Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1150
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    38

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Dobry wieczór, tym razem to ja. Ogólnie miało być jeszcze z emotami, ale Zalgo atakuje i przy każdej edycji post może się skaszanić na różne sposoby. Ogólnie, jest w miarę stabilnie, choć nie idealnie. Pewno przeoczyłem jakieś pojedyncze literówki, ale już zawiadomiłem egzorcystę i problem niebawem powinien zostać zażegnany ;P A póki co, post wyżej znajdują się kompletne odpowiedzi na wszystkie pytania do Twilight, również te z 2013 roku! Tak jest, zanim na forum ziszczą się wielkie zmiany, zanim zostanie zakończona pewna epoka, księżniczka Twilight Sparkle odpowiada za jednym zamachem na WSZYSTKO! Jednocześnie, zapraszam do zadawania jej kolejnych pytań, już po zbliżającej się transformacji, kiedy wszyscy spotkamy się na forum w nowej jego odsłonie! Lawendowa księżniczka liczy na Was oraz przesyła gorące pozdrowienia! Do zobaczenia wkrótce!
  2. Wybaczcie brak chwytliwego wstępu, ale to naprawdę trwało już zbyt długo. Zbyt, zbyt długo, zdaje się, że część Was została nawet porwana przez to prawdziwe, realne życie. Tak, tak się to bodaj nazywa. Musiałam bardzo długo kopać w notatkach i archiwach, by wreszcie wydobyć stare, nigdy nie dokończone projekty. Nadchodzące, wielkie zmiany zadziałały motywująco na mego avatara, a moim kluczowym argumentem było stwierdzenie, iż przynajmniej na ten finisz, coś się Wam należy. Na przykład odpowiedzi na wszystkie zadane mi pytania. Udało się. Bez zbędnych ceregieli przedstawiam Wam zaległe odpowiedzi. Część z nich ma już taaaką brodę, ale inne są świeże, być może nawet udzielane w pośpiechu, gdyż ja również jestem dosyć zapracowana. Wszystko niemalże jednym tchem, dla Was. Ufff… Aha, jeszcze jedno. Niektóre pytania zostały napisane z rażącymi błędami, ale zdecydowałam się pozostawić je w oryginalnej formie. No, to już wszystko. Czas na odpowiedzi! CorallyNiya37 pyta: Kim dokładnie jest kucyk o imieniu Solar? Powiem tyle, że to bardzo, bardzo dobry znajomy, który jednakże pragnie zachować większość szczegółów ze swego życia prywatnego dla dosyć wąskiego grona. Są to kwestie utajnione, można by rzec. Ja również złożyłam obietnicę, by zbyt wiele nie ujawniać, więc sama rozumiesz, mam trochę związany… Język? Pytanie od rajdera300: Czy spodziewałaś się, że zostaniesz ALICORNEM i czy jesteś z tego powodu dumna czy wręcz przeciwnie? Muszę przyznać, że ta przemiana była dla mnie równie zaskakująca, jak zadanie, które ją poprzedziło. Chodzi mi o to, że w ogóle nie spodziewałam się, że jedno niedokończone zaklęcie może przynieść taki rozgardiasz, zmącić tak wiele i w ciągu kilku chwil zmienić całe moje spojrzenie na specjalne talenty, na przyjaźń i na to, że w gruncie rzeczy wszystko co do tej pory znałam, w istocie znaczyło coś więcej, niż sobie wyobrażałam. Trudno mi to opisać. Po prostu, to było doświadczenie życia. Moment, w którym udało mi się przywrócić porządek i dokończyć zaklęcie… Nie, nie spodziewałam się, że w ogóle jestem w stanie zrobić coś takiego. Nie spodziewałam się też żadnej nagrody za mój czyn, ani tym bardziej rewelacji Celestii. Ona od początku wiedziała, że byłam przeznaczona do czegoś wielkiego, choć ja w dalszym ciągu uważam, że to są zbyt wielkie słowa. Tak naprawdę, dzięki moim przyjaciółkom, wciąż czuję się jak zwyczajny kucyk. Tak czy inaczej, jestem z tego wszystkiego dumna, ale też za wszystko wdzięczna. Wormseeker pyta: Jak przyjęłaś do wiadomości wieść o tym że zostałaś księżniczką i jak sobie to wyobrażasz? Jak? Cóż… Jak już wspominałam, było to dla mnie coś nagłego, niespodziewanego, a nawet zbyt wielkiego, by mogło być realne. Ale w końcu to do mnie dotarło. Choć wciąż nie uważam, że na to zasłużyłam, ale wierzę, iż z czasem uda mi się udowodnić przed samą sobą, że los się nie pomylił. Jak to sobie wyobrażam? Czas pokaże. Mam nadzieję, że dzięki znajomemu otoczeniu, przyjaciółkom i wsparciu ze strony Celestii, uda mi się jakoś to przełknąć i po prostu… Dalej być sobą. Księżniczką, ale nadal sobą. Jakim obszarem rządzisz? Ogólnie, nie stałam się władczynią prowincji… Znaczy się, Ponyville, jako takie, nie nabrało praw prowincji, podlegającej stolicy, a nad którą miałabym sprawować władzę, choć wciąż władze nadrzędną miałaby Celestia. Póki co, otrzymałam kilka nowych obowiązków, nabrałam prestiżu w oczach zwykłych kucyków oraz kilka specjalnych uprawnień. Jak na razie, działam przy ścisłej współpracy z Celestią oraz Luną, gdyż są one znacznie bardziej doświadczone. Ja również mogę im doradzać, wiele nowych wyzwań pokonujemy razem, jako władczynie. Że tak powiem, na razie czuję się za młoda, by się zbytnio „wychylać”, wybiegać przed szereg z dalekosiężnymi planami i dekretami. Po prostu uczestniczę w życiu politycznym Equestrii, ucząc się i nabierając nowych doświadczeń. Myślę, że gdyby Celestia uznała, że czas oddać mi we władanie jakiś obszar, nie zdziwiłabym się. Nie dlatego, że uważam się za lepszą od innych, bynajmniej. Po prostu, po tym, jak stałam się alikornem, nic już mnie nie zaskoczy. Ale czy chciałabym mieć własną prowincję? Nie wiem. Nie czuję się ani gotowa, ani odpowiednia. Chyba, że życie pokaże mi coś innego… Piter Wan Kenobi pyta: Jak to jest być Alicornem? Wciąż czuję się sobą, choć w nowej roli. Ale mogę latać, mogę poznawać świat z innej perspektywy, uczyć się nowych rzeczy… Nie wydaje mi się, aby moc magiczna uległa zwiększeniu, ale postaram się to należycie zbadać. Ale tak ogólnie… Skrzydła mi nie przeszkadzają, niektórzy mówią, że dodają mi uroku. Muszę się przyzwyczaić, bo nadal trzyma mnie się wrażenie, jakbym była całkiem nową sobą. Masz jakieś ulubione miejsca, w których lubisz wypoczywać itp? Teraz, kiedy mogę latać, poczułam jak to jest zdrzemnąć się na chmurce, wzlecieć gdzieś wysoko i odnaleźć wygodny szczyt, albo usadowić się gdzieś w koronie rozłożystego drzewa… I wiesz co? To wspaniałe uczucie! Ale nic nie zastąpi mi zacisza mojej ukochanej biblioteki. Pytanie od Imki2000: Jakie jest twoje postanowienie? W sensie, noworoczne? Czy masz na myśli ogólne postanowienie? Hm… Może podążę za życzeniami, jakie otrzymałam z okazji mojej przemiany. Czyli, nie zmieniać się od wewnątrz, a pozostać wciąż tą sama Twilight. Tak, tak sobie postanowię! Niepowtarzalnarainbowdash pyta: Mam pytanie. Gdzie bedzie mieszkala twinlight ksiezniczka i czy z rzyjaciółkami i spikiem czy bez i … kiedy nowy odcinek? Um… To zdanie nie jest zbyt ładnie napisane… Brakuje ogonków i języczków przy literkach. Ale myślę, że póki co, pomieszkam sobie w bibliotece. Ogólnie chciałabym, aby na razie jak najwięcej rzeczy zostało po staremu, jeśli mowa o otoczeniu i codzienności. Wierze, że mimo bycia księżniczką, jest to możliwe. Aretra pyta: Czy podoba Ci się bycie alicornem? Ogólnie, jest mi całkiem dobrze w tej formie. Już wcześniej trochę opowiadałam o moich odczuciach i jeśli miałabym coś dodać, powiem, że jest to interesujące i inspirujące doświadczenie. Cieszę się, choć w dalszym ciągu trudno mi jest sobie wyobrazić siebie, jako księżniczkę, za rok, dwa, trzy i tak dalej… To coś niesamowitego i trudnego do opisania. Czy wolałabyś być normalna jak wtedy? Tego jeszcze nie wiem. Jasne, tak wielkie i nagłe zmiany zawsze szokują i sprawiają, że z nostalgią spogląda się ku starym, dobrym czasom, ale zmiany to naturalna kolej rzeczy i warto z podniesioną głową kroczyć w przyszłość. Nie wiem jeszcze czy kiedykolwiek będę tego żałować, ale nasze sądy często kształtuje otoczenie i realia, z jakimi się stykamy. Jako księżniczka, będę dążyć do tego, by tak wpłynąć na sprawy, bym nigdy nie musiała niczego żałować i po prostu, dobrze się czuć. Pytania od Violet Star: Kochana Twiligh czy zamierzasz kiedykolwiek przerwać naukę? Zdecydowanie nie. Całe życie, od początku do końca, jest pewną drogą i na każdym kroku jest coś, co mnie interesuje i co wpływa na mój sposób bycia. Innymi słowy, samo życie jest nauką, toteż nawet gdybym chciała, nigdy nie przestanę nabierać nowych doświadczeń. To jest technicznie niemożliwe! Do kiedy w ogóle chcesz się uczyć? Sądzę, że będę się uczyć, poznawać nowe rzeczy i formułować różne osądy aż do końca moich dni. Tak jak każdy. Czy zamierzasz kiedykolwiek napisać własną książkę? Przyznaję, niejednokrotnie snułam takie plany. Ale myślę, że najpierw zabiorę się za jakiś podręcznik, albo poradnik. Mam w głowie tyle myśli, tyle spostrzeżeń, tyle tez, wszystkim tym chciałabym się podzielić z kucykami. Nie wspominając już o tym, że znacznie łatwiej jest po prostu otworzyć książkę z znaleźć to, co nas trapi, aniżeli każdorazowo przychodzić i ustawiać się w kolejkę po radę. Myślałam też o pamiętniku, albo powieści fantastycznej, której główne postacie byłyby inspirowane moimi przyjaciółkami. Ale to nie będzie tytuł dla wszystkich… Raczej coś tylko dla moich przyjaciółek, bo jedynie one zrozumieją pewne aluzje, analogie i przygody. Po prostu, hołd dla wszystkiego, co razem przeszłyśmy. Spectra pyta: Czy w Equestrii rok trwa tyle samo co u nas? Mniej-więcej. Nie mamy lat przestępnych, ilość dób jest stała. Też mamy miesiące, pory roku, a nawet podobne święta. Choć ich geneza oraz towarzyszące im tradycje różnią się, wyznawane przez nas wartości są całkiem tożsame. U was też jest 2013r.? Nie, u nas jest, że tak powiem, trochę później. Jak u was działają prawa fizyki? Są jakieś książki które je przedstawiają? Oczywiście! Jest cała masa podręczników i książek poświęconych fizyce klasycznej, fizyce magii, zjawiskom fizycznym zachodzącym w alchemii i tak dalej. Naprawdę, mnóstwo różnych tytułów szczegółowo opisuje różne zjawiska i rzeczy, choć od czasu do czasu zdarzają się przekłamania. Chociażby Pinkie Pie, sama w sobie, wydaje się nie podlegać pewnym prawom, odpowiednie zaklęcia również mogą znacznie zniekształcić rzeczywistość, sprawiając, że nie liczą się żadne wzory, ani wartości stałe. Czy Pinkie Pie faktycznie zagina prawa fizyki? Jeśli u was działają inaczej to jest możliwość, że nie zagina? Pinkie Pie zagina prawa fizyki. Przypuszczam, że to jedna z zagadek, jakie kryje nasz świat. Niektóre kucyki, nawet jeśli nie czarują, są po prostu aż tak wyjątkowe. Natknełaś się kiedyś na Wikipedie? Powiem w ten sposób – jedna z opowiastek, jaką ktoś kiedyś o mnie napisał, nie wzięła się z niczego. Jeśli tak to co o niej myślisz? Tutaj też powiem nieco przewrotnie – wiedza jest potęgą, jednakże nie przyniesie niczego, jeśli zostanie błędnie zrozumiana i wykorzystana. Jak ci idzie latanie? Całkiem w porządku. Nie jest to takie trudne, jak mi się wydawało. Mam przy sobie zaprawioną w bojach Rainbow Dash i kilku państwowych trenerów, ale ogólnie, zanim jeszcze przybyłam do Ponyville, czytałam wiele książek i instruktaży, więc teoria nie była mi obca. Praktyka nie okazała się, przynajmniej dla mnie, aż tak od niej odległa. Kolej na pytania od Joasiq: Czy przez bycie Księżniczka będziesz spędzała tyle samo czasu z przyjaciółkami, czy raczej obowiązki wezmą górę i będziesz miała dla nich mniej czasu? To zależy. Jak ja to widzę, mamy swego rodzaju wspólne przeznaczenie, jako Elementy Harmonii, tak więc myślę, że wiele obowiązków, z natury rzeczy, będziemy wypełniać razem, również z księżniczką Celestią, czy Luną. Tak czy inaczej, zawsze będę dążyć do tego, by spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Na pewno o nich nie zapomnę. Czy reszta twoich przyjaciółek zamieszka w Canterlot, czy powróci do Ponyville? Nie, raczej zostaną w miasteczku. Zresztą, mnie samej jest tu tak dobrze, że nie chciałabym przenosić się z powrotem do stolicy. Sentymenty są po obu stronach, ale to w Ponyville dokonało się tyle ważnych i przełomowych dla mnie rzeczy, że ostatecznie wygrywa z Canterlotem. Wolisz mieszkać w Ponyville, czy w Canterlot? Na początku ostatniego odcinka, śpiewałaś o pięknie Ponyville, a na końcu o Canterlot, więc nie jestem do końca pewna. ^^ Oba te miejsca są magiczne, ale jak już wspominałam, przynajmniej na chwile obecną, wolałabym zostać w Ponyville, a do stolicy wpadać jak najczęściej, nie tylko w ramach spraw służbowych. Nie pytam o to, jak ci idzie z lataniem, bo pytanie to już padło. Jednak zapytam się jedną rzecz. Na końcu odcinka, przed napisami, tak jakby „wleciałaś w ekran”. Już od razu umiałaś latać? Myślę, że wówczas moja radość, entuzjazm, magia, to one mnie uniosły i powiodły na skraj tego, co zwie się „czwartą ścianą”. Aczkolwiek, nie da się ukryć, że skrzydła miały w tym istotny udział. TaiLow pyta: W czternastym bodajże odcinku drugiego sezonu serialu dzieci państwa Cake oswoiły się ze swoimi zdolnościami z czym Twilight poradziła sobie w latach szkolnych. Co jest grane?! Trudno powiedzieć. W zależności od kucyka oswajanie się z własnymi zdolnościami może potrwać krócej, lub dłużej, ale ciężko powiedzieć co determinuje jak wiele czasu to zajmie. Może to zależy od indywidualnych umiejętności i predyspozycji z których nie od razu każdy zdaje sobie sprawę. A może chodzi o chęci? Może dzieciaki podświadomie pragnęły poznać swoje talenty bardziej niż ja, gdy byłam w ich wieku? A może to po prostu musi być specyficzny moment? Może to wszystko jest ustalone przez jakieś siły wyższe? Sama nie wiem. Ale najbardziej wiarygodne wydaje mi się to, że to po prostu musi być właściwy moment, czyli właściwy kucyk musi znaleźć się na właściwym miejscu o właściwym czasie. Iluzja_Pie pyta: Jak to jest być mądrą? Cóż… Zawsze uważałam, że mądre kucyki cieszą się większym szacunkiem, są darzone większym zaufaniem i zawsze myślą racjonalnie, co pozwala im trzeźwo ocenić sytuację, a to może czasem uratować życie. Wiąże się to z tym, że jak byłam całkiem mała, właśnie tak widziałam dostojne i wykształcone kucyki. Podświadomie czułam, że chciałabym być taka jak one. Wykształcona i opanowana. Wtedy mogłam sobie tylko wyobrażać jak to jest posiadać wielką wiedzę, lecz gdy nadszedł właściwy czas, zaczęłam chłonąć informacje, a na przestrzeni lat odkryłam, że bycie mądrą nie oznacza tylko suchej wiedzy, ale też i umiejętność rozumienia innych, analizy oraz… myślenia. Dostrzegłam to w Celestii, która zawsze była dla mnie niedoścignionym wzorem. Sama nie wiem, czy nauczyłam się wystarczająco wiele i czy zdobyłam wystarczające doświadczenie by nosić to zacne miano, ale jest mi miło za każdym razem gdy ktoś nazywa mnie mądrą. Posiadanie dużej wiedzy to niesamowite uczucie. Wiem i rozumiem co się dookoła mnie dzieje, świadomość jak wiele odkryłam i czego się nauczyłam przez całe swoje życie daje mi mnóstwo satysfakcji i jestem podekscytowana za każdym razem, gdy mam okazję o tym porozmawiać lub gdy mam okazję użyć tej wiedzy by pomóc innym. Mocą nauki można zdziałać naprawdę wiele i tworzyć różne wspaniałe rzeczy. D’yer’ailt pyta: Jak to jest być kujonem? (jeśli poczułaś się urażona to przepraszam) Nie lubię określenia „kujon”. Czy jak ktoś długo siedzi przy książkach czy też po prostu lubi się uczyć to czy od razu trzeba mu przyklejać jakąś łatkę? Moim zdaniem to niedorzeczne. Ale czy poczułam się urażona? Nie, nie poczułam się. Kilka razy zdarzało się, że ktoś mnie tak nazywał ale wydaje mi się, że to z zazdrości albo dlatego, że czasem ciężko jest mnie zrozumieć. A po co się trudzić i próbować zrozumieć kogoś kto ma inne zwyczaje, skoro można go po prostu nazwać kujonem? Tak, mam trochę inne zwyczaje niż większość kucyków, ale to dlatego, że uczenie się daje mi nie tylko wymierne korzyści, ale też satysfakcję i… frajdę. Dobrze jest mieć dużą wiedzę, którą można wykorzystać by czynić dobro lub też by pokonywać własne słabości. Czuję się z tym świetnie i ani trochę nie żałuję, że tyle czasu spędziłam na nauce. Ba, zamierzam go spędzić jeszcze więcej, wszak świat jest nieskończony i niezbadany! Mi amore ciekawi się czy: W sezonie 3 zostajesz księżniczką spodziewałaś się tego? Nie. Tak jak mówiłam przy okazji jednego z poprzednich pytań, nigdy bym nie przypuszczała, że spotka mnie coś takiego i nigdy nie uważałam się za osobę godną… To znaczy, nigdy nie myślałam o sobie jak o księżniczce i nigdy nie pragnęłam tak prestiżowej pozycji. Choć zawsze marzyłam by być tak mądra jak Celestia, ale nigdy nie marzyłam o tym by być księżniczką tak jak ona. Zawsze cieszyłam się z tego, że jestem jednorożcem. Po prostu. Ale teraz dostałam skrzydła. Zakończył się pewien etap w moim życiu, o tym jestem przekonana. Nie wiem tylko jak mi pójdzie w nowej roli, ale na pewno dam z siebie wszystko. Mieszkasz w osobnym pałacu? Nie, pomieszkuję sobie dalej w bibliotece. I szczerze? Bardzo mi to pasuje. Czuję, że tu jest mój dom. Jak często widujesz się ze swoim przyjaciółkami? Wystarczająco często bym mogła zapomnieć o tym, że teraz mam skrzydła, że jestem księżniczką i w ogóle… że wiele w moim życiu się zmieniło. Widuję się z nimi tak często, jakby wszystko nadal było po staremu… Do czasu aż któraś z nich nie przypomni mi o tym co się wydarzyło. Wiewam wtedy takie przebłyski, „aha, no tak, teraz przecież jest inaczej”. Zabawne. Arceus pyta: Ile jest kryształów harmonij? Rozumiem, że chodzi Ci o elementy? Cóż, jest ich sześć. Nie więcej, nie mniej. Oczywiście, jest jeszcze Celestia, jako Pani Dnia, Luna jako Pani Nocy oraz Cadance, jako Pani Miłości, ale to są takie… Um… „Elementy pobocze” źle brzmią, więc powiem o nich „Elementy Porządku”. Na pewno? No… Tak. Na pewno. Nie widzę powodów, by przypuszczać, że coś się pod tym względem zmieniło. Elementów od zawsze było sześć i zapewne już tak zostanie. Skoro twój brat ożenił się z cadence no to jest księciem (czy coś podobnego) to znaczy że po części ty też jesteś z rodziny królewskiej? Owszem. No a teraz, gdy stałam się księżniczką chyba nie ma już żadnych wątpliwości, że jestem blisko rodziny królewskiej, bardziej niż kiedykolwiek. SolarinLoveRainbowDash13 pyta: Jakie zaklęcie jest dla ciebie najtrudniejsze? Prawdę mówiąc, gdy już znajduję jakieś nowe zaklęcie staram się je zapamiętać i opanować je, najlepiej jak umiem. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze „czary obowiązkowe”, których nauczyłam się w trakcie mojej edukacji. Myślę, że absolutnie najtrudniejszym zaklęciem z jakim kiedykolwiek mogłabym się spotkać jest takie, które teoretycznie miałoby dokonać niemożliwego. Pamiętam, że jednym z takich zaklęć był czar umożliwiający przewidywanie wydarzeń z dowolnie dalekiej przyszłości i zmienianie historii. Historii, która miała dopiero nadejść. Nawet spróbowałam, ale tylko rozbolała mnie głowa. Ośmielę się stwierdzić, że osoba która ten czar opisała sama nie wiedziała jak go rzucić. Bardzo trudne wydają się też zaklęcia pozwalające na czytanie w myślach innych i wpływanie na ich decyzje, a także zaglądanie w ich wspomnienia. Czyli cos więcej niż hipnoza, czy prosta kontrola. Czar ten jednak mógł by posłużyć do wielu złych rzeczy. Zaklęcia które znajdują więcej złych zastosowań niż dobrych są dla mnie zawsze najtrudniejsze, gdyż moim zdaniem magia zawsze powinna służyć do budowania a nie niszczenia. Jak nazywa się twój tata? Mój tata nazywa się Night Light. Czy znasz tatę Rainbow Dash? Nie, nie znam. Nigdy go nie spotkałam i rzadko kiedy o nim słyszałam. Myślę, że jeżeli chcesz się czegoś o nim powiedzieć powinieneś zapytać Rainbow Dash. Jaka pogoda teraz jest w Ponyvile? Teraz? Cóż, jest całkiem słonecznie. Nie jest ani za gorąco ani za zimno, choć gdy powieje wiatr może być trochę nieprzyjemnie. Na niebie jest sporo chmur ale nie zanosi się na deszcz. Pogoda w sam raz na wypad z przyjaciółmi. Bylaś kiedyś za granicą equestrii? Nie. Nigdy nie miałam okazji i nie czuje, jakby coś mnie tam ciągnęło. Ale sporo o tym czytałam. Co książka, to inny opis krain leżących poza granicami Equestrii. Ale najczęściej czytałam o kucykach, które z jakichś powodów opuściły Equestrię całe wieki temu i osiedliły się na południu. Kto wie, może ich potomkowie do dziś tam mieszkają? Może na południu znajduje się jakieś pełnoprawne państwo o którym nie mamy pojęcia? Kto wie… Czy kiedyś chcesz mieć męża i źrebięta? To dosyć… śmiałe pytanie. Odpowiedź na nie wolałabym zachować dla siebie. Powiem tylko, że na razie mam na głowie tyle spraw, że na razie w ogóle nie myślę o tych sprawach. Na to jeszcze przyjdzie pora. Aretra pyta: Hej Twilie, wyobrażasz sobie, że ja olewam szkołę, a i tak ocenami góruję? Tak, jestem w stanie to sobie wyobrazić. Miałam okazję spotykać podobne przypadki. No, z tą różnicą, że to ja zawsze miałam te najlepsze stopnie… Ale bywało tak, że kucyki które nie poświęcały zbyt wiele czasu na naukę w jakiś sposób miały oceny całkiem nie najgorsze. Ba, wysokie! Nie wiem jak im się to udawało. Może miały dobrą pamięć i wystarczyła im wiedza z lekcji? A może po prostu miały szczęście? Sama nie wiem. Jakbyś miała ocenić zachowanie RD, to jak byś je oceniła i opisała w szczegółach? Nie mogę powiedzieć nic złego o Rainbow Dash, gdyż to wspaniała przyjaciółka, choć czasami wydaje mi się, że zbyt wiele od siebie wymaga, albo niesprawiedliwie ocenia swoje możliwości. To chyba dlatego, że jest świadoma wagi zadań których się podejmuje i przywiązuje dużą uwagę do swej kondycji, gdyż wiele od niej zależy. Rainbow Dash zawsze stara się być gotowa na wszystko, a sił i determinacji nigdy jej nie brakuje. Podziwiam ją za to. Nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że czasami nie do końca rozumie, że pewne rzeczy, które dla niej są banalnie proste dla innych mogą być niemałym problemem, ale z drugiej strony zawsze powtarza, że jeśli się nie będzie próbować, to nie dostanie się nic. No i zawsze musi działać, nie może stać z boku i się przyglądać. To dobrze – jest świadoma jak wiele zależy od jej czynów i wie, że może zdziałać wiele. Zawsze. Czasami Rainbow Dash potrafi zarażać swym entuzjazmem i determinacją innych, co jest jej kolejną zaletą. No i… To chyba wszystko. Rarixie pyta: Która z Twoich przyjaciółek wydaje Ci się Tobie najbliższa? Każda z nich jest dla mnie tak samo ważna i z każda jest dla mnie tak samo bliska. Nigdy nie próbowałam ich segregować, czy ustawiać w jakąś piramidkę, która jest najważniejsza, a która „mniej najważniejsza”. Uważam, że to uczciwe podejście. Co tak na prawdę sądzisz o Trixie? Myślę, że brakuje jej uwagi i uznania. Na pewno jest zdolna i utalentowana, tylko chciałaby większego rozgłosu, albo podziwu ze strony innych. Pewnie wydaje jej się, że inni kradną jej „pięć minut” i przez to czuje zazdrość… Chociaż z drugiej strony, jej czyny wskazują na coś innego. Jakby była nieco… Niedouczona, chaotyczna, niewystarczająco dobrze zorganizowana. Oczywiście, mogłaby kogoś poprosić o pomoc, ale jest zbyt dumna. Kiedy chodziłam do szkoły, znałam kilka podobnych kucyków. Były strasznie zamknięte w sobie, wszystko musiały robić same, bo tylko tak miały pewność, że zostanie to zrobione dobrze, najlepiej. Gdy coś szło nie tak, zwalały winę na innych, zaś gdy wszystko szło po ich myśli, pękały z dumy. Zdaję sobie sprawę, że między nami było różnie, ale teraz, myślę, że nie będziemy już miały powodów do jakichkolwiek spięć. Mam nadzieję, że zostaniemy dobrymi koleżankami, dzięki czemu Trixie niczego już nie będzie musiała mi zazdrościć. Chociaż mogę się mylić. Nie poznałam zbyt dobrze jej charakteru i sama nie wiem, czy ona w ogóle chce mieć przyjaciół, a jedynie wielbicieli. W każdym razie, ja jestem otwarta na innych… Oby wyniknęło z tego coś dobrego. Chciałabyś cofnąć się do przyszłości i zmienić coś w swoim życiu? Zdecydowanie nie. Prawdę mówiąc, aż drżę na myśl, że mogłabym cokolwiek zmienić… Na gorsze. Lubisz mnie? Cóż… nie wiedze powodu, dla którego miałabym nie lubić, więc, tak, owszem! Jeśli tak, zostaniemy psiapsiółami? Czemu nie? Czy ten wygląd Twojej grzywy jest naturalny? Bo bardzo mi się podoba. Chodzi ci o kolor? Tak, to mój naturalny kolor, zaś to uczesanie to już moja sprawka. No… Dodam, że na ten stan rzeczy swego czasu wpłynęła moja mama. Zawsze się uśmiechała widząc, jak staram się ułożyć grzywę podobnie do niej. Przyznam, chciałam wyglądać tak jak ona. Co sądzisz o czarnej magii? Powiem w ten sposób – tak jak młotek może posłużyć zarówno do wybudowania czegoś, jak i wyrządzenia komuś krzywdy, tak i czarna magia niekoniecznie musi służyć złym rzeczom. Z oczywistych powodów, przyciąga do siebie kucyki o nieczystym sercu i złych intencjach, ze względu na pokusę, jaką ze sobą niesie jej moc. Ujarzmienie swoich żądzy, oparcie się pokusom olbrzymiej siły oraz dominacji nad słabszymi, wliczając to wypaczenie ich własnej magii, osobowości, to jest prawdziwa potęga. Potęga, której nie każdy może sprostać. To właśnie dlatego ci, którzy porwali się na zbyt wiele, przegrywali i stawali się jedynie narzędziem we władaniu nieznanej, złej mocy. