Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

(34)

Wszedłem z pilotem do chatki. Wewnątrz można było zobaczyć wiele rzeczy z mojego dawnego życia. Widać było, że mieszkam sam. Wewnątrz było tylko jedno łóżko, fotel, telewizor, mała lodówka, szafka z whisky, półka z książkami, szafa z garniturami i dwa pistolety w kącie z paroma nożami bez katany ją posiadałem tylko jedną. Pamiątki z dawnego życia. Nie byłem w chacie od pięciu lat. Wszędzie pełno było kurzu. Pilot rozglądał się nerwowo po chacie.

-To, co zabieramy?

-Daj mi chwilę

Skierowałem się do łóżka z pod niego wyciągnąłem kufer. Były tam moje atrybuty malarskie. Ucieszył mnie ten widok.

-Zabierz ten kufer do śmigłowca i nie otwieraj, bo wylecisz w powietrze powiedziałem z uśmiechem. Wolałem przestraszyć pilota żeby zabić jego ciekawość.

Pilot spojrzał nerwowo i zabrał kufer. Skierowałem się do sejfu na ścianie, po czym go otworzyłem. Miałem rację wewnątrz było sporo gotówki, trochę kamieni szlachetnych i nieco złota w postaci naszyjników i łańcuchów i dwóch zegarków. Wszystko spakowałem do okolicznej torby. Zastanawiałem się czy coś jeszcze mogę wziąć jednak nie było sensu. Ubrania już na mnie nie pasowały a jedzenie było dla mnie nie jadalne. Patrząc na kryjówkę zastanawiałem się gdzie będę teraz mieszkał, gdy to wszystko się skończy. W Ameryce nie lubią kuców zabiją mnie bez powodu. No nic później to przemyślę. Uruchomiłem znowu zabezpieczenia i wróciłem do śmigłowca. Powoli zaczęliśmy wracać w stronę bazy. Chwilę rozmyślałem w śmigłowcu będę chyba musiał później napisać do Rarity dawno z nią nie pisałem. A jej ostatni list był nieco dziwny. Cóż zrobię to jak wrócę i przy okazji zrewanżuje się za jej prezent.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Blisko, ale tak naprawdę to mój brat. A klaczkowaty pysk to pozostałość po dawnej dziewczęcej urodzie.- powiedziałem z uśmiechem.

-Weź mi nie słodź, może i mam wygląd jak dziewczyna, ale jestem full man.- powiedział Acro.

-Taaa, ale głos też masz trochę cieńszy, choć nie klaczy, to cieńszy.

-To się tenor nazywa.

-Nie pouczaj mnie, znam się na głosach.

-Taa, jasne. Jak ciotka Tessy przyjechała na święta, to pytałeś, czemu zjadła wujka.

-Miałem 5 lat, a ona miała głos jak facet, więc mnie nie drażnij.

-No dobra, odwdzięczę ci się za to, że mnie wskrzesiłeś.- obaj się zaśmialiśmy i przybiliśmy broohof'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(34)

Doleciałem w końcu do bazy. Pilot pomógł mi zabrać rzeczy do pokoju. Po czym wrócił do swoich zajęć. Gdy zostałem sam poczułem przeszywający ból w okolicach rany postrzałowej. Szybko wypiłem kolejną porcję lekarstw. Wkurzało mnie, że nie widziałem, kto mnie postrzelił w czasie ataku przynajmniej wiedziałbym, kogo szukać o ile jeszcze żyje. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić dalej może napisać ten list do Rarity? Ale nagle spojrzałem na swój kufer. List może jeszcze chwilę poczekać. Muszę zrobić coś żeby się nieco uspokoić ustawiłem płótno, po czym wyciągnąłem farbę i pędzel. Chwile pomyślałem postanowiłem się skoncentrować mój róg otoczyła czerwona energia udało mi się za jego pomocą podnieść pędzel. Coraz lepiej nad nim panowałem. Jak go opanuje całkiem to będzie lepszy od dłoni pomyślałem. Po czym wziąłem się za malowanie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nekromancja? Ranisz mnie posądzając mnie o coś takiego. Użyłem pewnej sztuczki której nauczył mnie przyjaciel. Kucykami jesteśmy obydwaj, bo zaklęcie tworzy duszy ciało na wzór rzucającego czar, ale pozostawia ważniejsze szczegóły i wszystko inne takie jak było. A nie widziałeś go dlatego, że tylko ja mogłem się z nim kontaktować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(napisałem, cofnij się kilka postów dalej)

Spojrzałem na Acro i powiedziałem telepatycznie:

-Może lepiej nie mów mu o magii niebytu.

