Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/21/15 we wszystkich miejscach

  1. Wkurzyłem się na G36K JG. Nim jednak rzuciłem je w kąt, do głowy przyszła mi myśl jak je naprawić - będzie to wymagało zakupienia nowej komory hop-up. Tak czy inaczej, gieta jest niedysponowana do momentu aż ją rozbebeszę i przerobię z powrotem na... stock. Tak, stock. Niestety stwierdzam, że chinole nie nadają się do tuningu. Dlaczego? Nie wytrzymują ustawicznych demontaży i montaży. Śruby, gwinty itd. wyrabiają się, pękają, niszczą i długo by wymieniać co jeszcze robią by wkurzyć użytkownika, nawet, kiedy ten jest dla nich wyjątkowo delikatny. Gdyby nie stalowe śrubki z castoramy - wcale nie takie tanie - dzisiaj GB w mojej giecie byłby chyba trzymany wsuwaną blaszką u góry i najbardziej uniwersalnym przyrządem montażowym w asg -> taśmą izolacyjną. Tak czy inaczej, muszę mu oddać honor - wytrzymał katowanie na 11,1, SP120 z amelinionową, łożyskowaną głowicą tłoka. (Sądzę, że to nie jest szczyt jego możliwości i zniósłby nawet SP130, oczywiście przy szczelnym układzie.) Niestety nie ratuje on całego karabinu, który, kiedy idzie o tuning, po prostu się do tego nie nadaje. Robienie z tego dokładnie tego co sobie zapragniesz, porównałbym do rzeźbienia... w gównie.No Dawida, Michała Anioła to z tego nie będzie ani wizualnie (plastik fantastik, ale trochę wytrzymał) ani pod względem osiągów. Dodatkowo wychodzi tutaj jedna ważna rzecz - nie każdy ekspert kto "radzi" na wmasg. Cóż, przyczyną wyrwania zaczepów komory HU była lufa Systemy 363mm, która według "maniaków" z wmasg, miała pasować idealnie do G36K. Zmieścić się zmieściła, szkoda tylko, że po dokręceniu tłumika płomienia, podczas kolejnego demontażu zespołu komory HU i bloku gazowego - wszystko postanowiło wybuchnąć i rozpocząć okres, który ja nazywam "dziejami nieszczelności" - i tak na standardowej dyszy ten karabin traci masę powietrza, ale naruszenie komory HU względem Gearboxa, jest anihilacją wszelkich opcji przeniesienia powietrza z GB do lufy. Ratunkiem dla sfatygowanej giety była jej "młodsza siostra" - G36C, która ofiarowała się jako "dawca" połówki bloku gazowego. Całość utrzymały na miejscu śrubki, łączące komorę Hop-Up z owym blokiem. Teoretycznie niezniszczalne i pewne połączenie, jednak nadal opierające się na systemie fabrycznym, który po zaliczeniu zawału w ostatnich tygodniach, pokazał, że same śruby trzymać wszystko będą, ale szczelności to już tam nie uświadczymy. Pomogło super glue i dokręcenie nowych śrub w bardziej precyzyjny niż poprzednim razem sposób. Szczelność wróciła, ale w międzyczasie działy się cuda z komorą HU. W tym miejscu dobrze jest wspomnieć o moich przygodach z gumką systema energy i jej bardzo średnim działaniu w lufie precyzyjnej... systemy... Nie wiem jak to się działo, jedynie wiem tyle, że nie niosło to tak dobrze jak silikon guardera. Cudowałem z dystanserami... Cudowałem z gumką, która niesamowicie ciasno wchodzi do gietkowej komory HU i osiągi tego zestawu nigdy nie były zbyt dobre. Nawet na preclufie promteheusa coś cały czas było nie tak. Raz kulki ściągało, gdzieś w buraki, raz leciały na 20 metrów i ryły w ziemię. Blokowały się, nie podkręcały i cuda, cuda, cuda, cuda, cuda... I moje cudowanie w tym wszystkim... No bo, gdybym przecież zostawił to tak