Skocz do zawartości

Pillster

Brony
  • Zawartość

    307
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Pillster

  1. Wstawiam drugi rozdział. Double posta muszę robić! Hańba ci, Morys! A reszta niech usiądzie w kątach i przemyśli swoje zachowanie!
  2. Fik piszę w pojedynkę, choć team wystąpi, przynajmniej po części. A kolejne rozdziały wrzucę jak będę miał ochotę. (Nie mówcie nikomu, ale mam już spory kawał czwartego!)
  3. Human in Equestria. Motyw obecnie wykorzystywany na różne sposoby przez różnych autorów, niegdyś traktowany po macoszemu, dźwignięty przez kilka osób, które postanowiły stworzyć coś, co złamie wszystkie zasady. Temat, od którego czuję się w jakiś sposób uzależniony, nie jako czytelnik, ale jako pisarz. Teraz podejmuje kolejną próbę, tworząc opowiadanie, będące nową odsłoną mojej pierwszej fanfikcji w tym klimacie. Choć Call of Octavia miało swój urok, to jednak było jakie było... Doświadczenie ponad rocznej pracy mimo wszystko robi swoje i wreszcie czuję się na siłach, by napisać to tak jak trzeba. Na wesoło, lekko i nie martwiąc się zbytnio o sztywne zasady! Fanfik jest moją własną wizją "Wyprawy do Srebrnego Królestwa", napisanego wspólnie z chłopakami z Projektu Bronies: Verardem, Aresem, Mabem i Wolfem, którym jestem niezmiernie wdzięczny za te dziesiątki, czy setki roboczogodzin, spędzonych na świetnej zabawie. Zarówno Silveria, jak i Projekt Bronies są własnością Verarda Nigtmare, headmastera i pomysłodawcy całego przedsięwzięcia, a także twórcy Silverii i charakterów z nią powiązanych. Historię będę starał się prowadzić zgodnie z jego oryginalnym pomysłem. Dziękuję z góry za pozwolenie na jego wykorzystanie. Nie przedłużając - zapraszam do lektury! Rozdział I - Co ja robię tu...? Rozdział II - Pierwsze kroki Rozdział III - Zabierać to! Rozdział IV - Equestriański sen Rozdział V - Podmiana Project aborted.
  4. Fik plącze się jak słuchawki od smartfona, fabuła idzie w nieoczekiwanym kierunku i nieoczekiwanymi drogami, stronnictwa zmieniają się jak w kalejdoskopie i naprawdę nie mam pojęcia, czy w kolejnych rozdziałach nie pojawią się zwroty w innych kierunkach, niż ten, w który - wydaje się - fik pójdzie. Nasz bohater, wydawało się, pracuje dla kogoś i nagle - bum! Żeby nie spoilerować... sam się tego nie bardzo spodziewałem, choć kręte meandry Verciowego umysłu nie są mi obce. Co mogę jeszcze rzec... Fik zdecydowanie wart przeczytania
  5. - Lawa mi stopiła trampki. - Takie dobre buty szlag trafił... To jeden z największych baboli jakim potraktowała mnie część druga pierwszego rozdziału. A było ich więcej... jakaś kanapa, tysiące ludzi, przebijanie się przez godzinę... Co to się kościół spalił czy może raczej zawaliła hala wystaw we Wrocławiu? I ta kolektywna współpraca. Ludzie tak robią tylko jak muszą przed czymś uciekać, a nie żeby się dopchać i zobaczyć co się stało. Zbytni rozmach i rozdmuchiwanie, robienie z jednego spalonego budynku katastrofy na miarę zamachu na WTC. Jedziemy dalej, zaraz pójdą edity. EDIT1: Sen. Dobra, tu mamy motywy Tii i Luny, rozumiem, ufność i tulenie, jednak w oczy wciąż rzuca się zarówno nienaturalny, stoicki spokój głównego bohatera, jak i... ooo, wietrzę shippingi! Choć teoretycznie do niczego nie doszło, to już się jeżę zawczasu. Mając w pamięci to, co stało się na początku Teenagera II, jestem bardziej niż sceptyczny. Motyw wybrańca oklepany lekko, ale w ostateczności może być, choć trochę wali po oczach że randomowy nastolatek (który zachowuje się jak Horatio z CSI) ma posiąść moc żywiołów. Co tam jeszcze... Już teraz kucyki lgną do niego jak muchy do g... lepu, co jakoś nie nastraja optymistycznie. Strona techniczna - poprawa nieznaczna. Dalej mamy problemy z interpunkcją i dialogi, które niespodziewanie się kończą lub zaczynają bez żadnych pauz. W wielu miejscach brakuje dużych liter, czasem są wstawione bez potrzeby. Nie jestem korektorem i tego nie zaznaczałem, ale weź coś z tym zrób.
