Skocz do zawartości

Lucjan

Brony
  • Zawartość

    696
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Lucjan

  1. Sebastian zwykle krąży po korytarzach. Reszta obsługi tylko stoi i wykonuje jego polecenia. Ale najczęściej możesz go spotkać na pierwszym piętrze. - poinformowała chłopaka.
  2. Kobieta spojrzała na pytającego. - Poproś Sebastiana. Jako główny lokaj na pewno ma kopie mapy. - powiedziała z uśmiechem.
  3. Przepraszam. Przyzwyczajenie. Wystarczy proszę pani. I usiądź prosto i wyrażaj się jeśli nie chcesz pisać wypracowań na 20 stron. - powiedziała z uśmiechem do Bufeta. Ta kobieta to zło. pomyślał Dante przerażony.
  4. Zero spojrzał na mężczyznę. Ktoś tu się zaczyna za dobrze czuć... pomyślał ruszając w stronę miasta. Wyciągnął snajperkę i wycelował. Coś było nie tak. Wydawało mu się czy zombie przed czymś uciekały?
  5. W tym samym czasie Dante wraz z Guri która siedziała u niego na barana, podszedł pod salę. - Siema wszystkim. Nauczyciel zaraz będzie. Wchodzimy. - powiedział i otworzył drzwi. Sala była o tyle normalna, że każdy miał swoją ławkę i krzesło. Trochę jak w Japonii. Gdy już wszyscy usiedli do sali weszła nauczycielka. - Dziękuję Dante, że ich wpuściłeś. Jestem Rikka i od dziś również jestem waszą wychowawczynią. Mówcie do mnie po prostu Senpai. - powiedziała uśmiechnięta. - Czy ktoś ma jakieś pytania? - zapytała. Do Elizy podszedł lokaj. - Panienka powinna być w sali numer 46. Zaczęliście lekcję wychowawczą. - poinformował dziewczynę z uśmiechem. (oto i wychowawczyni)
  6. Rozważam drugą opcję. Tutaj jesteśmy zbyt widoczni. - stwierdził Zero sprawdzając plecak. Wyciągnął z niego papierosa i zapalił. Wszystko musi być przygotowane precyzyjnie.
  7. Nie. Nie ma takiej opcji. Idziemy grupą. Nasze zapasy poszły się za przeproszeniem jeb## więc idziemy razem. W mieście zbierzemy co się da i wyruszymy od razu do Nowego Jorku. - powiedział Zero dobitnie. Jeśli spotkają bojówki to lepiej całą grupą niż tylko dwójką. Bezpieczeństwo ponad wszystko.
  8. Lucjan

    [Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]

    Heh. Nie źle. Ale ja też coś potrafię. - powiedział z uśmiechem. Wokół niego i wrogów pojawił się olbrzymi, czarny krąg. Unieruchomił w ten sposób wrogów, nie tylko w sposób normalny. Nie mogli się też teleportować. - Teraz czeka was śmierć. Tenebras Animarum!!! - krzyknął. W tym samym momencie z kręgu wyleciały dusze potępione rozrywając wrogów. Po chwili Add klęczał na ziemi kaszląc krwią. To był głupi pomysł, stać w środku. Nie atakowały mnie dusze ale ciśnienie jest tam mordercze. pomyślał z głupim uśmiechem.
  9. Lucjan

    Dorwać Bruskovitcha! [GRA]

    Koneko odskoczyła od byka w idealnym momencie, następnie odbiła się od ściany i wylądowała zgrabnie na ziemi. - To, że jestem dziewczyną, nie znaczy że możesz mnie ignorować. - warknęła i pobiegła za bokiem. Gdy była wystarczająco blisko, podskoczyła i kopnęła go w tył kolana. Następnie przy pomocy jego nogi, wybiła się, złapała go za róg i sprzedała mu kopa na twarz. Następnie wylądowała obok Vlana. - Nie wolno mnie ignorować. - warknęła wściekła.
  10. Lucjan

    Dorwać Bruskovitcha! [GRA]

