-
Zawartość
1519 -
Rejestracja
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Serox Vonxatian
-
[Jak nie ma posta, to się p****l nie dam odpisa :^) cyka, cyka, blyat! ]
-
Czas na ankietę. Będzie trwała tydzień, czyli do 25 kwietnia.
-
(Ja nie zapomniałem , ale martwi mnie stan tej sesji i zaangażowanie graczy. Sesja nawet dobrze się nie rozwinęła, a ja musiałem graczy poganiać. Sam też miałem przestoje, ale to dlatego, iż gracze nie dali jasnego przekazu co robią. Nie będę za was odpowiadał, a daje wam na tyle proste i oczywiste czasem wybory, że szok. Bardzo obniżyłem próg trudności, a mimo wszystko sesja stoi. Postaram się zrobić ankietę dla graczy, czy chcecie aby sesja trwała dalej.)
-
@Do pana wyżej. Nie wiem czy 4chan jest tutaj dobrym przykładem, ponieważ bardzo często, to on jest odpowiedzialny za wszelakie dziwy w internecie. Nie mówię, że nie ma tam rzeczy normalnych, ale z tego co widziałem, to jest tam głównie szambo, a na /mlp/ potrafią się dziać różne wariacje, które taguje się jako NFSW, czyli nieodpowiednie dla świata. A to co zauważyłeś, że tam inni fani cisnęli z nich bekę, było już tutaj przytoczone. To hasło jest stare, ma mało wspólnego ze wszystkimi sezonami, a zapewne tylko jednym, czy dwoma oraz wykorzystywane, by szydzić. Są osoby, które biorą to zbyt poważnie, ale to naturalne, że niektórzy zwyczajnie nie chcą, by ktoś śmiał się z ich ulubionej postaci, bez względu na to, czy jest rzeczywista, czy nie. Widzę, że temat powoli się już wyczerpuje, ale niech zostanie on przez jakiś czas. Jednak jak zwyczajnie nikt nie będzie wnosił do dyskusji czegoś nowego i wartościowego, wtedy po pewnym czasie zamknę temat, z możliwością ponownego otwarcia, gdy ktoś o to poprosi i poprze odpowiednim argumentem. Ale na razie, rozmawiajcie i bawcie się dalej :3
- 22 odpowiedzi
-
- applejack
- bacground pony
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
turniej Arena XXVI - Magnus vs Serox Vonxatian [zakończony]
temat napisał nowy post w II Turniej Magicznych Pojedynków
Cień przytaknął, skoczył w tył, pozostawiając w miejscu gdzie stał niewielką mgiełkę, która skutecznie go zasłaniała. Nie była ona spora, więc rozwieje się dość szybko, ale na tym efekcie mu zależało. Złudzeniu, że to tylko efekt jego lodowej szaty, która ochładza powietrze wokół siebie i w momencie ruchu wytwarza trochę skroplonej lekkiej pary wodnej. Potrzebna mu była, do wytworzenia jeszcze jednej runy. Gdy odskoczył, błyskawicznie uderzył dłonią w podłoże, a ona zapadła się jak gdyby ten lód był zwykłą wodą. Krótkie lśnienie ręki na purpurowo i glif został umieszczony, ba nawet zszedł trochę głębiej pod pokrywę areny. Szybko cofnął rękę, by nie dać żadnej podpowiedzi przeciwnikowi. Cała ta akcja trwała łącznie mniej niż mrugnięcie oka, a mogła być decydująca dla Złodzieja. Czas teraz normalnie zaatakować. Odepchnął się od tafli i pomknął w bok, zostawiając za sobą mglistą zasłonę. Wtedy niespodziewanie, w locie zmienił kierunek i schował się za tą kurtyną, uprzednio zapamiętując możliwą lokalizację wroga. Wyczarował trzy lodowe pociski wielkości piłki do footballu amerykańskiego i cisnął nimi. Środkowa leciała prosto do celu, a dwie pozostałe po łuku, by spotkać się w jednym punkcie. W dodatku każdy z tych lodowych odłamków świecił się oraz jakby w środku coś się jarzyło dodatkowo. Tak każdy z kryształów był przesączony magią światła, która miała eksplodować w chwili zniszczenia skorupy. I