Według mnie ten odcinek to zwyczajna sztampa. Gdyby nie to że akcja dzieje się na smoczej ziemi, a jej podstawowymi bohaterami są smoki to epizod nie zabłysnął by niczym ciekawym. No cóż, właściwie to pomimo tego jakoś super wciągający nie był. Spłynął po mnie jak woda po kaczce. Pewne scenki humorystyczne nieco mnie rozerwały, ale nie były dostatecznie zabawne bym mógł wysoko podnieść ocenę. "Sweet and Smoky" dostaje ode mnie 6/10, bo jest bez polotu, tylko trochę zabawny, ale przy tym nie spartaczony. No i temat wydaje mi się chyba nowy...
Lubię smoki i ich agresywne zwyczaje. Według mnie te wulgarne zachowania i chamstwo względem siebie są śmieszne i stoją w fajnej opozycji do filozofii małych kucyków. Mają swoją chorą fantazję, i ciesze się iż tak uparcie się nią kierują. Dzięki temu każdy odcinek z ich udziałem daje pewną lekcję - bo te gadziny są uosobieniem ludzi którzy adaptują się do groźnego i szorstkiego środowiska poprzez przyswajanie i późniejsze przerysowywanie jego cech, tak by być na wierzchu i nie dać się zjeść. Ukrywają przy tym swoje drugie oblicze, i najzwyklej w świecie boją się przełamać. Tutaj na przykładzie Garble'a widać to jak na dłoni, ale prawdę powiedziawszy to odkąd smoki pojawiają się w serialu (mam na myśli te młodociane, bo dorosłe już prawie w ogóle nie przypominają swoich bękartów) to zawsze miałem wrażenie że właśnie takie są - nauczone chamstwa, lecz niekoniecznie nim przesiąknięte. Znam to z życia.
Fluttershy, Spike, Smolder, Garble - wszyscy oni zaliczyli w tym odcinku fajny występ. Z tym że ta pierwsza była najlepsza w całym zestawieniu. Stawiam że gdyby nie jej memiczne pyszczki i harda postawa to odcinek byłby gdzieś o połowę mniej zajawkowy.