-Czemu niby? Niech będzie wtajemniczony.- odpowiedział w myślach Acro. Jako, że użyłem tego zaklęcia, mogłem z nim rozmawiać telepatycznie.

Edytowano przez Lightning Energy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomieszczenie w którym przybywał Cel

 

A tym celem okazał się jakiś dowódca Royal Navy który jest w Francji na urlopie, w jego gabinecie już stało dwóch żołnierzy w garniturach z karabinami Ak-74 w rękach celując w drzwi.

 

Willa Kistiana

 

Kristian siedział wygodnie na fotelu, najgorsze w jego życiu będzie niedługo. Dostanie skierowanie do US Navy na dowolny okres czasu, według ekspertów nie umie dowodzić flotą. Dla wielu to jest finezja dowodzenie marynarką a nie zwykłe wydawanie rozkazów, dlatego lekko się przeraził.

- Boże, dlaczego to mnie musiało spotkać... - Powiedział do siebie chowając twarz w dłoniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[36]

Nie podobało mi się to, co zastałem. Po terrorystycznym ataku i kilku metaforycznych burzach, jakie przetoczyły się przez Polskę duch braterstwa począł znikać. Ludzie bali się o jutro. Na dodatek nastąpiło zbliżenie z jedną z zaangażowanych w konflikt organizacji, FOL, jeżeli Ihor dobrze przekazał mi nazwę. Cóż, tego akurat nie traktowałem jako złe wieści, przynajmniej nie aż tak bardzo złe, jak reszta. Dotąd nie chcieliśmy się w żaden sposób wtrącać, a tylko nieść pomoc. Tylko, że ostatnie wydarzenia dowodzą, iż tak się po prostu nie da. Nie można stać z boku, zachować neutralności, nawet, jeśli chce się pomagać wszystkim. Trzeba się było na coś zdecydować. POZ? Nie, oni są winni naszym najbardziej palącym problemom. Kto, stojąc na straży pokoju, posuwa się do sprawiania innym bólu? Wciąż miałem przed oczyma konwulsyjnie powykrzywiane kucyki pod prysznicami. Pozowcy odpadają, są kłamliwi, pewnie mają ukryte cele. W końcu to oni najbardziej zyskują na rozroście bariery. RFL? Gdzie tam! Każdy już wiedział, kim byli i co chcieli osiągnąć. To oni pokłócili Polaków i sprowadzili tu Rosjan. Gazowali kucyki. Więc zostawał Front Obrony Ludzkości. Oni też mieli nie najlepszą reputację, właściwie to nie było wiadomo o nich nic naprawdę pewnego. Przynajmniej mi nikt nie mógł udzielić informacji. Ostatni dzień, jaki sobie przyznałem na skok w brutalną rzeczywistość powoli mijał. Wiedziałem jedno. Samemu nie zdziałam za wiele, będę potrzebował jakiejś pomocy. Zajęta własnymi sprawami Polska nie może wiele dać, nie mogę też wymagać od ludzi, którzy szukają schronienia w zajętej przez nas dawnej bazie RFL.

 

Postanowiłem. Jeszcze dziś poproszę Ihora o to, by posłał kilkunastu czy kilkudziesięciu, zależy, ilu się uda, Ukraińców do okolicznych wsi i miasteczek, aby postarali się zająć jakieś pustostany i tam porobić prowizoryczne schroniska dla ludzi, którym się nie poszczęściło. Czy to bezdomnych, ale chcących pracować, czy to uchodźców, czy kucyki, które wyrzucono z domów. Tak. Im też trzeba pomagać, nie zawsze przemiana zaszła z ich winy. Do tego może uda się namówić paru naszych do pomocy w miejskim szpitalu, na Słowackiego. Być może w zamian tamtejsi lekarze podzielą się lekami. 

 

Zrobiłem, co do mnie należało, uznałem się za częściowo "oczyszczonego" z zaniedbania. Przyszło mi to jednak z dużym trudem. Musiałem uważać, by nie wziąć na siebie zbyt wiele na raz. Inaczej przypuszczalnie nie wytrzymam. Powoli, drobnymi kroczkami, a może uda się odnaleźć właściwą drogę w tym pogmatwanym świecie. Znów poszedłem się przejść, żeby trochę odpocząć, ale tym razem po najbliższych ulicach miasta. Przypadkiem zawędrowałem pod biuro ponifikacyjne. Było zamknięte. No tak, przecież zwinęli się, kiedy grunt zaczął im się palić pod nogami. Kiedy wróciłem, znów zwróciłem się do wypróbowanego przyjaciela z ostatnią na dziś prośbą. Niech jakoś skontaktuje sięz tym całym FOLem i wybada go. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie do końca rozumiem ten znaczek. Jednak jestem pewien, że się jeszcze dowiem. Co do magii niebytu, to mogę ci pokazać to miejsce. Chcesz?- spytałem się Michaela.


