Skocz do zawartości

Błonia


Cava Herondale

Recommended Posts

/Grey Claw

 

-Oj doskonale wiem. A co do tajemnicy sukcesu. To zdradzę ci ją kiedyś ale nie tutaj i nie teraz. Być może uda nam się jeszcze kiedyś spotkać w innych warunkach niż walka.

Spojrzał na towarzysza maga.

-Uroczę stworzonko. O wiele bardziej sympatyczne od tych kruków do przenoszenia listów. Jak się nazywa? Bo chyba normalne kucyki mają skłonności do nazywania wielu niekucykowych rzeczy. Niedokońca to jeszcze rozumiem ale pewnie są jakieś tego powody. A i jeszcze jedno pytanie, bo raczej nie jesteśmy tu by rozmawiać w swoim otoczeniu i mniejszym gronie. Tyle, że nie wiem kto u was byłby podobnie przyjazny do nas jak ty. Czy możesz mi kogoś takiego wskazać z tu obecnych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 205
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- W takim razie pozostaje mi niecierpliwie czekać na nasze następne spotkanie poza polem bitwy. I uwierz, ze będzie to dla mnie przyjemność. - powiedział zadowolony Grey. Było mu niezwykle miło, że wśród wroga dał radę znaleźć kogoś pokroju Wolfasta.

 

"Jak to było? Przyjaciół trzymaj blisko, a wroga jeszcze bliżej?" - przeszło mu przez myśl. W tym jednak przypadku nie wiedział, do kogo zaliczyć czarnego pegaza. Wiedział wiec, że po powrocie czekały go ciekawe rozmyślania natury psychologicznej. Te jednak musiały zaczekać, bo konwersacja z ogierem jeszcze się nie skończyła.

 

- Urocze? - zapytał z niedowierzaniem, po czym roześmiał się w najlepsze. Po chwili udało mu się na tyle uspokoić, aby znów móc rozmawiać - Ze wszystkich kucyków które spotkałem, jesteś chyba pierwszym, który uznał, że Fames, który swoją drogą tak się wabi, jest uroczy. Większość raczej patrzy na kruki z lekkim dystansem, widząc w nich omeny śmierci i inne takie rzeczy. I jak Lunę Kocham, poza mną nie spotkałem jeszcze nikogo, kto słałby za ich pomocą listy. Większość studentów którzy posługiwali się ptakami korzystało z sów, sokołów, jastrzębi i im podobnych. Widziałem nawet gościa, który wysyłał je żółwiem z przymocowanym technomagicznym śmigłem, ale kruków nigdy. A co do spraw nazewnictwa, to tak, zazwyczaj kucyki nazywają różne rzeczy. W ten sposób łatwiej jest się do czegoś przywiązać oraz wyłonić to z tłumu identycznych przedmiotów lub stworzeń. Wiem, jest to dość sentymentalne i o ile rozumiem nadawanie imion zwierzętom, które mimo wszystko mają swoje indywidualne charaktery i po jakimś czasie zaczynają utożsamiać się ze swym imieniem, to nadawanie ich rzeczom jest już niewielką przesadą. - jednorożec dokończył wygłaszać swe przemyślenia. Jednak to, o co zapytał go Wolfast wprowadziło go w lekkie zakłopotanie.

 