  6. Długo oczekiwana AKTUALIZACJA: ROZDZIAŁ XIX Nadszedł czas na kolejny rozdział - cieszcie się! Jupi!
  7. Rany... Dyplomatyczny ton Jochena per "Pana" w jakiś sposób mnie irytuje. Grzeczne, wyszukane słówka, konstrukcje zdań rodem z Sejmu, jakby autor postów nie pisał odpowiedzi na zarzuty, ale przemówienie na posiedzenie Unii Europejskiej w sprawie Ukrainy. Zabieg jak najbardziej celowy, mający podkreślić powagę autora i niezaprzeczalną elokwencję, świadczącą o ponadprzeciętnej inteligencji, co już samo w sobie jest powodem do poważnego traktowania jego słów i przyznania mu absolutnej racji w kontekście całości wypowiedzi i treści zawartych w postach. Tyle teorii. W praktyce mam wrażenie że przemawia do mnie polityk, chcący wygrać wybory albo policyjny negocjator. Lub adwokat. Nie jest to nic złego, ale nie jesteśmy w sądzie ani na posiedzeniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Fik? Nie czytałem i nie mnie oceniać słuszność argumentów. Chciałem po prostu napisać kilka słów na temat - jakże interesującej - sylwetki obywatela Jochena Blacka.
  8. Fik cały czas się tworzy, tylko ma zastoje. Po prostu brak chęci, weny i często - czasu (tak, dostałem pracę!) Pora ruszyć zad i spróbować wypocić kolejne kawałki, ale najpierw... Dead Space!
  9. Dorzucę swoje trzy grosze. Fik odepchnął mnie tak, że skończyłem w sumie na pierwszym rozdziale. Grosz pierwszy - formatowanie. Zrób coś ze ścianą tekstu i dziwnymi krechami w dziwnych miejscach. Dialogi od kropek? W Polsce używamy pauz, te czarne punkciory mocno irytują. Niepotrzebne duże litery i powtórzenia. a Grosz drugi - opisy. Tak, są robione w jakiś sposób, ale w jednej chwili są dobre, by w następnej zniknąć i zostawić suche sprawozdanie. Trzymajmy dobry poziom przez całość lektury. Grosz trzeci - fabuła. Nastolatek, który sypia u każdej z mane6, z Twajlajt w jednym łóżku... dobra, to druga część fika, więc zapewne jest to jakoś uzasadnione. Niemniej denerwuje, brzmi zbyt naiwnie i infantylnie. Żadna nie jest zazdrosna? Twi sama chciała, żeby z nią sypiał? I don't get it. Na razie fik nie porywa, ale bądźmy szczerzy - prezentuje jakiś poziom i da się to czytać. Nie wiem, czy będę kontynuował lekturę, ale nie odrzucam opowiadania na starcie - a to już coś. ocena końcowa - 3/10
  10. Głosuję na Epic. Bezwzględnie. Brak scen mocniejszej przemocy i dialogów wcale nie zmienia faktu, że fanfik jest wstrząsający (a nie zdarzyło się od dawna, by jakiś tekst uderzył mnie o tutaj ). Inna sprawa, że mistrzostwem jest zmieszczenie genezy tysiącletniej tragedii na dwudziestu stronach. Po jego przeczytaniu przez dwa dni dochodziłem do siebie, obrazy są niezwykle sugestywne i znakomicie przeplatają się z sytuacją Twilight. No i zakończenie. Po prostu arcy-ku**a-mistrzostwo. Jak ten fik epica nie dostanie, zjem własne kapcie. Nieważna długość, to dzieło na to w pełni zasługuje.
