Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Przygotowałem jedzenie dla feniksa. Po czym mu je podałem. Patrzyłem w milczeniu jak feniks zjada kolejną porcje jedzenia. Cóż przynajmniej teraz będzie więcej życia w moim domu. Zwykle przychodzę tu tylko nocą. Będę musiał cię odpowiednio wyszkolić. Ale nie będę wsadzał cię do klatki sądzę, że tak będzie ci wygodniej. I nie wydaje się żeby feniks był skory do ucieczki. Powinienem ci nadać jakieś ma imię. Ale nigdy nie byłem w tym dobry. Hmm być może Arrow. Brzmi dość groźnie. W końcu jesteś feniksem, więc musisz wzbudzać szacunek. Powoli wyciągnąłem swój dziennik.

"Kolejny wpis w moim dzienniku ostatnio nie miałem czasu w nim zbyt wiele pisać. A stało się parę ciekawych rzeczy. Podczas wielkiej Gali doszło do pierwszej próby ataku ze strony grupy terrorystów. Na szczęście temu zapobiegliśmy dzięki pomocy pewnego cywila. Podczas pobytu w Ponyville napotkałem sponyfikowanego gwardzistę, który zrobił na mnie wrażenie. Jeśli o znajomościach mowa udało mi się poznać również księżniczkę Twilight, która bardzo mi pomogła poznać nowe możliwości magiczne. Na gali poznałem również bardzo miłą klacz. Cóż wciąż zastanawia mnie jej zachowanie. Ale to chyba, dlatego że słabo znam się na klaczach. Kolejna sprawa, która mnie zastanawiam to mój brak pamięci na temat ostatnich wydarzeń. Dlaczego nic nie pamiętam i jak do tego doszło? I co oznacza ten tajemniczy kamień?"

Po tych zapiskach odłożyłem dziennik. Po czym zdjąłem zbroje i położyłem się do łóżka, po czym powoli zasnąłem

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fox]

- Jeszcze nikt nie nazywał mnie księżniczką - rzekła zastanawiając się chwilę. - Jesteś pierwszym, który zwraca się do mnie tym tytułem. Zwykle było poważnie królowo... - stwierdziła muskając delikatnie ustami twój policzek w nagrodę. - Romantic Heard poszła gdzieś zjeść. Pomyśl chwile jak może się pożywić i znajdź odpowiedni synonim, a znajdziesz odpowiedź co robi i gdzie się podziewa - odpowiedziała dosyć zawile ale po chwili odpowiedź nasuwała się sama co się z nią teraz dzieję. - Co do pozostawania tutaj dłużej... Romantic jasno określiła gdzie masz się znaleźć i o której dzisiaj... a z nią wolałabym nie mieć na pieńku. Rozumiesz mnie. Prawda? - Unikała tematu wybuchu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli się obudziłem. Następnie wstałem z łóżka i zacząłem się przygotowywać na kolejny dzień. Zrobiłem sobie śniadanie, po czym przygotowałem posiłek dla feniksa. Po służbie będę chyba musiał go wziąć na jakąś naukę latania na razie słabo mu szło. Ale to później. Gdy już skończyłem. Zabrałem cały ekwipunek i opuściłem dom.  Gdy wychodziłem zobaczyłem idącego w moją stronę Swifta. Natychmiast się obróciłem w jego stronę.

-Witaj Swift i jak poskładali cię

-Tak trochę to trwało, ale wróciłem do normy. Nawet mnie nie zawiesili. Golding wróciły ci jakieś wspomnienia?

-Nie. Ale może lepiej nie pamiętać. Może był jakiś powód by tak się to skończyło

-Tak sądzisz?

-Cóż nic lepszego nie wymyślę. A nie będę wciąż myślał o utraconym wspomnieniu. Mam inne rzeczy na głowie. Chodźmy na ten patrol

Gdy zaczęliśmy iść wspólnie ulicami Canterlotu. Nagle Swift się odezwał.

