Skocz do zawartości

Niezwykłe Przypadki Starszego Sierżanta Razor Drilla [Seria][Slice of Life][Dramat]


Recommended Posts

Wiecie, Panie Dolar? Podobało mi się to. Przypomniałeś mi o Generale Pattonie. Zwłaszcza słowami: "(...)Otóż moja kochana żona przypomniała mi fragment pewnego starego wiersza. Napisano go w czasach, kiedy kucyki nosiły jeszcze niesłychanie dziwne imiona." Ów generał pisał był wiersze, prawił, jako by to był żołnierzem w innych wcieleniach. We wcieleniach tych był i rzymskim legionistą, jednak nie o to mi idzie. Jednak postać, jakąś przedstawił w tymże opowiadaniu bardzo mi go przypominała, przynajmniej przez to, co zdążyłem o nim przeczytać. Jego zachowania były niemal identyczne, np. odnośnie tego, jak bardzo przywiązywała [postać z opowiadania] wagę do ubioru i poszanowania honoru jednostki. Dlatego, że bardzo zakochany jestem i studiuję postać Pattona, zasłużyłeś sobie, nawet u tak pospolitego młodzieńca, a za razem czytelnika, jakim jestem ja, na specjalną uwagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat generał Patton nie był świadomą inspiracją przy tworzeniu postaci sierżanta Razor Drilla. A dbałość żołnierza o wygląd zewnętrzny wziąłem raczej z czasów Angli wiktoriańskiej, jednak jest mi bardzo miło, że bohater mojego opowiadania został porównany do tak znaczącej postaci.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Bardzo miło mi poinformować, że dzięki poświęceniu Airlicka, Pan Atkins został przetłumaczony na angielski i zamieszczony na fimfiction - oto link(będzie też w pierwszym pości). Wchodźcie, czytajcie i czyńcie oceny - niech zachodni wiedzą, że my też umiemy pisać (i to w oparciu o wiersze z ich kręgu kulturowego :D). A przy okazji jak już tam będziecie, rzućcie okiem i stosowną oceną na opowiadania Verlaxa - zdecydowanie zasługują na to by je wydobyć z otchłani niepamięci :D.  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam, po prostu uwielbiam fakt, że 95% imion głównych bohaterów kucykowych fanfików musi mieć imię złożone z dwóch rzeczowników.

 

Ciekawe jest to, że pomimo pięciu prereaderów nikt nie zwrócił uwagi na "nieprzyjazne komentarzy" na stronie szóstej. Ani na to, że Tottenhoof jest raz pisane przez jedno, a raz przez dwa T.

Samo opowiadanie jest... mdłe. Tak po prostu. Jest porządnie napisane, nic specjalnie nie razi... ale i się nie wyróżnia. Problematyka jest ciekawa, ale jak dla mnie pisanie fanfika zainspirowanego czymś (w tym wypadku wierszem), co nie jest powszechnie znane i czytelnik musi się zapoznać się z treścią dzieła, żeby wiedzieć do czego i jak autor nawiązuje jest... hmm, jakby to określić... snobistyczne? Nie, żeby czytanie wierszy (lub czytanie w ogóle) było czymś złym, ale coraz bardziej odchodzimy od prostych historyjek o konikach, wkraczając w jakiś świat nawiązań, zrozumiałych tylko dla członków Klubu Literata :v

 

A nie, chwila, przecież w tym wypadku akurat dany wiersz jest przytoczony, żeby czytelnik wiedział, na czym w ogóle się bazuje. I jak to pięknie i łopatologicznie sierżant spuentował, tak, aby nikt nie miał wątpliwości co do przesłania.

 

Yhm, ocena: nie tego się spodziewałem/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Zgodnie z obietnicą, przeczytałem to opowiadanie i ba, bynajmniej nie żałuję tego - wręcz przeciwnie - niezmiernie mnie się podobało!

Już wiem, czemu mimo zamiarów zabrania się zań nie zrobiłem tego wcześniej - odrzuciło mnie słowo "tolerancja" w opisie. Widzę, że motyw ten, ku mojej satysfakcji, został wykorzystany nieco przewrotnie, podobnie jak ja wykorzystałem to słowo w mowie Fancypantsa z drugiego rozdziału mego dziełka.

O fabule, zwłaszcza że jest dość krótka, może nie będę mówił, natomiast niewątpliwie urzekło mnie to, co w moim odczuciu jest najważniejsze w każdej prozie - przesłanie. Przesłanie, pod którym podpisuję się obiema rękami (czy może raczej, patrząc na mój konterfekt, powinien rzec - oboma kopytami, a właściwie kopytami i mocą rogu?). Generalnie, nienawiść do żołnierzy, zwłaszcza własnych jest jednym z groźniejszych symboli kryzysu współczesnej cywilizacji, lecz może nie będę się nad tym rozwodził, gdyż to temat rzeka.

