Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

12 minuty temu Aglet Treserka Smoków napisał:

Pewnie Cię zaskoczę, ale ukończenie 18 lat (w sumie żyjemy w Polsce, ta granica jest tylko w papierach :P ) nie jest równoznaczne ze staniem się amatorem różnorakich trunków.

Masz rację, pociąg do trunków i innych rzeczy nie przychodzi z granicą 18 lat, tylko jakiś 14.

 

42 minuty temu BlackHawk napisał:

Widzicie i to jest dopiero poważny problem, a nie jakieś tam doły. Radzę podpalić kota, albo uczelnie. Tak i tak problem się rozwiąże 

Podpal obie rzeczy, a kota potem zjedz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu Waryate napisał:

Masz rację, pociąg do trunków i innych rzeczy nie przychodzi z granicą 18 lat, tylko jakiś 14.

Ja nie miałem w wieku 14 i 15 itd pociągów do trunków.Pociąg do trunków zaczął się dopiero po moim pierwszym schlaniu się a raczej pociąg do stanu upojenia alkoholowego niż samych trunków. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Z jednej strony moja mama ma rację, że mój brak komunikatywności bierze się z tego, że z ludżmi nie rozmawiam

Tylko, że:

1) Ja czytałam, że trzeba podobno wychodzić gdzieś ze znajomymi nawet w niewielkim gronie tylko, że ja tych znajomych nie mam. Chodziłam na informatykę sądząc że tam znajdę jakichś znajomych tylko, że skończyło to się zerwaniem kontaktu. Poza szkołą to wychodzę czasami sama na dyskotekę, jadę też pod koniec listopada na ITAD(nie chcę się zamykać w domu). Poza tym ja nigdzie nawet nie wychodzę. Tak ze mną jest od gimnazjum. Brak znajomych i brak okazji do ich poznawania. Interesowały mnie kiedyś sztuki walki(ciekawiło mnie to czy ten sport naprawdę wyrabia charakter)ale moja mama powiedziała, że to nie dla dziewczyn.

2) Ja nie potrafię od tak podejść i z ludżmi z roku rozmawiać zwłaszcza, że od czasu sprawy z mejlami gdy zostałam oskarżona o ich skasowanie a wszyscy biernie tylko patrzyli ja nie potrafię. Zwłaszcza, że oni najchętniej by się mnie pozbyli.

Poza tym mi się śni ostatnio że z wieloma osobami się przyjaźnię i że nie jestem taka na co dzień. A chciałabym mieć z kim wychodzić, zwierzać się komuś, wypłakać się i te inne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Interesowały mnie kiedyś sztuki walki(ciekawiło mnie to czy ten sport naprawdę wyrabia charakter)ale moja mama powiedziała, że to nie dla dziewczyn.

Przeczytaj sobie ten cytat i pomyśl czy ty kierujesz swoim życiem czy ktoś Ci mówi co jest dla Ciebie :ajunsure:

Ja w sumie przez moją pracę nie za często wychodzę spotkać się z ludźmi ale utrzymuję kontakt przez internet. Moja propozycja to znajdź hobby (np te sztuki walki) i tam zapoznaj ludzi/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Znajomi nie biorą się z powietrza. Przestań o nich zabiegać, bądź sobą, a się sami znajdą. A sztuki walki... Są spoko, ale każdy sport wyrabia charakter. Czy nie dla dziewczyn... Moja rodzina narzekała, że trenuję walkę na miecze, także tego :rainderp:. Przy okazji tych treningów poznałam sporo nowych ludzi, którzy często stali się później moimi dobrymi znajomymi. A potem ja poznawałam ich znajomych, etc.

Szukaj ludzi o podobnych zainteresowaniach. Nie narzucaj się, toleruj odmienność. A przede wszystkim: skończ użalać się nad sobą.

