Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/13/14 w Posty
-
Hurr durr, Avan odpowiedzią na wszystko.2 points
-
Nie do końca powróciliśmy. My Little Konwent i Pony Con-Gress to w tym roku będą 2 osobne imprezy. MLK jest wydarzeniem mobilnym, którego każda edycja będzie organizowana we współpracy z lokalnymi fandomami (w tym roku śląsk), a PCG to będzie event na skalę międzynarodową, organizowany przez ekipę krakowską.1 point
-
Czas na kolejną paczkę requestów. Jeszcze raz zmierzyłam się z Naji, tym razem poeksperymentowałam i spróbowałam swoich sił długopisem. Wykonałam też OCkę Ryś Raindrops. OCka Boba ciągle czeka na właściciela, który potwierdzi [albo i nie], czy mu taka pasuje...1 point
-
Stosunkowo nietrudne do zrobienia nawet Ogólnie fajna replika, chociaż ja w AK preferuję kolbę składaną na bok ("stalowy trójkąt" jak w moim dawnym RK-02 Albo taka od Tantala też jest super). Stałe czy M'kowe - eee... Już mniej mi się podobają1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Przeglądałem sobie airsoftphotos i znalazłem coś ciekawego... Znalazłem naprawdę ciekawie wyglądające AK ( pomijam tą kolbe bo za to właściciel powinien być przybity do ściany za przyrodzenie ). Podoba mi się... podoba mi sie i to to bardzo... Plus szyna nad deklem zamiast na jaskółczym ogonie... Może uda się przerobić czarnulkę1 point
-
Czy ja wiem żeby to był aż taki problem, że musiałeś tu o nim pisać? Zauważ, że rodzice większości z nas w naszym wieku ganiali za piłką i siedzieli na trzepakach. Informatyka była w powijakach, mało kto słyszał o czymś takim jak 'komputer', a fakt, że za 20 lat każdy będzie miał w kieszeni telefon wydawał się po prostu nierealny. Nie możesz ich winić za to w jakich czasach się urodzili. Z drugiej strony też nie musisz być omnibusem, ale zważając na rzeczywistość w której żyjemy - dzieci znają się na informatyce lepiej od rodziców - oni idą z tym bezpośrednio do Ciebie. Jeżeli nie jesteś w stanie im pomóc to po prostu to powiedz lub... wpisz problem w Google Kiedy moja rodzicielka sprawiła sobie nowy tablet, a mnie doprowadzało do frustracji jej ciągłe pytanie się o dość prozaiczne [z mojego punktu widzenia] rzeczy, to usiadłam z nią i krok po kroczku tłumaczyłam obsługę podstawowych funkcji. I czy Twoi rodzice nie mogli kupić bardziej pospolitych urządzeń tylko od razu rzucili się na Srajfony? :I Pomimo dość sporej zmiany na przestrzeni lat ja nadal uważam, że telefon - jakkolwiek zaawansowany technologicznie by nie był - służy przede wszystkim do dzwonienia, reszta to dodatki. No i coś raczej oczywistego: u Fapple płaci się za jabłuszko na obudowie, nie za urządzenie.1 point
-
1 point
-
OK, trochę zakurzone, ale nie mogę przejść obojętnie. Mam to samo. Ba, po jakimś czasie doszedł do tego drugi alkoholik. W 2008 matka przeszła ciężki zawał. Następny będzie ostatnim. Podstawa - zero stresu. Próbowałem wszystkiego. Każda instytucja mówiła to samo: dopóki sam nie zechce to my nic nie zrobimy. A ojciec? Przyjedzie policja i jeszcze mają pretensje, że do tak "błahych" spraw wzywają. No jakby wbił jej nóż między żebra to by było coś! A to? Kłótnia? Pfff... A tak na serio to powiem krótko - walcz, walcz i jeszcze raz walcz. Nie