jak było - czyli stock, albo to co mi skręcili w serwisie taiwanguna, to byłoby dobrze... Jeszcze większe jaja były z baterią li-po... No niby się mieściła, ALE... Ogólnie, to powinienem o swoich wyczynach zrobić filmik z tym chichrającym się meksykaninem, który opowiadałby o moich dokonaniach w dziedzinie tuningu G36K JG. Co ciekawe tuning g36c poszedł bardzo gładko i dzisiaj karabinek śmiga całkiem ładnie na, UWAGA!, stockowej gumce HU, pozbawionej "ząbka" podkręcającego kulki, który został zastąpiony dystanserem z wkładu do długopisu. (Właśnie wpadła mi do głowy myśl by wywalić ten dystanser i spróbować zrobić coś w stylu m-nuba, czyli czegoś co da mi tzw. flat hop-up, który podobno również wypada lepiej niż zywczajny) - wygląda na to, że jestem chory... Co ciekawe, patent ten nie przeszedł na gumce systemy w lufie prometheusa... Gieta wraca do tego, od czego zaczęła, tylko może na nieco lepszych częściach. Do czego posłuży? Cóż, nie wiem, może jak kiedyś będę miał ochotę z nią pobiegać, to po prostu wezmę ją na niedzielna strzelankę, albo pożyczę jakiemuś zainteresowanemu i początkującemu w asg koledze. W każdym razie nie zamierzam jej sprzedawać, bo niestety tylko ja jestem w stanie stwierdzić co tam jest nie tak. Nie wyobrażajcie sobie, że obecnie wygląda jak kawał posklejanej izolką rury pcv. Nie, na bieganie z paździerzem bym sobie nie pozwolił, z bateriami i kablami na wierzchu nie walczę, bo męczą mnie swoim wyglądem. Z zewnątrz karabin, wygląda, hmm... jak chińskie G36K JG z tłumikiem dźwięku wyprodukowanym w PL. Na koniec mogę powiedzieć tyle, że chyba po prostu chciałem za dużo, tak czy inaczej, powinienem chyba być w jakiś sposób wdzięczny temu karabinkowi, nauczyłem się na niej dużo. Naprawdę DUŻO i wkrótce owa wiedza bardzo mi się przyda Jednak, po tak długim i nudnym wstępie, przejdźmy do tego, co tygrysy lubią najbardziej. Wczoraj dotarła do mnie paczka zamówiona w sklepie Airsoft Militaria ze Szczecina. Wysyłka ekspresowa - zamówione w środę 40 min po północy, następnego dnia koło 13:00 była już u mnie w domu, ale tu akurat punkty należą się kurierowi (GLS), chociaż trzeba przyznać, że maila o gotowości paczki do wysyłki dostałem przed 9:00 rano. Tak, że sklep też punktuje, chociaż miałem co do niego pewne obawy już od samego początku - no sprzedawać to oni potrafią jak większość sklepów, ale co i w jakim stanie pozostawało zagadką. By zbędnie nie przedłużać, kiedy wyjąłem całość z opakowania ujrzałem czerwonawe, ale ładne pudełko z wielkim logiem producenta: King Arms. No podoba mi się ono, nie powiem, w porównaniu do tych od g36 to jest to po prostu ładne i kulturalnie zaprasza by zajrzeć do środka. No dobra, podniosłem wieko i widzę nakładkę z czarnej pianki, która separuje zawartość od nasuwanej części pudła. Pod nią oczywiście papiery z krótką instrukcją, na której King Arms dziękuje mi, że wybrałem ich produkt - chinole za kupno gietki mi nie dziękowali... ( Ale i tak byłem podjarany bo przecież był to mój pierwszy aeg. ) Pode spodem, otulone z niemal każdej strony czarną pianką, znajdowało się... A czy opowiadałem wam o tym, jak próbowałem poprawić R-hopka w gietce? Otóż.... M16A3 Ta? Super... Mało mamy eMkowiczów w polskim airsofcie, właśnie przybyło jednego więcej... No dobra, ale... No weźmy na przykład mój