By być obiektywnym zostawię jednak kilka uwag krytycznych:

Czytając pierwszą scenę - w pociągu, byłem przekonany że dotyczy ona zupełnie innego bohatera niż prezentujący swój mundur sierżant chwilę potem. Śmiem wątpić, czy prosty konduktor byłby w stanie zwrócić się w ten sposób do doświadczonego żołnierza owianej złą sławą formacji. Wydaje mnie się, że nie starczyłoby mu odwagi i o ile pewnie w duszy by go nienawidził, to uzewnętrzniając się raczej by cicho bądź jąkając się wydukał zapowiedź stacji i nie odpowiadając na podziękowania czym prędzej odszedł. Zresztą nawet gdyby nie podszedł do tego tak tchórzliwie, to i tak bardziej prawdopodobna wydaje mnie się milcząca zawziętość niż "Wynoś się!". Wszak jeśli żołnierz był tak groźny jak pisały gazety, to mógł zabić za taki zwrot. Ewentualnie konduktor mógł rzucić weń wiązką, ale raczej pod nosem.

Jeśli chodzi o reakcje M6 - zdecydowanie podobały mnie się zachowania Applejack a zwłaszcza Fluttershy, najbardziej jednak opanowanie Rarity, która postąpiła najprzyzwoiciej ze wszystkich.

Natomiast do reakcji reszty mam uwagi. Czy mądra i wykształcona Twillight dałaby się tak ogłupić? Podobnie wojownicza Rainbow? Najmniej zaś pasującą wydała mnie się reakcja Pinkie, bardziej przywodzący na myśl Fluttershy. Po różowej klaczy spodziewałbym się raczej agresji, mniej jeszcze kontrolowanej niż u tęczowego pegaza.

Na koniec - nie mogę się powstrzymać przed pewną analogią:

Skoro ludność zareagowała tak dramatycznie na wieść, nie do końca zresztą wiarygodną, o zbrodniach na ludności WROGA, to jak zareagowałaby, na pewne wieści o zbrodniach rządu wobec ludności SWOJEJ? Ośrodki rewolucyjne już zadbałyby o ich rozpowszechnienie i ubarwienie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Komentarz pod Attkinsem był, teraz czas na moją opinię o Eternal Father. Nie będę się specjalnie rozpisywał, ale kilka słów przecież mogę napisać.

 

Daruję też sobie stronę techniczną, jest ok, ja niczego nie zauważyłem. Tym razem zbiór luźnych przemyśleń.

 

Jak pisałem w poprzednich komentarzach, bolączką Attkinsa była dla mnie kreacja M6, zostawiająca wiele do życzenia. Nie miałem nawet pretensji o to, że zostały przedstawione jako złe postacie, bo to może być całkiem ciekawy motyw, chodziło mi o to, że będąc złe i tak nie przypominały samych siebie... No ale nie o tym miałem mówić...

Po prostu ucieszyłem się, że następny fik będzie miał samych OCków, skądinąd zwykle całkiem ciekawie pomyślanych.

 

Razor Drill jest spoko, po prostu. Podoba mi się koncepcja żołnierza z zasadami, teraz jeszcze lekko przytłoczonego sławą, która na niego spadła po niesławnym incydencie w Ponyville. Bosman też był całkiem ok, podobnie jak inni... To jedna z zalet tego fanfika, że autor kreując ledwie garść bohaterów, zdołał pokazać relację między marynarką a piechotą, oficerami, wysokimi oficerami, podoficerami i zwykłymi żołdakami. Nie ma tutaj smutania, wielkich żalów i rozczarowań. Zamiast tego dostajemy solidną, wojskową dyscyplinę wysokiej próby. W połączeniu z szermierką słowną między "równymi sobie" wspaniale widać kontrast tych rozmów z relacjami wyżej-niżej. Po prostu dobra robota.

 

Na początku dostaliśmy też przyjemny opis sytuacji międzynarodowej. Zwykle lubię czytać takie rzeczy, a i tym razem się nie zawiodłem. Masa krajów tego świata terkocze jak multum zębatek w rytm światowej polityki, tworząc sojusze, niepewne koalicje i układy. A po co? No jak to po co, dla władzy i pieniędzy! Przemawia do mnie ta wersja. Wiem, że Dolar inspiruje się oficjalną mapą, nie mam nic do tego, choć znając jego umiejętności w tworzeniu rzeczy "dużych" chciałbym zobaczyć państwa jego autorstwa.

 

Pojawiła się też kwestia religii, z całkiem ciekawymi propozycjami. Sam rzecz jasna rozwiązałbym to inaczej, ale ta wizja bardzo do mnie przemawia, zwłaszcza pokazanie szacunku do tego, co dzieje się na morzu. Pośród fal i sztormów inni bogowie zostają gdzieś baaardzo daleko...

No i nie zabija się albatrosów.

 

Jak dla mnie opowiadanie jest dobre. Być może brakuje w nim czegoś dużego, jak w Attkinsie, ale i tak zdaje egzamin. Tamto miało bardziej wyraźne wady i bardziej wyraźne zalety, to jest zdecydowanie bardziej równe. Jest dobre, nie ma co narzekać. Jedyna rzecz, którą chciałem ujrzeć, a jaj nie dostałem, to wymienienie chociaż kilku rzeczy, które poświęcili żołnierze, pomogłoby mi to bardziej poczuć kaliber tej ofiary, bardziej uświadomić mi, jak wiele warte było życie tego jednego albatrosa. Ale nie ma tego... i też nie jest to jakimś wielkim problemem bo Eternal Father trzyma poziom.

