Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield
-Tak jest
Uśmiechnąłem się na odpowiedź księżniczki. Najpierw, jednak odbiorę mu możliwość widoku na nas. Już zapamiętałem pozycje napastnika. Nie musiałem go widzieć. Więc mogłem, to zrobić. Najpierw postanowiłem rzucić zaklęcie ciemności. A potem przejść do rzeczy. Wyprostowałem ciało następnie opuściłem głowę. Po czym powiedziałem formułę w myślach. Tenebris. Gdy skończyłem. Rzuciłem włócznię i strzeliłem na wszelki wypadek promieniem magicznym w napastnika.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luci:

Pokiwałem głową w pozytywnym zaskoczeniu. Niespodziewałem się takiej pochwały.

- No cóż - zacząłem, zawiązując ostatniego guza. - Nie myślałem nad tym. Bycie medykiem mogłoby przyprawić moje szalone życie o jeszcze większą dawkę szaleństwa. Ale jakby brał udział w jakieś bitwie… ależ dużo tematów do balladach by było! - oznajmiałem podekscytowany. Po chwili zamrugałem oczami, zadając sobie sprawę, że trochę odpłynąłem w moich fantazjach, co mogłem zobaczyć po twarzach tu zebranych. - Ekhem, ależ nie ma się czym podniecać. Wojna to straszne czasy. Czas pogardy. Ale abstahując już od tego, to robię tylko to, co powinienem robić. Leczę rannych i chorych. Wypełniam swoje obowiązki, tak samo jak Ty, czy każdy z nas tutaj. Więc… wszyscy…

Roger:

- Bla bla bla! - przerwał mi głośno detektyw. Znalazł się przy nas tak naglę, jak jakaś zjawa. - Coś długo ich nie ma. Ktoś powiniem tam pójści, żeby sprawdzić na czym stoimy. Więęęc… ja pójdę! Nie dziękujecie mi! To dla mnie prawdziwa przyjemności! - Roger obrócił się na kopycie i zaczął iść w kierunku następnego piętra.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

-Masz racje wojna, to straszne czasy. Ja miałem wybór Wonderbolts lub gwardia. Wybrałem gwardię, bo szukałem przygód. Jednak ta ostatnia wojna. Żałuje, że tak się skończyła. Nie byłem negatywnie nastawiony do ludzi. Uważałem, że wspólnie możemy się sporo nauczyć. Podziwiałem ich możliwości. Nie mieli skrzydeł, a i tak szybowali. Szkoda, że to się tak musiało skończyć. Nagle spojrzał na detektywa.
-Księżniczka wyraźnie prosiła abyśmy zostali. Wiem, że nie lubisz Goldinga. Ale wież mi on potrafi sobie radzić. Z, nim księżniczka jest bezpieczna. Jak będą nas potrzebowali, to nas zawołają. Musimy słuchać księżniczki. Jako lojalni poddani

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roger:

Detektyw obrócił się osaple i przewracając oczyma, zacmokał parę razy, kręcąc głową.

- O czym my w ogóle mówimy? O sympati? W naszej pracy nie powinniśmy kierować się prywatą. Idę tam, bo mogą nie mieć już okazji nikogo zawołać, gdy coś będzie im rozwlekać wnętrzności na podłodze. Uwiesz mi, widziałem tyle już rzeczy, że ho ho! - machnął kopytem. - Poza tym, księżniczka Luna jest osłabiona, a ja - wskazał na siebie, wypinając pierś. - Jestem tym lojalnym sługą księżniczki Luny i to jak się martwię, nie pozwala mi ustać w miejscu. Sztywe reguły zawężają pole manewru. Trzeba być elastycznym i mieć umiejętności improwizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

-Rozumiem. Cieszy mnie, że jesteś lojalny. Ale sam wiesz jaka jest rola gwardzisty. Musimy słuchać księżniczki. Słyszałeś rozkazy jakie wydała? Golding ma iść jako jej obstawa. A mi kazała zostać z wami i was pilnować. Nie mogę pozwolić żadnemu z was na samowolkę. Dopóki nie przyjdą nowe rozkazy. Przykro mi, ale nie mogę na, to pozwolić. A w tym wypadku walka między nami nie jest dobrym wyjściem. Nie powinniśmy robić wrogów wśród swoich. Zwłaszcza w obecnej sytuacji i miejscu

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luci:

Detektyw spojrzał na gwardziste z pogardą i pobłażbliwością, jak na małe źrebię, co nieszczególnie mnie u niego zdziwiło. Lecz zaraz po tym obrócił się na kopycie i ruszył w stronę schodów, ignorując wszelkie uwagi. Zobaczyłem, jak ciało gwardzisty przyjmuję postawę bojową, aby zaraz ruszyć i go zatrzymać. Co Roger chce osiągnąc, poprzez takie zachowanie? Czasami naprawdę go nie rozumiem. Jest szalenie inteligentny, więc prawdopodobieństwo, że podejmie złą decyzję jest naprawdę zanikome, ale co, jeśli to wszystko zaczęło go przerastać? W końcu rozwiązał już tysiące spraw przez te ponad 35 lat w policji. Kiedyś musi się wypalić. Czy właśnie nadszedł ten czas?