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że to nie ci magowie są źli, lecz to moc, której nie udało im się opanować, zmusiła ich do czynienia złych rzeczy, w zastępstwie tych wszystkich wspaniałości, jakich chcieli dokonać. Oczywiście, często jest tak, że to złe intencje popychają jednorożce ku tej magii, lecz często zmieniają zdanie, kiedy dociera do nich, co tak naprawdę próbują opanować i jak wielkie zło będą wyrządzać innym. Ale wówczas jest już za późno. Część z nich pewnie od początku była nieco nieświadoma, jeszcze inni po prostu chcieli wiedzy… Ale jeśli chodzi o mnie, nie chciałabym zgłębiać czarnej magii. Sporadyczne stosowanie pojedynczych, prostszych zaklęć nie stwarza żadnego ryzyka dla maga. Ale nigdy nie porwę się na nic większego. Trochę się tego obawiam i nie jestem pewna, czy byłabym w stanie się oprzeć. Wolę zatem korzystać z podstaw czarnej magii i tylko w słusznej sprawie. Na przykład, by zwalczyć wroga jego własną bronią, uratować niewinnych. Wiem, że o tym łatwo się mówi, ale jeśli tylko będę pamiętać o postawionych sobie granicach, nie powinno się stać nic złego. Zresztą, z mocą przyjaźni, nigdy nie przegram. Miałaś kiedyś jakieś inne przyjaciółki w Cantelocie? Miałam sporo koleżanek, lecz prawdziwych przyjaciółek nie poznałam zbyt wiele. Ogólnie, teraz trudno mi przypomnieć sobie ich imiona… Zaniedbałam te znajomości. Wszystko się zmieniło gdy zamieszkałam w Ponyville. Zrozumiałam jak ważne jest to by pielęgnować przyjaźń. Może pewnego dnia odwiedzę stolicę i odnowię stare znajomości? Dasz huuuga? Oczywiście! Ja lubię Trixie i Ciebie, czy się za to wkurzysz? Oczywiście, że nie. D’yer’ailt pyta: Jakiego najbardziej szalonego czynu podjęłaś się w swoim życiu? Och… Cóż… To było tak szalone, że aż o tym nie wspomnę. Przykro mi, ale naprawdę, dla mnie to trochę niewygodna sprawa i ogólnie, nie nacechowana zbyt pozytywnie. Może kiedyś, jak zmienię nieco zdanie, podzielę się tym z jakąś szerszą publiką, ale na razie wolę to zachować dla siebie. Powiem jeszcze tyle: jeżeli kiedykolwiek usłyszycie ode mnie tekst, że „to była najbardziej szaleńcza rzecz w moim życiu”… Nie, ja tak tylko mówię, prawda jest nieco inna… Poważnie. Unbridle pyta: Czy w Canterlot masz jakiegoś innego najlepszego przyjaciela, z którym mogłaś dzielić swoje pasje? Prawdę mówiąc… Chyba tak…To znaczy, kiedyś dzieliłam z nią swoje pasje i wspólnie się uczyłyśmy, ale w pewnym momencie to się… Zmieniło. Musiałam pewne rzeczy rozważać samodzielnie, było ich coraz więcej i więcej… Plus to, że nie znałam znaczenia prawdziwej przyjaźni, nie czułam się źle z tym, że kogoś zaniedbywałam… Po prostu, najważniejsza była dla mnie nauka, nic innego. Muszę to kiedyś naprawić. Asasyn z CMC pyta: Czy ktoś cię nauczył Flamenco czy sama się nauczyłaś tego tańca? Zawczasu poczytałam odpowiednie książki i trochę ćwiczyłam, kiedy nikt nie patrzył. Tylko tyle. To nie jest aż takie trudne, kiedy ma się dobre poradniki! SolarIsEpic zadaje pytania: Gdzie obecnie mieszkasz? Jak już wspominałam, wciąż pomieszkuję w bibliotece. Tak jest najlepiej. Gdzie będzie mieszkał Spike? Razem ze mną, w bibliotece, tak jak zawsze… To znaczy, tak jak zawsze, odkąd przyjechałam do Ponyville. Czy na zawsze opuścisz Ponyville? Ale ja… Nie zamierzam opuszczać Ponyville. Po prostu ceremonia koronacji odbyła się w stołecznym zamku i tyle. Jeszcze tego samego dnia, po zakończeniu świętowania, powróciłam do biblioteki. Co myślisz o plotkach które mówią że zamiast ciebie w Mane6 będzie inny jednorożec? Zamiast mnie? Ekhm. Nie, nie wydaje mi się, aby moje przyjaciółki zechciały mnie wymienić na innego jednorożca. Myślę, że prędzej po prostu ktoś do nas dołączy. Ja jestem otwarta na innych, a w większej, zgranej grupie, na pewno byłoby nam jeszcze raźniej. Vieg pyta: Pożyczyła byś mi swoje działko wiedzy (tak, to na zwoje)? Naprawdę dobrze by było wyeliminować kilku debili ze swojego otoczenia... Nie eliminuj, tylko edukuj. Po co się ich pozbywać, skoro można im pokazać jak wspaniałą rzeczą jest wiedza i zrozumienie otaczającego nas świata? Polecam rzeczową rozmowę oraz próbę zrozumienia. Działko wiedzy to raczej ostateczność… Ale ogólnie, wolałabym być przy tym, jak będziesz z niego korzystać. Nie to, że nie ufam, ale doświadczenie każe mi mieć oko na każdorazowe wykorzystanie tak potężnej broni. Przecież wiesz że jesteś długowieczna. Co zamierzasz zrobić z tym że twoje najlepsze przyjaciółki są śmiertelniczkami? (No na pewno masz plan kochana, prawda?) Powiem szczerze, że nie wiem czy jestem teraz długowieczna, czy nie. Wszak nie urodziłam się alikornem, tylko zostałam w niego przemieniona. Być może, pomimo nowych mocy, będę żyć tak długo jak zwykły kucyk? Problem, o którym mówisz wówczas sam ulega rozwiązaniu. To w gruncie rzeczy interesujące zagadnienie i myślę, że będzie dobrze, jak je zgłębię. Ot, na wszelki wypadek. Pytania od emili878: Czy to prawda że przeczytałaś wssszzzzzyyystżkiie książki? Wszystkie które mam – jeszcze nie, ale już prawie, prawie. Natomiast, jeśli chodzi o wszystkie książki na świecie – zdecydowanie nie, ale zamierzam się tym zająć. Czy lubisz luuubisz Celetie? Oczywiście! To moja mentorka, przyjaciółka i ideał, do którego zawsze chciałam dążyć. A teraz, kiedy stałam się księżniczką, zadanie to wydaje mi się jednocześnie i łatwiejsze i trudniejsze. Wiem, wiem, trochę sobie przeczę, ale chodzi mi o to, że czuję się pewniej, no bo sama stałam się alikornem, posiadłam nową wiedzę, no i staję teraz na równi z Celestią. Ale trudniejsze dlatego, że ciąży teraz nade mną większa odpowiedzialność, a w przypadku niepowodzenia, mam o wiele, wiele więcej do stracenia i więcej kucyków, których mogłabym rozczarować. Hoshidesu pyta: Czy nie zastanawiałaś się może nad tym aby napisać własną książkę, albo pamiętnika lub dziennika? Mówiłam już o tym przy okazji jednego z poprzednich pytań. Tak, miałam wiele takich planów, muszę je kiedyś zrealizować. Jak wspominałam, myślę o podręczniku, kompendium wiedzy, albo poradniku. Mam też kilka innych koncepcji, ale zarezerwowanych dla moich przyjaciółek i dla nikogo więcej. Pamiętnik swego czasu prowadziłam, ale teraz mam zbyt mało czasu, by do niego wrócić. To samo tyczy się dziennika. Po prostu, wystarczy mi kalendarz, gdzie mogę podkreślić odpowiednie daty i zanotować godziny. D’yer’ailt pyta: Ja mam takie nietypowe pytanko. Mianowicie, co mam robić jeżeli znajomy/ma prosi mnie o pomoc, bez której, no powiedzmy wpadnie w głęboką depresję, to ja z szyderczym uśmiechem odpowiadam NIE. A jaką radość sprawia mi widok gdy ten/ta znajomy/ma się rozpłacze (oczywiście z mojej winy). Myślę że będziesz w stanie mi poradzić. Momencik. Ktoś prosi Cię o pomoc, bez której sobie nie poradzi i popadnie w kłopoty. Odmawiasz mu i czerpiesz radość z tego, że ten ktoś cierpi… Jeżeli dobrze rozumiem, wiedz, że to bardzo, bardzo nieładnie z Twojej strony. To wręcz niegodziwe. Nie rozumiem jak można czerpać radość z czyjejś krzywdy, jeśli nie jest się złym panem, albo kimś owładniętym czarną magią. Co mogę Ci poradzić? Pozbądź się tego wrażenia. Wyzbądź się tych myśli, gdyż jeżeli nadal będziesz źle traktować innych, będzie w Tobie narastać złośliwość i złe emocje, aż pewnego dnia to wszystko wróci do Ciebie i zniszczy. Staraj się traktować innych tak, jak sam byś chciał być traktowany. Nie wierzę, że chciałbyś, by ktokolwiek naśmiewał się z Twoich problemów i odmawiał pomocy tylko po to, by zobaczyć w jak beznadziejnej sytuacji się znajdziesz. Zło zawsze wraca i nie warto do niego dążyć. Poza tym, bardzo łatwo jest zostawiać innych samym sobie, a sztuką jest niesienie pomocy oraz okazywanie zrozumienia. Moim zdaniem to jest prawdziwa siła, którą każdy może zdobyć, o ile pozbędzie się ze swej głowy złych intencji i pokus patrzenia na innych, słabszych, jak sobie nie radzą. I tyle. Może się to okazać trudne, a na początku zwodzące, ale uwierz mi, z czasem zrozumiesz i staniesz się lepszym człowiekiem. MnieTuNieMa zadaje pytanie: Droga Twilight, jak możesz wytrzymać z Solarem? Mam swoje sposoby. Littlebart pyta: odkąd zostałaś alicornem masz skrzydła, więc czy szybko się nauczyłaś latać? Jak wspominałam, kombinacja wiedzy teoretycznej, olbrzymiego entuzjazmu, radości oraz magii, wszystko to dodało mi skrzydeł… I dosłownie i w przenośni. Ale ogólnie, jeszcze wiele nauki przede mną, aby opanować tę sztukę do perfekcji. Myślę też, że choć powiedziałam „wiele”, nie potrwa to zbyt długo. Wszak teorię mam opanowaną. MrPasztet pyta: Jak zaczęła się historia waszego świata? Och, to całkiem obszerna historia i mogłabym o tym opowiadać bardzo, bardzo długo, ale powiem w skrócie. Wyobraź sobie trzy podzielone między sobą plemiona kucyków: jednorożców, pegazów oraz kucyków ziemskich. Początkowo bardzo się nie lubiły, walczyły ze sobą, ale jednocześnie, wszyscy potrzebowali siebie nawzajem, aby żyć w harmonii… Tzn. Chodzi mi o to czy były Ponyzaury (Dinozaury) jak u nas? Czy może mieliście od zarania dziejów smoki? Ach, o to chodzi! Już mówię: według różnych legend, zanim na te dzikie, niczyje ziemie przybyły kucyki, mieszkało tutaj bardzo wiele różnych istot. Smoki, Wiwerny, Mantykory, w wodach okalających kontynent były Węże Morskie, monstrualne Rekiny i wiele, wiele innych dziwnych stworzeń… Albo nie. Coś mi się wydaje, że historycy jeszcze długo będą pochylać się nad historią prastarożytną Equestrii. Ale nie ulega wątpliwości, że kiedyś, dawno temu, były to bardzo, bardzo dzikie, niezbadane ziemie. Piter Wan Kenobi pyta: Jakie rzeczy Cię najbardziej uspokajają? Zdecydowanie czytanie. Nie zawsze czytam opowieści fantastyczne i baśnie, ale jak już czytam, głównie po to, by się zrelaksować. Ale nie pogardzę również jakimś lekko napisanym poradnikiem, czy reportażem. Poza tym, lubię rozwiązywać sobie proste, niezobowiązujące zadania z logiki, czasem też szkicuję sobie różne rzeczy. Od czasu do czasu, w ramach uspokojenia się, zerkam na swój plan, lecz po to by sprawdzić te rzeczy, które już zrobiłam. Rzadziej spaceruję po bibliotece, albo po prostu zamykam oczy i słucham sobie jak liście szumią na wietrze. Co sądzisz o podróżowaniu? Uważam, że to interesujące doświadczenie, sposób na życie, sposób na relaks, a także metoda na poznanie czegoś nowego. Choć trzeba mieć niemało funduszy, wiedzy oraz chęci, by rzeczywiście wybrać się w jakieś odległe miejsce. Odwaga również jest wskazana. Jestem pewna, że gdyby doba była dłuższa, poza tym, że czytałabym więcej, na pewno znalazłabym trochę czasu, by na własne kopytko zwiedzić jakieś ciekawe miejsce, dowiedzieć się jak wygląda świat poza granicami Equestrii. Co byś zrobiła, jeśli pozostałoby Ci kilka godzin życia? Pewnie zaczęłabym szukać sposobu, aby z tych kilku godzin uczynić kilka lat… Ale gdyby nie było już nadziei, chciałabym je przeżyć całą sobą, w gronie przyjaciół, najbliższej rodziny. A gdyby nie było ich w pobliżu, wówczas po prostu pogrążyłabym się we wspominkach i napisała list do każdego kucyka, któremu miałabym coś do powiedzenia, wyznania, albo poradzenia, zanim… *westchnięcie* Mimo wszystko, mimo nieuchronnego przeznaczenia, nie chcę na razie o tym myśleć. Zresztą, wątpię, czy w razie faktu będę do tego podchodzić tak, jak do odpowiedzi na to pytanie… Czyli czysto hipotetycznie. To się chyba… Samo stanie… Może niczego nie poczuję? Nie wiem. Ale póki co, nie chce tego rozważać. Zwłaszcza, że mam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia i jeszcze więcej energii! Pytanie od eby2002: czy queen hrysalis jest pokonnana Od dnia ślubu Cadance i Shining Armora, nie dała o sobie znać, więc… Tak, śmiem przypuszczać, że została pokonana. Ale nie wykluczam możliwości, że może wrócić. Silver Shield zastanawia się: Jak sobie wyobrażasz życie u boku Blueblooda? Eee… Nie. Nie mój typ. Nie ten charakter i nie to wszystko. On nie jest dla mnie. Życie u jego boku byłoby dla mnie męczarnią. Wygodną i pełną dostatku, ale wciąż męczarnią. Zdecydowanie, on jest przeznaczony dla kogoś innego. Kogo? Tego mogę się jedynie domyślać. Piglet pyta: Jak wyglądasz po przebudzeniu z rana? Cóż… Dadudałe pyta: Wyobraź sobie sytuację: pokłóciłaś się z pewną osobą. Nie darzysz jej sympatią, a być może nawet i szacunkiem. Działa to zresztą w obie strony, bo tamta postać też nie ma o tobie zbyt dobrego zdania. W pewnym momencie popełnia ona błąd, który w twych oczach jest karygodnym nadużyciem władzy i musi zostać potępiony. Czy w takim razie sama nadużyjesz swojej władzy, dokonując szybkiego, lecz bezprawnego jej usunięcia, czy wolałabyś przedłożyć daną sprawę przed grono innych, równoważnych Tobie władzą i powziąć wspólną decyzję? Jeżeli uważam nadużywanie władzy za coś karygodnego, niegodziwego, na pewno nigdy sama bym tak nie postąpiła. Zdecydowanie bardziej preferuję rozmowę, szukanie rozwiązania, które zadowoli wszystkich, czy też kulturalne pokazanie temu komuś, że nie podoba mi się jego postępowanie oraz próba przekonania go do czegoś innego. Czyli, schowałabym żale do kieszeni i spróbowała się dogadać, podjąć decyzję wspólnie. Mogę się czasem z kimś kłócić, czy też za kimś nie przepadać, ale muszę ponad wszystko przekładać szacunek do innych oraz zdrowy rozsądek. Wierzę, że mimo różnic między nami, warto próbować i szukać okazji do wspólnej rozmowy i rozwiązywania problemów. Zresztą, mówi się, że nic tak nie zbliża jak problemy. Czy byłabyś w stanie kogoś potępić za to, co sama robiłaś? Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek nad podwójnymi standardami? Czy godne potępienia zachowanie innej osoby zasługuje na surową karę, kiedy ty sama jej unikasz, robiąc dokładnie to samo? Czy działałabyś impulsywnie, zezwalając emocją brać górę nad logiką? Nie podobają mi się tak zwane „podwójne standardy”. Uważam, że jest to metoda na lepsze traktowanie jednych, kosztem drugich, pełne niesprawiedliwości, rodzące różnorakie patologie. Zwłaszcza jako księżniczka, nie mogę obarczać winą innych za błędy, które sama popełniłam. Jako odpowiedzialna klacz, muszę być gotowa do ponoszenia konsekwencji swoich czynów i nie mogę kierować się nerwami, emocjami, czy jakimś osobistym waśniom. Jak mówiłam, zdrowy rozsądek, opanowanie i racjonalne myślenie jest lekarstwem na sytuacje sporne. No i oczywiście, jasno sformułowane prawo. Czy odrzuciłabyś przyjaciela, nawet jeśli ostatnimi czasy miałaś z nim popsute relacje? Jak to gdzieś usłyszałam, kucyki kłócą się po to, by móc się znów pogodzić. Kłótnie i spory to rzecz zupełnie naturalna, ale myślę, że nigdy nie porzuciłabym z tego powodu przyjaciela… Aczkolwiek, nie zdziwiłabym się, jeśli ten przyjaciel porzuci mnie… Zwłaszcza, jeśli go sromotnie zawiodę. Wówczas zrobiłabym wszystko, aby go odzyskać, naprawić swoje błędy. W końcu, po to się błądzi – by powrócić na właściwą ścieżkę i nauczyć się życia. twilight-fun pyta: Droga twilight jak myślisz jak będzie wyglądać teraz twoje życie? Inaczej. Jedno słowo, ale za to jak trafnie określające moje prognozy. Część rzeczy być może pozostanie taka sama, część zmieni się tylko troszeczkę, a jeszcze inna część zostanie zastąpiona czymś zupełnie nowym. W każdym razie, całościowo, wszystko będzie wyglądać inaczej. Ba, ja sama JUŻ wyglądam inaczej. Kucyki zwracają się do mnie inaczej. Pytanie tylko, jak daleko to zajdzie? Czy będzie mi lepiej, czy też trudniej, gorzej? To wie tylko czas. MasterBezi pyta: Jak Ci się wiedzie jako Księżniczka? Całkiem dobrze. Czuję się całkiem, całkiem w nowej roli, choć jestem świadoma odpowiedzialności, jaka na mnie z dnia na dzień spadła. Mam przy sobie przyjaciółki i uznanie kucyków… Myślę, że wszystko będzie w porządku. Czy ktoś w Ponyville zna i używa powiedzenia „Lecim na Szczecin”? Zdecydowanie nie. Zresztą, jak mają je znać, skoro w tym świecie nie ma żadnego Szczecina? Aczkolwiek, co do Pinkie Pie, nie jestem tego taka pewna. Już nieraz nas zaskoczyła swoimi powiedzonkami, więc gdybym to usłyszała z jej ust… Cóż, nie zdziwię się, ale natychmiast pomyślę o Twoim pytaniu. Mogłabyś zmaterializować ten przedmiot i podesłać ją pod mój dom, powiedzmy że potrzebuję tej rzeczy do załatwienia pewnych spraw z niektórymi dwunogami w lozoju Ekhm… Wybacz, ale nie bardzo wiem jak użyć magii do przenoszenia przedmiotów między światami. Coś takiego na pewno wymaga również mnóstwa energii, której być może, na tym etapie, nie jestem w stanie fizycznie zmagazynować. Czy znasz się na czarnej magii lub/i nekromancji? Nie. Mówiłam już o tym wcześniej. Natomiast, jeśli chodzi o samej nekromancji, uważam to za sprzeciw wobec natury. Martwi powinni pozostać martwi. Taka jest kolej rzeczy. Igranie ze śmiercią i próby bawienia się w dającego nowe życie boga, to po prostu musi się źle skończyć, prędzej, czy później. Lubisz Derpy? Owszem. Jest co prawda niezdarna i spontaniczna, ale w tym tkwi jej urok. Myślę też, że to wyróżnia ją od innych pegazów, przez co wydaje mi się wyjątkowa. Lubię jej pomagać, a także patrzeć jak radzi sobie z codziennymi sprawami, na swój własny, oryginalny spokój. Jest to fajne… Dopóki oczywiście nie zniszczy czegoś, co należy do mnie. Ale i tak ją lubię. Jest bardzo dobrą koleżanką o wielkim sercu. Nauczyłabyś mnie teleportacji? Chciałbym odwiedzić wiele miejsc w swoim świecie, ale po prostu korzystanie z PKP (coś podobnego do Waszego „Ekspresu Przyjaźni”) i samolotów („mechaniczne ptaki/pegazy”) jest ponad moją wytrzymałość fizyczną i psychiczną jak i również zasobność mojego portfela. Ponadto teleportacja bardzo ułatwiłaby mi życie i nie musiałbym męczyć się w autobusie linii 107 w drodze do Polic a na inne autobusy do Polic często czekać ponad godzinę… Mówię Ci Twi, autobusy linii 67, 75 i 107 w Szczecinie to koszmar, tam aż się tłoczy dużo dwunogów… Korzystanie z tych linii autobusowych jest ponad moje siły a natomiast inne, w których można odetchnąć od dwunogich, to czeka się nawet do 80 minut… Rozumiem problemy i dogodności związane z komunikacją i rozkładami jazdy, ale obawiam się, że nauka teleportacji kogoś spoza granic mojego świata nie jest możliwa. Zresztą, by móc czarować i uczyć się tego, trzeba być istotą magiczną. Plus, zaklęcie teleportacji to wcale nie jest taka prosta sprawa i trzeba wpierw opanować szereg innych inkantacji, zanim przejdzie się do przenoszenia materii, zarówno martwej, jak i organicznej. Obawiam się, że nie mogę Ci pomóc w ten sposób, jaki chodzi Ci po głowie. Czy znasz jakieś zaklęcie, które by… zamknęło komuś buzię, bo mama ciągle mi truje o maturze a mam dość jej słuchania. Matura to Twój egzamin dojrzałości i przepustka do dalszego, wyższego kształcenia, więc Twoja mama mnóstwo racji, jeśli Ci o nim przypomina. Może nie przygotowujesz się do tego wydarzenia tak, jak trzeba? Wybacz, ale ponownie, nie mogę Ci pomóc. Jeśli mama przypomina Ci o maturze, nie widzę powodów, by użyć zaklęcia, o którym wspomniałeś. Więcej – przyłączam się do niej i namawiam Cię do sumiennego przygotowywania się do egzaminu. Niklas pyta: Czy uważasz, że „dhdfofhsg” jest odpowiedzią na wszystko? Brzmi nieźle, lecz czy może odpowiedzieć na absolutnie pytania? Pewnie tak, ale czy będzie to odpowiedź poprawna? Pewnie tak. Niech zgadują co miałam na myśli. Saorin pyta: Kto zna najwięcej czarów Ekhm… Trudno jest mi to stwierdzić, ponieważ nie wydaje mi się, abym kiedykolwiek widziała jakiegokolwiek jednorożca w pełni mocy. Zresztą, nie umiem czytać w myślach i nie wiem tak naprawdę kto miałby znać najwięcej czarów. Ale wydaje mi się, że bezpiecznie będzie stwierdzić, że nie na darmo najlepsza szkoła magii w stolicy nosi imię księżniczki Celestii. Umisz przeistoczyć człowieka w kucyka (najlepiej Pegaza) Nie, nie potrafię zrobić czegoś takiego. Nie znam ani zaklęcia, ani mikstury, w ogóle, nie wydaje mi się to możliwe drogą konwencjonalną. Ty stworzyłaś ,,mine little pony mod” Nie… I prawdę mówiąc, nie mam za bardzo pojęcia co masz na myśli. Umiałaś by zrobić portal do ludzkiego świata? Mój własny portal? To trudne zadanie, ale z odpowiednią wiedzą oraz znajomością czarów teleportujących i transformujących materię w czasoprzestrzeni, wydaje mi się to możliwe. Reguś pyta: Jak silna jest twoja magia? Cóż, nie chwaląc się, potrafię rzucać wiele zaklęć krótko po sobie, a także w mgnieniu oka realizować długie, skomplikowane inkantacje i potrzeba naprawdę wiele, aby zaczęła czuć upływ energii, zmęczenie. Biorąc to pod uwagę, całą wiedze jaką staram się zdobyć oraz doświadczenie, śmiem stwierdzić, że moja magia jest całkiem silna, choć nie wydaje mi się, by było to absolutne maksimum. Dzięki moim przyjaciółkom, z dnia na dzień odnajduję się w nowych sytuacjach, z których wychodzę silniejsza, tak to czuję. Myślę, że moja magia również się zmienia i jest potęgowana, ilekroć poznaję nowego przyjaciela. Umiesz materializować przedmioty? A jak tak to zmaterializujesz mi miecz eteryczny? Jak już mówiłam, materializacja, jako taka, jest możliwa, ale nie ma mowy o przenoszeniu przedmiotów między światami, ani materializowanie ich w innej rzeczywistości. Nie mówię o portalach, ale o natychmiastowym… Wytworzeniu przedmiotu. Na pewno nie przy moich obecnych możliwościach magazynowania energii. Może zgłębię to zjawisko, kiedy wpadnie mi w kopyta odpowiedna książka. Nie sądzę, aby taka wiedza znajdowała się w lokalnej bibliotece, czy w ogóle, w zbiorach zwykłego kucyka interesującego się magią. Umisz obrabiać tytan? (jeśli macie w Equestrii) Nigdy nie próbowałam tego osobiście, ale dużo na ten temat czytałam. Magia zaczyna wypierać tradycyjne metody obróbki narzędziami, a ja nie chciałam zostać nieprzyjemnie zaskoczona na sprawdzianach, więc od razu zajęłam się tym zagadnieniem. Wolf0507 pyta: Twilight, nie byłaś kiedyś załamana jak dowiedziałaś się jaki poziom intelektualny reprezentują sobą niektórzy twoi fani? Nie, ponieważ wierzę, że dla każdego jest nadzieja. Uważam, że czasem tak jest – trzeba wpierw się „wyszaleć”, zanim dotrze do nas jakie to głupie i jak ważna zmiana punktu widzenia, zanim zaczniemy wypełniać swoje życiowe cele. A by tego dokonać, chcąc nie chcą, potrzebne jest pewne zaplecze intelektualne. Czytoholiczka pyta: Co sądzisz o Tarze Strong? Myślę, że ma wprost cudowny głos, z którego robi najwspanialszy użytek, jaki tylko mogę sobie wyobrazić. Naprawdę, myślę, że jest bardzo utalentowana i pracowita, trochę tak jak ja. Jak się czujesz w swym nowym skrzydlatym wcieleniu? Jak wspominałam, jest inaczej. Na początku było mi trochę trudno, lecz przyzwyczaiłam się do samych skrzydeł całkiem szybko. Inna sprawa, jeśli chodzi o sam fakt bycia księżniczką. Jak zostać regentem Twilight Sparkle? No cóż. Wystarczy zaczekać aż owe stanowisko zostanie zwolnione, a następnie napisać podanie. W podaniu warto napisać co nieco o sobie, wspomnieć o swoich pomysłach na dział oraz zapewnić o chęci do współpracy oraz innych dodatnich cechach. No i przede wszystkim, wypada pisać bezbłędnie. D’yer’ailt pyta: Jak życie co u Ciebie? Moje sprawy mają się dobrze, dziękuję. Przyzwyczajam się do moich nowych obowiązków, starając się jednocześnie pozostać sobą i zorganizować wszystko jak najlepiej. Nie mam w obecnej chwili żadnych poważniejszych zmartwień. Jak rozumiesz ten cytat? „Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy.” Przypomina mi inny cytat, który kiedyś usłyszałam, mówiący, że to przerażające, jak wielu głupców jest pewnych siebie, podczas gdy tak wielu inteligentów ma wątpliwości. Jakoś tak to szło. Wydaje mi się, że jest to ściśle związane z czyimś charakterem. Otóż ktoś, komu się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy, czuje się ekspertem od wszystkiego i uważa swoje zdanie za niepodważalną prawdę, wówczas tak naprawdę, jest on głupcem. Chociażby dlatego, że ma czelność osobom starszym, bardziej doświadczonym i lepiej wykształconym wmawiać, że nie mają racji, chociaż on doskonale wie o tym, że jest odwrotnie… Taki ktoś nie potrafi obronić swojego zdania, więc zarzuca coś innym, obstaje przy swoim chorobliwie przekonując o swojej nieomylności mówiąc coraz więcej i więcej, aż pomału wpada w wir bezsensownych tez i niezwiązanych ze sobą argumentów… Natomiast ci, którzy się mylą, ale uczciwie