 

Będę czytał opowiadania o Razor Drillu, bo nawet mi się podobają. Nie jest to przygodowa lektura pełna akcji, ani odcinkowy SoL, to bardzie refleksja na temat wojska, świata... i panujących w świecie noszących broń zwyczajach. Jeśli ktoś interesuje się militariami w aspekcie bardziej, że tak powiem kulturowym, to bardzo polecam mu tego fika. Jeśli nie, też można go czytać, na pewno nie będzie to czas stracony.

 

Pozdrawiam i przestrzega, by szanować zwyczaje marynarzy!

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiedzi z Razor Drillem są... zdecydowanie inne niż można by się spodziewać. Ot, mamy opowiadanie o doświadczonym żołnierzu, w oddali słyszmy pomruki nadchodzącej wojny, ale póki co... nie mieliśmy okazji jej posmakować. Zresztą, nie o wojnę tutaj chodzi, a o relacje między postaciami, między różnymi oddziałami - wojskowymi i morskimi. Były też wspominane przez Albericha różne wierzenia (oczywiście jedno musiało być z BG :P) i pokazanie, że nie mają większego znaczenia.

 

Fajnie też zabrzmiała pieśń marynarzy. I dobrze, że pozostała w oryginalnym brzmieniu. Jakoś czuję, że spolszczona nie miałaby takiej... otoczki jaką ma obecnie, takiego wręcz mistycyzmu.

 

Czytało mi się równie dobrze co pierwszą część, a może nawet lepiej, bo nie mieliśmy kanonicznych postaci.

 


chodziło mi o to, że będąc złe i tak nie przypominały samych siebie...

 

Co jakoś się pięknie ukazuje w Sezonie IV :P

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, kontynuacja „Atkinsa”! Jak miło!
 
Ponieważ część pierwszą przeczytałam dość dawno, miałam okazję, żeby ją sobie przypomnieć. Cóż, moje emocje z nią związane absolutnie się nie zmieniły, ale za to mogę powiedzieć z całą stanowczością, że „Eternal Father” jest przepiękne.
 
Hmm, chyba powinnam zacząć komentować od „Atkinsa”… A, walić to. Zacznę od końca.
 
Po pierwsze: opis sytuacji międzynarodowej na początku. Taaak, jest to bardzo dobry „pomost” między oboma opowiadaniami. Przede wszystkim czuję się usatysfakcjonowana faktem, że wyjaśniłeś nieco zagmatwaną sytuację polityczną. Z tą wiedzą jakoś lepiej mi się czytało i chyba czegoś podobnego brakowało mi w części pierwszej. Nie mówiąc już o tym, że Twoje kronikarskie zdolności sięgają najwyższych szczytów Ziemi.
 
Po drugiej: bohaterowie. Cudowni, pełnokrwiści, „pełni”. Razor Drill to postać fantastyczna. Nie znam żadnego zawodowego żołnierza, nie mam pojęcia, jak oni się zachowują, ale wiem jedno – chciałabym, aby byli tacy, jak Twój bohater. Uwielbiam go za honor, który jest w stanie bronić do ostatniej kropli krwi. Za odwagę, wiedzę i doświadczenie (chociaż wiadomo, że kiedyś i on był nieopierzonym młodzikiem – trudno w to uwierzyć). Za opanowanie (ale tego zapewne nauczyła go armia). Za charyzmę. I po prostu za dobre serce.
 
Świetnie oddałeś stosunki między marynarzami i żołnierzami. Cała ta sytuacja z zastrzeleniem albatrosa i następnie rytuał przebłagania Ojca Mórz… Niesamowite i piękne. Mistyczne, głębokie. Wspólne śpiewanie pochwalnej pieśni – wow. A to wszystko na statku, z włosem rozwianym przez wiatr, wrzaskiem ptactwa nad głową i hukiem spienionych fal pod nogami… Czułam się niemal tak, jakbym tam była. I było mi bardzo przyjemnie, a morze jest jedną z rzeczy, których nie znoszę.
 
Też chciałabym poznać skarby, z którymi żołnierze musieli się pożegnać na przebłaganie za grzechy ich i całego świata (nie mogłam się powstrzymać), ale skoro nie ma, nie szkodzi. I tak ta scena jest wystarczająco dobra.
 
Najfajniejsze jest to, że ci bohaterowie są tacy… normalni. Mają jakieś rozterki, jakieś wierzenia, jakieś zabobony – i traktują je poważniej niż własne życie. Ludzkie to bardzo. I fajne. Bardzo porządny kawałek Slice of Life’u i – dla mnie osobiście – miłe zaskoczenie po „Atkinsie”, który wywołał we mnie mieszane uczucia.
 
Sam „Atkins” to naprawdę dobre opowiadanie. „Porządne”, tak bym napisała, jeśli wiesz, co mam na myśli. Wiadomo, Twoje… Nie no, nie będę słodzić (co tam mówiłeś o tych niewolnicach, że ich nie chcesz, tak? Okej, odsyłam harem :P).
 