dosłownie. Zacznie szaleć? Dzwoń na policję. Może i nie mogą nic zrobić, ale po X telefonach coś się zacznie dziać. Masz do tego prawo. Niech przyjadą i 100 razy - to ich obowiązek. Prawda jest taka, że dla wielu alkoholików od rodziny ważniejsza jest reputacja na osiedlu. "Toż to taki porządny chłop, na rodzinę zarabia..." Ja popełniłem ten błąd, nie robiłem nic. I mam co mam. Dwóch alkoholików... Aha, jeden właśnie śpi w swoim pokoiku. Na dzień dzisiejszy wiele osób pyta dlaczego jestem taki wyciszony, wycofany, zamknięty w sobie... co mam im powiedzieć? A neurolog podejrzewa, że uzależniłem się od jednego z leków... Życie jest piękne. Polska to kraj w którym alkoholik ma większe prawa niż osoba współuzależniona. Wiem coś o tym.1 point
-
W moim odczuciu, w przedstawionym przez ciebie przykładzie brakuje pewnej rzeczy - pokazania możliwego rozwiązania palącego problemu. Skoro rzucamy postulat, powinniśmy przy okazji zaprezentować argument za tym przymawiający, czyż nie? Nawet jeśli ty się mylisz albo wysuwasz błędne założenia, możesz mimo to przemówić do rozsądku krytykowanego np. "Zapisujesz dialogi w niewłaściwy sposób, weź jakąś książkę i sprawdź jak to powinno wyglądać. Nie stosujesz opisów, co źle wpływa na odbiór fanfika. Fabuła jest nielogiczna, źle rozwinięta. Postacie są zbyt potężne. Ćwicz dużo, a wysiłek na pewno się opłaci." na: "Powinieneś poważnie poćwiczyć nad konstrukcją dialogów. W Internecie można znaleźć wiele ciekawych artykułów dydaktycznych i nie tylko. Sprawdź rozwiązania zastosowane w tym linku - http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/ Drugą rzecz, na jaką powinieneś zwrócić uwagę, to przede wszystkim brak podstawowych opisów terenu. Jeśli planujesz stworzyć scenę walki pomiędzy Celestią a Hoofdykańskim Separatystą, powinieneś przedstawić przy okazji pole bitwy. Dobrym rozwiązaniem jest napisanie starcia widzianą z perspektywy jednej postaci, wtedy prościej jest zobrazować wszystkie toczące się w międzyczasie wydarzenia. Jeśli ucieka pod skałę przed dezintegrującym promieniem, to niech od razu zacznie się rozglądać za drogą ucieczki/odwetu i już masz możliwość wprowadzenia krótkiego opisu dotyczącego całej sceny. Im lepszy i elastyczniejszy opis podczas wartkiej akcji, tym większą frajdę możesz sprawić czytającemu. Ciekawą książką, opisującą teren walki na nieznanym czytelnikowi terenie, jest chociażby Klucz do Rebeki Folleta (o ile oczywiście lubisz powieści sensacyjne osadzone w klimatach drugiej wojny światowej o szpiegu i żołnierzu). Ponadto nie wydaje ci się, że miejscami popełniasz kilka błędów logicznych? W pierwszym rozdziale piszesz, że <wstaw cytat>, a później (piąty rozdział) wskazujesz na coś zupełnie odwrotnego <potwierdzający cytat>. Zwróć uwagę na rozbieżność tych obu elementów. W międzyczasie nie tłumaczysz zaistniałych zmian, przez co czytelnik może się poczuć zagubiony. [O ile oczywiście autor potrafi zrekompensować tę dezinformację w odpowiedni sposób. Są opowiadania bazujące na dopowiedzeniach, inne już niekoniecznie.] Na sam koniec pomyśl trochę nad balansem postaci. Potrafię zrozumieć ich ogromną siłę i drzemiacy potencjał, ale antagonista pozbawiony wad jest nierealny, a co za tym idzie - czytelnik nie potrafi się z nim zintegrować, ani tym bardziej nie wzbudzasz zainteresowania takim bohaterem. Pokaż, że nawet taki wszechmocny kucyk popełnia rażący błąd albo źle wylicza siłę rzucanego zaklęcia. Czasami lepiej, jak nie wszystko idzie zgodnie z planem - wtedy możesz przedłużyć cały rodział o dodatkową, niespodziewaną scenę." Wracając do hejtowania - mimo twoich zapewnień, w tym artykule zaznaczenia tego i tak mi brakuje. Wybacz, po prostu moje widzimisię ^^ Cóż, w takim razie poczekam cierpliwie na kontynuację. Pozdrawiam1 point
-
Drugi "problem" jest nim pewnie o wiele bardziej dlatego, że społeczeństwo uważa to za wadę, a nie dlatego, że to rzeczywiście jest jakiś problem. Chyba, że tobie to przeszkadza w czymś, ale nie widzę w czym by mogło. Ja wprawdzie jestem wygadana i rozbrajam obcych szczerością, ale tak jak ty czuję się źle na domówkach i imprezach. Ale skoro nie ma tam niczego wartościowego dla takich ludzi jak my, nie mamy z tego frajdy i pewnie jeszcze dochodzi potem poczucie zmarnowanego czasu, to po prostu trzeba pogodzić się z faktem, że to nie dla nas i znaleźć sobie inne formy interakcji z ludźmi. Jedynym problemem jest to, że lud z imprez nigdy nie będzie miał okazji poznać jacy jesteśmy fajni, wiec to oni tracą, ale to i tak nie towarzystwo dla nas, więc ponownie... nie ma problemu. Dlaczego więc piszesz "niestety chyba nigdy nie pójdę na żadną wielką imprezę"? Jeśli to nie jest odpowiednie dla ciebie to powinieneś się cieszyć, że nie pójdziesz, bo chodzenie tylko by sprawiało, że czujesz się niekomfortowo. Jaki sens? To nachalność społeczeństwa jest problemem, a nie twój gust do spędzania wolnego czasu. Jedyne "niestety" w takiej sytuacji, to ekstrawertyczny motłoch do którego nie dociera, że dla niektórych głośne imprezy nie są w żaden sposób fajne czy wyzwalające i trzeba to często tłumaczyć każdemu z osobna, a większość ma taką blokadę na mózgu, że to do nich nie dociera. Wtedy zwykle pytam jakim cudem nie sprawia im wielkiej frajdy spędzenie kilku dni z rzędu na czytaniu jakiejś mega serii książek fantasy i przez kolejne 10 minut palę głupa w ich stylu, czyli "no ale jak to, nie uważasz, że to super zabawa? To jakie ty masz rozrywki w życiu? ". Dopiero wtedy zaczyna do nich mgliście docierać, że pojęcie dobrej zabawy jest względne. ...mgliście. -.-"1 point
-
Chmmm... Moja ulubiona postać? Oczywiście jest to król Sombra. Jest on jedyną postacią która w całym tym dość dziwnym uniwersum w jakiś sposób wydała mi się zła. Reszta była nazbyt dziwna (Discord) lub zbyt słodko milusia (Luna i Chrysalis) aby dorównać mym wysoko postawionym oczekiwaniom. Niestety również i sam Sombra ledwie haczy o dolną poprzeczkę by stać się bardzo lubianą przeze mnie postacią, jednak jest jedynym który wspiął się tak wysoko... A najbardziej nie lubiana? Moles... Troles... Celestyna... Dlazego? Oto dlaczego:1 point
-
Rysowałem, rysowałem... i wyszedł bardziej wilk Jest to jeszcze szkic więc możesz powiedzieć co mam zmienić. Mogę nawet narysować odnowa jeżeli to ci się nie do końca spodoba. Źródło światła (księżyc) w lewym górnym rogu jest mi głównie potrzebny do cieni (cień na czarnym ) i mam zamiar go usunąć, chyba że chcesz aby został. Pokazuje ten szkic głównie abyś powiedział co ci w nim nie pasuje i co zmienić, w końcu ty tą postać wymyśliłeś i lepiej wiesz jak wygląda. Wiem że słabo widać ale w końcu to szkic, zrobiony tak aby łatwo dało sie wymazać. Jest w załączniku (chyba) Daruj tableta na górze1 point