-Golding, gdy mnie wczoraj leczyli. Słyszałem jak mówili coś ciekawego

-Jeśli to znowu jakaś durna plotka. To nie chcę tego słuchać

-Nie... Pamiętasz tego pegaza, którego przegnałeś jakiś czas temu sprzed pałacu

Zmarszczyłem brwi. Dobrze pamiętałem tego osobnika. Każdy, kto wydał mi się podejrzany był przeze mnie zapamiętywany

-Tak... Pamiętam go. I co z nim?

-Podobno ktoś podpalił mu biuro

-Ah tak. Cóż nie widzę w tym nic dziwnego

-Co masz na myśli?

-Od razu było po nim widać, że to ktoś, kto ładuje się w kłopoty. Zapewne tym razem zdenerwował kogoś nieodpowiedniego. Tak się to kończy. Gdy ktoś jest zbyt pewny siebie i lubi ładować się w kłopoty. Mają jakieś tropy?

-Podobno coś zwróciło ich uwagę. Ale na razie to ściśle tajne

-Rozumiem

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Canterlocie panował spokój miasto dopiero budziło się do życia. Trochę zastanawiało mnie co zwróciło uwago gwardii. Ale pewnie wszystko z czasem się okaże. Jak będziemy potrzebni, to dadzą nam znać. Chciałbym, aby taki spokój był zawsze. Marze o Equestrii bez wojen. Dzięki względnemu spokojowi mogliśmy spokojnie patrolować teren ze Swiftem i spokojnie rozmawiać.
-Czyli teraz masz pupila w domu?
-Na, to wychodzi. Wykluł się, kiedy byliśmy w Ponyville najwyraźniej
-Nieźle. Czyli poszedłeś w ślady księżniczki Celesti z wyborem pupila
-Nie. Ja zawsze lubiłem feniksy. Zawsze chciałem takiego pupila. Miałem szczęście, że znalazłem jajo w lesie Everfree
-Cóż starczy ci na, to czasu i tak bierzesz sporo obowiązków na siebie?
-Lubię wyzwania. A prywatnie i tak nie potrzebuję jakoś specjalnie dużych ilości czasu. Ja jestem szczęśliwy tylko podczas naszej służby
-Skoro tak mówisz. Mogę ci tylko życzyć powodzenia. Gdybyś chciał mojej pomocy...
-Tak wiem. Jak będzie taka potrzeba, to dam ci znać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fox]

Fox odwzajemniła pocałunek widać, było że po chwili chciała przejąć inicjatywę tylko po to byś brnął tylko dalej, ale przerwałeś jej w kluczowym momencie...

- Na pewno nie będzie w gorszym stanie niż wcześniej... Tak przynajmniej w teorii - powiedziała niepewnie. - Zawsze może stać rzecz nieprzewidziana i może jej coś nie wyjść. Jak zareaguje? Na pewno będzie ukrywać swą złość że cię nie ukarała za moją sprawą. Miałam taki plan. Nie jesteś zwykły... Jesteś wyjątkowy i doskonale powinieneś o tym wiedzieć. Wiesz może co ją tak wypompowało? Nie powinna być w takim stanie. Nigdy nie miała z problemów... - spytała się gdy szliście z wolna na stację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fox]

- Pewnie wróci jej mniej wredna wersja. - Gdybała o stanie Romantic Heart. - A ty jesteś pierwszym buntownikiem, który dostąpił zaszczytu dostąpienia do naszego grona, reszta inaczej skończyła... - próbowała pokazać sytuacje z lepszej strony. - Lust Tale wpadła w kłopoty? Ta, która planuje wszystko z wyprzedzeniem i zwykle nie robi błędów... Wiesz że to ona skompromitowała jako Dark Rose prezydenta Manehattanu, że musiał wycofać się w następnych wyborach? To dzięki niej możemy tu działać i mamy taką swobodę tutaj... Tamten chciał zaostrzyć prawo, a przez sytuacje osobistą przeczącej jego kampanii co specjalnie rozdmuchała prasa przez kompromitujące zdjęcia musiał zrezygnować... - Wróciła do starych czasów odsłaniając przeszłość Lust. - Pozdrów ją ode mnie. Na niej się nie zawiedziesz. Na pewno szykuje jakiś wielki plan skoro cię potrzebowała że aż nagięła polecenie dotyczącego eksperymentu. - Wzięła od ciebie kartkę. - Jak się wyrwę stąd na pewno zajrzę. Może nawet na dłużej... Canterlot jeszcze nie widziałam ale słyszałam o nim wiele ciekawych rzeczy... - Kryła się z jakąś tajemnicą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fox]