Przede wszystkim, opowiadanie ma dobrą fabułę i przedstawia poważny problem społeczny i nie tylko społeczny – oto mamy piękny obrazek, jak za pomocą propagandy można ogłupić tłumy. Z tym że w moim odczuciu owe tłumy zostały ogłupione za bardzo.
 
Alberich napisał, że kreacja Mane 6, a przynajmniej jej części, nie jest w porządku. Ja tam nic do nich nie mam. Powiem więcej – według mnie wszystkie panny zostały przedstawione bardzo dobrze, jeśli mowa o „kimś zmanipulowanym przez propagandowe szmatławce”. Podobała mi się również reakcja poszczególnych klaczy – tak, Fluttershy również. Powiem więcej – ona podobała mi się najbardziej. Osobiście widzę ją właśnie jako taką „cichą wodę” i jestem sobie w stanie wyobrazić, że mogłaby wpaść w szał. Zresztą, lubię, kiedy autorzy odchodzą od robienia z niej ciepłej kluchy.
 
Nie podoba mi się natomiast jednostronność tego opowiadania. Nie przekonuje mnie, że wszyscy jak jeden mąż uwierzyli w artykuły szkalujące equestriańską armię, a już tym bardziej w to, że wśród tych ogłupionych znalazła się Twilight. Nie wierzę, że Księżniczki nie zauważyły wcześniej beznadziejnej sytuacji na rynku, że się tak wyrażę, informacyjnym. Same doprowadziły do tej sytuacji, tak po prawdzie. Poza tym, chyba ich priorytetem powinno być zorganizowanie własnej, SKUTECZNEJ propagandy działającej dokładnie w drugą stronę? I jeszcze te wszystkie redakcje przekupione przez wrogie państwa… W Equestrii rządzą Księżniczki. Niemal bóstwa. Nie ma tam demokracji. Wolność słowa? Może być, może nie, zależy od gestii władczyń. Czemu więc te nieprzychylne artykuły się ukazywały? Przecież ten proces musiał trwać, choćby po to, by dotrzeć do tłumów. Nikt nie doniósł?
 
Końcowa reakcja Księżniczek – boska. Taki święty gniew. Coś wspaniałego. Szanowna Celestio, umiłowana Pani Dnia – pełen szacunek za to zachowanie… tylko tak jakby po szkodzie?!
 
W ten sposób Razor Drill stracił nieco mojej sympatii, bo nie przepadam za osobami „tak bardzo pokrzywdzonymi przez los” (w tym przypadku: opinię publiczną). Oczywiście, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce naprawdę, a wiersz, który Cię zainspirował, (niestety) trafnie oddaje ludzką (kucykową) fałszywość. Mimo wszystko uważam, że przesada nie przysłużyła się ani Drillowi, ani żadnej innej postaci w tym opowiadaniu.
 
Przy okazji: możesz mi wyjaśnić, czemu tak dziwnie zapisujesz słowa wypowiedziane przez Księżniczki? Zauważyłam, że robisz to we wszystkich utworach, gdzieś w „The Life and Times…” również mi ten zapis mignął. Czasowniki odnoszące się do władczyń piszesz wielką literą – skąd wziąłeś ten zwyczaj? Z angielskiego? Pierwszy raz się z tym spotykam. Do tej pory moim wyznacznikiem w zapisywaniu słów związanych z kimś wielkim była Biblia – czyli wielką literą nazwy własne, tytuły – generalnie rzeczowniki – oraz zaimki osobowe.
 
Podsumowując: cieszę się, że napisałeś kontynuację. A w następnej części to już chyba regularna wojna, hm?
 
Pozdrawiam serdecznie,
Madeleine
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściany tekstu! Widzę ściany tekstu! Dolar kontent :D

 

Cieszę się, że "Eternal Father" się spodobał - moja radość jest wręcz niezmierzona :D

 

Teraz tak - co do pozbywania się "skarbów", owszem mogłem to opisać. Miałem nawet kilka wymyślonych, ale się na to nie zdecydowałem. Dlaczego? Szczerze mówiąc nie byłem pewny, czy byłbym w stanie opisać to odpowiednio dobrze. Z tego samego powodu w opowiadaniu nie pojawił się zaplanowany wcześniej sztorm - nie czułem się na siłach do zmierzenia z majestatem szalejącej burzy - może w przyszłości.

 

Co do pisowni niektórych słów dot. Królewskich Sióstr z wielkiej litery, to rzeczywiście jest to coś, co przejąłem z angielskiego. Spodobało mi się to, ponieważ czasami idealnie podkreśla majestat Władczyń.

