Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Poczułam, że ktoś mną potrząsa, więc zaczęłam się powoli rozbudzać. Ziewnęłam lekko i roztarłam zaspane oczy. Zauważyłam, że wtulam się w Luciego, więc odskoczyłam natychmiast i mocno się zarumieniłam. Zawstydziło mnie to, że tak po prostu spałam w jego objęciach, chociaż muszę przyznać, bardzo mi się to podobało i było przyjemne. Pociąg już się zatrzymał, więc wyszłam z niego sennym krokiem.

-Może się spotkamy kiedyś, jeśli będziesz miał czas- powiedziałam sennym głosem do przyjaciela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Już po misji, można pisać.)

 

Wsiadłam do pociągu siadając w tylnych wagonach, obok jakiegoś ogiera. Otworzyłam książkę i zaczęłam ją czytać. Była o pustyniach. Musiałam doczytać rozdział o Saharze aby czas szybciej szedł.

- Panienko. Gdzie jedzie taka dama jak ty jeśli mogę spytać? - odezwał się ogier do mnie z szlacheckim tonem.

- To Canterlotu aby nauczyć się magii. A pan? - odparłam.

- Tam gdzie ty damo. Może opowiem ci o mieście oraz wskaże kierunek. Jak ludzie jeszcze byli to byłem bogaczem francuskim madame. - odpowiedział tym razem francuskim akcentem, a nie sztucznym wiadomo jakim.

- Dziękuje, chętnie skorzystam z porozmawiania z kucykiem z tak wyrafinowanego kraju. - odpowiedziałam uśmiechając sie.

- Opowiem ci historię swojego życia... - cóż, droga chyba będzie długa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]//no to zaczynam, to co planowałem od początku tej sesji ale trochę w innej formie...

Wracałam powoli do klubu, nie śpiesząc zbytnio, bo nie miałam najmniejszego powodu. Wiele kuców mnie mijało w zadziwiającym tempie, uciekając jak najdalej od pałacu. Nie przejmowałam się tym jednak. Uliczki Canterlot, pięknie wyglądały tego wieczora, mimo tego że nie otrzymałam tego co chciałam. Miałam jednak nadzieję że zasiałam ziarno, które za niedługo powinno zebrać niemały plon. Może jutro wyśle mu liścik... tylko nie mam jego adresu... myśląc tak zrobiłam złowieszczy uśmiech. Wiedziałam jak zrobić, by go dostał. Może nie prostą drogą, ale przynajmniej dostał.

 

Weszłam do klubu wśród łakomych spojrzeń klientów. Twarz miałam zimną, gdy usłyszałam o procedurze którą trza wykonać i już. Nie ode mnie to zależy. To dla naszego wspólnego bezpieczeństwa... Zeszłam szybko po schodach, o mało się nie przewracając przy tym. Weszłam nerwowo przez stalowe drzwi, do gabinetu przy akompaniamencie skrzypienia ciężkich drzwi. Zatrzasnęłam je kołowrotkiem, z niemałym trzaskiem blokując. Tera gabinet był w pełni szczelny nie licząc klatek wentylacyjnych 20*30 centymetrów. Za małych, by ktokolwiek nimi uciekł...

- Następny? - spytałam się na głos, by zwrócić wszystkich uwagę. Mój głos był zimny i kompletnie pozbawiony emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

White Tail wysłała mi parę myśli dotyczących całego zajścia. Miała racje nie mogą tego zrobić. Zagroziłoby to naszej pozycji w Equestrii. Jak na razie księżniczki nam nie wadzą, więc niech sobie panują. Nam to nie przeszkadza. Co zrobili by ludzie? Nikt tego nie wie i to wszystkich przeraża. Mało tego dała mu możliwość ucieczki... jednak wybrał swój los na który zasłużył. Chce być człowiekiem to nim będzie...

- Niech pan opowie nam o swoim problemie - uśmiechnęłam się przyjaźnie siadając w fotelu zakładając wygodnie nogę na nogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się do mojej znajomej...? koleżanki...? właściwie to przyjaciółki. Tak, myślę, że można to nazwać przyjaźnią. No jasne, że trzeba na to czasu, ale oprócz tego, potrzebna jest jeszcze wzajemna akceptacja, przyjemność z przebywania ze sobą nawzajem, jakieś wspólne przeżycia oraz niechęć rozłąki. Jakby to podsumować, wszystko wiązało się w idealną całość. Więc czemu nie...?