  11. A bo jak kończyłem pisać to zaraz musiałem lecieć do roboty i wrzucałem byle szybko (przyznam się bez bicia)
  12. Księżniczki postanawiają dać Nightmare moon szansę na nowe życie. Królowa Nocy musi się zmierzyć z wszystkimi potrzebami, jakie niesie ze sobą posiadanie własnego ciała - głodem, pragnieniem... i pożądaniem. Początkowo opowieść miała być czymś, co byłoby raczej serią o przygodach Pani Nocy w łóżkach coraz to nowych kucyków z wykorzystaniem coraz to innych akcesoriów... nie spoilerując, te plany nie uległy zmianie, po prostu nastąpią nieco później, choć raczej na pewno nie będą miały pierwotnie planowanej formy czystego clopania bez sensu i składu. Opowieść sama w sobie stylizowana będzie na lekką komedię, nastawioną bardziej na podejście konserwatywnej, porywczej, wiecznie wściekłej i średnio zrównoważonej głównej bohaterki do sfery życia seksualnego obywateli, tego jak bardzo się zmieniło, jak wygląda i tak dalej i tak dalej... Okazuje się bowiem, że zdegradowana Królowa musi dopiero poznać pewne aspekty życia swojego kraju, a to skąd się biorą małe kucyki wcale nie jest tak czarno-białe, jak jej się dotąd wydawało. Kreatywność Equestrian okaże się bowiem dużo większa, niż bogini mogłaby przypuszczać i niejednokrotnie zrodzi coś trudnego przez nią do zaakceptowania. A wszystko zaczęło się od pewnego incydentu w zamkowej toalecie... Prolog Pierwszy kontakt Sekrety Equestrii Przyczajona Nightmare, ukryta Moon Samotna Klacz Opinie mile widziane.
  13. Nie mam w zwyczaju nagrzewać się i chwalić zawczasu, ale ten kawałek wygląda na wykonany należycie i z rozmysłem. Styl autorki pasuje do klimatu i pozwala się zanurzyć w świecie pełnym gniewu, nienawiści i wzajemnych pretensji. nie miałem farta przeczytać pierwszego Thousand Years, ale kawałek zdołałem wyszabrować, nie pytajcie jak . Jen - kolejna z twoich opowieści ma spory potencjał, ale za wcześnie na bicie braw. Pomimo dobrego początku pozostanę nieco sceptyczny, mocno ufając, że uda ci się napisać i zakończyć tą historię.
  14. Temps pour la grande finale! Czyli Pillster postanowił sprawdzić, o co tyle krzyku i kto śmie zakłócać jego spokój. Jedni krzyczą że dobre, inni że złe, nadszedł jednak czas rozstrzygnięcia. Oczekujcie na edita, panie i panowie! Niech się zacznie koniec! Edito numero uno, czyli prolog + rozdziały 1-3 (jakby nie były takie przykrótkie to bym na nich zakończył. Poprawka - wywołały u mnie taki niesmak, że na nich zakończyłem). Po pierwsze - brak polskich znaków, co mocno wali po oczach. Ortografia kuli się z przerażenie w najdalszych kątach pokoju bez klamek, w którym ją zamknąłeś. TO ma być tekst po korekcie? Na 30 stronach mojego fika bez żadnej korekty nie znalazłby tyle errorów co tutaj na pięciu. Po drugie - akcja zapieprza jak T-34 pod Kurskiem. Infantylne dialogi, fabuła idzie do przodu na złamanie karku i NIE, nie podaruję zrobienia z AJ i w ogóle rodziny Apple takich idiotów! Jakby mi wpadła ognista kula do stodoły to bym się z nią nie przyjaźnił, ale przycisnął, a najlepiej widłami przydusił do ziemi, oczekując wyjaśnień. A tu? Jakiś burak wpada i od razu - "znalazłam ogiera swoich marzeń na całe życie, źrebaczki, małżeństwo, sratatata". ...spokojnie, Pill. Wdech i wydech. Rozumiem szybkie shippingi, raz taki u siebie zrobiłem, i choć szło sporo wolniej, to i tak było mooooocno naciągnięte, zaś tu... Jak to powiedział Drzewiec - "Nie ma w języku Elfow, Entów i Ludzi słów zdolnych wyrazić tę zgrozę". Za szybko! O - wiele - za - szybko! Tak, że całość wzbudza całą gamę uczuć - od żalu aż po niesmak. Po trzecie - ostatnia szpila. Viper pisze się nie przez "W" ale przez "V". Red Viper, Dodge Viper i tak dalej. Panowie i panie - jestem szanującym się pisarzem i czytelnikiem, dla was przetrwałem cale to... obrzydzenie, jakie zafundowały mi trzy pierwsze rozdziały z prologiem. Jeden z gorszych fików jakie czytałem, niestety. Ocena - 0,7/10. Tak na zachętę. Omijać z daleka.