 

A czy w kolejnym opowiadaniu pełnokrwista wojna? Może tak, może nie :D. Już mam wybrane kilka utworów, które będą tytułami kolejnych opowiadań (mam zamiar utrzymać ten zwyczaj) i tak naprawdę stricte wojenny tam jest jedynie jeden. Jednak wierszy i piosenek dużo znam i słucham, więc na pewno dobiorę coś odpowiedniego :D

 

PS: Nikt nie zauważył nawiązania do Szekspira? Szkoda... (Alb, Ty się nie liczysz, Tobie powiedziałem :D)

 

PSS: Ejże! Nigdy nie pisałem, że haremu nie chcę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

W końcu przeczytałem "Pana Atkinsa" i... podobało mi się. W dużej mierze przez wiersz na końcu, jest genialny :) Sama tematyka ciekawa, rzadko (o ile w ogóle) poruszana w fanfikach. Reakcje Mane 6 i mieszkańców Ponyville są oczywiście przejaskrawione, ale potraktuję to jako "alternatywne uniwersum" ;) Całość bardzo "Dolarowa", sprawnie napisana, choć też dość... staroświecko-patetyczna? Nie bardzo wiem, jak to nazwać. Ciekawy kawałek tekstu, jak znajdę chwilę jutro to przeczytam kontynuację.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Tak jak obiecałem nieoficjalnie, przeczytałem (tzn. czytam jednocześnie pisząc tą wspaniałą wypowiedź ) Twoje opowiadanie Dolarze. Boli mnie głęboko w sercu, że pociąłeś kawałki tekstu niczym Jack Rzeźnik tyłek prostytutki, ale trudno. 

 

"Eternal Father, strong to save…"

 

Nie wiem, czy nie jestem w temacie, ale jak na 15 stronicowe opowiadanie, całkiem dużo państw (całe trzy), miejsc itd., wydaje mi się, że to trochę za dużo jak na takie krótki tekst, ale wszystko zostało sensownie i zgrabnie przedstawione, więc nie ma na co narzekać. Ponadto rozumiem, że to był element tworzenia świata, całkiem sprytny. 

 

Dialogi... nie wiem czemu, ale nie podobały mi się. Były nieco sztywne, brakowało w nich nieco polotu dla mnie. Starałeś się pewnie by oddać różne relacje między bohaterami ( męska przyjaźń dwóch starych wyg), ale nie widzę tego. Zahartowani życiem i morzem marynarze rozmawiają ze sobą jakby siedziało dwóch informatyków i gadało przy piwie o pracy. Ponadto największe przekleństwo to... "nie pieprz"? Why? Btw. co robią kobiety w armii, zwłaszcza we flocie...? I nie wiem jak jest w marynarce, ale wojskowi zamiast "Panie Sun Screamer" powiedzieli by raczej "kapralu/poruczniku/szeregowy Screamer". Nie rozumiem skąd tyle grzeczności, a mało żołnierskiego żargonu w tych rozmowach wszystkich. I skoro SS był taki zły na marynarzy, to czemu tak spokojnie im to wszystko wyjaśniał? Nie powinien być nieco... bardziej zły? Rozumiem, że rozmawiał z porucznikiem, ale cóż, z opisu wynikało, że mistrzem dyplomacji i gładkiego języka nie był. 

 

Ogólnie rzecz biorąc - nie jestem fanem opowieści morskich. Jednakże lubię historię z polityką w tle, więc tutaj to wychodzi na zero. Postacie były w porządku, opisy bardzo dobre, liryka, której ogólnie nie znoszę, była na poziomie. Fabuła *ogólnie* była dobrze przemyślana i stworzona, jednakże... w opowiadaniu prawie nic się nie działo.Chociaż nawet nie musiało, i tak się przyjemnie czytało. Więc z czym mam największy problem? Z dialogami. Całkowicie psują mi powiązanie z światem przedstawionym, tzw. "immersion".  Mimo wszystko, opowiadanie przeczytałem i nie żałuje, oryginalność jest warta odnotowania.

 

“Lecz panem Atkins zowią mnie, gdy pora iść na front.” 

 

"Był prawdziwym żołnierzem, uczestnikiem wielu kampanii i na dodatek prawdziwą legendą w swojej elitarnej dywizji..."

Hmm... skoro tak, to czemu jechał sam byle jakim pociągiem i byle jaki plebs mógł go obrażać? Nie powinien mieć szoferów itd., nie licząc jakichś ochroniarzy?  Z tzw. urzędu oczywiście, czy władzy nie powinno zależeć na jego komforcie/bezpieczeństwie? 

 

Btw. obywatele tego kraju byli tak głupi, że nie skojarzyli, że nieprawdziwe informacje ( zwłaszcza takie, których wiarygodność mogą podważyć specjaliści w parę minut ) mogą być rozpowszechniane przez wrogi kraj? I czemu legendarny oficer sam załatwia te wszystkie pierdoły z tą odznaką, skoro mógł posłać jakiegoś swoje zaufanego podwładnego? I co z państwem, które powinno właśnie walczyć z wrogą propagandą?  I rany... czemu Drill jest takim śmiesznym popychadłem w tym opowiadaniu...?

W sumie śmiechłem ze sceny w cukierni... Nie wiem czemu, ale przedstawiłeś PP jak osobę z brakiem jednego chromosomu, a nie dorosłą obywatelkę. Wiem, jaka jest w serialu, ale rany... Twilight, najmądrzejsza, z kontaktami u Celestii też dała się tak omamić...? Dolar pls. 