- Spokojnie, najpierw się wyśpij Amy. Jak najbardziej możemy się spotkać. Już wcześniej odwiedziłem naszego dyrcia... dyrektora i wziąłem dwa dni urlopu. Niezbyt mu to podeszło, ale ostatecznie się zgodził - mrugnąłem tajemniczo, opierając się bardziej o moją laskę. - Co powiesz na jutro? Mam cały dzień wolny i następny. Zakładam, że też wzięłaś sobie wolne, jednak jeśli nie, to zdołam przekonać dyrektora, żeby Ci dał. To jak? Co z moją propozycją?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową. Powiedziałam sennym głosem:

-Mi też dyrektor dał wolne, a więc dobrze. Spotkajmy się jutro w parku, najlepiej wczesnym południem. Do widzenia i dobranoc.

Poszłam powolnym krokiem do swojego domku. Zjadłam lekką kolację, wzięłam gorący prysznic i zasnęłam głębokim snem. Ten dzień był naprawdę pełen wrażeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy się rozeszliśmy, nie pozostało nic innego, jak po prostu wrócić do domów. Na szczęście cali i zdrowi. Za zakrętem postanowiłem zrezygnować z udawania kaleki i wziąłem laskę w zęby, idąc normalnie. Jednak trzeba uważać, bo udając, że się utyka, można naprawdę zacząć... taka neurologia, tak działa mózg.

Od razu wkroczyłem do domu. Nie chciało mi się schodzić do piwnicy, aby odstawić moją laskę. Nawet olałem kolację, tylko zdjąłem z siebie te bezużyteczne już łachy i położyłem się, rozmyślając nad dzisiejszym dniem. No i o Amy.

Przewróciłem się na brzuch. Tak zawsze najłatwiej było mi zasnąć. Zamknąłem oczy, zasypiając, a senne obrazy zaczęły mi się wyświetlać w głowie... Otworzyłem szeroko oczy. Zapomniałem nastawić budzika. Jak zasnę taki zmęczony, to prześpię się nawet i do wieczora. Dzień będzie zmarnowany no i jestem przecież umówiony w parku z pielęgniareczką... na wczesne popołudnie. Osz kurna. Pewnie ranny z niej ptaszek. Nie to co ja.

Chwilę potem zasnąłem, a dzień Gali przeszedł do historii.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uspokój się człowieku - warknęłam ostrzegawczo trzaskając kopytem o blat i marszcząc brwi. - To nie nasze księżniczki. My mamy królową. Nas sprawy Equestrii nie obchodzą, tak jak to co zrobiły ci te łatwowierne kuce - powiedziałam wolno akcentując dobrze parę wyrazów, po czym wyciągnęłam papierosa i osadziłam go na lufce odpalając przy tym zielonym płomieniem. Zdenerwował mnie. Wypuściłam kłąb dymu w jego kierunku. - Nie wiesz z kim rozmawiasz... więc się uspokój... dobrze radzę, jak nie chcesz skończyć w odkurzaczu... - Zachichotałam wrednie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

- Możesz nas ze spokojem nazywać... diablicami... wiele to nie zmieni - powiedziałam unikając słowa changelingami. Po co ma wiedzieć wszystko?  Zaciągnęłam się po raz kolejny tym razem zaczęłam się bawić, więc puściłam pętle. - Spełniamy wszystkich marzenia, tak czy inaczej... A teraz jesteśmy tu, by spełnić twoje o byciu człowiekiem i zniszczeniu księżniczek. Zainteresowany? - spytałam się obdarzając go pewnym uśmiechem strzepując popiół do popielniczki.

Ale ja chciałam z nim przeżyć pierwszy raz! Usłyszałam w głowie oskarżycielki ton White Tail, na który się szczerze się roześmiałam.