- Nie wiem gdzie ich Lust trzyma ale pewnie masz racje... Chcesz ich pozbawić idealnej wizji świata? - Zaczęła. - Oni śnią o tym co chcieliby osiągnąć. Co z tego że jest to tylko iluzja świata. Są szczęśliwi i nie cierpią w rzeczywistości że nie mogą tego osiągnąć... - Broniła przed podjęciem decyzji o wyciąganiu ich. - Nie warto... Narobisz sobie tylko większych problemów, a swoje sama rozwiąże tak czy inaczej... Za propozycję dziękuję. Spodziewaj się mnie... powiedzmy... niedługo... Na Manehattan serdecznie zapraszam. To piękne miasto otwierające przed każdym wiele możliwości... - Oderwała się od ciebie by tylko to powiedzieć i przyssać się jeszcze raz. Mogłeś poczuć jak energia przepływa z niej do ciebie i odwrotnie. To było dość przyjemne uczucie połączone z dotykiem jej miękkich ust... Do całości dochodziła jeszcze wymiana wspomnień. Mogłeś obserwować co robi na co dzień. Jakie ma problemy, co ją dręczy. Większość tego stanowiła postać właśnie zaczepki Velvet...

 

Wszystko jednak ma swój koniec... Usłyszeliście dźwięk "klaszczących" kopyt tak jak ktoś ogląda przedstawienie a ono się kończy... Gdy się obejrzałeś mogłeś natrafić na lodowaty wzrok Romantic Heart. Milczała patrząc jak się obściskujecie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Canterlocie nic się nie działo. Służba przebiegła w miarę spokojnie. Powoli zaczęliśmy wraz ze Swiftem zbliżać się do jej końca.

-To chyba na tyle Golding. Idziesz do domu

Chwilę się zacząłem zastanawiać. Po czym spojrzałem na Swifta

-Wiesz idę się dokształcić

-Z, czego?

-Cóż nieważne

-Ty naprawdę na nic nie masz czasu. Powinieneś sobie zorganizować jakiś organizer. Bo ci życia na wszystko nie starczy

-Cóż przemyślę to póki, co muszę iść

-No dobrze. Do zobaczenia

Skierowałem się do bram pałacu. Wiedziałem gdzie się muszę udać i kogo prosić o pomoc w nauce. Podszedłem do strażników bramy. Po czym im zasalutowałem

-Witajcie towarzysze broni. Chciałbym się dokształcić z języka staroequstriańskiego. Gdzie znajdę archiwistę Prew Tenebraise'a

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się, po czym powolnym krokiem poszedłem do wnętrza pałacu. Wiedziałem zmęczenie na pyszczku mojego towarzysza. Pilnowanie pałacu to wielki zaszczyt, ale potrafi być jednocześnie strasznie nużące. Po wielu godzinach myślisz tylko o skończeniu służby w moim wypadku kończyło się to głównie patrolami. Więc czas uciekał szybciej. Skierowałem się do archiwów na pierwszym poziomie. Po czym zacząłem szukać gabinetu, o którym mówił mój towarzysz broni. W końcu udało mi się znaleźć rzeczony gabinet. Zachowując zasady kultury delikatnie zapukałem do drzwi gabinetu.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart, Fox]

- Ja nie muszę nic zrobić... Los sam cię pokarał i jeszcze pokarze bardziej... Ja mogę co najwyżej obserwować to zjawisko, albo jeszcze dołożyć ku własnej uciesze jak się miotasz w tej pajęczynie niekontrolowanych zdarzeń i impulsów... - pyszniła się Romantic Heart tymi słowami, a po niej samej widać było że wróciła do formy. Jej oczy błyszczały w twoim kierunku i były pełne szczęścia. Widać że twój stan sprawiał jej przyjemność. - Idziemy i nie poniżaj się przede mną bo to bez sensu. Nic przez to nie osiągniesz, a tylko na tym stracisz... zachowując się jak źrebak... - próbowała wytknąć ci błędy w twojej logice. - Zachowuj się jak trzeba, a nie będzie problemów... - Kierowała się ku stoisku z biletami. (Napisałbym coś o jej wyglądzie ale to jakbym kręcił na siebie bata. Jak ktoś chce to niech pisze to mu wyślę... tak więc CENZURA.)

