dopiero teraz zauważyłem, że mam do czynienia z klaczką rok ode mnie młodszą. Czyli studentka 3. roku jak mniemam. I jeszcze takich rzeczy nie rozumie?  :huhwha:

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sesja, sesja... Do poprawy 7 kolosów z biofizyki i jakieś 5 z chemii. Brzmi milutko, nie :evilshy:? Już nie mówię o przedmiotach, które mam w sesji letniej... I to nie jest tak, że nie próbowałam zaliczać, kiedy było można. Ja się po prostu z biofizyką nie lubię. Bardzo. A chemia jest dla mnie za ciężka do wykucia - nie mam problemu ze zrozumieniem reakcji i napisania ich na wzorach ogólnych. Ale nauczenie się tych związków...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem problemy z meteorologią i klimatologią. Ba, jeszcze w środę rano brakowało mi 1,5 pkt do zaliczenia ćwiczeń. Ale raz kolosa poprawiłem, drugi raz męczyłem się kilka razy z diagramem aerologicznym. Plus ogólnie doliczmy fakt, że jestem za głupi, by w pełni uznać się za klasę inteligentną, by podwyższyć poziom trudności.

O dziwo, udało się. 

 

A może to ja taki idiot i jak to idiot, mam szczęście po prostu... ? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę bardzo krótko i zwięźle: SESJA. Sesja i tysiąc pięćset sto dziewięćset projektów do pooddawania :| Wrrr...

To chyba wszystko :|

 

Miałem to samo. W mojej miejscowości nie ma biblioteki z książkami pedagogicznymi - trzeba jechać 50km. Dzień z głowy. Na uczelni zakazują kserowania książek, bo "prawa autorskie..." Było tego zatrzęsienie. Projekt grupowy to koszmar. Kilka osób w różnych okolicach Podlasia. Część egzaminów była przekleństwem. Nie mogłeś napisać "na chłopski rozum", tak jak ty to wiesz i rozumiesz (oczywiście dobierając odpowiednie słowa, nie jak pod budką z piwem). NIE!. Ma być... na dobrą sprawę kopia książki. Na szczęście wśród tej bandy oszołomów, było kilka perełek:

Jeden z nich, wyświetlał informacje z projektora. Nie dało się tego spisać - przełączał zbyt szybko. Poprosiliśmy, żeby zwolnił, a ten odpowiedział: "Nie musicie tego przepisywać. Po co wam kopia książki? Są w bibliotece. Zróbcie ksero poruszanych tu zagadnień - wystarczy do egzaminu"  :giggle:  Inne dwie, nauczyły mnie w jeden semestr, więcej niż dwudziestu przez 6 lat (powtarzałem jeden rok)

 

U jednego z profesorów oblałem pedagogikę (główny przedmiot, jakby nie patrzeć). Na poprawce mówiłem dokładnie to samo, wklejając książkowe, utopijne pierdoły. Usłyszałem krótko: "teraz to pan się nauczył, nie można było tak od razu?"  :burned:

 

###

 

A tak z zupełnie innej beczki. Pomijając słabszy wzrok - stereoskopia (lewe oko widzi gorzej), okulary pryzmatyczne... czy jak im tam (ciekawe od czego  :lie:  ) okulista, widać że uczciwy gość, ponieważ odesłał mnie do: neurologa, kardiologa, gastrologa. Wszystko to, mogło mieć wpływ na "widzenie w 3D". Musiał mieć 100% pewność. Upały (bradykardia), hurtowe ilości silnych leków od epilepsji, a do tego gastrolog (śpię w 5 min po większym posiłku) Wszystko prywatnie (100zł tu, 100zł tam...) Inaczej byłoby tak, jak u urologa. Zapisuję się 4 listopada... wizyta pod koniec lutego. I znowu "stówka". Trzy razy. Wszędzie usłyszałem "nie, nie ma wpływu". Z jednej strony to dobrze, z drugiej na samą myśl o łażeniu w pinglach mam ochotę popaść w depresję. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, w tyskim Fiacie - przynajmniej kiedyś, choć pewnie teraz też - było tak, że przerwa przerwą, ale umowa tylko na weekend i jak ci się nie podobało niewolnictwo tamtejsze (nawet o tym niewolnictwie piosenka powstała: http://w402.wrzuta.pl/audio/aVJpk4eRzC8/tychy_fiat_blues), to po weekendzie już z tobą umowy nie przedłużali. 

