Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

O psycholodzy i inni tacy. Mój temat.
Co do psychologów, psychiatrów i temu podobnych - na NFZ też znajdą się tacy naprawdę super. Dopiero niedawno się o tym przekonałem. Za dzieciaka byłem u jednej, psycholożki, przez co nabawiłem się urazu psychicznego do wszystkich, bo no, miło tej wizyty nie wspominam i bardziej mnie dobijała niż pomogła wtedy. 
Ale aktualnie mam moją panią psychiatrę-seksuologa, która jest naprawdę super. Jak z nią rozmawiam to nie mam ochoty od niej uciekać/przywalić jej/rozryczeć się, więc to już duży plus. Za dwa tygodnie mam wizytę u psychologa w tej samej poradni, ale skoro współpracują ze sobą, to myślę, że też będzie w porządku. I to są lekarze na NFZ! Ale muszę do nich jeździć... 300 km od miejsca zamieszkania [*] Chociaż tak szczerze - dobry lekarz warty jest tego by jechać dalej. Ale jeśli ktoś ma do wyboru zostawienie sobie samemu problemów kontra iść do pierwszego lepszego psychologa - radzę odpuścić psychologów.
No i w ogóle, na początek polecam psychiatrę zamiast psychologa. Zazwyczaj są dużo bardziej wyrozumiali i tacy "do ludzi" i to akurat z doświadczenia i mojego i kumpla i nawet mojej rodzicielki. Serio. Psycholog kumpla kazał mu słuchać rodziców i wmawiał że wszystko robi źle i tak dalej, a psychiatra wysłuchała go przynajmniej, pogadała i dała skierowania na badania jakieś, by zobaczyć czy nie ma problemów wywołanych np. jakimiś zaburzeniami w organizmie, że depresja i tak dalej.
A tak podsumowując, najlepiej psychologa szukać po ludziach z podobnymi problemami. Wtedy zazwyczaj ktoś wie gdzie lepiej nie iść, albo gdzie się raczej uzyska pomoc. Jeśli nie mamy możliwości porozumienia z innymi, którzy mieli podobne problemy - zostaje metoda prób i błędów. A do niej trzeba się mocno psychicznie nastawić, w sensie, że być gotowym, że trafi się na jakiegoś idiotę, który nigdy w życiu nie powinien się zajmować czyjąś psychiką. A nawet na dziesięciu takich idiotów zanim się trafi na tego w porządku. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomóżcie co mogę zrobić by pozbyć się wspomnień i wszystkiego co jest z nim związane. Chce raz na zawsze o nim zapomnieć... .

Usuń wspólne zdjęcia, pamiątki, itd. Znajdź coś co cię dostatecznie zaabsorbuje żebyś nie miała czasu/ siły o tym myśleć. Wyskocz z kumpelami na zakupy, i bądź pozytywna. Ja sobie w podobnej sytuacji poradziłem podejściem że na złość jej, będę szczęśliwy bez niej. Pomogło.

Potem zwróciłem uwagę, że jej nie potrzebuję, sam na sobie polegam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten i ten ma się zająć ludzką psychiką, z tym, że psychiatra może dawać leki, psycholog nie. Poza tym, khem, napisałem, że radzę iść do psychiatry, zamiast psychologa po pomoc, więc nie wiem, po co mi wytykać że psycholog lekarzem nie jest? 

A co do pytania o to, jak zapomnieć po rozstaniu - nie jestem typem który by palił zdjęcia i inne takie, bo dla mnie to akurat głupie i dziecinne. Często miałem ochotę, wyrzucić coś, by zapomnieć. A teraz cieszę się, że jednak mam pamiątki i jakiekolwiek wspomnienia. Lepsze to niż... pustka.
A tak serio, zabrzmi brutalnie, ale spokojnie, jesteś w takim wieku, że o tym "związku" zapomnisz za jakieś pół roku najwyżej, serio. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, przeglądając forum natknęłam się na ten temat i postanowiłam, że również tutaj narobię lekko bałaganu:crazy:

Mam taki jeden tyci problemik... . Widzicie rozstałam się 3 miesiące temu z chłopakiem po dość burzliwym związku, który nie był nawet związkiem (długa historia)... . Myślałam, że no zakończone to będę mieć już spokój, przeliczyłam się. Pomóżcie co mogę zrobić by pozbyć się wspomnień i wszystkiego co jest z nim związane. Chce raz na zawsze o nim zapomnieć... .