- Nie musisz mnie przepraszać. Chyba musimy się pożegnać na jakiś czas - rzekła smutnym tonem Fox.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komputer:
Sprzedawczyni uśmiechnęła się.

- Proszę, masz te jabłka. Na prawdę dziękuje - podsunęła ci owoce, a sama zajęła się odsuwaniem wiadra bliżej stoiska.

Magus:

- Proszę wejść - usłyszałeś trochę zachrypnięty głos jakiegoś starszego ogiera. Kiedy drzwi się otworzyły owionął cię zapach kurzu, starego pergaminu i stęchlizny.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać było, że to miejsce jest używane tylko w kierunku archiwów. Ten kucyk chyba nie miał chyba nawet czasu na porządki. Niema się, co dziwić pewnie wiecznie jest pochłonięty tymi archiwami i odpowiednim ich studiowaniem. Spojrzałem na ogiera, po czym się uśmiechnąłem

-Witam nazywam się Golding Shield. Przybywam by prosić cię o podzielenie się ze mną twoją wiedzą. Chciałbym prosić abyś pomógł mi zrozumieć język staroequstriański

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponownie się uśmiechnąłem. Po czym usiadłem w miejscu, którym wskazał mi kucyk. Cóż, mimo że byłem gwardzistą zawsze uważałem, że nie tylko siła się liczy rozum jest równie ważny. Ogier wyglądał na miłego. Ucieszyłem się, że zgodził się mi pomóc.

-Cóż odpowiadając na twoje pytanie. Staram się poszerzać swą wiedzę w każdym zakresie uważam, że każda nauka jest użyteczna i tak będę mógł lepiej służyć Equestrii. Jestem ci bardzo wdzięczny, że chcesz poświęcić swój cenny czas na naukę ze mną. Jestem gotowy zaczynać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus:

Kuc uśmiechnął się lekko i wyciągnął jakąś książkę spod biurka. 

- Zawsze ją tu trzymam, wiele dokumentów jest w tym języku, a niektórych słów mogę zapomnieć i chce się upewnić - zaśmiał się lekko i przystąpił do nauczania cię

 

(Zaraz masz prywata z pierwszą lekcją :)).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart, Fox]

- Do zobaczenia! - powiedziała Fox ukrywając swoje emocje pod maską obojętności. Nie chciała się rozklejać z faktu że kogoś polubiła a ten ktoś już odjeżdża...
- Na dobry początek pojedziemy z powrotem do Canterlot - rzekła radośnie marząc o tym co cię tam czeka... - Nigdy nie byłam wkurwiona  - zaakcentowała to słowo, a jej ton był dość miły dla ucha - na nikogo, a tym bardziej na ciebie i wkurwiona nie będę ja, tylko kto inny, jak się ktoś dowie co tu zrobiłeś... - ostrzegła cię na swój sposób zaraz potem w kasie kupiła dwa bilety na nocny ekspres do stolicy equestrii.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzięłam jabłka i poleciałam do tamtego budynku pierniko podobnego. Chwilę zajął lot tam z powodu mocnego wiatru, jednak wylądowałam. Wchodząc spojrzałam czy jest tamta klacz, z zadowoleniem stwierdziłam że tak.