 

Niewolnictwo. W Polsce norma.

Polska nigdy nie była, nie jest i nie będzie cywilizowanym Zachodem. 

 

Dziadek mojego znajomego powiada że komunę w Polsce widać i czuć, żeby znikła musi wymrzeć całe pokolenie wychowane w PRL-u 

 

A tak z zupełnie innej beczki. Pomijając słabszy wzrok - stereoskopia (lewe oko widzi gorzej), okulary pryzmatyczne... czy jak im tam (ciekawe od czego  :lie:  ) okulista, widać że uczciwy gość, ponieważ odesłał mnie do: neurologa, kardiologa, gastrologa. Wszystko to, mogło mieć wpływ na "widzenie w 3D". Musiał mieć 100% pewność. Upały (bradykardia), hurtowe ilości silnych leków od epilepsji, a do tego gastrolog (śpię w 5 min po większym posiłku) Wszystko prywatnie (100zł tu, 100zł tam...) Inaczej byłoby tak, jak u urologa. Zapisuję się 4 listopada... wizyta pod koniec lutego. I znowu "stówka". Trzy razy. Wszędzie usłyszałem "nie, nie ma wpływu". Z jednej strony to dobrze, z drugiej na samą myśl o łażeniu w pinglach mam ochotę popaść w depresję. 

 

Powiada się że teraz ludzie chorują częściej niż w przeszłości, a według mnie gadają głupoty. Kiedyś  nie było po prostu  rozwiniętej diagnostyki i nie wiadomo było czy ktoś chorował czy nie. Ja mam podobno kilka alergi i lekką astmę (tak z pasją lotnictwa super się zgrało) Choć nigdy nie  miałem żadnych problemów, nawet przy ostrym wymęczeniu, bieganiu/pływaniu. Po prostu normalnie o tym bym nie wiedział bez diagnozy. 

Znam dziewczynę która też ma wadę wzroku i epilepsje, jakoś z tym żyje i niema problemu, W życiu nie chodzi aby narzekać na chorobę tylko o to aby żyć mimo niej. Ludzi zdrowych nie ma, każdy ma jakieś swoje problemy.  

Jak pisałem  z życiem z chorobą mam trochę doświadczenia bo ograniczyła mi dostęp do mojej pasji, ale zawsze musi być ktoś kto składa te samoloty. nie?   :aj5:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma [i nie było] zdrowych ludzi, są tylko niezdiagnozowani.

 

A okulary? Noszę je od 10tego roku życia. I to nie jest koniec świata. Najwyżej noszę soczewki i po problemie :rdblink:.

 

Na dodatek do kompletu mam astmę [która niestety się pięknie ujawnia] i spory zestaw alergii.

 

Cóż, życie. Gdybym się tym wszystkim przejmowała, to byłabym bardzo nieszczęśliwą osobą, ponieważ choróbska gryzą się z moimi pasjami. A jakoś... Trzeba twardym być, nie miękkim, żołnierzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak już weszliśmy na temat zdrowia, to i ja dorzucę coś od siebie, bo o ile dobrze pamiętam, to wspominałem tutaj raz o tym, że grozi mi wykrycie pewnej choroby, która śmiertelna nie jest, ale może mieć spory wpływ na moje życie. 