mylą, przyznają to i dziękują za wyprowadzenie z błędu przez innych, którzy myląc się dotarli do prawdy, oni są prawdziwymi myślicielami. Nie chodzi o to, by być nieomylnym. Chodzi o to, by się mylić, ale i uczyć. I to jest przywilej tych, którzy są w stanie zrozumieć samych siebie i rzeczywistość… Że nie wszystko jest takie, jakie by chcieli, by było. Ekhm… Wyszło trochę długo, ale zgadłam? Rarity115 pyta: Co sądzisz o czarnej magii? Och, odpowiadałam już na podobne pytanie i myślę, że powiedziałam naprawdę wiele na ten temat… Pozwolisz, że nie będę się powtarzać, a po prostu polecę Ci zerknięcie na moją poprzednią wypowiedź? Czy gdybyś miała wybór to byś mogła zamieszkać w Kryształowym Imperium wraz z przyjaciółkami? Bardziej widziałabym to miejsce jako dobry pomysł na spędzenie wspólnych wakacji. Ale by tam zamieszkać na stałe? Myślę, że za bardzo przyzwyczaiłyśmy się do Ponyville, by teraz bez wyraźniejszego powodu to zmieniać. Co sądzisz o Angelu? No cóż… Myślę, że jest wiernym kompanem Fluttershy i uroczym zwierzakiem, choć czasami mam wrażenie, że coś knuje… Albo przeczuwa, że dzieje się coś niecodziennego, ale my źle to interpretujemy. Nie wspominając już o odczuciu, jakby ciągle coś mu się nie podobało, ale nie chciał nam o tym powiedzieć. Czasem bywa uszczypliwy, ale myślę, że to po prostu jego styl bycia. Yarpen pyta: Czy czytałaś wiedźmina A. Sapkowskiego jeżeli tak to jaka jest twoja ulubiona postać? Niestety, nie miałam w kopytkach tego tytułu… Jeszcze. Ale jak tylko przeczytam absolutnie każdą książkę w Equestrii, od razu zabieram się za tytuły z innych światów. Czytalaś kiedyś METRO 2033 D.Glukhowskyiego? Nie tego, też jeszcze nie czytałam. Ścierwisław Wszechmogący prosi: Zostań bezduszną, próżną i egoistyczną tyranką. Proszę. Bo będę smutny. Ekhm… Zrobię co w mojej mocy… Abyś nie był smutny. xxxManiaKxxx pyta: Przykro mi to mówić, ale nie cieszę się, że zostałaś księżniczką (nie obraź się). A tu pytanie: Nie boisz się, że nie ogarniesz obowiązków księżniczki? Rozumiem, że nie każdemu pasuje to, co mnie spotkało i szanuję to. Zresztą, sama jeszcze nie mogę tak do końca w to uwierzyć… I bardzo dużo mówiłam o tym jak wiele mam wątpliwości i jak wielowymiarowo postrzegam moje księżniczkowanie. Czy się boję obowiązków? Nie, samych obowiązków nie, ale trochę się boję, że mogę im nie sprostać tak, jak sama bym tego chciała… To znaczy, w taki sposób, aby nikogo nie zawieść. No i żebym sama nie musiała się niczego wstydzić. Spike zadaje pytania: Czy podobają Ci się nowe skrzydła? Oczywiście! Jak już wspominałam, niektórzy mówią, że dodają mi uroku, nie są aż tak trudne w pielęgnacji, no i umożliwiają mi latanie. Doskonale! I czy chętnie latasz? Tak, bardzo chętnie. To niesamowite doświadczenie, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak cudownie jest przeciąć powietrze, poczuć zapach wiatru, spojrzeć w dół, na te małe kuleczki i kwadraciki… Ileż ja widziałam przepięknych krajobrazów, tylko dlatego, że wzniosłam się w powietrze! Ze świecą szukać książek, które potrafią należycie opisać to doświadczenie! Czytałaś już książki o lataniu? Całe mnóstwo, jeszcze zanim przyjechałam do Ponyville. Kikiz pyta: Czy irytują Cię pytania w których aż roi się od różnych błędów? (Ja osobiście staram się pisać poprawnie, chociaż wiem, że zdarzają się literówki.) Czy irytują? Rozróżnijmy dwie rzeczy. Same pytania mnie nie irytują, jeżeli mówimy o ich sensie, czyli o tym, jakie informacje chce poznać zadający. Natomiast jeśli chodzi o rażące błędy, interpunkcyjne, ortograficzne, składniowe… Owszem, jest to coś niebywale irytującego. Zwłaszcza, kiedy mamy dzisiaj różne słowniki i poradniki, jak pisać dokładnie. Kto uszył Ci tak śliczną suknię na twą koronację? Czyżby to była kolejna kreacja Rarity? Szczerze? Celestia zaprowadziła mnie do właściwej komnaty i tam suknia już była, tak po prostu. Rarity raczej jej nie projektowała. Inaczej, rozpoznałaby ją, albo już dawno się wygadała, że na polecenie Celestii stworzyła coś tak wspaniałego… Co w pewnym sensie dałoby mi poszlaki czego się spodziewać… Wiesz, tego całego awansu i w ogóle. Nie wiem kto zaprojektował tę suknię, ale wykonał kawał doskonałej, niepowtarzalnej i mistrzowskiej roboty. Jaki jest twój ulubiony cytat i z jakiej książki pochodzi? No cóż… Chyba nie posiadam absolutnie ulubionego cytatu. Może dlatego, że większość książek, jakie przeczytałam, stanowią podręczniki akademickie? Riddle pyta: Odkąd zostałaś księżniczką, dbasz jakoś o swoje skrzydła? Owszem. Musze o nie dbać, nie tylko aby dobrze się prezentowały, ale również chciały ze mną pieczołowicie współpracować, w trakcie lotu. Potrafisz czytać i latać jednocześnie? Niestety, nie mam takiej podzielności uwagi w trakcie lotu, co Rainbow Dash. Wolę nie ryzykować i w trakcie lotu skupić się na lataniu. Czy za pomocą zaklęć lewitacji można lewitować samego siebie? Oczywiście, że tak. Legolas pyta: Jak podsumowujesz swój pobyt w świecie ludzi? Och, mogłabym na ten temat wygłosić cały wykład, ale postaram się zwięźle i na temat. Zatem – zwiedziłam nowy, wspaniały i zadziwiający świat, poznałam wielu nowych znajomych, nauczyłam się wielu nowych rzeczy (wiem, że tak to nie wyglądało, ale zaufajcie mi, wyciągnęłam masę wniosków), no i zrobiłam coś dobrego, przy okazji przeżywając z przyjaciółkami nowa przygodę! Wszystko to wspominam bardzo ciepło. CalevaN zadaje pytania: Ile w dzień czytasz książki? Tak średnio statystycznie…Jak to wszystko podliczę… Myślę, że czytam książki przez cały czas! Ulubione jedzenie? Ulubione? Ogólnie, co rusz zmieniam w tej kwestii zdanie, ale na chwilę obecną, najlepiej smakuje mi potrawka ze słodko-kwaśnych jabłek ze świeżym owsem i smażonym sianem. Jasne, nie wygląda to zbyt estetycznie, ale jest o niebo lepsze niż większość potraw, jakie można znaleźć w menu wykwintnych restauracji. Jaka była pierwsza książka którą przeczytałaś? Och, to było tak dawno, że chyba… Nie pamiętam. Może było ich kilka? Pamiętam, że jedna wydała mnie się zbyt poważna, innej nie rozumiałam, chyba dopiero za trzecim razem się wciągnęłam… Ale co to było? Dasz Huga? Proszę. Kamilx9 pyta: Zastanawia mnie jedno, masz jakiegoś ukochanego? Um… Nie, nie mam. Podkochiwałaś się kiedyś w kimś? Wiesz, taka ukryta miłość. …Nie zaprzeczam. Czy zamierzasz mieć królewskiego potomka? Och, naprawdę! To znaczy… Ja rozumiem, że bardzo Cię to interesuje, ale musisz wiedzieć, że takie dosyć osobiste pytania, dotykające kwestii prywatnych i jeszcze wykraczających daleko w przyszłość… To jest dla mnie krępujące. Powiem tylko tyle, że pewnego dnia, w pewnym miejscu, o pewnym czasie… Myślę, że byłoby miło. Czy odpowiesz na te wszystkie pytania? Staram się jak mogę. Ostatnie pytanie: Jak się czujesz z myślą, że coś do Waszej Królewskiej Mości czuje? Podobnie, jak wtedy, kiedy słyszę tego typu pytania: niezręcznie, niepewne, jakbym była skrępowana. Nie jest to nic nadzwyczajnego, wiem, w końcu każdy ma uczucia, ale… Jest inaczej kiedy się żartuje, a kiedy planuje się z kimś wspólną przyszłość. Swiftbullet pyta: Księżniczko, usłyszałem pogłoski, że zniszczyłaś mienie o wysokiej wartości w kryształowym królestwie. Czy będzie skutkować to jakimiś ruchami politycznymi na linii kryształowe królestwo-Equestria. I czy możesz jakoś to wytłumaczyć Spokojnie, ta sprawa nie jest konfliktogenna i nie ma takiej możliwości, aby nastąpiły w jej wyniku jakiekolwiek ruchy polityczne, ani sankcje. Po prostu stosownie to wytłumaczyłam, posiłkując się wyższą koniecznością oraz szeregiem zdarzeń losowych, które w ostatecznym rozrachunku doprowadziły mnie na granicę dobrych obyczajów. Drugie pytanie: Czy zamierzasz zostać w Ponyvielle czy jednak przeniesiesz się do Canterlotu? Póki co, zostaję w Ponyville. Trzecie i ostatnie pytanie: Pytanie to jest bardzo delikatne. Teraz gdy zostałaś Alicornem zapewne zdajesz sobie sprawę, że stałaś się nieśmiertelna. Jakie to uczucie wiedząc że przeżyjesz nie tylko swoich przyjaciół ale i męża i dzieci (jeśli oczywiście zdecydujesz się na założenie rodziny), oraz wszystkich na których Ci zależy. (nie licząc księżniczek Cadence, Celesti oraz Luny)? Chyba odpowiadałam wcześniej na podobnie skonstruowane pytanie. Tak naprawdę nie wiem czy jestem nieśmiertelna, czy długowieczna, ponieważ nie urodziłam się alikornem, tylko zostałam w niego przemieniona. Czyli, najprawdopodobniej, będę żyć dokładnie tyle, co zwykły jednorożec, pomimo większej mocy. Muszę poświęcić temu kilka badań i trochę poczytać, bo, jak wspominała, jest to bardzo ważne dla mnie, jak i mojego najbliższego otoczenia. Darwin II pyta: Czarodziej kojarzy się z różdżką i zaklęciami, jesteś jednorożcem więc zamiast różdżki masz róg, ale czy skoro nie recytujesz zaklęć na głos, to powtarzasz je w myślach? Tak, właśnie tak postępuję. Można recytować inkantację na głos, ale można to zrobić również w myślach, nawet podczas rozmowy, czy robienia innej czynności, choć to wymaga nie lada wprawy. Aaron Tuushingam zadaje pytania: Jak to jest, że wrogowie tacy jak Discord lub Królowa Chrysalis, którzy władają potężną czarną magią, są unicestwiani w tak banalny sposób?? Jesteś po prostu małym kucykiem jak wszyscy inni, a oni więksi i silniejsi. Kurcze, no ja wiem, że ty z przyjaciółkami władasz Klejnotami Harmonii, ale to jest śmieszne, że czarne charaktery po prostu już się poddają. Jak to w ogóle jest? Słyszałam kiedyś opowieść pochodzącą z Waszego świata, o prostym, małym pasterzu, który pokonał olbrzyma przy pomocy zwykłej procy. Myślę, że nie zawsze potrzeba wielkiej mocy, armii, czy jakiegoś potężnego magicznego przedmiotu, by pokonać wroga. Wystarczy dobry plan, wiara w siebie oraz wsparcie przyjaciół. No i oczywiście, znajomość słabych punktów przeciwnika. Teraz, jak już zostałaś 4 księżniczką Equestrii, co nadal zamierzasz zrobić?? Jak twoje życie dalej się będzie toczyć, jak już nic Ci nie zagraża i twoim bliskim? Nie byłabym tego taka pewna, czy już nic mi nie zagraża. W końcu, jeśli ktoś chce podbić czyjeś królestwo, musi wpierw przejść po trupie jego władcy. Myślę, że nadal będę sobą, od czasu do czasu poważnie księżniczkując i dbając o dobro Equestrii, ponieważ teraz chodzi nie tylko o moje przyjaciółki, ale również inne kucyki, które mi ufają, jako władczyni. Niektóre akcje, jak pojedynek z Tobą i z Wielką i Potężną Trixie albo starcie między księżniczką Cadance i z Chrysalis, można skojarzyć sobie pojedynki Harry'ego Pottera z Voldemortem. Nie zastanawiałaś się nad tym? Prawdę mówiąc nie. Głównie dlatego, że nigdy nie widziałam żadnego pojedynku między Harrym i tym Voldemortem… Ależ upiorne imię, muszę przyznać. Mam pytanie odnoszące się pytania 3. Czytałaś Harry’ego Pottera? Niestety, tego tez jeszcze nie czytałam. Niedługo to tablety, smartfony, laptopy i inne gadżety zawładną domem ludzi, niż książki. Gdybyś zauważyła w alternatywnym świecie, że tak się dzieje, przejmowałabyś się tym czy nie? Nie zależałoby Ci na tym, żeby ludzie więcej czytali książki sobie, dzieciom itp. zamiast zachwycać się nowoczesną wygodną technologią? Nikomu bym nie zabroniła korzystać z dobrodziejstw nowoczesnej technologii. Sama natomiast, postępowałabym tak, jak mi jest wygodnie. Przyzwyczaiłam się do tradycyjnych książek i zamierzam się tego trzymać. Uważam, że tradycyjne metody pozyskiwania wiedzy są dużo efektywniejsze, przy nowinkach technicznych, ma się mnóstwo dodatków, które zbędnie rozpraszają. Poza tym, prawdziwej książce nigdy nie wyczerpie się bateria, a poza tym, ich strony pachną od nowości. Jak bardzo doceniasz pracę Sowalicji i Spike’a? Traktujesz ich równie? Traktuję ich równo i doceniam ich tak samo. Czy wiesz, że feniks księżniczki Celestii jest zwierzęciem skopiowanym z Harry’ego Pottera? Rozumiem, że za bardzo porównuję HP do MLP: FiM, ale taka jest prawda. Pojedynki i niektóre zwierzęta jak feniks można sobie skojarzyć z wątkami w HP. Szczerze? Słyszałam, że Feniksy po raz pierwszy pojawiły się w waszym świecie już w starożytności i był stworzeniem znanym ówczesnym pisarzom. A zatem, czy to nie jest tak, że Feniks w „Harrym” jest skopiowany od tych starożytnych pisarzy? Jaki gatunek muzyki słuchasz? Generalnie, lubię muzykę popularną, ale nie pogardę również utworkami przychodzącymi na myśl moje dzieciństwo. Wierzysz w przeznaczenie? Po tym wszystkim co mnie spotkało sama już nie wiem, czy tym wszystkim steruje los, Celestia, czy jeszcze ktoś inny… Nie uważasz, że twoja przyjaciółka Pinky Pie jest troszeczkę nadpopudliwa? Nie, skądże. Po prostu taka jest i tyle. Akceptujemy to, zwłaszcza, że przy okazji dostarcza nam mnóstwo uśmiechów i radości! Oprócz książek, spędzania czasu z bliskimi, magii i misji, które Ci zleca Celestia to jakie masz jeszcze zajęcia? Jasne. Lubię przeprowadzać własne doświadczenia, a także po prosu patrzeć w chmury i myśleć… Od czasu do czasu utnę sobie drzemkę, albo zjem coś dobrego. Jestem świetny w niektórych sportach. Uważasz, że Rainbow Dash jest najlepszym sportowcem w alternatywnym świecie czy w Equestrii? Cóż, nie mierzyła się z absolutnie każdym na świecie, we wszystkim na świecie i kto wie, kto nadejdzie po niej, ale na chwilę obecną, myślę, że jest naprawdę świetna i spokojnie może aspirować do tego zaszczytnego tytułu. Wierzę w nią. Wiążesz jakieś plany z kimś, kto już jest lub będzie w przyszłości twoim wybrankiem? Może to jest ogier, który ma pomarańczową sierść, niebieską grzywę i jest strażnikiem w Canterlocie oraz jest członkiem rodziny księżniczki Cadance? Duuh… Mówiłam już, że na razie nie planuję wiązania się z kimś i zakładania rodziny. Nie przeczę, że coś się w tym moim sercu dzieje, ale na razie nie chcę o tym mówić. To nic pewnego. Poza tym, mam milion rzeczy do zrobienia! Jakie gatunki książek najbardziej lubisz czytać? Podręczniki akademickie, rozprawy doktorskie, poradniki oraz książki przygodowe. Który kucyk najczęściej zachodzi Ci za skórę? Ostatnio nikt zbytnio nie pomieszał mi szyków. Myślę, że najczęściej to brak czasu i nagłe zmiany w planach zachodzą mi za skórę. Czy życie księżniczki odpowiada Ci najbardziej niż życie zwykłego kucyka-jednorożca? Cóż… Na razie jestem księżniczką trochę zbyt krótko, by to ocenić, ale myślę, że z czasem nabiorę rozeznania. No, chyba, że oba życia okażą się na tyle podobne, że kwestia ta rozwiąże się sama. Drażnią Cię twoje skrzydła? Nie, skądże. Lulu22 pyta: Ile miałaś lat gdy dostałaś znaczek? Miałam wtedy sześć lat. Ile znasz zaklęć? Och, nigdy tego nie liczyłam… Ale myślę, że jakby to spisać, wyszłaby z tego całkiem obszerna księga zaklęć. Sajback Gray pyta: Co myślisz o permanentnym zwiększaniu się masy wszechświata w bliżej nie określonym punkcie przestrzennym? Myślę, że to zagadnienie na długie i obszerne debaty naukowców, dobry materiał do dokładnych badań, a także szansa na zrozumienie otaczającego nas wszechświata: czym jesteśmy, gdzie jesteśmy i jakie jest nasze znaczenie. Pomogłabyś mi dostać się do słynnej komnaty z zaklęciami czasu? Ekhm… To zależy, do czego są Ci potrzebne takie zaklęcia i czy jest to sytuacja kryzysowa. Ale myślę, że gdyby zaszła taka konieczność… Cóż, na pewno pomogłabym Ci znaleźć jakieś wyjście, lecz nie jestem pewna, czy od razu zwróciłabym się ku zaklęciom czasu. Wiesz że masz piękny umysł? I nie tylko. Och… Dziękuję. Czy mógłbym się z tobą pouczyć? Wytłumaczyłabyś mi niektóre zawiłości czasoprzestrzenne których jeszcze nie pojmuję. Jasne, czemu nie? Wytłumaczyć mogę, ale jeśli nie jesteś istotą magiczną, obawiam się, że magia jeszcze długo pozostanie dla Ciebie niedostępna, w praktyce oczywiście. Czy twoja percepcja ogólno osobowa jest spowodowana twoim przyswojeniem elementów charakteru twoich przyjaciółek? Możliwe, aczkolwiek, wydaje mi się, że po prostu zmieniłam się przez te wszystkie lata i ta percepcja sama się tak wykształciła. Czy istnieje zaklęcie które daje nieśmiertelność? To zależy co rozumiesz pod pojęciem nieśmiertelności. Ogólnie, istnieją pewne metody… Ale to jest żywot istoty nieumarłej. I generalnie, nie jest to żywot ani miły, ani uznawany za zgodny z naturą. Magowie i alchemicy wciąż poszukują sekretu prawdziwego, wiecznotrwałego życia, ale jak na razie bez zadowalającego rezultatu. Nie wiem, czy Celestia, jako bogini, zna ten sekret. Jeśli jednak tak jest, z jakiegoś powodu z nikim się nie dzieli tą tajemnicą… I skoro tak, pewnie jest w tym jakiś głębszy sens, a ja to uszanuję. Doktor pyta: Spotkałaś Doctora Whoovesa? Kilka razy… Chyba. Ale nigdy nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać. Masz jakąś teorię jak dostać się do waszego świata? (Pssst,Nikomu kto nie jest bronym nie powiem) Dopóki żadna z nich nie znajdzie potwierdzenia w pomyślnych rezultatach moich doświadczeń, wolałabym nikomu nic nie mówić, co by nie zapeszyć. Szeregowa WWhite Fox pyta: To pytane od mojej kuzynki: Czy są jacyś książęta którzy są alikornami? Nigdy żadnego nie spotkałam, a i w historii nie natrafiłam na wzmiankę o choćby jednym skrzydlatym jednorożcu, który byłby księciem. Ode mnie: Czemu twój brat nie jest alikornem? No cóż… Urodził się jednorożcem, podobnie zresztą jak ja, oboje mamy rodziców jednorożców i dziadków jednorożców… Wydaje mi się, że biologicznie, nigdy nie było takiej możliwości. Natomiast jeśli chodzi o magię… Cóż, widocznie nie jest mu to przeznaczone… Na chwile obecną. Jonathan Cloud pyta: Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jakby wyglądało twoje życie, gdybyś od początku przykładała się mniej do nauki, a kładła większy nacisk na zdobywanie przyjaciół? Owszem, myślałam kiedyś o tym, ale nigdy nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków. Na pewno nie byłabym uczennicą Celestii i poszła do innej szkoły, kto wie, czy w ogóle poznałabym Elementy Harmonii i przybyłam do Ponyville. Cóż, widocznie już tak musiało być. Czy nadal nienawidzisz bananów? Myślę, że „nienawidzić”, to trochę zbyt wielkie słowo. A jak pewnie wiesz, w nerwach mówi się bardzo różne rzeczy. Czy miałaś kiedyś ochotę na rzucenie tego wszystkiego? No wiesz. Dać sobie z tym wszystkim spokój, zamieszkać gdzieś w głębi Equestrii i żyć bez problemów pokroju Discorda czy Nightmare Moon :3 Przyznaję, w krytycznych momentach, kiedy nerwy brały górę, myślałam o tym niejeden raz, kiedyś nawet zdążyłam się spakować… Ale zawsze mi przechodziło po szczerej rozmowie ze Spike’m. Shadow Boom pyta: Co się stało Solarowi of Eclipse? Dawno go nie widziałem Wyjechał na wakacje. .:CherryAlice:. Pyta: Jak mniej więcej wygląda twój przeciętny dzień? Oczywiście po koronacji na księżniczkę =3 Jeśli mam być szczera, aż tak wiele się nie zmieniło. Oczywiście, mam nowe obowiązki i prestiżowy tytuł, ale poza tym, staram się być takim kucykiem, jak wcześniej. Pomagam innym, spotykam się z przyjaciółkami, czytam… Myślę, że dzięki temu szybciej zaadoptuję się do nowej roli. sie i pształciła. Jaka legenda jest twoją ulubioną? Myślę, że największą sympatią od zawsze darzyłam legendy o zwyczajach towarzyszących Wigilii Serdeczności oraz historie o powstaniu Equestrii, czyli legendy o zjednoczeniu się trzech plemion kucyków. Jak wychodzi ci gotowanie, oraz czy sprawia ci ono przyjemność? Dzięki właściwym książkom oraz poradnikom nie mam większych problemów z przygotowaniem sobie posiłku na miarę specjałów rodem ze stołecznych restauracji. Ale gotuję takie rzeczy dosyć rzadko, głównie ze względu na czasochłonność oraz konieczność późniejszego zmywania. Jak idzie rozwój technologii w Equestri? Całkiem prężnie. Mamy już kilka paliw, które możemy spalać i zmieniać wytworzone w ten sposób ciepło na energię mechaniczną, wiemy też jak pozyskiwać energię z wiatru lub rwących rzek, budując odpowiednie elektrownie. Zmieniają się metody pozyskiwania surowców, komunikacji oraz wiele innych rzeczy, które ostatecznie, czynią nasze życie o wiele łatwiejszym. Niemniej, nie jest to waz tak wielki skok, jaki poczyniliście w ciągu ostatnich, powiedzmy, 20 lat. Arktala pyta: Droga Księżniczko Twilight Sparkle jak bardzo bogatych miałaś rodziców, że zatrudniali jako niankę... samą księżniczkę Cadence... Cóż, nie byli obrzydliwie bogaci, ale też nie należeli do tak zwanej „klasy średniej niższej, na solidnych fundamentach”. Powiedziałabym, że byli po prostu wystarczająco dobrze usytuowani, no i mieli mądre znajomości, które wiele im ułatwiły. Poza tym, pracowali ciężko, jak większość kucyków i dorobili się swego. AlexTJ55 pyta: Czy lubisz ludzi i co o nich sądzisz? Przyznam, że ludzie to zadziwiające istoty. Każdy jest inny, każdy niepowtarzalny, każdy ma swoje cele oraz coś, co go definiuje, jednak nie w taki sam sposób, jak w przypadku kucyków. Różnych ludzi można różnie oceniać, można ich kochać, lubić, krytykować, czy wręcz nienawidzić. Ludzie dokonali w swoim świecie wielu fantastycznych rzeczy, lecz z drugiej strony, wiele tez zniszczyli. Ale wszystko ma swoje dobre i złe oblicze, a kluczem jest zachowanie balansu. Jak to mówią, nie może być dobra, bez zła. Poza tym, warto jest się uczyć na błędach. Patrząc na to, jak wiele już ich popełnili, ludzie muszą być naprawdę bardzo, bardzo mądrzy. Gość_Arctic Fox_* pyta: Droga Twilight, patrzyłem ostatnio na sposób w jaki się uczysz. Powiedz to aż takie fascynujące czytać w samotności gdzie nikt nie smeci niczym belfer? Owszem. Spokój, opanowanie, może nawet zdroworozsądkowa izolacja, wszystko to pozwala osiągnąć maksymalne skupienie, co sprzyja owocnemu obcowaniu ze swoimi myślami i tylko nimi. To naprawdę bardzo pomaga. A czy księżniczka Celestia udzielała Ci osobistych lekcji? Tak, odbywałam prywatne lekcje z księżniczką Celestią, jako uzupełnienie zadań dodatkowych przewidzianych w ramach specjalnego programu szkoły. Czy to właśnie Cadence opiekujac się Tobą uczyła manier i dobroci. Owszem, choć miało to wymiar niewinnej zabawy, niż poważnej nauki manier, właściwego poruszania się, czy charakterystycznych zwrotów, gestów. Bardzo ciepło wspominam tamte czasy. Nigdy bym nie przypuszczała, że zabawa w księżniczkę, pewnego dnia stanie się rzeczywistością. Jestem ciekaw jak kuce się uczą u ludzi nauka nie jest przyjemna. To żmudne i nudne często zajęcie. Nie uważam, by nauka była nudna. Żmudna owszem, lecz jeżeli wiesz czego chcesz się dowiedzieć, co chcesz przez to osiągnąć i co z tym robić, przy zastosowaniu odpowiednich metod zapamiętywania, może to być pasjonująca przygoda! Tahilix pyta: Mam dwa pytania, z czego odpowiedź na jedno może być nieco trudna. Mianowicie na czym polega działanie magii w rozpatrywaniu czysto fizycznym, powiedzmy na przykładzie zaklęcia przemiany (czy jest to związane ze zmianą drgań Superstruny, czy może podmianą przedmiotów które fruwają w przestrzeni międzywymiarowej? Zaginione skarpetki itd.) Wiem że w przypadku niektórych to działa na zasadzie PUFF i jest, ale chcę się dowiedzieć jak ty to widzisz. W sensie fizycznym, magia polega przede wszystkim na manipulowaniu obiektami fizycznymi, lecz nie poprzez przyłożenie do nich siły, ale oddziaływanie odpowiednio spolaryzowanej i skoncentrowanej energii. Tak jak w przypadku konwencjonalnego oddziaływania, gdzie wartość siły musi być odpowiednio dobrana tak, aby przezwyciężyć wszystkie siły oporu, tak i jednorożec musi wiedzieć jak używać energii, musi móc magazynować jej odpowiednio dużo oraz poprawnie ją wyzwolić za pomocą inkantacji. Warto dodać, że podtrzymanie oddziaływania również wymaga odpowiednich umiejętności oraz koncentracji. Nieco inaczej wygląda to w przypadku przemian przedmiotów, transmutacji, czy chociażby teleportacji. Wówczas manipulacji podlega nie tylko przedmiot, jako skończony byt, ale również jego struktura. Ulega ona kolejno: analizie, rozkładowi, a następnie ponownej syntezie, czemu nierzadko towarzyszy zmiana ich składu. Mówiąc o teleportacji, dodatkowo manipuluje się czasoprzestrzenią w taki sposób, że zostaje ona odpowiednia zakrzywiona w taki sposób, że wydaje się, jakby czas się zatrzymał. Bardzo często, przemiany ciała, czy materii, na przykład przy teleportacji, następują samoistnie, o ile czarujący dysponuje dostateczną ilością energii. Ponadto, tymi procesami rządzą rozmaite prawa, chociażby równoważnej wymiany. Mianowicie, nie wolno zadziałać magią, która wymaga więcej energii, niż czarujący jest w stanie zmagazynować i jednostkowo wyzwolić. Działają również podstawowe zasady przemiany materii oraz chemii. Jeśli chodzi o te „PUFF”, jest to rodzaj zjawiska towarzyszącego, coś jak powstanie pyłu, kiedy przesypujesz duże ilości piasku, albo mąki. Drugie pytanie natomiast dotyczy luźniejszej kwestii. Mianowicie, gdyby udało ci się odnaleźć spodnie czasu dostrojone do twojej osnowy istnienia, czy zaryzykowałabyś wciśnięcie się w jedną nogawkę, by sprawdzić co się stanie? No cóż. Gdybym miała pewność, że nie wystąpi przy tym żaden efekt uboczny, myślę, że porwałabym się na coś takiego. Talar pyta: Czy potrafisz „miotać” dość trudnymi i ciężkimi zaklęciami w dość szybki tempie jeden po drugim? No wiesz, że pierw np. pojawiasz ścianę lodu, a po dwóch sekundach wytaczasz wielką, śnieżną kule, tworzysz małe tornado, ciskasz promieniami, błyskawicami, płomieniami itd. Chodzi mi po prostu o to, czy umiesz w krótkim czasie rzucić wiele trudnych czarów. Jeśli tak, to przydało by się to w walce (których w Equestrii jest jak na lekarstwo), lecz jednak podczas starcia z chordą kucyków obaliłabyś ich 10 mocnymi zaklęciami, rzuconymi w może 10-15 sekund. Wszystko zależy od praktyki. To, jak dużo czasu musi upłynąć, zanim po wyzwoleniu jednej ilości energii będę w stanie przywołać i wykorzystać drugą, dyktowane jest doświadczeniem, zarówno jeśli mówimy o jednym, wybranym zaklęciu, jak i ogólnie, czarowaniu jako pewnej całości podejmowanych działań w ciele i umyśle. Zaklęciami, które mam już wyćwiczone od lat, mogę miotać w odstępie od 2 do 4 sekund, tak średnio. Ale im bardziej skomplikowane są zaklęcia, tym więcej wymagają energii, a co za tym idzie, więcej ćwiczeń. Mówiąc o zaklęciach bojowych oraz ochronnych, najkrótszy czas przerwy między dwiema inkantacjami wyniósł coś około… Czy ja wiem? Myślę, że nie trwało to dłużej niż 10 sekund. Warto wiedzieć, że im dłużej trwa takie miotanie zaklęciami, tym szybciej zużywa się energia, a ciało czarującego się męczy. kingacrazy123 zadaje pytania: Marzyłaś kiedyś w dzieciństwie o np.byciu najlepszym jednorożcem w Equestrii? Nie będę się czarować. Owszem, niejednokrotnie przeszło mi przez myśl takie oto marzenie. Ale zawsze bardzo krótko. Gdybyś była Luną to radziłabyś sobie? Ja, Luną? Czy bym sobie radziła? Trudno powiedzieć. Gdybym zachowała swoją osobowość, tylko miała inne ciało i historięosobowośc Gdybym zachowała swoją osobowośc, tylko miała inne ciało, pewnieiągnąć i co z tym robić, przy zastosowaniu od, pewnie jakoś bym funkcjonowała. Ale ogólnie, trudno mi sobie to wyobrazić. Dopiero co zostałam księżniczką przyjaźni, a teraz miałabym się zastanawiać jakby to było być księżniczką nocy? Dziwne. Co powiesz gdyby Spike spalił przez przypadek wszystkie twoje książki? Przez przypadek? Cóż, myślę, że wówczas sprawa zakończyłaby się dla niego łagodniej, skoro był to wypadek, lecz ja na pewno długo przechodziłabym traumę, albo próbowałabym cofnąć czas. W ogóle, dlaczego zadajesz mi takie przerażające pytanie? Przecież nawet w piątek trzynastego Spike nie popełniłby aż tak straszliwego błędu! Jaka jest twoja ulubiona pora roku?