-
Zawartość
1115 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
7
Wszystko napisane przez Generalek
-
Resonance - Przejmujesz się nią? - przewróciłem oczami z irytacją. Co miałem się przejmować pierwszą, lepszą klaczą? - Nie licz. To znaczy, nie należałem do tych, którzy przeprosiny traktowali jak ujmę na honorze i rzecz, jakiej by nie zrobili nawet za cenę życia. Ale nie zamierzałem prosić za tamto o wybaczenie. Niech się wypcha. Miałem prawo odmówić. A że idiotce ubzdurało się, że to zniszczyło jej występ. Przykro mi. A nie, to kłamstwo. Bo nie jest. Machnąłem skrzydłami, wybijając się w powietrze. Byłem... poirytowany. Mimo wszystko dostanie w twarz nie zaliczało się do budzących dumę osiągnięć. Czas zakończyć ten dzień.
-
Meh. Nie robisz się na OP, bo masz słabe statystyki oraz duży koszt many. Byłbyś wkurzającym obrońcą, działającym nieco jak Nekron. Brudstock nie może zwiększać obydwu statystyk, bo przecież dostałeś bana za bycie agresywnym. Nie licz. Nie znam się na karciankach i nigdy nie będę się znać, a jak widać inni już przejęli inicjatywę, planując zasady w zupełnie inny sposób, niż bym tego sobie życzył. Nie rozumiem ich i w sumie nie chcę rozumieć.
-
Cygnus Karta - Stwór Rasa - (do uzupełnienia) Statystyki - Atak: 2 Obrona: 4 Koszt many - 4 Specjalne zdolności: Reinkarnacja - gdy trafi na Księżyc, na początku każdej tury Cygnus ma 25-procentową szansę na powrót do ręki gracza. Kolejne wystawienie karty nadal wymaga zużycia many. Brudstock! - jeśli na stole znajduje się stwór posiadający zdolność Woodstockowicz, Cygnus wpada w szał, a jego statystyki odwracają się (np. podstawowe 2-4 zmienia się w 4-2). Cygnusowanie - co turę, Cygnus ma 25-procentową szansę na samoistne zbanowanie. Tyle. Jak się podoba, to mogę napisać więcej.
-
- 242 odpowiedzi
-
- 2
-
- regulamin
- nowelizacja
- (i 5 więcej)
-
Forumowy składzik wpadek i wyjętych z kontekstu tekstów prosto z SB
temat napisał nowy post w Off-topic
-
Meh, meh. To anime jest najwyżej średnie i nie ma nic wspólnego z wybitnością. To samo co w przypadku Attack on Titan - hype przerasta faktyczny poziom anime. Od czego by zacząć hejty, huh? Niech będą postacie. W sumie, będę odpowiadać na post Airlicka. Bo czemu nie? Zacznijmy może od tego, że Lo... Le... Goddamnit, Lelouch jest Mary Sue. Jest geniuszem taktyki i strategii (ot tak, z dupy, nikt go tego nie uczył ani w ogóle), kochają się w nim niemalże wszystkie dziewczyny w szkole (a z trzema bohaterkami się całuje), jest także zwyczajnym geniuszem (vide superdokładne obliczenia podczas ostatniej bitwy). Jego hobby to oczywiście przeczytanie scenariusza odcinka przed jego emisją. No i jedynie udaje antybohatera, bo tak naprawdę wszystkich nas kocha i robi wszystko, aby zbawić świat. Naprawdę, z tym swoim antybohaterowaniem jest strasznie niekonsekwentny, czego dowodem jest początek animca. "Jestem sobie normalnym chłopakiem z przyjaciółmi i... HURR DURR CZAS ZEMSTY NA BRYTOLACH BEZ WZGLĘDU NA KOSZTY!!!". Kulminacja? Jaka kulminacja? Utratę kontroli wymyślono tylko dla tego momentu. Zaraz po masakrze już sobie znalazł rozwiązanie, jak rozwiązać ten problem. Potem jedynym wpływem tego na fabułę było zmuszanie go do noszenia soczewek (WOW!). Połowa wątku szkoły? Ostatni odcinek z tym drugim z Geassem? No chyba, że uważasz gonienie za kotem przez cały odcinek za przepakowanie akcją. Lel, dla mnie to była w sumie najlepsza rzecz w tym animcu. Na Ziemi, w kosmosie stanowią o wiele lepsze maszyny bojowe. Wypowiem się jako fan mechów. Przez cały pierwszy sezon jest dobrze. Walki nie są efektywne na siłę, no i zachowują nieco realistyczności (no ale