- A no to ci proszę niespodzianka... - powiedziałam na głos do siebie spoglądając ze zrozumieniem na białą pegaz.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudziłem się w domu. Niezbyt dobrze się czułem. Trochę bolała mnie głowa. Cała moja grzywa była w nieładzie. Chyba wypiłem wczoraj trochę za dużo cydru. Po wczorajszej gali miałem dosyć dziwną noc. Mój rozum nie pracował jak powinien. A to nie był dobry znak. Jeśli  mój rozum zacznie skupiać się na mniej istotnych sprawach może się to źle skończyć. Zawsze na pierwszym miejscu musi być Equestria. Jednak wspomnienia gali wciąż chodziły mi po głowie. Nie łatwo było zapomnieć wczorajszy wieczór. Cóż może jak spotkam ją jeszcze raz. To dojdziemy do wniosku, że nie mamy ze sobą wiele wspólnego i zostaniemy przyjaciółmi. Tak byłoby najlepiej. Nie mogę sobie teraz pozwolić na żadne miłosne sprawy. Podniosłem się z łóżka. Po czym uczesałem swoją grzywę by była ulizana jak zawsze. Szybko coś zjadłem i zabrałem cały mój ekwipunek. Gdy wyszedłem z domu w moją stronę już szedł Swift. Jak zawsze punktualny.

-Witaj Swift

-Cześć Golding. Wyglądasz jakbyś miał ciężką noc

-Cóż miałem ją trochę bezsenną

-Rozumiem. Więc co to była za klacz?

-Która?

-Przestań. Chyba jesteśmy przyjaciółmi. Czemu mi nie mówiłeś, że się z kimś spotykasz?

-Bo nie spotykam się z nikim. Jest nowa w Canterlocie. Nie znała nikogo. Było mi jej szkoda. Nie chciałem żeby czuła się samotnie na gali. Więc zaproponowałem jej moje towarzystwo. Nic więcej. Nie chciałem żeby źle się bawiła. Na gali nikt nie powinien źle się bawić. Poza tym musiałem bronić dobrej twarzy Canterlotu i pokazać, że tutejsze kucyki są przyjazne dla nowo przybyłych. To zwyczajna przyjaźń

-Słuchaj Golding. Nie twierdzę, że kłamiesz. Ale ja się trochę lepiej znam na klaczach. Widziałem jej wzrok, gdy na ciebie patrzyła. Jej chodzi o coś więcej. Jak to jest, że ja musiałem włożyć zbroję by poznać moją żonę? A ty w zwykłym smokingu przyciągasz do siebie klacze

-Nie wiem. Nawet, jeśli masz racje. Muszę się skupić na priorytetach. Teraz najważniejsza jest Equestria. Sprawy inne muszę kierować na drugi tor. Jak tam nasi wczorajsi nieproszeni goście?

-Nie wiele mówią. Wyznają jakąś religię. Z czasów upadku ziemi. Typowi fanatycy. Chyba za to, co chcieli zrobić już nigdy nie opuszczą lochów. Niestety są bardzo twardzi zwykłe metody przesłuchania nic nie dają. Więc jednorożce musiały się postarać z odpowiednimi zaklęciami. Dowiedzieliśmy że należeli do jakiegoś odłamu. Nikt im tego nie zlecił. Sami to zaplanowali. Więc nie doprowadzą nas do jakiejś większe siatki

-Rozumiem. Czyli co dziś w planie? Rutynowy patrol

-Nie zupełnie Golding. Wraz z częścią gwardzistów kazano nam iść do pewnego budynku. Reszta gwardzistów już tam zapewne jest. Słuchaj Golding... Ktoś dokonał tam istnej masakry. Ten, kto to zrobił. Był sadystyczną psychopatyczną bestią

-Aż tak źle?

-Dawno nie widziałem takiej masakry Goldnig

-Więc ruszajmy. To zbadać

Pobiegliśmy w domniemane miejsce. Nie byłem pewny, co mnie tam czeka. Ale to, co powiedział Swift nie napawało optymizmem. Co takiego mogło się tam stać?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOSOWANIE

Numer gracza: 2 (Komputer)

Numer zadania: 8

 

ZDOBYWASZ SZACUNEK W PONYVILLE! UTRZYMAJ GO I NIE ODWRACAJ SIĘ OD TYCH KTÓRZY POTRZEBUJĄ POMOCY!

+10 bitów

Poprzez typowe kontakty kucyków z Appleloosy i Ponyville Sandy Finder zyskała w miasteczku status pomocnej i wspaniałej kelnerki. Wszyscy chętnie będą z nią rozmawiać i spełniać jej prośby, jednakże musi najpierw im to udowodnić.

Komputer, jak znajdziesz czas masz pomóc przynajmniej 2 kucykom w Ponyville. Wystarczy, że podejdziesz do ,,jakiegoś kuca''. Ja to zaraz załatwiam. Dzięki temu będziesz miał w miasteczku stały szacunek.