(Moja to zima i lato). Moja ulubiona pora roku to jesień. Głównie dlatego, że kojarzy mi się ze szkołą, nowymi wyzwaniami oraz zmianami. Chciałabyś mieć kiedyś jakieś inne zwierzę poza Spikiem i Sowalicją? Gdyby umiało się zachowywać, było posłuszne i milutkie, pewnie, czemu nie? Aha, Spike nie jest moim zwierzęciem, ale asystentem. To duża różnica. Churchille pyta: Jak myślisz co by było gdyby wtedy Flutershy zdążyła odlecieć tym balonem? Bo według mnie wszystko by stanęło na głowie. Nie było by możliwości żeby cała piątka odzyskała przeznaczenia. To zależy. Doświadczenie pokazuje, że przyszłości, jako takiej, nie można znacząco zmienić, więc wielce prawdopodobne, że jeśli nawet, wówczas moje przyjaciółki odzyskałyby przeznaczenia później. Jeżeli właśnie te talenty były nam przeznaczone, a nasze role w historii świata ustalone, tego nie da się tak łatwo i radykalnie zmienić, uwierz mi. Wiesz jaki błąd popełniła Chrysalis? Tak. Nie doceniła mocy prawdziwej miłości i nie przypuszczała, że mogłaby się ona odwrócić przeciwko niej, co wiązało się z przeświadczeniem, że jej klątwy nie da się odwołać. Poza tym, kiedy uwolniona została nowa energia, tym razem z serc małżonków, nie zdołała jej gwałtownie przetworzyć, co poskutkowało negacją wszystkich jej zaklęć i utratą mocy. Tylko tyle. Chętnie zawierasz nowe przyjaźnie? Bardzo chętnie. Zaprzyjaźnisz się ze mną? Pewnie, czemu nie? Chrysalis Moon pyta: Wolałabyś być jednorożcem czy alicornem? Jeśli alicornem to wygodnie ci być księżniczką? Powiem szczerze, że zawsze w pewnym sensie będę tęsknić za moim starym wcieleniem, ale bycie alikornem również ma swoje niezaprzeczalne plusy. Czy jest mi wygonie, będąc księżniczką? Pewnie! Lub też wolałabyś być jednorożcem, pegazem czy też zwykłym kucykiem? Jeśli skrzydła ci przeszkadzają to czemu nie pójdziesz do Celestii i nie poprosisz o ich usunięcie? Skrzydła mi nie przeszkadzają w żadnym wypadku i jestem otwarta na nowe doświadczenia w nowej formie. Nie widzę powodu, by prosić Celestię o odwołanie przemiany. Zresztą, nie chciałabym sprawiać jej przykrości. Jeśli miałabyś wybierać pomiędzy przyjaźnią przyjaciółek a swoim życiem, co byś wybrała? Moje przyjaciółki są bardzo ważną częścią mojego życia, więc nie widzę przesłanek, abym w ogóle musiała wybierać. Chciałabyś zdobyć nową przyjaciółke do swego „gangu”? Brzmi nieźle. Twilight Pie pyta: Kochana Twi czy wolisz życie kucyka jako normalny jednorożec czy raczej alikorn? Jest jeszcze trochę zbyt wcześnie, by móc to jednoznacznie określić, ale mam nadzieję, że „w praniu” okaże się, że życie będzie się toczyć tak samo lub podobnie, toteż nie będę już czuć zmian aż tak. Którą z przyjaciółek najbardziej lubisz no chyba że kochasz? Wszystkie uwielbiam tak samo mocne, gdyż każda z nich wnosi coś do mojego życia, od każdej mogę się czegoś nauczyć i każda niesie mi pomoc, kiedy nachodzi taka potrzeba. Czy znasz jakiegoś księcia ze skrzydłami i rogiem? Nie, osobiści nie znam nikogo takiego. Którą lubisz najbardziej księżniczkę poza Celestią? Cóż, z oczywistych powodów czuję się związana z Cadance, lecz Lunę również bardzo lubię i szanuję. Gdzie mieszkają twoi rodzice? Nadal mieszkają w stolicy. Czy lubisz Spajka? Oczywiście! Jaki jest twój ulubiony kolor? Jest ich kilka. Biały, niebieski oraz zielony. Sądzę, że są to kolory „poważne”, kojarzące się z czymś wielkim, a także uspokajające i przyjemne. Które z zaklęć najbardziej ci się przydało w życiu? Zaklęcie przywoływania przedmiotów, a zaraz za nim, czar teleportacji. Krijejtors pyta: Jak widzisz siebie jako księżniczka i czy kiedyś nauczysz się dobrze latać? Myślę, że z czasem w pełni przyzwyczaję się do nowej roli, zaś sztukę latania opanuję jeszcze szybciej. Jak już mówiłam, znam podstawy oraz mam już pewien „staż w powietrzu”. To nie aż tak trudne, jeśli nie mówimy o lataniu sportowym. Lenka zadaje pytania: Jak to jest być księżniczką? Póki co – całkiem zwyczajnie, choć nie mogę zaprzeczyć, że czuję się inaczej. Wyróżniona? Wyjątkowa? Tak, te określenia również grają mi w głowie. Prawdę mówiąc, inaczej to sobie wyobrażałam. Jestem zaskoczona tym, jak gładko idzie mi księżniczkowanie. Skrzydła cię już nie męczą? Nie, nic z tych rzeczy. Z jakim kucykiem mogłabyś się jeszcze zaprzyjaźnić? Cóż, z każdym, który będzie chciał się ze mną zaprzyjaźnić. Kogo najbardziej lubisz z CMC? Znowu każecie mi wybierać! Podobnie jak w przypadku moich najbliższych przyjaciółek, każda jest wyjątkowa na swój własny sposób i każda przejawia niemałą kreatywność. Działając w zespole są niepokonane i niezłomne, za co bardzo je szanuję, życząc im jak najlepiej, nie tylko w kwestii znaczków. Mephisto von Pheles pyta: Czy źle ci z tym że ty będziesz żyć tak długo kiedy reszta twoich przyjaciół zginie, poza Spikiem (jeśli smoki Equestrii żyją podobnie długo jak smoki w reszcie wymiarów w których żyją). Jak już wiele razy wspominałam, nie ma pewności, że długość mojego życia ulegle radykalnemu wydłużeniu. Nie urodziłam się alikornem i najprawdopodobniej będę żyć tyle, ile zwyczajny jednorożec. Podkreślam jeszcze raz, ja została przemieniona w alikorna, ja nabrałam jego cech. Ale się nim nie urodziłam. Chciałabyś móc kiedyś zamienić twoje przyjaciółki w Alicorny? Czy ja wiem? Chyba nie… Zresztą, wpierw to one musza chcieć takiej przemiany, udowodnić, że na nią zasługują, a ja z kolei musze pozyskać odpowiednio duża moc. Co najmniej taką, jaką dysponuje Celestia. Dasz huga? (musiałem!) Proszę! Twilight Pie zadaje pytania: Wolisz życie alikorna czy jednorożca? Hej… Już zadawałaś to pytanie. Znasz jakiegoś ogiera który ma róg i skrzydła? To też. Lubisz Spika? I to. Którą księżniczkę najbardziej lubisz nie licząc Celestii? Nawet to! Chciałabyś się zakochać? O, wreszcie nowe pytanie od Ciebie… I jest ono o sprawach sercowych. Cóż, nie jest mi łatwo, ale powiem tak, owszem. Lubisz dzieci? Lubię. Bywają hałaśliwe, grymaśne, może nawet nieznośne, ale trzeba im to wybaczyć. Z drugiej strony, potrafią być ciekawskie, potrafią pocieszyć, potrafią urozmaicić życie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kogo najbardziej lubisz ze swoich przyjaciółek i znaczkowej ligi? Um… To pytanie też już od Ciebie słyszałam. Jak mają na imię twoi rodzice? Mama ma na imię Twilight Velvet, a tata Night Light. Co po angielsku znaczy Twilight Sparkle? Po prostu tyle, co „Iskierka Zmierzchu”. Lubisz Trixi? Um… Powiedziałam już to i owo, co sądzę na jej temat, przy okazji innego pytania. Ogólnie, myślę, że ona potrzebuje pomocy, z zaakceptowaniem samej siebie, z otwarciem się na inne kucyki, no i ogólnie z poradzeniem sobie z kilkoma magicznymi słowami. Jestem na to otwarta i myślę, że możemy być koleżankami, lecz ona sama musi chcieć się zmienić na lepsze. Czym wolisz być kucykiem czy człowiekiem? Cóż, bycie człowiekiem na pewno ma swoje zalety oraz dla mnie, jako jednorożca, jest czymś w rodzaju wyprawy w nieznane, lecz jeśli chodzi o życie, jako całość, zdecydowanie bardziej wolałabym zostać kucykiem, takim, jakim się urodziłam… No, plus oczywiście skrzydła. Lubisz być w towarzystwie? Kiedy mam na to ochotę – tak. Kiedy muszę się czymś pilnie zająć, lub kiedy jestem zmęczona – nie za bardzo. Ile masz lat? Niebawem skończę dwadzieścia trzy lata. Jak masz na drugie imię? Nie posiadam drugiego imienia, ale mam kilka, nazwijmy to, przydomków, na przykład „Twily”. SolarIsEpic pyta: Co sądzisz o Flashu Sentrym? Cóż, dopiero niedawno miałam okazję dowiedzieć się kto to jest i czym się zajmuje. Moje wrażenie? Kiedy nosi zbroję nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle pozostałych strażników i z tego co wiem, równie dobrze wypełnia swoje obowiązki. Kiedy zaś zbroję zdejmie, nie przypomina już gwardzisty. Powiem szczerz, że gdybym nie znała jego zawodu, a zobaczyłabym go bez zbroi, pomyślałabym, że to zwyczajny pegaz, być może sportowiec, lecz na pewno nie królewski strażnik. Wydaje się być w porządku, ale nie znam go osobiście aż tak dobrze. Nie chciałabym pochopnie osądzać. Na jakiej zasadzie działa wasz teleportacja- zmieniacie się w czystą energie i przenosicie się błyskawicznie w inne miejsce? Wasze atomy rozpadają się i składają później w innym miejscu? Czy inne zasady? To jest bardzo rozległe zagadnienie, ale postaram się je opisać krótko i zrozumiale. Otóż, inkantacja jest złożeniem kilku słów. Pierwsze z nich oznacza zatrzymanie czasoprzestrzeni, lecz z pozostawieniem jej barier, determinowanych przez umiejętności i możliwości czarującego. Drugie słowo, uwalnia aurę odpowiadającą za przemianę ciała w pewną eteryczną masę, przenikającą przez wszelką materię. Następnie, trzecie słowo uwalnia energię, która przenosi ten oto byt w przestrzeni, przy zatrzymanym upływie czasu. Czwarte słowo przemienia ciało z powrotem, zaś piąte, ostatnie, przywraca normalny bieg czasoprzestrzeni. Innymi słowy, magia przemieszcza eteryczną postać czarującego między dwoma punktami, zatrzymując przy tym czas. W ten sposób nie widać, jak zmieniają swoje położenie i przemieniają się z „duszka” w swoją zwykłą postać i odwrotnie. Czy podczas teleportacji możesz „zostawić” część siebie? Nie, nie jest to możliwe. Nie można się „podzielić” i być w dwóch miejscach jednocześnie. W porządku. Pozwólcie, że chwilkę odsapnę. No, już. Czas na drugą partię odpowiedzi. (Czwarty sezon) Neverore pyta: Twajlajt - dziecko drogie, co cię tu przywiało? No cóż, za moje istnienie odpowiadają oczywiście moi rodzice, natomiast tutaj, przywiały mnie chęci. Chęci poznania ciekawych istot z innego, nie mniej ciekawego świata oraz chęci udzielenia odpowiedzi na pytania… A także, użyczenia mego wizerunku kilku artystom oraz innym kreatywnym osobistościom. Khornel pyta: Czy bycie księżniczką jest dla ciebie bardzo ciężkie, czy może starasz się podchodzić do tego z dystansem? Obowiązki i odpowiedzialność za moich poddanych bardzo mi ciążą, ale jeśli chodzi o styl bycia, to, jaka jestem na co dzień i co porabiam, do tego jak najbardziej podchodzę z dystansem. Staram się po prostu być sobą, taką, jaką zawsze byłam. Ile przeczytałaś książek? Och, już dawno straciłam rachubę! Ale uwierz mi, ich ilość rośnie z dnia na dzień i nawet gdybym teraz powiedziała ile już przeczytałam, jutro ta liczba byłaby już nieaktualna. Czy królewskie obowiązki ograniczają twój czas wolny? Niestety tak. Zamierzasz odbyć jakąś daleką podróż? Owszem, ale nie mam na myśli podróży służbowej, ale coś wypływającego z mojej własnej inicjatywy. Chęci zwiedzenia jakiegoś miejsca, poznania innej kultury, może też przeżycia jakiejś przygody… Byle bezpiecznej! Myślę, że mogłabym zabrać ze sobą przyjaciółki, bo razem zawsze raźniej! Gdybyś mogła na jeden dzień stać się człowiekiem co byś przez ten czas zrobiła? Być może Cię rozczaruję, ale robiłabym to, co zwykle. Czyli czytałabym, tym razem wykorzystując palce oraz korzystając z typowo ludzkich mebli. Ale nie wykluczam możliwości, że zapragnęłabym spróbować czegoś, co dla kucyków jest niemożliwe, z racji anatomii oraz wzrostu. Ratajello pyta: Czy masz już swojego jedynego? Nie, jeszcze nie. Kiedy rojal bejbi? We właściwym na to czasie i w otoczeniu odpowiedniej ku temu atmosfery. Jesteś księżniczką Equestrii God Damn it! Dlaczego nikt cię tak nie traktuję? Szczerze? Bardzo się cieszę, że większość nadal odnosi się do mnie jak do zwykłego kucyka. Jest mi wtedy dużo łatwiej służyć radą, czy po prostu rozmawiać i funkcjonować. Dlaczego musisz wozić się pociągami zamiast, karocą królewską? Och, staram się być zwyczajnym kucykiem, tak jak zawsze! Politycznie można to ładnie określić, że „chcę być bliżej mych poddanych”. Aha, jeszcze jedno – ja wcale nie muszę rezygnować z karocy na rzecz pociągu, to był mój wybór. Gdzie twoja korona? W bezpiecznym miejscu, gdzie czeka sobie na odpowiednią okazję. Dlaczego ty musisz się starać o bilet na jakikolwiek musical? Nie wpuszczą księżniczki ich kraju na musical do loży VIP, nie zważając na to czy już tych biletów nie ma? Jako księżniczka nie chce czuć się lepsza i chcę, aby prawo obowiązywało mnie tak samo, jak innych. Zresztą, jak by to wyglądało: kucyk stanowiący prawo, sam to prawo omija nie musząc kupować biletu? To byłoby… Dziwne. Shyness pyta: Co robisz żeby się tak dobrze uczyć? Mam na to wiele wypracowanych przez lata technik. Począwszy od podstawowych, takich jak zakreślanie najważniejszych rzeczy, pozostawianie zakładek, notowanie, a skończywszy na własnych sposobach, takich jak skojarzenia, formułowanie ciągu przyczynowo skutkowego, powtarzanie na głos poznanej wiedzy przez całe popołudnie, przy różnych czynnościach. Szczególnie ta ostatnia metoda wspomaga koncentrację, no i buduje podzielność uwagi. Ale żadna, nawet najlepsza na świecie i najbardziej uniwersalna metoda nie przyniesie rezultatów bez samozaparcia, dyscypliny, dobrej organizacji czasu i sumienności. Dlaczego skoro jesteś księżniczką inni traktują cię jak zwykłą klacz? Jak już wspominałam wcześniej, mnie to pasuje. Nie chcę czuć się lepsza od innych, nie chciałabym się wywyższać, ani tym bardziej wyglądać tak, jakbym chełpiła się samą sobą i swoimi osiągnięciami. Cieszę się, kiedy kucyki podchodzą do mnie jak do zwykłej klaczy jaką zawsze byłam, jak do przyjaciółki. Bardzo mi to pomaga. Czy gdybyś miała wybór zostałabyś jednorożcem czy stała się księżniczką? Gdyby to zależało wyłącznie ode mnie, myślę, że jednak pozostałabym jednorożcem. Ale skoro los… A raczej, Celestia zadecydowała za mnie, nie będę narzekać. Tak jak mówiłam, pozostanę sobą, tyle, że na nowym stanowisku i ze skrzydłami. Jak to jest być księżniczką Equestrii? Są dni kiedy czuję się zabiegana, są dni, kiedy naprawdę mam wszystkiego dosyć i najchętniej poszłabym spać, są dni kiedy księżniczkowanie sprawia mi masę satysfakcji, ale są też dni, kiedy mogę być po prostu zwykłą Twilight. No i właśnie te dni są najlepsze. Ale ogólnie, czuję ciężar odpowiedzialności jaki teraz na mnie spoczywa, ale im dalej w to brnę, tym swobodniej zaczynam się czuć. Nie jest już tak, jak na początku. Dlaczego nie korzystasz z przywilejów księżniczki? Przecież gdybyś włożyła koronę automatycznie wszyscy byliby dla ciebie uprzejmi? Jak już mówiłam, wieeele razy, chcę pozostać taką samą sobą, co zawsze. Tak jest mi łatwiej. Poza tym, chcę za wszelką cenę uniknąć sytuacji, w której ktoś mógłby sobie pomyśleć, że nadużywam władzy. Czy czarowanie jest łatwe? Po tylu latach nauki i doświadczeń, śmiem twierdzić, że owszem, czarowanie to bułka z masłem… O ile oczywiście nie mamy na myśli nowych i skomplikowanych zaklęć, które należy wpierw wypraktykować i poznać.za wszelką cenę uniknąć sytuacji, w której ktoś mógłby sobie pomyślec, ale im dalej w to brn Czy zanim przyjechałaś do Ponyville naprawdę twój brat był twoim jedynym BFF? Cóż… Tak. Całą resztę postrzegałam jako koleżeństwo i nie czułam się z tymi kucykami zbyt mocno związana… Teraz jak o tym myślę, dochodzi do mnie, jak bardzo się myliłam. Maczmar pyta: Czy od urodzenia miałaś taki dryg do czytania? Z tego co opowiadała moja mama, tak właśnie było. Sama tego dokładnie nie pamiętam, gdyż byłam bardzo, bardzo młoda. Shining twierdzi, że to właśnie mama zaraziła mnie pasją do czytania i po prostu chciałam być jak ona. A potem to już wiadomo jak się sprawy potoczyły. Jak to jest być księżniczką po zaginięciu Luny i Celestii? Zaginięciu? Dlaczego? Jak ostatnim razem sprawdzałam, były w stołecznym zamku. Znaczy się, oczywiście zdarzają się różne incydenty, ale skoro mam przy sobie przyjaciółki, nie są mi one aż tak straszne. Co myślałaś o przyjaźni przed przyjazdem do Ponyville? Postrzegałam ją jako bardzo cenną wartość, aczkolwiek, dla mnie osobiście, było to coś w rodzaju… Niepotrzebnego dodatku. Podobało mi się moje dotychczasowe życie i nie czułam potrzeby żadnych radykalnych zmian, nawet, jeśli mogło się to okazać dla mnie korzystne. Zdaje się, że „mogło” jest tutaj kluczowym słowem. Byłam wówczas zbyt niepewna i obawiałam się porażki. Khorel zadaje pytania: Czy wiesz, że jesteś patronką studentów? Naprawdę? Bardzo mi miło. Twój ulubiony przedmiot w szkole? Absolutnie wszystkie! Dałaś komuś swoją walentynkę? Korespondencja to sprawa poufna. Ale odpowiadając na pytanie, nie zaprzeczam. Hedward pyta: Bawiłaś się kiedyś w transmutacje? Oczywiście! Kiedy w ramach studiów mieliśmy zajęcia z alchemii, na tym opierała się większość ćwiczeń laboratoryjnych i doświadczeń! Roulerx pyta: Wiem że nie znamy się, ale mam mały problem. Potrzebuję rady i nauki... Znasz się jak nikt na magii przyjaźni, dlatego do Ciebie się zwracam. Kiedyś dobre życie prowadziłem i.... trochę ślepe. Byłem zagubiony. Można uznać, że byłem trochę naiwny. Wierzyłem w to, że mam prawdziwych przyjaciół, którzy będą mi wierni, a ja im. Mogłem za nich oddać wszystko i kiedy to się stało, odwrócili się ode mnie... dlaczego? Zrobić dla kogoś, kto miał wartość najwyższą dla mnie, a on potraktował mnie jak zużytą szmatkę. Smutno mi jest z tego powodu... co mam zrobić? Jeśli mogłabym się odnieść do jednej z moich poprzednich odpowiedzi, to był właśnie ten rodzaj niepowodzenia, którego się obawiałam, ilekroć rozmyślałam o przyjaźni, zanim jeszcze wyruszyłam do Ponyville. Samo pojęcie przyjaźni nie było niczym obcym i kojarzyło się pozytywnie, jednakże to, jak mogłoby to działać w rzeczywistości, wolałam nie próbować. Nie lubię używać tej retoryki, ale okazuje się, że po prostu trzeba mieć przy budowaniu przyjaźni mnóstwo szczęścia, bo same dobre chęci, serce i czyste intencje nie wystarczą. Zawsze znajdą się niegodziwe istoty, które bezczelnie to wykorzystają, dając złudny obraz przyjaciela, na którym można polegać. Taki zawód potrafi złamać i zniechęcić do zawierania jakichkolwiek znajomości. Ale czy jest to słuszne podejście? Zależy. Nie martw się, bo jedna porażka bynajmniej nie oznacza, że wszystko przegrałeś. Niestety, ale nie oznacza to, że już nigdy w życiu nie trafisz na złych ludzi, którzy będą mieli jakieś niecne zamiary, widząc Twoje dobre serce. Po prostu musisz być na to przygotowany i może w tym sensie, to dobrze, że spotkało Cię coś takiego, gdyż znasz już smak zawodu i, w co wierzę, wyszedłeś po tym wszystkim silniejszy, bardziej doświadczony życiowo. Nie ma się czego wstydzić, naprawdę. Po prostu musisz wytrwać i nie załamywać się, żyć dalej i próbować poznawać innych, z czasem otaczając się ludźmi, na których naprawdę możesz liczyć i od których możesz się czegoś nauczyć. To się w końcu stanie i być może nawet tego nie zauważysz. W każdym razie, zło powróci do tych, którzy Cię skrzywdzili, bo prędzej czy później zostaną sami, a ty z kolei, będziesz miał przy sobie prawdziwych przyjaciół. I tak naprawdę to czas zweryfikuje kto wygrał, a kto przegrał. Tak więc, nie załamuj się. Wiem, że o tym łatwo się mówić, ale tak naprawdę przegrywasz, kiedy ostatecznie się poddajesz i rezygnujesz z dalszego próbowania, a tego właśnie chcą ci, którzy postąpili wobec Ciebie nieuczciwie. Musisz walczyć i pokazywać, że po każdej takiej „akcji” wychodzisz coraz silniejszy i pełen energii do życia. Uwierz mi, nic tak nie irytuje, jak widok, że coś nie działa i nie przynosi rezultatów, wbrew pewnym doświadczeniom z przeszłości. Jak tylko zobaczą, że nadal chodzisz z podniesioną głową, otwierasz się na innych i niczym się nie przejmujesz, zwątpią. I bardzo dobrze. Pozostać silny. Wierzę w Ciebie oraz w to, że w końcu Ci się uda. Meteorite pyta: Twilight, skoro pisząc iż nie jesteś w stanie opanować zaklęcia przemiany człowieka w Pony. To mam pytanie czy w Equestrii są kucki które posiadają takową moc? I dlaczego nie pomogą innym w opanowaniu jej? Cóż, ponieważ w Equestrii, z tego co wiem, nie ma takich kucyków, to siłą rzeczy nie mogą one pomóc innym w opanowaniu tej mocy… No bo przecież sami jej nie posiadają. Lighting Energy pyta: Hej Twilight, załóżmy, że ktoś proponuje ci taki układ: możesz poznać wszystkie tajemnice wszechświata, ale musisz pozbyć się w zamian swojej magii. Co byś zrobiła? Odmówiłabym. To taka droga na skróty, która w ostatecznym rozrachunku wyrządzi więcej złego, niż dobrego. Co z tego, że skokowo poznam tajemnice, skoro stracę całą moją magię? O wiele lepiej będzie, jeśli właśnie z jej pomocą będę się uczyć, poznawać nowe rzeczy i dążyć do poznania tych tajemnic. Pomyśl tylko, nie dość, że przez całą drogę ku temu będę robić to, co kocham, czerpać z tego satysfakcję i być coraz silniejsza, to jeszcze w ogóle nie stracę mej magii! A nawet więcej, będzie ona jeszcze mocniejsza! Ja tu widzę same plusy, czysty zysk! Po co wybierać łatwą drogę na skróty? Legion ciekawi się: Pytanie na temat magii: czy wy, jako jednorożce, znacie magię przywołania? Tak, znamy tę magię. To znaczy, ci, którzy zapragnęli się ją zgłębić i przyswoić. W przypadku ludzi najpewniej byłyby to anioły i demony (nie kojarzyć z tytułem książki). Co możesz o tym powiedzieć? Przywoływać można różne rzeczy, zarówno martwe, jak i żywe. Mówię teraz o przywoływaniu z tego samego świata, tylko z różnych dystansów. Jeżeli chodzi ci o przywoływanie bytów z innych wymiarów, czy równoległych światów, jest to sprawa o wiele bardziej złożona. I niebezpieczna. Ogranicza Cię wiedza oraz energia, ale nigdy nie można być pewnym czym tak naprawdę będzie to, co ukarze się z przywołanej luki między światami… Ani jak długo przy Tobie pozostanie. Dio pyta: Co czułaś, gdy zdawałaś swój egzamin do szkoły dla Wyjątkowo Uzdolnionych Jednorożców, podczas gdy miałaś „wykluć” Spike'a? Chodzi mi o ten moment w którym twoja magia wymknęła się z pod kontroli. W pierwszej chwili