Moja życiowa rada - czas goi rany. 3 miesiące to naprawdę krótko. Ja po pierwszym (i jedynym zarazem :spike: ) rozstaniu w drugiej klasie liceum pozbierałem się na dobrą sprawę dopiero... na drugim roku studiów (czyli tak jakoś rok temu). Kiedy od zakończenia liceum nie widywałem się z byłą już w ogóle i nie utrzymywałem z nią już żadnego kontaktu. Co do zapomnienia - znajomi + hobby mogą trochę Cię od tego odciążyć. Ale dopiero po jakimś czasie wszystko powinno minąć, więc po prostu potrzeba do tego cierpliwości - raz krótszej, raz dłuższej.

PS: Masz 14 lat, więc pewnie niejednego boja w przyszłości wyrwiesz. Na pewno prędzej czy później Ci przejdzie, daję słowo :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27.10.2015, 17:45:43 Simplistic Invention napisał:

 

Usuń wspólne zdjęcia, pamiątki, itd. Znajdź coś co cię dostatecznie zaabsorbuje żebyś nie miała czasu/ siły o tym myśleć. Wyskocz z kumpelami na zakupy, i bądź pozytywna. Ja sobie w podobnej sytuacji poradziłem podejściem że na złość jej, będę szczęśliwy bez niej. Pomogło.

 

Potem zwróciłem uwagę, że jej nie potrzebuję, sam na sobie polegam,

Bardzo dziękuje za pomoc

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu mnie los urządził tak, że jestem samotna.

Chciałabym przerwać to błędne koło samotności, mieć z kim wychodzić na dyskoteki i nie tylko. Chcę należeć do jakiejś paczki. Nie wychodzę często gdzieś bo mam niewielkie potrzeby w tym temacie.

Czy można pokazać ludziom, że nie jestem kujonem, który tylko siedzi w książkach i że można z nim gdzieś wychodzić. Nie wiem co robię takiego, że ludzie myślą o mnie tak, że jestem tylko kujonem co siedzi w domu w książkach. Nie wiem jak to zrobić. Od gimnazjum jestem samotna. W podstawówce miałam z kim gadać na przerwach i się bawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Serena napisał:

Nie wiem czemu mnie los urządził tak, że jestem samotna.

Chciałabym przerwać to błędne koło samotności, mieć z kim wychodzić na dyskoteki i nie tylko. Chcę należeć do jakiejś paczki. Nie wychodzę często gdzieś bo mam niewielkie potrzeby w tym temacie.

Czy można pokazać ludziom, że nie jestem kujonem, który tylko siedzi w książkach i że można z nim gdzieś wychodzić. Nie wiem co robię takiego, że ludzie myślą o mnie tak, że jestem tylko kujonem co siedzi w domu w książkach. Nie wiem jak to zrobić. Od gimnazjum jestem samotna. W podstawówce miałam z kim gadać na przerwach i się bawić.

Zazwyczaj los nie "urządza", albo robi to w niewielkim stopniu. Jeśli chcesz, żeby ludzie się  z Tobą zaprzyjaźnili, to musisz zrobić pierwszy krok w tym kierunku. Może sama kogoś zaprosisz na wyjście do kina? W ten sposób łatwo udowodnisz ludziom, że po za książkami są jeszcze inne rzeczy, którymi jesteś zainteresowana. Z pewnością znajdą się osoby takie jak Ty, które np. przez swoją nieśmiałość spędzają czas samotnie, warto do nich zagadać. Po za tym spróbuj znaleźć ludzi z którymi coś Cię łączy ( opcja polityczna, hobby, ulubiona dziedzina nauki itd.), z nimi o wiele łatwiej nawiązać kontakt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Airlick napisał:

Może po prostu spytać?