 

Idąc dalej... no dobra, teraz się zirytowałem. Pierwsza rzecz - RD, o ile wiadomo jaka jest, to jest także honorowa i LOJALNA. Swoim władczyniom, księżniczkom, państwu, sprawie, itd. Więc czemu atakuje jednego z najbardziej zaufanych wojaków Celestii...? Czemu wierzy plotkom o jego kompanii, a nie władzy...? Czemu podnosi rękę na kogoś, kogo powinna szanować, bo tak wynika z jej charakteru...? Dobra, księżniczki chciały szybkiego jego powrotu... więc czemu jechał do Ponyville pociągiem? I sam załatwiał sprawy? Niekonsekwencja... Ale to nic, bo po tym zrobiłeś chyba najgorsze co można było - wprowadziłeś takie deus ex machina, że zacząłem się zastanawiać, czy to nie random. Księżniczki w samym środku takiej wiochy, dlatego, bo krzyczą na jednego z oficerów...? Nie mają wojny na głowie, czy ta sytuacja (wiara w propagandę) nie jest powszechna w tym kraju? I czemu obie, skoro Luna nic tam w sumie nie robiła, pomijając robienie za heralda swojej siostry? Dobra, ale abstrahując od tego... Celestia świetnie Ci wyszła, jak władca, jak ktoś "ponad" śmiertelników, wszystko bardzo dobrze oddane tutaj było. Za to duży plus, bardzo podobało mi się jej odwzorowanie. 

 

Ogólnie - motyw i pomysł na opowiadanie bardzo dobre, to opowiadanie ma wielki potencjał, które według mnie nie zostało wykorzystane. Przez co żałuję, że wykonanie jest mocno średnie. Koniec mnie trochę zawiódł, wierszyk przyjemny, ale spodziewałem się dobrej puenty albo czegoś podobnego, a dostałem banał na końcu. Tak czy inaczej gdyby ktoś mnie spytał, to poleciłbym te opowiadanie. 

Edytowano przez Kervak
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ponadto największe przekleństwo to... "nie pieprz"? Why? Btw. co robią kobiety w armii, zwłaszcza we flocie...? I nie wiem jak jest w marynarce, ale wojskowi zamiast "Panie Sun Screamer" powiedzieli by raczej "kapralu/poruczniku/szeregowy Screamer". Nie rozumiem skąd tyle grzeczności, a mało żołnierskiego żargonu w tych rozmowach wszystkich.

 

Używanie zwrotu "Panie" bierze się z tego, iż tak właśnie mówiło się (i możliwe że mówi dalej choć za to głowy nie dam) do oficerów oraz w niektórych wypadkach do podoficerów w Royal Navy. Dlatego o ile w armii rzeczywiście używano by stopni, to we flocie sytuacje gdzie używane były odmienne zwroty stanowiły codzienność. Naturalnie w czasach wiktoriańskich i wcześniejszych.

 

Skąd kobiety w armii i flocie? Patrząc na skład głównych bohaterek serialu oraz przykład z jednej z moich ulubionych serii książkowych (Honor Harrington) założyłem pełne równouprawnienie tak w armii jak we flocie.

 

Jeżeli chodzi o pewne ugrzecznienie, to nie uważam, że rozmowa dwóch podoficerów musi być wypełniona przekleństwami. Bynajmniej nie odmawiam tej części języka wstępu do moich opowiadań, ale w tym wypadku wydawały mi się... niepotrzebne.

 


I skoro SS był taki zły na marynarzy, to czemu tak spokojnie im to wszystko wyjaśniał? Nie powinien być nieco... bardziej zły? Rozumiem, że rozmawiał z porucznikiem, ale cóż, z opisu wynikało, że mistrzem dyplomacji i gładkiego języka nie był. 

 

Dlaczego tak spokojnie wszystko wyjaśniał? Ponieważ żaden podoficer, który miałby choć ćwierć działającego mózgu nie pyskowałby oficerowi, choćby ten był z zupełnie innej formacji. Instynkt samozachowawczy. Poza tym podkopałoby to autorytet takiego oficera.

 

Odnosząc się z kolei do dużej ilości miejsc i państw - uwielbiam kreować światy, a że te opowiadania pomyślane są jako seria, to mogę w każdym przedstawiać po trochu różnych sytuacji. Albo nieco więcej niż po trochu :D

 

Jeżeli chodzi o dialogi, to z nich akurat jestem zadowolony - widać po prostu nie trafiły w Twój gust :D

 

Teraz co do "Pana Atkinsa"

 

Ostatnio przeczytałem to opowiadanie raz jeszcze i aż się złapałem za głowę - jak ja mogłem coś takiego napisać. Gdybym robił to teraz, to cała scena z Mane 6 byłaby zrobiona inaczej - w tej wersji nie wyszła dobrze. Wręcz powiedziałbym, że wyszła źle (patrząc z perspektywy czasu). Jeżeli chodzi o kreację Ceśki to jestem z niej nadal zadowolony i bardzo się cieszę, że się podobała. Co zaś do wspomnianego Deus ex Machina, to akurat tutaj zrobiłem to jak najbardziej celowo - ot, miałem kaprys nagłego pojawienia się Królewskich Sióstr w centrum Ponyville. Patrząc z perspektywy czasu było to pójście na łatwiznę, jednak pisząc Atkinsa teraz prawdopodobnie zastosowałbym to znowu - ten motyw po prostu mi tu pasuje.