- Wiesz, że to bardzo trudne pytanie? Mimo tego, że wszyscy jesteśmy niby po tej "dobrej" stronie i że prowadzi nas Księżniczka Miłości, to o dziwo w naszej drużynie raczej ciężko znaleźć kogoś, kto byłby tak przyjaźnie nastawiony do przeciwnika. Reszta, choć dość przyjazna we własnym gronie może nie być równie dobrze nastawiona do was. Hmm... pomyślmy... Z Most udało mi się przeprowadzić dość miłą rozmowę w koszarach, co prawda została przerwana, przez wezwanie na trening, ale źle nie było, nawet choć nie była jakoś szczególnie wylewna. Centurion i Ray bardzo szybko się ze sobą dogadali i w czasie zwiedzania koszar, jak na nich trafiłem byli w trakcie przyjacielskiej rozmowy, a nie wyglądało, jakby się wcześniej znali. Niestety ten drugi chyba postanowił pogawędzić z kimś swojej rasy i chyba jest to coś osobistego, więc lepiej nie przeszkadzać - zrobił krótką przerwę, spoglądając na znajdujące się w pewnej odległości podmieńce, po czym znów się zamyślił - Light Shield wydała mi się całkiem pogodna i pozytywnie nastawiona, jednak patrząc na jej obecny wyraz twarzy chyba raczej woli zachować tę pogodność dla członków własnego zespołu - rzucił szybko, przyglądając się wspomnianej klaczy. Chyba wypadało po powrocie uciąć z nią pogawędkę na temat tego wypadu. - Poza tym jeszcze Bluesky Star który wygląda na dość przyjaznego, jednak z nim nie miałem przyjemności zamienić słówka, więc to niestety tylko przypuszczenia, oraz Blackheart, która choć z początku wydawała się nieufna, to dość szybko zrobiła się całkiem rozmowna i tryskająca energią. Niestety więcej nie jestem w stanie Ci pomóc. - rzucił z niewielkim smutkiem, jednak dość szybko się uśmiechnął. - I jeśli można, to chciałbym zadać Ci to samo pytanie. Czy wśród was znalazłby się ktoś kto byłby choć częściowo tak przyjaźnie nastawiony w stosunku do nas jak Ty?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Calamity

 

LS zauważyła, że jakiś ogromny kucyk o naprawdę dziwnym wyglądzie zmierza w jej stronę. Nie rozpoznała w nim sojusznika, a ani trochę nie ufała zwolennikom Sombry. Szedł w jej kierunku żeby rozmawiać, czy może chciał już walki? Przestąpiła z kopytka na kopytko ugniatając nerwowo grunt lecz zachowała kamienną twarz. Miała jednak pewną dziwną słabość, której sama nie rozumiała: w towarzystwie kogoś o wiele wyższego, kto mówił do niej nachylając się choć trochę, momentalnie zaczynała się rumienić bez względu na to czy znała tego kucyka, czy nie, czy go lubiła czy też nienawidziła. Tak też stało się i tym razem. Gdy olbrzym podszedł do niej i zadał pytanie, między nim a LS zamigotała niepewnie jedna z jej barier lecz tylko przez sekundę.

- Z-zdaje się, że poszła nieco dalej... o tam - odparła znosząc tarczę, bo wyglądało na to, że kuc nie miał aktualnie wrogich zamiarów. Głos nie zdradzał niechęci, mimo to w oczach klaczki tańczyły uparte ogniki bojowej determinacji. Patrzyła bez przerwy w dziwaczne oczy nieznajomego próbując rozszyfrować mechanizmy jego stroju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Devilsplague powolnym krokiem wszedł na błonia. Nie interesowało go kogo tu spotka, ani czego te osoby będą od niego chciały. Jak zwykle miał na sobie podniesioną magiczną tarczę, jednak jej aurę dyskretnie ukrywał, tak samo jak swoją własną aurę bycie nie do końca żywym. Kuc przechadzał się pośród krzewów i wszelakiej roślinności, a wszystko czego się dotknął usychało i więdło, jednak nie rozsypywało się, a w grozie i ku odrazie owadów istniało dalej, a nawet wciąż zdawało się być jak gdyby na wpół żywe. Rośliny jednak, jak i krzewy, wbrew swej naturze wiły się teraz blisko ziemi, tworząc za ogierem przeklętą mozaikę piękna i umarłej odrazy. Jednak widok ten mógł łatwo pokazać drogę którą poruszał się ów kuc i tak z resztą było, bowiem Devilsplague, mimo iż nie chciał być wykryty, to zdawał się kochać uśmiercanie i nadawanie nowego "życia" wszelkiej materii, czy to drzewom, krzewom, owadom, ptakom, czy też zwierzynie lądowej czy wodnej, jak i samym kucom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amberly oddaliła się od kucyków i zdjęła ciążącą jej zbroję. Pod nią miała czerwoną, bardzo zwiewną sukienkę. Nie wszyscy wiedzieli, że jest metamorfomagiem. Fioletowa sierść zmieniła się w białą, a brązowe oczy teraz zabłysnęły błękitem. Jedyne, czego nigdy nie zmieniała były kruczoczarne włosy, które powiewały jej na wietrze. Wyglądało na to, że wszyscy byli sobą zajęci. Chaol jak zwykle nie odzywał się do nikogo. Westchnęła ciężko i oddaliła się od nich w nieznanym dla nich kierunku. Dopiero wtedy zauważyła, że w oddali stoi Cadance. Skąd ona się tutaj wzięła? Podeszła do niej tak, aby nikt nie zauważył. Miała broń w gotowości. Dygnęła elegancko przed księżniczką.

