Skocz do zawartości

Linds

Brony
  • Zawartość

    1053
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Linds

  1. No i w końcu mapa Antarktydy gotowa. Nie jest idealnie, bo robione odręcznie, ale jak ktoś chce zajrzeć, niech łapie link: https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/10898284_639764466133148_3518958082280743394_n.jpg?oh=0b6d62212ba91c5186ea0991b3dc2128&oe=553AED3C

    1. Flippyn

      Flippyn

      Nie do końca rozumiem różnice pomiędzy danymi częściami, ale wygląda profesjonalnie :v

    2. Linds

      Linds

      Dziękuję. Różnice są w zasadzie takie, że w każdym z rodzajów zniekształcenia wyglądają nieco inaczej i do każdego rodzaju siatki są inne wzory na obliczanie współczynnika zniekształcenia. A różnice widać niewielkie, bo akurat dobrze miałem rozpisane współrzędne geograficzne i większe różnice widać w Ameryce Południowej (70*W) i Afryce (20*E).

  2. Garstka to była 2-3 lata temu. Informacja o clopach powoli coraz bardziej się przedostaje na zewnątrz. A to wspominki w dokumentach o fandomie, a to w kłótniach między hejterami, a Broniaczami i dalej, dalej. To, że informacja o clopach się rozprzestrzeni, to w zasadzie pewne. Zwłaszcza, że rzeczy kontrowersyjne lubią się roznosić szybko po terenie. Polityk może narazić się przez samo kandydowanie. Czyli co, wynajmujemy dla polityka detektywa, by usunął z internetu wszelkie wzmianki o nim i fandomie? Detektywi za ok 5 tys. zł usuwają wszystkie wzmianki o tobie w internecie, więc... To jest możliwe. To stwierdzenie piszę na podstawie fandomu Furry. Znam osoby, które do dziś się wstydzą tego, że w ogóle w tym fandomie byli i uważają to za błędy młodości. Zwłaszcza, jeśli fandom zadziałał na nich źle tzn. nie zmienił ich na lepsze, albo zmienił nawet na gorsze.
  3. Linds

    Daj swoje foto :P

    Problem musi być po twojej stronie, bo mi i - jak pokazuje przyznany plus - innym działa
  4. Najpierw piszesz, że skrajni ludzie są takimi samymi fanami jak my, teraz, że nie i, że po prostu też są fanami... zdecyduj się. Kółka wzajemnej adoracji zawsze się tworzyły i będą się tworzyć, bo jedni ludzie bardziej się ze sobą zgadają, drudzy nie. I właśnie ci ogarnięci nie za bardzo dogadają się z życiowymi nieogarami, bo ich zachowanie zawsze będzie kłuć tych pierwszych. Nie da się zjednoczyć fandomu do jednej grupy, bo grupa jest po prostu za wielka.
  5. Linds