 

Shatter i Halik:

- NIEEEEEEEEEEESPOOOOOOOOOODZIAAAAAAAAAANKAAAAAAAAAAAAA - wrzasnęła Pinkie Pie zapalając światło i wyskakując zza fotela.

Z pomieszczeń obok wyszło przynajmniej trzydzieści innych kucyków. Wszędzie latały balony i walało się konfetti. Imprezowa armata w kącie raz za razem je z siebie wypluwała. Na stoliku obok stały babeczki, ciasteczka i różne inne słodycze. 

- Witam was w Ponyville! - zawyła różowa klacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem wraz ze Swiftem do tajemniczego budynku. Gwardziści już byli w środku szukając tropu. Wewnątrz unosił się zapach zgnilizny. Trzy trupy. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że jeden ma skręcony kark. Kolejni dwaj zostali zabici za pomocą jakiegoś ostrego przyrządu. Najprawdopodobniej szkła, które leżało zakrwawione w okolicy. Po ranach mogłem uznać, że jeden z nich miał brutalną śmierć. Ten, kto to zrobił był kompletnym sadystą. Najpewniej, sponyfikowany. Kucyki nigdy nie robiły tak strasznych rzeczy. Chociaż teraz, gdy nasz świat tak się zmienił. Coś zwróciło moją uwagę. Zauważyłem rozcięte liny. Wychodzi, więc na to, że zamordowani też nie byli aniołkami. Czyżby jakieś porachunki?

-Kto zawiadomił gwardię?

-Okoliczne kucyki wyczuły ten smród. Gdy tu weszły od razu nas powiadomili

-Patrząc na ciała musiało stać się to nie dawno. Najwyraźniej podczas gali. Dobry moment. Większość gwardii była na przyjęciu. Jacyś podejrzani?

-Niestety. Nie bardzo. Ktoś widział grupę około trzech kucyków opuszczających ten budynek. Ale było ciemno. Nie potrafiłby ich dokładnie rozpoznać

-Rozumiem. Wygląda mi to na jakieś porachunki. Na ten czas mogę ustalić kilka wersji. Ale musimy to dokładnie zbadać

-Co ci przychodzi do głowy?

-W rogu są rozcięte liny. Więc kogoś tu więzili. Możliwe, że uwolnili się i zabili swoich oprawców. Może być też tak, że ktoś tu przybył uratował zakładników a ich zabił. I ostatecznie konkurencja ich sprzątnęła i sami przejęli zakładników. Jak na razie to tylko domysły. Musimy to dokładnie zbadać. W każdym razie przekroczono tu granicę. Po jednym z ciał zakładam, że ktoś bawił się w operacje. A takich rzeczy się nie robi pod żadnym pozorem. Musimy znaleźć sprawcę lub sprawców

-Masz racje

Naszą dyskusje przerwał pegaz w zbroi gwardzisty. Który nagle wbiegł do budynku.

-Golding Shiled masz się zgłosić do dowództwa. Przyszły nowe rozkazy

-Czyżby? A jakie?

-Dokładnie mi nie powiedziano. Wiem tylko tyle, że wyjeżdżasz na jakiś czas. Swift też masz się zgłosić. Pod nieobecność Goldinga zostanie ci przydzielony nowy partner. Macie ruszyć natychmiast

Byłem w szoku. Dlaczego? Czemu wyjeżdżam i dokąd? Tu jestem potrzebny. Cóż, ale rozkaz to rozkaz. Swift też był zdziwiony. Widziałem to po jego minie. Obaj natychmiast pobiegliśmy do dowództwa.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem wraz z moim partnerem do dowództwa. Ale tam nas rozdzielono. Obecny kapitan chciał rozmawiać ze mną sam na sam. Powoli skierowałem się w stronę jego gabinetu. Jego drzwi pilnowało dwóch gwardzistów. Były to ziemskie kucyki. Cóż procedury bezpieczeństwa. Spojrzeli na mnie porozumiewawczo. Po czym mnie przepuścili. Od kiedy Shining Armor jest w kryształowym królestwie. Potrzebny był ktoś, kto go zastąpi. Cóż nasz obecny kapitan z pewnością nie był taki jak on. Wiele mu do niego brakowało zwłaszcza pod względem umiejętności. Ale ciężko się dziwić. Niewielu jednorożców potrafi tyle, co poprzedni kapitan. Dowódca właśnie przeglądał jakieś dokumenty. Gdy nagle przestał i na mnie spojrzał.