- Wasza Wysokość... Jak się księżniczka miewa? 

Nie uzyskała odpowiedzi. Nawet ona nie miała ochoty z nią rozmawiać! Co się z tymi kucykami wyprawia? Wtedy właśnie Cadance wyminęła ją. Ona... Chciała do nich podejść. Amberly spanikowała. Tam było pełno jej wrogów. Szła na pewną śmierć. Drużyna przeciwnika może i traktowała łagodnie ich Kryształowych Obrońców, lecz nie mogła wiedzieć, jak potraktują klacz, której śmierci pragnął Sombra. Pogalopowała za nią, jednak ona była już zbyt blisko. Uśmiechnęła się szczerze do kucyków. Wiedziała, kiedy Cadance udawała, a to nie był jeden z tych momentów. Teraz wiedziała, czemu ją kompletnie olała. Zastanawiała się, czy może podejść bliżej. 

- Witam, Kryształowi Obrońcy. - skinęła głową na swoją drużynę. - Widzę również, że pojawili się goście specjalni. Miło mi Was poznać. 

Po tym krótkim powitaniu stanęła przy Chaolu, który ukłonił się przed nią i skinęła głową na Amberly, aby podeszła. Biała klacz uśmiechnęła się i stanęła wiernie przy jej boku,

Edytowano przez Cava Schreave
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie zdawał sobie sprawy z wyostrzonego słuchu Kapitana Chaola. 

- Gdyby wiedział, że zjawi się Jej Wysokość, na pewno by się zjawił. Jednak aktualnie nie ma go w bazie. Zawiera układy. Więcej nie powiem... - oznajmił Kapitan, patrząc na ogiera surowo.

- Twój słuch nigdy Cię nie zawodzi, drogi Chaolu. Nic się nie zmieniłeś. - Cadance roześmiała się uroczo. Była zadowolona, że może spotkać się ze swoimi znajomymi. Wydawał się być spięty przy Amberly. Nic dziwnego. Jednak natychmiast się rozluźnił, słysząc przyjazny ton księżniczki. Ku zdziwieniu chyba wszystkich, doradca króla roześmiał się mocnym, gardłowym głosem. I wyszło mu to całkiem dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cóż możemy się tak sprzeczać przez resztę dnia ale na co? Pracujemy dla jednej królowej, w tej samej sprawie. Możemy coś wspólnie wymyślić aby Changea zyskała na tym jak najwięcej-zaproponował-i tak bratobójcza walka nie ma większego sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tu się z tobą muszę zgodzić o dziwo. Jednak jak masz plan? Bo oprócz próby wysępienia jak najwięcej i przekazywania informacji od dwóch stron to raczej niewiele jesteśmy w stanie zrobić. - odparła milszym tonem dla swego rozmówcy, mimo, że wyglądał jak bałwan to przynajmniej nim nie był. Chyba nim nie był. - Poza tym czemu chodzisz w innej formie? I tak wyjdzie prędzej czy później dla reszty, że wróg ma w swojej drużynie podmieńca. - dodała zainteresowana również tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż nie lubiła nic nie wiedzieć o swoim rozmówcy, coś tam jednak musiała się dowiedzieć.