wybuchnąć trzeba, nieważne w co się dostało). Glasgowy spoko, Guren i Lancelot były OP, ale w ich wypadku nie przeszkadzało to tak bardzo. Drugi sezon to kompletna porażka. Każda ważniejsza postać ma własnego hipermocnego mecha, no i oczywiście rozwala nim setki przeciwników. Designy pstrokate i szkodliwe dla oczu. Ogólnie drugi sezon był bardzo kiepski i jechał na popularności pierwszego. Miał tyle bubli i nielogiczności... Ma dwa ulubieńce. Pierwszy z nich to najwierniejszy z wiernych cesarzowej. W każdej bitwie pluł krwią i błagał bogów, żeby nie umarł zbyt szybko. Cóż, przeżył do końca serii. A co do drugiego... Powiedźcie mi, co z tym jest nie tak. Pisać więcej mi się nie chce, najwyżej dopisze coś później.
-
Resonance Potarłem piekący od uderzenia policzek i spojrzałem za odbiegającą klaczą z typową szlachecką wyniosłością, bez śladu jakichkolwiek emocji na twarzy, jak gdyby cios nie wzruszył mnie zupełnie. Dziwka. Co prawda wychowany w duchu dżentelcoltskiego szacunku dla płci pięknej, ale, mówiąc szczerze, nie miałby skrupułów przez zbiciem jej na kwaśne jabłko. Tylko po ją gonić? Uderzenie jednakże faktycznie uświadomiło mi jedną rzecz. Brak podziałów rasowych w tymże miasteczku. Fajnie. Jeden w powodów odstania w twarz mniej. Żeby odjąć kolejny, trzeba przestać na typu typu imprezy. Też mi szkoda. Przyszedłem tam jedynie dla Song. Dlaczego dla niej? Nie wiem. Rodzaj swoistego zobowiązania. W końcu się we mnie podkochuje, tak? No, podkochiwała. Bo doprowadzenie do płaczu innej klaczy raczej nie zalicza się do momentów, które wzmacniają uczucie. Rozłożyłem skrzydła i machnąłem nimi dla próby, szykując się do lotu. Spojrzałem na Song. - Przepraszam, że nie wyszło. - rzuciłem zaskakująco płynnie.
-
[Dyskusja]Król Sombra jako władca Kryształowego Imperium
temat napisał nowy post w Krystalina Autokratorias
E tam. Już po raz któryś powtarzam, że każdy się zmienia, nawet niecelowo. Wystarczy nieco czasu. Nie twierdzę, że udałoby się zresocjalizować "hurr durr jestem dobry", bo zupełnie inny rodzaj zła niż Discord (któremu zależy bardziej na sianiu chaosu). No i do tego wiemy za mało o Sombrze, żeby cokolwiek o nim powiedzieć. -
Resonance Ten cały taniec nie był taki zły, ale mimo wszystko czułem jedynie głupi wstyd. Miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Wolałem jednak swój stary image - wiecznie milczący, bez żadnych emocji na twarzy... Był po prostu fajny i ta jego wymuszona zmiana nie cieszyła mnie zbytnio. Przynajmniej jak na razie. Och, Resonance, przez swe milczenie zapomniałeś również, jak się odmawia. I wtedy podeszła do mnie tamta szara klacz z sadu. Chyba sobie żartujesz. O nie, nie ma mowy. Ledwie... W sumie ile już minęło? Pół godziny? Godzina? Nieważne. Ledwo co odzyskałem głos. I miałem teraz śpiewać? O nie. Nie, dziękuję. Nie licz. Prychnąłem z irytacją. - Chodź, nie wstydź się i zaśpiewaj! - powtórzyłem niczym echo identycznym głosem. Wszystkie kuce, przy których używałem swojego talentu po raz pierwszy, bywały dość... zaskoczone. Tym razem nie powinno być inaczej. Nagadałem na dziś wystarczająco. Dość rewelacji na dziś. Dobrze było spotkać Song Wind, starała się, fajnie. Ale dobrze wiedziałem, że nie potrzebowałem tego wszystkiego. Na co mi to było? Chętnie lub nie, popytam o te tabletki koleżankę, ale raczej z poczucia obowiązku wobec rodziny i znajomych niż dla siebie. Po prostu, mimo całego "trzymania się razem"... lubiłem być sam. Czerpałem z tego dziwną przyjemność. Przygryzłem wargę i rzuciwszy Silence krótkie "Wyjaśnij." ruszyłem bez żadnych ceregieli ku wyjściu. To nie jest miejsce dla mnie. To nie są kuce dla mnie.
