Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/04/19 we wszystkich miejscach

  1. Jako już wieloletni fan serii S. T. A. L. K. E. R. oraz Metra 2033, od dwóch wiosen także i pastelowych osiołków, postanowiłem w końcu połączyć te trzy rzeczy w jedno opowiadanie. Zapewne z powodu mojego doświadczenia, a raczej jego braku, nie będzie to najprzyjemniejsza lektura, lecz mam nadzieję, że nie wyznaczy ona nowego dna w fanfikopisarstwie. W Kryształowym Imperium powstała pierwsza w Equestrii elektrownia kryształowa. Niestety przez nadal niestabilną sytuację polityczną małego państwa na północy, wywołaną przez jego wcześniejsze i bardziej krwawe wyłonienie się spod grubego lodu, w reaktorze dochodzi do eksplozji. W jej wyniku Kryształowe Serce rozbija się po raz kolejny, a teren całego państwa zostaje usiany nadnaturalnymi zjawiskami, które zdają się przeczyć wszelkim prawom fizyki. Pomimo oficjalnej wersji, wydarzeń w ruinach skutego lodem państwa nadal żyją kucyki, które zdołały ostać się w Kryształowym Metrze oraz nielicznych okolicznych miastach. Cała strefa skuta lodem została natychmiast otoczona wojskowym kordonem, przez który nikt nie przejdzie ani z zewnątrz, ani ze środka. Oficjalne źródła podają, że zostało to zrobione dla dobra wszystkich stworzeń, lecz prawda kryje się pod grubymi śniegami Strefy. Prolog Rozdział 1
    4 points
  2. Masz rację i zgadzam się z Tobą i robię dokładnie tak jak mówisz Ona siedzi we wnęce, żeby się nie plątała pod nogami, gdy jest wyłączona. Gdy gram, to wysuwam ją na tyle daleko od mebli, że ma pełny przepływ powietrza. Wiem, co robię - spokojna głowa
    1 point
  3. Nie chcę ciebie martwić, ale to BARDZO zły pomysł (szczególnie latem). Tego typu sprzęt potrzebuje dobrej cyrkulacji powietrza, bo inaczej będzie się przegrzewać. Moim zdaniem lepiej żebyś postawił ją po lewej od wnęki #### A skoro o konsolach mowa, to po awarii PS4 sprawiłem sobie PS4 Pro. Ech, jak dobrze mieć pracę i móc kupić coś za swoje, a nie liczyć na kogoś.
    1 point
  4. 970 Padł ofiarą roju agresywnej szarańczy zainfekowanej wirusem wściekłych pasikoników.
    1 point
  5. Jak dla mnie bomba. Widowisko bardzo mi się spodobało, głównie za spójny scenariusz, występujące postacie i całkiem udane wprowadzenie elementów dramatycznych. Odcinek ten polecił bym niektórym autorom jako wzorcowy, niechaj czerpią z niego i uczą się jak pisać epizody ciekawe, logiczne i zwięzłe. "The Last Crusade" to również materiał okraszony smutnym wątkiem nadchodzącej, nieuniknionej rozłąki - oczywistym było że całość zakończy się typowym dla tego serialu happy endem, czego byłem w pełni świadom, jednakże nie wytrzymałem gry na moich emocjach i przyznać muszę iż niektóre sceny naprawdę mnie wzruszyły. Uwielbiam kiedy twórcom udają się takie zagrywki, co bardzo podnosi ocenę tego epka. Chyba nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o morale. Jest on jak dla mnie lekko dyskusyjny. Problem utraty bliskich przyjaciół dotyczy chyba nas wszystkich i jest to kwestia dosyć uniwersalna, z tym że tutaj mamy raczej mniej ogólny przypadek, a chodzi o znany mi głównie z amerykańskich filmów problem ciągłego zmieniania miejsca zamieszkania, a co za tym idzie opuszczania ważnych dla nas osób i szukania sobie nowych znajomości. Znacie to może? Model rodziny będącej w ciągłej pogoni za karierą, gdzie dzieci muszą godzić się na cykliczne zmiany miejsca pobytu, i dla swoich opiekunów stanowiąc niekiedy kulę u nogi. Pojawienie się rodziców Scootaloo i ich plany względem młodej zapoczątkowują właśnie taki kłopot, i moim zdaniem jest to clou tego odcinka. Dlatego myślę iż zakończenie jest nienajlepsze bo nieedukacyjne a bardziej życzeniowe, trudne do zrealizowania w prawdziwym życiu i rodzi we mnie obawę na wzniecanie nadziei u dzieci które na własnej skórze odczuwają taki dyskomfort. Lecz w ich przypadku szansa na tak szczęśliwe zakończenie jest znikoma. Nie jestem super zadowolony z końcowego obrotu spraw, i pomimo epickiego rozmachu ostatniej sceny to morał jakoś mi nie podszedł. Daję 9/10. Odcinek zostaje moim drugim ulubionym w tym sezonie. I co to będzie z tym małym Kurczakiem? Koniec serialu, połowa ostatniego sezonu, odcinek jej poświęcony, a tutaj nadal ni chu chu podboju przestworzy. Czyli kiedy w końcu jej się uda, i czy w ogóle? Prawdę powiedziawszy wątpię w to żeby Hasbro chciało tak bezpardonowo wyskubać Scootaloo z realizacji największego marzenia. Wychodzi na to że prawdopodobnie poczekamy z tym do odcinków finałowych, co nie wróży dobrze, bo było by kolejnym składnikiem w zupie która już teraz zapowiada się lekko niestrawnie. Wątek Nielota został by wtedy najpewniej mocno skrócony, przez co pozbawiony uczucia dopełnienia i satysfakcji. Chyba że producenci szykują jeszcze jakiś epek poświęcony CMC, ale czy taki nie powinien zostać oddany dla Sweetie Belle?