Planuję się wybrać do lekarza. Gorzej tylko, że żeby mieć 100% diagnozę, to najlepiej by było, bym wspomniał o pewnej operacji, którą przechodziłem będąc w 2 kl. szkoły podstawowej (dla porównania aktualnie jestem w wieku studenta 4. roku) i leczenia pooperacyjnego hormonami, które w pewnym momencie zostało przerwane. Niestety - brak konkretnych informacji od rodziców (zamiast tego tłumaczenia) skłonił mnie do rozpoczęcia dochodzenia do prawdy, zwłaszcza, że rodzice nie mogli mi powiedzieć na co ta operacja była konkretnie, nie znali nazwy hormonu, którym mnie szprycowano i cała sprawa mi generalnie śmierdzi. 

Jedyne, co mi pozostało, to spróbować dotrzeć do dokumentacji lekarskiej. Ale operacja w Tychach, a nie w Warszawie, jestem tam raz na ruski rok i to na krótkie okresy, co nie ułatwia sprawy. Musiałem więc wyrobić się w okresie świąt. Przychodzę na miejsce kliniki, gdzie była operacja i z "Kur*wa!" na całe miasto odkryłem, że klinika została niedawno zlikwidowana. Drugi oddział tej kliniki nie mógł mi pomóc. W sprawie archiwum dokumentacji, NFZ odsyłał mnie do Urzędu Miasta, Urząd Miasta do NFZ-u, w końcu w UM udało mi się skontaktować z kimś, kto sprawę znał i mnie nakierował na osobę związaną z kliniką. 
Po skontaktowaniu się, udało się dotrzeć do dokumentacji. 

Już sobie myślałem - kurde, w końcu jestem na prostej do prawdy.

 

Gówno prawda.

 

Co prawda odkryłem co to była za operacja i kiedy została przeprowadzona i przez jakiego lekarza. Ponieważ w dokumentacji było wpisane to, co odkryto przy okazji operacji, a nie sam obiekt operacji, matka mi w końcu powiedziała prawdę dotyczącą operacji. Ale w papierach było TYLKO to. 

 

Czego zabrakło?

 

Zabrakło opisu przebiegu choroby, w tym najważniejszego - opisu leczenia pooperacyjnego. Nie mam więc w zasadzie pierwszego najważniejszego faktu potrzebnego do diagnozy - nazwy hormonu. 

Co więcej, tropy się urywają. Lekarz przecież po tylu latach nie będzie pamiętać, jaki konkretnie środek mi zapisał. Przychodnia, w której przeprowadzano leczenie pooperacyjne RÓWNIEŻ została zlikwidowana, tyle, że nie niedawno, a kilka lat temu. 

 

Krótko mówiąc, jestem w ciemnej dupie i pozostaje mi liczyć na to, że lekarz, na którego trafię w celu zdiagnozowania choroby okaże się być na tyle ogarnięty, że poradzi on sobie jakoś bez tej wiadomości. Gorzej tylko, że pewnie z NFZ-u to zajmie mi w cholerę długo (dobrze, że mam już skierowania... ), a na prywatnie mnie nie stać. 

 

Dziadek mojego znajomego powiada że komunę w Polsce widać i czuć, żeby znikła musi wymrzeć całe pokolenie wychowane w PRL-u 

 

To nie takie proste - to pokolenie wychowane w PRL-u wychowuje kolejne pokolenia. Do tego dochodzą kwestie geopolityczne, nasze powiązania i bycie podległym pewnym innym... "instytucjom". Tak więc komuny z naszego narodu łatwo nie wyplenimy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To nie takie proste - to pokolenie wychowane w PRL-u wychowuje kolejne pokolenia. Do tego dochodzą kwestie geopolityczne, nasze powiązania i bycie podległym pewnym innym... "instytucjom". Tak więc komuny z naszego narodu łatwo nie wyplenimy. 

 

Młode pokolenia w naturze mają buntowanie się przeciwko starszemu, więc możliwe że nie będzie  to trwało tak długo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młode pokolenia w naturze mają buntowanie się przeciwko starszemu, więc możliwe że nie będzie  to trwało tak długo. 