team... no jest kilka G36, jest kilka kałaszków i kałachopodobnych i jest kilka eMek, ale głównie są to wariacje na temat M4A1. Ogólnie, nie ma żadnego zwyczajnego M16... A może niezwyczajnego? W końcu nie mam rączki transportowej, tylko rozkładaną szczerbinkę z naprawdę niesamowitymi przyrządami do regulacji w pionie i w poziomie. Poza tym... Wygląd tego karabinu jest... cóż... ja jestem zachwycony i zgadzam się ze zdaniem niektórych, że są to jedne z najładniejszych M16. Spasowanie... (Niesamowicie bałem się szpary między upper recivierem a lower recivierem, przez którą jarzył będzie gearbox.) Panie... Nie w King Armsie... Spasowanie lepsze jak w replice, którą owa firma wrzuciła jako zdjęcia poglądowe swojego produktu. Jest idealne, żadnej przerwy między górą, a dołem. Wszystko zgrywa się po prostu perfekcyjnie. No dobra, ale to nie jedyna rzecz, rzucająca się w oczy. Druga z kolei rzecz.... - kolba, coś się tam chybotało, bo od razu postanowiłem to sprawdzić, ale dzisiaj po jej rozkręceniu w celu wymiany wtyku na T-deans i dokręceniu śrub na stopce nie ma absolutnie żadnego ruchu. Pokryta jest z zewnątrz czymś w rodzaju szarej gumy, naprawdę miłej w dotyku i ładnie wyglądającej. Podobno się ściera... Nie zauważyłem jeszcze tego, ale mam zamiar owinąć ją arafatką, albo chustą we flecku, żeby się tam jej nic złego nie działo (naprawdę ładnie wygląda), a owinięta też jest całkiem całkiem jak na moje oko. Co po kolbie... Jeszcze raz korpus, ale tym razem to co mi się najbardziej podoba - oznaczenia. Konik w kółeczku, a pod spodem: Property OF U.S. GOVT. MI6A3 CAL 5,56MM. Dalej, obok selektora ognia: COLT' S FIREARMS DIVISION, COLT INDSUTRIES, HARTFORD. CONN. U.S.A. Przełącznik rodzajów ognia też niczego sobie, ładnie wygląda, chodzi gładko i z tym charakterystycznym kliknięciem po wrzuceni semi, auto czy safe. Ogólnie... zachwyt... Kolejna rzecz... Odciągamy rączkę przeładowania - otwiera się klapka wyrzutnika łusek - meh, standard... - tak, ale wystarczy pociągnąć jeszcze odrobinę dalej, a cofnie się nam cała pokrywa zamka. Gdy puścimy rączkę, zostanie ona w tylnym położeniu, umożliwiając nam swobodny dostęp do regulacji HU. Oczywiście by ją zwolnić, musimy nacisnąć na bolt catch z drugiej strony. Ogólnie... radość! CLICK, Trzask, CLICK. Trzask. Mam nadzieję, że się nie schrzani. Dalej... Ostatnio oglądałem reckę M16A3 G&P na YT. Gość chwalił front grip mówiąc coś takiego - "Pretty much no wobble..." i łapie za front grip szarpiąc nim z lewa na prawo, wytwarzając dżwięk w stylu - wobble wobble wobble... Jak to zobaczyłem to zacząłem się śmiać... U mnie po prostu coś takiego nie występuje. Front grip nie rusza się ani w lewo ani w prawo, ani o milimetr ani o dwa - co ciekawe, podobno nawet w ostrych ar-15 występują luzy na tej części... U mnie ich po prostu nie ma, z czego jestem bardzo zadowolony, bo brałem to pod uwagę i zastanawiałem się, jak szybko pod wpływem chybotania się tych połówek, wymienię to wszystko na jakiś system R.I.S. Teraz zastanawiam się czy jest sens, skoro to tak ładnie się trzyma, a chwyt jest całkiem wygodny. Inna sprawa, że każdy teraz goni z RISami, nawet na hełmie. Trzeba się odróżniać, chociażby "zwyczajnością". Dalej... Zespół muszki - brak zastrzeżeń, piękny, sztywny, z regulacją. Miód. Za muszką lufa - no tu