myślałam, że już wszystko stracone, a nie potrafiąc zapanować nad samą sobą, pozwoliłam magii zasiać małe spustoszenie, co raczej nie wyglądało dobrze w oczach komisji. Bałam się otworzyć oczy. Ale kiedy okazało się, że wszystko skończyło się pomyślnie, poczułam największą ulgę w moim życiu. A kiedy jeszcze przemówiła do mnie sama Celestia… Słowo daję, poczułam się jakbym była zdobywczynią jakiejś odległej, niesamowitej krainy! Twilight Pie pyta: Czy chciałabyś się zakochać? Witaj ponownie. Na której przyjaciółce ci najbardziej zależy? Już odpowiadałam na to pytanie. Łatwiejsze jest życie normalnego jednorożca czy alikorna? Na to bodajże też. Wolałaś być człowiekiem czy kucykiem? I to też. Jak masz na drugie imię? Mam Deja Vu. Jak nazywają się twoi rodzice? Mówiłam już. Ile masz lat? To pytanie również mi już zadałaś. Którą najbardziej lubisz księżniczkę nie licząc Celestii? To też. Czy istnieją ogiery które maja róg i skrzydła? Nawet to! Lubisz Discorda? W sumie… Po rozważeniu wszystkich za i przeciw… Biorąc pod uwagę to jak się stara i jaki kiedyś był… Myślę, że jest w porządku. Aczkolwiek, nie zostawiałabym go samego na zbyt długo. Na ile procent oceniasz magię Discorda i Króla Sombry? To jest taki typ magii, który wydaje się nie mieć żadnych ograniczeń, lecz wystarczy wykorzystanie słabego punktu, tak zwanej „luki”, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Innymi słowy, jest to takie 99.9%, gdzie to 0.1% zazwyczaj ma decydujące znaczenie. W myśl prawa Murphy’ego, można by rzec. Chciałabyś mieć więcej przyjaciół? Oczywiście! Lubisz jak kucyki śledzą każdy twój krok? Nie bardzo… To strasznie namolne i krępujące. Chciałabyś przeżywać więcej zwariowanych przygód? Od czasu do czasu, czemu nie? Byle tylko nie aż tak zwariowanych! Myślisz że Discord mógłby zdradzić Equestrię i być dalej zły? Ufam Fluttershy, która zapewniała mnie już wiele razy, że nie ma czego się obawiać. FlutterBlue Melody pyta: Dobra, koniec tego. Zadaję ci pytanie i już. Czy naprawdę kochasz Flash'a Sentry'ego? Znam go z widzenia, lecz „kocham” to zdecydowanie zbyt wielkie słowo. Czy kochałabyś go, gdybyś się dowiedziała, że jest i kucykiem, i człowiekiem tylko nigdy go nie zauważałaś kiedy był kucykiem? Um… Czy mogłabym odłożyć sprawy sercowe na inny termin? Trochę się peszę… MnemonikTM pyta: Mam pewne koncepcyjne twierdzenie i ciekaw jestem czy je ze mną przeanalizujesz? „Nauka zaczyna się tam, gdzie słowa ją opisujące stają się niezrozumiałe.” No cóż… Zacznę od tego, że pojęcie „niezrozumiałe” jest kwestią względną. W sensie, jeżeli ja opisałabym teraz jakiś skomplikowany proces polegający na przemianie materii za pomocą magii i repolaryzację biegunów energetycznych, dla mnie byłoby to w pełni zrozumiałe, dla wielu jednorożców pewnie też. Ale czy dla Ciebie byłoby to takie oczywiste i jasne? Raczej nie. Myślę, że podobnie jest w Waszym świecie. Dajmy na to, jeżeli mechatronik tłumaczy piekarzowi jak zaprojektować układ elektroniczny i zrobić z niego system sterowania jakimś robotem, wątpię czy piekarz to zrozumie. Z kolei jeśli piekarz opowie mechatronikowi jak upiec najlepsze, chrupiące bułeczki na świecie, z jaką siłą mieszać składniki, ugniatać ciasto, jak długo trzymać chleb w piecu i w jakiej temperaturze by osiągnąć właściwy smak, wątpię, czy mechatronik zdoła na podstawie samych słów to powtórzyć. Konkluzja? Nauka to nie tylko słowa, ale również praktyka. Szczególnie praktyka. Poznawanie wiedzy teoretycznej to jedno, przeprowadzanie różnych doświadczeń, próbowanie własnych rozwiązań i eksperymentowanie to drugie. I dopóki nie wypracujemy sobie pewnej praktyki, która umożliwi nam wcielenie w życie zdobytej wiedzy teoretycznej, wszystko będzie „niezrozumiałe”, albo niemożliwe. Odnosząc się do Twojego twierdzenia, przyjmijmy, że coś jest dla Ciebie niezrozumiałe. Co zatem robisz? Czytasz na ten temat, szukasz informacji, pytasz. Jeśli słowa coś opisujące są dla Ciebie niejasne, prosisz o ponowne wytłumaczenie, może innymi słowami, albo pokazanie jak coś działa. A kiedy słowa stają się wreszcie zrozumiałe, a ty znasz podstawy, czy na tym się kończy nauka? Moim zdaniem nie. Powiem więcej, właśnie wtedy zaczyna się naprawdę, bo zgłębiasz dane zagadnienie, badasz je. Może odkrywasz coś nowego, może tworzysz coś, co na razie pozostanie jasne tylko dla Ciebie, zanim wyjaśnisz to innym, by mogli prowadzić własne badania. Ale czy na tym się to kończy? Nie, po prostu trwa dalej. I nie przestanie trwać, bo wszyscy czegoś się uczymy, każdego dnia. Moim zdaniem to coś niesamowitego. Dodając do tego fakt, że korzystamy z doświadczeń naszych przodków, sprzed wielu, wielu lat, może nawet epok… To jest coś, co potrafi zainspirować, choćby po to, by za x lat ktoś zapragnął skorzystać z naszych doświadczeń! Rhynia pyta: Droga Twilight jak to jest tak nagle stać się księżniczką? I jak myślisz twoje przyjaciółki też staną się alicornami? Jak to jest… Och, mówiłam już o tym tak wiele razy… Jest po prostu Inaczej. Czuję, jak stoją za mną nowe obowiązki, odpowiedzialność, a także całe rzesze kucyków, których przysięgłam bronić. Ale z drugiej strony, czuję się całkiem swobodnie, zwłaszcza teraz, kiedy minęło już trochę czasu od przemiany. Jeśli chodzi o moje przyjaciółki… Nie wiem tego. Celestia pokazała już niejednokrotnie, jak potrafi zaskakiwać, nierzadko podpierając się przeznaczeniem, więc tak na dobra sprawę, niczego nie mogę być pewna. FlutterBlue Melody pyta: Mam do ciebie jedno pytanie: Czy naprawdę przygarnęłaś Nyx? Ogólnie, zasięgnęłam języka i wiem o kogo chodzi, ale… Nie. Ta historia, jest fikcyjna. Ale gdybym naprawdę miała coś podobnego przeżyć i przygarnąć taką istotkę, myślę, że bym to zrobiła. Ale z całą pewnością podeszłabym do zagadnienia inaczej, przede wszystkim, nie ukrywając wszystkiego przed całym światem i od razu zwracając się o pomoc i radę do kucyków, którym ufam. Natychmiast. Cristin pyta: Co myślisz o serialu ,,Wojownicze Żółwie Ninja'” ? (wersja z 2012) Musze przyznać, że nie oglądam seriali zbyt często. Ale z tego co widzę, wygląda to nieźle. Styl jest nieco inny, ale wygląda oryginalnie. Ale nie potrafię ocenić fabuły ani klimatu, bo nie widziałam nawet jednego odcinka. I może tutaj od razu wspomnę, że choć na pierwszy rzut oka wygląda to nieźle, nie czuję się jakoś szczególnie zachęcona, by zacząć oglądać od razu, tu i teraz. Rex *Monster* Crusader zadaje pytania: Jak daleko byś się posunęła aby zdobyć ultra-rzadką książkę? Powiem w ten sposób: poczyniłabym konieczne kroki, lecz powstrzymując się od działania na granicy prawa. W razie niepowodzenia… Obmyśliłabym kolejny plan i próbowała dalej, oczywiście nie czyniąc nikomu krzywdy. Ostatecznie, myślę, że czary czasu zrobią swoje. Jaka jest twoja ulubiona książka fantasy? Jeśli chodzi o fantastykę, chyba najbardziej wbiła mi się w pamięć historia pod tytułem „Daring Do i tajemnica Mythrilowej Otchłani”. Ogólnie, chodzi o to, że Do odkrywa całą cywilizację, pogrzebaną pod wodą, głęboko, głęboko, poza zasięgiem jakiegokolwiek batyskafu! Znajdują się tam przeróżne stwory i kucyki morskie, które przygotowują się przed atakiem trytonów, pochodzących z wymiaru żywiołu wody, do którego przejście ma się znajdować tuż pod stolicą podwodnego miasta, jeszcze głębiej! W sekrecie powiem, że ta część przygód Do nigdy nie została ukończona. Nikt nie zna prawdziwego zakończenia, a kilka tylko egzemplarzy, będących kopią oryginału, trafiło na lokalne wyprzedaże i aukcje charytatywne, podrzucone przez nieznane kucyki. Miałam wielkie szczęście, natrafiając na jeden z nich. Proszę Cię, nie mów o tym Rainbow Dash. Na pewno będzie chciała swój egzemplarz, albo wyruszy na poszukiwanie osoby, która zna zakończenie i będzie próbować ją namówić, aby dokończyła książkę i ją wydała. Uszatka Derpatka pyta: Czy podoba ci się bycie alikornem? Owszem, jest ciekawie i wygodnie, nie mogę narzekać. Gdybyś miała wybór to oddałabyś swoje skrzydła? Nie, nie chciałabym robić Celestii przykrości, a poza tym, teraz, jak już się do nich przyzwyczaiłam, nierozsądnie by było fundować sobie kolejną radykalną zmianę. Tęsknisz czasem za rodzicami? Dawno ich nie widziałaś. Co by nie mówić, piszemy do siebie listy, od czasu do czasu odwiedzam stolicę by ich zobaczyć, nie tylko w razie szczególnych okazji. Utrzymujemy kontakt, właśnie ze względu na tęsknotę. Po prostu nie możemy zbyt długo wytrzymać, bez wiedzy co się u nas dzieje ciekawego. Co byś zrobiła gdyby się okazało, że przeczytałaś wszystkie książki jakie tylko są w Equestrii? Natychmiast zabrałabym się za Wasze książki. Kilka tytułów już się przewinęło przy okazji poprzednich pytań. Dayan pyta: Twój ulubiony czar? No cóż… Myślę, że absolutnie ulubionym czarem jest czar natychmiastowej drzemki. Nie tylko zasypiam od razu, ale też, o ile rzucę czar o właściwej porze, sen jest najzdrowszy jaki może tylko być, a po przebudzeniu czuję się wyspana, pełna energii i chęci, jakby nie było przede mną żadnych granic. Oczywiście, przekłada się to na jeszcze przyjemniejsze czytanie, a jeśli dopisze mi szczęście, wyśnię sobie coś ładnego. Twoja ulubiona klasyfikacja zaklęć? Wg. Todd'a Howard'a? Wg. Jon'a Van Caneghem? Czy według tzw. klasyfikacji spektralnej? A może klasyczna klasyfikacja? Myślę, że najbardziej przemawia do mnie klasyfikacja klasyczna (ze względu na sentyment do pierwszych podręczników, jakie przeczytałam), a także klasyfikacja wg. Jona Van Caneghema, głównie ze względu na to, że ktoś, z kim od dłuższego czasu współpracuję, po prostu nie przestaje wspominać o historiach mocy i magii… – Zagrałabyś wreszcie w „Might and Magic VI”, a nie ;P Ulubiona dziedzina magii? Ład, Chaos, Natura, Życie czy Śmierć? Zdecydowanie Ład. Ulubiona klątwa? Zazwyczaj nie chcę uciekać się do klątw, ale kiedy już muszę, po prostu „wyciszam” czyjś głos na chwilkę, abym mogła spokojnie pomyśleć. Czy rzucałaś jakieś klątwy? Poza zaklęciem, o którym wspomniałam wyżej, nie. To znaczy… Rzadko, bardzo rzadko i zawsze bardzo krótko. Ulubione zaklęcie typu łaska? Zdecydowanie czar Rewitalizacji, choć można go bardzo łatwo przedawkować. Łaska bardzo pożądana, zwłaszcza w okresie sesji. Czy rzucałaś zaklęcie typu łaska? Zdarzyło mi się to wiele razy, również w trakcie sytuacji kryzysowych, kiedy moim przyjaciółkom potrzebne były dodatkowe siły, odwaga i wytrzymałość. Przywoływałaś żywiołaki? Nie, jak do tej pory nie było takiej potrzeby. A może wskrzeszałaś nieumarłych? Ależ nie! To nie tylko niebezpieczne i sprzeczne z naturą, ale też wyjątkowo złudne. Ogólnie, nie chciałabym ryzykować, ani tym bardziej komukolwiek szkodzić, a to głównie po to niektórzy czasem uciekają do nekromancji – kiedy potrzeba im idealnie posłusznych, niczego nie czujących sług, które zrobią wszystko, co się im każde bez mrugnięcia okiem. Które nie mają dylematów moralnych i są niczym więcej niż marionetkami. Po prostu nie. Jaka jest odpowiedź na Wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę? dhdfofhsg Ufff… Zaczynam odczuwać zmęczenie. Och, ależ się naopowiadałam… Poczekajcie chwilkę… *Twilight wyciera czoło, po czym kosztuje chłodnego drinka* Już. Czas na ostatnią porcję odpowiedzi. (Sezon piąty) MenI0 pyta: Twoje zdanie na temat komunizmu (dobry/zły), Cóż… Powiem, że każdy rodzaj utopii jest nieosiągalny, a jeżeli już chce się zbudować coś, co będzie ją przypominać, to praktycznie zawsze odbywa się to na trupach niewinnych. Myślę, że lepiej jest kierować się zdrowym rozsądkiem, łącząc ze sobą najlepsze w danej chwili i w danym miejscu rozwiązania, nigdy nie przekładając własnych chęci ponad dobro ogółu, nie podążając ślepo za doktryną. Twoim zdaniem najważniejsza postać historyczna. Niezaprzeczalnie księżniczka Celestia! MietekPL (TS) pyta: Czy powstanie warszawskie było słuszne? (Tak/Nie) Nie mam zdania. Nie znam Waszej historii zbyt dobrze, ani też nigdy nie uczestniczyłam w prawdziwym powstaniu. Nie doświadczyłam okrucieństwa wojny i nie jestem w stanie sobie nawet tego wyobrazić. Nie czuję się kompetentna, by to oceniać. Co tam u Spike? Ma się dobrze, choć mam wrażenie, że sam próbuje od czasu do czasu „księżniczkować” i tylko czeka, aż będzie mógł mieć cały zamek do dyspozycji. Przeczytałaś wszystkie książki u siebie, czy może jednak jest coś czego nie przeczytałaś, lub nie zrozumiałaś? Wciąż pracuję nad tym, aby móc powiedzieć o sobie: „Tak, przeczytałam już wszystko, czas na nowe światy!” Dayan pyta: Jak się teraz czujesz? Bardzo dobrze, dziękuję. Nie mam za bardzo na co narzekać, zdrowie mi dopisuje, w przyszłość patrzę z podniesioną głową. Jak ci minął dzień? Zwyczajnie i spokojnie. Cieszę się, że od dłuższego czasu nie muszę brać udziału w żadnych stresujących i nudnych uroczystościach. Odpoczywam, przy ulubionych książkach. Jak się masz? Czuję się bardzo dobrze, dziękuję. SayaSuu zadaje pytania: Droga Twilight jak Ci się podoba bycie alikornem? Wciąż jest inaczej, ale po tak długim czasie zdążyłam się przyzwyczaić do wielu rzeczy. Podoba mi się, radze sobie całkiem dobrze. Czy masz jakieś problemy związane z byciem księżniczką? Poza stresującymi sytuacjami wynikającymi z audiencji oraz państwowych uroczystości, a także świadomości ogromnej odpowiedzialności, nieszczególnie. Czy kiedykolwiek zrobiłaś krzywdę jakiemuś kucykowi? Z bólem serca przyznaję, że czasami przypadkowo, niechcący, zdarzało mi się ranić inne kucyki, głównie przez to, że nie znałam wagi przyjaźni. Do dziś jest mi przykro z powodu Moondancer, ale cieszę się, że już się pogodziłyśmy. Jaki jest twój ulubiony kolor? Biały, niebieski i zielony. Chyba już o tym mówiłam. Jak długo już jesteś w Ponyville? Niebawem miną już dwa lata. Nawet tego nie zauważyłam, a tak wiele się zmieniło… Według mnie jesteś najmądrzejszym kucykiem w Equestrii,więc dasz rade odpowiedzieć na to pytanie?: Dlaczego pizza jest okrągła,kawałek trójkątny a pudełko kwadratowe? Jest to gloryfikacja geometrii. Doctor Whooves pyta: Naturalną rzeczą jest, iż nam wszystkim zdarzyło się być smutnym. I pytanie brzmi, czy ty byłaś kiedyś tak smutna, iż popadłaś w depresję? Lub miałaś myśli samobójcze? Nie, nigdy mi się nie przytrafiło coś takiego, choć miewałam trudne chwile. Ale za każdym razem udawało mi się to przezwyciężyć. I całe szczęście. Być może zdarzyło Ci się zatracić w czytaniu, jednak czy kiedykolwiek zatraciłaś się tak bardzo, że kompletnie zapomniałaś o całym świecie? Och, i to jak wiele razy! Na szczęście, zawsze udawało mnie się tak wszystko poustawiać, że plany na dzień były w stu procentach realizowane. Właśnie dlatego często ustalam plany z pewnym maksymalnym dopuszczalnym zapasem, by w razie czego nikogo nie zawieść, bo się zaczytałam. Podróżowałaś po światach równoległych za pomocą swojej magii? Jeżeli tak, udało Ci się zauważyć coś, co szczególnie przykuło twoją uwagę? Nie, jak do tej pory jedyną sytuacją, w której przyszło mi odwiedzić równoległe rzeczywistości, była konfrontacja ze Starlight Glimmer, kiedy to rzuciła odpowiedni czar. Co szczególnie przykuło moją uwagę? Chyba to, jak bardzo przemocą i mrokiem są przesiąknięte te rzeczywistości. Czyżby ta „moja” rzeczywistość była tą najlepsza, najłagodniejszą? Coś czuję, że ta kwestia będzie mi spędzać sen z powiek. Bez czego, według twojej najszczerszej opinii, sądzisz że nie poradzilibyśmy sobie, lub nie dawało by nam to takich efektów jak teraz? Bez wątpienia nie poradzilibyście sobie, ani też nikt nie poradziłby sobie, bez determinacji. Determinacji, by żyć lepiej, zdrowiej, wygodniej, determinacji by poznać to, co nieznane, próbować nowych rzeczy, zadawać pytania i dążyć do prawdy. Gdybyś mogła wymyślić jedną rzecz... Co by to było? Narzędzie, które niwelowałoby efekt „słomianego zapału”. Masz jedno życzenie, które jest wszechmocne... Czego sobie życzysz? Oczywiście, życzę sobie większej ilości życzeń. Qo pyta: Masz do dyspozycji zaklęcie Starswirla przenoszące w czasie. Masz zamiar znów go kiedyś użyć? Lepiej nie. Z tego zawsze jest masa kłopotów, a tego, co jest teraz i tak nie można w ten sposób zmienić. SayaSuu zadaje pytania: Chciałabyś być aktorką? Zawodową aktorką raczej nie, ale by od czasu do czasu wystąpić w jakiejś sztuce? Czemu nie? Co byś zrobiła,gdybyś nagle stała się kucykiem ziemskim? Hm… Chyba zaczęłabym szukać sposobu, by powrócić do poprzedniej formy, gdyż naprawdę starczy mi już przemian jak na jedno życie, a poza tym, nie wyobrażam sobie żyć nie tyle bez skrzydeł, co bez magii. Czy masz swoją taką najulubieńszą książkę? Mam ich kilka, o czym już wcześniej wspominałam. Co czujesz do Spike'a? Powiem, że jest dla mnie nie tylko wiernym asystentem, ale również kimś w rodzaju młodszego brata, o którego muszę dbać i o którego muszę się troszczyć, co by nie zrobił czegoś głupiego. Czy lubisz chomiki? Owszem. W ogóle, gryzonie są słodkie. Co byś zrobiła gdybyś pod ziemią w Ponyville znalazła ogromną bibliotekę? Od razu zabrałabym się za przeglądanie tamtejszych zbiorów, inwentaryzację oraz czytanie! Czy chciałabyś zamienić brata na siostrę? Zdecydowanie nie. Czy kiedyś dostałaś złą ocenę z testu? Szczęśliwie, nigdy nie musiałam przez to przechodzić. Czy kiedyś pokłuciłaś się z rodzicami? Czasami mi się to przytrafiło, głównie wtedy, kiedy nie chciałam się z nimi zgodzić, że jestem dobrze przygotowana na sprawdzian i że na pewno sobie poradzę. Czy jako mała klacz chciałaś uciec kiedyś z domu? Nie, nigdy nawet o tym nie pomyślałam. Uszatka Derpatka pyta: Jakiego zaklęcia chciałabyś się nauczyć najbardziej ze wszystkich? Czy ja wiem… Myślę, że chciałabym poznać zaklęcie, które byłoby w stanie leczyć do tej pory nieuleczalne choroby. Uwierz lub nie, ale nie znamy leków na absolutnie wszystkie dolegliwości oraz sposobów na, przykładowo, przywracanie utraconych w wyniku różnych wypadków części ciała. Chciałabym znać magiczny sposób na to, aby ktoś, kto kiedyś doznał urazu, nie musiał rezygnować z galopu, czarowania, czy latania. Podoba ci się twój kolor? Mi bardzo, chociaż wolałabym jaśniejszy odcień lawendy. Tak bardzo lubię swój kolor. Jest taki ciepły, pasuje mi do oczu i grzywy, no i myślę, że budzi ogólnie pozytywne wrażenie. W każdym razie, nie zamieniłabym go na żaden inny. To takie trochę osobiste pytanie…czy Celestia jest dla ciebie jak druga matka? Ekhm… Myślę, że na tym etapie życiowym, jest dla mnie niczym starsza siostra. Prowadzi mnie, pomaga i stara się wspierać, bezwarunkowo i bezinteresownie. Czytałaś kiedyś książkę, która ci się nie spodobała? Nie wspominam tego mile, ale owszem zdarzało się, że po zakończeniu lektury miałam ochotę natychmiast o niej zapomnieć. staler444 PL pyta: Twilight może nie zapytam się bezpośrednio o wiek bo wiem z poprzednich pytań ,że to nie skutkuje : P Ale powiedz chociaż w jakim mniej więcej jesteś wieku (przedszkolny,nastoletni wiek średni, młodzież coś w tym stylu ) Jestem dorosłą, choć wciąż bardzo młodą klaczą. SayaSuu zastanawia się: Czy chciałabyś mieć demonicznego lokaja? Nie, raczej nie. I dlaczego od razu demonicznego? Twoje życiowe motto? Nie posiadam takowego, staram się kierować zdrowym rozsądkiem. Kiedyś wyznawałam zasadę, że wszystko musi być perfekcyjnie zorganizowane, ale dzisiaj wiem, że plany czasem ulegają zmianom i nie ma co chorobliwie trzymać się grafiki, a jedynie zachować zdrowy balans. Czy sprzedałabyś swoją duszę demonowi w zamian za wieczne szczęście? Zdecydowanie nie. Chciałabyś aby nazywano Cię Lady Sparkle? Nikomu tego nie bronię, acz nie wiedzę powodu, dlaczego ktoś miałby się do mnie tak zwracać. Czy zamieniłabyś Spike a na demona,który by Ci wiecznie służył? Nie. Chciałabyś trafić do Krainy Czarów? Um… A czy przypadkiem już nie znajduję się w takiej krainie? Lubisz lody? ^^ Są świetne porą letnią. Najbardziej lubię takie z polewą czekoladową i orzechami. kotekmłotek123 pyta: Jak sie czułaś jak zamiast swego cutie marka miałaś te 2 kreski w odcinku The cutie map z 5 sezonu Jeśli mam być szczera, nie poczułam się jakoś diametralnie inna, pewnie dlatego, że wiedziałam, że nadal mam swój talent i wierzyłam w siebie. Ale ogólnie, nie było to za przyjemne i cieszę się, że mam to już za sobą. Gdybyś musiała po prostu zamienić miejsem z pegazami lub kucykami ziemskimi kogo byś wybrała? Pegazy czy ziemskie kucyki? Czy po prostu byś zrezygnowała? Zrezygnowałabym. Jak już podkreślałam, na razie wystarczy mi przemian i zmian. Wolisz siebie jako wersje kryształowego kucyka , w wersji rainbow power czy może w wersji equestria girls? Wolę siebie jako zwyczajną Twilight Sparkle, studentkę magii, przyjaciółkę, a obecnie księżniczkę, starającą się pozostać taką samą sobą. Pepeh pyta: Skoro tak ze spike'em bardzo tęsknicie za biblioteką nie możesz jej odbudować czarami? Wiesz co? Nigdy o tym nie pomyślałam… Może warto będzie spróbować? Wystarczy odrobina materiałów oraz książek, których mam całe mnóstwo… Choć moje przyjaciółki bardzo ciężko pracowały, aby tchnąć odrobinę starej atmosfery w nowy pałac, myślę, że będzie dobrze, jeśli w Ponyville znajdzie się odbudowana biblioteka, dla wszystkich! Jak długo się uczyłaś zanim dostałaś się do szkoły księżniczki Celesti? Nie liczyłam ani dni, ani nocy. Liczyłam tylko strony, jakie udało mnie się przeczytać i zapamiętać oraz zaklęcia, które mi wychodziły, a którymi mogłabym zabłysnąć przed komisją. Uważasz,że masz powołanie do bycia księżniczką od przyjaźni skoro sama się o niej uczyłaś? Nie, nie czuję się kompetentna, aby mianować kolejne księżniczki. Wolę pomagać zwykłym kucykom i być ich przyjaciółką. Ego Draconis pyta: Gdybyś miała wymienić 1 żecz którą chcesz zmienić/dodać/pozbyc się na skalę całej Equestrii czym bo ona była? Chciałabym się pozbyć bezczelnej ignorancji, przez którą nie tylko trudno się przyjaźnić, ale także łatwo wpaść w kłopoty. Czy jest zaklęcie którego boisz się żucić, lub jest ono niedozwolone? (jeśli tak to jakie) Są takie zaklęcia, praktycznie wszystkie pochodzą z sekretnych annałów czarnej magii. Co byś zrobiła gdybyś spotkała prawdziwego psychopate, torturującego i okrutnie zabijającego tak samo dorosłe kucyki jak i źrebaki? Nakazałabym go aresztować, a potem sprawiedliwie osądziła. Jeśli nie byłoby przy mnie straży, sama bym go złapała i przeniosła gdzie trzeba. Pargus2000 pyta: Droga Księżniczko Twilight! Mam do ciebie pytanie. Jakbyś zareagowała gdybyś się dowiedziała że w jakikolwiek sposób jesteś spokrewniona z Starswirlem Brodatym? No cóż… Myślę, że poczułabym się trochę bardziej specjalna, może nawet namaszczona, ale nie wydaje mi się, aby jakoś znacznie wpłynęło to na mój styl bycia. Byłaby to miła informacja, zagrzewająca mnie do dalszej i systematycznej pracy lecz nie mandat do uznania się za lepszą i godniejszą. Uszatka Derpatka pyta: Jaki gatunek jabłek lubisz najbardziej? Najlepiej mi smakują dojrzałe, słodkie jabłuszka z czerwoną skórką. Jaką książkę planujesz teraz przeczytać? Jest ich kilka, są to między innymi kroniki mówiące o dziejach nieistniejących już państw, ich wzajemnych powiązań politycznych, chciałabym również rzucić okiem na ostatnie publikacje grona naukowego ze stolicy. Twój diadem ci się całkowicie podoba, czy coś byś w nim zmieniła? Uważam, że pasuje mi do oczu, sukien oraz trzewików, ładnie podkreśla również symbol mej magii. Jest tez lekki i wygodny. Niczego bym w nim nie zmieniła. Co zrobisz, gdy Spike dorośnie? Cóż, nie będę mogła kwestionować jego decyzji, ani tym bardziej go ograniczać, ale nieważne co się stanie, zawsze będzie moim małym, hałaśliwym asystentem i takim młodszym braciszkiem. NajlepszyPrzyjacielKucyków pyta: Czy dałabyś rade rządzić ekuestrią gdyby wszystkim innym księrzniczką stało się coś złego? Tego nie wiem i prawdę powiedziawszy, nie chcę próbować. Ufam, że nigdy nie zostanę zmuszona rządzić samodzielnie tak wielkim krajem, bo inne księżniczki zawsze będą przy mnie, gotowe mi pomóc, bądź wesprzeć. Byłaś kiedyś zakochana? Nie zaprzeczam… Już któryś raz z kolei. A może masz teraz kogoś na oku? Sprawa prywatna, o której nie chciałabym na razie zbytnio opowiadać. A teraz BARDZO ważne pytanie: Czy naprawdę istnieje portal który łączy nasze światy? Naprawdę, w sensie, że naprawdę? … Kto wie? SayaSuu pyta: Masz swoje życiowe motto? Jak tak to jakie? Jak już wcześniej wspominałam, odeszłam od jednej maksymy, której musiałabym kurczowo się trzymać, przez całe moje życie. Opiszesz siebie w 3 słowach? Ekhm… Skrzydlata, zaczytana, zaprzyjaźniona. Ulubiona pora roku? Zdecydowanie jesień. Dlaczego lubisz czytać? Sprawia mi to przyjemność, pozwala na odstresowanie się, ucieczkę od świata, no i nauczenie się czegoś nowego… Albo utrwalenie tego, co już wiem. Co sądzisz o nękaniu słabszych osób? Uważam, że to niegodziwe i godne potępienia.lbo utrwalenie tego, co już wiem.na odstresowanie się, ucieczkę od świata, no i nauczenie się czegoś nowego...je życie.