Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Powoli zacząłem się budzić. Dziwne, pomimo że spałem na fotelu spało mi się bardzo wygodnie. Może to przez te ostatnie dni. Powoli wstałem zażyć leki, które mi przypisał lekarz. Miały mi w końcu pomóc przyśpieszyć gojenie ran. Trzeba też zmienić opatrunki pomyślałem. Po odwinięciu bandaża na nodze. Chwilę się przyglądałem zszytej ranie. Cholera żeby tylko nie było blizny. Tyle lat żadnej nie miałem a tu mogę mieć pierwszą przez tak głupią wpadkę. Znów obwinąłem nogę bandażem następnie zmieniłem bandaż na tułowiu. Chwilę zacząłem się zastanawiać jak Elizabeth domyśliła się, że mam ranne plecy. Wtedy popatrzyłem na swój płaszcz i koszulę. Były podziurawione przez te szkło. Najpewniej to zauważyła i tak się domyśliła. Muszę udać się na jakieś zakupy. Bo wyglądam w tym jak jakiś lump. O ile gdziekolwiek coś jeszcze kupie. Przez te wojnę całe miasto oszalało. Ciekawe czy Elizabeth nic nie jest po tej wczorajszej zabawie. Westchnąłem lekko na pewno sobie poradzi. Zawsze do tej pory sobie radziła. Z resztą i tak nie mogę jej w żaden sposób zabronić tego robić. Bo mógłbym skończyć dosyć marnie. No nic muszę ruszać. Wziąłem szybki prysznic, po czym się ubrałem i ruszyłem do samochodu. Po czym wsiadłem i ruszyłem. Dzisiaj muszę przyłożyć ucho w paru miejscach. A przez te wojnę sprawa robiła się coraz trudniejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth rano obudziła się. Myśląc intensywnie o tym, czy Klara jest taka głupia, czy tylko udaje poszła napić się porannej kawy.

W Pokoju dla Pracowników spotkała tylko Julię i Floriana. Jedli jakieś sałatki na śniadanie, a miny mieli wesołe, ale zmęczone.

- Co was tak cieszy? - zapytała tak jak przystało na szefową, czyli zimno i rzeczowo.

Julia podniosła głowę.

- Razem z Kamilą to ustaliliśmy no i wczoraj NASA swoimi samolotami zabrało nasz skrzydlaty Obiekt.

W sumie, była to dobra wiadomość.

Eliza jak zwykle zrobiła sobie cappuccino.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele godzin jeździłem po mieście. Wszędzie albo wszystko pozamykane albo uciekający ludzie. Nic dziwnego teren był zagrożony. Ludzie nie są przyzwyczajeni do wojny po tak długim czasie pokoju i wpadają w panikę. Zadziwia mnie, że moja rodzinna Kanada nic nie robi, aby poprawić sytuacje. Słyszałem, co prawda, że NATO wysyła jakieś noty czy coś. Ale, w czym to ma pomóc? W końcu jednak znalazłem jakiś sklep. Na całe szczęście zawsze są jacyś desperaci. Gotowi zawsze zarobić. Powoli wysiadłem z samochodu i skierowałem się do sklepu. Obsługiwała jakaś młoda dziewczyna.

-Witam macie jakieś płaszcze i koszule?

-Oczywiście. Dość spory wybór. Po pana akcencie wnioskuje, że jest pan zza granicy. Nie boi się pan tu zostawać?

-Mało rzeczy mnie przeraża. A pani się nie boi?

-Cóż  pieniądze zawsze się przydadzą czy na wojnie czy w pokoju. Nie mam zamiaru uciekać

-Rozumiem

Skierowałem się do przebieralni. Po czym przymierzyłem nową błękitną koszulę i czarny płaszcz. Pasowały idealnie. Poszedłem do kasy zapłacić. Po czym wyszedłem do samochodu. Skoro strój mam trzeba się teraz trochę pokręcić po mieście pomyślałem. Po czym zażyłem kolejną tabletkę przypisaną od lekarza i ruszyłem przed siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gryfy rzuciły się w pościg za pegazem. Część otworzyła ogień, celując w skrzydła, podczas gdy reszta leciała za nim z wyciągniętymi lancami. Pocisk z karabinu trafił Blue Cuta w skrzydło.

