-
Zawartość
810 -
Rejestracja
-
Wygrane dni
9
Wszystko napisane przez Ylthin
-
Może być przegryw, może być inna żenua. Jakoś nie spotkałam się ze zunifikowanym polskim odpowiednikiem, z drugiej strony jednak mało siedzę na polskim Internecie i nie wiem, jakie memy wyhodowaliście. Swoją drogą obejrzałam animację i... zdecydowanie pasuje podrzucone przeze mnie tłumaczenie. Szerszą opinię wyrażę, gdy wyjdą pozostałe odcinki serii.
-
W internetowym slangu "cringe" zdaje się odnosić do rzeczy wybitnie żenujących, idiotycznych i ogółem wywołujących u przeciętnego człowieka chęć puknięcia się w czoło. Na przykład z nazbyt... żarliwymi i średnio uspołecznionymi fanami, którzy tworzą nieraz bardzo dziwne rysunki czy fiki. Piemations kojarzę z trochę innych animacji, ale "Element of Cringe" pewnie kiedyś zobaczę.
-
Przypomniał mi się mój były z jego "pojedziemy do różnych miast, będziemy studiować na różnych uczelniach, związki na odległość są ujowe i to nie przetrwa". Aż nie wytrzymałam, odstrzeliłam mu, że w takim razie możemy zerwać tu i teraz... a potem wyleciałam zapłakana na korytarz. We wrześniu stuknie mi drugi rok związku z nowym partnerem. On studiuje w Krakowie, ja w Poznaniu. Ostatni raz widzieliśmy się na Pyrkonie. Nawet nie chce mi się dopisywać jakiegoś złośliwego komentarza. A żeby pozostać w temacie: wypadłam z pucowego fandomu. Nie oglądam serialu od dawien dawna, coraz mniej mnie kręci rysowanie pucyków czy pisanie fanfików w klimatach MLP, coraz częściej łapię się na tej durnej pseudo-wyższości "a wy dalej oglądacie tą bajkę dla dzieci?"... Cholera, żal mi tego. Żal mi tego, że tracę kontakt z jakąś grupą, która miała swoje problemy i czarne owce, ale w której czułam się jak normalny, zdolny do zachowań społecznych człowiek. Żal mi tego, że nie wkręciłam się tu mocniej, nie zostawiłam jakiegoś śladu po sobie i na sobie. Żal mi tego, że tak naprawdę nie mam gdzie teraz iść, bo moje inne zainteresowania są zbyt powierzchowne, by znowu wskoczyć w inny fandom czy subkulturę... a pogłębiająca się depresja i narastające w lawinowym tempie lęki skutecznie uniemożliwiają mi ten osobisty rozwój. Żal mi tego, że zaczynam odczuwać pogardę... tak po prawdzie bez powodu. Nie wiem, skąd to się wzięło - ale wiem, że nie chcę tego czuć. Nie wobec społeczności, w której spędziłam w ten czy inny sposób tych kilka lat między gimnazjum a studiami. A żeby pozbyć się szczątkowej wiarygodności (bwah), dodam tylko, że spędziłam dziś dobrych kilka godzin na ciskaniu się o dobór aktorów podkładających głos w grze wideo, która nikogo nie obchodzi i w którą nawet nie zagram przez jakiś rok z okładem (jak dobrze pójdzie).
-
Mam fobię społeczną i naprawdę bardzo źle znoszę kontakt z ludźmi, o użeraniu się z dzieciarnią nie wspominając. Z wetą byłoby pół biedy, bo przynajmniej miałabym lekko podbite poczucie własnej wartości ("hej, ratuję życie innych istot") - jako nauczyciel będę tylko "kolejną miernotą, która nie nadawała się do pracy naukowej".
-
Pod koniec sierpnia poprawiam egzamin (ustny, żeby jeszcze bardziej mnie udupić) z biochemii. Tylko dlatego, że istnieje jakaś tam wątła szansa na to, że uda mi się przenieść zaliczenie na nowy kierunek. Wypisałam się z weterynarii i przeniosłam na licencjackie z biologii. Powtórka sprzed paru lat, gdy po wielce prestiżowym i wspaniałym gimbazjum akademickim poszłam do stosunkowo dobrego, ale nie tak prestiżowego liceum w powiatowym wygwizdowie na 90 tys. mieszkańców... tyle że krok w tył większy i z większymi konsekwencjami dla mojej przyszłości, bo zamiast zająć się może i wymagającym, ale WARTYM COKOLWIEK zawodem, będę gnić jako nauczyciel szkolny/akademicki. Nie mam jakichkolwiek predyspozycji do nauczania.