łynęło Gdybyś mogła wziąć udział w filmie. Zrobiłabyś to? To zależy jaką rolę miałabym odegrać i o czym byłaby historia. Nie jestem zawodową aktorką, ale jeżeli już, nie chciałabym brać udziału w realizacji jakiejś niczego nie wnoszącej, słabej historii, jako postać niebudząca ogólnej sympatii. maks123 pyta: Twiligth, czy Sentry Splash(jak dobrze napisałem) ci się naprawdę podoba? Nie wiem, czy mi się podoba, ponieważ nie znam ogiera o imieniu „Sentry Splash”. Ale mam wrażenie, że chodzi Ci o kogoś innego, tylko przekręciłeś imię… Olase12345 pyta: Droga twilight czy czasem spike cię wkurza ? Czasami… Jak to „młodsi bracia”. Fire bolt pyta: Czy w jakiejkolowiek księdze są zaklęcia elementarne, (pozwalające władać żywiołami np: ogniem wodą) bo żadnych nie znalazłem. Władać w pewnym podstawowym stopniu, owszem, są takie podręczniki. W jakim stopniu potrafisz posługiwać się taką magią. Mam opanowane podstawy, zaklęcia zaawansowane, eksperckie, znam też część czarów z tej najwyższej półki, choć nie mam ich jeszcze w pełni wyćwiczonych, ze względu na olbrzymie ilości energii, jakie są potrzebne do ich rzucenia. maks123 pyta: czy miałaś ogiera u boku? Oficjalnie, nie. Nieoficjalnie też nie. Jeszcze nigdy z nikim nie byłam na poważnie i niech to wystarczy za odpowiedź. oglądałaś My little pony z twoim udziałem ? Eee… No tak. Oglądałam z perspektywy pierwszej osoby, można by rzec. hug? Proszę! Dio pyta: Jak długo możesz poruszać się w zamrożonym czasie? Tak długo, jak tylko mam w sobie energię. Kiedy jej ilość spadnie poniżej pewnej krytycznej wartości, czar zostaje przerwany, a moja aura rozpoczyna nowe magazynowanie oraz regenerację mocy. Obremon pyta: Twilight, możesz wyjaśnić mi twój fenomen "całe dzieciństwo spędziłaś z nosem w książkach, miałaś tylko jedną koleżankę (którą i tak potem wystawiłaś do wiatru)a zostałaś księżniczką przyjaźni..." Myślę, że lepiej spytać o to Celestię, gdyż to ona twierdzi, że od dawien dawna miała na mnie oko i prowadziła ku temu zaszczytnemu tytułowi. Zdaje się, że dostrzegła we mnie coś wyjątkowego, albo po prostu znała przeznaczenie. A te, potrafi niekiedy płatać różne figle. Twilight <3 pyta: twilight czemu bojsz się włożyć korone i wyjść na miasto ? Nie boję się… Po prostu wolę wychodzić bez niej, nie ryzykując, że nagle wszyscy będą padać przede mną na kolana. NajlepszyPrzyjacielKucyków pyta: Droga Twilight, CZEMU NIE ODPOWIADASZ??? Ech… Powiem tak: ze względu na wieczne, niekończące się „problemy czasowe” mojego łącznika, przez wiele miesięcy, moje odpowiedzi były… Niedostępne. Potrzebował on naprawdę solidnego, motywacyjnego kopniaka, aby wreszcie wszyscy mogli otrzymać odpowiedzi, chociażby dla samej zasady. PinkamenaPay pyta: Czy ciebie i [tego chłopaka z Ekłestri Girls ] łączy w świecie realnym ? Nie rozumiem. Co łączy? I jakiego chłopaka? Nie wiem o kogo Ci dokładnie chodzi, wszak „trochę” ich po świecie chodzi, a ja nie chciałabym zgadywać. Co robiłaś przed Przyjechaniem do Ponyvile ? Czytałam, uczyłam się i… Czytałam. Wiem, wiem, mało urozmaicony grafik, ale miałam wówczas bardzo dużo pracy naukowej do zrobienia. Czy ty i Pinkie Pie się lubicie w świecie realnym ? No pewnie. Nie rozumiem skąd jakiekolwiek wątpliwości. SebastianRichCountryOwner pyta: Jesteś bardzo piękną klaczą, zwłaszcza lubię te twoje pasemka na grzywie i inteligencję rzecz jasna Dziękuję… Skoro jest czar, dzięki któremu można mieć zarost, to czy jest czar, który usuwa zarost, czy też sprawia, że broda i wąsy nigdy nie odrastają? Bo przyznaję, że golenie zabiera mi z dobrych 10 minut, a tyle innych pożytecznych rzeczy można by było robić w tym czasie, właśnie np. czytać książkę Naturalnie, są takie zaklęcia. Może ktoś już zadawał to pytanie, ale czy jest jakiś skuteczny sposób, bym dostał się do Equestrii? Jeżeli takowy istnieje, nie jest mi znany. Przytulisz mnie? Ależ proszę! Czy słyszałaś o czymś takim, jak człowiek? No baa… Która twoja misja była dla Ciebie najtrudniejsza? Trudno powiedzieć. W sumie zastanawiałam się, czy wskazać bitwę z Chrysalis, czy tez może próbę dotarcia do Starlisght Glimmer, ale chyba powiem, że każdorazowe przygotowywanie się do egzaminów w trakcie sesji tak, aby nie zostawić sobie miejsca na błąd, to było do tej pory najtrudniejsze wyzwanie. Jako człowiek (czyli takie stworzenie, którym byłaś w liceum Canterlot), jesteś po prostu boska Dziękuję ponownie… Bardzo mi to schlebia. Właściwie, to czym twoim rodzice się zajmują? Czy należą do jakiejś arystokratycznej rodziny? Nie, po prostu bardzo dużo i bardzo długo pracowali, w różnych zawodach, niejednokrotnie decydując się na odpowiednie szkolenia oraz odmawiając sobie wielu przyjemności, aby móc się dorobić i zapewnić i sobie, i nam dostanie życie oraz jak najlepsze perspektywy. Jak podobasz się sobie z głosem Magdaleny Krylik-Gruziel? Ależ tak! Rapid pyta: Co się dzieje z twoimi rodzicami? Mieszkają sobie w stolicy i wiodą zwyczajne, spokojne życie, oczywiście zamartwiając się o swoje dzieciaczki. Gdzie mieszkają? W Canterlocie, mówiłam już. Jako księżniczka nie utrzymujesz z nimi kontaktu? Ależ utrzymuję! Zawsze utrzymywałam! NieDobrotaKucykoffaxd zadaje pytania: Najciekawsze zaklęcie według ciebie Zawsze interesowały mnie podstawy fizyczne oraz magiczne rządzące zaklęciem auto-lewitacji, zaklęciem dodającym skrzydła oraz natura czaru umożliwianie zmianę kształtu, ale nie w taki sposób jak czynią to Podmieńcy. Mowa o nadaniu wybranych cech innego gatunku. Trochę jak wtedy, kiedy Fluttershy zmieniła się w kucoperkę. Jesteś Optymistka czy Realistka? Bo nie myślę ze jesteś Pesymistka Zdecydowanie, najlepiej pasuje do mnie określenie „realistka”. Staram się twardo stąpać po ziemi, myśleć racjonalnie, ale również zdroworozsądkowo, przewidują możliwe warianty, bez słodzenia i dalekosiężnych deklaracji. Co lubisz robić w wolnym czasie POZA czytaniem książek? Interesują mnie proste zagadki logiczne, prowadzenie własnych doświadczeń, albo po prostu spotykanie się z przyjaciółkami, nie tylko z okazji nagłego problemu którejś z nich… Lub nie. Twoja szczęśliwa liczba Myślę, że będzie to 44. Co sądzisz o Optymistach/Optymistkach Cóż, są cechy, których mogę im pozazdrościć oraz cechy, których sama raczej nie chciałabym posiadać. A przynajmniej, nie przez cały czas. Oczywiście, to bardzo dobrze, że patrzą w przyszłość z podniesioną głową, mało się martwią (i bardzo krótko), zawsze starają się wybrnąć z trudnych sytuacji i ogólnie nigdy nie brakuje im energii, ale wyobrażam sobie, że ta postawa musi się wiązać z zatartą granicą między zdroworozsądkową wiarą we własne powodzenie, a czymś w rodzaju dziecięcej naiwności. Moim zdaniem, warto w odpowiednich chwilach zachować racjonalność myślenia i zamiast wyobrażać sobie niestworzone rzeczy i tym się motywować, po prostu kalkulować i przewidywać możliwe rezultaty. Ale koniec końców, podziwiam optymistów. Nie pochwalam absolutnie wszystkich ich postaw, ale są wspaniałymi przyjaciółmi i często potrafią posłużyć dobrą radą… Albo zarazić entuzjazmem. Białywilk pyta: Co myślisz na temat Discorda i czemu się z nim nie umówisz? Myślę, że Fluttershy miała rację i naprawdę stał się naszym przyjacielem. Czemu się z nim nie umówię? Nie mój typ. Zresztą, nie mam na takie rzeczy czasu, ani jakichś szczególnych chęci. Czemu jeszcze nie zabiłaś Flasha? Nie mam zamiaru nikogo zabijać i dziwię się, skąd w ogóle pomysł na to pytanie. Którą z przyjaciółek lubisz najbardziej? Jak już wielokrotnie podkreślałam, nigdy nie chciałabym ich segregować i wybierać spośród nich tej „naj, naj”. Umówisz się ze mną ... na szarlotkę babci Smith? Może jak będę miała nieco więcej wolnego czasu. Na razie, jestem zdecydowanie zbyt zajęta. Czy Twoja magia jest potężniejsza od magii pozostałych księżniczek? Nie wydaje mi się. Wszak nie mogłam sama się przemienić w alicorna, to się stało w wyniku opatrzności i mocy Celestii, w związku z zaklęciem Starswila, więc nie, nie jestem od nich silniejsza. Silicius pyta: Czy czujesz się źle że zabrałaś pracę jednej z klaczy w Ponyville jako organizatorka?(odc. #100 "Slice of life") Ekhm… Może troszeczkę… Ale to tylko jedna jedyna taka sytuacja, wątpię, bym musiała częściej odbierać komuś zajęcie z czegoś, co po dyplomatycznemu się zowie „wyższą koniecznością”. MadBrony pyta: co stało się z <Chrysalis> może coś o tym wiesz ? Jak na razie nie dała o sobie znać. Podejrzewam, że czar po prostu odesłał ją tam, skąd przyszła. Co prawda przypominało to trochę proces dezintegracji, ale to nie było to. Takie zaklęcie rzuca się inaczej, no i ostatecznie efekty nieco się różnią. Mogę to jednoznacznie stwierdzić, porównując polaryzację aur magicznych rzucającego klątwę oraz natężenie strumieni energii. czy macie tam jakieś gry komputerowe NIE automatowe ? Niestety nie, ale głównie dlatego, że tego, co my nazywamy komputerami, używamy wyłącznie do eksperymentów i liczenia. i czy Luna jest gamerką chciałbym ją poznać osobiście a sam jestem gamerem Czy jest? Musiałabym o to wypytać Celestię. Luna niezbyt lubi mówić o sobie, ani tym bardziej, co robi, kiedy nikt nie patrzy, więc wiesz… ComingTrueMusic pyta: Czy skoro jednorożec może dostać skrzydła i zostać pegazem to czy pegaz może dostać róg i być jednorożcem, jeśli tak to w jakich sposób? Z tego co się orientuję, tak jest to możliwe, w analogiczny sposób, w jaki ja się przeobraziłam. DJ PON3 pyta: Twilight obudziła cię kiedyś Vinyl swoją muzyką ? Nie, jak na razie nie przytrafiło mi się coś podobnego. hub295 pyta: Mam pytanie trochę prywatne, czy zakochałaś się kiedyś takie pytanie proszę cię odpowiec Och, znowu? Nie zaprzeczam, ale nie chciałabym opowiadać teraz o tak osobistych sprawach. Dziekuję. Flyppyn pyta: Jaka będzie różnica wysokości punktów na łuku pionowym pomiędzy metodą trygonometryczną, a ze współrzędnych na stycznej tego łuku z odległości i spadku? Musiałabym to sobie rozrysować, no i znać współrzędne, więc... A drugie to czy w Equestrii często zdarzają się ataki podmieńców? Wasze granice nie wyglądają na szczególnie pilnowane.... Nie są zbyt pilnowane, gdyż Equestria, jako taka, nie ma wrogów. Takie ataki, jak szturm Podmieńców na stołeczny zamek, zdarzają się sporadycznie, przy czym to konkretne wydarzenie, było pierwszym i póki co ostatnim. Niemniej, w kryzysowej sytuacji, nasze siły są gotowe podjąć działania obronne bezpośrednio na terenie poszczególnych części kraju. Kybernetes pyta: Czy prędkość równa 0 to prędkość, czy nie ? No tak. Prędkość równa zeru. Ziemovit Dash pyta: W kim się kochasz? Bo wiem, że w kimś musisz Każdy ma uczucia, ale nie każdy lubi od razu opowiadać wszystkim ku komu są one skierowane. Tak więc pozwól, że tę sprawę zachowam dla siebie. Czy masz zamiar wziąść ślub Pewnego dnia, pewnie to się stanie. Ale na razie jest zbyt wcześnie, by cokolwiek deklarować. Aha, „wziąć”. Tam nie ma „ś”. Kochasz się w Big Macu? Ależ… Nie! Skąd w ogóle taka myśl? Co wyznają kucyki? Myślę, że zdecydowana większość ufa księżniczkom dnia i nocy, ale nierzadko, co wiąże się z rodzinnymi tradycjami, kucyki wierzą również w opatrzność dobrych duchów oraz swych przodków. Czemu opowiadasz takie nudne historie? Jak to nudne? Myślałam, że są w miarę porywające! Lubisz mnie? No cóż… Wydajesz się miłą osobą, choć nie znam Cię aż tak dobrze… Ale myślę, że moglibyśmy być dobrymi przyjaciółmi. Ulubiony użytkownik forum Nie potrafię wybrać jednego ulubionego, więc mam ich kilka, ale zachowam to dla siebie, co by większość nie czuła się pokrzywdzona. Tak, żyj w słodkiej niewiedzy. Phew… No i to by było na tyle. Wszystkie zaległe odpowiedzi udzielone za jednym zamachem. Czuję się zmęczona, ale również szczęśliwa. Bardzo chętnie opowiedziałabym więcej, albo porwała się na kilka dodatkowych przemyśleć, ale naprawdę, obowiązki mnie gonią i jestem już pewna, że bardzo długo jeszcze nie dane mi się będzie zdrzemnąć. Dziękuję Wam wszystkim, za każde zadane pytanie, za każdą minutę spędzoną w tychże skromnych, choć elektronicznych progach. Ale bardziej dziękuję Wam za cierpliwość i wyrozumiałość. Wybaczcie, że tak późno. Wspaniale było móc Was poznać oraz trochę porozmawiać. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie jest to ostatni raz. Do zobaczenia i powodzenia!
  3. Pojedynek został przerwany i unieważniony, ze względu na nie przestrzeganie zasad jednego z uczestników oraz przekroczenie granic dobrego smaku przeciwnika, co poskutkowało jego decyzją o opuszczeniu pola walki. @Mephisto von Pheles Przepraszam za zaistniałą sytuację oraz nerwy, jakie musiały Ci towarzyszyć przy okazji kilku ostatnich postów. Mam nadzieję, że nowy, zbliżający się pojedynek rozegra się milszej, bardziej sportowej atmosferze, co częściowo zrekompensuje Ci tenże rage quit. @Detonato300 Jeśli mógłbym coś zalecić - wyhamuj. Fajnie, że się wczuwasz w postacie i realia świata z jakiego się wywodzą, ale to zaczyna się robić nieco chorobliwe, co bynajmniej nie służy dobrej atmosferze. Spróbuj zachować więcej umiaru i dystansu, a na pewno inni będą chętniej się z Tobą pojedynkować, gdyż nie będą się musieli przy tym denerwować. Najlepsza do tego okazja to Twój równoległy pojedynek. Przestrzegam przed dalszym używaniem przesadnie dewastujących zaklęć, nie tylko wyrywających kończyny, ale również zabijających przeciwnika. To jest niedozwolone. Poza tym, dziękuję obu uczestnikom, gdyż zaistniała sytuacja to dla mnie kolejny sygnał, że warto zastanowić się nie tylko nad zmianami w regulaminie Turniejów, ale również w regulaminach zwykłych pojedynków, na przyszłość.
  4. Przemierzając gołoborze i walcząc z suchym, gorącym powietrzem, zmierzacie w stronę wypalonego w dolinie koła. Pierwszy rzut oka sugeruje działanie potężnej, ognistej kuli. Rozglądając się dookoła, widzicie skały, lecz nie takie, jakie można odnaleźć na trudnym, skalistym terenie. Głazy wydają się być skruszone, rozproszone, jakby niegdyś stanowiąc całość, ktoś miotnął nimi z zadziwiającą energią. Od razu myślicie od zaklęciu deszczu meteorytów. Zapach siarki oraz niesione wiatrem gorące iskierki sugerują nie tylko niedawne rzucenie tego czaru, ale również ślady jakiejś innej inkantacji, najwyraźniej wciąż oddziałującej na ten obszar. Od razu rozpoznajecie, że nie jest to typowe zaklęcie iskier. Uznajecie, że ktoś po prostu rzucił czar w taki sposób, by nie atakować gorącem z rogu, lecz rozproszyć iskry w powietrzu, pozwalając wichrom na ich rozniesienie po okolicy, co zapewne miało posłużyć odstraszeniu małych zwierzątek, czy też obawiających się ognia większych istot. Uśmiechacie się pod nosem na myśl o tym, że żaden zwierz nie popsuje Wam szyków, błądząc i dekoncentrując swoją obecnością. Widzicie nad sobą ciemne, zataczające spiralę chmury. Poruszają się powoli, zaś blask znajdujący się w ich centrum sugeruje, jakoby jakieś licho, skrywające się za pierzastą zasłoną, miało zaraz rąbnąć błyskawicą. Ale czujecie, że jesteście sami i żaden byt nie ma prawa Was zaatakować. Powoli stąpacie po trzeszczącej pod waszymi nogami ziemi. Obserwujecie pozostałości po rzuconych wcześniej zaklęciach, odnajdując kolejno: kości Behemotów, szczątki jednorożców, wciąż noszące na sobie spękane, strzaskane zbroje płytowe, gdzieniegdzie leży również porzucone oręże, nie brakuje wdeptanych w ziemie, osmalonych sztandarów. Nie jesteście jednak zdziwieni pozostałościami po bitwie, gdyż jako doświadczeni magowie jesteście zaznajomieni z takimi widokami. Bardziej trapi Was to, dlaczego mieliście stoczyć pojedynek właśnie w tym miejscu. Z jednej strony nie jest to zbyt odpowiednie miejsce, gdyż użyźniona krwią poległych wojowników ziemia jeszcze nie ostygła po ostatnim zaklęciu, które przyniosło druzgoczący koniec, lecz z drugiej, to trochę tak, jakby ktoś wręcz sugerował użycie najczarniejszej z dziedzin magii… Nekromancji. Czyżby szykował się pojedynek nie tylko na czary, ale również na ilość ożywionych nieumarłych, czy przywołanych z zaświatów demonów? Wszystko zależy od Was. Czas na kolejny magiczny pojedynek! Tym razem, pierwszym z uczestników będzie Detonato, dla przyjaciół (i nie tylko), po prostu Deto. Deto jest dobrze zbudowanym, antropomorficznym psem, specjalizującym się w transformacji w różne formy, a także w zaklęciach syntezy, na razie na poziomie podstawowym. Nowe doświadczenia nie tylko rozszerzyły jego umiejętności magiczne, ale również siłę fizyczną. Jego oponent może mieć twardy orzech do zgryzienia. Mowa oczywiście o Magnusie – potężnym mężczyźnie, o surowych rysach, chętnie korzystającym z własnoręcznie wykonanego uzbrojenia. Znany z II Turnieju Magicznych Pojedynków, walczył z wieloma niezłomnymi przeciwnikami, na czele z Seroxem Vonxatianem, zwanym Cieniem, z którego to rąk Magnus poniósł porażkę. Jednakże, ta przegrana uczyniła go jeszcze silniejszym. Jego doświadczenie znacznie umocniło magię oraz siłę woli, czyniąc jego specjalną moc jeszcze bardziej groźną. Płomienne Serce jeszcze nigdy nie było tak silne, tak trwałe, zapewniające szeroki wachlarz możliwych przemian. Czy przybysz z ZitaToli sprosta temu wyzwaniu? Czas się przekonać. Zgodnie z ustaleniami uczestników, walka ta nie będzie związana limitem postów, czy też czasem. To oni sami, w odpowiednim momencie zdecydują kiedy nadejdzie czas na zakończenie starcia. Ich moc zdaje się być wystarczająco wielka, by dać nam widowiskowy i długi pojedynek. Jesteście gotowi? Zatem czas rozpocząć starcie!
  5. Dzisiejszy pojedynek odbędzie się na terenach starego, od wieków opuszczonego I pożartego przez naturę rezerwatu. Jeśli mogę Wam podrzucić co nieco historii, ów rezerwat był niegdyś schronieniem wszystkich leśnych istot, nad którymi pieczę sprawowali druidzi. Choć były to głównie jednorożce, niektóre podania mówią o zebrach, czy pegazach. Ich zadaniem była również ochrona sił natury przed najeźdźcami z zewnątrz. A było ich wiele, bowiem w tamtych czasach kraina, która dziś mieni się lasami White Tail, była otoczona od strony zachodniej przez barbarzyńskie plemiona zwierzołaków, od wschodniej przez agresorów z dziś już nieistniejącej kolonii, Yaktobanii, zaś od powietrza przez dzikie gryfy. Niektóre legendy mówią, że podziemiami kroczyły armie Podmieńców, dowodzone przez króla Varr Iable’a II, lecz do dnia dzisiejszego historycy nie potrafią tego potwierdzić. Tak czy inaczej, wszystkie strony upatrzyły sobie w tych lasach kawałek ziemi dla siebie. Atakowały bez przerwy, wbijając swe pazury i kły w kolejne zakątki, lecz za każdym razem druidzi byli w stanie zniszczyć ich posterunki, burzyć garnizony, czy też rozpędzać napierające na lasy armie. Część istot, które znalazły schronienie w ich rezerwacie, zostało wytrenowanych do walki, co znacznie wpłynęło na potencjał militarny tej krainy. Ogólnie, mógłbym jeszcze długo opowiadać o dziejach tejże ziemi, zanim przybyły tu kucyki spod sztandaru Słońca, zajmując krainę i wcielając je do tego, co dziś nazywa się Equestrią. Ale to nie jest sedno dzisiejszego spotkania. Sednem jest, że od pewnego momentu, zapisy kronikarzy urywają się, a z tego, co udało się znaleźć i zbadać archeologom, ziemia przechodziła z łap do łap, najpierw będąc siedliskiem hardodziobych gryfów, potem koegzystujących zebr i bizonów, zanim na dobre została porzucona, z nieznanych przyczyn. Prawdopodobnie, dotychczasowi mieszkańcy zostali przepłoszeni przez Podmieńców, którzy szukali miejsca na nową kolonię, lecz ziemia okazała się nieodpowiednia dla ich gniazd i mateczników, więc przenieśli się daleko, daleko na zachód. Za arenę posłuży wam porośnięta mchem i trawą, oplatana przez pnącza, ale także rozrywana przez korzenie drzew budowla, służąca kiedyś za monumentalną cytadelę. Promienie słońca ledwo są w stanie przebić się przez korony drzew. Pojedyncze snopy rzucają nieco światła na coś, co kiedyś było obeliskiem, stojącym dumnie w centrum pokrytego płaskorzeźbami podłoża. Czy piętro może się zawalić? Nie. Natura pożarła to, co zostało z cytadeli na tyle, że bez problemu utrzyma się nie tylko piętro, ale także gigantyczna klatka schodowa oraz pozostałości po murach obronnych, wzniesionych oczywiście z kamienia. Budowa czegoś z drewna w lesie poświęconym przez czcicieli natury byłaby świętokradztwem. Czy natura pogniewa się, gdy na jej ziemie po raz kolejny zstąpią magowie? Czy odpowie atakiem, kiedy ich magiczna aura zakłóci jej spokój? Trudno powiedzieć. Ale z tego co mi wiadomo, jedna z dawnych bitew z gryfami zaowocowała pożarem, który w niewyjaśniony do dziś sposób został „pochłonięty” przez ziemię, a rośliny odrodziły się bez interwencji magii z zewnątrz. Cóż… Nie wiem jaką moc posiada licho nawiedzające rezerwat, lecz wiedzcie, że magia ognia nie jest zakazana… Nie zdziwcie się, kiedy nieznane moce skierują przeciwko wam pożarty lata temu pożar. Nie boicie się, prawda? Szanowni Państwo, niniejszym zapowiadam rychłe rozpoczęcie nowego magicznego pojedynku, w którym to naprzeciw siebie staną Tem oraz Kanita! Tem to wysoki, bo aż dwumetrowy czarownik, biegle władający elektrycznością, w formie błyskawic lub po prostu surowej energii, wykorzystywanej na przykład do manipulowania obiektami. Czy to dla Was zbyt mało? Zatem co powiecie na moc magii żywiołów, nabierającą określonego charakteru, w zależności od tego, który z nich zaatakuje Tema? Ogień zwalczy on ogniem, wodę pokona wodą, ziemi przeciwstawi ziemię. Również magia światła i mroku nie jest mu obca. No dobrze, ale kimże jest jego przeciwniczka, zapytacie? Jest to pochodząca ze świata ZitaToli, cechująca się godną podziwu urodą dziewczyna, która to w wyniku nieudanego eksperymentu zyskała nową formę. W tejże formie, specjalizuje się w hipnozie, telepatii oraz manipulacji. Niestraszna jest jej surowa energia magiczna, którą to włada z mistrzowską precyzją. Czy uda jej się pokonać Tema? Już za chwilę się o tym przekonamy! W tym pojedynku, nie obowiązuje ani limit postów, ani limit czasowy. Walka potrwa tak długo, jak postanowią to jej uczestnicy, co z kolei będzie dyktowane ich własną mocą oraz kreatywnością. Jaki będzie jej wynik? Czyja moc przeważy? Czas rozpocząć pojedynek!
  6. Witam po przerwie! Ponieważ nie zdążyłem zaktualizować wątku z okazji Świąt, teraz wrzucam dwa opowiadania. Chronologicznie, jest to część trzecia i czwarta. Co tym razem? "Na głębokich wodach" to historyjka o początkach Fenrira w Equestrii. Jak się okazuje, życie jakie sobie wybrał nie do końca okazało się takie jak to sobie wyobrażał. Jako bum uliczny wojownik, mierzy się z niebezpieczną rzeczywistością, usiłując postawić na swoim. Tak jakby. Edgy. "Altruistka" miała zostać opublikowana z okazji Świąt, pomimo tego, że chronologicznie jest po wyżej wspomnianym opowiadaniu, ale nie zdążyłem jej ukończyć na czas, ani sprawdzić. Przerzuciłem zatem premierę na teraz. Ogólnie, jest to niewesoła historia osadzona w semi-świątecznym klimacie, której bohaterką jest Silkflake. Rzuca nieco światła na okoliczności, w jakich przybyła do Dodge City, gdzie czekał na nią domek, cały do jej dyspozycji. Oba opowiadania znajdziecie w odpowiednim miejscu, w pierwszym poście Poza tym, z okazji nowego roku, wykonałem nową okładkę dla serii. Nie jest idealnie, ale przynajmniej "kamera" koncentruje się na postaciach i nie ucieka w dal ;P Zdaje się, że to by było wszystko w tej materii. Pozdrawiam serdecznie!
  7. Szpilka VS Wilder... Zaczęło się dobrze, skończyło jak zwykle. Mimo wszystko, dziękuję obu pięściarzom za tę walkę. Oby następnym razem poszło lepiej.

    1. Yagso

      Yagso

      Gdyby nie ten strzał, Szpilka miałby szanse na wygraną walkę. Wyszło jak wyszło no cóż...

      Oby jak najszybciej wrócił do zdrowia i oczywiście na ring.

  8. Szanowni państwo, pojedynek dobiegł końca. Jest godzina 17:08, najwyższy więc czas udzielić Wam głosu i zapytać jak oceniacie wyczyny uczestników tego pojedynku. Kto, Waszym zdaniem, okazał się silniejszy i dlaczego? Czyja moc zadziałała bardziej przekonująco? Czyje zaklęcia utkwią w Waszych głowach na dłużej? Wznoście kikuty w górę i wskażcie swojego faworyta! Czy lepszy okazał się Detonato300, czy tez może Rex *Monster* Crusader? Czekamy na Wasze głosy.