  15. ... a gniew smoka ciska gromy na struchlałe, kruche domy. Czyli się wziąłem za fika. Pora trochę pogrzebać... Po pierwsze - czy pan Kamil niema jakiegoś życia swojego że ma tony papieru z pieczołowicie odwzorowanym, cóż... wszystkim? Rozumiem że człowiek może być poukładany i systematyczny, ale tutaj wygląda jak kryminolog na papierach, a już scena z nakładaniem map wygląda jak z CSI. Nastolatek? Rly? Seems legit. Gaja -wybrała akurat jego, rozumiem że będzie to wyjaśnione. Co zaś do popisów ogniem, to nie rozumiem - Kamil ma być Ostatnim Władcą Wiatru? Wasser, feuer i tak dalej? "Zaraz uśnie. "Wracamy do Gaji" - pomyślał. To mnie rozwaliło - już wiedział, że jak uśnie to się z nią spotka? Nie zdziwiło go to, nie zaniepokoiło, nie naszła go ochota na tomografię? Przecież człowiek poddany czemuś takiemu powinien myśleć że mu odbija (ja bym pomyślał), a tu - "pfff, taki pokaz, a mnie to nie rusza". Obiły ci się o uszy pojęcia głębi psychologiczndj i emocjonalnej? Strona techniczna. Interpunkcję popraw, spacje powstawiaj, duże litery niepotrzebne skasuj bo to wytrąca z równowagi jak cholera, choć widziałem gorsze kawałki. GAI, nie GAJI, panie shinobi. To mnie wkurza bodaj najbardziej. Suma sumarum - weź coś z tym zrób. I to najlepiej szybko, zanim złoży jaja.
  16. Ciężko określić stan mojego zdziwienia. <Zbiera wszystkie cztery kapcie z podłogi> Oczekiwałem raczej ostrego rozjechania fika na kopytach i wytknięcia całej masy bugów i errorów, tak jak się umawialiśmy Zamiast tego - pochwała i jeszcze głos na epic. Ukryta kamera? Może. W każdym razie słowa uznania od tak doświadczonej pisarki to naprawdę coś! Ps: pisząc tego posta mam niezwykle silne deja vu...
  17. AKTUALIZACJA: ROZDZIAŁ 18, CZĘŚĆ II Le grande finale drugiej części Medali ujrzało światło dzienne. Miłej lektury.
  18. Pisanie dobrych clopów to twardy zgryz, ale nie jest to niemożliwe. Lubię uważać że mam na swoim koncie kilka dobrych "fików" tej kategorii, ale ciężko osądzić, co właściwie znaczy "dobry". Czy jest to wierne oddanie aktu, zrobienie tego tak żeby całość nie obrzydzała, a podniecała, czy może uczynienie z aktu miłosnego prawdziwej sztuki, nie obrazoburczego porno, tak topornego że można nim dębowe kloce rąbać? Temat jest niesamowicie śliski, a słownictwo z definicji użyte w takiej "sztuce" może odpychać, choć można kombinować z metaforami i tak dalej. Można jednak śmiało stwierdzić, że to, czy fik zostanie w ogóle zaakceptowany, jest materią niesamowicie delikatną i drobna zmiana może sprawić, że z miejsca stanie się mniej obiecujący. To wyższa szkoła jazdy po prostu i nawet jeśli uważam na wyrost, że moje clopfiki były dobre, to z perspektywy tylko nieliczne mogą się zakwalifikować oczko wyżej niż "znośne" - nawet jeśli znajdą się tacy, którym będą odpowiadać.
  19. Za krótkie, by móc się wypowiedzieć. Fabuła jakaś taka, nie wiem... Wnioski za szybkie. O wiele za szybkie. Akcja za szybka, wiele rzeczy niewyjaśnionych. Jak uciekła przed wilkiem? Co robiła w lesie, po co poszła do Pinkie? Nie mówię oczywiście żeby pisać behemoty o rozmachu Projest Horizons (lub chociażby Medali ), ale jednostronicowy rozdział? Wynika to pewnie z braku opisów, polecam poćwiczyć i zwolnić. Przemyśleć fabułę, dodać randomowe przygody - przypadkowo napotkane kuce, zwiedzone miejsca, jakieś życie tchnąć w świat przedstawiony, który na razie jest głęboki jak brodzik pod prysznicem.