-
Cytowanie na mobilnym nie działa, więc... "o zrozumienie, że niektórzy nie są super artystami i korzystają z baz, żeby się szkolić nawet nie proszę bo to za ciężkie dla niektórych dla pojęcia" Bazy to żadna nauka. Tracing istniejących grafik w Inkscape to też żadna nauka. Wiesz, jak się nauczyć? Usiąść na rzyci i tworzyć oryginalną zawartość, używając cudzych prac jako punktu odniesienia, a nie chamsko je kopiując. Inna rzecz, że spora część baz powstaje bez zgody autorów... ale kto się przejmuje prawem autorskim w tych zawszonych czasach, prawda?
-
1. Gdybym miała uprawnienia moderatora, banowałabym za bazy. Nawet te z własnych obrazków. 2. Jeśli masz założony jeden temat na obrazki - nie zakładaj kolejnego tylko po to, żeby wrzucić następną grafikę. Po co zaśmiecać forum? 3. Ta Flutterka ma strasznie cienkie nogi.
-
1. Nie pisz posta pod postem. 2. Obrazki wsadzamy w spoiler: [spoiler]obrazek[/spoiler] 3. Nie wrzucaj grafik na przysłowiowe ruskie hostingi (ani Facebooka). Korzystaj np. z DeviantArt lub Imgur. Also, masz w spoilerze rozpiskę/rozrys tego, jak z grubsza wygląda anatomia serialowych (i nie tylko) pucyków. Normalnie nie bawiłabym się takimi rzeczami (jedno kolokwium, drugie kolokwium, trzecie kolokwium, nauka na ćwiczenia...), ale i tak chcę zrezygnować z wety, więc wsio rawno. Mam nadzieję, że jest to jako tako czytelne. Przez "mocno uproszczone" rozumiem "nie zaznaczam stawów między członami palca, bo to akurat bez znaczenia i w ogóle to mi się nie chce". Kłąb to punkt, gdzie szyja przechodzi w tułów (z grubsza na wysokości łopatek). Nadgarstek i skok powinny być na jednej wysokości, ale nikt nie zwraca na to uwagi... Żeby powiększyć: PPM na obrazku ---> "Otwórz grafikę w nowej karcie" (lub coś podobnego).
-
To jest ten problem, @Arjen, że w chwili obecnej myślę o tym raczej w kontekście zainteresowań, niż konkretnej pracy po studiach - a po np. biologii ciężko będzie znaleźć zajęcie poza uczelnią... ba, nawet posada uczelniana za psie pieniądze może mi się nie trafić. Nic to, przejrzę jeszcze katalogi uczelniane i zdecyduję, na co pójdę.
-
Otworzyłeś zakładkę "Moja zawartość"? To już oficjalne: zmieniam kierunek. Chcę tylko dociągnąć do końca semestru, zdać jak najwięcej przedmiotów i przenieść się na coś innego. Z jednej strony mogę sobie tłumaczyć, że w moim stanie i tak dziw, że podjęłam decyzję dopiero teraz, że weterynaria (i inne studia "kliniczne") jednak nie są dla mnie... z drugiej jednak boli mnie to jak cholera. Bolą ambicje, boli duma, boli lęk przed wyobcowaniem i łatką "odrzutu z wety". Czuję się, jakbym wróciła do gimnazjum.
-
http://puu.sh/o15GY/3f1ea13490.png
Eliza, złotko... to nie Ken Masters. To Terry Bogard, który jakimś cudem zaplątał się do uniwersum Street Fightera.
-
Moc imienia. [Oneshot] [Sad] [Violence] [Post-apo]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
>2016 >polecanie komukolwiek średniawego fanfika z czasów fandomu łupanego /offtop- 16 odpowiedzi
-
To usiądź z kartką papieru (ponoć pisanie odręczne pobudza neurony mocniej, niż stukanie w klawisze) i rozpisz sobie: o czym chcesz pisać (temat/pomysł), co ma się dziać w opowiadaniu (krótki zarys historii), jaki ma być nastrój i jak możesz go uzyskać... a potem nie leć na łapu-capu i nie publikuj tekstu w pięć sekund po napisaniu, tylko na spokojnie odłóż całość gdzieś na bok i wróć po tygodniu-dwóch, żeby ocenić, jak ci wyszło i wprowadzić ewentualne poprawki. Taka mała rada ode mnie.