byłem pod wrażeniem - kawał porządnego metalu ładnie wykończonego z biciami 5,56mm. Tłumik płomienia - poezja, pięknie wykonany i pomalowany. Zachwyt. (Nie wiedziałem, że od dołu nie ma w nim żadnych wycięć, a tu niespodzianka. ) Strzelanie... nie mam jeszcze wtyków zlutowanych, ale strzela jak... Jak eMka. Stockowa eMka. Strzela, kulki latają na stockowym hop-upie całkiem nieźle, ale mam przygotowaną systemę w razie czego, podobno stockowa gumka daje radę. Nie wiem jeszcze na pewno, ale w miarę wywalania magazynka, HU zdawał się docierać, bo strzelało coraz lepiej. Podobno ma 380-400 fps w stcoku. Czy na pewno? Nie wiem, ale kulki lecą na tyle dobrze, że nawet jeśli to jest jakieś 320-360fps,(różne wersje mocowe były tego karabinu produkowane) to jest ok i da się z tym na spokojnie grać. Tylko serią, mości panowie, serią. Na pewno strzela lepiej niż G36 - dużo lepiej, chociaż nie omieszkałbym tam wrzucić promyka 500mm, minimalnie krótszy, ale powinno śmigać, w końcu w giecie zakrywa go tłumik. Za wygląd daję tej replice 10/10. I jak chcecie coś dobrego i patrzycie na popularną ostatnimi czasy specnę, to przestańcie bo to chinol i bierzcie emki Evolution Airsoft (rebrand King Armsa), ewentualnie samego King Armsa, bo mają go znowu na zbrojowni. Za strzelanie - no tu to już wszystko zależy ode mnie, na razie da radę, a czy sprawdzi się w boju, zobaczymy jutro . Na razie z 40 mertów na spokojnie ściągniemy przeciwnika. Hop-Up jest bardzo czuły i trzeba go regulować powoli i delikatnie. Legendarna komora HU King Armsa... No zobaczymy... Dorzucam zdjęcia i pozdrawiam serdecznie. https://drive.google.com/folderview?id=0B34DeVqb9CjSfnlpQmpyZS1Ib184MU96cnVoamY4N0R4TUNaTlIzR2g3d1dDdVZ0MGdzclU&usp=sharing Longest post ever?
    3 points
  2. Właśnie przechodzę grę po raz drugi i dotarłem do Popielanego Jeziora. Matko. Kiedy tam wszedłem poczułem się po prostu przytłoczony. Ten ogrom drzew, muzyka w tle, wielka hydra oraz bezkres wody i gigantycznych drzew. Po raz pierwszy poczułem, że jestem za mały aby tu być, że nie należę do tego świata. Nie należę do przeszłości. Dotarłem do starożytnego smoka - żywego reliktu minionych wieków. Wiem, że przesadnie poetyzuje, ale lokacja wywarła na mnie naprawdę potężne wrażenie.
    1 point
  3. Dzięki za miłe słowa i wiarę w moje możliwości! Co do drugiego filmu... masz całkowitą, absolutną, stuprocentową, niepodważalną rację. Bo widzisz, kiedy nagrałem pierwszy odcinek i wrzuciłem go na YT, to po paru dniach doszedłem do wniosku, że jest on do niczego. I zbyt wiele racji w tym nie było. Odebrałem mój formalny styl wypowiedzi za wymuszony i sztuczny, i pomyślałem sobie "walę to, zepsułem pierwszy film, a więc już nie ma dla mnie nadziei (Tak, wiem, jestem głupi ) Z tego właśnie powodu odstęp między filmami jest tak duży. Zebrałem się jednak w sobie i nakręciłem odcinek "na żywo". Jednak kiedy zastanawiałem się nad tym, czy jutubowi mówcy nagrywają filmy na totalnych randomach, to doszedłem do wniosku, że myśląc w ten sposób, myślę jak idiota. No raczej, nie inaczej. A więc do odcinka nr 3 zabrałem się już w miarę racjonalnie i napisałem sobie scenariusz. Przy pomyślnych wiatrach film będzie jutro. A co do jakości dźwięku, to chyba udało mi się idealnie skalibrować mikrofon, a więc powinno być dobrze. Pozdrawiam!