-Siadaj Golding

-Tak jest. Powoli usiadłem na krzesło. -O co chodzi? Posłaniec powiedział mi, że wyjeżdżam. Czy to prawda?

-Zgadza się. Ale wszystko po kolei. Gratuluje ci wczorajszego sukcesu. Pomimo wolnego wieczoru. Złapałeś niebezpiecznych terrorystów

-Na podziękowania zasługuje cywil, który wykrył intrygę. Gdyby nie on doszłoby do tragedii. Powinniście mu je wysłać

-Już je wysłaliśmy. Ale teraz do rzeczy. Wyjeżdżasz do Ponyville

-Ponyville? Czy to jakiś żart. Wiem, że jest tam księżniczka. Ale to mało strategiczny obszar

-Posłuchaj miejscowy gwardzista potrzebuje pomocy przy zadaniu. Sam sobie nie poradzi. Powiedział, że wystarczy mu wsparcie w postaci jednego gwardzisty

-Miejscowy gwardzista? Od kiedy księżniczka Twilight prowadzi rekrutacje?

-Nie prowadzi. Sam wybrał sobie Ponyville za miejsce, którego strzeże

-Dziwna decyzja. Zawsze każdy wybiera Canterlot

-Posłuchaj to dość nietypowy gwardzista. Wybrałem cię z dwóch powodów. Uważam, że będziesz dla niego solidny wsparciem. Bo jesteś niemal bez skazy i nie jesteś początkującym gwardzistą. Druga rzecz to ci pomoże zawiązać lepsze stosunki ze sponyfikowanymi. Wiem, że nie przepadasz za nimi. Ale musisz pamiętać, że nie wszyscy są źli

-Chwila czy ten gwardzista?

-Zgadza się to sponyfikowany człowiek. Obecnie nazywa się Striding Rason

Słyszałem już to imię na gali. Kucyk celebryta mówił, że sprowadził człowieka do Equestrii, który przybrał to imię

-Od, kiedy sponyfikowani są w gwardii?

-Cóż uwierz mi, że on ma niebywałe osiągnięcia. Nie jeden gwardzista, który jest szlachetnie urodzonym kucykiem takich nie posiada. Wybrał życie kucyka zanim jeszcze świat zajęła bariera. Wielu sponyfikowanych buntowników. Chętnie by go zabiło. Za to, co robił podczas wojny. Więc proszę bądź dla niego miły i zachowuj się przyzwoicie

-Cóż... Dobrze niech będzie. Gdzie go znajdę w Ponyville?

-Przeważnie jest w okolicach butiku karuzela

-Chwila czy to nie jest butik należący do elementu szczodrości?

-Zgadza się zaprzyjaźnili się jeszcze w czasach wojny. Są bardzo bliskimi przyjaciółmi. Zresztą to ci wszystko wyjaśni. Nagle rzucił mi jakąś teczkę

-Co to?

-Wszystko o nim przestudiuj warto

-Dobrze idę powiadomić moją mamę o wyjeździe

-Niema na to czasu. Weź najpotrzebniejsze rzeczy i jedź natychmiast. My powiadomimy twoją mamę. Powodzenia. Po tych słowach wstał i mi zasalutował. Również tak zrobiłem, po czym pobiegłem do domu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i złapać pociąg do Ponyville. Współpraca ze sponyfikowanym niezbyt mi się podobała.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

- Tak nagle nie chcesz spełnić swojego marzenia. Dlaczego... Chyba przecież tego pragniesz, jak nic innego? - Chwyciłam go we własną magię i wcisnęłam twardo w fotel, by nie mógł się ruszyć i przypadkiem uciec od nie nieuniknionego. - Uwierz mi nie ma na co czekać ze spełnianiem marzeń, bo później może być na to za późno - zwróciłam się ze spokojem do niego zwracając mu uwagę na priorytety. - White dowiedz się o nim więcej proszę, potem zdasz mi sprawozdanie z jego życiorysu. Jest twój jak chciałaś. Metody dowolne... - zwróciłam się do niej podając instrukcje na głos, by wiedział, co go czeka. -  A później dalej do przechowalni... - Biała klacz podeszła do niego spoglądając na niego delikatnie z góry w jego oczy. Uśmiechnęła się drapieżnie pokazując długie kły.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(227-25=205)