Strażnik ruszył do przodu, jednak w tym momencie Roger skręcił przed schodami i usiadł obok nich pod ścianą. No tak. Chciał wszystkich tylko podenerwować. To był jego cel. Mogłem się tego spodziewać…

Roger:

- No co? - rozłożył kopyta, udając wielkie zdziwie. - Nie słyszałem rozkazu, który miałby zakazać odpoczynku starcowi w tym miejscu. Echh, mówię wam. Tracimy tylko czaaas! - warknął, osuwając się na podłogę. - Późnie będzie tylko jęk, płacz i zgrzytanie zębami, bo księżniczka skonała tuż nad naszymi głowami!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

Na pyszczku Swifta było widać zakłopotanie za każdym razem, gdy detektyw mówił o zgonie księżniczki i Goldinga. Trwała w, nim wewnętrzna walka. Swift dobrze pamiętał swoje początki w gwardii. Gdy był jeszcze młodym pegazem porzucił Cloudsdale i karierę w Wonderbolts dla przygody. Gdy przybył do Canterlotu nikogo nie znał. Musiał sobie radzić sam. Pomimo swojej sprawności i zwinności. Nie wszystko było takie kolorowe. Miał problemy z wiedzą z podręczników. Wtedy właśnie na uniwersytecie pierwszy raz poznał Goldinga. Pomimo że różnili się charakterami dość szybko nawiązali znajomość. Golding był jednym z najlepszych, jeśli chodziło o wiedzę i sprawność fizyczną. Zawdzięczał, to dzieciństwu poświęconemu na naukę. To dzięki pomocy Goldinga zdał egzaminy z wiedzy na gwardzistę. Zawsze pamiętał najważniejsze zasady gwardii. Bądź gotów oddać życie za Equestrie i nasze władczynie i słuchaj rozkazów przełożonego i nigdy nie waż się ich łamać. Golding był od niego wyższy stopniem, ale nie zdarzało mu się wywyższać nad Swiftem. Jednak rozkaz od kapitana był zawsze ważny dla gwardzisty. Choćby nie wiadomo jak był głupi trzeba było słuchać dowódcy. A, gdy w grę wchodził rozkaz od księżniczki nie można go było złamać. Mogło się to skończyć zawieszeniem, a nawet wydaleniem ze służby. Ale co, jeśli detektyw ma racje? Golding i księżniczka być może tam leżą i umierają okrutną śmiercią. Co, wtedy powie? Że wypełniał rozkazy księżniczki? Zostawił władczynie i swojego przyjaciela na okrutną śmierć z powodu rozkazu. Jeśli tak się stanie. Nie będzie mógł spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Będzie musiał odejść na wygnanie. Jednak, czy to możliwe, by Golding sobie nie poradził? Czy w zamku jest jakieś zagrożenie o jakim nie wiedzą? Był tu patykowilk. Ale czy jest tu coś jeszcze? Swift był strasznie zakłopotany. Nie wiedział co zrobić.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasłyszawszy o tym, że księżniczka luna pojawiła się w zamku postanowił weń wyruszyć, jednak przysnoł trochę i dopiero późnym popołudniem wyruszył do zamku królewskich sióstr. Droga byłaprosta jak w mordę strzelił, zdziwiło go, że nie napotkał żadnego patyko wilka, ani manticory. Za każdym razem Kiedy wydawało mu się coś słyszeć jego miecz na chwilę zalśnił czerwonym blaskiem i szelesty cichły. Po nie spełna kilku godzinach dotarł do majestatycznej starożytnej budowli. Lekko walące się zamczysko wzbudziło w nim niewielki lęk, szybko odrzucił strach i dziarskim krokiem wkroczył do tajemniczej budowli, zastanawiał się tylko czy luna jeszcze go pamięta z tego sądnego dnia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile ciemność nieźle utrudniała widoczność, to jednak rzut włócznią usłyszałam i jej świst. Więc ją uniknęłam, jednak tego promienia się nie spodziewałam, oberwałam tak, że uderzyłam w sufit. Chwilę zajęło dojście mi do siebie, ale jednak kolumna zaczęła się przechylać niebezpiecznie w stronę gwardzisty i Luny by w końcu runąć na nich. Planowałam to, ale w innym momencie. Teraz po prostu wylądowałam na środku z powodu lekko obolałego skrzydła po zaklęciu. Spojrzałam tylko wrogo na nich.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Staliśmy w ciemności. Gdy usłyszałem uderzenie. To był chyba napastnik. Nagle coś znowu usłyszałem. Jakby coś się waliło. Szybko włączyłem światło na rogu. Wtedy zobaczyłem jak leci w naszą stronę ogromna skała.

