Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. - Elfy to dziwaki. Zawsze tak było i będzie. ALE! - zastrzegłem wznosząc palec. - To mądre i bardzo zdolne dziwaki. Ja tam do elfów zwady nie miałem nigdy, ale kto normlany biega na golasa po lesie i śpiewa pioseki do drzew i zwierzątek. - pokręciłem głową. - No ale, trza ostrouchym oddać honor, że jak przychodzi co do czego, to i szabelką i łukiem robić umieją. A i tak, chcę zobaczyć elfie miasto.
  2. - Rivendell? A powiem ci że tam jeszcze nie byłem. - pokiwałem głową. - Co prawda słyszałem, że teraz witają tam krasnoludy przyjaźniej niż w dawnych latach... a nie wiesz czasem, czy Elrond Półelf nadal tam mieszka?
  3. Sygnał dla mnie był aż nad to jasny - tu mogą być nieprzychylne uszy i oczy. Znak, że nie powinienem pytać na razie o te ''dziwne sprawy'', więc wróciłem do pozy zadowolonego ze spotkania ogiera. Ale tak swoją drogą, z Rarity byłaby raczej kiepska aktorka. - Oczywiście, gwiazdooka Rarity. Pani Golden, niech pani przyniesie wino, proszę - poprosiłem restauratorkę, po czym zwróciłem się do swojej towarzyszki. - Hm... widzę, że smakowało ci jedzenie. Mam nadzieję, że już się na mnie nie gniewasz za ten...hm, przedwczesny wybieg, ale poprostu chciałem jak najlepiej. Powiedz mi proszę...czy w Ponyville są jeszcze jakieś ciekawe miejsca, które warto odwiedzić?
  4. - Hohohohoh! A to ci heca... - uśmiałem się szczerze. - Konny jeździeć, co przekłada własne nogi ponad nogi własnego konia! Hahahahha! O, aleś mnie dowcipem uraczył panie Kirkwal.... zara, ty nie żartujesz? Oż w kowadło zardzewiałe, no nie żartujesz! - pokręciłem głową. - Ja wiedziałem, że ludzie dziwni bywają. No ale mniejsza. Mówisz, żeś już rok na wędrówce spędził? Ja tam wedruję już piąty rok i choć mi do domu trochę tęskno, to nie wrócę pókim nie znajdę tego czegom szukam.
  5. - Twoja strata. - mruknąłem chowając bukłak do plecaka. - Ba, widać żeś nigdy w Żelaznych Wzgórzach nie był. Nie ma tam piękniejszych wzgórz i kopalń, no chyba że w samym Ereborze, albo w Błyszczących Jaskiniach. Każdy szanujacy się krasnolud winien, choć raz w życiu zobaczyć Żelazne Wzgórza. Zero orków, zero troll i innego plugasta po Sauronie, tfu, taka jego mać - splunąłem na bok żeby nie zauroczyć. - A ty skąd jesteś? Po twoim mieczu, wnioskuję że pochodzisz z Krainy Jeźdźców, Rohanu?
  6. - Jak mówiłem, po co tu szedłem i w jakim celu to moja rzecz. Niesety, tego czego szukałem, nie znalazłem. - westchnąłem smutno, jednak zaraz poweselałem. - No, nic. Nawet jak nie natrafi się na dorodną żyłę, to zawsze wykopie się trochę cennego urobku, jak to mawiają u nas, w Żelaznych Wzgórzach. - wziąłem bukłak z winem, i upiłem tęgi łyk. Otarłem usta i zastanowiłem się. W końcu tak trochę głupio nie podzielić się winem na szlaku. - Spragnion żeś? - spytałem proponując wino towarzyszowi.
  7. Opuścił broń, więc i ja zabrałem ręke z trzonka toporzyska. Jednak pozostawałem czujny, idąc obok człowieka. Jak to jest, że musi leźć tam gdzie ja? No ale jak to mawiał mój dziadzio, ten kto nie rani cię żelazem przy pierwszym spotkaniu, być może warty jest rozmowy. - Tobie też droga prowadzi przez ten szlak, panie Kirkland? - spytałem nieco podejrzliwie, ale bez wrogości.
  8. - To gdzie idę, to moja sprawa mości człowieku. - zacisnąłem rękę mocniej na trzonku topora. - A spowiadać ci się nie muszę i nie zamierzam. Olo Bonecrusher, chodzi tam gdzie mu pasuje.
  9. O na brodę mojej babuni, a jednak miałem rację. Jak mnie strzykało w lewym kolanie, to znaczy że coś pójdzie nie tak. No i miałem, tfu, jego mać rację. Kolejny trop mający mnie poprowadzić do mojego celu, okazał się funta kłaków nie wart, a jeszcze pojawiła się ta mgła niewiadomo skąd i po co. Jednak nie zastanawiałem się długo nad ty i zacząłem przed nią czmychać. Ja i mój topór wrogów się nie boimi, ale ostrze nie zrobi krzwdy duchom. I wtedy żem wpadł na tego człowieka, zapewne podróżnego. Nie było kiedy nawet się odezwać, ale na wszelki wypadek pobiegłem za nim, byleby dalej od tej mgły. Wreszcie się zatrzymał, kompletnie zdyszany. Ależ ci ludzie to kondycji nie mają.... - Swój czy wróg? - spytałem przezornie patrząc na człowieka, i mając rękę na trzonku mojego topora.
  10. Ares Prime