    Daj swoje foto :P

    To jak tak się bawimy, to polecimy z prądem! Takie małe cuś ukazujące jak człowiek się stacza wraz z wiekiem i kucykami - foto z 1994 (2 l.), 2012 (20 l.) i 2014/15 (aktualne) Teraz widzę, że przez te lata nieco się opaliłem
  6. Kyoko, trochę ci cytowanie nawaliło ;P No ja tak samo - nie afiszuję się, ale jak ktoś spyta, to nie będę dramatycznie ukrywać tego. Ale nie znoszę, jak jakiś znajomy Brony podejdzie np. do znajomych ze studiów i zawoła "A on ogląda kucyki, huehue!", albo "Znamy się z oglądania kolorowych kucyków". A przykład ze ślubem moim zdaniem nie jest trafiony, bo akurat późne branie ślubu lub go nie branie jest bardziej postrzegane jako normalne niż byciem bronym, zwłaszcza od kiedy ludzie coraz bardziej się dowiadują o tym, jaka jest duża część grupy i o clopach chociażby. Prędzej to by szło przyrównać do bycia mangozj.... typu waifu, dakimakury, fapanie i te sprawy, bo podobnie się odbiera stereotypowego bronego - figurki, plakaty, waifu, pluszaki, CLOPY Jakby nie patrzeć, dziewczyny tutaj są na lepszej pozycji, bo jakby nie patrzeć, co najwyżej mega-poważne kobiety spojrzą się dziwnie na dziewczynę szalejącą za tęczowymi jednorożcami, zaś faceci uznają to zazwyczaj za urocze. Powtarzam - nie ukrywam na siłę. A to, o czym piszesz niewiele zmienia. Tak, czy siak, czasem pójście w eter informacji, że się lubi kolorowe osiołki powoduje utrudnienie nieco życia. W ogóle jestem ciekaw, co zrobi osoba, która była mango-futro-brono-czymś, zechce startować do poważnej funkcji np. polityka ( ), a tu ktoś publicznie wygarnie, że siedział w grupie, która fapie do koników dla dziewczynek. Wytłumaczyć się człowiek wytłumaczy, ale w konserwatywnym społeczeństwie jednak to się nieco odbije na wynikach. Rodzina - zaakceptuje lub nie, jej się nie wybiera, a nawet jeśli rodzina wyśmieje, to jednak pomoże jeśli będzie trzeba (pomijam skrajne przypadki). Życie mamy jedno, dlatego trzeba uważać na to, co się robi, by błędy młodości nie odciskały piętna w przyszłości. Generalnie nasze poglądy rozbijają się - jakby nie patrzeć - o to, co pisałem wyżej, czyli stereotypy itd. Tobie jako dziewczynie niewiele się zrobi za bycie Pegasis. Zaś facetowi może się oberwać (nie dosłownie) za to. Chociażby w Kanadzie były przypadki zwalniania człowieka za to, że jest Bronym. Postaw się też w miejscu szefa firmy konkurującej z kimś, kto wyciągnie na wierzch fakt, że u niego pracują zoofile, albo dorosłe dzieci - informacją można ładnie manipulować. Szef taki musi też dbać o politykę i wizję firmy. Wygodniejsze jest wtedy zwolnienie niewygodnego pracownika, zwłaszcza, gdy na jego miejsce jest masa kolejnych chętnych. I tutaj takie gadanie, że szef jest głupi, czy ograniczony nic ci nie pomoże, co najwyżej pogadasz sobie. Świat różowy nie jest. Owszem, można ograniczyć się do takich prac, w których opinia publiczna aż tak ważna nie jest, np. typowy nerd-informatyk naprawiający ludziom komputery, których normalne społeczeństwo i tak traktuje jak dziwaków, których wezwą jak trzeba coś naprawić i koniec. Ale po co się ograniczać, jeśli człowiek ma ambicje? To ja w końcu już nie wiem, czy ty rozumiesz o co mi biega i widzisz gdzie jest problem, czy nie... W tym momencie czuję się skołowany.
  7. Dokładnie tak - z fandomem masz styczność tylko przez forum i to w niewielkim stopniu. Ja zaś od 10 września 2011 do 5 lipca 2014 regularnie uczęszczałem na meety w różnych miastach, wiele osób poznałem i wiele rzeczy widziałem. I powiem szczerze - przez meety i kontakty międzyludzkie najwięcej idzie się dowiedzieć na temat ludzi z fandomu (pierwszy lepszy przykład - ktoś na forum jest chojrakiem, a na meecie mysz pod miotłą). Rację masz, ale częściowo. Co jak co, ale fan, który siedzi całymi dniami w domu, ogląda kucyki i pluszaka traktuje jak swoją dziewczynę (a są tacy, co i to robią publicznie) nie jest takim samym fanem jak człowiek, który tylko kucyki ogląda i próbuje żyć normalnie. Bycie fanem, a dużym fanem albo mieć już dosłownie fioła na punkcie kucyków, to różne rzeczy. A co tu jest do rozwinięcia? To zaś, o czym wspominasz w ostatnim zdaniu - to już się odezwały moje radykalne poglądy. Z resztą nie tylko moje, ok 1/3 fandomu tak myśli, ale mało kto to powie na głos, bo albo siedzą w specjalnych grupach broniaczowych (elity itd.) więc nie muszą się tym przejmować, albo nie grozi im ujawnienie na studiach lub w pracy, że jest broniaczem, albo po prostu nie powie, bo nie wypada.