-
By the pricking of my thumbs, something wicked this way comes. (William Szekspir, Makbet) Oj, nadchodzi coś złowieszczego, nadchodzi. Taki jeden Milfin nadchodzi, żeby zostawić swój sztandarowy Zgryźliwy Komentarz Zniechęcający Do Pisania. Generalnie nie chce mi się pisać typowej mini-recenzji w rodzaju "tu żeś spaskudził, tam żeś spaskudził, a tamto to już w ogóle syf, kiła i mogiła, ale dostajesz krzywy uśmiech na zachętę", więc zrobię małą analizatornię... tak, jednej strony fika. Na razie jednej. I zanim zacznę - nie mam nic do autora. Żadnych pretensji, żadnej zawiści, co najwyżej odrobinę generalnej niechęci, jaką darzę bez mała całą ludzkość. Staram się także nie robić wycieczek osobistych ani uwag ad personam, bo zgryźliwość zgryźliwością, ale są pewne granice... Może (podkreślam - może) czasami posarkam na młodość chmurną i durną, tak własną, jak i cudzą. Jedziemy.
-
Ostateczność [NZ] [Dark] [Fantasy] [Adventure] [War]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Ja poproszę na dzień wieczór dobry o: wrzucenie fika jako dokumentu Google z włączonymi komentarzami, a nie PDFa zmianę fontu z Comic Sans na Arial/Times New Roman (rozmiar 10/12) wyjustowanie tekstu A także o dodanie bardziej rozbudowanych opisów, niezapisywanie liczebników za pomocą cyfr, pozbycie się paskudnych byków ze zmianą czasu w narracji (jeśli piszesz w czasie przeszłym - nie dawaj wstawek w teraźniejszym!) oraz lekkie doszlifowanie postaci, bo ja, w przeciwieństwie do kolegi Flashlighta, widzę tam raczej wycięte z kartonu atrapy, niż serialowe Mane6. A, i obowiązkowy obrazek. -
http://ylthin96.deviantart.com/art/An-Anxious-Mare-Staring-At-The-Viewer-538139266 Request na poni. Czy full body, czy część - wybór zostawiam tobie.
-
Pyszczek Luny jest IMO trochę zbyt kwadratowy (zwłaszcza żuchwa jest masywna, trochę jak u serialowych ogierów), ale poza tym - wyszło całkiem, całkiem. Szczególnie oczy są bardzo ładne.
-
Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
@Flashlight - w ten sposób uziemiłam dwa fiki. Bo napisałam, opublikowałam, a potem obudziłam się, że można inaczej/lepiej/cokolwiek.- 2171 odpowiedzi
-
- Pisanie
- Tłumaczenie
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Poproszę: http://ylthin96.deviantart.com/art/An-Anxious-Mare-Staring-At-The-Viewer-538139266 Może być w ciuchach lub bez, jak ci wygodniej.
-
I inny znak się ukazał na niebie: oto Marudny Milfin z krzywą miną, mający wieczny ból tyłka i niską samoocenę - a w jej łapie "Anatomia zwierząt" Krysiaka... Jadąc od prawej do lewej i od góry do dołu. 1. Róg jest przekrzywiony w 1/3 dolnego odcinka i wydaje się być przylepiony do grzywy zamiast przebijać się przez jej kosmyki. 2. Ucho jest zdecydowanie za duże - wielkie, puchate uszka to trochę kwestia gustu (prywatnie nie jestem fanką gacków szarych skrzyżowanych z chihuahuą), ale tu są dosłownie większe od głowy. Czepiałabym się także kolczyków - brzegi małżowin w zwierzęcych uszach zachowują się zupełnie inaczej, niż w ludzkich i taki piercing jest u np. konia teoretycznie niemożliwy. 3. Oko jest zbyt daleko od nosa i za blisko kąta żuchwy, jakby oczodół znajdował się na policzku. Żuchwa jest za krótka względem nosa. 4. Szyja wychodzi z połowy szczęki, pierś jest zbyt wgłębiona. Brzuch również układa się dość... nieanatomicznie - powinien być wybrzuszony w pobliżu piersi, a w okolicach kolan unosić się i kształtować charakterystyczny łuk (tzw. słabiznę). 5. Mam drobne obiekcje co do przyczepów skrzydeł i umiejscowienia lewej kończyny piersiowej (=przedniej). Skrzydła są odrobinę za blisko kłębu i brakuje im kilku stawów, a kończyna tkwi za wysoko, jakby twój kucyk miał przestawioną łopatkę. 6. Te skarpetki... nie podoba mi się sposób, w jaki układają się na nadgarstku. Nie do końca oddają krzywiznę stawu. 7. Staw skokowy w prawej kończynie miednicznej jest zdecydowanie za wysoko. Nie powinien być na jednej linii z kolanem. Również reszta nogi jest lekko zniekształcona, jakby zapuchnięta od przodu. 8. Te białe plamki... ani to dobre cieniowanie, ani blik światła... nie wiem, co miały osiągnąć. 9. Lineart jest lekko nierówny, linie mają nierówną grubość i czasami zachodzą na siebie. Kolorowe obramowanie ma pełno białych "artefaktów". Całość przypomina bardziej szybki szkic, niż gotową pracę.