    Zapisy do Jaenra

    Mimo iż mam niezbyt sprzyjajace warunki, to udało mi się wysłać KP. ARDA 1. imię - Olo ''Łamignat'' Bonecrusher 2. Płeć - Mężczyzna 3. Wiek - 60 lat 4. Rasa - Krasnolud 5. Wygląd - http://fc03.deviantart.net/fs8/i/2005/297/1/4/a_dwarf_by_mpbug.jpg 6.Charakter - Rubaszny, optymistyczny, awanturniczny, agresywny, honorowy, lojalny, otwarty na przyjaźnie nawet jeśli chodzi o elfy. Bardzo łakomy. 7. Historia - Krasnolud pochodzący z Żelaznych Wzgórz. Olo przez całe swoje życie pracował jako górnik w kopalnii żelaza, pod przywództwem Daina Żelaznej Stopy. Walczył w bitwie o Dale, zaś po pokonaniu Saurona osiadł w Ereborze. Jednak Czuł, że czegoś mu w życiu brakowało. Mimo 60 lat na karku, czuł się młody ciałem i duchem, postanowił więc wyruszyć w podróż po świecie, żyjąc jako najemnik ale wykonując takie zadania które nie uważał za ''przysługujące się Złemu''. W ciągu kilku lat zwiedził kawał Śródziemia, i usłyszał o pewnym ciekawym artefakcjie - o zaczarowanym kuflu zwanym Beonar, którego posiadać mógł zażyczyć sobie każdego alkoholu i napitku w dowolnych ilościach. Krasnoludzka natura tego opoja natychmiast uznała że to będzie jego cel - odnaleźć magiczny kufelek, wypić morze piwa i założyć gospodę w Ereborze. 8 Ekwipunek - zbroja jak na arcie, 100 złotych monet, bukłak z winem, trochę jedzenia i rzecz jasna jego broń - Krasnoludzki obosieczny topór bojowy o imieniu ''Wybebeszacz''. 9. Cel: Zwiedzić Śródziemie, dorobić się bogactwa, no i znaleść Beonara. 10. Multi? Czemu nie, zgadzam się.
  11. Akcja szpital - wracam w czwartek...