Więc mówisz, że w piwnicy masz przyjaciół? :rainderp:

2 godziny temu Serena napisał:

Nie wiem czemu mnie los urządził tak, że jestem samotna.

Chciałabym przerwać to błędne koło samotności, mieć z kim wychodzić na dyskoteki i nie tylko. Chcę należeć do jakiejś paczki. Nie wychodzę często gdzieś bo mam niewielkie potrzeby w tym temacie.

Czy można pokazać ludziom, że nie jestem kujonem, który tylko siedzi w książkach i że można z nim gdzieś wychodzić. Nie wiem co robię takiego, że ludzie myślą o mnie tak, że jestem tylko kujonem co siedzi w domu w książkach. Nie wiem jak to zrobić. Od gimnazjum jestem samotna. W podstawówce miałam z kim gadać na przerwach i się bawić.

To przez te mniejsze potrzeby. Częściowo.

Skąd wiesz, że 'jesteś kujonem, który tylko siedzi w książkach'? No i ten, średnio ważne jest co inni myślą. Jeszcze mniej ważne jest to, że Ty myślisz, że inni myślą o tobie źle. Zazwyczaj po prostu mają gdzieś całą akcję. Człowieke nie monitoruje na bieżąco całego terenu wokół siebie w promieniu 13 kilometrów i nie komentuje nieprzychylnie każdego wydarzenia tam. Raczej też nie zdarzy się taka sytuacja, że nagle 2849023 ludzi/jakaś paczka/ktokolwiek bez powodu podejdzie i zacznie próbować wyciągać cię na piwo, czy się zaprzyjaźniać. Możliwe, że te małe potrzeby wynikajon z bycia introwertykiem, albo coś takiego. Dzięki temu, masz specyficzną mowę ciała, która nie wyraża otwartości, tylko coś zupełnie odwrotnego. Zamkniętość ( :rainderp: )? Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, oczekujesz kontaktu, ale nie zachęcasz nikogo do tego, by sam go zainicjował, bo dyskretnie dajesz im do zrozumienia, że lepiej nie, bo cośtam. To tylko hipotetyczna sytuacja, która prawdopodobnie nie ma żadnego związku z rzeczywistością, ale opisane tu wydarzenia mogą mieć nawet jakiś sens!

W każdym razie rozwiązania są dwa:
1. Zaakceptować to, skupić się na internecie i rzeczach niewymagających innych ludzi. Ja tak zrobiłem. A, no i jest jeszcze stwierdzenie "fortuna przychodzi do tych, którzy śpią i czekają". Zgadzam się z tym w zupełności. Jednak czekanie nie powinno być jedyną rzeczą, jaką robisz.

2. Znaleźć ofiarę osobę, z którą chciałabyś pogadać itd i po prostu zacząć rozmawiać. Przywitać się, poświęcić źdźbło atencji tej osobie, temu co aktualnie robi. Uśmiechać się. Żartować. Polecam, to też działa. Jednym słowem, skończyć narzekać i zacząć naginać rzeczywistość do własnych potrzeb.

 

Kurde, powinienem zająć się pisaniem poradników życia..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, Firstu zawsze pocieszał ale tym razem Firstu musi się wyżalić :_;