-
Szukam fika. Nazywał się... "The White Box"? Chyba coś w tym guście. Był, zdaje się, przetłumaczony przez aTOMa i tyczył się życia kucyka uwięzionego w tytułowym "pudle". Z innych cech charakterystycznych: powracająca sentencja o świetle rażącym głównego bohatera i specyficzne formatowanie (czarne tło, biały/kolorowy tekst). Ktoś coś?
-
Zdążyłam ujebać anatomię (na poznańskiej wecie trwa tylko 2 semestry), dziekanat poprosił 200 zł za powtarzanie na 3. semestrze, a ja i tak rozważam przerzucenie się na jakąś bieda-biologię, przestudiowanie tam trzech lat i ewentualnego powrotu na wetę, bo najpewniej uwalę ten sam przedmiot po raz drugi. Urażona duma boli, rozwalona psychika boli, chamskie odzywki prowadzącego (ponoć miał stwierdzić, że warunkowicze nie mają po co przychodzić na zajęcia, a w mojej obecności raczył naszą grupę komentarzami w rodzaju: "jeśli komuś nie odpowiada weterynaria, może pójść na kurs fryzjerstwa albo krawiectwa") w niczym nie pomagają. Wydałam prawie 300 zł na względnie dobry (znalazłam drobne literówki, błędy w składzie i małe babole w opisie chrząstek krtani) atlas, a i tak nie jestem w stanie spiąć pośladów, usiąść i zamiast tracić czas na pierdoły przed kompem - wykuć się, jak należy.
-
Gdybym sugerowała się wyglądem, nie byłabym od półtora roku w naprawdę silnym związku. Just sayin'.
-
@Losse - Będę pisać raczej krótko i bardzo osobiście. To, co opisujesz, brzmi cholernie podobnie do tego, co sama przechodziłam i przechodzę od dobrych paru lat, z tą różnicą, że a) nie samookaleczam się, b) nie powiedziałam o swoich problemach rodzicom... za to płacę 110 zł za każdą wizytę u psychologa, mam do zapłacenia kolejnych 200 zł za warunkowe powtarzanie przedmiotu (o ile zdołam w ogóle zdać sesję letnią) i powinnam w końcu iść do psychiatry (prywatnie; gdybym miała czekać w publicznej przychodni, zdążyłabym posypać się do końca). A, dostałam jeszcze leki uspokajające (na receptę, "do stosowania doraźnie" - czyli przed każdym kolosem z anatomii) i skierowanie do poradni psychologicznej od lekarza rodzinnego. Jeśli twoi rodzice bagatelizują sprawę (co, niestety, zdarza się często), zacznij działać sama: idź do psychologa. Sprawdź, czy nie masz np. chorej tarczycy lub innych problemów z hormonami (niektóre schorzenia na tym tle dają podobne objawy). Nie czekaj, nie mów: "nic mi nie jest, to tylko fanaberia". Jeśli jeden specjalista nie pomoże, szukaj innego, aż do skutku. I nie bój się przyznać przed samą sobą: "tak, jestem chora, potrzebuję pomocy". Nie przejmuj się, co pomyślą inni. Nie próbuj zgrywać twardej, zwlekać, przekonywać samej siebie, że "samo przejdzie" - bo zaburzenia depresyjne to nie przeziębienie: to schorzenie, które napędza samo siebie, powoli, ale nieubłagalnie ściąga cię na dno i niszczy ci całe życie. Jeśli planujesz studiować (zwłaszcza jakiś wymagający kierunek), tym bardziej szukaj pomocy profesjonalisty... i... cholera jasna, nie czekaj, tak? Nie rób tego samego błędu, co ja. Nie niszcz sobie życia ślepym uporem. Walcz, póki możesz. Powodzenia.
do