-
Dobra, Cahan nadrabia zaległości : 1.Rainbow Dash z derpem Całościowo obrazek mi się bardzo podoba, szczególnie mordka śliczna . Brakuje drugiego skrzydła, powinno być widoczne z tej perspektywy. Za szerokie udo, źle osadzone. Tylne nogi są zaś zbyt prostokątne. Fajne grzywa i ogon. 2.Fluttershy Fajna, ale wygląda trochę jak facet. 3.Applejack Najbardziej podoba mi się jej ucho . Oczy też są niezłe. Mordkę ma trochę krzywą, a kontury grzywy mogłyby być ostrzejsze. 4.Pinkie Siedzi trochę nieanatomicznie- tylne nogi, a konkretnie kopyta i pęciny. Pysk też jakoś mi nie pasuje. Za to drogowskaz mi się podoba. 5.Twoja nowa OCka EPIC! Ale znowu ma za szerokie udo. No i brak drugiego skrzydła, a to które jest, jest za cienkie i za słabo rozbudowane. Super buty i kopyta. PS: Twoja Flying Chocolate jest gotowa1 point
-
1 point
-
Atlantis podał swe wymagania, kula przetrawiła informacje. Kuca zdziwiło, że zamiast długich obliczeń i pojawienia się konstruktu kula od razu podała raport. Brak danych, aby opracować wykrywacz artefaktów, potrzeba manualnego wprowadzenia schematu działania. Możliwość lotu do spełnienia Długi lot wymaga dużego pokładu energii możliwe rozwiązania w systemie: magiczny rdzeń energetyczny, kontrola osobista i transfer mocy Odporność na warunki pogodowe częściowo uzależniona od zapasu mocy, niemożliwa do określenia na tym etapie projektu Jeśli chodzi o pojedynek Twój Tomku z Plaugem to możne on przybrać kilka wersji: Oryginalnie, jeśli byłaby to walka w złości na śmierć i życie to za każdy cios, tak jak w normalnej walce musiałby być wykonywany test (czyli wymagana moja ingerencja). Jednak jeśli gracze są świadomi realizmu to można zaufać Wam i jeśli podejmiecie decyzję ,że poradzicie sobie bez rzutów, tak aby obie strony były zadowolone, to ja się zgadzam. Trzecią opcją jest skopiowanie pomysłów magicznych pojedynków (tutaj tak nie do końca magicznych) i utworzę temat w poddziale RPG, gdzie przeprowadzicie słowne starcie (głosy publiki rozstrzygną, kto wygrał) Jeśli macie zamiar się pojedynkować proponuję szczegóły rozstrzygnąć na PW. Masked kontynuował medytację. Chciał jak najsilniej uodpornić się na magię światła. Jego myśli zagłębiły się w jej istocie. Była trudna do zdefiniowania, ale stanowiła częściowe przeciwieństwo jego magii. Zatem jedna niwelowała drugą najlepiej. Chodziło w tym wszystkim o moc, której on na początku ma więcej z racji prostszego sposobu jej zdobywania, jednak w przypadku starcia z magiem światła o wiedzy pozwalającej mu osiągnąć odpowiedni poziom zaczynał się problem. Mrok był jakby magią energii pustki, ona pochłaniała, pragnęła i zarażała tym wszystko, niszcząc i wynaturzając. Magia światła była jakby pełnością, szczytem naładowania cząsteczek energią i dlatego przy styku tych dwóch sił wzajemnie się niwelowały. Masked był pewny jednego: im dłużej rozmyślał tym mniej miał pomysł na jakąś bardzo skuteczną metodę obrony poza tymi