(Przykro mi, wracasz do celi.)

filepicker_2bm1Gb8YQkGiRyEgOv0R_monopoly

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej jeździłem po mieście. Coraz bardzie to wyglądało jak miasto duchów. Zresztą nigdy nie lubiłem dużych tłoków. Dojechałem w końcu do jakieś otwartej kawiarni. Było tu niewielu ludzi. Zamówiłem sobie kawę. Po czym spokojnie usiadłem przy stoliku na powietrzu. Wyciągnąłem parę zdjęć z koperty. Więc jeszcze tak blisko jak teraz nie byłem. Dwóch z głowy. Ale to tylko pionki zawsze można ich zastąpić. Najważniejsze to zlikwidować króla. Zastanawia mnie jednak, co dalej. Tak długo żyłem dla zemsty. Że nie wiem, co będę robił po skończeniu roboty. Hmm być może wrócę do Kanady, aby zacząć w końcu nieco spokojniejsze życie o ile jeszcze potrafię tak żyć. Zresztą będę się tym martwił, gdy skończę zadanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czołgi trafiły po dwie rakiety w bok kadłuba. Załogi zostały lekko oszołomione jednak po dłuższej chwili kontynuowały swoje zadanie. W stronę myśliwców zostały wystrzelone trzy rakiety, tym razem naprowadzane laserem. Starcie było już prawie wygrane. (Jak ci w budynkach nic nie robią...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nelberg słuchał wiadomości na temat bliskiej odległości Rosjan od Warszawy.

- Pewnie mnie wezmą do więzienia lub do zadań. Polska potrafi, chyba że współpraca z Ruskimi... Tak, to mogło by się udać. Byłbym tak naprawdę niepociągnięty do odpowiedzialności. Tym bardziej, że jestem z Norwegii. To jest myśl, jak Rosjanie zrobią jakąś swoją policję w Polsce to można do nich dołączyć. - powiedział do siebie coraz bardziej się uśmiechając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiłem powoli kawę. Po czym zapłaciłem za miłą obsługę. Chwilę zastanawiałem się gdzie jechać. W sumie dawno nie byłem się odpowiednio zabawić. Tak już wiem gdzie jechać. Powoli wsiadłem do samochodu i ruszyłem na poszukiwanie jakieś strzelnicy. Strzelanie do celu zawsze mi poprawia humor pomyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Equestria]

Nastąpiła największa teleportacja w historii magii. Lustia po zgromadzeniu odpowiedniego ładunku energii przeniosła kraj między wymiarami kierując się przeczuciem. Nie wiedziała gdzie ich wyrzuci zaklęcie. Leciała po przez nieznane z zasłoniętymi oczami.

Wszyscy są oszołomieni zdarzeniem. Mają mdłości itp.

[Ziemia]

Potężny impuls elektromagnetyczny spalił niezabezpieczony sprzęt przed tym zjawiskiem. Nikt nie wie co się stało. Powstało zamieszanie na całym świecie.

[Połączenie]

Nowy kontynent odrobinie mniejszy od Australii, więc można było go w sumie nazwać go wyspą Equestrią, otoczona barierą połyskującą w świetle dnia, usadowiła się na samym środku Północnego Atlantyku.

//Tak wiem zwykle jest to południowy...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem samochodem gdy nagle ten stanął. Nie mogłem w żaden sposób ruszyć. Co jest do cholery?! Podniosłem maskę. Cały mój silnik był spalony. Co to ma być?! Wtedy spostrzegłem że nie jestem jedyny. Ludzie w okolicy wpadli w panikę wszystko stało. Czy to jakaś nowa broń Rosjan czy jak? Zacząłem pchać samochód do najbliższego mechanika.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eliza odwróciła się, kiedy zobaczyła Aurorę.