wbrew pozorom to światło nie miało oślepiać, ono było twarde i bardzo materialne. Taka skondensowana dawka w chwili rozprężenia odpycha powietrze i światło tworząc bardzo mocną fale dźwiękowo-świetlną o niszczycielskiej mocy. Powinno przypominać to wybuch jakiejś mniejszej bomby, ale bardzo przyspieszony z powodu materiału, który reaguje. Serox ostatnimi czasy, głównie przez typy aren jest zmuszony do wykorzystywania innych rodzajów magii, niż był przyzwyczajony, co tylko w niewielkim stopniu zmniejszało jego moc na polu bitwy, wszak ten z Braci był przystosowany, do różnych warunków i zaklęć. Nie od biedy nazwano go Złodziejem. Jednak taka odmiana od jego ulubionej sztuki władania cieniem była dla niego pewną korzyścią, wynikającą z tego iż nikt nie znał tej strony jego persony oraz mało kto przewidywał do czego jest zdolny. Warto też dodać, że posiada wiele potężnych artefaktów, które trzyma w ukryciu i tylko czekają na odpowiednią sytuację. Na razie użył zaledwie paru i spodziewał się, że w tym pojedynku użyje jeszcze paru nowych. Przeciwnik wyglądał na trudnego do zranienia, jednak cieniste istoty nie wiedzą, co to znaczy się poddać, ponieważ czują żądzę poznawania i to sprawia, że będą próbować. Nie muszą bać się o swoje życie, bo już nie żyją, ewentualnie powrócą do cienia, z którego powstały, by zregenerować siły. Widział potyczki oponenta, wiedział czym się posługuje oraz na co uważać. To jest podstępny przeciwnik, który stara się wpleść walczącego do swojego planu, uśpić jego czujność i uderzyć, tak by ten się tego nie spodziewał. Ale który dobry mag tak nie robi? Cóż zapewne taki jak Serox, który walczy tak, by przechytrzyć wroga. Jak najszybciej go wyczuć i rozgryźć, a potem dostosować swój styl walki. Dlatego też były mu te runy, symbole, znaki i glify, to wszystko dawało mu przewagę. I w tej chwili, gdy pociski sunęły w stronę celu, lewa ręka rozbłysła szkarłatem, co w połączeniu ze świetlisto-lodowym strojem dawał efekt zakrwawionego rękawa szaty. Szybko myślał, analizował, przewidywał i zakładał. Co może zrobić mag po przeciwnej stronie oraz kiedy to będzie robił, był pewny kilku ruchów i wiedział czego się po nich spodziewać. Teraz pozostało tylko właściwie zareagować i co najważniejsze. W porę. -
Tutaj zgodzę się i pochwalę post Chiefa. Te posty są niczym innym jak prowokacją internetowych trolli i nie ma się czym przejmować. A na pytanie "dlaczego" odpowiedź jest bardzo banalna "Bo tak". Dokładnie tak, osoby używają takich haseł bez pomyślunku i nie warto szukać w tym sensu, bo go najpewniej i tak nie będzie. Internet jest studnią, która odbija echo bardzo głośno i tym echem jest głos userów i innych osób, które powielają i rozpowszechniają takie hasła. Oni nie mają na celu dyskusji o kucyku, tylko sprawienie, by jej fani byli wkurzeni i zaczęli wymieniać co według nich sprawia, że AJ lub inne kucyki nie są takie, jak opisuje prowokacja, a tym samym dają powód do radochy trollom i szydercom. Wiele osób, które używają tego hasła (Wiele, ale nie wszystkie) najpewniej nigdy nie widziało serialu. Ich jedynymi argumentami w takich dyskusjach są "Uspokój się, to tylko kucyk, on nawet nie jest rzeczywistą istotą." oraz "Ale nerd, ogląda kucyki, jak to jest przegrać życie." Tak więc podsumowując, hasło "AJ best background pony ", to nic innego jak pusta obraza, a reagowanie na to w jakikolwiek sposób z reguły kończy się podwyższonym ciśnieniem i zacieszem u szydercy.
