Skocz do zawartości

Recommended Posts

- Jeśli zrobiłabym to odpowiednio szybko, albo w chwili, w której nie byłbyś przygotowany... Miałabym naprawdę duże szanse powodzenia - odparła z uśmiechem.

- Zapomniałabym. Widzisz, nie wszyscy chcą cię zabić. Huttowie na przykład chcą informacji o twojej osobie, żeby się sprzymierzyć. Rządy Republiki nie dla wszystkich są korzystne, na pewno nie dla interesów Huttów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przecież wyczuwamy intencje, jedyne kiedy byłaby szansa na zabicie mnie, to kiedy faktycznie jestem nieprzytomny. Ale skończmy ten temat, twoja informacja jest ciekawa. Jeśli miałabyś jakieś holokomunikatory, to można by z którymś porozmawiać. Osobiście nie pójdę do tych handlarzy niewolnikami. Można to zorganizować tak, że ty dostaniesz kredyty i co tam ci Hutt da, a ja może będę miał pomoc, dzięki której będę miał spokój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokój? - Asai zachichotała. - O spokoju możesz marzyć. Będziesz miał sojusznika, ale na pewno nie będziesz miał spokoju. Dobrze, znajdę potrzebny sprzęt, a ty skontaktujesz się z Huttami. Potem będę musiała cię opuścić, mam jeszcze sprawy które sięgają poza Nal Hutta - stwierdziła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zawsze możesz mnie poprosić o pomoc, choć jak na razie to nie masz z niczym problemów - powiedział z uśmiechem. - Ale przemyśl moją propozycję co do akademii, nie musisz być Sithem i przyjmować naszych nauk, bo jak widać i ja ich nie przestrzegam całych, ale przydałby mi się ktoś, kto by był mistrzem miecza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Akademii na razie nie ma, więc można podróżować, z resztą ważne by siedziba była pamiętana i by przychodzili tam ci którzy chcą się czegoś nauczyć, równie dobrze twój uczeń mógłby latać z tobą lub nawet gdzieś indziej, a przy spotkaniach go douczać. Zwyczajnie nie znam innej osoby tak dobrej jak ty, która by walczyła tak dobrze mieczem i radziła sobie z problemami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie stoję ci przecież na drodze. No i ci pomogłem. Zwyczajnie co chwila wymieniamy się przysługa za przysługę i jakoś nie przewiduję się od ciebie kiedykolwiek odwrócić, gdy będziesz w potrzebie jak na Hoth - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. - I nie patrz na mnie, twój wzrok jest bardzo uroczy jak stara się mnie zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mogę cię zabić, bo przecież uratowałeś mi życie kosztem swojego i pomogłeś uciec z Hoth. Jestem twoim dłużnikiem. A chciałabym móc cię zabić, żeby nie mieć żadnego punktu zaczepienia, niczego, do czego mogłabym się ewentualnie przywiązać. I nikogo, kto mógłby to wykorzystać - odpowiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widziałam już kres i obawiam się, że nie zastanawiasz się wtedy nad filozofią - odpowiedziała. - Ani nad swoją przeszłością. To ma do siebie życie. Nigdy nie godzi się z porażką i ostatnimi siłami próbuje walczyć.

Asai również wpatrywała się w oczy Arfa, tyle, że sprawiała wrażenie kogoś, kto rzuca wyzwanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czasem nawet śmierć da się oszukać, ale czy warto jest tak żyć bez przeszłości. Ja się obudziłem trzy tysiące lat po mojej "śmierci" i muszę ci powiedzieć, że to dla mnie jest bez sensu iść tylko naprzód i liczyć, że los będzie dla mnie łaskawy - Arf zmrużył trochę oczy i uśmiechnął szerzej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mówiłam nic o życiu bez przeszłości. Chodziło o to, żeby nikt nie mógł być czymś, co będzie mi utrudniało moje działania. To nie jest nadzieja na przychylność losu. Wprost przeciwnie, ja zdaję sobie sprawę z tego, że los chce mnie wyeliminować z gry, a więc tym samym są to środki zapobiegawcze. - Asai również się uśmiechnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf wziął komunikator, pocałował czule Asai w usta i powiedział:

- Dobrze, tylko się ubiorę, choć pewnie tobie to nie przeszkadza, to wole by Hutt nie znał nawet koloru mojej skóry. Nie ufam im.

Odszedł do swojej torby podróżnej i wyjął swoje szaty i maskę. Przebrał się i teraz był gotowy. Stanął tak, by tylko on znajdował się na ekranie kamerki, a rękę z protezą schował za plecami, tego też nie chciał by Hutt zauważył. Wreszcie odpalił urządzenie, by skontaktować się z nim:

- Podobno mamy zbieżne cele. Słucham, ale przejdź do rzeczy, gdyż czas Lorda Sithów jest bardzo cenny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad szkłem wyświetlił się obraz Hutta. Brzydki, ogromny bezkręgowiec o aparycji ślimaka, typowy Hutt.

- Nazywam się Yerdo Hutt. Mam poszanowanie dla Twojego czasu, więc będę mówił na temat.

Otóż rozszerzające się wpływu Republiki Galaktycznej mogą być bardzo niekorzystne dla gospodarki Nal Hutta i naszych osobistych biznesów. Nasza lojalność zawsze była skierowana do Imperium i wielce zasmucił mnie fakt jego upadku. Cieszę się jednak, że udało się przeżyć Lordowi Sithów. Chcę zaproponować współpracę. Wiem, że Jedi przeżyli i wiem, że stanowią dla nas zagrożenie. Dlatego też w zamian za pozbycie się ich, jestem gotów wspomóc cię w znaczeniu militarnym. Proponuję dać ci środki na realizację nowej armii. Klonów, droidów, czego tylko zechcesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...