konwencjonalnymi, które będzie ciężko utrzymać i w wypadku pojedynku będzie liczyć się rzeczywista siła maga. Jednak człowiek zdobywał także wiedzę, ona wzbogacała go i dawała mu profit w przypadku, gdy świetlisty młokos nie będzie wiedział z czym ma do czynienia. Masked zauważył, że obie te magie w swej naturze może nie są tak niszczycielskie jak np. magie żywiołów (choć potrafią być) to mają o wiele większą siłę przebicia, bo o ile tamte korzystają z cząsteczek częściowo naturalnych, nienaładowanych magią, to magia światła i ciemności stanowiły czystą energię w jej ujemnej, bądź dodatniej formie. Człowiek podejrzewał, że wśród i jednej i drugiej szkoły znajdą się zaklęcia o przeciwnym naładowaniu od tych zwyczajowych, co wskazywało na wielki stopień korelacji tych dwóch pozornie przeciwstawnych sił. Być może Masked mógłby pokusić się o stwierdzenie, że wyszkolony mag ciemności byłby w stanie ujarzmić magię światłości i na odwrót, gdyż główną różnicą było pozyskiwanie tej mocy, a przecież zarówno w późniejszych zaklęciach magii światła wymagana jest skomplikowana inkantacja i występuje przyzywanie konstruktów magicznych, tak i w magii ciemności potrzebna jest później rozległą wiedza. Dalsze rozmyślania jednak przerwała mu Dakelin, gdy jej odpowiedział, nie mógł odnaleźć wątku i jego postępy w rozmyślaniach się skończyły. Nick wyszedł z gabinetu Shadow, a jego miejsce zajął Rocky. Przywódczyni nawet nie drgnęła widząc alikorna, który wwalił się jej do pokoju. Spojrzała tylko na niego, wysłuchała i odrzekła: - Można, lecz za pół godziny zaczynamy akcję, wypada już wszystko dopinać na ostatni guzik, bo zbiórki są za 15 minut. Czego chcesz? Yellow z Thermalem ponownie weszli do kuli. Mag uważnie przyglądał się całemu projektowi, w końcu po kilku minutach namysłu odrzekł. - Pomysł zaiście genialny. Taki magiczny konstrukt zapewni nam wiele profitów. Jeśli udałoby nam się kontaktować z dowództwem w trakcie lotu, stanowiłoby to cenne źródło informacji o ruchach nieprzyjaciela. Jedyne co rzeczywiście niepokoi to siła czarów wroga. Nie wolno nam jednak rezygnować z tego smoka. Dzięki Tobie wiem już gdzie jest moje miejsce w tej bitwie. Bałem się walczyć w pierwszej linii, a prowadząc atak na koszary nie wykorzystałbym w pełni potencjału magicznego. Kuce poradzą sobie pod przywódtwem moich kolegów. Lecę z Tobą... oczywiście jeśli się zgodzisz. Skupię całą swą energię na tarczy ochronnej, a Ty pokierujesz lotem i atakami. Nie będę w stanie Ci pomagać, bo będę w czymś w rodzaju medytacji, ale zapewni to o wiele lepszą odporność i mamy szansę długo polatać. Aktualnie to jedyny pomysł, który przychodzi mi do głowy, który zagwarantowałby dość dużą żywotność smoka, przy niskim zaangażowaniu. - Yellow mówiąc to wszystko uśmiechał się, a w jego oczach płonął ogień entuzjazmu i żądzy przygody. Rebon doszedł do zbrojowni, która byłą teraz w głównym holu. Pomocnicy Solida uwijali się rozdając z wielkich skrzyń rozmaity oręż od mieczy po zbroje. Po drodze alchemik przeszedł przez salę żołnierzy Green Sparka. Od razu było widać, kto stanowił elitę sił rebelii. Części jego wojów miała stare zbroje gwardii królewskiej, niezrównane pod względem jakości wykonania i siły pancerza, jeśli