- 22 odpowiedzi
-
- applejack
- bacground pony
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Cieszę się, że dyskusja jest aktywna w dość szybkim czasie i jest nią pewne zainteresowanie. Pozwolicie, że i ja się wypowiem, co sądzę o tym przezwisku. Z tego co zauważyłem jest to głównie hasło prześmiewcze, mające na celu tylko i wyłącznie obrazę kucyka, najczęściej przy jej fanach. Innym przykładem takiego wyśmiewania jest fraza "Rarity wurst pony", co do tego gdzie one często latają, to ja osobiście pierwszy raz spotkałem się z tym określeniem na naszym shoutboxie i widywałem je tam wiele razy, zarówno jedno jak i drugie. Genezy samej nie znam, choć może to być prawda, że wzięło się to od "niskiej aktywności dla sezonu", choć osobiście tego potwierdzić nie mogę.
- 22 odpowiedzi
-
- applejack
- bacground pony
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
[Napisz jak to czujesz się oszukany i skrzywdzony przez świat.] Bjorn spojrzał mściwie na odpływający statek i splunął na deck. Nienawidził złodziei, a już na pewno tych, którym nie można nic zrobić. Marzył tylko o tym by roztrzaskać łeb kapitana tamtego statku o jakiś twardy kamień. Warknął tylko i powiedział przez zęby: - Starczyłby jeden celny strzał. Mają gnoje szczęście - Następnie jakby się opamiętał i cały gniew znikł w chwili. Spojrzał na kapitana i z uniesioną krzaczastą brwią zapytał: - Masz plan, prawda?
-
Hiena cofnął rękę z linki i chwycił nią swojego ubojnika, by mieć lepszy chwyt. Dźwięk ucichł, ale to nie oznacza, że zagrożenie minęło. Na pewno nie zostało zjedzone, bo wygasło zbyt łagodnie. Wyczekiwał tego co miało się zaraz stać.
-
turniej Arena XXVI - Magnus vs Serox Vonxatian [zakończony]
temat napisał nowy post w II Turniej Magicznych Pojedynków
Cień sunął przez korytarz do kolejnej areny i walki. Próbował sobie przypomnieć jak właściwie skończył się poprzedni pojedynek. Pamiętał tę dziwną istotę, negatyw człowieka, czuł jak się pojawił i wydział jego aurę, ale w pewnym momencie przeistoczył się. Wyczuł te kule które wzleciały w powietrze i już kończył swoje zaklęcie, by zrobić coś z tym fioletowym kręgiem, gdy nagle, niesamowicie szybko rozległ się dzwon. I tak samo jak jeszcze wcześniej, dźwięk rozwiewał magię, niszcząc pociski, zaklęcie, i glif. W tych rozmyślaniach doszedł do areny i rozejrzał się. Znów był pierwszy. Cóż jak to mawiają stworzenia wyższe, "Czas nie ma tu znaczenia". Niezwykły twór, wspaniałe zastosowanie lodu i kryształów, ale mag bardziej podziwiał nasycenie tego obszaru magią. Tak, zaklęcia, które uformowały to cudo same w sobie były przepiękne. Widać, że ów twórca przyłożył się do swojej pracy. Niesamowitym doświadczeniem byłoby go poznać osobiście, dostarczyłby wielu ciekawych informacji, ale niestety samotnicy nie posiadają tej wiedzy, o którą chodziło Przybyszowi. Wszędzie lód i woda. Ciekawe co organizatorzy widzą w tym żywiole, że sporą ilość aren mają właśnie takich, choć fakt nie wszystkie, bo dostrzegł z obserwatorium wulkan i teraz widział niezwykłe wieże. Jednak kluczem do wygranej jest dostosowanie się pod teren pojedynków. Te same runy, co w poprzednim, niedokończonym starciu okryły szatę, lecz teraz nie zmieniły się w ostrza i zbroję, ale strój został pokryty szronem, nadając mu przepięknej, spokojnej bieli. Schował swoją twarz w szponiastych dłoniach, by po chwili odsłonić złotą, z białymi i błękitnymi zdobieniami maskę bez wyrazu. Tak jak jego oryginalna osłona była wykrzywiona w przerażającym