    Koneko stała obok Vlana patrząc na rozwój wydarzeń. Gdy ta wielka kupa mięcha była dość blisko, dziewczyna wyskoczyła wysoko w powietrze i wylądowała na głowie byka. - Ihaaaaa! Dawaj byczku! Czy jesteś za słaby by mnie zrzucić? - zapytała. Następnie usiadła tak by się trzymać jego rogów ale też aby sam byczek jej nie mógł dosięgnąć. Spojrzała na Vlana i uśmiechnęła się uroczo.
  11. Lucjan wypluł na ziemię kieł. - Ładnie bracie. Bardzo ładnie. - powiedział z uśmiechem. Po chwili podniósł górną wagę. Na miejscu gdzie powinna być pustka wystawał nowy kieł. - Ale jedna rzecz. Nie pomyślałeś o tym, że jednak nie jestem taki głupi? Iluzja to nie jedyna dziedzina magii którą się zajmuję. Więc dotknięcie mnie było głupim pomysłem. - poinformował Mephista mężczyzna. W czasie gdy mówił oznaczenie na jego przyjacielu się aktywowało.A teraz. - Primo! - zawołał pstrykając palcami i przed Mephistem pojawił się granat który wypracował. - No nie źle. Pierwszy atak anulowany. Ale co powiesz na drugi? Secundo! - zawołał drugi raz i przed Mephistem pojawił się wielki zegar. Zanim zareagował, wielka kukułka złapała go i wciągnęła do środka. - Z tego nie dasz rady wyjść mój drogi. Ale obiecuję, że powoli tylko chwilę!- zawołał w stronę zegara. W tym samym czasie Mephisto był w pustce. Zero ścian, podłogi. Zupełnie nic. Po chwili zobaczył przed sobą płomień który go podpalił i... nie poczuł bólu. Ale po sekundzie to się zmieniło. Nie czuł bólu jakby się palił lecz ból jakby wszystkie kości mu się łamały. Agonia trwała tak z dwie minuty i zegar zrobił bum, tym samym wypuszczając Mephista na oświetlone miejsce. W tej samej chwili Lucjan wziął rozpęd i sprzedał przyjacielowi kopa w głowę ale nie tak by stracił przytomność lecz by czuł ból. Jakby na to nie patrzeć czuł jeszcze częściowo ból z zegara więc nie było łatwo wytrzymać kopiarka. Lucjan przyzwał dwie butelki wody. Jedną sam otworzył a drugą położył obok Mephista. Sam odsunął się na bezpieczną odległość w świetle i napił się. - Pij bo mi tu przytomność stracisz. - powiedział do przyjaciela.
  12. Lucjan