  9. Witam Przyznam szczerze, że w moim odczuciu, tym fragmentom niczego nie brakuje (a w odczuciu jednego z prereaderów pewnie ciągle jest tego za wiele ;P Pozdrawiam serdecznie, wymachując kończyną jak wariat) i nie chciałem tego fragmentu (a także tego późniejszego) za bardzo przedłużać i po prostu uznałem, że obszerniejsze, nacechowane nieco bardziej emocjonalnie opisy będą właściwsze przy innych okazjach. Kwestia wyczucia. Oczywiście, Twoje tłumaczenie przybliżyło mi najlepsze powody, dla których powinienem przysiąść przy danych fragmentach i jeszcze raz pomyśleć, czy dobrze by było wykrzesać z siebie jeszcze kilka zdań, bo rozumiem, że o to Ci chodzi. Słowo „elegancja” bardziej kojarzy mi się ze słowami, stylem, jakimiś błyskotliwymi metaforami, czy oryginalnymi, zapadającymi w pamięć sentencjami, te sprawy. Jeżeli to o to Ci chodziło, no to mam wątpliwości, czy jestem do tego zdolny Byłbym rad, gdybyś przytoczył jeden przykład, kiedy udało mi się wpleść w tekst te celne przemyślenia, o których wspomniałeś, bo szczerze mówiąc, zaskoczyłeś mnie tym stwierdzeniem. Pewnie wyszło mi przez przypadek... Prawdę mówiąc, po przeczytaniu tej uwagi nabrałem chęci na powtórne przeglądnięcie nadchodzącego rozdziału trzeciego, a nawet czwartego, celem znalezienia tych „bolących” fragmentów i zastanowienia się, czy być może warto będzie zejść z tonu i załagodzić pewne zdarzenia. Ale bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że to nie będzie w smak mnie, jako autorowi i będzie się kłócić z planem wydarzeń oraz założeniami historii. Zatem postąpiłbym wbrew sobie. Myślę, że postawię na konsekwencję, aby osiągnąć założony efekt. Zresztą, wszystkich nie uda mi się zadowolić, a chciałbym uniknąć sytuacji, w której po napisaniu fanfika spojrzę na niego i stwierdzę: „eno, lipa, to nie jest to, co chciałem zrobić, zmarnowałem tyle czasu.” Mam nadzieję, że zrozumiesz. Dodatkowo, będę bronił tej znieczulicy. Po pierwsze, niechęć, złość, czy nieco stonowana pogarda nie są w realiach serialu znowu takie obce. Są kucyki z negatywnymi cechami (nie mam na myśli „zawodowych” antagonistów, ale chociażby pana managera z „The Mane Attraction”), Trixie w pewnym momencie sama taka była, na przestrzeni kolejnych odcinków przewinęły się również takie, które izolowały się od innych, nie ukrywały swojej pogardy, złości wobec poszczególnych postaci, jak na przykład Moondancer z „Amending Fences”. Jasne, miała ona istotne powody, zanim problem został rozwiązany, ale uważam, że jeżeli już mówimy o Trixie, to kucyki z Ponyville również mogą mieć istotne i uzasadnione powody, za sprawą których traktują ją tak, a nie inaczej. Zresztą, w jednej z retrospekcji w „Magic Duel” widzimy, że była wyśmiewana, co raczej nie świadczy, że losowe kucyki są w stu procentach bez wad, ale z drugiej strony trochę jej się należało – ona je okłamywała i budowała na tym swoją sławę, zgarniała pieniążki. A potem miała miejsce cała ta afera z amuletem alicorna. Na moje wyczucie, zachowanie mieszkańców Ponyville jest uzasadnione. Jasne, pamiętam, że na końcu „Magic Duel” Trixie przeprosiła Twilight, ale tylko Twilight. Poza tym, jej nastawienie, co już powinno w miarę klarownie wynikać z treści prologu, czy pierwszego rozdziału (jeżeli tak nie jest, to znaczy, że marny ze mnie fanfikopisarz ;P), wynika z innej kwestii. No a poza tym, nie do końca kupuję te przeprosiny. Po drugie, znów po części nawiązując, czy trochę inspirując się „Amending Fences”, ale jednocześnie nie spoilerując fabuły opowiadania, chciałbym pokazać między innymi stopniową zmianę nastawienia wybranych postaci do głównej bohaterki, zmianę jej sposobu myślenia, nakreślenie powodów, dlaczego wcześniej zachowywała się źle i tak dalej, i tak dalej. Zanim przejdę do punku B, muszę wyraźnie określić punkt A. Taki mam pomysł. Natomiast, jeżeli jednak zdołałbym się przełamać i rzeczywiście nieco zmniejszyć natężenie niechęci i odrazy u niektórych postaci, to chyba poszedłbym w kierunku chłodnej obojętności, czy bierności, aniżeli nachalnej manifestacji. Albo wymieszał poszczególne elementy. Zatem, sugestia wzięta pod uwagę, dziękuję Jest jeszcze trzecia sprawa, czyli kwestia wyczucia. Nie chciałbym Cię martwić, ale tak, istnieją aż tak źli ludzie, a nawet gorsi. I wierz mi, to, co zaprezentowałem to nie jest szczyt ich możliwości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to inny, fikcyjny, "lepszy" świat, gdzie na sztandary są wynoszone inne wartości, ale, jak już wcześniej wspomniałem, kucyki nie są pozbawione wad, a wyolbrzymienie kilku z nich, a nawet przerysowanie niektórych postaw, (poniekąd inspirowanych zachowaniami zaobserwowanymi w realnym życiu) wydało mi się dobrym, choć niejedynym sposobem na stworzenie gęstszej, posępniejszej atmosfery, czy uwypuklenie tego w jak kiepskiej sytuacji znajduje się główna bohaterka. Pisząc fanfikcję nie czuję się totalnie zobligowany do przestrzegania kanonu, zawsze i wszędzie, toteż nie mam oporów z pisaniem poszczególnych scen. Plus, służy to temu, co chcę zrealizować, jako całokształt. Znów, pozwól, że nie będę spoilerować. Jednak sporządzenie szczegółowego planu wydarzeń, wytycznych oraz określenie absolutnie koniecznych, kluczowych scen ma swoje wady. Mianowicie, widzę, że udaje mi się wywrzeć jakieś wrażenie, bardzo chciałbym żywiej podyskutować, ale muszę trzymać język za zębami. I wierzyć, że czytelnicy wytrwają w tym moim potworkiem do końca Och, nowości jeszcze będzie w bród, możesz być spokojny. Przynajmniej na razie, chciałbym postawić bardziej na natężenie i wagę poszczególnych wątków, a niekoniecznie na ich ilość. Czuję się bardzo podbudowany faktem, że udało mi się Ciebie zaciekawić i mam nadzieję, że zdołasz wytrwać do końca tejże historii Dziękuję za poświęcony na rozdział czas, podzielenie się uwagami, krytykę oraz, być może, dyskusję na temat pewnych aspektów kucykowego świata. Również pozdrawiam i (mam nadzieję) do napisania!
  10. Po niemalże dwóch miesiącach od ostatniej publikacji, chciałbym Wam, wreszcie, pokazać rozdział drugi tejże historyjki. Słowem wstępu, aby zbytnio nie przedłużać, rzeczywiście, stało się trochę tak, że żeśmy poginęli w akcji, co naturalnie przedłożyło się na większy odstęp między kolejnymi rozdziałami. Nie obiecuję, że to się już nie powtórzy, bo to zależy od bardzo wielu czynników, a moje plany na ogół niezbyt pokrywają się z rzeczywistością (Hoffman zaczyna się psuć). Tak czy inaczej, pierwszy post został już zaktualizowany. Nowy rozdział można znaleźć również tutaj => Rozdział II Nie ma wybuchów, nie ma pościgów samochodowych, nie ma spluw... Ale do akcji wkracza Fluttershy oraz echa przeszłości! Pozdrawiam!
  11. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    Koniec tej bezczynności, czas przejść do sedna sprawy! A sedno jest takie: po pierwsze, dziękuję Arkane Whisperowi za odpowiedź w czasach kiedy aktualizacja działu się działa. Po drugie, dziękuję Nubirze Mysterious za podsunięcie swojej propozycji jakiś czas później. I wreszcie, dziękuję Efei za odkopanie wątku i przypomnienie mi o tym, co miałem zrobić już dawno. Ale wiecie co? Znowu pudło! @Arkane Whisper Ifryt to to nie jest. Ale, w pewnym sensie, byłeś blisko. @Nubira Mysterious Demon to jednak troszeczkę zbyt ogólne określenie. Masz rację, ale to trochę za mało. Nawiązując do pomysłu Arkane Whispera, Ifryt również jest demonem, jakby nie patrzeć. @Efei Jak na ironię, też byłaś blisko. Dżiny nienawidzą Ifrytów, w kontekście dzieła, o którym myślałem dobierając zagadkę. Ale nie, to nie to. W porządku, czas na odsłonięcie kart. Kto krył się za tym zniekształconym obrazem? Taki tam, Imp z Heroes V. Mały szkodnik, kradnący manę i zasilający szeregi demonicznej armii demonów z Inferna. Panie i Panowie, ponieważ chciałbym zacząć przyznawać punkty, wrażam głęboką nadzieję, że tym razem traficie bezbłędnie i uraczycie nas niezłymi opisami, które będą odnosić się do właściwej kreatury i będą między sobą konkurować, pod względem zawartości merytorycznej, zwięzłości itp. Oto kolejna zagadka. Co to takiego? Dobrze się przyjrzyjcie! To nie jest aż tak ciężka sprawa!
  12. Hoffman

    Um... Hej?

    Nick widniejący pod nowym wątkiem wydał się znajomy, ale dopiero niezmienny od lat tytuł "Wcielenie Twilight" rozwiał wszelkie wątpliwości. Nie da się ukryć, "trochę" czasu minęło od marca 2013, jeśli dobrze pamiętam. Ogromne zaskoczenie. Świetnie, że wróciłaś i świetnie zobaczyć pod Twoim nickiem coś innego niż avatar domyślny Jak widać, w ciągu tych prawie idealnie trzech lat, na forum zmieniło się wiele i... Wciąż wiele się zmienia, z okazji nowiutkiego silnika. Zresztą, najważniejsze zmiany na pewno już zauważyłaś. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej, bo... Comebacki są fajne Z pozdrowieniami od człowieka istoty, która znowu zamroziła dział obecnego avatara Twilight Sparkle, dla byłej avatarki Twilight Sparkle
  13. Jak sądzicie, czego potrzeba do oderwania od ziemi gigantycznego, skalnego Koloseum? Zaznaczam, że nie jest to, co być może mieliście okazję oglądać w podręcznikach. Mówimy o kamiennych płytach, połączonych ze sobą spiralnymi ścieżkami, oprawionych przez kilka stalowych pierścieni opatrzonych magicznymi runami, które utwierdzają całą konstrukcję. Ale jak to w ogóle ma latać, zapytacie? Potrzeba było specjalnie wyhodowanych, wzmocnionych magią przywołania skrzydeł, tworzących aż dwanaście par, po dwie na każdą płytę. Gdybyście spojrzeli na strukturę z góry, kamienne płyty stanowią jakby wierzchołki sześciokąta foremnego. Łączące je spirale pną się ku górze. Skrzydła nie wyrastają bezpośrednio z powierzchni płyt, ale są z nimi połączone magiczną energią, której źródło znajduje się w centrum areny, poza zasięgiem uczestników. Nie miejsce jednak złudzeń – arena nie jest przeznaczona do podniebnych podróży, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzięki skrzydłom płyty oraz łączące je spirale są w stanie oderwać się od podłoża, zawisnąć w powietrzu i spokojnie krążyć wokół centrum. Synchronicznie, do co milimetra. Możecie to sobie sprawdzić sami, przy innej okazji. Stanowiący „zasilanie” areny kryształ podłączony jest do wszystkich platform, od spodu, drogą specjalnie wykutych łańcuchów, przez które do areny dociera magia. Klejnot zawieszony jest kilkadziesiąt metrów pod kamiennymi płytami. Został zawczasu uodporniony na manipulacje z zewnątrz, co zapewnia stabilność areny. Zdaje się, że jedyną mocą, jaka jest w stanie jakkolwiek wpłynąć na panujące w przestworzach warunki, jest słońce. Ciepło sprzyja wytwarzaniu dużych ilości energii, ale nie sądzę, że podłoże nagle stanie się parzące. Co nie zmienia faktu, że Wasza magiczna aura może odpowiedzieć w inny sposób, niż na co dzień, zatem uważajcie. Skryta pośród chmur arena będzie polem kolejnej bitwy, którą już niebawem stoczą Detonato300 oraz Rex *Monster* Crusader! Zasady są proste: limit czasowy wynoszący trzy tygodnie, z uwzględnieniem czasu oczekiwania na odpowiedź oponenta, wynoszącym pięć dni. Jeżeli po tym czasie nie będzie odzewu, pojedynek zakończy się wcześniej. Ufam, że zasady są Wam znane, ponieważ nie jest to Wasz pierwszy raz pośród sal magicznych pojedynków. Czas na kolejny pojedynek! Powodzenia i nie pozwólcie batalii zakończyć się przedwcześnie.
  14. @Johnny Ponownie dziękuję za podzielenie się swym zdaniem na temat tego, co wypuściłem dotychczas, tym razem na łamach poświęconego opowiadaniu tematu (ale pamiętasz, że rozdział z Sabriną jeszcze nie jest "jawny"? ) oraz niesione wsparcie. Ogólnie, fajnie, że wątek został nieco odświeżony Więcej znajdziesz na PW, również odnośnie jednego z Twoich pomysłów. Nie każ mi dłużej czekać w napięciu, od tego zależy kształt czwartego rozdziału ;P @Niklas Ogólnie, premiera rozdziału drugiego, tego o którym też wspomniał Johnny, opóźnia się, wbrew moim przewidywaniom... Czekam jeszcze na jedną informację, zanim przejdę do ostatecznych przebudówek w tekście. Żeby było śmieszniej, przedwczoraj przekazałem prereaderom rozdział trzeci ;P A zatem, wszystko idzie do przodu. Pozdrawiam!
  15. Przedstawiamy Państwu niedawno odkryte przez zespół naszych archeologów, badaczy oraz obieżyświatów miejsce, położone daleko, na północ od Zwrotnika Krzyworożca, w sercu Oceanu Mglistego. Póki co, szacujemy, że jest to około 17 mil morskich od słynnego archipelagu Chapaillini, który to od wielu lat jest chętnie odwiedzany przez turystów z całej Equestrii. To wciąż szacunki, ponieważ ocean nie na darmo zwie się „Mglisty”. Żywimy nadzieję, że zespół pegazów, który już bada niebo nad tym dosyć charakterystycznym kawałkiem świata, niebawem dostarczy nam dokładniejsze mapy i pomiary. Cóż to takiego, zapytacie? Jeżeli pamiętacie lata szkolne i podręczniki do przyrody i geografii, na pewno nie ominęły was rozdziały poświęcone górom, terenom wyżynnym oraz tym podobnym. Wiedzcie, że to, co tu zobaczycie, dalekie jest od tego, w co swego czasu kazali Wam wierzyć Wasi mentorzy. Tylko w tym konkretnym miejscu na oceanie, tafla wody pozostaje spokojna, nie poruszona przez wiatr. Mało tego, wydaje się magicznie utwardzona i oczyszczona. Co to znaczy? To znaczy, że jeśli tylko umocnicie się analogicznym zaklęciem, będziecie w stanie poruszać się po powierzchni wody jak po chodniku, a dodatkowy efekt oczyszczenia sprawi, że będziecie doskonale widzieć wszystko to, co żyje po drugiej stronie. Zupełnie, jakby była to szklana powierzchnia jakiegoś ogromnego akwarium. Jeżeli uwierzycie wystarczająco mocno, Wasze ręce złamią barierę i zatopią się w wodzie. Uprzedzam tylko, że woda w tej części oceanu jest nienaturalnie lodowata, przesiąknięta drobinami, minerałami, które wbiją się wam w kończyny, niczym szpilki. Czyżby woda próbowała się obronić przed „najeźdźcami”? Nasi badacze zauważyli, że ten obszar ogranicza gęstsza, nieco bardziej niebieskawa, niż biała mgła. Konkretniej, przypomina to okrąg o średnicy ok. 5.31 kilometrów. Jak widzicie, jest to dosyć pokaźny obszar. Pamiętacie jeszcze wzmiankę o górach? Nie zdziwcie się, kiedy waszym oczom ukażą się dziwnie wyżłobione, wyrastające spod wody góry. Nasi pegazi zwiadowcy zrelacjonowali, iż z góry wyglądają prawie jak prostopadłościany, wyciągnięte znikąd i połączone ze sobą jakimś spoiwem. Te dziwne góry zdają się znikać gdzieś po drugiej stronie, skąd wyszły, tworzą dziwną, nierówną spiralę, kończącą się tam, gdzie znajduje się środek obszaru. Przez ich strukturę bardzo trudno się wspiąć, toteż lepiej polecieć, lub przeteleportować się. Spirala nie rozciąga się na całą powierzchnię okręgu, lecz odradzam podążanie skalnymi ścianami w głąb tej dziwacznej konstrukcji. Trzej badacze, który ruszyli ku centrum spirali, nigdy już nie wrócili. Podejrzewamy, że albo czai się tam jakieś licho, albo, zgodnie z tym co wykryły badające to miejsce jednorożce, niedługo po wejściu w spiralę, magia gór odcina drogę powrotną i w niezrozumiały sposób rozciąga spiralę, czyniąc ją nieskończoną. Oznacza to, że nieważne jak długo badacze będą brnąć naprzód, nigdy nie dojdą do centrum. A jeśli się odwrócą, nie ważne jak długo będą płynąć, nigdy nie dotrą do miejsca, od którego rozpoczęli wyprawę. Paskudny los. Ku zaskoczeniu wielu dyskutantów, jednorożce preferują tę drugą opcję. Choć wieczna, bolesna tułaczka wydawała się gorsza od szybkiej śmierci, one wolałyby, aby faktycznie była to kwestia jakiegoś zaklęcia, aniżeli nieznanej nauce bestii. W takim razie, być może byłyby w stanie złamać magię gór, odwrócić pole energetyczne i polaryzację materii, aby poznać tajemnicę tego miejsca. A jeżeli to nieznany potwór… Cóż, minie mnóstwo czasu, zanim poznamy jego słabe punkty i zwyczaje, jeśli w ogóle. W takich warunkach, prowadzenie badań jest bardzo trudne. Jak zapewne się domyślacie, wyrażono zgodę na to, aby to niezwykłe miejsce posłużyło Wam za arenę. Nasi badacze wierzą, że w obliczu dużych ilości energii, wzrostu temperatury i zakłóceniu naturalnej aury, złamanie kolejnych warstw zaklęć będzie łatwiejsze i uda się lepiej zbadać górską spiralę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie tych celów, jest magiczny pojedynek, gdzie przecież uwalnia się najwięcej magii i to w sposób maksymalnie intensywny dla obu magów. Macie zatem do dyspozycji skąpaną we mgle, utwardzoną taflę wody, oddzielającą Was od bezkresnej, oceanicznej otchłani, z której nieco dalej występowały dziwne góry, tworzące zaklętą spiralę. Przypominam, że możecie na różne sposoby pomóc sobie w poruszaniu. Tworzenie z wody śliskich, lodowych ramp, utwardzanie i przyzywanie chmur, może nawet będziecie w stanie pobrać z gór trochę materii, a z wody garść minerałów, z których zbudujecie własne konstrukcje. Wszystkiemu towarzyszyć będzie energia, odwrotna od tej, która zdaje się utrzymywać nad tym miejscem. Nadszedł czas na kolejny magiczny pojedynek, tym razem w sekcji Epic! Dzisiaj, gościmy na mistycznej arenie (nazwa robocza, gdyż badania wciąż trwają) dwóch wspaniałych i pełnych mocy gości! Już za kilka chwil, swe starcie rozpoczną Watmes oraz Detonato! Watmes jest nie aż tak zwyczajnym, siwym jednorożcem, noszącym burze rudych włosów na głowie. Z zewnątrz, jego specjalną cechą wydaje się być heterochromia, czyli różnobarwne tęczówki oka. Wewnątrz niego jednak, drzemie moc, która czyni z niego zaklinacza roślin magicznych, których przecież nie brakuje na arenie. Jeżeli nie wystarczy mu to, co porasta góry (przypominam o naturze tworzonej przez nie spirali), zawsze może sięgnąć do oceanu. Kto wie, co jego magia tam znajdzie? Oponentem Watmesa będzie Detonato, jeden z trójki znanych bohaterów. Detonato jest antropomorficznym psem, pochodzącym ze świata ZitaToli. Do dziś nie jest tak do końca pewny co odpowiada za jego ponadprzeciętną siłę oraz moc. Mięśnie to jedno, zaś królicze uszy… Cóż, albo była to wola natury, niezrozumiała dla zwykłych śmiertelników, albo efekt jakiegoś doświadczenia. Ogólnie, walki są dla niego codziennością, ale magiczne walki… To już nieco inna para kaloszy. Po swej walce z Efei, przybył tutaj, aby zdobyć kolejną porcję doświadczenia… Zgodnie z wolą uczestników, pojedynek potrwa 3 tygodnie. Po tym czasie, starcie się zakończy, a w naszej gestii pozostanie wyłonienie zwycięzcy. Mam nadzieję, że nie muszę przypominać o panujących w sekcji zasadach? Jesteście gotowi do walki? Zatem, niech rozpocznie się pojedynek! Powodzenia!
  16. Trochę spóźniony, spieszę z ostatecznym ogłoszeniem któż to taki zwyciężył w tym pojedynku... Znaczy się, informacja ta już od jakiegoś czasu krązy po okolicy, za sprawą jednego z uczestników, ale zasady to zasady... Nawet jak zapominam o terminach ;P Detonato300 - 2 Efei - 3 A zatem, przewagą jednego głosu, magiczne starcie zwycięża Efei! Doskonale! Gratulujemy zarówno zwyciężczyni, jak i jej rywalowi, żywiąc jednocześnie nadzieję, że nie był to ich ostatni występ pośród magicznych aren.
  17. Najwyższa pora na ogłoszenie wyniku starcia, nieprawdaż? Lepus (Qo) - 1 Rex *Monster* Crusader - 2 Tak więc, po baaardzo długim czasie od ostatniego zaklęcia, w końcu ogłaszam, iż przewagą jednego głosu, pojedynek zwycięża Rex *Monster* Crusader! Gratulujemy!