 

Zobacz, jak wyglądają te bunty młodych pokoleń dzisiaj. Jeśli trzeba walczyć o interes narodu, kraju, to wielu głośno krzyczy o zmianach, ale prawie nikt nie pójdzie walczyć, a ci co pójdą zostaną okrzyknięci idiotami i ograniczonymi prawilniakami. Młodzi wyjdą dopiero w jednym momencie - gdy zechcą znów ocenzurować internet, wtedy nagle każdy potrafi ogarnąć swój zad, wstać i ruszyć na protest. 

Wybacz, ale w nasze pokolenie nie wierzę. Dopóki mają internet i swój Gimbazjon, to nie ma co liczyć na wielkie zmiany. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz, jak wyglądają te bunty młodych pokoleń dzisiaj. Jeśli trzeba walczyć o interes narodu, kraju, to wielu głośno krzyczy o zmianach, ale prawie nikt nie pójdzie walczyć, 

 

Nikt nie idzie walczyć bo prawda jest taka że z władzami nie da się współcześnie walczyć, a władze mają ludzie z pokolenia PRL-u, Nie wiem czy wiesz ale został podpisany dokument że jeżeli w Polsce będzie miało miejsce jakiekolwiek ruch społeczny przeciwko władzy i będzie on przejmował kontrolę to wojska UE mogą wjechać i otworzyć ogień, jeżeli nie zaprzestaniemy. A w europejskich media w innych krajach pokażą że polska terrorystka gnębi kraj. Dlatego współcześnie nie da się zrobić żadnej większej akcji tak jak to miało miejsce w PRL.

 

 

 

, ale prawie nikt nie pójdzie walczyć, a ci co pójdą zostaną okrzyknięci idiotami i ograniczonymi prawilniakami.. 

 

Widzisz tak jak pisałem wyżej, jak zaczniesz walczyć to ogłoszą cię terrorystą i tyle. Patrz  3 Maja, tam niema tylko dresów, głównie ludzie którzy manifestują swoje niezadowolenie z władzy, a w TV mówią o nich jak o terrorystach. 

 

 

Młodzi wyjdą dopiero w jednym momencie - gdy zechcą znów ocenzurować internet, wtedy nagle każdy potrafi ogarnąć swój zad, wstać i ruszyć na protest. 

Wybacz, ale w nasze pokolenie nie wierzę. Dopóki mają internet i swój Gimbazjon, to nie ma co liczyć na wielkie zmiany. 

 

Ponieważ jest to jedyne ''miejsce'' gdzie można wyrażać jeszcze swoją opinię niebędącą przerzuconą przez sito poprawności politycznej oraz władzy.

 

Ja też nie wieże w nasze pokolenie, nie wierze że teraz, gdy pokolenie z PRL rządzi tym krajem da się odebrać władzę temu spaczonemu pokoleniu PRL.

Jednak my jesteśmy młodym pokoleniem który może ''wychował się w internecie'', ale dzięki temu nie był faszerowany żadnymi cenzurami oraz ideami. Dodatkowo głęboko wpaja się nam że stare pokolenie było najlepsze bo to, bo tamto... A warto zaznaczyć że to co dzieje się z Polską to własnie ich winna, to że przedstawiają wszystko w fałszywym świetle.

 

Jak pisałem wcześniej trzeba czekać aż wyginą i to my prawnie obejmiemy władzę, pokolenie nie spaczone głupimi cenzurami. Te które od małego korzystało z tego że może sam oceniać i weryfikować wydarzenia dzięki wielu źródłom a nie tym co wciśnie im cenzurująca władza. Może to brzmi śmiesznie ale to dzieciństwo ma największe znaczenie do kształtowania charakteru.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie idzie walczyć bo prawda jest taka że z władzami nie da się współcześnie walczyć, a władze mają ludzie z pokolenia PRL-u, Nie wiem czy wiesz ale został podpisany dokument że jeżeli w Polsce będzie miało miejsce jakiekolwiek ruch społeczny przeciwko władzy i będzie on przejmował kontrolę to wojska UE mogą wjechać i otworzyć ogień, jeżeli nie zaprzestaniemy. A w europejskich media w innych krajach pokażą że polska terrorystka gnębi kraj. Dlatego współcześnie nie da się zrobić żadnej większej akcji tak jak to miało miejsce w PRL.  