  12. Dzięki Bogu problemy z netem się skończyły, a ja daję wam ósmy już rozdział moich wypocin.
  13. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Robi się późno, jeszcze półgodzinki i robimy postój. - zarządziłem spokojnie. - Hm, ciekawe czy w Vanhoover natrafię na paru znajomków. Może ułatwili by nam podróź do Imperium.
  14. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - No prawda jest taka, że żadne z nas na forsie nie siedzi a będzie nam potrzebna. W końcu musimy za coś żyć, nie? Więc wpadłem na pomysł, abyś spróbowała nałożyć iluzję na kamyki, tak aby przypominały złote monety. Wtedy moglibyśmy za nie kupować potrzebe rzeczy, albo zamienić na prawdziwe pieniądze. Przyznam, że iluzja jest potężnym narzędziem jeśli ktoś wie jak się nią posłużyć. A ty wiesz to doskonale, moja wiedźmo.
  15. - Co? Ale... nie łapię tego.. - mruknąłem idąc za Twilight. - Odkąd się tu pojawiłem, w Equestrii znaczy, to ciągle coś próbuje mnie albo wystraszyć, albo zabić. Mam wrażenie, że ten las nie lubi takich kucy jak ja. A przecież nawet gałązki stąd nie zabrałem, nawet żeby ognisko rozpalić. Ech, nieważne. Ruszyłem za Twilight aby jej dalej towarzyszyć. - Ale właściwie czego ty tutaj szukasz. Znaczy ja mam powód żeby tu wrócić, chciałbym zabrać stąd kości Shivy, jak jej obiecałem. Ale Ty? Czemu tu wróciłaś?
  16. Oh, bo się wzruszę. Jednak to prawda że klacz zmienną jest. - Masz zatem młodszą siostrę... - przyjrzałem się jej bliżej. - Jednorożec, krztałt oczu złiżony do twoich, macie identyczne uszka, podobnie jak gustowne, lekkie wgłębienie w podbródku. Wyraźnie masz duży wpływ na jej zachowanie. Skąd to wiem? Otóż w szkole spotkałem taką klaczkę, która była do ciebie podobna. - rzekłem z uśmiechem, zabierając się do jedzenia. - Życzę smacznego, moja miła. Zaintrygowało mnie to, że wspominała o tym iż coś się dzieje. Jednak przyhamowałem, nie chciałem jej peszyć. Chciałem z tym poczekać do końca posiłku, mając nadzieję że wybrałem dobrze i będziemy mieć podobny gust jeśli chodzi o jedzenie. Kiedy już zjemy, zadam jej następujące pytanie. - Więc... co takiego dziwnego się u was dzieje?
  17. Najnowsza koszulka jaką kupiłem, a która zawiera bardzo fundamentalną zasadę życiową - http://www.koszulka.tv/images/901-broda-rzecz-swieta-big.jpg

    1. WilczeK

      WilczeK

      Zgadzam się w 120% Brody to postawa!