    1 point
  6. A pewnie! Wciągnąłeś się w jakąś grę ostatnio przez którą zapomniałeś o Bożym świecie?
    1 point
  7. OMG, ile wzruszeń poczułem, zbyt wiele na raz! Tyle się w nim działo, że aż potrzebowałem wstać i się przejść, żeby sobie to wszystko poukładać. Ogólnie: rewelacja, podoba mi się, że twórcy serialu naprawdę się postarali, żeby problem był dobitnie przedstawiony. Odcinek oceniam 10/10.
    1 point
  8. 1 point
  9. Co prawda prowokowałem Ciebie do zrobienia 160 odcinków, żeby mój czwarty komentarz też był na na cztredziści odcinków, ale niech już będzie na na 32, tym bardziej, że jest co komentować. Na początku muszę przyznać, że ta seria podobnie jak poprzednia ma bardzo dobry początek, różnica jest taka, że poziom został utrzymany. Na początku mamy serię o Kryształowym Imperium z odrobiną absurdu, dzięki niej rozdziały można było kończyć efektywną pointą. Następnie mamy trzy lekki opowiastki, ale bez zbędnego absurdu, dzięki czemu były przyjemne w odbiorze. Następnie mamy zbiór kilku mchowych odcinków, (na szczęście "Tysiąc lat samotności" je przełamuje). Na szczęście zaraz po nich mamy "Króla Sombrę", który przez "hermetyczny humor" oraz udane popkulturowe nawiązania jest bardzo przyjemny. Następny odcinek z młodą Twilight również jest przyjemny, (nawet jeśli nie lubię samego motywu Twi-pędraka pałętającego sie pod kopytami Celestii xD ). "Naleśniczki" również mi się spodobały, kupił mnie hermetyczny żart z mąką "Typu 0". "Protest" również wchodził w obszary absurdu, ale mimo tego również mi się podobał. Podobnie było z "Problemem", dobra rzemieślnicza robota, zbudowana na podstawie kiepskiego pomysłu (taniego żartu). I wtedy następuje kolejny moment zwrotny, czyli seria "Poświęcenie", bardzo przyjemna gra motywów i odwrócenia ról. No i na sam koniec zostaje przyjemna seria komedyjek. "Owoc" był średni, ale "Adorator" był już świetny (autoironia oraz hermetyczny humor zrobiły swoje). Przepowiednia jest doskonałym przykładem jak można zwykły suchar opowiedzieć w świetnej formie. Tradycja to kolejny dobry fanfik w którym poważna tematyka została zpuentowana za pomocą odrobiną absurdu (co bardzo pasuje do tej krótkiej formy tekstów). No i na końcu mamy "Fanfik" oraz "Pociąg", w tych odcnikach to już nie jest humor hermetyczny, to już zwykły fanserwis i forma zabawy we wspólnym gronie. Mi jako członkowi klubu to się podoba, osobie z zewnątrz moze to nie przypaść do gustu. No i na koniec mamy odcinek 152 "Czas Przyjaźnie", pewnie to jest przeróbka czegoś, ale nie wiem czego i raczej to był średni odcinek. Podsumowując, nad wyraz udana seria. Jednak niezmiernie się cieszę, że w końcu została zakończona. Połowę tych odcinków bez żalu zamieniłbym na na kolejny rozdział "Wiecznej Wojny", druga połowa była warta bycia napisaną oraz przeczytania. PS. Teraz "Ziemię Obiecaną" oficjalne ogłaszam najlepszym odcinkiem ze wszystkich, perełka wybijająca sie poziomem ponad resztę i godną wyodrębnienia jako osobny fanfik.