    [gra] Wiek Broni i Techniki

    Dante Mężczyzna tylko się uśmiechnął na słowa ochroniarza, następnie wszedł do budynku. Ochrony od cholery. Nie powiem ciekawie. Pomyślał Ban podnosząc brew. Następnie rozejrzał się po holu. Jego wzrok przykuł mężczyzna w płaszczu. Nie wyglądał na nikogo z nocnej zmiany ani gościa. Walić. Byleby nie przeszkadzał. Sam skupił uwagę na hologramie. 40 piętro. Jako ochrona nie powinienem mieć problemu z dostaniem się tam... pomyślał ruszając w stronę windy. Wybrał numer 12. Gdy dojechał na wybrane piętro wszedł do biura i otworzył okno. Podmuch wiatru uderzył go w twarz. Wyciągnął papierosa i go odpalił. Zamyślił się. Dobra. Teraz byle dojechać na 40 piętro i się rozejrzeć za moim drogim celem. pomyślał gasząc papierosa w popielniczce i ruszając na 40 piętro. Gdy już tam dotarł, poprawił garnitur i wszedł do sali bankietowej. Rozejrzał się. Musiał mieć rozeznanie co gdzie jest żeby ucieczka była szybka i bezpieczna.
  13. Ba patrzył na resztę drużyny. Będzie ciekawie. pomyślał z uśmiechem idąc obok Alicji. Dobre wychowanie, dobrym wychowaniem ale gdy Stachu otarł drzwi na oścież jakoby Alicja miała przejść jako pierwsza to nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. - O cholera. Przepraszam najmocniej. - powiedział ocierając łzy śmiechu. Po chwili podszedł do swojego konia. Czarny olbrzym o brązowych oczach, nie jednego wprawiłby w zakłopotanie. Jednak na swojego pana patrzył z radością. - Co Varg? Masz tu jabłko łobuzie. - powiedział ze śmiechem i poklepał konia po łbie. Sam Varg zaczął wcisnąć smakołyk.
  14. Zero z całej siły pchnął leżące na nim części statku do góry i gdy poczuł, że może się ruszyć, szybko się wyczołgał. - Dzięki chłopaki. - powiedział do towarzyszy. Potem pobierał swoje rzeczy i spojrzał na mapę. - Hmm... Wydaje mi się, że jesteśmy w Bostonie. Tylko tu przy plaży jest lotnisko. - powiedział pokazując palcem na plac już raczej lotniska nie przypominający ale kiedyś tak. - Bądźcie resztę. Idziemy do miasta po zapasy. - powiedział Zero do towarzyszy.
  15. Ok. - dziewczyna wstała już ubrana, poprawiła tylko włosy i wyszła z pokoju. - Zbieraj się leniucha. - powiedziała do niego ze śmiechem.
  16. Lucjan

    Dorwać Bruskovitcha! [GRA]