-Księżniczko Luno!

Niewiele myśląc skoczyłem na nią, po czym oboje potoczyliśmy się pod ścianę. Wciąż byliśmy w ciemności. Nagle poczułem jak coś spływa po moim tylnym kopycie . Wtedy to zobaczyłem. Kawałek skały rozciął moje kopyto. Mogłem spróbować się uleczyć, ale teraz ważniejsza była księżniczka. Ja byłem narzędziem które można zastąpić. Na dodatek poświęciłem włócznie. Która kiedyś należała do mojego ojca. Ale sądzę, że zgodziłby się na takie poświęcenie. Popatrzyłem na księżniczkę

-Wasza wysokość. Nic ci nie jest? Nagle spostrzegłem, że ktoś na nas patrzy. Wyjąłem miecz. Po czym otoczyłem mnie i księżniczkę mocnym polem siłowym. Byle amator go nie przebije. Teraz mnie i księżniczkę chroniło pole i ciemność. Patrzyłem wrogim wzrokiem na te ślepia.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luci:

Moje uszy drgnęły. Ten dziwny zmysł, który pewnie nabył mój ród poprzez wieki bycia na służbie znów się odezwał. Ostatnie wydarzenia pokazały, że lepiej go nie lekceważyć.

- Coś tam się dzieje na górze! - powiedziałem do gwardzisty w pełną powagą. - Nie chce kwestionować rozkazów księżniczki, ale detektyw naprawdę może mieć racje!

Roger:

- No! - starszy ogier zerwał się na równe nogi. -Blondynek dobrze gada! Widzicie, od samego początku miałem racje! Coś tam pieprzneło na górze. Dalej uważasz, że powinniśmy pozostać bierni, gwardzisto?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

Swift też coś usłyszał miał wrażenie jakby cały budynek się walił. Wiedział teraz, że coś jest nie tak. Trudno w tym wypadku kara niema znaczenia. Golding i księżniczka ich potrzebują. Wygląda na to, że cały zamek się wali. Swift zmarszczył brwi

-Dobrze chodźmy tam. Tylko musisz mi pomóc detektywie. Nie pozwól nikomu z naszej grupy się oddalić. To zbyt niebezpiecznie. Wszyscy musimy trzymać się razem. Swift spojrzał na dwie klacze. -Mam nadzieje że to rozumiecie to nie jest bezpieczne. Zwłaszcza jeśli ten zamek rzeczywiście się wali. Nie oddalajcie się od nas. Nie możemy sobie pozwolić na samowolkę

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roger:

- Ach, jestem pewnien, że zrozumieli. No to chodzimy! - ruszyliśmy.

Detektyw na przodzie, gwardzista z tyłu, a my w środku. Nie przeszkadza mi to, ale jakby co, to zawsze mogę dołożyć swoje dwa grosze jeśli dojdzie do walki.

Wkroczyliśmy na piętro do komnaty, kierowani odgłosami zamieszania. Zobaczyliśmy rannego gwardziste i księżniczkę, którzy leżeli na kamiennej podłodze.

- Tam! - wskazał Roger jakiś ruchomy kształ u góry. Pochylił głowę, przez co brązowa grzywa odsłoniła jego róg, który zapłonął zimny ogniem. - Bez obaw! Zaklęcie nie naruszy zamku, a zmasakruje tamą gościówe o góry! Em... to znaczy unieruchomi!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek/Luna:

Księżniczka została popchnięta przez Goldinga. Obiła się dość boleśnie, jednak na szczęście nic konkretnego jej się nie stało, choć była otumaniona... i zła.

- Ten kto to zrobił zapłaci - powiedziała cicho, nie odpowiadając na pytanie gwardzisty.

Zamek/Tam gdzie jest Grento i reszta:

Księżniczka Celestia teleportowała się z cichym świstem do głównej sali zamku, przy okazji objawiając się w złocistym świetle.

