Tu na MLPPolska nikt jeszcze nie skomentował tematu. Szkoda. Sam miałem już do czynienia zarówno z samym Gravisem jak i jego pracami, dlatego poczułem się zobligowany do wystawienia przynajmniej kilku słów opinii, a że sam fanfik za długi nie był... Da się zrobić!
Graj muzyko!
Strona techniczna tekstu jest dobra, choć nie idealna. Gdzieniegdzie jakieś zdania brzmiały mi źle, niektóre rzeczy uznałem za lżejsze powtórzenia, większość jednak wyglądała całkiem nieźle. Ponieważ komentarze są włączone, niektórzy nawet coś tam zaznaczają... Ja wolę skupić się na reszcie tekstu. Ogólnie - da się żyć.
Styl, narracja, prowadzenie opowieści:
Cóż... Jest tu dwóch autorów, nie wiem który dokładnie pisał... Macie tego pecha, że postanowiłem z racji nicku "Gravis" potraktować Was jak doświadczonych. Jeśli tak zrobię, to nie jest źle, ale do ideału baaardzo daleko. Z jednej strony czasami gubię się w narracji (na szczęście rzadko), a potworna egzaltacja pierwszoosobowego doprowadza mój żołądek do skurczy, z drugiej jednak opisy zniszczonego świata nie są takie złe, a całość da się czytać. Tylko zostaje mi wrażenie, że trochę to przegadano. Są zarówno fragmenty na tyle mocne, by uciągnąć całość, jak i słabsze, które spowalniają czytelnika.
Jak już mówiłem, macie tego pecha, że traktuję Was naprawdę poważnie. Gdyby nie tak, zapewne po prostu rzuciłbym standardowe "nie jest źle" lub coś w tym rodzaju. Tutaj wspomnę o grubym, ciężkim niedosycie.
No i wielki finał, czyli kwestia fabuły, kreacji bohaterów, świata.
Świat jest zarysowany mrocznie i ponuro. Idealnym przykładem będą tutaj te kuce w maskach, one są świetne, chociaż zdecydowanie mocno grimdarkowe. Nie chciałbym spotkać takiego, oj nie. Opisy starć wychodzą nadzwyczaj miło, klimat okopów i szturmu jakoś udało się zachować, choć nie ukrywam, że jestem głodny szczegółów. Drake, którego nawet nie zdążyłem poznać, a było mi go żal jest jedną z mocniejszych stron... Zastanawia mnie też obecność gryfów.... Hmm... może kiedyś coś więcej? Choć to raczej jednostrzałówka...
No i teraz mogę wylać swoje żale. Na poważnie. Będą dwa problemy, które nie dadzą mi zasnąć:
Zacznę od kreacji dramatu bohatera jako takiego. Jakby to zgrabnie ująć... Przypomina mi to ogólny motyw nieumarłego niższego rzędu, jakiegoś szkieleta czy pomniejszego upiora. Jest świadom swojej tragedii, ale musi służyć panu. Śmierć przyniesie westchnienie ulgi. To jest ok, naprawdę. Uważam jednak, że prawdziwy horrendalny, niszczący psychikę dramat stworzylibyśmy dopiero wtedy, gdyby ta potężna, przemysłowo-magiczna machina w jakiś sposób ich zmanipulowała. Bohater jest jednak świadomy, że się buntuję. Ja pragnę tego, bym poczuł, jak sam siebie darzy obrzydzeniem. Ma nie wiedzieć, co jest prawdą, a co ułudą, ma bezczelnie wykonywać polecenia, a wątpliwości mieć dopiero potem. Wielkie wątpliwości. Niestety, blisko było tylko przy zabiciu kuca, który nie obronił rodziny. Reszta... zdecydowanie poniżej oczekiwanego przeze mnie poziomu.
No i rzecz druga, na którą może bym nie zwrócił uwagi, ale sami się (wybaczcie mi tę ostrość) o to po prostu prosiliście.Rzucając taki a nie inny opis fika spodziewałem się wielkiej, wielkiej uczonej rozkminy. Spodziewałem się jakiegoś osądu na temat wojny, przesłania. Bywały takie fiki, które nie sprawiły, że pojawiły mi się łzy w oczach... ale zostawiły to pytanie "ja pie... co teraz?" Nawet nie wiecie, jak tu na to liczyłem, a niestety się nie doczekałem. To jest właśnie serce rozczarowania. Trudno, niestety nic na to nie poradzę. Zdecydowanie oczekiwałem za dużo, a przesłania tekstu jako tako sam nie mogę wymyślić. "Wojna jest zła"? No tak, ale sami napisaliście, że to nie nawoływania do pokoju. "Niektórzy nie cofną się przed niczym, a my musimy ich powstrzymać"? Fakt, to już bliżej.
Tym razem zamiast końcowych słów przeprosiny. To jednak całkiem dobry fanfik, który jednak mógł być zdecydowanie lepszy, a nie stał się taki, ponieważ źle ogarnięto niektóre motywy. Dla fanów takiego a nie innego klimatu będzie to istna gratka. Sam nie żałuję, że poświęciłem te kilka chwil, by zagłębić się w ten świat. Dla samych kucyków w maskach. Może kiedyś wrócicie do tego tematu, zajmiecie się tym od nowa. Apeluję do Was, byście w żaden sposób nie potraktowali moich słów jako ataku na Was. Szanuję Was i widzę, że trzymacie poziom. Moje zastrzeżenia to już naprawdę ogromna abstrakcja, duperele dotyczące kreacji. Ogólnie, działajcie dalej.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w następnych projektach!