Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 2 z 7]

Nie wyglądało to dobrze. Chciałem obalić księżniczki ale jak to zrobić? Nie znam dokładnie historii Equestrii ale wiem że panują długo. Ponad tysiąc lat. Czyżby były nieśmiertelne? Miałem nadzieje że tak nie jest. Uznajmy że można je zabić ale jak? Są najsilniejsze jeśli chodzi o magię a wokół siebie mają jeszcze gwardzistów. Byłem zmęczony ta walką. Dlaczego tak po prostu się nie poddam? Nagle usłyszałem głos. Tak to ona.

- Heja! Co tam? Czemu jesteś taki smutny? A przynajmniej na takiego wyglądasz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podobała mi się uwaga tego kucyka. Jaki budynek? Ale to nie było teraz ważne. Wraz ze Swiftem przejrzałem kartki, ale to nie była żadna z nich. A już miałem nadzieje. To, co ściskał to było zdjęcie. Nie dziwiłem się, że nie chce go pokazać. To są osobiste sprawy. A żadnego zdjęcia nie szukaliśmy.

-Dobrze pan niema tego, czego szukamy. Nie zabiorę panu tego zdjęcia. Nie zdjęcia szukamy. Nie musi go pan tak ściskać. Teraz zmrużyłem brwi i spojrzałem na klacz

-Pani kolej proszę pokazać wszystko, co pani ma przy sobie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

Syknęła w waszym kierunku niezadowolona z tego że ktoś ją zatrzymuję. Nie chciała jednak sobie robić problemów z prawem i wykonała polecenie patrząc co robi podopieczny koło niej. Rozłożyła skrzydła i od podstawy lewego odwiązała czarny mieszek z bitami wtapiający się w jej sierść.

- Nic więcej nie mam - stwierdziła rzucając przedmiot na ziemie że zabrzdęcały monety. - Chcecie sobie jeszcze obmacać, by się upewnić? - zapytała się wyzywająco patrząc w twoje oczy Golding Sheeld

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 3 z 7]

Fire wylądowała i wyrównywała swój krok ze mną.

- Ja nie wiem... czy nie zrezygnować. Księżniczki są takie... mądre. Przecież żyją 1000 lat! Wiedzą bardzo dużo, do tego są potężne jeśli chodzi o posługiwanie się magią. Jeszcze do tego mają gwardie. Ich nie da się zabić. Skoro tyle...

- I co z tego? - przerwała mi w połowie zdania

- Jak to co z tego? Są niepokonane.

- Na pewno jest jakiś sposób - była jak zwykle pełna optymizmu.

. Nie widzie możliwości. - W tym momencie otrzymałem dosyć silne uderzenie kopytem. Przewróciłem się i leżałem na trawię. To był błąd. Ta cała walka. Powinienem był wtedy umrzeć.

- Masz depresje czy co? Ogarnij się! Jeśli nadal będziesz tak mówił nie wstawaj. Oberwiesz jeszcze raz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarszczyłem brwi i nieco skrzywiłem pyszczek. Nie lubię takich propozycji. To chyba jakaś klacz lekkich obyczajów. Być może z tego wstrętnego klubu. Swift w tym czasie dokładnie przejrzał mieszek.

-Niema jej Golding

-Dobrze... Nie musimy pani obmacywać. Mój róg zalśnił. Po czym klacz otoczyła aura magiczna. Jeśli coś ma znajdę to. Jednak nic nie miała

-Żadne z was niema tego, czego szukamy. Możecie odejść. Swift idziemy dalej. Nagle spojrzałem na kucyka, który przechodził obok

-Natychmiast się zatrzymać! Po czym obaj podeszliśmy do zaczepionego kucyka by go przeszukać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

- Idziemy dalej - syknęła patrząc na podopiecznego, co prawie się wkopał, zawiązując mieszek znowu przy podstawie skrzydła, by jej nie przeszkadzał. Była to prosta konstrukcja z aksamitu pasująca do jej koloru sierści, a dzięki miękkim paskom nie uwierała i pozwalała na swobodne ruchy kończyną. Przy okazji zawsze miała legalne fundusze nieważne co by się stało... Do klubu były z 4 przecznice... które chciała w dosyć ekspresowym tempie pokonać. Widać że była coraz bardziej wściekła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny kucyk nic nie miał. Przeszukaliśmy każdego okolicznego kucyka. Jedyne, co znaleźliśmy to przemytnika wódki. Nienawidziłem zanosić złych wieść księżniczce. A dzień zapowiadał się tak wspaniale. Mina Swifta też nie była w najlepszym stanie. Już chyba nawet nie myślał o nowej wspaniałej broni. Dotarliśmy do miejsca gdzie spotkaliśmy księżniczki. Po czym się im ukłoniliśmy dotykając pyszczkami ziemi.