uśmiechu, a świetlista w delikatnym i urodziwym, to ta była jakby zamarznięta, jak wyraz kogoś, kto topiąc się w bezdennej czeluści wody, nie jest tego świadom. Spod lodowego kaptura zaczął wyrastać kryształowy pas wokół głowy i zmienił się w coś jakby koronę lub diadem z klejnotem na czole. Ów klejnot był purpurowy i zaczął gromadzić energię, jednak jego przeznaczenie pozostawało tajemnicą. Serox spojrzał w górę i sięgał w biblioteki swojej pamięci. Na co powinien być przygotowany, jak unikać ciosów i samemu je wyprowadzać. Ach tak, a zatem trzeci rodzaj magów przyjdzie, by z nim walczyć. Ale teraz musi być gotów na walkę z ogniem oraz inną rzeczą używaną przez oponenta. Co by tu zrobić. Chyba najwyższa pora, by powrócić do starego przyjaciela. Wyprostował prawą rękę i z rękawa wyszedł łańcuch. Spojrzał na niego i owinął się wokół ręki. Lewa ręka zalśniła tajemniczo i kolorem, którego nie da się opisać. Był mieszanką czerni, fioletu i zieleni, jednak nie przypominał żadnego z nich. Chwycił tą dłonią za metal i począł oplątywać go runami. Po chwili cały był już obłożony tym zaklęciem. Jest to trudna sztuka nałożyć runę na myślącą stal, ale On był w stanie, to był jego łańcuch, kompan i towarzysz. Miał Pozwolenie. Szept rozległ się po arenie, gdy tylko oponent się pojawił. Był spokojny i kojący. Ale jakby czegoś w nim brakowało, przez co mógł wydawać się niepokojący: - Witam cię Magnusie. Zwą mnie Serox Vonxatian, choć możesz się do mnie zwracać zwyczajnie Cieniu lub Złodzieju. Na jedno wychodzi. Teraz to ja będę twoim przeciwnikiem. Mam nadzieję, że ta potyczka będzie interesująca dla obu stron. Potrzebujesz trochę czasu na przygotowanie się? Zatem ciesz się nim, bo jest ci on dany. Uważaj na Wojownika- Ten ostatni wyraz przeszedł groźnie przez powietrze i brzmiał bardzo grobowo. Coś było w tym słowie nie tak, jakby nie należało do tego świata, a jednak przecież występowało normalnie w słowniku. Cień ukłonił się i stuknął jednym palcem o podłoże jakby pukał do drzwi, a na pokrywie zaczęły pojawiać się znaki w dziwnej, zapomnianej mowie. To pismo było tak tajemnicze, że rozmywało się i kształtowało cały czas w coś innego, jakby nie chciało być czytane. Aura tych symboli była starożytna, wręcz pradawna. To co na nich się znajdowało musiało być połączone z równie egzotycznymi zaklęciami i chyba tylko Złodziej wiedział co oznaczały. -
Hiena błyskawicznie odbezpieczył strzelbę i chowając szmatkę i wycior podszedł do barykady. Wymierzył lufę w stronę tunelu. Trzaskiem zdrętwiałego karku przeciął dźwięk ciszy posterunku i potem trwał w tej posterunkowej ciszy, wsłuchując się w ten odgłos. Co to mogło być? Przeszedł trochę bliżej linki od dzwonka alarmowego i powoli wyciągnął do niego rękę. Nie chciał jeszcze dzwonić, ale wolał to zrobić, gdyby się okazało, że żyłby tylko sekundę. W napięciu patrzył na mrok, starając się oświetlić go swoją latarką. spoglądał na sufit i podłogę w poszukiwaniu jakiś nitek lub czegoś podobnego. Nigdy nie wiadomo co wpełza do metra i jak.
-
Olbrzym wstał i przeciągnął się mocno. Rozpalał swoją fajkę w momencie gdy wyszedł na pokład. Wysłuchał co miał do powiedzenia kapitan i wypuszczając chmurkę białego dymu zaproponował, lekko unosząc swoją krzaczastą brew: - Ostrzelać ich wpierw? Był gotów do walki, mimo że nie miał broni palnej. On strzelał z dział i robił to dobrze. W dodatku lepiej nadawał się do obrony niż frontalnych ataków. Był w stanie wytrzymać dużo, ale jednak jego rozmiary robiły swoje.