To co zobaczyła wyprowadziło ją z równowagi. Chwilę mrugała, a potem powiedziała stanowczo:

- Swift, wyjaśnienia. I gdzie jest Luna?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Uśmiechnąłem się gdy księżniczka się odezwała najwyraźniej nic jej nie było.

-Wasza wysokość. Zaraz zdejmę na chwilę pole. Spróbuj uciec na dół a ja zatrzymam napastnika. Jesteś gotowa?

Swift Zephyr

Swift oczekiwał aż wszyscy będą gotowi by wyruszyć. Gdy nagle stanął jak sparaliżowany w zamku pojawiła się księżniczka Celestia. Cofnął się parę w kroków był w kompletnym w szoku. Ale w końcu oprzytomniał ukłonił się i w końcu się odezwał.

-Wasza wysokość ja i Golding wyruszyliśmy tu na poszukiwania twojej siostry. Jak się okazuje nie tylko my to zrobiliśmy. Wszyscy wiemy o tym, co spotkało księżniczkę Lunę. W tej chwili jest wraz z Goldingiem na górze. Ale tam się stało coś złego. Słyszeliśmy jak coś się zapadło i chcieliśmy sprawdzić czy wszystko u nich w porządku. Tak to mogę określić w największym skrócie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek - góra:

- Nigdzie nie idę... - zaczęła Luna, jednak wtedy usłyszała na dole charakterystyczny i czysty głos swojej siostry. - ... albo idę! - dodała szybko.

Zamek - dół:

Księżniczka Celestia zrobiła minę spokojną, jednak zawierającą ukrywane rozdrażnienie.

- Po co tutaj szliście, Lunie nic nie jest - powiedziała spokojnie, jednak w myślach dodała ,,mam nadzieję''. Ruszyła na schody, a do kucy tutaj zgromadzonych powiedziała:

- Proszę, poczekajcie tutaj chwilkę.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Zdjąłem powoli pole siłowe by księżniczka mogła wyjść nie mogłem biec z powodu bólu rannego kopyta. Chwyciłem miecz. Po czym skoczyłem w stronę napastnika. Mając nadzieje, że księżniczka zdołała się wydostać. Jednak dzięki zaklęciu ciemności powinna być niewidoczna dla wroga.

Swift Zephyr

Kolejny rozkaz od księżniczki Celesti. Swift Chciał iść na górę by pomóc Goldingowi. Ale rozkaz to rozkaz. Zwłaszcza, że i tak nie chciał już denerwować i tak niezbyt zadowolonej księżniczki Celesti. Stanął w wejściu po wyjściu księżniczki. Z włócznią w kopycie i nikogo nie chciał puścić

-Przykro mi nie idziemy. Księżniczka Celestia ma wszystko pod kontrolą poradzi sobie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biuro Blue Cuta

Powoli w stronę detektywa zaczęło iść kilku gwardzistów. W końcu jeden wyszedł na przód i zdjął hełm ze smutnym wzrokiem.

-Pan Blue Cut? Przykro nam nie mogliśmy nic zrobić. Napastnicy nam uciekli i użyli dziwnych rzeczy do podpalenia pańskiego biura. Nie byliśmy w stanie zgasić ognia. Czy ma się pan gdzie zatrzymać? Był pan ubezpieczony? I co najważniejsze podejrzewa pan kogoś?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardziści chwilę stali i na siebie patrzyli. W końcu ponownie się odezwał

-Domyśla się pan zapewne jak to się stało, że tu byliśmy. Mogę jednak zapewnić, że gwardia nigdy tak nie postępuje. Wiemy, że pan za nami nie przepada. Jednak zapewniam nigdy byśmy nie zrobili czegoś takiego. Takie metody są karygodne. Więc kucyki, o które pan pyta były ubrane w garnitury. Były to jednorożec, kucyk ziemski i dwa  pegazy. Wszystko mieli zaplanowane. Pomimo pościgu zgubili nas. Niestety nic więcej o nich nie wiemy. Zrobimy wszystko by ich znaleźć i odpowiednio ich osądzimy może mi pan wierzyć

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardzista znikł w ciemności, jedyne co robiłam to ledwo unikałam ataków dzięki temu, że podmieńce mają dobry zmysł słuchu. A walczyć nie mam zamiaru, bo zabije gwardzistę i źle to się skończy dla mnie.