Ostatnio mam dość ciężki okres. Myślę, że październik i połowa listopada będą należeć do najtrudniejszych w ostatnim czasie. Mam strasznie dużo na głowie, wszystko się wali. Zawiesiłem swoją firmę na czas powstawania nowych projektów, ale i tak nie mam głowy do ich realizowania ( miałem się za nie zabierać już wczoraj ale znowu mi coś przeszkodziło), ciągle zajmuje się czym innym, przyjemniejszym, żeby trochę stłumić te wszystkie złe rzeczy przez co cierpią praca i obowiązki. Nawet nie wykonałem jednego punktu z nowego biznesplanu. Staram się ostatnio przynajmniej coś grać ewentualnie pografikować ale nie mam inspiracji, przez co zamówienia też leżą. Dodatkowo żyje i pracuje poza miastem gdzie miałem resztki rodziny i kumpli jeszcze do końca roku i nie mam tutaj za bardzo nikogo, kto by mnie wsparł. Jakby tego mało zostałem ostatnio zraniony przez 2 osoby, w tym mojego bliskiego przyjaciela. Jak już myślałem, że jest lepiej, to zrobiło się tylko gorzej. Czuje, jakbym miał się załamać ale nie wiem kiedy to nastąpi.

Anyone halp ;-;

Edytowano przez Pierwszy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Pierwszy napisał:

Na pewno to jest takie łatwe, zwłaszcza, że z tą pierwszą osobą znałeś się ponad 10 lat a druga była jedyną, która wyciągała Cię z każdego dołka przez ostatni czas.

Jesteś pewien że to ich wina/zrobili to specjalnie/czy coś? Może po prostu wszystko cię bardziej boli z powodu trudnego okresu.
Moja super profesjonalna rada - polecam stracić nadzieję w ludzkość, wypić trochę alkoholu i zająć się jakimś entertejmentem/odmóżdżaczem, albo po prostu pójść spać. Działa w takich sytuacjach. A jak się tak obruszysz na cały świat, to szybciej ci przejdzie chociaż część z tego.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Waryate napisał:

wypić trochę alkoholu

Nie piję alkoholu.

1 minutę temu Waryate napisał:

Zająć się jakimś entertejmentem/odmóżdżaczem, albo po prostu pójść spać. Działa w takich sytuacjach.

Właśnie to robię... przez co odkładam inne ważne rzeczy. Ale rację przyznać muszę- pomaga. Inaczej już bym dostał depresji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Pierwszy napisał:

Właśnie to robię... przez co odkładam inne ważne rzeczy. Ale rację przyznać muszę- pomaga. Inaczej już bym dostał depresji.

Nie zapominaj o straceniu wiary w ludzkość.

Dziwi mnie to, że ma się świadomość, że inne rzeczy, których akurat nie robisz a możesz, są ważne, a mimo to trwać biernie. Pomaganie pomaganiem, ale myślę, że potrzeba dźgnąć cię kijem w brzuszek, żebyś wziął się w garść, zrobił ważne rzeczy pełen determinacji i/lub wkurwienia, a potem, gdy już się ockniesz, będzie dobrze. Również polecam, sprawdzona metoda. Geez.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Waryate napisał:

Dziwi mnie to, że ma się świadomość, że inne rzeczy, których akurat nie robisz a możesz, są ważne, a mimo to trwać biernie. Pomaganie pomaganiem, ale myślę, że potrzeba dźgnąć cię kijem w brzuszek, żebyś wziął się w garść, zrobił ważne rzeczy pełen determinacji i/lub wkurwienia, a potem, gdy już się ockniesz, będzie dobrze. Również polecam, sprawdzona metoda. Geez.

 Owszem, masz rację. Tak jak mnie uczono, powinienem się ogarnąć mimo przeciwności losu :_: Po prostu za bardzo mną władają uczucia czasami. Już dzisiaj chyba będę musiał się z tym przespać a jutro wziąć się za to wszystko.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu Pierwszy napisał:

Po prostu za bardzo mną władają uczucia czasami.

Każdemu się zdarza.

3 minuty temu Pierwszy napisał:

Już dzisiaj chyba będę musiał się z tym przespać a jutro wziąć się za to wszystko.

A to jest najlepsze rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu Cahan napisał:

Mam problem. Mój kot robi wszystko, by mnie wylano z uczelni. Kładzie się na książkach i zeszytach oraz wyrywa z ręki długopis.

#CahanIJejProblemy

Widzicie i to jest dopiero poważny problem, a nie jakieś tam doły. Radzę podpalić kota, albo uczelnie. Tak i tak problem się rozwiąże 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...