-
Hiena przecząco ruszył głową, wykrzywiając nieco wargi: - Znasz mnie. Jednego z wami machnę, ale nie za bardzo przepadam za piciem. Mam inne sposoby na rozluźnienie. Uśmiechnął się lekko i znów spojrzał w tunel. Nic szczególnego, ot kilka gryzoni sobie wyprawę robiło. Skończył czyścić swoją strzelbę.
-
turniej Arena XX - Zmara vs Serox Vonxatian [zakończony]
temat napisał nowy post w II Turniej Magicznych Pojedynków
(Co ludzie mają z tym gadaniem do siebie/narratora? Jaki sens jest w robieniu niepotrzebnej ściany tekstu opisującego nierealną i nieistniejącą rozmowę, która łamie czwartą ścianę? Chcecie tak wydłużyć post? Rozbawić kogoś? Taka czynność stylistyczna jest dobra w opowieściach, a nie w sesjach i tego typu pojedynkach. Wprowadza przeciwnika w błąd, bo jest tego tyle, że może nie ogarnąć kiedy mówisz do niego, kiedy mówisz do narratora, a kiedy on tobie odpowiada, zwłaszcza jak wszystkie trzy rzeczy są w jednym ciągu. Nie ma to też najmniejszego sensu robienie tego pod publikę, bo według zachowania nawet minimalnego realizmu i wczucia, to widzowie głosujący, czyli userzy tego forum nie mogą słyszeć, widzieć tej pogawędki, bo dzieje się poza kontekstem i rzeczywistością, czyli równie dobrze nie powinni brać pod uwagę tych dialogów i je wyciąć z części do oceny. A pierwsze trzy części twojego posta to niemal w całości taki dialog. Nie mówię, że w całości usunąć wszelkie opisy emocji z pojedynku, bo byłby wtedy płytki, ale nie róbmy z tego jakiś dziwactw. W całej mojej "karierze" w MP trzy razy walczyłem i trzy razy to była osoba, która ze sobą rozmawiała i tylko jedna miała na to wyjaśnienie, była studnią dusz. Plus tak się przyłożyłeś do tego, że opis twoich normalnych działań na tym ucierpiał. Wystrzeliłem jedną dużą kulę i cztery mniejsze, a ty opisałeś, że dużą rozbijasz, a pozostałe się rozproszyły, odbiły i wygasiły na tarczy samej areny, a inne poleciały w powietrze jak planowałem. Ty zaś opisałeś jakby było ich o wiele więcej, bo zawsze pisałeś o nich w liczbie mnogiej. Opisałeś też, że stałeś nade mną i potem odpadłeś na dół, ale o dziwo nie na mnie, gdzie powinienem stać pod tobą, ale gdzieś indziej. Nie opisałeś ruchu w innym kierunku oraz ciężko jest patrzeć na mnie i na kule, które są bardzo wysoko przy słońcu mając głowę w jednej pozycji. No i zapomniałem jeszcze o tym kręceniu się. Hejtu koniec.) Cień wyczuł jak jego zaklęcie w powietrzu zostało rozproszone i czuł ten pusty obiekt. Nie musiał nawet na niego patrzeć i tak przecież nie używał oczu jak normalne materialne istoty. Miał je jako pamiątkę poprzedniego życia, ale to było dawno i zostało zakończone w brutalny sposób. Przeciwnik rozsypał wokół siebie sól, jakby miało mu to w czymś pomóc, to najmniej efektywny krąg ochronny ze wszystkich możliwych. Chroni tylko przed tym co niematerialne, a jest bezużyteczny przeciwko temu co namacalne. Krąg znaków pod magiem zaczął się jakby rozrastać i wysyłać swoje "macki" coraz dalej po kamieniu, we wszystkie strony. Z każdą chwilą robiąc to coraz szybciej i stając się bardziej widocznym. Najpierw był to lekki zarys na kamieniach i jakby sam pusty kontur, ale coraz bardziej się forma wypełniała, aura rosła, choć wciąż była tajemnicza, w pewnym momencie woda dotknęła run na tym kawałku i rozpoczął się ruch areny. Opieczętowany fragment podłoża zaczął się unosić i formować z innymi fragmentami różne kręgi i piętra. Cóż to nie było na rękę Złodziejowi. W dodatku ktoś tu się