    1 point
  4. Dobra zrobione Zrobiłam go w wersji kociej XD Wycieniowane: Bez cieni:
    1 point
  5. DANCE 4 ENVIRONMENT DANCE 4 APPLES DANCE 4 SCIENCE DANCE 4 BEING ADORABLE DANCE 4 FUN DANCE 4 DOCTOR DANCE 4 HUMANITY
    1 point
  6. A więc oboje niezbyt dokładnie siebie zrozumieliśmy. Odprowadziłem Śmierć dlatego, że odprowadziłem całą energię i dając zająć tamto miejsce magii pierwotnej, a ona jest stała i nie da się jej zmienić w nic, ani wymieszać. A co do Śmierć-zepsucie, to ty gdy pierwszy raz użyłeś jej napisałeś, że mogłaby się tak nazywać, ale to było zbyt negatywne w znaczeniu. A co do tworzenia czegoś z niczego, to pamiętaj, że wytworzyłeś świetliki ze Światła i pnącza z ziarna jeśli dobrze pamiętam. I jedyne do czego użyłeś tych pnączy, to próba pochwycenia maski oraz pobranie z nich wody. Łańcuch był pod ziemią i mogłeś go nimi splątać. Tak samo mogłeś użyć ich do stworzenia roślinnego golema lub czegoś podobnego. Również zastanowiłbym się nad ewentualną nazwą tej mocy, bo samo Życie jako energia i zamiar łatwo się myli z magią Życia, czy samym istnieniem. Tutaj pewnie znowu mylę twoją moc, ale uważam, że tym Życiem byłbyś w stanie nadawać istnienie wielu rzeczom i golemy byłyby dobrym dodatkiem i efektownym wykorzystaniem potencjału, zwłaszcza łącząc je wspólnym spoiwem.
    1 point
  7. Ja to odczytałem jako to, że skoro są całkowicie przeciwne, to działają na zasadzie materii i antymaterii. I na podstawie tej wiadomości na PW Skoro Życie to energia, to jej przeciwieństwo czyli Śmierć jest jej brakiem, a zatem niczym. Dlatego napisał to tak jak napisałem. Nie pisałem przemyśleń postaci, tylko jako narrator trzecioosobowy. A co do przeinaczania... Ach te "Polskie obozy śmierci", to że ta kopia wyglądała jak ty nie oznaczała, że była twoją kopią. To dalej była Moja kopia z Mojej magii, a nie twojego Życia. Dlatego też sam zagrałeś trochę przeinaczając moje zaklęcie. Na podstawie tego, że wyglądała jak ty zdecydowałeś, że możesz odwrócić to zaklęcie tak, by poszło w moją stronę. Ogólnie co mi się w pojedynku nie podobało: - Dość bierny sposób walki i używanie moich aspektów żywiołowych przeciwko mnie, co powiedziałem zdaniem o zwalczaniu ognia ogniem. Miałeś swoją magię, ale nic z nią tak bardzo nie robiłeś. - Dziwny sposób korzystania z magii. cały czas wlewałeś ją w coś, a na koniec cała arena była nią przesiąknięta i wszystkie moje czary też, przez co starałeś się wymuszać na mnie jakieś efekty jak to z tym rdzeniem, który powinien być bombą, bo zabrałeś z areny swoje Życie. Ale masz swój własny sposób i rozwijaj, go ale potrzebujesz tej oprawy, by nie było to takie zagmatwane. Jakieś aury, lepsze efekty wizualne, czy odczuwalne. Mam nadzieję, że będzie ci się w pojedynkach powodzić. Nie pożegnam się jeszcze, ponieważ mój pojedynek z Chemikiem pokazał, że można wygrywać cztery do jednego, a potem dostać w tyłek sześć do czterech.
    1 point
  8. Zgadzam się z Selune, że Dayan miał lepszy styl niż Szydło. Fakt, że jeden post nie jest całym pojedynkiem, to dla mnie osobiście osobie, która PG szczerze gardzi ta końcówka sprawiła, że cały pojedynek niczym Kolos z Rodos runął w dół. Dlatego nie dałem głosu na nikogo. Ponieważ Szydło wykazał się trochę gorszym stylem oraz patrząc na wspaniałą kreację Dayana, spojrzałem na cenę. Jednak mam szczerą nadzieję, że Dayan się poprawi i dalej będzie brał udział nie tylko w turniejach, ale i w zwykłych pojedynkach. Bo masz stary potencjał, tylko musisz wystrzegać się błędów.