 

2. Olał ludzi z roku. Ze swoimi mam może i nienajgorszy kontakt, ale nie powiem byśmy się jakoś szczególnie lubili.

Po prostu miej wyrąbane na innych, rób swoje, a reszta zrobi się sama.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu Cahan napisał:

1. Znajomi nie biorą się z powietrza. Przestań o nich zabiegać, bądź sobą, a się sami znajdą. A sztuki walki... Są spoko, ale każdy sport wyrabia charakter. Czy nie dla dziewczyn... Moja rodzina narzekała, że trenuję walkę na miecze, także tego :rainderp:. Przy okazji tych treningów poznałam sporo nowych ludzi, którzy często stali się później moimi dobrymi znajomymi. A potem ja poznawałam ich znajomych, etc.

Szukaj ludzi o podobnych zainteresowaniach. Nie narzucaj się, toleruj odmienność. A przede wszystkim: skończ użalać się nad sobą.

 

2. Olał ludzi z roku. Ze swoimi mam może i nienajgorszy kontakt, ale nie powiem byśmy się jakoś szczególnie lubili.

Po prostu miej wyrąbane na innych, rób swoje, a reszta zrobi się sama.

Ja z ludźmi z roku nawet nie rozmawiam bo skoro nie chcą ze mną robić żadnych prezentacji. Nie chce rezygnować ze studiów bo za pasem obrona pracy i mam rok w plecy z powodu filologii. Chce iść do pracy by nie brać od mamy pieniądze i się chce wyprowadzić od niej bo mam dosyć jej traktowania.

Nie za bardzo mam gdzie poznawać ludzi.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoła ma to do siebie, że chodzi się tam dzień w dzień i chcąc nie chcąc mamy kontakt z ludźmi. Nigdy nikogo nie pytasz/nie odpowiadasz w jakiej sali jest wykład, kiedy sprawdzian i tak dalej? To już jest okazja żeby porozmawiać nie tylko o szkole bez martwienia się jak podejść i zagadać "od tak".

Uczucie, że nikt nie chce się z nami zadawać często ma początek w nas samych i jest bezpodstawne. Tym sposobem samemu można zamknąć się na kontakt z innymi. Nie będą chcieli ze mną gadać bo przecież to wiem. Nie brzmi zbyt logicznie, nie?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godziny temu Serena napisał:

Mam rok w plecy z powodu filologii. Chce iść do pracy by nie brać od mamy pieniądze.

 

Boziu... To brzmi jak streszczenie ostatniego roku mojego życia :D. 

 

Co do znajomych - nie. Po prostu nie wierzę w to, że nie masz z kim porozmawiać. Nie bój się ludzi ze studiów, w tym wieku już człowiek z reguły jest w porządku. Poza tym, jeśli chcesz wyjść do ludzi - myślałaś o jakichś ponymeetach? Każde miasto jakieś swoje ma, wystarczy pogrzebać w necie. Właściwie gdzie studiujesz? 

 

P.S. Sorki za takie nagłe wbicie się w temat ;-; 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak Ci się chodzi samej na dyskoteki? Zagaduje do Ciebie ktoś?

Spróbuj pójść z jedną albo dwiema koleżankami. Jak usłyszysz że któraś gdzieś idzie to zaczep o temat. Albo przy okazji rozmowy wtrąć, że chodzisz czasami sama to może zaproponuje żebyś poszła z nią/nimi. Wypicie czegoś "na dziko" w parku przed wejściem do klubu potrafi zintegrować, ale to czysto opcjonalne ;) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu Dane napisał:

Tak się ostatnimi czasy zastanawiam czy nie przekroczyłem granicy, którą sam nawet kiedyś widziałem... ale teraz gdzie buch czy alko już nie wystarcza, czy jak to się mówi już nie "pomaga". Spróbowałem sobie coś z grupy dysocjantów... i ten odlot jest mistrzowski... co przeżywać by się chciało non stop... problemem są źrenice jak spodki. Ciekawe co ludzie myślą gdy tak mnie mijają na ulicy... czy ich to obchodzi, czy mają całkowicie wyjebane... jak ja... 

 

A co jak magia dysocjantów przeminie.... zostają opiaty ???