    Koneko spojrzała na człowieka - nietoperza. - Yyyyy.. A mogę iść z Vlanem? - zapytała niepewnie. Nie chcę gadać z uciętą głową... pomyślała z obrzydzeniem.
  17. W czasie lotu ptaki Mephista padły martwe na ziemię. - Wiesz co mordo? Bycie grzechem chciwości ma swoje plusy. Z twoich ptaków zeszła cała siła witalna. Z twoich bóstw też powoli cała schodzi wzmacniając mnie. Widać, że nadal mnie lekceważysz. A to bardzo nie ładnie. Powinieneś szanować swojego przeciwnika. - powiedział z uśmiechem. Sam Mephisto mógł poczuć, że jego moby słabną. Powoli aczkolwiek jednak. Sam Lucjan wstał i włożył rękę do kieszeni. Na trybunach widzowie pomyśleli, że wyciągnie jakąś wymyślną broń a on wyciągnął paczkę fajek. Odpalił jedną i spojrzał na przyjaciela. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i po chwili Lucjan rozpłynął się w powietrzu i pojawił się przed Mephistem. - Primo szybkość. - powiedział i uderzył go w twarz tak, że ten odleciał na dwa metry w tył. - Secundo spryt. - powiedział uderzając go w tył pleców tak, że upadł twarzą na ziemię. Gdy próbował się podnieść, dobił go nogą w ziemię. - Terzo. Szacunek. - powiedział i odskoczył na kilka metrów. - Twoja siła jest naprawdę smaczna. Czuję, jak wraca mi moc. - powiedział i oblizał się. - Ale szczerze? Zawsze mi mało. - powiedział i pierwszego z brzegu bożka chwycił za twarz czy co tam miał. Mob najpierw się zaczął rzucać i ranić mężczyznę ale co dziwne, rany od razu znikały. Gorzej było z mobem. Nie dość, że tracił siły to sam zaczął chudnąć w oczach. Za to Lucjan się poszerzał w barach. Po chwili pod nogami mężczyzny został tylko popiół. Przypatrzył się leżącemu mężczyźnie. - Skończyłbyś tak gdyby to było dozwolone ale nie jest. Więc sprawię, że poczujesz się tak jak ten bożek. - powiedział z uśmiechem. Teraz był całkowicie trzeźwy więc był koniec śmiechów. Ale na żarty nadal można było sobie pozwalać. Pod nosem Mephista wylądował kiep. - Wylegujesz się czy walczysz? -zapytał Lucjan zaczynając się opętańczo śmiać. Widać, że brakowało mu adrenaliny i to od długiego czasu.
  18. Mężczyzna tylko pokręcił głową. Gdy wszystkie pociski do niego doleciały i zrobiły przysłowiowe bum, miejsce było puste. Totalna pustka. Mephisto mógł usłyszeć szuranie butów za swoimi plecami. - Sztuka starożytna... Nigdy nie zrozumiem. - wyburczał Lucjan biorąc kolejny łyk z piersiówki. Gdy już się nagadał sam do siebie, spojrzał na przyjaciela. - A ty mój drogi masz sklerozę? Walczysz z mistrzem iluzji. Nie ufaj każdej rzeczy która tu jest. Wszystko może być iluzją. - poinformował go z uśmiechem mężczyzna. Pstryknął tylko palcami i delikatny wiatr rozwiał jego postać. Na arenie zapadła całkowita cisza. Nie było słychać niczego. Nawet wiatru. Jednak po chwili Lucjan zmaterializował się na swoim fotelu który był trochę oddalony od Mephista. Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. - Ok. Zacznijmy od numeru jeden. - powiedział i pstryknął palcami i Mephisto został zamknięty w przysłowiowym kartonie. Tylko, że ten karton nie da się tak łatwo rozwalić. - Dobra. Teraz zwei. - mruknął. Karton oplotło czarne coś. Wyglądało jak maź lecz gdy tylko przestało go oplątywać zastygło. Lucjan wstał i w kilku skokach znalazł się naprzeciw pudła. - Mephisto. Zaraz cię wypuszczę tylko daj popatrzeć widowni. - szepnął do pudła. - Panie i panowie. Witami w cyrku Lucjana. W tym pudle zamknąłem niesforną małpę. Teraz ją ukaram! - zawołał. Ludzie z widowni uważnie patrzyli. Mężczyzna wyciągnął z kurtki kilka iglic używanych przez ninja, podskoczył i wszystkie rzucił w stronę zamkniętego Mehista. Wszystkie iglice a było ich 6 wleciały do środka ( jak wiedział tylko sam Lucjan i wbiły się mężczyźnie w łączenia nerwowe. W tym samym czasie Lucjan wylądował na swoim fotelu i wyciągnął z kieszeni jakieś pudełko z przyciskiem. Na jego twarzy pojawił się morderczy uśmiech. - A teraz bum! - zawołał i przycisnął wielki znaczek z czachą i pudło zrobiło wielkie pierdut aż sala się zatrzęsła. Lucjan tylko śmiał się jak psychol w swoim fotelu. - Mephisto! Jak tam? Żyjesz? - zaczął się wydzierać ze śmiechem. Widać było, że wódka nie jest jego mocną stroną bo już mu odwalało. No cóż. Chlanie wódy to nie sport dla Lucjana.
  19. Lucjan