  8. Tekstami typu "Jak oni generalizują/nie potrafią zrozumieć to ich problem" w pewnym sensie sami przyczyniamy się potem do alienacji w gronie społeczeństwa ludzi "normalnych". I o ile można sobie na taką alienację pozwolić w gimbazie, czy w licbazie, tak na studiach jednak, by przetrwać, albo by coś osiągnąć, do czegoś dojść (a ja mam w miarę ambitne plany), to jednak nie można sobie pozwolić na wytknięcie pewnych faktów, bo to komplikuje np. współpracę z pewnymi ludźmi. Niestety, im bardziej stajemy się dorośli, tym życie staje się coraz bardziej polityką. I jeszcze taka sprawa, że warto sobie rozróżnić przyjaciół od znajomych i nie mylić znajomych z przyjaciółmi. Znajomy - czyli osoba, którą znasz, a nie ktoś, kto ma ciebie na siłę akceptować. I o ile przyjaciół sobie wyselekcjonujesz, to znajomych nie. W każdym razie, nie oczekuję tego, że ktoś to zrozumie, bo o dziwo w fandomie nigdy nie spotkałem się z osobą, która choć trochę poważnie by się zastanawiała nad tym, jak może być odbierana przez osobę z zewnątrz i nie mam tu na myśli przeciętnego Kowalskiego, tylko ludzi z najbliższego otoczenia - studia, rodzina. Zawsze byłem mało fandomowy... ... więc zawsze mnie ciągnęło do grona ludzi "normalnych", do życia i współdziałania z nimi, a nie ze skrajnościami społecznymi i psychicznymi (Przy czym tutaj muszę podkreślić fakt, że tak, wiem, nie każdy w fandomie - i nie mówię tu teraz tylko o broniaczach, ale też m.in mangowcach - jest z takich skrajności, zdarzają się elementy normalnie funkcjonujące w życiu codziennym).
  9. Ja szczerze - po części się wstydzę i jeśli gadam z nie-bronymi to może nie tyle, co ukrywam fakt, że byłem/może nadal jestem Bronym, bo wiele dobrego to nie daje. I nie znoszę, jak ktoś przy mnie, czy np. publicznie przy piwie mówi* albo mi na fejsie pisze o kucach, zwłaszcza, że są miejsca, gdzie można to robić i miejsca, gdzie nie można. Na studiach wśród pewnej grupy ujawniłem się, bo wiedziałem, że ukrywanie nie ma sensu, ale od razu naprostowałem, że w tym nie siedzę już za bardzo. A co powoduje to, że nie chcę się z tym wychylać? Pomijając kwestię posiadania prawie 23. lat, to jednak wiele dokłada tutaj spieprzenie umysłowe/psychiczne i społeczne wielu reprezentantów, czy też tematy cloppów... co jak co, ale jestem normalnym człowiekiem i chcę być traktowany jako jeden z nich, a nie być odbieranym za dziwaka, psychola, czy zboczeńca fapiącego do kolorowych koników. Dlatego moja strategia to nie wychodzenie z tym do ludzi, ale też nie walczenie z tym jak ktoś to wyciągnie na wierzch - ludzie szybciej dadzą spokój i nawet zapomną. * Tu nawiązuję np. do Krzyświeła, który był ze mną i ze znajomym ze studiów na piwie. I jak debil wyskoczył z kucami. I fakt - kilka rzeczy mi tym może nie spieprzył, ale utrudnił. Dlatego drodzy broniacze, zanim będziecie przy znajomych waszych brony-kumpli gadać, że ci kumple są broniaczami, lepiej upewnijcie się, czy w ogóle taka osoba sobie życzy wyciągania takich rzeczy na wierzch przy nie-fandomowym towarzystwie.
  10. Ja tam jakoś nigdy nie odbierałem Big Macintosha jako nieśmiałego. Odwagi mu nie brakuje, chętnie pracuje i pomaga, udziela się społecznie. Dla mnie Big Mac po prostu zazwyczaj nie ma potrzeby, by dużo gadać i tyle. Popieram więc teorię Cahan i Kamishy.
  11. Linds