-
Lista została zaktualizowana.
-
Wszystko zależy w końcu od stylu gry. Sam nigdy z Kuszą Krzyżowca dobry nie byłem, plus nie znam jej przeliczników leczenia za przebyty dystans. Ja osobiście często musiałem sam się bronić i to nie z winy towarzyszy, bo w końcu każdemu zdarza się zginąć.
-
Lista została zaktualizowana.
-
Zwykłe odpowiedzi na zadane pytanie. My to w nim widzimy, może ty nie. Błędnie zakładasz, że im wolniejszy pocisk, tym ciężej trafić. Bo mi np. ciężej jest uzyskać bezpośrednie trafienie Granatnikiem, a jeszcze bardziej Loch'n'Loadem. A przecież granaty są szybsze. Albo Pomsonem. A to, że strzykawki lecą po łuku naprawdę nie przeszkadza, przynajmniej mi. Też nie wiem, ale przeważająca większość zginęła bardzo szybko. Co jest w sumie cechą charakterystyczną takich Pyr. Fajnie, że uwzględniam, ale dziękuje za martwienie się. Tylko zastanawiam się, dlaczego o tym, do cholery, piszesz. Co, według Ciebie Medyk powinien leczyć Inżyniera przy działku, aż mu się Uber nie załaduje? Kusza Krzyżowca to bardzo niepewny wybór, ponieważ nie ma 100-procentowej na trafienie sojusznika, którzy naturalnie są bardzo ruchliwi, szczególnie pod ostrzałem. Gratuluję Szpiegów w przeciwnej drużynie. Bardzo inteligentni, jak można przeczytać. Każdy przecież wie, że najlepiej strzelać do Medyka, kiedy jest się z zasięgu Uberpiły. A niewidzialność jest przecież dla słabych. Nie no, akurat dziabanie Szpiegów Uberpiłą zawsze na propsie >:3. Co mają inne Mediguny do rzeczy? To, że ładują się szybciej nie znaczy, że wiecznie będziemy mieli Ubera do odpalenia. Do tego wiele razy widziałem, jak atak załamuje się po jego zużyciu i niemal wszyscy giną. A że Medyk, mimo, że jest na linii frontu, kryje się za plecami towarzyszy, więc ma większe szanse na przeżycie czegoś takiego. Ogarniętość =/= nieśmiertelność. No cóż, na pytanie, dlaczego wolę Blutsaugera już chyba odpowiedziałem. Zastanawiam się na ostatnim misciem dla Szpiega. Kiedyś miałem Rouge'a, teraz zastanawiam się czy nie kupić kolejnego? A może coś innego? Co polecacie? EDIT Czy przy wpisywaniu tekstu podczas używania Etykiety z Opisem da się jakoś zrobić tekst jak w wierszu? Czyt. parę linijek.
-
'Cause why not?