- To czy jest trudniejszy to tak naprawdę kwestia dyskusyjna. Jak udałoby się energie z tego całego serca zamienić na promień magiczny to raczej było by po nim. - odparła patrząc podejrzliwie na niego. - Jak cię zwą w ogóle? - zapytała po chwili ciszy, przynajmniej imię musi znać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amberly bardzo zaniepokoiła ta narada Ray'a. Jednak nie będzie się wtrącać. Cokolwiek będą chcieli zrobić, ona im w tym przeszkodzi. Westchnęła ciężko. Cadance posłała jej pytające spojrzenie. Klacz była tym wszystkim udręczona. Mieli w swojej drużynie podmieńca. Będzie musiała uważniej kontrolować jego posunięcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Możesz mówić mi Ray, a ciebie jak zwą?-powiedział i rozejrzał się i zobaczył zmartwioną kompankę-czyli wiemy co robić na razie gramy że wszystko jest w najlepszym porządku.-powiedział i przeklnął pod nosem myśląc sobie "ta z elity coś wie na nią pewnie też coś jest".

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chaol... - zaczęła powoli Amberly. - Powiedz nam, co usłyszałeś od tamtych dwóch.

Wiedziała, że ogier ma tak wyczulony słuch, że może usłyszeć wszystko w promieniu kilometra, a nawet dwóch. Opowiedział im wszystko w skrócie. Otworzyła oczy ze zdumienia. Księżniczka wydawała się być wciąż spokojna.

- Chcą wojny, to ją dostaną. Dostanie ode mnie list na ciekawe spotkanko... - warknęła pani generał.

Cadance wiedziała, że jest zdenerwowana.

- Amberly, wybierając go do drużyny wiedział o tym, że będą coś planować. Nawet jeśli, nie zdają sobie sprawy z tego, że Kryształowe Imperium zostało zaprogramowane tak, aby uniemożliwić im jego podbicie. W pogotowiu są również księżniczki. Mimo wszystko. Chaol, nasłuchuj wszystkiego. 

- Nie mam wyboru... W końcu to przychodzi samo.

Mimo wszystko klacz zaczęła patrzeć z jadem na swojego "sojusznika".

Edytowano przez Cava Schreave
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Grey Claw

Wolfasta zadziwiła reakcja na pytanie o kruku. Lecz gdy usłyszał wypowiedź spokojnie powiedział.

-Tak są symbolem śmierci to prawda. Dlatego Sombra ma ich pod dostatkiem i przy ich pomocy wysyłamy wieści. No i to one powinny być symbolem mądrości, a nie sowy, które stroszą piórka i starają się przestraszyć drewnianą figurkę. Kruki doskonale wiedzą, gdzie mogą znaleźć pożywienie i kiedy je zdobyć. To dlatego są na polach bitew.

Gdy doszło do opisów kocu, rozejrzał się patrząc na tych, którzy tu byli. Na swoich i przecinków. Zapamiętywał kto z kim rozmawiał, bo pewnie oni robili to samo.

-Cóż masz rację, jeśli chodzi o to, że nie ma u nas zbyt dużo skorych do... przyjaźni. Jednak z tych, którzy rzeczywiście mogliby z kimś rozmawiać już to robią, choć brakuję mi tu jednej osoby. Klaczki, która wygląda jakby zupełnie nie pasowała do naszej drużyny, a bardziej do waszej. Nie mam pojęcia co ona tu robi. Nazywa się Choco. I chyba zaraz podejdę jeśli pozwolisz do... Co to ma być! Zdrada?