    Nieobecności

    Nieobecności na forum, ale chyba nic się nie stanie jeśli napiszę, że nie ma co się mnie spodziewać na jakimkolwiek ponymeecie, konwencie kucykowym itd.?
  12. Kawaler do wzięcia! Nie ma to jak dobry początek nowego roku :v

  13. Dzięki Rexowi stwierdziłem, że jestem wulgarny, bo jestem ssakiem, a ssaki ssą, a przecież słowo "ssać" jest wulgarnym słowem ;_;

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [16 więcej]
    2. Mephisto The Undying

      Mephisto The Undying

      Może dlatego że łacina nie jest już używana, teraz Rex głównie kojarzy się z imieniem psa. Tak to jest z wymarłymi językami.

    3. BrokenRC

      BrokenRC

      Szkoda, że łacina nie jest już używana. To piękny język, podobny czasem do niemieckiego.

    4. Riddle

      Riddle

      Rex est nomine. Jak chcesz się uczyć łaciny, to może rozważ zostanie księdzem. Jakieś liceum katolickie czy jak to tam się nazywa się znajdzie. Ja sam łacinę znam jedynie z okazyjnych mszy po łacinie, oraz modlitw i pieśni w tym języku.

  14. Linds

    GTA (seria)

    Zacznijmy wpierw od Ciebie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Miło, że są już jakieś argumenty. Wow, niesamowite, jedna z najelitarniejszych szkół w polskim Detroit. W takich okolicznościach pewnie dostać się do takiej szkoły "jest" mega problemem. To ja się pochwalę najlepszą szkołą wyższą, sama elita krajó. I co? I nic. Skoro nie jesteś dresem klasy robotniczej, to nie zachowuj się jak oni, proste. Użyłbym dużo gorszych określeń, gdybym był jakimś Solarnym lub Twalotfagiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  15. Linds

    GTA (seria)

    Nie grałem w "GTA: Liberty City Stories" (to z Włochem - Tony'm), za to grałem w "GTA: Vice City Stories" z Victorem Vance'm. Co jak co, ale jeśli uważasz, że to - jak wypowiedziałeś się w prostacki sposób typowy dla dresa klasy robotniczej jeszcze kretyńsko uznając to za wulgaryzm - "ssie", to albo w to nie grałeś, albo jesteś typem gracza, komu trzeba strzelania, wybuchów i gimbo-tekstów typu "Bo ja chcę", zamiast ciekawej historii z wieloma prztyczkami do rzeczywistości. San Andreas w miarę mi się spodobało ze względu na mapę - różnorodne tereny, różne drogi, nie jedno miasto, ale jednak zawsze mi brakowało tego Vice City, specjalnej nici sympatii nie czułem do bohaterów i fakt, klimat dresiarni niezbyt super mi podpadał. Ale w sumie fabuła była dobra, do tego trochę nawiązań do Polaków (chociażby to, że jeden z policjantów nazywał się "Pulaski"), fajnie się grywało na pirackim multi. Nie jest źle. GTA V to ci powiem, że przebija GTA IV pod wieloma względami. To tak tyle z mojej strony
  16. To świadczy tylko o tym, że chwalisz się tym na lewo i prawo, bo osiągnąłeś swój cel i jesteś z niego dumny. O niczym więcej to nie świadczy. To tak jakbym ja się jarał, że byłem jednym ze współorganizatorów III Warszawskiego Ponymeetu, albo jakby ktoś z RSquadu, czy Górnego Śląska miał się jarać, że są w komitecie organizacyjnym MLK, mimo, że te imprezy w porównaniu do UK PonyConu to pryszcze. Żeby to były wakacje, to może i pokusiłbym się o pognanie tam autostopem. Albo nie, mam lepsze rzeczy do robienia w wolnym czasie i do rzucania na nie pieniędzmi niż konwenty kolorowych koników
  17. Ktoś chce za mnie zrobić mapę Antarktydy podzielonej na 4 części, każda w innym odwzorowaniu kartograficznym? Nie? Come on, to tylko jakieś 3 godz. wyjęte z życia :v