-Prosimy o wybaczenie wasza wysokość przeszukaliśmy każdego kucyka, jakiego spotkaliśmy. Nikt nie miał twojej kartki. Złodziej najwyraźniej uciekł

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

- Będę taka jaka mi się podoba a w tej chwili przeraża mnie twoja głupota... - powiedziała poważnie przez zęby. - A teraz idź na dół schodami i sam tam wejdź. Ona lubi odważnych... Będzie lepiej niż ja cię tam zaprowadzę. Ona już wszystko wie - mruknęła ciszej. Znikając gdzieś w klubie. W głowie mogłeś usłyszeć jeszcze jej słowa. - Powodzenia... Przeżyj to... a wyjdziesz może u mnie na prostą... - Ona ci współczuła tego co cię czeka. Czy może istnieć kara której nie życzy się najgorszemu wrogowi?

Wchodząc do gabinetu Lust Tale mogłeś poczuć ciężki zapach wypalonych papierosów. Unosiła się tam niemal chmura siwego dymu przez co kolory tam mogły wydawać ci się zszarzałe. Siedziała w ciszy czekając aż usiądziesz... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 4 z 7]

Podniosłem się. Nie bolało aż tak bardzo jednak się przewróciłem. Fire i jej ten cały sposób stawiania ludzi na nogi. 

- Nie mów tak więcej. To da się zrobić. Każdy ma chwilę zwątpienia ale to tylko chwilowe. Przejdzie ci. A teraz idziemy dalej. Właściwie po co idziesz do Canterlotu?

- Załatwić parę spraw. - Wiedziałem że ma racje ale nie byłem wstanie w to do końca uwierzyć. Brakowało mi pewności siebie. W ogóle brzydszą klaczą nie mogłam być. Nie żeby mi zależało na tym ale... dość. Ogarnij się. Chyba faktycznie mam depresje. Zastanawiałem się nad jeszcze jednym. Jak ona jest w stanie najpierw kogoś uderzyć a potem normalnie kontynuować rozmowę jakby nic się nie stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Pamiętasz może jak mówiłam że tortury są dla słabych? - zaczęłam od pytania składając z klaskiem swe kopyta. Zaraz potem drzwi zamknęły się z hukiem. Nastrój w gabinecie i tak musiał być upiorny... Jedynym miłym dla ucha dodatkiem był mój bezlitosny zupełnie obojętny głos. - Co miałam wtedy na myśli... Jak myślisz co mogę ci zrobić by od uczyć cię takich zachować. Przemyśl to zanim odpowiesz. - Uniosłam kopyto na znak by nie próbować się pogrążać. - Czy nie wspominałam tutaj że nie potrzebujemy się wyróżniać? Że nie masz prowadzić krwawych masakr? Zaufałam ci puszczając niemal luzem... Powiedz mi swoimi słowami co zrobiłeś na Manehattanie... - Skończyłam. - No proszę . Słucham cię. - Próbowałam go ośmielić.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ulice Canterlotu

Ulicami Canterlotu szedł ogier w starym zniszczonym płaszczu. Jego sierść była cała brudna, grzywa postrzępiona. Wyglądał na takiego, od którego lepiej trzymać się z daleka. Wszedł do pewnego budynku. Nagle można było usłyszeć gruby głos

-Masz coś? To powiedział gwardzista stojący w cieniu w grupie około pięciu innych gwardzistów

-Następnym razem. Wy będziecie łazić po tych lokalach

-Nie narzekaj. Każdy dostał swoje zadanie. Wiesz gdzie mieszka ten Denis? Jest ostatnim kucykiem, który ma możliwości stworzenia takich ładunków. A jego przeszłość też daje wiele do życzenia

-Tak nawet byłem koło jego domu. Można tam wyczuć potężne źródło magii. Większe niż mógłby stworzyć zwykły jednorożec

-Idealnie. Więc mamy trop

Gwardziści opuścili kryjówkę. Po czym poszli pod budynek osobnika, który mógł stworzyć ładunki odpowiedzialne za zniszczenie budynku w Manehattanie. Gdy tam dotarli gwardziści otoczyli wszelkie drogi ucieczki w okolicy budynku. Po czym dwóch zaczęło walić w drzwi

-Proszę natychmiast otworzyć! Tu gwardia Canterlotu! Mamy nakaz przeszukania tego budynku!