Na widok księżniczki chwycił za swoje pistolety lecz ich jeszcze nie wyciągnął. Był gotowy na walkę. Choćby nawet zaraz i nawet gdyby miał walczyć z Grey Clawem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżniczka zauważyła błysk broni. Ogier był gotowy w każdej chwili ją zabić. Była tym zaskoczona. Przybyła, aby towarzyszyć tutaj swojej drużynie, nie walczyć. Podeszła do Grey'a i nieznajomego. 

- Witaj, Grey. Mam nadzieję, że poznasz tutaj kogoś ciekawego. - rzekła spokojnie. Jak zwykle zachowywała się po królewsku, lecz w jej głosie brzmiała nuta wyluzowania. - Widzę, że radzisz sobie całkiem dobrze, więc zostawię panów samych.

Mrugnęła do nich, po czym odeszła dalej, a za nią wiernie stąpała Generał Amberly.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier był skołowany. Od tak podeszła do nich wiedząc, że ma broń i trzyma ją, bo przecież stoi na tylnich kopytach i trzyma kopyta pod bokami. Nim jeszcze zdążyła odejść powiedział spokojnie i z chłodem. Może nawet trochę wiekszym niż zazwyczaj.

/Cadence

- Co Ty tutaj robisz? To jakaś sztuczka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cadance zatrzymała się i wróciła do ogiera.

- Jestem tam, gdzie moja drużyna. Nie chce, aby cokolwiek im się stało. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. - powiedziała twardym tonem. Nie była w tym żadnego haczyka. Księżniczka mówiła szczerze i widać to było w jej oczach. - Gdyby mnie do tego nie zmuszono, nie pozwoliłabym im w tym wszystkim uczestniczyć. 

Amberly chrząknęła, przypominając jej, aby nie rozmawiała z wrogami. Jednak ona wciąż wpatrywała się w tego tajemniczego ogiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzała się za siebie by zobaczyć, że tamta klacz niezbyt przyjemnie patrzyła na Ray'a. Spojrzała znowu na niego.

- Jestem Lying. - odparła ze spokojem. Rzuciła spojrzenie mówiące "Może być nieciekawie" do niego. - A poza tym coś ciekawego ci się przydało? Mnie już podrywali... - dodała chcąc zmienić temat na mniej niebezpieczny.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Cadence

-Zmuszono? Co jak co ale to ty jesteś tutaj księżniczką i fakt faktem powinnaś słuchać poddanych. Ale ostateczna decyzja jest tylko i wyłącznie twoją decyzją, a twoje bezpieczeństwo ponad ich. Gdybyśmy zdradzili i przyszli uzbrojeni wraz z Sombrą to ta wojna mogłaby się skończyć szybko. A gdyby cie tu ie było straciłabyś tylko kilku żołnierzy. To co właśnie robisz jest zbyt lekkomyślne jak na Księżniczkę, która chcę przeżyć.

Powiedział to nie wierząc w to co właśnie usłyszał. Ktoś ją zmusił? A więc w Kryształowym Imperium toczy się choroba. Albo Księżniczka ulega pod naciskiem poddanych. Patrząc po kucach, mało osób faktycznie chciało tu przyjść.

Ale puścił broń, lecz nie opadł na cztery kopyta. Stał ze skrzyżowanymi na torsie kopytami patrząc z tej wysokości swoimi głębokimi, fioletowymi już oczami prosto w oczy rozmówczyni. Starał się dostrzec coś w jej oczach, co mogłoby świadczyć, że jednak to nie ona tylko jakiś Podmieniec.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam co do tego złe przeczucia... - szepnęła do siebie patrząc, że zaprasza kogoś do rozmowy. Obejrzała się znowu w tamtą stronę by zeskanować wzrokiem tamtą klacz, nawet księżniczka tu była. Ciekawe rzeczy się dzieją, nie ma co. - Na pewno wiesz co robisz? - zapytała go najciszej jak potrafiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