brać pod uwagę podziemie, a inni wykonane tutaj w kuźni zbroje półpłytowe i ćwierćpłytowe. Oddziały Grima były trochę gorzej wyposażone, bo część dostała kolczugi, a pewna ilość musiała zadowolić się zbrojami skórzanymi. Do skrzyń tłoczyły się ogromne kolejki. Jednak alchemik w końcu dobrną i otrzymał pancerz kolczy. Nie był to szczyt marzeń, ale zawsze jakaś ochrona, jak na warunki konspiracji to wręcz bardzo dobra. Do Grima podszedł Green. Wystawił kopyto w geście pozdrowienia i przemówił głosem chłodnym stanowczym i pewnym. Gdyby ktoś stał z boku pewnie zaśmiałby się, gdyż tony obu ogierów miały prawie ten sam wydźwięk, co nie zdarzało się zbyt często. - Jako dowódca naszych najliczniejszych oddziałów nie możesz latać z gołą piersią, jak bezmózgie potwory z lasu. Dlatego przyniosłem Ci prezent. - tu skinął kopytem i podeszło dwóch wojów z jego oddziału. Nieśli bardzo ładny, matowy, srebrno-miedziany pancerz półpłytowy na korpus i kopyta. Hełm także znalazł się w komplecie, lecz nie była to zasłaniająca widoczność obudowa głowy, tylko lekki, choć stalowy, hełm dowódcy. Po bokach zwisały mu kolcze narzuty na kark. - Jest Twoja - skwitował Green. Gdy Animal zaczęła mówić o swym rozumieniu zwierząt doktor, pojmując poufność wypowiedzi oddalił się i zajął noszeniem zaopatrzenia medycznego, tak, ze Sandstorm nawet nie musiała prosić go, aby się oddalił. Gdy do skrzydła przybiegła Dakelin, lekarz od razu się nią zainteresował. Na jej pytania odnośnie leków odparł. - Masz pozwolenie od Shadow na uszczuplanie zapasów medycznych? Jednak po reakcji Sandstorm nieopodal, wywnioskował, że najprawdopodobniej dziwna humanoidalna postać działa na własną rękę. Wstrzymał się więc z dawaniem następnych informacji. Gdy jednak Dakelin zemdlała Healing Breeze podbiegł do niej i położył ją na łóżko. Potem zaczął badać. - Co się ostatnio dzieję, że tak wszyscy mdleją? - Powiedział na wpół do siebie, na wpół do innych. Lekarz był teraz zajęty, więc Animal mogła się przemienić. Szansa na to, że doktor zobaczy to, w trakcie zajmowania się Dakelin była minimalna. Breeze rzucił tylko odpowiedź na pytanie Sandstorm: - Nic nie wiem, ani osobiście, ani, że ktoś inny wie. Jednak w tym stanie to coś nie może stąd wyjść. Unieruchomimy to do czasu aż się ocknie i powiadomimy Shadow. Ogier machnął kopytem, aby któraś z pielęgniarek poleciała do dowódczyni dowiedzieć się co robić, a sam delikatnie, choć stosunkowo mocno przywiązał Dakelin do łózka i zaczął dobierać leki, mające przywrócić jej świadomość, po czym podał dożylnie. - Niedługo powinna być przytomna - oznajmił. Obwieszczam oficjalnie, że do rozpoczęcia akcji pozostało pół godziny, a później armagedon. Kończcie swoje sprawy, budujcie smoki, zmieniajcie zbroje, gadajcie itp, bo później nie będzie na to czasu. Jak wszyscy skończą wykonywać akcje oficjalne (bądź jeśli będą one przeciągane baaaardzo dłuuugo) to odpalamy powstanie.1 point
-
1 point
-
Chwalenie chęci i pomysłu to podświadome wbicie noża w plecy. Tylko krytyka i porządne wytknięcie błędów może odnieść skutek. W ten sposób się odróżnia dobre prace od tych, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.1 point
-