Natychmiast pobiegłem do domu. Wziąłem torbę podróżną, do której zabrałem prowiant na drogę i kilka książek. Nie miałem pojęcia jak długo będę w Ponyville. Nie wiedziałem, jakie zadanie ma ten gwardzista. Ale to raczej nie było trudne. To sponyfikowny człowiek. Zapewne wiele mu brakowało do szlachetnie urodzonego kucyka. Jak do tej pory spotkałem jednego sponyfikowanego człowieka, który mi zaimponował. Wątpiłem, że teraz będzie podobnie. Może i miał ten gwardzista jakieś sukcesy. Ale bez przesady. Wybiegłem z domu prosto na peron. Okoliczne kucyki obserwowały mnie ze zdziwieniem. Pewnie zastanawiali się czy czekam tu na jakiś zamach czy coś? Nawet gdyby tak było. To jeden gwardzista by niewiele zrobił. A na dodatek na pewno nie byłby w zbroi. Zbyt bardzo rzucałby się w oczy. Cóż teraz tylko czekać na pociąg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]//wszystko było zaplanowane.

White liznęła jego szyję na całej długości zaczynając od jej podstawy kończąc przy lewym uchu. Wyglądała jak tygrysica oceniająca posiłek z tymi skarpetkami. Trza jej było przyznać że dość dobrze wyglądała w tej sytuacji. Przez to że ogier nie mógł się ruszyć naprawdę wyglądał jak ofiara.

- Nie chodzi o to czego my chcemy, tylko czego ty pragniesz - wyszeptała mu seksownie do ucha następnie gryząc je delikatnie. - Nie wyjdziesz stąd za szybko o własnych siłach, to ci obiecuję. - Zachichotała. - A później spełnimy twoje marzenia... 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociąg zaczął powoli dojeżdżać na miejsce. Pomału do niego wsiadłem wraz z resztą pasażerów. Usiadłem samotnie kładąc torbę pod swoimi kopytami. Patrzyłem na zachwycone miny kucyków, gdy pociąg ruszył. Całe rodziny wyjeżdżające pewnie na wspólne wycieczki. Tyle w nich radości. I tak powinna wyglądać Equestria. Ze smutkiem patrzyłem na oddalający się Canterlot. Nie lubiłem go opuszczać, ale rozkaz to rozkaz. Wyciągnąłem akta Stridng Rasona. Cóż czegoś się o nim dowiem i jakoś mi zleci czas w podróży. Swoją drogą nie miałem jeszcze okazji być w Ponyville. Nic nie miałem do tego miasteczka. Po prostu nie miałem powodu by tam jeździć. Powoli zacząłem czytać akta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

White przewała prowadzone czynności, gdy usłyszała słowa "nakarmię cię miłością", a jej twarz odrobinę posmutniała. Targały nią jakieś emocje. Pewnie była zła i zawiedziona. Nie dziwię się. Upatrzony posiłek właśnie skrócił sobie drogę do krainy marzeń. Nie dozna nawet ostatniej realnej przyjemności w życiu.

- Za dużo wiesz... a to oznacza tylko jedno...- wymamrotała mało rozemocjonowanym głosem, siadając na jego kolanach.