 

Przeraża mnie ta myśl :drurrp:

 

To jest właśnie ten moment w którym warto się ogarnąć i zacząć ograniczać używki. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba znać umiar. Oczywiście Ty jesteś w pełni świadomy ryzyka, więc niczego po za ostrzeżeniem Ci nie mogę napisać.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Wszystko jest dla ludzi

 

Ha Ha Ha... tak, tylko niektóre z tych "wszystko" powoduje że stajemy się powoli wrakiem :P

 

Cytuj

Oczywiście Ty jesteś w pełni świadomy ryzyka, więc niczego po za ostrzeżeniem Ci nie mogę napisać.

 

A ja bym napisał dosadniej, lub właściwie nawet pogratulował - Brawo jesteś na najlepszej drodze do zostania nikim :fabulous:

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezsensownie się rzucacie mięsem. Jeżeli dysocjanty kupuje za własne pieniądze, a zażywanie ich nie prowadzi do dalszych skutków przeszkadzających najbliższemu otoczeniu to niech nawet na śmierć się zaćpie...
No sorczi misie, taka prawda. Pierwsza dawka na pewno była brana ze świadomością, że jest to szkodliwe i pewnie na jednej się nie skończy. A żeby podjąć się odwyku trzeba zacząć od samego siebie i powiedzenia sobie "Koniec z tym.", bo bez tego nawet najlepsza terapia z udziałem specjalistów nic nie da.
Woli pisać na forum, że przesadza?
Okej, jego sprawa... oczywiście, można odpisać i wyrazić własne zdanie, ewentualnie jakąś mniejszą lub większą radę, ale bez sensu jest przekonywać na siłę do leczenia lub werbalnie karcić "marnujesz sobie życie na własne życzenie".

W sumie po co ja się produkuję :ming: 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Dane napisał:

 

Do nieba ci naćpani.... do piekła idą czyści :nipples:

 

Tak bardzo wyjebane w twoją opinie... jak fajnie i prosto sobie tak pierdolić ;3

 

 

To po jaką cholerę tutaj piszesz? Co mentalna gimbaza :ming:

Edytowano przez Eternal
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu Eternal napisał:

 

To po jaką cholerę tutaj piszesz? Co mentalna gimbaza :ming:

Hue, zakładasz że on mówił prawdę.

 

Daj spokój, chyba nie jesteś dzieckiem i wiesz, że wy...rąbane na innych mają tylko ludzie skrajnie chorzy psychicznie. Niektórzy tego nie okazują, czasem nawet zaprzeczają, ale natury ludzkiej nie zmienisz. Mamy niesamowicie wyrobiony instynkt stadny, z tym nie wygrasz.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytuj

 

Hue, zakładasz że on mówił prawdę.

 

Daj spokój, chyba nie jesteś dzieckiem i wiesz, że wy...rąbane na innych mają tylko ludzie skrajnie chorzy psychicznie. Niektórzy tego nie okazują, czasem nawet zaprzeczają, ale natury ludzkiej nie zmienisz. Mamy niesamowicie wyrobiony instynkt stadny, z tym nie wygrasz.

 

 

Człowiek jest indywidualistą, ale wie,że w grupie zdziała więcej. Jednak ludzie, ludzie to bezmózgie małpy które potrzebują dyktatora

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu Mordoklapow napisał:

wy...rąbane na innych mają tylko ludzie skrajnie chorzy psychicznie

Zależy jeszcze od jednostki chorobowej i definicji "skrajności" choroby. Możesz pod to podpiąć tak schizofrenię i socjopatię, jak i ciężkie zaburzenia depresyjne oraz fobię społeczną.

A koledze powyżej... nie wiem, co powiedzieć. Chyba tylko tyle, żeby się naprawdę zastanowił nad tym, co robi i do czego to doprowadzi. Na przykład ja nie piję alkoholu, choć niewielkie dawki (np. dwa kieliszki wina) poprawiają mi nastrój i ułatwiają kontakt z ludźmi - bo gdybym miała pić ilekroć czuję się jak ostatnie ścierwo, już dawno zmarłabym przez zatrucie etanolem, o uzależnieniu nie mówiąc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...