- Niezabezpieczone auta NASA się spaliły - powiedziała. - Nie wiemy jak, ale chyba wszystkie niezabezpieczone urządzenia tak... no... to musiał być jakiś impuls. Nie wierzę, że zrobili to Rosjanie.

Elizabeth wzruszyła ramionami.

- To problem tych z NASA. Nasze Laboratorium jak wszystkie laboratoria włączone w projekt Ameryki mają zabezpieczone obwody, tym bardziej, że mamy swoją własną elektrownię pod ziemią. Kontynuujemy pracę.

- I... - zaczęła Aurora - Wie pani... ci z NASA kontaktowali się z Ameryką i chodzą niepotwierdzone plotki, że na północnym Atlantyku pojawiła się... wyspa... otoczona barierą?

Eliza parsknęła do swojej kawy.

- Tak, a krowy latają. Aurora idź już do swojego gabinetu.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pchałem dalej samochód aż w końcu dopchałem go do warsztatu. Zawołałem mechanika. Ten podszedł, po czym zaczął oglądać samochód w końcu zajrzał pod maskę

-No tak silnik jest spalony

-Tak powiedz mi coś, czego nie wiem. Napraw mi to

Koleś przetarł ręce ręcznikiem.

-Wybacz nic nie zdziałam. Jest ogromna kolejka. Nawet bez niej naprawa potrwa kilka dni

-Że jak do cholery?! Wyciągnąłem dolary

-To nic nie da. Twój silnik się upiekł. Lepiej zacznij spacery na jakiś czas lub jazdę rowerem

-Do cholery! To daj mi auto zastępcze zapłacę

-To nie takie proste wszystko się upiekło. Nie mam auta

-To są jakieś jaja! Dobra napraw to.

Ruszyłem piechotą przed siebie. Nie wiedziałem, co teraz bez auta byłem uziemiony. Muszę skołować zastępstwo. Ale na pewno nie rower.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eliza powoli stanęła w drzwiach swojego laboratorium po wypiciu kawy. Cóż, prawdą było, że to co się dzieje było dziwne. A jeśli te plotki, choć tak bardzo nieprawdopodobne są prawdziwe? Mogłoby to być ciekawe. Jednakże priorytetem jak zwykle są jej badania. Zastanawiała się, co robi teraz Thomas...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szedłem wściekły przed siebie wszystko stało. Zanim dojdę do motelu. Miną całe wieki. Nawet stopa nie mogłem złapać. Popatrzyłem na sklep z rowerami. Czułe się kompletnie upokorzony. Wszedłem do sklepu kolejka była spora. Ale w końcu kupiłem lepszy rower i ruszyłem przed siebie. Teraz będzie, choć trochę szybciej pomyślałem. Żeby tylko nikt mnie nie zobaczył, bo to upokarzające.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Czyli z tego wynika że gryfy już zaczynają szturmować Canterlot ^^ Zaraz przejmą stolice kucy)

(Edit)

(Czyli i tak trafisz do celi)

(Edit#2)

(No musiałem no. Przepraszam. Odpowiedz na post niżej)

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Nie rób offtopu, Shatter :) Ja ten post za jakiś czas edytuję i dam swój pełen - jakby ktoś chciał mnie hejtować za offtop.

Pado, jakieś Deus Ex Machina wciąż utrzymuje twoją postać żywą. Aż cud, że z porządnego ostrzału skierowanego w jeden cel trafił tylko jeden pocisk. To cud. ]

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej jechałem na rowerze. Spojrzałem na swój tablet też był upieczony. Świetnie teraz nie mam żadnych informacji. Telefon tak samo. Eh nagle zauważyłem jakąś farmę. Hmm chyba mam pomysł. Powoli tam wjechałem. Zobaczyłem miejscowego hodowcę starszy gość z brodą w okularach i kraciastej koszuli.