lubi bawić w władcę ostrzy. Na szczęście wybrał na początek dobre runy, by być na tyle mobilnym i nieuchwytnym, aby uniknąć kunai. Nie musiał nawet machać skrzydłami, były napędzane światłem, którego było tutaj sporo. Szybko uniósł się i latał chaotycznym wzorem, żeby przeciwnik nie mógł przewidzieć jego położenia i pozostawiał za sobą ślad jakby złoty pył, który delikatnie poruszany wiatrem wędrował w powietrzu. Tworząc majestatyczną mgiełkę. Najlepszym wyjściem teraz jest wykorzystać to, że oponent wiruje w szaleńczym tańcu i robi to w miejscu. Nie mógł zaatakować przy użyciu cienia, ale mógł wykorzystać wszechobecną wodę. Latał więc pomiędzy odwrotnymi wodospadami i używał ich jako zasobnika, ciskając lodowymi bryłami. Niektóre rozbijały się uderzając o kilka ostrzy, a inne zwyczajnie kierowały się do celu. Sama istota czasem przecinała te strumienie i zaczęły aktywować się kolejne jego zamaskowane runy. Woda zamarzała i tworzyła coraz grubszy pancerz, również w środku "skażony" jakąś ciemną esencją. Powoli przechodził przez kolejne etapy planu. Na końcu Serox wylądował na tej lewitującej skale, którą oznakował. Oddzielała go teraz od przeciwnika i jego noży do rzucania. Mógł tutaj na razie w spokoju przygotować kolejne zaklęcie do wykonania. Lewa dłoń ponownie podczas tego pojedynku zalśniła na fioletowo, tym razem jednak dymiła. Dym także był fioletowy, ale w nim połyskiwały iskry. nawet skupiając się na tej czynności, doskonale wyczuwał obecność przeciwnika i co właśnie robi. Nie da się zaskoczyć, ani zwieść. -
- Albo kart - wtrącił Hiena i chwycił butelkę, a następnie łyknął z niej i wystawił Iskrze: - Masz, łyknij sobie i bądź czujny. Nie chcesz być chyba pijani jak się jakieś potwory pojawia - i zaśmiał się trochę szaleńczo. Odwrócił się do tunelu i powiedział mrocznie: - W tych mrokach, na skraju światła mogą siedzieć nosalisy i szykować się do wyrżnięcia nas, a my nawet się tego nie spodziewamy. Ale nie martw się, jak już mamy umrzeć, to w walce - i klepnął chłopaka w ramię po przyjacielsku.
-
Björn pogładził się po brodzie i powiedział krótko jak to ma w zwyczaju: - Na horyzont, kres. Myślę, czy będę mógł wtedy spojrzeć przodkom w twarz i zająć obok nich miejsce.
-
(Meh, to była tylko jedna łza i nie skradałeś się.) Gdy ogniomistrz usłyszał kroki spokojnie podrapał się po policzku, ściągając samotną łzę. Obok niego stanął Drake, któryś z pracujących przy żaglach. To i tak lepsze niż galera. Ale on tak dziwnie podszedł i nie otwierał japy, jak to mają w zwyczajach tutejsi. Wreszcie nie wytrzymał tego milczenia i się odezwał do olbrzyma. Wciąż patrzył przed statek i rzucił mu nawet się nie odwracając: - Patrzę w przód, nie w tył. To przyszłość, nie przeszłość - i wrócił do swojego pykania.
-
I teraz czas na mnie! Tę rundę wygrywa Uszatka, ponieważ MaciejKamil niedokładnie przeliczył wrogów i został mu jeden Timberwolf za AJ, jednak za ciekawe użycie przedmiotów oraz interesujące opisy pokonywania kolejnych przeciwników otrzymuje 0,5 pkt! Punktacja: Gdy Applejack relaksowała się po zbiorach ze swoim bratem Big Maciem, bawiąc się w rzucanie podków do kilku gwoździ wbitych w ziemię. Czas im wesoło mijał na takiej rywalizacji, gdy kiedy AJ podeszła, by podnieść podkówki zauważyła dwa patykowilki zakradające się za jej brata. Nie mogła pozwolić, by mu się coś stało, ale w głowie zaświtał jej już pewien plan. Macie do dyspozycji siłę Big Maca, kilka podków oraz gwoździe. Miłej zabawy.