    1. Flippyn

      Flippyn

      jakąś konkretną powierzchnię ma mieć każda część? Niestety, ale ja zajmuję się tworzeniem ciut mniejszych map :v

    2. Linds

      Linds

      Mamy taki tam wzornik i na nim rysujemy mapę Antarktydy, dowolnie od którego południka zaczynamy.

    3. Flippyn

      Flippyn

      Czyli dziedzina zbliżona, ale inna. Ja zajmuję się wtyczaniem projektów na mapę, bądź wytyczaniem ich w terenie, ew. mapami wysokościowymi :v

  18. Linds

    Co aktualnie czytamy

    Tak w ramach studiów.
  19. Linds

    GTA (seria)

    GTA to moim zdaniem jedna z najlepszych serii gier ever. Nie wyobrażam sobie branży gier i dzisiejszego świata bez GTA. Najbardziej podobało mi się GTA: Vice City, bo posiadało w zasadzie wszystko to, co lubię. Różnorodne misje (a nie tak jak w GTA IV, że głównie "jedź z A do B, zabij C, wróć do punktu A"), przyjemne miasto (zdecydowanie wolę słoneczne, nadmorskie Vice City od zapchanego, brudnego Liberty City, które w kilku dzielnicach kojarzą się z Katowicami), główny bohater, którego dało się lubić - Tommy Vercetti, twardziel, noszący hawajską koszulę mimo tego, że każdy mu mówi, że to już niemodne. A co, ma on swoje zdanie! Odważny, zdecydowany, cwany i pomysłowy. W zasadzie to trudno mi było nie polubić jakiegoś głównego bohatera, ale przykładowo najmniej sympatii we mnie wzbudzili Nico, Claude Speed i Frank. Lubię we Franklinie to, że stara on się wyrwać z gangsterskiego zadupia i się lepiej w życiu ustawić, ale mimo tego jakoś nie potrafię do niego poczuć sympatii. Do Trevora zaś mam mieszane uczucia. Z bohaterów serii bardzo jeszcze lubię Michaela de Santę aka Michaela Townley'a. Elegancja połączona z rozumem. Wiedział, kiedy się wycofać z interesu i choć może nie wszystko szło po jego myśli, to jednak starał się zrobić to, co mógł, by ustawić siebie i jego rodzinę jak najbezpieczniej przede wszystkim. A, że rodzina tego nie doceniała - cóż, żona będąca atencyjną dz., dzieciaki rozpieszczone aż do bólu, a i Michael będący nerwusem. To mniej-więcej jak moja rodzina w krzywym zwierciadle. I szczerze mówiąc jak siebie wyobrażam jako postać z GTA, to właśnie jako Michaela - poszaleć poszaleję, ale będę szukał drogi do ustatkowania się i prowadzenia normalnego życia. Aktualnie w wolnych chwilach gram w GTA V. Niby drugi raz przechodzę fabułę (zakończenia znam - nie ma to jak zrobienie save'a przed dokonaniem wyboru), ale gram teraz głównie z jednego powodu - marzy mi się w przyszłości samochód. W GTA V po prostu gram Michaelem, wsiadam do jego auta i sobie jadę po San Andreas, czasem nawet przepisowo. Co jak co, ale GTA V oferuje najwięcej możliwości i wrażeń jeśli chodzi o geografię i wojaże - różnorodne obszary (góry, lasy, pustynie, droga raz prosta, raz kręta, raz pod górkę, raz równo, a raz ścieżka). No i co jak co, ale trofeum za odkrycie każdego skrawka mapy San Andreas dla mnie - geografa* - był must-have. * Tak, od tego roku studiuję geografię.
  20. Ponoć 4. kwietnia 2015 ma być totalne zaćmienie księżyca. To musi być jakiś spisek przeciwko mnie ;_;