Ta piosenka tu pasuję...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądałem dokumentacje Stridng Rasona ze sporym zdumieniem. Nie sądziłem, że sponyfikowany mógł odnieść tyle sukcesów w tak krótkim czasie. Według tego, co przeczytałem. Mógłby spokojnie ubiegać się o osobistą ochronę księżniczek. Dziwne, że nie było go na gali. Według akt, jako człowiek nazywał się Jim Grayson i był najemnikiem, czyli żołnierzem do wynajęcia. Kochał tylko siebie i pieniądze. Do tego stanu doprowadzili go ludzie, którzy go zdradzili. Zanim wstąpił do POZ. Był neutralny w stosunku do kucyków. Został wynajęty przez jednorożca, który chciał przeprowadzić eksperyment czy można zmienić człowieka. Podczas pierwszej akcji, dla POZ. Uratował Rarity przed zamarznięciem. Od tego czasu zostali bliskimi przyjaciółmi. Sponyfikował się żeby testować na sobie antyciała, które miały nas chronić przed wirusem. Walczył w ostatecznej walce pod barierą gdzie dowodził gwardzistami, z podmieńcami a nawet z tymi wszystkimi organizacjami. Przez co jest poszukiwany prze buntowników. Kolejną ciekawostką było, że był w posiadaniu niesamowitego miecza, który ciął każdy materiał. Posiadał również niesamowity amulet, który uodparniał go na srebro i zwiększał jego umiejętności magiczne. Brak danych czy wciąż posiada te rzeczy. Na dodatek nie można go po prostu zabić. Discord zawarł z nim pewien pakt. Dopóki go nie wypełni będzie wśród żywych. Nie mam pojęcia, co mu strzeliło do głowy by podpisać pakt chaosu. Ale cóż wkrótce się chyba dowiem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolica coraz bardziej się zmieniała. Widziałem już pierwsze domki, które charakteryzowały Ponyville. Wygląda na to, że jest to ciche i spokojne miasteczko. Powoli podniosłem torbę z ziemi. I czekałem aż pociąg się zatrzyma. Ciekawe, co się teraz dzieje w Canterlocie. Cóż tym szybciej to załatwię tym szybciej wrócę. Nad czymś się chwilę zastanowiłem. Podobno księżniczka Twilight Sparkle udziela tu nauki magicznej. Może uda mi się ją później przekonać by pomogła mi nauczyć kolejnego poziomu magii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136+20=156]

White zbliżyła się niepewnie do jego ust przylegając do nich, by wprowadzić następnie przez nie swój nienaturalnie długi język. Pierwszy raz miała wykonać tak zwany przez wszystkie changelingi "krwawy pocałunek". Podczas niego przegryzła jego język i zaczęła spijać powoli krew wydobywającą się z rozcięcia, gdy myślała że ma dość informacji, wyssanych raz cieczą, na temat tego osobnika oderwała się od niego i oblizała się rozprowadzając na swoich wargach gęstą czerwoną ciecz. Wszystko co powiedział wcześniej zostało w tej chwili na jego temat potwierdzone.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem do Ponyville. Pociąg zatrzymał się na stacji a ja z niego wysiadłem. Poszedłem ze stacji prosto do miasteczka. Szukać rzeczonego kucyka. Kucyki patrzyły na mnie z zainteresowaniem. Ciężko się dziwić pojawienie się gwardzisty często oznaczało, że wkrótce przybędzie tu księżniczka Celestia. Lecz tym razem tak nie było. Ponyville na oko było całkiem przyjemne. Zatrzymałem się w okolicy butiku. Który w końcu znalazłem. Zastanawiałem się czy powinienem tam wejść. Nagle coś z dużą siłą uderzyło o ziemię. Za mną stał  jasnobłękitny o granatowej grzywie i zielonymi oczami w zbroi gwardzisty jednorożec. Nie widziałem u niego miecza i amuletu, o których czytałem w aktach. Zamiast jednego miecza miał dwa miecze z boku typowe dla straży. Obserwował mnie w milczeniu. Jakby mnie badał.

-Wsparcie z Canterlotu?

Zmrużyłem oczy. Nie byłem pewny czy spodoba mi się nasza współprca

-Zgadza się jestem Golding Shield. Przydzielono mnie do pomocy. Ty to zapewne Striding Rason?

Znów zmierzył mnie wzrokiem. Po czym do mnie podszedł.

-Miło cię poznać. Cieszę się, że ktoś mi pomoże

-Co to za zadanie?

-Cóż księżniczka Twilight. Chce żebym coś jej przyniósł z zamku dwóch sióstr. Sama niema czasu teraz iść. A w lesie Everfree teraz kręci się pełno bestii. Więcej niż zwykle. Chyba się rozmnożyły. Sam mogę nie dać rady. Ale we dwóch sobie powinniśmy poradzić. Chcesz iść od razu czy wolisz odpocząć po podróży?

-Tym szybciej tym lepiej

-Zgoda. Skoro tak chcesz to ruszajmy

Striding poszedł przodem a ja za nim. Dalej nie byłem pewny tego kucyka. Mimo że był przyjacielem elementu harmonii. Różnie to bywa. Wciąż bacznie go obserwowałem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Interesujące - pomyślałem, czytając oficjalny list z podziękowaniami od księżniczki Celesti oraz Gwardii Królewskiej. Tak więc wszystko dobrze się skończyło i mogłem odetchnąć. No i przy okazji zawsze wyborię sobie jakąś reputację, która może mi kiedyś pomóc. Wolałbym jednak wyrabiać ją w nieco innych okolicznościach.