Spokojna kraina jawiła się w świetle słońca. Na wzgórzu stał człowiek w płaszczu, ciemnym kapeluszu i napierśniku płytowym. Obserwował te dalekie lasy i pola, niegdyś tak spokojne i pełne światła. Teraz zaatakowane przez najeźdźcę. Ten wypacza ziemię, niewidzialnie wyniszczając wszystko co dobre. Postać majestatycznym ruchem wyjęła sterczącą z ziemi pochodnię. Pora odwetu się zbliża. Nadszedł czas wyrównania, braku litości, zniszczenia wroga, puki jest jeszcze słaby i zanim podkopie wspaniałość tej ziemi. Ogień na pochodni migał nierówno zapowiadając rzeź. Po chwili zza gór wyłoniło się powoli kilka tysięcy jeźdźców, a każdy z pochodnią. Z oddali dał się słyszeć odgłos warczenia silników. Potężne siłowniki zaczęły chować żelazne podpory pojazdów, unoszonych napędem antygrawitacyjnym. Błękit płomieni z wylotów silników buchał złowieszczo. Czarne obszerne kabiny skrywały setki mścicieli. Niebo zostało poprzecinane smugami przelatujących pojazdów. Osoba na wzgórzu obserwowała spokojnie, jak na kolejne wioski spada piekło. Wszystko w około płonęło. Na tle zachodzącego słońca zaczął się koniec wszystkiego co zagrażało spokojnej niegdyś krainie. Wielkie płomienie przysłaniały horyzont. Postać dosiadła konia i unosząc pochodnie poprowadziła swe oddziały w piekło, by paliły i mordowały, by były bezlitosne, przyszłą pora odwetu,przyszedł czas Oczyszczenia. Wkracza Inkwizycja. A tka mi się spodobało dać fabularny opis moich uczuć po przeczytaniu tych wszystkich postów (co zajęło mi ponad 3 godziny) Będę miał sporo uwag, ale jeszcze nie będzie tak dramatycznie jak w moim opisie, jednak niech ci, którzy dopuszczają się ciągłych wykroczeń i ignorują moje prośby, będą świadomi, że po raz pierwszy w życiu zawiodłem się na moich usilnych miłych staraniach poczułem, że cierpliwość się kończy. Jeszcze ją mam, ale nie zmuszajcie mnie do uruchomienia mojej prywatnej Inkwizycji, nie chcę nikomu nic odgórnie narzucać, więc nie zmuszajcie mnie do tego. Chodzi mi głównie o jedna osobę, która raczej wie o tym. Jeszcze jest ok, cierpliwość mnie trzyma, wyrozumiałość odnajduję i dalej będę upominać bez konsekwencji (co zrobię w moim nastepnym poście) jednak jeśli nic się nie zmieni w końcu wszystko zapłonie, bo trochę szkoda, gdyby taka wspaniała sesja, którą każdy tutaj tworzy zeszła, że tak to ujmę na psy. Nie odpisuję teraz fabularnie, bo wiem ,że nie zdążę musiałbym poświęcić na odpis około 3 godzin, nie mam dzisiaj już tyle czasu, postaram się jak najszybciej to zrobić. Nie ukrywam ,że im mniej napiszecie niepotrzebnych rzeczy od teraz tym szybciej to nastąpi, bo ja też muszę to wszystko najpierw przeczytać zanim odpiszę. PS Dziękuję bardzo Dolarowi84, że kontroluje i pomaga w tej sprawie, jestem Ci wdzięczny. PPS Co do propozycji Rebona to temat już stoi. Żeby nie zaśmiecać działu Pinkie offtopem, bo po co? Został stworzony w moim poddziale RPG/PBF trzymajcie link1 point
-
Mała rada, przeczytaj najpierw trochę innych opowiadań, weź się za książki żeby łatwiej było kształcić Ci się w rzemiośle piśmiennictwa. Umieszczaj opowiadania w Google.docs, zwracaj uwagę na błędy, bo naprawdę to kole oczy. Bo jak na razie to : Fajnie by było jakbyś dodał też tagi...1 point
-
1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00