    [gra] Wiek Broni i Techniki

    Dante Mężczyzna wysłał wiadomość do pracodawcy z prośbą o kolejne informacje. Po kilku minutach otrzymał odpowiedź. Uśmiechnął się. Super. Wszystkie informacje są. Pora się zbierać. pomyślał i wyszedł z mieszkania z pokrowcem w rękach. Zamknął drzwi i ruszył do pobliskiego sklepu. - Witam Ban. Co tym razem potrzebujesz? - zapytał mężczyzna za ladą na widok Dantego. - Garnitur. Czarny. Krawat też czarny i lakierki. - wyliczył z uśmiechem. Mężczyzna poszedł na zaplecze i po chwili wrócił ze wszystkim. - Płacisz dziś czy po akcji? - zapytał spokojnie. - Pytasz a wiesz. - powiedział Dante z uśmiechem. Sprzedawca tylko westchnął. Ban zebrał wszystkie rzeczy i wyszedł ze sklepu. Gdy już udało mu się złapać taksówkę, wszedł do tyłu i szybko się przebrał. Zwykłe ciuchy dał do torby. Po dotarciu na miejsce Dante zapłacił, ciuchy z torbą schował do kąta i poprawił garnitur. Sprawdził jeszcze czy rzutka w nadgarstku działa i ruszył pod biurowiec. No mają ku### rozmach. pomyślał. Sprawdził jeszcze raz czy wszystko ma. Podszedł do drzwi gdzie stał ochroniarz. Pokazał fałszywe dane i kartę magnetyczną. Totalnie poważny i spokojny zaczął czekać na reakcję.
  20. Na salę wszedł wysoki mężczyzna o długich białych włosach, czerwonych, skórzanych spodniach i czerwonej również skórzanej kartce. Była rozpięta do połowy klatki piersiowej. Ręce miał w kieszeniach i kawałek się lekko na boki. Widać było, że jest pijany. Widzowie mogli usłyszeć kobiecy głos. - Masz mi wrócić do domu trzeźwy! Bo nic wieczorem nie zdziałać! - wołał kobieta. Lucjan tylko się uśmiechnął. - Tak, wiem kochanie! - zawołał. Gdy doszedł na środek sali machnął ręką i obok niego pojawił się fotel. Usiadł na nim i z kieszeni wyciągnął piersiówkę. Wziął porządny łyk, schował ją i zapalił. W takiej pozycji zaczął czekać na swojego przeciwnika i przyjaciela Mephisto. Jak zawsze spóźniony student. pomyślał z uśmiechem.
  21. No jest nasz szef. W tabeli jest nade mną. - poinformował jedynkę Zero. Po dłuższym czasie wszyscy poszli spać. [3 days later] Dni mijały jak z bicia strzelił. Z nocy drugiego na trzeciego dnia rejsu na oceanie rozszalał się sztorm. Mimo iż grupa dzielnie walczyła aby łajba wytrzymała po godzinie motorówka się rozbiła i wszystkich członków załogi ogarnęła ciemność. [trzeci dzień] Zero otworzył oczy zobaczył... Właściwie nic nie zobaczył bo słońce nieźle walił po oczach. Po chwili gdy oczy się przyzwyczaiły zobaczył, że jest przygnieciony przez część statku. Nie żeby mu się coś stało tylko miał problem z wydostaniem się. Rozejrzał się i zobaczył, że reszta jest bezpieczna i niczym nie przygwożdżona więc odetchnął z ulgą. - Ej! Pomożecie mi wyjść?! - zawołał do swoich towarzyszy.
  22. Lucjan

    [Gra][Zapisy]Evil Pieces[DxD]

    Atakuj z powietrza gdy tylko się zbliżą. Nie możemy ryzykować. Gael, zostajesz tu i pilnujesz naszych gości. Zaraz wracam. - zawołał. Następnie wypatrzył siódemkę gości i teleportował się do nich. - Witam. Bilecik do kontroli. - powiedział z uśmiechem. Ale zaraz po tym wyszeptał Umbra Mortiferum i rozpłyną się w powietrzu. Po chwili pierwszy z przeciwników poczuł ogromny ból w okolicach pleców a następnie stracił czucie w nogach. Add pojawił się przed grupą. - Właśnie przeciąłem ci kręgosłup. Czucia w nogach raczej nie odzyskasz. - powiedział nadal ze spokojnym uśmiechem.
  23. Ban ruszył za czerwonwłosą kobietą. Gdy usłyszał jak jeden z rycerzy zaczyna zagadywać Alicję jak ma ją nazywać i czy może iść do sklepu, tylko westchnął. - Mam własnego rumaka. Tym razem spasuję z propozycji. - powiedział Ban wyrównując krok z Alicją.
  24. Lucjan

    Dorwać Bruskovitcha! [GRA]

    Koneko wszystkiego wysłuchała, skłoniła się na do zobaczenia i ruszyła za zbrojnym. Gdy już się uzbroiła ruszyła coś zjeść. Nie wyglądała ale była cholernie głodna. Na miejscu zastali dziwnego jegomościa z głową w słoiku. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że głowa się odezwała. Lekko przestraszona schowała się za Vlanem.
×
×
  • Utwórz nowe...