 

No ale cóż, jako że rewrite'ów nie uznaję, to Atkins pozostanie w takiej formie w jakiej został napisany - będzie mi przez to skutecznie przypominał jakie popełniłem błędy i czego się wystrzegać w przyszłości. A przynajmniej próbować :rainderp: Dodatkowo był to pierwszy oneshot jaki zdarzyło mi się w fandomie popełnić, więc gdyby pomyłek w nim nie było to byłbym bardzo, ale to bardzo zdziwiony :D. Tak więc "wykonanie mocno średnie" traktuję w tym przypadku jako komplement, wiedząc, że mogło być o niebo lepiej. Ale cóż... mądry Dolar po szkodzie :D

 

No i bardzo dziękuję za suty i krytyczny komentarz :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Skąd kobiety w armii i flocie? Patrząc na skład głównych bohaterek serialu oraz przykład z jednej z moich ulubionych serii książkowych (Honor Harrington) założyłem pełne równouprawnienie tak w armii jak we flocie.

 

Właśnie tak się domyśliłem, że to zależało od tego, w jakim tonie chciało się napisać opowiadanie. Rozumiem, że tutaj chciałeś oddać sam serial. Osobiście uważam, że to strasznie infantylizuje opowiadanie i nakłada niepotrzebne ograniczenia, ale trudno się z tym kłócić, skoro taki był zamysł opowiadania. Zawsze byłem przeciwnikiem zbytniego trzymania się realiów wcześniej stworzonego świata, ale trudno mi to wytykać jako błąd. Raczej jako punkt widzenia. 

 


Dlaczego tak spokojnie wszystko wyjaśniał? Ponieważ żaden podoficer, który miałby choć ćwierć działającego mózgu nie pyskowałby oficerowi, choćby ten był z zupełnie innej formacji. Instynkt samozachowawczy. Poza tym podkopałoby to autorytet takiego oficera.

 

Ano, ale brakowało mi kapłańskiego... trochę fanatyzmu? Nawet nie jako jawne sprzeciwianie się czy obrażanie rozmówcy, ale coś, co pokaże, że bohatera ta sytuacja przejęła. W końcu ktoś obraził jego boga w sposób całkiem poważny.

 


Patrząc z perspektywy czasu było to pójście na łatwiznę, jednak pisząc Atkinsa teraz prawdopodobnie zastosowałbym to znowu - ten motyw po prostu mi tu pasuje.

 

Też mi się wydaje, że pasuje, ale... brakowało mi jakiegoś uzasadnienia, logicznego powodu dla którego mogłyby być, bardziej zakleszczonego w opowiadanie, płynniej "wsadzonego" tam. Już lepiej by chyba było jakby Celestia "przebrała" się za jednego z tych żołnierzy towarzyszących Drillowi i sama na własnej skórze doświadczyła tego. A potem, wśród blasku fajerwerków i wybuchów, pojawiła się i dała liścia TS. To by było coś.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Zawsze byłem przeciwnikiem zbytniego trzymania się realiów wcześniej stworzonego świata, ale trudno mi to wytykać jako błąd. Raczej jako punkt widzenia.

 

Sam kanonu trzyma się o tyle, że w moich opowiadaniach występują kuce i czasami nawiązuje do wydarzeń z serialu, jednak nie trzymam się tego kurczowo. A akurat motyw równouprawnienia w wojsku bardzo mi pasuje - jak wspominałem jestem fanem serii Honor Harrington, gdzie to jest norma :D

 


Ano, ale brakowało mi kapłańskiego... trochę fanatyzmu? Nawet nie jako jawne sprzeciwianie się czy obrażanie rozmówcy, ale coś, co pokaże, że bohatera ta sytuacja przejęła. W końcu ktoś obraził jego boga w sposób całkiem poważny.

 

Owszem obraził, jednak nie każdy kapłan musi być fanatykiem. Szczególnie jeżeli osoba nim będąca jest inteligentna. A mówiąc szczerze robienie z kogoś, kogo starałam się przedstawić jako niegłupiego zealoty z ogniem w oczach nie bardzo mi pasowało, dlatego zdecydowałem się na nieco... spokojniejszą wersję. Chociaż może rzeczywiście mogłem nieco lepiej przedstawić jego niezadowolenie... Cenna rada na przyszłość - dzięki.

 


Już lepiej by chyba było jakby Celestia "przebrała" się za jednego z tych żołnierzy towarzyszących Drillowi i sama na własnej skórze doświadczyła tego. A potem, wśród blasku fajerwerków i wybuchów, pojawiła się i dała liścia TS. To by było coś.

 

O widzisz i to jest genialny pomysł! Aż żałuję, że na niego nie wpadłem bo z całą pewnością dodałby opowiadaniu smaku i aromatu. Kolejna cenna rada na przyszłość.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Guten Abend, meine Liebe Ponies!

 

W dzisiejszej edycji bólów plota i podróży przez Morze Fanfików ponownie odwiedzimy poletko Herr Dolara. Niestety to edycja niskobudżetowa, bo ktoś ukradł mi moją naturalną złośliwość i wredotę. Bywa. Dlatego będziemy się cieszyć i opływać cukrzycą. Super, nie?