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [7 więcej]
    2. Arcybiskup z Canterbury

      Arcybiskup z Canterbury

      To nasza sprawka. Pozdrawiamy ~Lunarni

    3. Linds

      Linds

      Lunarni przeciwko Najwierniejszemu z Lunarnych... why are you doing this to me? ;_;

    4. Arcybiskup z Canterbury

      Arcybiskup z Canterbury

      Tak na serio to robimy remont na księżycu i musieliśmy zasłonić. Nie pasowały inne terminy, tak wyszło. Przepraszamy za wszelkie uniedogodnienia.

  21. No i się zarejestrowałem na kongres północny, na który dla UW są tylko 2 miejsca. Reszta konkurentów to osoby-fejmy mające kontakty. Pytanie - kto się dostanie? Pomarzyć sobie zawszę mogę.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Burning Question

      Burning Question

      zazdrość bardzo! *.*

    3. Linds

      Linds

      Dla korekty - z tą Rygą, Tallinem i Helsinkami to moja idea, bo ja akurat planuję jechać tam autostopem i po drodze się zatrzymywać. Reszta konkurentów to raczej planuje samolot lub auto, bez zwiedzania. Krótko mówiąc, szansa może się zmarnować.

    4. Cygnus

      Cygnus

      Have a nice trip. ;_;

  22. No i się zarejestrowałem na kongres północny, na który dla UW są tylko 2 miejsca. Reszta konkurentów to osoby-fejmy mające kontakty. Pytanie - kto się dostanie?

  23. Hm. Chyba najwyższa pora to stwierdzić - stałem się dupkiem, ta-daaaam!

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [4 więcej]
    2. Arcybiskup z Canterbury

      Arcybiskup z Canterbury

      No to niezbyt fajnie, kolego.

    3. LenitaPegazica

      LenitaPegazica

      Hmmm... skoro to dostrzegłeś to może spróbuj to zmienić i się hamować. No, chyba, że chcesz być taki :v

    4. Linds

      Linds

      Szczerze? O dziwo po latach bycia tak traktowanym przez cały świat dookoła przez jakieś 12-17 lat... nie przeszkadza mi to. Dzisiaj człowiek za dobry ma słabe szanse na poradzenie sobie na świecie.

      Geez, ale gimbostan ze mnie wychodzi.

  24. Och nie... MAMO! A krótkie pytanie... po cholerę ludzkość ma tworzyć gadające kucyki? Wiem po co ludzkość miałaby tworzyć modyfikacje cielesne, by futrzaki osiągnęły swój cel, ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek ludzkość posunęła się do kroku stworzenia czegoś takiego. To miałoby zbyt dużo złych efektów na moralność, etykę, rolnictwo, hodowlę i wiele, wiele innych rzeczy.
  25. To ty pędzisz bimber i mnie nim nie poczęstowałeś przy okazji Ambermeeta? Oj Spidi, bo się pogniewamy...
×
×
  • Utwórz nowe...