 

Powiedz to Islandczykom, że nie da się współcześnie walczyć z władzą. 

Co do dokumentu o natarciu UE na Polskę w razie zamachu stanu nie słyszałem i zgaduję, że prędzej może ci chodzić o NATO. Wciąż jednak uważam, że gdyby naród chciał, znalazłby drogę do uwolnienia się. 

 

Widzisz tak jak pisałem wyżej, jak zaczniesz walczyć to ogłoszą cię terrorystą i tyle. Patrz  3 Maja, tam niema tylko dresów, głównie ludzie którzy manifestują swoje niezadowolenie z władzy, a w TV mówią o nich jak o terrorystach. 

 

No, ale po co mi to piszesz, skoro ja wiem o tym mechanizmie i cię o tym uświadomiłem w poprzednim poście?

 

Ponieważ jest to jedyne ''miejsce'' gdzie można wyrażać jeszcze swoją opinię niebędącą przerzuconą przez sito poprawności politycznej oraz władzy.

 

Zaskoczę Cię, ale najgłośniejsi krzykacze np. na protestach przeciwko ACTA byli nie z powodu wolności myśli politycznej, lecz bardziej z powodu walki o nieeliminowanie piractwa i pornografii. Ale jak najbardziej, duża część ludu to też byli to obrońcy wolności myśli politycznej, oczywiście. 

 

Ja też nie wieże w nasze pokolenie, nie wierze że teraz, gdy pokolenie z PRL rządzi tym krajem da się odebrać władzę temu spaczonemu pokoleniu PRL.

 

Zanim wyślesz posta, sprawdź go. 2 razy napisałeś to samo słowo, raz czyniąc błąd ortograficzny  :squee:

 

Ja też nie wieże w nasze pokolenie, nie wierze że teraz, gdy pokolenie z PRL rządzi tym krajem da się odebrać władzę temu spaczonemu pokoleniu PRL.

Jednak my jesteśmy młodym pokoleniem który może ''wychował się w internecie'', ale dzięki temu nie był faszerowany żadnymi cenzurami oraz ideami. Dodatkowo głęboko wpaja się nam że stare pokolenie było najlepsze bo to, bo tamto... A warto zaznaczyć że to co dzieje się z Polską to własnie ich winna, to że przedstawiają wszystko w fałszywym świetle.

 

Jak pisałem wcześniej trzeba czekać aż wyginą i to my prawnie obejmiemy władzę, pokolenie nie spaczone głupimi cenzurami. Te które od małego korzystało z tego że może sam oceniać i weryfikować wydarzenia dzięki wielu źródłom a nie tym co wciśnie im cenzurująca władza. Może to brzmi śmiesznie ale to dzieciństwo ma największe znaczenie do kształtowania charakteru.   

 

Wbrew pozorom wielu ludzi dzisiejszego pokolenia nie zdaje sobie sprawy z propagandy państwowej i europejskiej. Wielu jest jeszcze takich, co naiwnie wierzy telewizji, politykom, co ślepo wierzy w polityczną poprawność i otwarcie na emigrantów różnych kultur, w tym muzułmanów. Ba, tą propagandę dalej szeroko się prowadzi, niedawno w Warszawie była publiczna "debata" o tym, że nie musimy obawiać się islamu! 

Zapominasz o tym, że wychowani na internecie są przede wszystkim ci, którzy w społeczeństwie są zepchnięci na bok. Reszta nie, była wychowywana przez ludzi, przez media itd. i obecnie wierzą, że najważniejsze to dobrze płatna praca, harówka, rodzina i koniec, a nie dbanie o dobro kraju. Czy ludzie będą walczyć z niewolnictwem w Polsce? Nie. Będą po prostu wierzyć, że gdzieś jest raj, w którym zdobędą wymarzoną pracę i za nią uciekną, zostawiając problemy za sobą i tam dalej będą żyć wg narzuconego schematu, ale za lepszy hajs, przy lepszych podatkach itd. 