 

Zacznę może od tego, że czyta się to całkiem nieźle, a styl Dolara jest fajny... Dobra, coś odzyskałam z mojego naturalnego stanu i możemy przejść do konkretów:

 

1. Czemu oni aż tak go traktują i skąd ta wroga propaganda jest taka popularna. Czemu te durne kuce z rządu nic z tym nie zrobią? No i serio - przecież to ich żołnierz. Czo te kuce?

2. Mane 6 to idiotki. Dash i Rari jeszcze ujdą, ale cała reszta? Kiepska kreacja.

3. Końcówka to Deus ex machina. Mocno. Nie pochwalam.

 

Podsumowanie - 0/10, tylko na kabanosy!

 

Dobra, to jest po prostu średnie. Ale fajnie się czyta.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years later...

Przeczytałam oba opowiadania, ogólnie rzecz biorąc oceniam je raczej pozytywnie. Podobał mi się użyty język, bogate słownictwo powoduje, że nie znalazłam prawie żadnych powtórzeń. Jeśli chodzi o treść, to z pewnością słuszna jest nauka płynąca z fanfików – zarówno ostrożność w stosunku do przekazu płynącego z mediów, jak i szacunek dla żołnierzy oraz dla wiary/przekonań innych są bardzo istotne. Co mniej mi się podobało, to to, o czym właściwie już wspomniała Cahan (i nie tylko). Zachowanie Mane 6 wydaje mi się przesadzone i nieuzasadnione. Rozumiem, że mogą być pacyfistkami i brzydzić się przemocą, ale jakby na to nie patrzeć, żołnierze walczą na polecenie uwielbianej przez nie Celestii. Czy żadna z klaczy nie wpadła na to, że skoro żołnierze spełniają rozkazy księżniczki, a ona w żaden sposób nie karze ich za tę domniemaną brutalność, to może jednak należałoby się zastanowić przed wydaniem swojego wyroku?

Pojawienie się Celestii i Luny na końcu fika jest moim zdaniem mocno nieuzasadnione, bronienie przez księżniczki zwykłego sierżanta jest trochę absurdalne i nie odpowiada tak naprawdę na pytanie, czemu władczynie nie zajęły się tym problemem wcześniej.

Plus właściwie czemu to sierżant na przepustce zajmuje się dostarczaniem listów? Czy nie istnieje jakaś administracja wojskowa, która byłaby odpowiedzialna za zakładanie punktów poboru?

Jeśli chodzi o drugi fanfik, to myślę, że zyskał on na braku postaci kanonicznych. OCki są przyjemnie wykreowane, a stosunki między marynarzami i żołnierzami ciekawie przedstawione. Nie mam właściwie uwag.

Ogólnie czytając te opowiadania, a także to będące skucykowaniem kawału oraz nawiązujące do Opowieści tysiąca i jednej nocy mam jeden problem. Ciągle odnoszę wrażenie, że to nie tyle opowiadanie o kucykach, co raczej skucykowanie niekucykowego utworu. Możliwe, że tylko mnie to przeszkadza, ale jednak jakoś odbiera mi to część przyjemności z lektury.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkopane po trzech latach! Cuda się dzieją. A może to znak bym w końcu coś tu też dorzucił, hmmm?

 

W każdym razie bardzo dziękuje za komentarz.

Zgadzam się z zarzutem że Mane 6 nie są sobą. I to nie są sobą w słabym stylu - no nic, na przyszłość będę w tym aspekcie bardziej uważał. Co do pojawienia się na końcu Królewskich Sióstr, to planowałem by w tym fanfiku wrzucić motyw Deus ex Machina z pełną świadomością, iż może nie spotkać się on z gorącym przyjęciem, czy nawet zostać uznany za błąd, pomyłkę, tragedię, i inne zasłużone epitety. No ale próbować trzeba, a do popełniania błędów każdy ma prawo :D

 

Jeżeli chodzi o Eternal Father, to tutaj zaczyna to wyglądać tak jak powinno - czyli duża liczba OC, uzupełniana jedynie czasami występem tej czy owej kanonicznej postaci. Która naturalnie może zachowywać się zupełnie inaczej - moje podejście do kanonu jest wybitnie luźne.

 

Natomiast to co @Rarity widzi jako problem, osobiście uważam za gigantyczny komplement. Na zasadzie - zmienić kuce w ludzi i dalej opowiadanie ma sens i trzyma się kupy. Jak dla mnie bomba! Na przyszłość od razu jednak mogę zapewnić iż pojawi się znacznie więcej przynależynych Equestrii smaczków, choćby związanych z szerszym wykorzystaniem cech poszczególnych rodzajów kucy.

 

Raz jeszcze serdecznie dziękuję za komentarz :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...

Powracam do serii z kolejnym ukończonym fanfikiem. Tym razem inspiracją była piosenka "Hey, Brother..." nieżyjącego już pana Avicii. (Tak, każde opowiadanie z serii będzie miało tytuł wiersza lub piosneki. Lub kawałek jej tekstu.) Więcej szczegółów zamieściłem w opisie w pierwszym poście. Jak zawsze dziękuję korektorom za ich mrówczą pracę. I nie zabicie mnie... Zapraszam do lektury, mam nadzieję, że będzie się dobrze bawić i rzucicie jakieś komentarze :D

 

"Hey, Brother"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...