Acro spojrzał na mnie i powiedział w myślach:

-A ty jesteś pewien, że możemy mu pokazać niebyt?

-Sam mówiłeś, że wygląda na godnego zaufania.

-Wiem, ale to to chyba za dużo.

-Nie przejmuj się, będzie dobrze. Znam Michaela i wiem, że pary nie puści.

-Mam nadzieję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Nie zapominaj o dowodzie zabicia)

 

- Jestem admirałem Royal Navy Jej Królewskiej Mości! Nie możesz mnie tak zabić, będziesz ścigany potworze! - Wykryczał z frustracją w stronę kuca.

 

Willa Kristiana

 

- Kurna, jeszcze dwie godziny i jadę. Cud że mam zaufanych zastępców, cóż US Navy nadchodzę! - Powiedział do siebie pakując najważniejsze rzeczy, szybko spojrzał na zegarek i wrócił do swego zajęcia.

Na jego szczęście zdąży coś przekąsić, wyjął z szafki Lay's o smaku paprykowym i zaczął je jeść. Jego ulubiona przekąska czyli chipsy, tego nic mu nie odbierze oprócz księżniczek i złośliwych dowódców.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Pokażę zaraz.- wyciągnąłem z grzywy kredę i zacząłem rysować symbole oraz szeptać inkanteację. Od razu po zakończeniu przenieśliśmy się wszyscy do zamku w którym był Dimendion.

-Witaj Austin, kim jest ten człowiek ze źrebakami?- spytał władca Niebytu wskazując na Michaela.

-Mój przyjaciel, Michael. Chciałem, żebyście się poznali.

-W takim razie miło mi poznać.- powiedział Dimendion i wyciągnął przyjaźnie rękę do Michaela

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Śpiesz się i go zabij!)

 

Cel wyciągnął z kieszeni pistolet i z niego wycelował w kuca.

- Odsuń się bo zginiesz! - Wykryczał.

 

Willa Kristiana

 

Kristian czekał zniecierpliwiony na pegaza, trochę go nie ma. Kolejny zaginął w akcji, już miał przyszykowane walizki na podróż. Ech, to będzie ciekawe przeżycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Świetnie! - Powiedział rzucając przed pegaza skrzynkę ze złotem. - Jak chcesz to zostań bo ja jadę na jakiś czas do USA czy gdzie indziej. - Powiedział i poszedł w stronę lotniska szybkim krokiem. - Mam co do tego złe przeczucia - Powiedział do siebie, przyśpieszając kroku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyk zaczął coś kreślić. Co on znowu robi? Kiedy skończył zrobił coś i ja i źrebaki znaleźliśmy się w dziwnym miejscu. Ujrzałem że ktoś siedzi na tronie. Szczęka mi opadła. Źrebaki zaczęły się lekko bać.

- I gdzie ja teraz znajdę herbatę by ją wypluć? - Humor nadal mi dopisuje. Tajemnicza postać podała mi rękę. Uścisnąłem ją. - Miło mi cię poznać. Jestem Michael Tincidunt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Combot stanął za pegazem patrząc na niego, po podwórku kręciło się kilku żołnierzy z karabinami w pogotowiu. Do pegaza podszedł starszy mężczyzna.

- Proszę pana, pan Kristian poinformował mnie że masz się czuć jak u siebie. Może skorzystasz z fotelu do masażu i coś na przekąske zjesz? - Zapytał.

 

Lotnisko

 

Kristian skierował się do odrzutowca, miał rezerwację to było dla niego ułatwienie. Samolot szybko wystartował, za dwie godziny będzie na miejscu.

 

Godzinę później

 

No to było dziwne, zamiast do USA lecieć samolot wylądował na USS Constitution. Ten ogromny lotniskowiec służył za jedną z głównych baz US Navy, Kristian wyszedł ze swoim bagażem szybko stając się głównym obiektem zainteresowań.

Teraz czekać na jego nowego dowódcę, będzie ciężko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...