-
Zgoda na użycie koloru została wydana przez Wielkiego Avatara Celestii, Tarretha dnia 10 sierpnia 2014 roku na czas nieokreślony. Jak sama nazwa wskazuje, w pierwszym poście będzie edytowana przez członków moderacji lista wolnych stanowisk, na które poszukiwani są chętni. Zwykli użytkownicy mogą również pisać w tym temacie, jeśli moderacja zapomniała o uaktualnieniu listy. Podania należy wysłać do jednego z Wielkich Avatarów. Dodatkowych odbiorcy będą wypisani przy niektórych stanowiskach. Aktualna lista: 1. Opiekun działu Lyry i Bon Bon - więcej informacji tutaj, 2. Opiekun działu Daring Do - więcej informacji tutaj, 3. Regent działu Applejack - podanie należy wysłać również do Avatara kowbojki, Cuddly Doggy, 4. Avatar Sweetie Bell - podanie należy wysłać również do pozostałych Avatarów CMC, tj. Zandiego, Ślimaka i Phinbellii, 5. Opiekun działu Zecory - więcej informacji tutaj, 6. Avatar działu Rarity, 7. Regent działu Rarity, Proszę o przypięcie tematu.
-
Zgoda na użycie koloru została wydana przez Wielkiego Avatara Celestii, Tarretha dnia 10 sierpnia 2014 roku na czas nieokreślony. Użytkownicy i użytkowniczki tego zacnego forum! Od dłuższego czasu działy dotyczące Diamond Tiary i Trixie pokrywały się kurzem. Ich pomysłodawcy i opiekunowie przestali się nimi zajmować, czy to z powodu lenistwa, wadliwej pamięci czy bana. Nie udało się znaleźć godnych osób, które mogłyby zająć ich miejsce. Dyskusje i zabawy znajdujące się w nich powoli umierały śmiercią naturalną i nie znalazł się nikt, kto mógłby je ożywić lub ulżyć w cierpieniach. W końcu obydwa działy zostały zapomniane, zarówno przez zwykłych użytkowników, jak i moderację. Istnienie tychże działów jest bezcelowe bez użytkowników, którzy udzielaliby się w nich. Nie ma więc potrzeby podtrzymywać tej żałosnej egzystencji. Jednakże... powstały one dla Was, użytkowników. Dajemy więc wam wybór. W imieniu Wielkiego Avatara Tarretha ogłaszam 7-dniową ankietę. Przez tydzień, do godziny 18.00 dnia 17 sierpnia możecie głosować w sprawie usunięcia obydwu działów. Jeśli zapragnie tego większa część użytkowników, działy pozostaną na swoich miejscach. Otworzymy wtedy ponownie rekrutacje na opiekunów. Jeśli jednak nie znajdą się chętni lub też działy nadal pozostaną pokryte kurzem i pajęczynami, nie będziemy już pytać o zdanie. Jeśli większość głosów będzie jednak popierać usunięcie, działy zostaną poddane procedurze Exterminatusa i przeniesione w całości do archiwum. Możecie wypowiadać się w tym temacie w celu przekonania innych użytkowników do własnej opinii. Proszę członka szeregów Inkwizycji o przypięcie tematu. Wiedza to potęga. Strzeżcie jej.