  18. Random na randomie, randomem pogania... Chłopie, nie wiem skąd ty bierzesz (lub co ty bierzesz) takie pomysły ale masz u mnie wielkiego plusa za pomysłowość i wyobraźnię. Tekst czyta się bardzo dobrze, błedów jest niewiele, główny bohater jest sympatyczny i nie poddaje się ciąłbym złoścliwościom losu. Akcja z deszczem - najlepsza w rozdziale. Doprawdy nie lubię doszukiwać się wad na siłę... ale nie czy muł nie ma zdecydowanie cięższego życia od kuca? A co do uniwersum, to ja bym poprosił jednak Gumisie oraz ich cudny produkt powstały z pędzenia jagód - Gumibimber.
  19. Jest już nowy rozdział siódmy już dostępny... trochę krótszy iż wstępnie planowałem, ale mimo to zapraszem do czytania.
  20. O ty franco... wiedziałaś gdzie uderzyć, żeby zadzwoniło. Nie dałem jednak po sobie poznać, że to dla mnie kwestia podła i zła. Ale okej, chcesz wiedzieć nie ma problemu. - Cóż, to dla mnie trochę... mało przyjemna kwestia, ale dobrze, powiem ci. Widzisz... zostałem tutaj przeniesiony, nie bynajmniej z własnej woli. Zawsze starałem się swoją pracę wykonywać najlepiej jak potrafiłem. Miasto takie jak Manehattan potrzebuje czasem stróżów prawa, którzy nie wahają się działać kiedy to jest naprawdę konieczne i którzy ponad korzyści ze stanowiska przekładają służbę. Widzisz, mam młodszego brata który jest Naczelnym Komendantem Policji w Manehattanie. Jak to się mówi, jest wielką szychą w mieście. Z tym, że nasze relacje, mówią łagodnie mocno się popsuły. On zawsze uważał, że obowiązkiem naszej rodziny jest nienaganna, podręcznikowa, wręcz nieskazitelna praca policji. Ja zawsze przekładałem pracę w terenie, nad siedzenie przy biurku jakbym kij połknął. Zawsze mówił, że powinienem już dawno być pułkownikiem, albo komendantem posterunku w którejś dzielnic miasta. Nie, ja wolę być tam gdzie naprawdę jestem potrzebny. Nie dla mnie było siedzenie za biurkiem is strzepywanie z munduru niewidzialnego pyłku. Powiedziałem to bratu dość dosadnie, bez owijania w bawełnę. No i właśnie za to mnie tutaj przeniósł. Mój własny, młodszy braciszek pozbył się mnie z Manehattanu i wysłał tutaj. Żebym...hm... jak on to powiedział? A tak, cytuję ''żebym nie kalał dobrego imienia rodziny praworządnych policjantów swoim zachowaniem''. To właśnie, panno Rarity jest powód dla którego mnie tutaj przeniesiono. Jakoś... też trochę straciłem przyjemność z tego spotkania. Rozumiem, że mogła być niezadowolona z tego że przypadkowo zamówiłem jej takie samo jedzenie jak dla siebie, ale chęć wywlekania na wierzch moich prywantnych, rodzinnych spraw i powodów dla których tu trafiłem wydawała mi się niezrozumiała.
  21. No i doczekaliście się na to smutne niedzielne popołudnie kolejnego rozdziału. Zapraszam do czytania i komentowania, a co! P.S Wielkie dzięki Dolar, ty już wiesz za co
  22. - Jak słowo daję... jak załatwię co mam załatwić, to nigdy nie wejdę do tego zakichanego zagajnika, choćby mnie mieli poćwiatrować... - jęknąłem masując obolały czerep. - Twilight? No nareszcie jesteś - odetchnąłem z ulgą, ale i spojrzałem surowo na klaczkę. - Co ty sobie myślisz, iść całkiem sama do Everfree, a zwłaszcza do tego Zamczyska? Nie pamiętasz co wcześniej się tam działo? To nie było rozsądne, ani odpowiedzialne żeby iść tam samej. Martwiłem się... to znaczy martwiliśmy się o ciebie.
  23. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Wiesz, znam czar ujarzmiający płomienie. Nie robią ci krzywdy, czujesz jedynie łaskotki. Oczywiście to działa nie czasowe, nie chroni przed dymem ale daje czas na ucieczkę. Jeśli chcesz, mogę cię kiedyś nauczyć tego czaru, sam go stworzyłem. I tak, nie mylisz się jeśli pójdziemy tym traktem, to jutro będziemy w Vanhoofer. Hm... mam pytanie odnośnie twoich zdolności iluzjonistycznych. Umiała byś rzucić czar na kamyki, tak aby wyglądały jak najprawdziwsze monety?
  24. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - No cóż, teraz to mogłabyś startować w wyborach na królową wampirów - odparłem na jej nowy wygląd. - Ale serio, bez iluzji ci ładniej. No co? Zazwyczaj klacze lubią komplementy. - wzruszyłem ramionami.
  25. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Nie zawieszaj ładnego noska na kwitnę Moth - starałem się nieco pocieszyć towarzyszkę. - Z uśmiechem ci ładnej, a poza tym nadal jakieś szanse mamy na powodzenie naszej misji. No dobra, do Vanhoofer najbliższa droga prowadzi na północny zachód. Jutro na południe tam powinniśmy dojść. Dziwne, ale czemu miałem wrażenie, że im więcej czasu spędzam w towarzystwie tej klaczy, tym bardziej... no nie wiem, jakoś bardziej się do niej przekonuję. Zebrałem nasze rzeczy i zacząłem prowadzię ich do miasta.
×
×
  • Utwórz nowe...