    1 point
  10. W tym tygodniu, w piątkowy wieczór, Kącik Lektorski i Klub Konesera Polskiego Fanfika po raz kolejny przejawiają swoją współpracę i zapraszają gorąco na Czytanie z Klubem! Repertuar już wkrótce. @EDIT Ustalono już ramówkę: Half Alicorns; autor: @Pinkadermus Diamond Hay Sekta; autor: @CreeperBrony Nasza Mała Sunset; autor: @Lyokoheros
    1 point
  11. Odrabiam sobie formę w rysowaniu, ale ciągle mam problemy z dobraniem odpowiednich kolorów, żeby się nie gryzły
    1 point
  12. Z dniem dzisiejszym, kończę projekt Królewskich Antyprzygód. Dziękuję za pięć miesięcy niestrudzonego czytania kolejnych odcinków. Przez ten czas, bawiłem się naprawdę świetnie, przelewając na papier nawet najbardziej absurdalne pomysły, jakie tylko przychodziły mi do głowy. Jednakże, wszystko, co ma swój początek, ma też i swój koniec. Jednostrzałowe fanfiki w klimatach Antyprzygód prawdopodobnie się jeszcze pojawią, ale ten projekt uważam za zakończony, choćby z powodu niemożliwości dalszego, codziennego pisania kolejnych epizodów. Do zobaczenia, moje małe kucyki. EDIT: Niestety, nadal nie mogę edytować pierwszego posta w tym temacie, łącznie ze zmianą [NZ] na [Z] xD
    1 point
  13. To się nazywa zamykanie wątków. Lepiej późno, niż wcale. Teraz czekam na konkretne wyjaśnienie gdzie są rodzice Apple Bloom. Swoją drogą, ciekawa sprawa... Wszystkie członkinie CMC mieszkają bez rodziców A z czym tu się oswajać? Serio. To aż takie ważne, że 39478293574098753450 fanfików straciło sens, i teraz musi mieć tag [Alternate Universe]? Bo nie łapię Ot, zobaczyliśmy rodzinkę postaci X. Przecież to było do bólu oczywiste, że ich ma. Po co przejmować się bandą idiotów, których sensem istnienia jest serial dla małych dziewczynek? Zdefiniuj "właściwy moment" A na poprawę humoru, kolejna historyjka emotkowa:
    1 point
  14. Oceniłem ten odcinek na solidny, chociaż powiem szczerze, że po namyśle dałbym jednak 8/10. Mimo wszystko jednak to był bardzo fajny odcinek, wyjaśnił parę tajemnic, poruszył całkiem ciekawy problem, z którym z pewnością niektórzy z nas mieli do czynienia. Podoba mi się to, że rodzice Scoot mają taką ciekawą pracę, dodatkowo widać, że oprócz bycia małżeństwem, są również doskonale zgranymi partnerami. W sezonie 7 albo 8, kiedy rodzice Rainbow Dash odwiedzili swoją córkę w kwaterze Wonderbolts, trochę się zmartwiłem, kiedy Scoot powiedziała, że jej nigdy nikt nie dopingował w swoich staraniach, dlatego też była zafascynowana postawą rodziców Rainbow, którzy, oczywiście, przesadzali, jednak dla Scootaloo było to dokładnie to, czego ona sama by oczekiwała po swoich opiekunach. Dlatego też myślałem, że jej rodzice albo nie żyją, albo ją porzucili - okazało się, że jednak nie i całkiem fajnie to wymyślili. Ja rozumiem rodziców Scootaloo. Mają pracę jaką mają, chcą mieć córkę przy sobie, no sory, ale, mimo tego, że jest to oczywiście przykre, to jednak rodzina jest najważniejsza i powinni pozostać razem. Dla matki i ojca Scoot tu musiało być bardzo duże wyrzeczenie. Nie widzieli swojej córki od bardzo dawna, podczas gdy CMC miało ją codziennie do dyspozycji. Oni od samego początku doskonale rozumieli uczucia swojej córki, zmiany w życiu są nieuniknione, a Scootaloo dostosowałby się nowej rzeczywistości, tak jak wielu innych ludzi, którzy musieli przeżyć podobną sytuację. Dlatego nie uważam, że ich postępowanie jest głupie. Jeżeli chodzi o "niszczenie marzeń" to to już problem debili, którzy będą robić jakikolwiek shitstorm o coś takiego xd. Hasbro nie jest niczemu winne. Mieli prawo zrobić to po swojemu. A każdy uczestnik jakieś tam burzy w internecie o takie pierdoły, nie ma już chyba innych problemów. To jest już problem tych ludzi. Jeżeli chodzi o krokodyla to zgadzam się z Zandim. To było głupie i niepotrzebne. A co, jeśli ten krokodyl zjadły Scootaloo? Ja bym się oczywiście ucieszył, bo to byłoby ciekawy finał tego wątku w tym serialu xd. Ale tak na poważnie to nie wiem po co to było. Cheerillie była słusznie przerażona.
    1 point
  15. Z dziką satysfakcją patrzyłbym jak selekcja naturalna zbiera swoje żniwo Co byś zrobił gdybyś mógł pstryknąć?
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...