-
*jednym z najłatwiejszych pocisków do trafienia. Przed nim są jedynie normalne pociski z ołowiu. Fakt, można nie trafić Żołnierza w locie, ale to po prostu wymaga praktyki. Splash Damage to najczęściej coś około 60 hp. A więc nawet jeślibym nie trafił tej połowy z każdym magazynkiem, to i tak wytrzymałbym dwa razy więcej trafień. A trafiam więcej, bo nie wciskam bezmyślnie lewego przycisku myszy, bo to działa tylko na rushujące pyry. Słyszałeś o czymś takim jak push? Nie? Więc pozwól, że ci wyjaśnię. To nie jest tak, że jest sobie narysowana linia frontu i wszyscy się jej trzymają, tylko albo jedna drużyna prze do przodu, albo druga (niekoniecznie musi się udawać) (chyba że durna mapka pod snajperów i engów). Linia frontu się zmienia. I medyk musi na niej być, chyba, że chce służyć dodatkowy dispenser bez amunicji. Co robią dwaj Medycy w kuchni? Leczo. Ale nawet jak Medyk leczy, to nie zawsze wyleczy. Czyt. ludzie wokół Medyka nadal umierają, rzadziej, ale jednak. Do tego drużyna przeciwna może wykonać kontratak i wszyscy dookoła giną. Przykro na sercu, ale się zdarza. Ty jakoś przeżywasz, ale cię gonią. O takich sytuacjach mówię. Nie jesteś przydatny dla drużyny, jeśli siedzisz 20 metrów od linii frontów, patrzysz, jak inni giną, a leczysz tych, co udało się wycofać bez śmierci. Łatwo powiedzieć, żeby powinno się siedzieć za plecami sojuszników. Ale im zdarza się umrzeć. I wtedy te plecy masz za swoimi plecami, na spawnie.
-
Co to za czasy, że za oknem latają mechaniczne facehuggery?
-
- Ja... Nie potrafię... Ale jeśli... chcesz. - tym razem moje jąkanie było nie wynikiem niewyćwiczonego języka, lecz bardziej strachu. Na takich imprezach zwykle byłem jednym z tych, co podpierali ściany. Po prostu nie potrafiłem, a co miałem się ośmieszać? Oczywiście, po szkole na lekcjach etykiety uczono mnie takich tańców jak walec czy polonez, które można było spotkać na bankietach i innych balach... Ale nie na takich zabawach.
-
"Przepraszam panią, czy ta szmatka nie pachnie przypadkiem chloroformem?"
-
Za moich czasów sprzedawałem za 3, maks 3.66 .
-
Fajno, fajno... Matematyką da się opisać życie. Tyle, że ty opisałeś to błędnie. Nie z powodu pomyłki w obliczeniach. Ty opisałeś to, jakby Medyk i Żołnierz stali w miejscu i do siebie strzelali. Tak to nie działa. Nie przyjąłeś zmiennych. Jasne, że w takiej sytuacji wygra Żołnierz. To oczywiste. Także np. w walce w ciasnym korytarzu, gdzie nie sposób nie trafić rakietą. Tyle, że każda sytuacja jest inna. Unikanie rakiet to coś, co każdy powinien poćwiczyć. No cóż, zawsze można mieć pecha albo trafić na dobrego gracza. Zdarza się. W sumie Nicz wszystko dobrze napisał, co mam się powtarzać. I powtarzam. Blutsauger nie jest bronią do pojedynków. Blutsauger jest, do cholery, bronią do przeżycia. Nie masz próbować zabić przeciwnika. Masz błyskawicznie się leczyć i uciekać za plecy sojuszników, których to zadaniem jest zabicie delikwenta. EDIT W sumie zaangażowałem się w rozmowę, bo wczoraj ściągnąłem sobie ponownie Team Fortressa 2. Więc wrzucę sobie zdjęcia moich zestawów, bo czemu nie? Jezusie, co się podziało z cenami? Klucze za 7.66 ref, naprawdę?
-
Jak się zawsze będzie uciekać, to się skończy z krytkietą w plecach. A Gruby czy inny gracz, którego się trzymamy, nie jest nieśmiertelny. Blutsauger wielokrotnie uratował mi skórę, kiedy mój pacjent zginął/wpadłem przypadkiem w środek walki. Widzisz, Blutsauger nie służy do niczego innego, jak od ucieczki. Uciekasz i jednocześnie strzelasz w przeciwnika. Prędkość leczenia jest zazwyczaj tak wysoka, że ciężko, żeby pojedynczej klasie udało się Cię zabić.
-
Forumowy składzik wpadek i wyjętych z kontekstu tekstów prosto z SB
temat napisał nowy post w Off-topic
Wybacz, Kath, ale nie powinnaś wycinać z kontekstu, nie jest tak śmiesznie, jak było :>. Udało mi się odtworzyć parę "scenek". The red one is a spy.