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Odpowiedziałeś na najmniej ważną część moich pytań - westchnęłam cicho. - To mnie najmniej interesowało... Co tam wyprawiałeś i z kim... Tak więc powtórzę i rozwinę swoje myśli. Czy pamiętasz jak mówiłam że tortury są dla słabych? Jak myśli co wtedy miałam na myśli... Co mogę zrobić ci żeby sobie cię podporządkować raz i skutecznie byś nie sprawiał mi problemów? - Patrzyłam na niego dość chłodno. Może lepiej że miał zamknięte oczy? Przynajmniej nie bał się na razie... Zmieniłam formę na original którą miałam lada moment wykorzystać...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Ja nie karam. Ja nie biję. Ja uzyskuję dany skutek... - powiedziałam cicho podchodząc z wolna do niego by spojrzeć na niego całego. Był mizerny... Dotknęłam jego piersi kopytem niszcząc imitację kuca którą miał na sobie. Może matka miała racje i nie powinnam tego zrobić... Tylko w ten sposób przyznawałam się do porażki której nie chciałam zaakceptować. Musiałam jeszcze spróbować jednej rzeczy. - Nie ruszaj się i powiedz co każe ci działać tak jak to robisz w tej chwili? - spytałam się przykładając swoje ciężkie kopyto do jego piersi. Mógł poczuć jego chłód...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- White pewnie gdzieś jest ale to temat może na później i choć raz masz racje... Nasze wybory kształtują to kim jesteśmy... - pochwaliłam go odciągnęłam kopyto od jego piersi wyciągając z niej niewielki ciemnozielony kamień. - Możesz to nazwać swoją duszą... - wyprzedziłam jego pytanie uśmiechając się figlarnie, by zaraz wrócić na swe miejsce nadal trzymając rzeczony przedmiot. - Widzisz to co teraz trzymam to nic innego jak ty i kopia zapasowa twojej pamięci... - zboczyłam na temat naszej anatomii. - Żyjemy znacznie dłużej na tym świecie niż kuce i jeszcze dłużej niż ludzie żyli na ziemi... ale to inna historia. Skupmy się na tobie. - Dmuchnęłam w kamień z którego uleciały zielone wstęgi energii. Teraz był przezroczysty i wyglądał jak diament.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardziści z kamienną twarzą spojrzeli na żonę Denisa. Nie różnili się od reszty gwardzistów. Dwa białe ogiery o błękitnych grzywach. Kucyk ziemski i jednorożec.

-Poszukujemy pana Denisa. Chcemy z nim rozmawiać w sprawie pewnego incydentu. Mamy również nakaz przeszukania każdego centymetra tego domu. Po tych słowach ogier wręczył  dokument klaczy

-Dobrze, więc kolega zostanie z panią a ja się zajmę resztą. Najpierw pomówię z pani mężem. Kucyk ziemski stanął w drzwiach. Oczekując na towarzysza. Reszta gwardzistów była niemal niewidocznie ukryta wokół budynku. Jednorożca nie martwiło samotne przeszukanie. Jeśli jest tu coś nielegalnego znajdzie to. Należał do specjalnej grupy. Która specjalizowała się w odnajdywaniu niebezpiecznych przedmiotów dzięki specjalnym zaklęciom. Najpierw jednak chciał sprawdzić. Czy uda mu się złamać tego Denisa i zmusić go do samodzielnego żeby przyznania się. To by oszczędziło czasu. Przy okazji oceni jego charakter. Powoli wszedł do jego pracowni. Po czym do niego podszedł

-Pan Denis? Mam parę pytań

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec Stał na bezpieczną odległość od Denisa. Nie wiedział, nad czym pracuje. Dlatego nawet niczego nie dotykał i wolał nie być zbyt blisko. W końcu się odezwał do niego tak by usłyszał.