- 41 odpowiedzi
-
- Applejack
- Timberwolf
- (i 3 więcej)
-
Gdy wszyscy już zjedli i szykowali się do snu, olbrzym udał się na dziób statku, oparł jedną nogę o krawędź, a o samą to nogę się oparł łokciem i spoglądał w przód. Wiatr rozwiewał jego ognistą grzywę i nastrojowo rozświetlał oblicze. Patrząc tak w księżyc i pykając fajkę, rozmyślał spokojnie. Wyczyszczony młot lśnił w tej aurze nocy i w pewnym momencie po policzku spłynęła mu łza, westchnął głęboko.
-
Hiena siedział, grzejąc się przy ognisku i czyścił swojego ubojnika, spoglądając co jakiś czas w tunel. Nie żeby się czegoś tam bał, ale taki miał odruch, to jest metro i tutaj nieuwaga kosztuje życie. Choć i tak wolał siedzieć w tunelu i czyścić broń, niż być na powierzchni i srać w gacie od mutków biegający wte i wewte oraz cholernych uliczek, które mogą ciebie zabić od tak. Osoby przy ognisku trochę znał, a oni jego, więc nie interesował się nimi za bardzo. Najbardziej jednak w tym momencie drażnił go chłód i to, że zagrożenie zobaczy z dość krótkiego dystansu, a to może kosztować go życie. Dlatego siedział możliwie najbliżej punktu ogniowego, by móc jednym susem do niego doskoczyć i naparzać.
-
MG Leszczu zapomniał dać tutaj info o rozpoczęciu sesji.
-
Olbrzym nie zmienił wyrazu twarzy, lecz fajka przewędrowała w drugi kącik ust. Ech, kobiety. pomyślał. Pogładził się po swojej długiej i zadbanej brodzie i odpowiedział: - Czyli bez większego pier***nia, jesteś tu, by z czystym sumieniem iść się opierda****ć? Dobra - po wypuszczeniu kolejnego białego obłoczka, wziął się za sprawdzanie węzłów, które trzymały proch i kule na miejscu. Musiały być mocne, by się same nie rozplątały, ale też odpowiednie, by dało się je jednym ruchem rozwiązać. Wszelkie luźne sznury napinał, zachowywał się tak jakby znam każdy zakątek miejsca, w którym był. Nawet schylał się w odpowiednich momentach, by nie uderzyć czołem w belkę.
-
(To jest pytanie to Darnoka, a nie do ciebie Lucjan. Wszelkie komentarze twoje, czy innych osób są zbędne, więc proszę nie robić offtopu. Oksymoron, jest dobry MG i na pewno sobie poradzi SAMA.)
-
(Teraz to zauważyłem. Nazwisko Colon, tak? Ktoś tu ostatnio zaczytał się w pewnej serii książek, mam rację? ) Björn odwrócił się do Telmy, dalej przeliczając porcje i zapasy. Również napluł na swoją dłoń i uścisnął mocno jej rękę. Wypuścił mniejszy obłoczek, co oznaczało, że trzeba znów ją nabić. Przyglądał jej się uważnie i niezwykle szybkimi, płynnymi i precyzyjnymi ruchami wysypał wypalony tytoń na ziemię, a następne wygasił fajkę odruchowo i napakował kolejnej dawki tytoniu i odpalił. Popykał tak chwilkę w milczeniu nim wreszcie przemówił swoim niskim, męskim głosem: - Björn syn Olafa. Tutejszy kanonier. Nie ma niczego zjedzonego przez korniki w takim stopniu bym ciebie potrzebował - pyknął i wypuścił obłoczek i wskazał fajką na rozmówczynię. - A ty czegoś chcesz?
-
Björn kiwnął na znak, że zrozumiał i paląc swoją fajkę, słuchał kapitana w skupieniu. Trochę się zainteresował tym pojedynkiem, chciał wiedzieć jak dobrzy są jego ziomkowie, ale jak to miało być potem, to miał czas. Gdy kapitan skończył w milczeniu udał się ogarniać działa. Ich ilość, rodzaj, stan i potem zapasy Kul i prochu . Jak miał się tym zajmować, to musiał być w temacie.