  18. Pierwsze wrażenie? 2edgy4me Nie, poważnie. Pamiętam swoje początki z „Save me” oraz garść innych fanfików, różnych autorów, gdzie również pojawiły się wulgaryzmy, wartka akcja, wybuchy, strzelaniny, te rzeczy. Jednakże, nigdy wcześniej nie uderzyło to we mnie z tak dużą siłą. To jest po prostu przesada. Serio. Były fragmenty, gdzie prawie się roześmiałem, widząc kolejne „brzydkie słowa”, czy też riposty głównego bohatera. Czuję, że nie był to zamiar autora, że nie miałem się z tego śmiać, że miało to służyć budowie surowego, ciężkiego klimatu. Ale z jakiegoś powodu zadziałało to inaczej. Jasne, na początku było w porządku, ale potem kolejne odzywki stawały się coraz bardziej nachalne, niepotrzebne, może nawet momentami wprowadzone na siłę. Sprawa druga, czyli bohaterowie. To kolejna rzecz, która we mnie uderzyła. Mianowicie, wszyscy wydają się tacy sami. Opowiadanie przyrównam do „Save me”, ze względu na to, że jest to [Human & Pony] i ogólny klimat, akcja, dosyć mocno się z tym tytułem kojarzą. Z tego co pamiętam, przy „Save me” pochwaliłem kreację kucoperki, Midnight, jednocześnie krytykując nieco Maksa, a także wspominając, że brakuje postaci drugo i trzecioplanowych, takich z prawdziwego znaczenia. Mimo wszystko, przewinęło się kilka nieco wyraźniej zarysowanych charakterów, które wyróżniały się na tle całości. W „Exanima”, czegoś takiego nie ma. A przynajmniej, nie ma na obecnym etapie. Mam na względzie fakt, że opowiadanie powstało stosunkowo niedawno, jest rozwijane i zapewne jeszcze wiele się wydarzy. Jednakże, na chwile obecną, Alex aż za bardzo przypomina Maksa, czy to charakterem, czy też profesją, którą się para. Również ma swego kucykowego kompana. Z tym, że Lars wydaje się być dużo, dużo słabszą postacią, niż Midnight. Chodzi mi o następującą rzecz – zapytany o to, co definiuje Midnight, odpowiedziałbym: kucoperka, zadziorna, energiczna, jest trochę jak „złośliwa młodsza siostra”, miewa chwile słabości, nie poddaje się, jej historia jest interesująca. Zapytany o to, co definiuje Larsa, powiedziałbym: Agresywny… Przeklina… Bije się… Dokładnie tak, jak większość przewijających się w trakcie akcji postaci. Jest strasznie monotonny, aż nazbyt podobny do Alexa. Jak wspomniałem, opowiadanie nie jest ukończone, to dopiero początek historii, lecz pamiętam, że na tym etapie, Midnight już się czymś wyróżniała, była unikalna. Tutaj natomiast, brakuje pewnej różnorodności. Jeszcze jedna sprawa – mam dziwne wrażenie, że prawie wszystkie jednorożce są białe, albo srebrzystobiałe ;P Kolejna rzecz, która niezbyt mi zazgrzytała, to technikalia. Podczas czytania natrafiłem na kilka literówek, które starałem się na bieżąco zaznaczać, choć przypuszczam, że bardziej uważna lektura ujawniłaby kolejne uchybienia. Nie zawsze pasował mi szyk zdań, często te złożone porozbijałbym na mniejsze kawałki. Na przykład tutaj: "Poczułem jak jakaś siła odpycha mnie od zjawy. Widziałem, jak fragmenty szkła wzbiły się w powietrze, jak fotele rozbijają się o ścianie, a okno w sali rozbiło się." Z kolei zdarzało się, że niektóre sąsiadujące ze sobą zdania zlepiłbym w jedno i/ lub inaczej po tym podzielił. Jak tutaj: "W części miasta, która należała do agencji było kilka szkół. Uczęszczały do nich dzieci pracowników takich jak ja - terenowych agentów, którzy polowali na zjawy, a także informatorów, lekarzy." W ogóle, miejscami miałem wrażenie, że poszczególne fragmenty tekstu są niedopracowane, niedopieszczone. Moja sugestia? Jest już Foley, który odpowiada za wyłapywanie dziur fabularnych i nielogiczności (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę). Może poza nim, przydałby się jeszcze jakiś korektor, który polowałby na błędy w pisowni. Myślę, że to by pomogło. W porządku. Odstawiając na bok wszystkie te aspekty, które mi się średnio podobały, bądź nie podobały w ogóle, chciałbym przejść do pozytywów. Przede wszystkim, widać, że za tą historią stoi konkretny, nowy pomysł, przynajmniej jeśli chodzi typ zagrożenia, z jakim zmagają się bohaterowie. Ze względu na spoilery, nie podniosę się do „Save me”, ale wspomnę, że czuć doskonale klimat „incydentu”, którego skutki prześladują ludzi i kucyki do dzisiaj. Jak na razie, autor zaprezentował nam kilka stworów, w tle przewijają się takie motywy jak okultyzm, sekta, śledztwo, a także krwiożerczość, bezwzględność tego, co „na zewnątrz” versus zwyczajne, normalne życie nieświadomych mieszkańców. Albo uświadomionych tylko częściowo. Kreowany przez autora świat doskonale współgra z licznymi i nierzadko przepełnionymi przemocą scenami akcji. Owe sceny są bardzo mocnym punktem opowiadania. Są efektywne, są dostatecznie dobrze opisane, niekiedy potrafią przytrzymać w napięciu, choć zuchwałość głównych bohaterów momentami burzy mozolnie budowany, typowo grimdarkowy klimat, przyprawiając o kpiący uśmieszek. Z jednej strony może to zostać potraktowane jak charakterystyczna cecha bohaterów, jednak na pierwszy plan aż za bardzo wybija się pewna „kliszowość”. Po prostu nie posiadają innych, charakterystycznych cech, które stałyby w opozycji do tej niekiedy przesadzonej pyszałkowatości. Oni po prostu są. I tyle. Rekordzistą wydaje się być scena, w której Alex ma zastrzelić opętanego rekruta. To trwa zbyt długo. Typowa klisza, „mógłbym cię od razu zabić, ale najpierw trochę pogadam”. Na całe szczęście, walka jaka następuje potem nadrabia to w zupełności, serwując nam kolejną porcję wartkiej akcji, konkretną próbkę możliwości autora w tym zakresie. Zerkając ku poprzednim dziełom, sceny te wydają się całkiem świeże. I to jest znakomity moment, aby wspomnieć o runach. Co uważam za duży, znaczący plus, postacie ludzkie wreszcie dysponują nie tylko bronią palną, walką wręcz, ale także pewnym rodzajem magii (tak to odebrałem). Szkicując na papierze runy, są w stanie oponenta zdezintegrować, przypisać do niego demona, zamrozić. Interesujące. Jest to coś nowego i dobrze się sprawdzającego, w kontekście scen akcji. Ciekawe uzupełnienie metod konwencjonalnych (zresztą wzmocnionych przez jednorożce), współgrające z nowym typem zagrożenia, który według podsuniętych przesłanek, wywodzi się z głębin piekieł. Ponadto, nie wszystko mamy podane na tacy, w tekście znajdziemy wiele niedopowiedzeń, które skutecznie przysłaniają nam obraz genezy całego „incydentu”, jak również to, z kim lub czym, tak naprawdę zmagają się nasi bohaterowie. Inaczej, niż w „Save me”, nie miałem wrażenia „zbyt mało kucy w kucach”. Zgaduję, że to za sprawą personelu szpitalnego, częstszego wspominania o postaciach nie będących ludźmi (chociażby wspomnienie o pędzących do szkoły źrebakach – taki drobny znak, a zmienia wiele), czy przede wszystkim run. Nadają one całości „magicznego” posmaku, podczas, kiedy poprzednim razem, był on czysto „militarystyczny”. Jak dotąd mamy tylko trzy części. Generalnie rzecz biorąc, zakończenie tej ostatniej, jest napisane w taki sposób, że zastanawiamy się co się stało, co będzie dalej, kto lub co za tym stoi, kogo jeszcze przyjdzie nam poznać. Tak więc, czekam na więcej. Ostatecznie, mimo wszystko, jest pozytywnie. Mimo mankamentów, o których pisałem, historia wciąga i pozwala miło spędzić czas. Komu mógłbym polecić najnowsze dzieło Draquesa? Przede wszystkim tym, którzy jednocześnie cenią sobie akcję, tajemnicę oraz cięższe klimaty i nie krzywią się na kucyki kroczące ramię w ramię obok ludzi. Oczywiście, jeżeli autor pragnie nas czymś zaskoczyć, wstrząsnąć, czy to w środku, czy pod koniec historii, po „Save me” może mu być trochę trudno. Drugi raz, podobne chwyty mogą odnieść mniejszy sukces, gdyż czytelnicy mogą się już pewnych rzeczy spodziewać, ale jestem dobrej myśli. Choć rdzeń świata przedstawionego (kucyki i ludzie razem) pozostaje taki sam, zaprezentowane elementy (runy, nowa jednostka, nowy rodzaj zagrożenia, przewijający się w tle kult), sprawiają, że to w gruncie rzeczy nowe, niezbadane horyzonty, gdzie jeszcze wiele się może wydarzyć. Co mógłbym doradzić? Przede wszystkim, skupić się na kreacjach bohaterów. Dać im więcej cech, nakreślić lepiej tło, odróżnić jednych od drugich, popracować nad kwestiami mówionymi, zredukować ilość wulgaryzmów. Dorzucić postacie drugoplanowe, ale nie identyczne, tylko w jakimś stopniu unikalne. Naprawdę małe rzeczy są w stanie wyróżnić pewne postacie. Już wystarczy, że ktoś będzie non-stop bawił się zapalniczką, kołysał się na krześle, albo mianował innego bohatera wymyśloną przez siebie ksywką. To już jest coś, co może zdefiniować postać. Poza tym, zwrócić większą uwagę na literówki i szyk zdań. Tekst na pewno na tym zyska. Na chwilę obecną, to by było wszystko. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
  19. Gah! No! Don't drop them here!! ~ Dr Eggman Zacznijmy od "Poświęcenia"... Dziwna sprawa. Realizowanym tematem był “Dla większego dobra”, lecz czytając to opowiadanie miałem nieodparte wrażenie „odgrzewanego kotleta”. Co ciekawe, taki temat ISTNIAŁ w ramach drugiego Gradobicia Fików i autor rzeczywiście go podjął, lecz to właśnie przy „Poświęceniu” czułem się tak, jakbym już kiedyś coś podobnego czytał. Coś podobnego, gdyż w istocie jest to inna historia, lecz klimat, drobne elementy (chociażby imię nadwornej poetki, przychodzi na myśl jedno z poprzednich opowiadań autora), aż nadto przypominają znanych mi już historyjkach. Tu już nie chodzi o styl, nie chodzi o miejsce akcji, czy postacie. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to jakaś kontynuacja „Konfrontacji”, setki lat później, jakiś kolejny dodatek, czy coś zazębiającego się z powyższym, traktującego o kolejnej, nieznanej wcześniej obietnicy, czy jakichś ran przeszłości z czego wynika poświęcenie Cadance. Te sprawy. Mówiąc krótko, nie jestem wielkim fanem akurat tego tytułu, śmiem wręcz stwierdzić, że tematyka ta nieco się przejadła. Oczywiście, nie mam na myśli tego, że autor powinien porzucić ulubione postacie i lokacje, ale ten klimat, poważny, miejscami melancholijny, czy też delikatnie przesadnie podniosły, za sprawą specyficznego stylu... Sam nie wiem, może przydałoby się pewne zdrowe rozluźnienie? Jak przy „Tańczącym z herbatnikami”? Nieważne. Czas przyjrzeć się opowiadaniu. O czym to już pisałem? Tekst jest bardzo poważny, na początku potrafi zadziałać przygnębiająco, głównie za sprawą dziwnej „sztywności”. Nie to, że nic się nie dzieje, czy też kolejne zdania aż nadto emanują wyniosłością, tylko… Czegoś brakuje. Może jakiejś introdukcji? Jasne, opowiadanie zostało obłożone limitami konkursowymi, więc nie mogło być inaczej, ale wciąż… Tekst jawi się jako wycięta z pewnej całości część. Z jednej strony, nie ma się wrażenia, że opisy, czy dialogi zostały skrócone, ale brakuje wszystkiego, co było przed nim i wszystkiego, co będzie po nim. Aczkolwiek, nie do końca. Zamknięcie tekstu nie sprawia wrażenia, że dalej coś powinno być, jest solidnie podbudowane, ale jednak, dosyć nagłe. Sam nie wiem. Po drugim czytaniu, pełen jestem sprzecznych wrażeń, co być może widać po niniejszej recenzji. Dziwne opowiadanie, na dłuższą metę nie wzbudzające większych emocji. Po prostu jest. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, dosyć szybko wylatuje z głowy, pomimo bardzo ładnie skonstruowanych zdań, starannie dobranych słów i nienagannych kreacjach postaci. Ogólnie, można przeczytać, lecz zdecydowanie rekomenduję pozostałe twory autora. Jako opowiadanie konkursowe radzi sobie nieźle, lecz już po zakończeniu rywalizacji, ma się wrażenie, że „to już było” i bardzo szybko zapomina się o kolejnym poświęceniu, być może związanym z czasami przed pewną konfrontacją… Czas na "Jeden dzień"... Bardzo pozytywne zaskoczenie. Po pierwsze – zmiana scenerii. Po drugie – zmiana tematyki. Po trzecie – zmiana klimatu. Opowiadanie na tle innych dzieł autora, nie tylko konkursowych, jest pewnym powiewem świeżości. Z daleka od Kryształowego Imperium, z daleka od rodziny królewskiej, bez wielkiej mocy, bez żadnej klątwy, którą trzeba złamać (co prawda przewija się w tle motyw zarazy, ale nie wydaje się to nic „sombropochodnego”), ale zupełnie zwyczajny środek lasu, zupełnie zwyczajny, pomału żegnający się z życiem bohater, zupełnie zwyczajny kawałek życia. Styl jest ten sam, autor ten sam, zdania są zbudowane bardzo podobnie, dobór słownictwa nie pozostawia wątpliwości kto jest odpowiedzialny za tekst, ale nie wydaje się on nazbyt wyniosły, nadmiernie poważny. Brzmi zupełnie zwyczajnie i ta zwyczajność jest… Dobra. Podoba mi się. Dominują całkiem rozwinięte opisy, akcja toczy się stałym tempem, w tle przewija się wiele detali (kociołek, śpiew ptaków, miód, wspomnienia, słomiany kapelusz, spacer), które budują spójną, zmierzającą do zamkniętego końca całość. Nie widać żadnych cięć, tekst wydaje się „skończony”, niczego mi nie brakowało w trakcie lektury. Przedstawiony i opisany świat można sobie bardzo łatwo wyobrazić, jest on wystarczająco barwny, by odczuć wrażenie pewnej „swojskości”. Co więcej, poszczególne elementy nie wylatują z głowy. Czy to kapelusz, czy plaster miodu, każda rzecz ma dla bohatera jakieś znaczenie, mniej lub bardziej emocjonalne. Niemalże wszystko w pewnym stopniu kojarzy się ze zmarłą małżonką, wspominki są tutaj bardzo dobrze dawkowane, a zakończenie potrafi przyprawić o lekki smutek. Ostatecznie, tekst jest barwny, zrealizowany solidnie, zostaje w pamięci, stanowi ponadprzeciętny przerywnik, do którego warto powrócić. Naprawdę. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Bardzo dobry, bardzo klimatyczny kawałek życia, przemyślany od początku do końca, nasycony kilkoma istotnymi detalami, barwny, z naprawdę zgrabnie napisanym zakończeniem. Gorąco polecam. "Ślub"... Znowu. Czas na ten prawdziwy odgrzewany kotlet. Jak wypadł? Tekst się udał. O ile na rzecz uniknięcia, nazwijmy to, „bezpośrednich cięć”, pierwsza praca została jakby „wyrwana” ze środka czegoś większego, zaś w drugiej zdecydowanie dominowały opisy (jakieś 98% na oko), o tyle trzecia, czyli „Ślub”, cechuje się idealnym jak na ograniczenia konkursowe balansem. Mamy wystarczająco rozwinięte opisy, mamy nieprzycięte dialogi oraz sensowną narrację. A fabuła? Z jednej strony, trochę można było się tego spodziewać. To aż nadto widać, autor lubuje się w trójkącie fabularnym „Sombra-Crystal Empire-Royal Sisters”, chcąc nie chcąc, Chrysalis w jakimś stopniu jest z tym powiązana, skoro usiłowała położyć kopyta na gościu, który został potem księciem Imperium… Jest jeszcze młodsza siostra, obecnie również księżniczka, czyli Twilight, zatem to się wszystko jakoś zazębia… Nah, wiecie co mam na myśli, starczy tego przydługawego wstępu. Mimo pewnego ryzyka zahaczenia znowuż o to samo (to znaczy, tak zakładał temat, ale nie wystarczy jedynie odgrzać kotleta. Trzeba to jeszcze zrobić ze smakiem ;P), autor zdołał wybrnąć z tego z pomysłem i finezją. Wybrankiem okazał się nie kto inny jak… Big Macintosh, cała reszta wydaje się być na miejscu, jednakże została przedstawiona w taki sposób, by otworzyć furtkę dla humoru, nieco lżejszego języka, czy też typowych dla komediowych scenek emocji. Oczywiście, gdyby opowiadanie nie zostało stworzone w ramach Gradobicia Fanfików, zapewne zostałoby zmiecione – „Co, znowu?”, „Eee…”, „To już było”, „Nic wielkiego”, itp. Jednakże, skoro motywem przewodnim miał być właśnie taki odgrzewany kotlet, tekst sprawdza się jako komedia, obśmiewająca ciągłe powracanie do znanego motywu, bezmyślnego eksploatowania teorii „postać X jest podmieńcem”, a przy tym miksująca to z pewną dozą losowości, czego symbolem jest zestawienie Mig Maca i Twilight Sparkle, jako przyszłej królewskiej pary. Wszystko to zostało wykonane ze smakiem, ubrane we właściwe słowa, bez zaburzenia charakterystycznego stylu autora. Czuć o wiele luźniejszy klimat (tak w ramach wcześniejszej sugestii, aby zejść ze zbytnio wyniosłego wrażenia, na rzecz zwrócenia się w stronę tej konwekcji, w której został wykonany „Tańczący z herbatnikami”), swoistą zabawę zadanym tematem. Nie jest to nic wielkiego, ale ogólnie warto spróbować, choć, jak już wspominałem, bez tego „zaplecza konkursowego”, opowiadanie byłoby raczej… Nijakie. A w tym kontekście, jest to srogi konkurent, z którym warto się zapoznać. A teraz, "Ekspedycja"! Ajajaj… Spotkała mnie absolutnie najgorsza rzecz, jaka może się przydarzyć podczas czytania fanfika. Przewidziałem zakończenie. Prawda nie boli, nic z tych rzeczy, po prostu treść, fakt, że została jedynie sama Blaze, ten WUNSZ znikąd… Wszystko, dosłownie wszystko zmusiło mnie sądzić, że to się właśnie tak skończy, lecz do samego końca wierzyłem, że autor chciał, abym tak myślał, a zaskoczenie będzie polegać na tym, że właśnie NIE uda mi się tego przewidzieć, że moje przypuszczenia okażą się nietrafione. Niestety, ale wszystko się sprawdziło. Czytając tekst jeszcze raz, nie wiem, czy autor w ogóle chciał zwieść czytelnika, czy nawet nie próbował. No nic. Ogólnie, zaczęło się nieźle, ale im dalej brnąłem, tym bardziej byłem pewien jak to się skończy. Nie ma co drapać świeżych ran, więc może powiem co nieco o stylu. To czwarta z kolei praca autora, toteż szału nie ma – wszystko, do czego nas przyzwyczaił również przy okazji prac pozakonkursowych, tu jest. Klimat nie jest zbyt wyniosły, jest zdroworozsądkowo rozluźniony, choć wciąż towarzyszy nam powaga. Nie ma to jednak charakteru typowych kawałków życia, ale smutku też tu jest jak na lekarstwo, choć jeden z tagów zapowiadał pewną dozę posępności. Więcej – choć brakuje tutaj wartkiej akcji, walk ze stworami i efektów specjalnych, na przestrzeni całego tekstu daje się odczuć typowo przygodowy smak, prawie jakby był to wycinek z szerszej historii, o tymże zabarwieniu właśnie. To całkiem interesujące, gdyż, tagi wskazywały jednak na coś innego. Moja teza jest taka, że [Dark] zjadł [Sad] i jeszcze się oblizał, a ponieważ fabuła krążyła wokół poszukiwań, tropienia, misji powierzonej od Celestii, zupełnie przypadkiem ów [Dark] nabrał delikatnie przygodowego oblicza. Słowa zostały dobrze dobrane, dialogi są nieźle przemyślane, choć finałowa konwersacja w ogóle mnie nie poruszyła. Wiedziałem, że tak będzie i nic mnie nie zdziwiło. No, może to nie do końca prawda, bo naiwność bohatera i to, jak długo (zwłaszcza w obliczu rychłej śmierci) docierała do niego prawda, było nieco… Dziwne. Akcja toczy się stałym tempem, a o motywach bohatera wiemy wystarczająco wiele, choć nadal, ostatecznie wrażenie jest takie, że jest to tak naprawdę część dłuższego, przygodowego opowiadania. Czy jest przewidywalne? W sumie... Autor zostawił po drodze tyle poszlak, że zaryzykuję stwierdzenie, że tak. Czy było to celowe, czy zamierzone, nie wiem. Ogółem, dobry kawałek tekstu, choć nie jest to zbyt spektakularnego. Na tle pozostałych prac wypada… Tak sobie. Jak dotąd, „Jeden dzień” pozostaje moim faworytem. A na zakończenie, "Czarny kryształ" Czyli pora na „Syndrom sztokholmski”. Oczywiście, pierwsze, o czym muszę wspomnieć – znowu Cadance, znowu Kryształowe Imperium, znowu król Sombra Jednakże, odwrotnie niż w przypadku „Poświęcenia”, tekst nie wydaje się aż tak wtórny (chodzi mi o postacie, lokacje), choć tagi wskazują na całkiem podobną atmosferę, to jednak podana w taki sposób smakuje jak coś nowego. Przyglądając się bliżej temu, jak autor zdecydował się podjąć i zinterpretować zadany temat, muszę przyznać, że poruszył bardzo ważną i poważną sprawę, przez którą, nieszczęśliwie, musiało przejść mnóstwo niewinnych osób. Sprawa poważna, delikatna i generalnie, oceniając takie wątki, jako tzw. „plot-device”, czuję się jakbym stąpał po polu minowym. W tym przypadku jednak, wszystko rozbija się o zadany temat konkursowy, co samo w sobie każe mi sądzić, że motyw ten został wykorzystany w sposób instrumentalny. Ostateczne wrażenie jednak, jest inne. Na szczęście. Arietta wydaje się być naprawdę nieszczęśliwą klaczą, mającą za sobą bagaż okrutnych doświadczeń, cierpiącą na tzw. „syndrom sztokholmski”. Usprawiedliwia swego kata i w jej ustach brzmi to… Przekonująco. Również sama Cadance wydaje się być prawdziwie zaniepokojona, zmartwiona, a przy tym gotowa do pomocy swej poddanej. Autor związany był limitem słów, więc zbudowanie odpowiedniej atmosfery i zrealizowanie bardzo ważnej konwersacji między tymi klaczami nie było łatwe. W zasadzie, akcja leci trochę za szybko, miejscami miałem wrażenie, że autor chciał zaimplementować coś jeszcze, lecz zabrakło miejsca. Niemniej, w ostatecznym rozrachunku, całość zdaje egzamin. Mimo widocznych tu i ówdzie cięć, widać emocje, czuć towarzyszący bohaterkom ciężki klimat i to, że to nie są przelewki i że obie mają poważny problem. Dobór słów po raz kolejny nie zawodzi, a zdania tworzące opisy oraz dialogi spełniają swoje zadanie bez zarzutu. Podoba mi się. Ostatecznie jednak, pozostanę neutralny co do samego konceptu. Niemniej, klimat, kreacje bohaterek i konstrukcja opowiadania wypadają zdecydowanie na plus. Ogólnie, drugie miejsce, zaraz po „Jednym dniu” Trzecie zajmuje „Ślub”. Pozostałe dwa opowiadania, choć nie były złe same w sobie, to jednak na tle pozostałych, jak i tego, co już zdążył naskrobać autor, wypadają trochę blado. Ukończyłem je bez jakichś szczególnych wrażeń, czy poczucia, że to krok w dobrą stronę, czy też coś, co stanowi świeży dodatek do twórczości autora. Po prostu są. Resztę rekomenduję jako godne uwagi przerywniki. Ale ogólnie widać, że pomysłów, jako takich, na rozbudowywanie historii króla Sombry i Kryształowego Imperium autorowi nie brakuje. Ciekaw jestem, czy w przyszłości zdoła nas zaskoczyć czymś nowym w tejże materii... Ale zupełnie nowym, czymś, co mało komu przyszłoby do głowy.
  20. Godzina wybiła, toteż nie pozostało nam nic innego jak zakończyć magiczne starcie i wyłonić zwycięzcę. Drodzy Państwo, nie ulega wątpliwości, że w trakcie niniejszego pojedynku działo się wiele. Porywające zaklęcia, niebanalne osobowości oraz wszelakie czynniki losowe nakarmiły nasze o czy, a pojedynek ani przez moment nie zatrzymywał się, jego uczestnicy niestrudzenie parli naprzód, zmierzając aż do tego punku. Zdradźcie nam, kto okazał się potężniejszy? Czyje zaklęcia utkwiły Wam w głowach? Czy na miano zwycięzcy zasłużył Detonato300, czy też może Efei? Wznoście kikuty w górę i pokażcie nam, kto zaskarbił sobie większe uznanie!
  21. Jak świetnie zobaczyć Wasze nicki i awatary @Obremon Jak tak sobie zerkam na komentarz Albericha, to coś mi się wydaje, że już zdążyłem się czymś wyróżnić ;P Mam na myśli te „inne” postacie, do czego odniosę się za moment. @pani Mączka Plan i mapę wydarzeń, jako taką, mam już rozrysowaną. Jak mi w środku historii nie przyjdzie do łba nowy pomysł, to kolejne rozdziały powinny powstawać w miarę regularnie. Zobaczy się. Tak czy inaczej, dzięki @Alberich Powiem tak: wiem jak wyglądał tekst przed poprawkami (w końcu sam go pisałem, więc nie mogło być inaczej) i zapewniam Cię, prereaderzy wykonali kawał dobrej roboty, mocując się z kilkoma moimi oryginalnymi pomysłami na zdania. Pochowałem część sugestii, ale naprawdę, zdarzało mi się napisać trochę dziwnych, mało sensownych zdań i "zapchajdziurek" Wiadomo, nikt nie jest doskonały, więc od czasu do czasu coś tam śmignie, chociażby ta „ametystooka”. Chciałem poprawić wszystkie „ametystowookie” na tę właśnie formę, ale zdaje się, że sam kilka przeoczyłem. Zaraz się tym zajmę i przejrzę tekst jeszcze raz. Dziękuję za wychwycenie wszelkich błędów, Tobie oraz Niklasowi. Co mnie niezmiernie cieszy, gdyż nie ukrywam, na fabule bardzo mi zależy. I może dlatego gdzieniegdzie pojawiają się te, jak to ująłeś, przesadnie liryczne opisy. W sensie, staram się to ubrać we właściwe słowa aż za bardzo Przechodząc do kwestii bohaterów i uwag odnośnie tego, że „się żrą” i „są niemili” – jeżeli kiedykolwiek miałeś styczność z pisanymi przeze mnie recenzjami fanfików, na pewno wiesz, że zdarzało mi się chwalić różne tytuły za odtworzenie serialowej atmosfery. W sensie, że w moim odczuciu, opisana historia naprawdę mogłaby się wydarzyć w jakimś odcinku. Jest to coś, czego sam nie potrafię (albo nie potrafię w wystarczającym stopniu, zależy jak na to spojrzeć), lecz jednocześnie coś, do czego niespecjalnie dążę. Wychodzę z założenia, że kanon to kanon, a fanfikcja, to jednak ta „inna strona”, gdzie niekoniecznie wszystko zawsze musi się zgadzać. Owszem, pochwalam to, podoba mi się to, lecz sam nie czuję się w tym tak do końca swobodnie, kiedy piszę. Jeszcze inaczej wyglądają sprawy, kiedy bohaterowie i bohaterki to postacie autorskie, ale to już wątek nadający się bardziej do „Stowarzyszenia”. A zatem, nie chciałem kurczowo trzymać się kanonicznych wizerunków, ale właśnie co nieco pozmieniać, może trochę zszokować, przedstawić w inny sposób, przynajmniej na obecnym etapie. Uznałem, że może się to okazać o tyle interesujące, że w życiu Twilight dokonało się wiele istotnych zmian, a wydarzenia, które mam zamiar opisać, sprzyjają między innymi jej dziwnemu zachowaniu. Zresztą, już Johnny zwracał mi uwagę, że bohaterki nie zachowują się tak jak powinny, że są niewiarygodne. Z góry Cię przepraszam, ale znowuż muszę odpisać w sposób lakoniczny – taki miałem zamiar i tak dokładnie miało być, między innymi ze względu na to, o czym napisałeś, czyli wszystko to, co będzie później, co ma się wydarzyć w późniejszych rozdziałach. "It's not a bug, it's a feature", jak to kiedyś określili twórcy Heroes V, czy tam VI, nie pamiętam już. @Niklas Naprawdę? Zaskoczyłeś mnie tą opinią. A tak poza tym, dzięki za zaufanie Motywy Twilight i jej osobiste rozterki mają być jednym z ważniejszych wątków, ale nie najważniejszym. I może zapowiadając ciąg dalszy, wspomnę, że rozdział drugi już jest w rękach prereaderów. I nie występuje w nim Twilight. Chcę, aby w historii wzięło udział więcej postaci. Bardzo Wam dziękuję za poświęcony czas, zarówno na przeczytanie tekstu, jak i na napisanie czegoś od siebie, a także garść słów krytyki odnośnie poszczególnych elementów opowiadania. Daje mi to pewien obraz, czego unikać w przyszłości. A trochę jeszcze tego będzie Pozdrawiam!
  22. Zanim przejdę do rzeczy, pragnę podziękować grupie wspaniałych ludzi, którzy przed premierą poświęcili swój czas na przeczytanie tekstu, poprawki oraz rady wszelakie, które doprowadziły opowiadanie do obecnego kształtu, z którego to jestem bardzo zadowolony. Chodzi oczywiście o Arekeena, GoForGolda, Grento oraz Johnny’ego, którym z tego miejsca serdecznie dziękuję za pre-reading, wszystkie sugestie oraz korektę tekstu. Dzięki ich wsparciu oraz chwilowej łaskawości ze strony czasu, prezentuję Wam dzisiaj nowego fanfika… No właśnie… Niby nowa historia, ale patrząc na tagi, nadal bez rewolucyjnych zmian ;P Dzień, w którym Trixie powiedziała prawdę [Z] [Slice of Life] [Sad] Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Epilog Życie niegdyś “Wielkiej i Potężnej” Trixie wisi na włosku, gdy po pasmie upokorzeń, zostaje zmuszona do wegetacji. Kiedy wydaje się, że nie ma już dla niej ratunku, pojawia się iskierka nadziei. Zrządzeniem losu, owa iskierka nosi imię Twilight Sparkle. Nie potrafiąc dłużej tłamsić w sercu przykrych wspomnień, Trixie decyduje się poprosić najmłodszą księżniczkę Equestrii o pomoc. Jednakże, decyzja ta wiąże się z tajemnicą, która ujawniona w nieodpowiednim momencie może zniszczyć długo budowaną przyjaźń między Powierniczkami Elementów Harmonii. Czy Twilight Sparkle, teraz jako księżniczka, sprosta nowemu wyzwaniu? Czy Trixie ostatecznie pokona swoje słabości, a przyjaźń wyleczy jej rany? Czy zwyciężą obie, czy też jedna z nich na zawsze rozstanie się z całym dotychczasowym życiem? Tradycyjnie, na otwarcie zamieszczam prolog i pierwszy rozdział. Ukazały się nieco później, niż pierwotnie sobie wyobrażałem, ale są Zapraszam zatem do lektury. Pozdrawiam! Głosy na [EPIC]: Epic 1/10 Legendary 1/50
  23. Witam! Właśnie została zamieszczona druga część "Poznając nowy świat", z udziałem Gleipnira. Młody dociera do Equestrii i po raz pierwszy w życiu widzi... No, w zasadzie wszystko Czy nieznany kraj rzeczywiście jest istnym rajem, a może również posiada swe wady? Jak trudna może się okazać nauka magii? Zachęcam do czytania i komentowania Do napisania!
  24. Spokojnie, nie chodzi o czwartą część serii Aby ułatwić czytanie i przyspieszyć ładowanie tekstu, postanowiłem sequel i threequel podzielić na mniejsze kawałki. Jak teraz sobie na to zerkam, z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że powinienem był to zrobić o wiele wcześniej. Ale nieważne. Od dzisiaj, "Złodzieje jabłek powracają!" oraz "Największe wyzwanie w historii" są dostępne również w formie czterech krótszych opowiadań, połączonych ze sobą odnośnikami. Zmieniłem też tagi w tych wersjach - nie mogą to już być Oneshoty, skoro je podzieliłem Poza tym, natrafiłem na kilka błędów, natury formatowania tekstu. Poprawiłem je, teraz powinno być dobrze. Pozdrawiam!
  25. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak dzisiaj trudno o natchnionego fachowca, który nie tylko oryginalną arenę zaprojektuje, ale także zbuduje. Szukaliśmy bardzo długo, nierzadko dowiadując się, że wielu szanowanych artystów w międzyczasie odeszło z tego świata. Uwierzycie, że jednego z nich znaleźliśmy wciąż rozpostartego nad swoim szkicem? Z jednej strony przerażające, z drugiej zaś, intrygujące. Artysta pochłonięty swą pracą, aż do samego końca... No dobrze, ale po co się tak trudzić, skoro można wykonany projekt zlecić jakiejś ekipie? Ano dlatego, iż efekt końcowy nigdy nie pokryje się z wizją autora. Jak to mówią, „chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam”. Na całe szczęście, w końcu odnaleźliśmy właściwą osobę. Arena, na której przyjdzie się Wam zmierzyć, ma kształt koła. Ściany zostały gęsto usłane kołami zębatymi, od najmniejszych, aż po te naprawdę ogromne. Spoglądając na nie, możecie dostrzec najróżniejsze odcienie srebrnego oraz złotego. Nierzadko koła zdobione są stalowymi obramowaniami, podkreślającymi ewolwentę oraz kształt ich zębów. Na pierwszy rzut oka wydają się zastygłe, lecz wierzcie mi, wystarczy jedno zaklęcie, aby wały na których zostały osadzone wysunęły się, nastąpił kontakt, a następnie rozpoczęła się praca mechanizmu. Widzicie wielki zegar, umieszczony na wewnętrznej części sklepienia? Już niebawem jego wskazówki poruszą się. Jednak to nie czas będzie ograniczeniem tego magicznego starcia… Jeśli zastanawiają Was dźwięki dochodzące zza ścian, wiedzcie, że to po prostu ta większa część mechanizmu, która odpowiada za wędrówkę pomieszczenia z areną dookoła wieży strażniczej zabytkowego zamczyska. Gigantyczne i magicznie umocnione prowadnice okalały okazałą budowlę, na szczycie której znajdowała się dziwna, zakapturzona postać, która zdawała się bacznie podążać wzrokiem za areną. Jakby na coś czekała. Może na to, aż magowie zdecydują się zakwestionować ramy pojedynku i przenieść walkę w przestworza? Czy wówczas ten ktoś również włączy się do bitki? Tego nie wie nikt… Czas na nowy magiczny pojedynek! Powitajmy na arenie Seroxa Vonxatiana, naprzeciw którego to stanie doskonale znana z niejednej batalii Oksymoron! Zgodnie z wolą stron walczących, w tym pojedynku obowiązuje limit wynoszący po 12 postów na uczestnika! Myślę, że to wystarczająco dużo, by oboje uwolnili całą swą moc, co zapewni nam cieszące oko widowisko! Skoro wszystkie formalności mamy za sobą, a mechanizm areny pięknie nam przygrywa, nie pozostaje mi nic innego jak ogłosić, iż pojedynek zostaje otwarty!
×
×
  • Utwórz nowe...