-Panie Denisie zacznę od początku. Wiemy, kim pan jest. Wiemy, że prowadził pan FOL. Wiemy, że pan i Striding Rason byliście w posiadaniu specjalnego klucza. Pan jednak swojego nie oddał. Mimo wszystko nie dręczyliśmy pana. Uważaliśmy, że każdy zasługuje na drugą szansę. Niestety niedawny incydent... Zmusił nas do tego, że musieliśmy w końcu pana odwiedzić. Niewiele kucyków jest w stanie stworzyć materiał wybuchowy o potężnej sile pan jednak jest. Dobrze o tym wiemy. Badał pan energię magiczną już, jako człowiek. Powiem prosto, jeśli coś tu jest dowiem się tego i to nie będzie dobre wyjście. Jest pan ojcem chyba nie chce pan żeby pana syn patrzył jak pan siedzi resztę życia w lochu. Więc zadam te pytania raz. Czy to pan stworzył potężny ładunek wybuchowy, który wysadził budynek na Manechattan? Czy współpracuje pan z kimś? Proszę się zastanowić zanim pan odpowie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Dałam ci swobody bez zbytniej kontroli to co otrzymałam? Temat na pierwszą stronę gazet... Pobudzenie gwardii i zaburzenie sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej... - wymieniałam lekko stukając kamyk co wydawał z siebie piękny dźwięk. - Czy w moim odczuciu ta sytuacja jest dla mnie korzystna? - zapytałam się. - Ja nie mogę dopuścić takiej sytuacji nigdy więcej że ty sobie idziesz i coś wysadzasz w dodatku na nie naszym terenie... Nigdy nie pozwoliłabym na coś takiego gdybym wiedziała. My rój tutaj mamy stanowić zerowy opór i działać by zapewnić sobie jako takie życie... Ty temu przeczysz całą osobą. Nie dajesz mi wyboru... ja też tego nie chce zrobić a muszę by osiągnąć efekt. Ale słucham. Nie jestem tyranką która podejmuje decyzje sama. Spróbuj się wybronić. Czasu mamy do rana więc się nie śpiesz. Przedstaw mi coś co mogłabym zaakceptować... - mówiłam lekko odchylając się wygodnie w fotelu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shiled

Księżniczka nie była zadowolona że nam się nie powiodło. Nie miała ochoty z nami rozmawiać Ja Swift nie byliśmy zadowoleni, że nam nie wyszło. On sam poszedł do domu chcąc odpocząć i zaczekać na jutrzejszy dzień, kiedy wymienią nam broń. Ja wróciłem do swojego domu. Po czym zdjąłem mój ekwipunek gwardzisty nagle Arrow wleciał na mój grzbiet. Chyba już uważał mnie za przyjaciela. Cóż czas na kolejną naukę latania. Może to mi pozwoli nieco zapomnieć o moim niepowodzeniu. Skierowałem się z feniksem do parku. Gdzie dałem mu swobodę do lotu.

Gwardia

Gwardzista słuchał Denisa w milczeniu. Dziwił się, że ktoś taki kierował FOL. Większość grup FOL była strasznie brutalna. Zwykłą rozmowa kończyła się zaciskanie zębów i obrzydliwymi wyzwiskami. Ten kucyk na takiego nie wyglądał. Albo takiego grał. Rzeczy, które pokazał mu Denis nie wyglądały na zabronione. Nie były bronią, więc nie były powodu by je konfiskować.

-Cóż, jeśli chodzi o Rasona to żyje szczęśliwie przyjął władzę księżniczek. Zamieszkuje, Ponyville i dalej służy w gwardii. Jeśli chodzi o rzeczy, które pan pokazał nie są zakazane. Jest pan jedna ostatnią osobą z naszej listy zdolną stworzyć tak potężny ładunek. Nie muszę przewracać pana rzeczy żeby znaleźć coś, czego szukam. Podczas eksplozji można było wyczuć potężne uwolnienie się energii magicznej. Więc sprawdzę tylko czy coś jest nie tak. Na rogu jednorożca pojawiła się błękitna aura. Jednak wciąż stał w miejscu. Nagle zmarszczył brwi i złapał się kopytem za głowę. -Nie był pan ze mną do końca szczery. Poza rzeczami, które mi pan pokazał. Wyczuwam tu potężne źródło magiczne. Większe niż jest w stanie stworzyć jednorożec. Czy może pan to wytłumaczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Płytki jesteś... to było do przewidzenia - mruknęła spoglądając niepewnym wzrokiem na ciebie. - Czasem decyzje są podejmowane za nas. Wiele razy już tak było, że to za ciebie decydowano. Lepiej gorzej, ale zawsze i na to nie miałeś żadnego wpływu... Na niektóre zdarzenia nie mamy wpływu, po prostu występują... Inne można zaplanować, by zachować równowagę i osiągnąć dany skutek. Wasza literatura była przesycona tą filozofią. Przyczyną i skutkiem działania. Nie mogłeś przyjść do mnie i powiedzieć o swoich planach? Zaplanowalibyśmy coś innego. Pasożyt co niszczy żywiciela zostanie szybko odkryty. Rozumiesz to? Nie mogliśmy ich wybić na przykład systematycznie? Nie osiągnąłbyś tego samego efektu? Czyli likwacji członków? Albo inaczej... Czemu nie mogłeś odciąć głowy wężu i zostawić dowody że to zrobił kto inny? Tyle opcji a ty poszedłeś i niedyskretnie wysadziłeś wszystko... - zakończyła. - Czy ze mną nie można się dogadać? Naprawdę nie chce być tą złą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Sorka zapomniałem o tym)