Słysząc głos Celestii, niewyraźnie ale jednak z dołu szybko ruszyłam ku oknu, biorąc magię ostatni kufer którego nie sprawdziłam razem z kluczem na nim leżącym i wyleciałam przez okno, by wylądować od razu obok zewnętrznej ściany zamku. Serce biło jak szalone, jednak się uspokoiłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Napastnik uciekł. Teraz już nic nie zdziałam. Ale widziałem jak napastnik zabrał kufer. Nie wiem, dlaczego tak go pragnął. Ale być może było tam coś ważnego. Później się będę tym martwił. Spojrzałem na swoje ranne kopyto. Następnie na moim rogu pojawił się żółty blask. Po czym pochyliłem róg do dołu. Następnie powiedziałem formułę delikatnym szeptem.

-Sanavit

Moje kopyto wróciło do normy. Znów byłem zdrowy. Patrzyłem na całą te ruinę, którą wywołaliśmy naszą walką z napastnikiem. Nie wiem, kim był napastnik. Ale coś mi mówi, że go jeszcze kiedyś spotkam. Nagle zauważyłem jakiś błysk. Leżała tam moja włócznia. Uśmiechnąłem się na jej widok i ją zabrałem. Po czym zacząłem iść w kierunku, w którym pobiegła księżniczka Luna. Musiałem się upewnić, że nic jej nie jest.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[176-4=172][Lust Tale]

Posiedziałam jeszcze w biurze, uzupełniając ostanie rachunki i dopalając ostatniego z trzech, albo czterech wcześniejszych papierosów, zanim skończyłam robić wszystko co powinnam... Romantic Heard narobiła mi tu odrobinę bałaganu, ale nie winię jej za to... Nie wiedziała jak ma wszystko zrobić, a i tak zrobiła więcej niż powinna, bo wysłała sprawozdanie... Wzięłam pęk kluczy i zamknęłam wszystkie pomieszczenia zanim mogła wyjść zupełnie z klubu.

 

Skierowałam się do swojej kawalerki... przespać się trochę, odpocząć. Nie musiała spać tyle ile kuce, a mój sen bardziej przypomina stan wstrzymania, niż to co one znają... Zahaczyłam przy okazji o drogerie i papierniczy, kupując środki do otumanienia ogiera i zainicjowania z nim spotkania... Dotarłam do jednej z tańszych dzielnic, do nieco obskurnej kamieniczki wchodząc na samą górę na poddasze po skrzypiących schodach. Dziwiłam się że nadzór budowlany jeszcze nie interweniował tu... Otworzyłam drzwi mocno je popychając. Jak zwykle się zacinały. Weszłam do odremontowanego niewielkiego mieszkania, które dzieliłam z Romantic Heard. Okna były zasłonięte grubym czarnym materiałem więc panował tam półmrok. Nie przeszkadzało mi to ani trochę. Wolałam to niż skwar słońca... Poszłam się opłukać i zrelaksować jeszcze trochę zanim miałam usiąść i zacząć realizować dalej plan...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłoga zaczęła lekko drgać. Trzęsienie ziemi? Celestia również zmieniła układ płyt tektonicznych? No tak. Czymś musiała zasypać morze Bałtyckie. Nagle pojawiła się księżniczka Celestia. Nie spodziewałem się jej tu tak znienacka. Zobaczyłem jak gwardzista się jej ukłania. Nigdy nie zamierzałem tego robić ale sytuacja tego wymagała. Jeśli się gra to przynajmniej trzeba robić to dobrze. Pokłoniłem się. Fire zrobiła to samo jednak z większymi oporami. Nie czułem się jej poddanym. Nawet jeśli na niego wyglądam. Celestia ruszyła na schody. Gdzie teraz jest ten ogier pilnujący tych zdradliwych schodów by nikt nie zginął? Niech ratuje księżniczkę! No nic. Bohaterów z reguły nie ma kiedy są potrzebni. A niech złamie nogę. Nie będzie mi jej szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek:

- CELESTIA! - krzyknęła Luna, gdy dobiegła do schodów. Odwróciła się za siebie, Golding już tutaj szedł. - Mamy problem - szepnęła tak, żeby nie usłyszał. - Tym kucykom trzeba wyczyścić pamięć, ale jeden uciekł.

Księżniczka dnia kiwnęła lekko głową i cofnęła się, by Luna mogła zejść na dół. Czekała jeszcze na gwardzistę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem księżniczkę Celestie. Po czym natychmiast się pokłoniłem. Wiedziałem, że tu przyjdzie a i tak byłem w szoku

-Proszę o wybaczenie wasza wysokość. Nie zdołałem złapać intruza. Widziałem jak ukradł jakąś skrzynie. Jednak nic mnie nie usprawiedliwia. Jestem gotowy ponieść konsekwencje swych czynów. Powiedziałem wciąż trzymając głowę nisko. Było mi wstyd spojrzeć na księżniczkę. Po tym jak ją zawiodłem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...