- Proszę, tu są jabłka. - powiedziałam kładąc te 5 sztuk na ladzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka trwała naprawdę długo. Ale w końcu się skończyła. Byłem pewny, że moja wiedza wzrosła. Prędko nie zapomnę tego doświadczenia. Pożegnałem się z ogierem. Po czym zacząłem opuszczać pałac. Kiedyś zapewne ta wiedza mi się przyda. Zacząłem powoli iść w kierunku domu. Ciekawe jak tam Arrow. Cóż dobrze, że go nakarmiłem przed wyjściem. Będę chyba musiał z nim iść trochę na powietrze. Nie powinien cały czas siedzieć tylko w domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzięłam bez słowa babeczki i usiadłam przy drzwiach delektując się nimi, nie było to co prawda dobre jak emocje ale było wystarczające. Pomyśleć, że od małego wciskano jej kit z tym, że jedzenie kucyków jest ohydne. Cóż nie miało to pokrycia w rzeczywistości. Te babeczki były świetne, zjadłam dwie i postanowiłam ostatnią pozostawić na później. Udałam się czym prędzej na rynek by zauważyć ulotkę o rozdawaniu zwierząt przez klacz zwaną Fluttershy. Podany był adres, więc poszłam tam drogą naziemną.

- Ciekawe co tam ma... - powiedziałam do siebie myśląc nad tym czy da mi w ogóle zwierzątko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[100 bitów. Kawiarnia ,,Pod kopytkiem"]

Byłem zdezorientowany. Ostatnie co pamiętałem to jak szedłem w kierunku swojego miejsca pracy. Niby normalne ale dlaczego jest wieczór a chwilę temu był ranek? Nie mogłem cały dzień stać w jednym miejscu. Na pewno mam ciekawsze zajęcia. Poszedłem w kierunku kawiarni ,,Pod kopytkiem". Dawno mnie ta mnie widzieli i wypadało by się tam pokazać. Po chwili jak wszedłem zobaczyłem swoją szefową. 

- Dawno cie nie było. Już prawie zapomniałam że tutaj pracujesz. 

- Przepraszam po prostu byłam zajęta.

- Rozumiem jednak wolałabym gdybyś pojawiała się trochę częściej. 

- Ok postaram się. Już idę pracować. - Odetchnąłem z ulgą. Na szczęście była dosyć wyrozumiała. Wszedłem na główną salę i zauważyłem wchodzących klientów. 

- Dzień dobry państwu. - powiedziałem i chciałem zrobić facehoofa. Przecież mamy wieczór! Trudno może tego nie zauważą. Po chwili dodałem: - Tamten stolik będzie odpowiedni. - Wskazałem pusty stolik dla dwóch osób przy oknie. Idealny dla tej pary. Gdy doszli do stolika przez chwilę przeglądali menu.

- Co państwo zamawiają? 

- Poprosimy gofry ze śmietaną i herbatę. - Zapamiętałem zamówienie i poszedłem do kuchni. Po chwili byłem z powrotem. 

- Proszę - powiedziałem i podałem gofry i herbatę w... filiżankach. Popatrzyli się na mnie dziwnie. Wiedziałem że i tak ten niesmak chociaż tylko śladowo pozostanie. Zająłem się innymi klientami a po jakimś czasie wróciłem posprzątać stolik który obsłużyłem na początku. Herbaty nawet nie ruszyli. Czas się chyba zbierać z tej pracy...

 

 

(Te wcześniejsze dwa zadania z tych losów się już zakończyły? Moja postać wpadnie w depresje mniej więcej w następnym poście)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

- Tak mówię o niej. Krążą legendy o jej gniewie... - Zamyśliła się. - Nie mogę się doczekać, by ujrzeć to przedstawienie - powiedziała dość szczerze, a takiego tonu to u niej nie słyszałeś jeszcze. - Nawet jeśli nie zginął nikt z naszych, to i tak zdestabilizowałeś obecną sytuację i to samo w sobie zdenerwuje ją, bo utrudniłeś jej życie swoim zachowaniem, bo możliwe konsekwencje twojego działania mogą spaść na nią. Pomyślałeś chwile nad skutkami swojej decyzji, które odczują inni? - pytała zasłaniając okna czarnymi firankami. Jakby się do czegoś szykowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szłam ścieżką, od czasu do czasu widząc przelatujące pegazy nad głową, jednakże w końcu zauważyłam tą chatkę. Spokojnym krokiem i przy okazji podziwiając florę szłam w kierunku tego domku. Otworzyłam furtkę z powodu tego, że i tak była otwarta i podeszłam do drzwi. Zapukałam czekając aż otworzy, argumenty mam gotowe. Jednakże może pójść coś nie po mojej myśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...