- Uważaj przyjacielu, bo kusisz niemal tak dobrze jak sukkuby. Aż chciałbym kiedyś zobaczyć, takie miejsce pełne tych stworzeń. Ale bez pospiechu, kiedyś może dam radę, bez wchodzenia do jaskini lwa. - jednorożec zachichotał, słysząc o zdolnościach kruków do znajdowania pożywienia. - Z tym nie da się nie zgodzić. Właśnie dzięki temu go poznałem. Cwaniak wyczuł, że podczas przechadzki po lesie miałem kawałek mięsa w torbie, owinięty tak szczelnie, że żaden kot w mojej wiosce o nim nie wiedział, a ten po prostu przysiadł mi na grzbiecie i nie schodził z niego, dopóki go nie nakarmiłem. A potem trzymał się mnie i jakoś tak wyszło, że teraz działamy jako swego rodzaju zespół. - Grey spojrzał w górę, w stronę latającego nad nimi Fames'a. Nie wydawał się on przejmować czymkolwiek i po prostu korzystał z okazji na złapanie odrobiny świeżego powietrza. - I dzięki za informację, najwidoczniej muszę po prostu nieco poczekać, aż niektóre osoby skończą.

 

Grey dostrzegł, że jego rozmówca zaniepokoił się pojawieniem Księżniczki Nie zdążył jednak zareagować i Księżniczka go wyprzedziła w próbie uspokojenia Wolfasta. Jednorożec miał nadzieję, że uda im się nieco go przyhamować.

 

- Zapewne została zmuszona przez to, że my tu jesteśmy. W końcu zależy jej na naszym bezpieczeństwie, a my wbrew ostrzeżeniom opuściliśmy mury miasta i przyszliśmy tutaj, po czym zaczęliśmy od tak rozmawiać sobie z przeciwnikiem. A to, że nam udało się szczęśliwie trafić na osobę, z którą możemy porozmawiać nie znaczy, że nie mogliśmy trafić na ziółko, które zastrzeliłoby drugiego przy pierwszej okazji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Harkon

 

-Witaj nieśmiertelny. Nie interesują mnie tutejsze spotkania, a jedynie błogi tu spokój dający mi możliwość pełnienia mej misji. Bowiem wszystko ci jest żywe, musi niegdyś umrzeć, ja jedynie przyspieszam ten czas i nadaje wszelakiej istocie nowy ład nie-życia. Czyż nie jest to piękne? Zero emocji, zero smutku, bólu, nieszczęścia. Jedynie byt, trwający po wsze czasy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Luna i Celestia... To była ich wola. Uwierz mi, że wobec ich słowa nie mam nic do powiedzenia. I wiem doskonale, że dużo ryzykuję, jednak wiem, że nie zaatakujesz, póki nie będziesz miał ku temu powodów. Jesteśmy tutaj, aby się poznać, a nie walczyć. Tak więc poznawaj. Może Sombra chociaż raz w życiu będzie zadowolony z kogokolwiek... Znam go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że daje Wam nieźle w kość. - przewróciła oczami, jakby mówiła o swoim dawnym przyjacielu, a nie o wrogu. Uśmiechnęła się do Grey'a. 

- Owszem, zależy mi. Pamiętasz doskonale tamtem trening. Jeśli pozwolisz, telepatią prześlę Ci pewną wiadomość. - oznajmiła. Nawet nie zdążył odpowiedzieć, a usłyszał w myślach: Niedługo Amberly będzie czekała na Ciebie w kawiarni. Wszystkiego dowiesz się na miejscu.

 

---------

Amberly zauważyła, że Ray ją przywołuje. Niedoczekanie jego! Pokręciła głową na znak, że nie może teraz opuścić księżniczki i przeniosła swoją uwagę ponownie na jej rozmowę z ogierami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...