-Witam chciałbym kupić konia. Czy są jakieś na sprzedaż?-Oczywiście. Ale wie pan to nie jest tanie. Ale patrząc na pana kapelusz to chyba pan lubi takie zwierzęta

-Tak potrzebuje. Wytrzymałego i szybkiego ogiera

-Oczywiście jest tu taki. Ale to nie są tanie rzeczy

-To chyba wystarczy

-Oczywiście

Zapłaciłem za zwierzę. Czarny ogier. Znacznie lepsze to niż rower. Czułem się jak szeryf na dzikim zachodzie. Ruszyłem na koniu w stronę motelu, w którym się zatrzymałem z nadzieją, że tam znajdę coś przydatnego, co się nie spaliło. Niech ja tylko dorwę tego, który mnie tak urządził pomyślałem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Pado kończysz grę? No weź)

Dojechałem w końcu do motelu. Szybko tam wbiegłem. Konia zostawiłem na zewnątrz. Poszedłem natychmiast do recepcji

-Czy u was coś działa?

-Cóż u nas też się wszystko upiekło, ale pracujemy żeby to naprawić. Jeśli pan poczeka

-Zapomnij. Muszę się dowiedzieć, co się stało

Pobiegłem do konia, po czym wsiadłem na niego. I gdzie mam jechać. Chwila może Elizabeth mi pomoże. Ruszyłem w stronę laboratorium.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Wredna Eliza)

Powoli dojeżdżałem do Labo. W końcu dojechałem. Ktoś stał w wejściu. To była Elizabeth. Powoli zatrzymałem konia pod laboratorium. Po czym lekko go pogłaskałem.

-Dobry z ciebie rumak. Skierowałem się w stronę Elizabeth. Ale coś było nie tak. Wyglądała jakoś marnie. Powoli do niej podszedłem

-Co ci się stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Badania się powiodły, ale Piramiś nie wykazywał chęci do współpracy - powiedziała z lekkim, ale słabym śmiechem. - Klara ma rękę na temblaku, Michael trochę pocięte oko, a ja zostałam prawie podniesiona za skórę na plecach, choć końcowo jestem tylko pocięta - wzruszyła ramionami. - Lepiej posłuchaj jakie plotki chodzą. My w laboratorium wszystko mamy, bo urządzenia są zabezpieczone, ale podobno był jakiś impuls elektromagnetyczny, tak mówią ci z NASA i wszędzie jest wszystko zniszczone. Chodzą plotki, że na północnej części Atlantyku pojawiła się jakaś wyspa owiana barierą, ale ile w tym prawdy? - złapała cię za rękę i zaprowadziła do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spuściłem głowę w dół, gdy usłyszałem, co się tu stało. Męczyło mnie poczucie winy. Mówiła też coś, co morze być skutkiem tego zjawiska. Jednak nie zwróciłem teraz na to uwagi.

-Przepraszam Elizabeth. Nie powinienem cię tak zostawić samej. Już się to nie powtórzy obiecuje. Gdybym tu był wtedy mogłoby być inaczej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eliza położyła ci bladą rękę na ramieniu.

- To nie jest twoja wina, jak już to Klary, ale staram się jej tego nie mówić.

Zaprowadziła cię do Pokoju dla Pracowników, gdzie nie było teraz nikogo.

- Chcesz kawy? A może jesteś głodny?

 

(I WIDZISZ NA CO TERAZ WYSZŁO??? :D :D :D :D :D Eliza taka dobra, Thomas taki zły :D :D :D :D :D :D)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Muszyński wysłuchał projekt Halickiego. Gdy ten skończył, zaczął się drapać po ledwo widocznym zaroście.

 - To będzie działać!

 Kolejne dwie godziny Halicki spędził, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca - co prawda wiedział, co każdy robi, jednak nie było żadnego zajęcia dla niego. Mógł tylko patrzeć, jak spora część coś robi - a to ktoś projektował cały prototyp, a to ktoś uruchamiał drukarkę 3D, a to ktoś zajmował się nawijaniem cewek. I tym podobne. Choć w środku było kilkanaście osób, każda coś zrobiła przy prototypie. Tylko Halicki podał pomysł.