I żebyś się nie zdziwił, ale to tacy ludzie przejmą władzę w spadku po obecnej władzy, bo takimi będzie łatwiej sterować z góry, łatwiej będzie ich ustawić by niczego nie zmieniali w kraju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do dokumentu o natarciu UE na Polskę w razie zamachu stanu nie słyszałem i zgaduję, że prędzej może ci chodzić o NATO. Wciąż jednak uważam, że gdyby naród chciał, znalazłby drogę do uwolnienia się.

Nie NATO, nie EU. Jakikolwiek kraj. http://niezalezna.pl/50477-obce-sluzby-na-polskich-ulicach-sejm-przeglosowal-ustawe-o-bratniej-pomocy

I nie, nie znajdzie.

Powiedz to Islandczykom, że nie da się współcześnie walczyć z władzą.

Islandia to nie Polsza, tam jest 0.3 miliona mieszkańców, równie dobrze mogłoby ich jutro nie być i nikt by nie zauważył. Ale chodzi też o to, że tam władza jest siłą rzeczy po prostu bliżej ludzi, no i społeczeństwo jest dużo bardziej świadome. Gdyby tam władza nie słuchała ludzi, to mogliby pakować walizki, bo życia by już tam nie mieli.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UP@ 

 

Dokładnie, dzięki za sprostowanie, mimo że oznacza to że jest jeszcze gorzej. 

 

 

 

No, ale po co mi to piszesz, skoro ja wiem o tym mechanizmie i cię o tym uświadomiłem w poprzednim poście?

 

 

Wiem że sam pisałeś o tym, o tym że ludzie nie wychodzą bo media pokarzą ich sfałszowany obraz. Co ważne napisałeś to zaraz pod postem w którym pisałeś że  młodzi ludzie nie walczą za swój kraj. W zasadzie sam sobie odpowiedziałeś dlaczego tego nie robią, więc postanowiłem ci to zaznaczyć na przykładzie. 

 

 

 

Wbrew pozorom wielu ludzi dzisiejszego pokolenia nie zdaje sobie sprawy z propagandy państwowej i europejskiej. Wielu jest jeszcze takich, co naiwnie wierzy telewizji, politykom, co ślepo wierzy w polityczną poprawność i otwarcie na emigrantów różnych kultur, w tym muzułmanów. Ba, tą propagandę dalej szeroko się prowadzi, niedawno w Warszawie była publiczna "debata" o tym, że nie musimy obawiać się islamu! 

Zapominasz o tym, że wychowani na internecie są przede wszystkim ci, którzy w społeczeństwie są zepchnięci na bok. Reszta nie, była wychowywana przez ludzi, przez media itd. i obecnie wierzą, że najważniejsze to dobrze płatna praca, harówka, rodzina i koniec, a nie dbanie o dobro kraju. Czy ludzie będą walczyć z niewolnictwem w Polsce? Nie. Będą po prostu wierzyć, że gdzieś jest raj, w którym zdobędą wymarzoną pracę i za nią uciekną, zostawiając problemy za sobą i tam dalej będą żyć wg narzuconego schematu, ale za lepszy hajs, przy lepszych podatkach itd. 

I żebyś się nie zdziwił, ale to tacy ludzie przejmą władzę w spadku po obecnej władzy, bo takimi będzie łatwiej sterować z góry, łatwiej będzie ich ustawić by niczego nie zmieniali w kraju. 

 

Prawdę mówiąc z mojego otoczenia nie znam nikogo kto by w to wierzył...  Choć pewnie wygodnie jest myśleć że jesteś jedną z niewielu ludzi którzy to widzą. 

 

Prawda  jest taka że teraz nie ma żadnej możliwości na przejęcie władzy drogą rewolucji/ zamachu stanu czy innego sposobu, tym samym na poprawienie sytuacji w państwie. 

Edytowano przez WilkU
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...