    1 point
  9. Czy Zegar wygląda na gościa, który jest OP, a spojrzeniem wysyła delikwenta na spotkanie pierwszego stopnia, tak bardzo pierwszostopniowe jak tylko się da, ze ścianą? Tak. Ale to chyba nie przeszkadza w ciekawym, twórczym pisaniu. Gdybym widział tutaj nawet nie tyle próbę dorównania Zegarmistrzowi, co popis literacki, pozwalający mi ''wejść'' do świata tego pojedynku, to moja opinia byłaby stereotypowo kobieca. ''Ten? Może tamten? O, a ostatecznie to chyba jednak pierwszy. Chcę nowe buty''. Tutaj czegoś takiego mi zabrakło. Po pierwszych postach było mi już wiadome, że będzie to walka mocno jednostronna. Nieco rozwinę - boli fakt tego ''płaczu'', jak ujął to Ciastko. Jeżeli zabrakłoby mi pomysłu, to po prostu kreatywnie opisywałbym jak dostaję po tyłku i próbuję się odgryzać, nawet nieskutecznie. Zawsze pozostawi to lepszy efekt niż narzekanie w środku pojedynku. O magii samej w sobie nie chcę się wypowiadać z racji zbyt małej eksperiencji w tym zakresie. Mogę jedynie opisać swoje ogólne wrażenia, co też zrobiłem. Przyznałbym swój punkcik Zegarowi, głównie przez jojczenie jego oponenta.
    1 point
  10. Pierwszy! Zakończył się najpopularniejszy pojedynek pierwszego etapu II Turnieju Magicznego. Rex miał to nieszczęście, że trafił do grupy śmierci. A jeszcze większego pecha miał, trafiając na finalistę poprzedniego turnieju oraz faworyta tego, przy nieobecności Fiska. I, co prawda potykając się raz za razem, dotrzymywał kroku Zegarmistrzowi prawie do samego końca. Obaj używali ciekawych czarów ( choć tutaj najbardziej było widać średniość doganiania Zegarmistrza przez Rexa ). By jednak na ten moment wyrównać, Zegarmistrz kierował postacią, którą kreował na znacznie potężniejszą od przeciwnika. Nie napiszę, że neutralizuje to fakt, iż takich magii używał wcześniej i Rex mógł je poznać ( czemu I Turniej jest zablokowany? ), bo Zegarmistrz głównie pasywnie chronił się przed atakami Rexa - nie zbaczał z swojego planu, używając wcześniej rzuconych czarów do obrony przed atakami. Jednak mój punkcik poleciał do Zegarmistrza. Używał on ( trochę ) ciekawszej magii oraz pisał znacznie lepsze posty. Na niekorzyść Rexa ponadto działała także inspiracja znanymi dziełami ( czyli brak chęci na drobne przerobienie Daedr na swoją korzyść ) oraz "płacz", który niewiele dał podczas walki - liczyłem, że ciekawiej poprowadzi ten wątek. Tak sądzę i to rzekłem ja, Oporowe Ciastko. EDIT No, ja napisałem już pierwszą opinię na tym Turnieju, a tu jeszcze pojedynki z tego etapu niezakończone.
    1 point
  11. Emm... Wait a moment... Second art... What the hell is that?! Lewitujący animatroniczny kucyk?! Goddamnit...
    1 point
  12. 1 point
  13. W przyszłym tygodniu zapewne będę miał wreszcie nieco więcej czasu, to chyba postaram się poprawić formę tego opowiadania; znaczy się "Pamięć..." (dla Epic wszystko ). A także, być może napiszę jakieś opowiadania na aktualne konkursy. Muszę też ruszyć wreszcie dalej "Wiedzę"... A jeszcze niedawno narzekałem na nadmiar wolnego czasu
    1 point
  14. 26.02.15 02.03.15
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...