Tak jak zostało tu już zaplanowane, dzisiaj spotykam się z Amy w parku. Pochyliłem się nad umywalką, patrząc w swoje odbicie. Moje oczy znów przyjęły lazurowy odcień, robiąc ze mnie bardziej pogodnego kucyka. Taka mała zmiana, a jednak robi różnicę... Wczoraj prosto po Gali udałem się na spocznek, a teraz mój stan wymagał ode mnie, żebym czym prędzej się umył. Tak też zrobiłem, co chwilę kontrolując czas. Miałem tendencję do spóźnialstwa, tak więc musiałem uważać, aby już na samym początku się nie spalić w oczach pielęgniareczki.

Wyszedłem z mieszkania. Tym razem postanowiłem zostawić laskę w domu. Cóż, nie spodziewam się żadnych kłopotów, a moja drewniana podpora tylko by przeszkadzała w naszej... randce?

Jakby się tak nad tym zastanowić to tak to właśnie wygląda. No ale nie znamy się nawet pełnej doby, a już zachodzą między nami takie rzeczy? Nie mam nic do Amy, a właściwie to się przyjaźnimy. Przynajmniej tak to z mojej strony wygląda. No dobra. Póki co załóżmy, że jest to przyjacielskie... spotkanie. Gdy znajdę się na miejscu, wtedy zobaczymy, jakież to rewelacje przyniesie dzisiejszy dzień...

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szliśmy warz ze Stridingiem jakiś czas. Gdy ten nagle się zatrzymał nie obrócił się w moją stronę. Ale nagle usłyszałem jego głos.

-Wykrztuś to z siebie

-O, czym mówisz?

-Błagam. Ja wiem, kiedy ktoś ma coś do mnie. Umiem to wyczuć. A od ciebie to jest wręcz intensywne

-Skoro nalegasz. Nie ufam sponyfikowanym. Niszczą naszą kulturę i wielu jest niebezpiecznych...

-Czy to wszystko?

-Nie rozumiem

-Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. Nie jestem zwykłym sponyfikowanym człowiekiem. Nawet moja dusza nie jest już ludzka. Oddałem dla was wszystko, co miałem. Nie spotkam mojej ludzkiej rodziny na tamtym świecie. Bo kucyki nie mają tam wstępu po śmierci. A wiem to, bo byłem na tamtym świecie. Też nie podoba mi się, co robią buntownicy. Jestem sercem i duchem za kucykami. Zrobię dla was wszystko. Wybrałem wasz świat

-Cóż wybacz mi..

-Niema sprawy rozumiem twoją wrogość. Swoją drogą, dlaczego nie widziałem cię pod barierą w ostatecznej walce?

-Byłem wtedy na ziemiach spornych z gryfami

-Rozumiem. Wiesz, dlaczego kucyki zajęły ziemię?

-Z powodu głupoty ludzkiej. Nie oddali klucza

-Zgadza się. Jak wiesz klucze były dwa. Jednego nie oddano natomiast drugi należał do mnie

-To ty jesteś tym, który oddał klucz?

-Zgadza się. Wszystko tam widziałem. Cóż ludzie i tak zmierzali do zagłady. Wy nas ocaliliście i daliście nowe lepsze życie

-Ja naprawdę źle cię oceniłem. Powiedz mi. Czytałem twoje akta. Gdzie jest twój miecz i amulet? Te miecze są typowe u straży

-Ten amulet był niesamowity, ale miał swoje wady. Przez niego coś zmieniało się we mnie. Oddałem go księżniczkom a one go ukryły. Uznały, że nikt go nie powinien używać. Miecz został skonfiskowany z resztą ziemskiej broni. Był stworzony przez ludzi. Więc nie pasował do naszego świata. Nie bardzo walczę włócznią, więc dano mi te miecze

-Rozumiem

-Dobrze skoro mamy to za sobą ruszajmy

Powoli oboje zaczęliśmy wchodzić w mroki lasu. Czułem się trochę głupio. Gdy usłyszałem historie Stridinga. Najwyraźniej źle go oceniłem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...