Jednorożec zmarszczył brwi. Wciąż mu jednak coś nie pasowało. Zaczął powoli podchodzić do ścian. Jego róg ponownie zalśnił. Po czym zaczął je prześwietlać. Musiał być pewny do końca. Ponadto ich szpieg wcześniej wyczuł potężną magię. Jakoś nie wydawało mu się, że to są te cewki. Nagle zauważył, że nie jest w stanie prześwietlić jednego miejsca. Jakby magia przestała na nią działać. Ponownie zmarszczył brwi.

-Czemu ta ściana tłumi magię?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 5 z 7]

Canterlot był coraz bliżej. Z daleka wyglądał na mniejszy niż był w rzeczywistości.

- Ale nie idziesz do klubu go go? Podobno mają taki w Canterlocie - Fire zmieniła temat.

- Co? Celestia wyraziła na to zgodę? Nie kłam. 

- Chcesz się założyć? 

- Pewnie a o co? - byłem całkowicie pewny że Celestia nie wyraziłaby na to zgody.

- Nie wiem potem coś się wymyśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardzista zmarszczył ponownie brwi. Ta odpowiedź jakoś go nie przekonała. Dalej coś tu było nie tak. W tych kryształach było coś dziwnego. Chwilę myślał nad tym co usłyszał. Jednak szczególną uwagę zwrócił na słowo "uran".

-Skoro to takie wydajne źródło energii lepsze niż uran, którego dawniej używali ludzie. To zapewne materiał może przy odpowiednim użyciu stać się wyjątkowo niestabilny. Wiem dobrze, że uran mógł być wybuchowy jak te elektrownie. Więc czy te kryształy również mają taką możliwość?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 6 z 7]

Ta podróż zaczynała mnie już męczyć. Po co ja sie wybrałem na pieszo? Nagle odezwała się Fire. Chyba myślała o tym samym.

- Nie sądzisz że pociągiem byłoby szybciej?  

- Tylko troszeczkę. Miałem ochotę się przejść, po za tym więcej bitów zostało w kieszeni.

- Czasami jesteś za oszczędny. 

- Tylko troszeczkę. Zaraz będziemy na miejscu. Uważaj by nie zwrócić na siebie uwagi. 

- Myślisz że jestem głupia? Wiem że mamy być wzorowymi obywatelami Equestrii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

- Ech... Ty naprawdę jesteś oporny... - znowu mruknęła do siebie. - Zrobiłam ci coś, za co obawiałbyś się do mnie przyjść? Zabroniłam ci przyjść? Spytałeś się, czy mam czas... Nie, bo od razu założyłeś jedną opcje, bez sprawdzania pozostałych. Myślenie nie boli, a rój ma być jak rodzina... - tłumaczyła, spoglądając na ciebie, w jej oku można było zobaczyć nie wytłumaczalną iskrę. - Mamy pomagać sobie nawzajem, bo inaczej nie przetrwamy tutaj. To co zrobiłeś, będzie się odbijać jeszcze długo, zasłaniając przyszłość. Taki stan szybko nie minie... - Ucichła. - Romantic miała racje... Jesteś jak ślepy źrebak. Od dziś jak masz wątpliwości, przychodzisz do mnie i tłumaczysz. Będziesz mi jeszcze potrzebny. Bo nie myślisz tak jak my, a to też jest potrzebne... - Rzuciłam mu kamyk. - Połknij go - rozkazałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...