 Po dwóch godzinach Muszyński, wyraźnie podekscytowany, co nieudolnie próbował ukryć, podszedł do Halickiego z gotowym, białym prototypem, przywołującym na myśl Colta 1911.  Na jednym z korytarzy urządzono prowizoryczną strzelnicę.

 Halicki przymierzył się do wystrzału. Nacisnął spust. W tym samym momencie wszystkie światła zamigotały.

 Siła wystrzału rzuciła mężczyzną na podłogę, a pocisk zrobił znaczne wyrwy w dwóch ścianach, przebijając je na wylot.

 

 Tomasz nawet nie zauważył, że zwalniają - przysypiał. Za to Michał przeciwnie - kontrolki samochodu zaczęły wariować, a radio w ogóle przestało grać. Marek także ujrzał pewną nieprawidłowość - stracił połączenie z siecią. Wojskowy laptop działał. Sprawdził, czy działa modem - nie działał. Cywilne gówno.

 Po chwili okazało się, że prawie wszystkie samochody stanęły. Prawie - kilka maluchów, golfy pamiętające połączenie Niemiec oraz jakiś Żuk stanęły, ale ich silniki ciągle działały.

 Tomasz, obudzony i poinformowany o bieżącym stanie rzeczy przez Michała, zadzwonił do Wrocławia. A i to było możliwe tylko dzięki telefonowi satelitarnemu, który wypakowali z środka samochodu.

 Po kilkudziesięciu minutach przyleciał po nich VTOL transportowy.

Długość:20,28m

Szerokość:9,58m

Wysokość:7,62m

Masa: własna w przybliżeniu 3 tony, startowa 5,5 tony

Pułap: 2200 metrów

Zasięg: 400 km na baku, po zamontowaniu dodatkowych baków nawet 800 km

Prędkość maks: 650 km/h

Samolot VTOL

VTOL_concepts_by_Jett0.jpgjak ten pośrodku

Silnik turbowentylatorowy

Zdolny wytrzymać krótkotrwały ostrzał z broni ręcznej

Uzbrojenie: dwa działka M61 Vulcan operowane przez pasażera z środka ( możliwe sterowanie el. przez drugiego pilota z kabiny) ( możliwość montażu tarcz )

Mauser BK-27 sterowany przez drugiego pilota bądź sprzężony z elektroniką hełmu pierwszego pilota 

Opcjonalnie dwie 20 prowadnicowy pakiet rakiet Cerber ( nowsza hydra 70 ) lub 8 rakiet uniwersalnych LF powietrze-powietrze/powietrze-ziemia/powietrze-woda

 Pojawienie się pojazdu poskutkowało zdziwieniem wszystkich możliwych ludzi. Wiele osób rozmawiało po cichu. Jednak widok załogi, uzbrojonej w jakieś pistolety maszynowe i karabinki automatyczne podziałał uspokajająco na tłum wściekły na swój niedziałający sprzęt.

 - Jonathan, odpocząłeś? - zapytał się Tomasz najwyższego z żołnierzy w ich ojczystym języku.

 - Jak diabli. Skąd ty wziąłeś te dzieci? W locie musiałem im pokazywać, jak karabin trzymać.

 - Nie wiem. Zapytam się Agathy. Ile pieniędzy będziesz potrzebował na weteranów?

 - Dużo. Ale to później.

 

 Po kilku minutach cała zawartość samochodu została przeniesiona do środka transportowca. Kolejna godzina minęła na powrocie do Wrocławia. Wracając, piloci meldowali się wszystkim przez radio tak jak w drodze do. " Jesteśmy swoimi, ewakuujemy VIPa." powiedziane czystą polszczyzną zniechęcało kogokolwiek do czegokolwiek.

 Gdy już dolecieli, Tomasz od razu skierował się do laboratorium. Zaczął od tego z Halickim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...