  20. Ożesz... To to jeszcze nie utonęło w oceanie czasu i odmętach dziejów? Nawet nie byłem pewien czy to tu wstawiałem. Ah, stare, dobre czasy... Móc przez chwilę być Stevenem było bardzo... interesującym doświadczeniem.
  21. Cydr dla tego pana! Chwała ci, Dolarze. popieram wniosek o wykopanie zbuka z działu - może i trafiają się gorsze (rzadko, ale jednak), ale postawa autora w tej materii jest niedopuszczalna. Tak jak napisano wcześniej przez Ylthin - tyłek nam pod nos podstawiasz ze słowami "nie chcecie to nie patrzcie!". Otóż jeśli nie chcesz, żeby to było czytane i sprawiedliwie osądzane, nie wstawiaj tego tam, gdzie ludzie szukają czegoś do poczytania w nadziei że trafią na... cokolwiek, byle nie to.
  22. Na pierwszej stronie bohater okazuje się piętnastolatkiem, który jest generałem, agentem i kto-wie-czym jeszcze, po czym z całą możliwą beztroską stwierdza, że... sam nie wie jak to się stało! Takich baboli jest sporo więcej, tu jest mnóstwo problemów rozgrzebanych i rozpapranych, by zostać w końcu skwitowanych prostym "we dupie to mam!". Jak na kogoś, kto pisarza zgrywa, takie zachowanie jest karygodne i absolutnie niedopuszczalne. Za "poniacze" łomot przy najbliższej okazji - brony pilnuje, żeby kucyków nie nazywać "poniaczami", "konikami" ani innymi szkapami. Bohater - nie wiem, kto go mianował kimś więcej, niż sprzątacz Biura Ochrony Domu Popkultury w Posuwałkach. To dzieciak, walczący z dresami, który ma na wszystko wywalone i o nic się nie martwi. Zabija co dzień jakichś przebierańców, a odlatuje na widok kucyka. Jak na międzyświatowego agenta... No, brak mi słów. W dodatku pan "superhurałowcademonówYAYONEONEONEONE" dostaje od Celestii zadanie opieki nad Mane6. Pomoże mi to ktoś jakoś skomentować? Ja już nie mam siły. Jeśli to żart, to bardzo kiepski i w złym guście, jeśli zaś zamierzałeś ośmieszyć sam siebie, to ci to wyszło koncertowo. Mi w sumie tyle wystarczyło by od razu spisać fik na straty. Jeśli chcesz być poważnie traktowany i zbierać jakieś uznanie, poprawę fika zacznij od napisania czegoś nowego, a temu zbukowi poślij torpedę. Niech spocznie na dnie Atlantyku obok Titanica. Albo jeszcze lepiej - wyrusz w epicką misję i spal wszystkie dyski z tym cholerstwem w ogniu Góry Przeznaczenia. Na koniec - cytat z ostatniego zdania fika, aż nazbyt adekwatny. Pomyślałem, że to będzie jedna wielka katastrofa. Prorok jakiś...? Podpisano: Pillster.
  23. To ja tez dorzucę od siebie kilka groszy. Czy fik zasłużył na Epic? Pewnie tak. Czy zasłużył na Legendary? Hmmm... Po pierwsze, sam koncept, widziany z daleka, może ciut odstręczać - wow, człowiek zamieniony w Alicorna trafia do Ponyville? Czapki z głów. Ale czy na pewno? Okazuje się bowiem że motyw, który pasować może do początkujących pisarzy, tutaj został poprowadzony należycie - bodaj po raz pierwszy zobaczyłem tak pomysłowe wykonanie i niesztampową fabułę, a sporo już czytałem. Dodajmy do tego pełne opisy (mam fioła na tym punkcie bo większość traktuje je po macoszemu), ale akurat Mab pokazał klasę i ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Wracając do motywu - Maron (nie wiedzieć czemu, najpierw czytałem jako Makaron, a potem Maeron ) jest świetną postacią, taką inną niż ci wszyscy bronies, którzy uważają że Equestria do nich należy - choć jest źrebakiem, myśli jak dorosły, normalny facet, taki jak wielu z nas, więc bardzo łatwo się w niego wczuć, kibicować i dopingować w jego przygodach. A jest ich sporo - te kilkaset stron to nie w kij dmuchał, więc fik jest jak najbardziej wymiarowy. Ale się rozpisałem. Wracając do tematu - czy fik zasługuje na LEGENDARY? Tak! I ma na to mój głos. Oby tak dalej, Chaosie za Bita ;]
×
×
  • Utwórz nowe...