Skocz do zawartości

Wilk Pośród Nas [Gra]


Mephisto The Undying

Recommended Posts

Viper szalał właśnie po dziale mięsnym. Uwielbiał mięso, właściwie mógłby jeść tylko to. Z koszem wypchanym mięsem poszedł w stronę picia. Zgarnął z półki kilka butelek wody, dorzucił kilka butelek piwa i ruszył w stronę kas. Po drodze miną warzywa. Przystaną na chwilę. Wziąć to świństwo, czy sobie darować. Niby zdrowe ale...

Machną ręką i ruszył po kilka warzyw. Przystanął przy najbliższym stoisku i zaczął przebierać ręką w sporym stosie marchwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 131
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Albin spojrzał na kosz osobnika, który właśnie dorwał się do marchewek. Nosek go nie zmylił, ten kosz był pełen mięsa. Zmarszczył nos i skrzywił się. No cóż, gusta i guściki.. 
Po namyśle też zaczął przeglądać marchewki. Ale większość z nich mu nie odpowiadała. To kolorem, to widać było, że zleżała... Wygrzebał kilka znośnych sztuk po czym podsunął dwie z nich w stronę mięsojada. 
- Te wyglądają względnie w porządku - powiedział spokojnie, pakując pozostałe upatrzone marchewki do swojego koszyka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W porządku? - Viper wyprostował się, jego słowa zniekształcał nieco zakrywający usta kołnierz. - Wyglądają tragicznie. Jakby ktoś po zebraniu najpierw je zasuszył a potem wytarzał w błocie. Może i się nie znam ale jak wygląda porządna marchew to wiem.

Wypowiedziawszy te słowa zamilkł, jakby zdziwiony własną wylewnością w stosunku do nieznajomego. Zamiast tego wpatrzył się w stojącego obok mężczyznę. Wyglądał bardzo młodo. Zerknął do koszyka obcego i lekko wzdrygną. Sam pewnie nie przeżył by nawet tygodnia bez mięsa, a u mężczyzny obok nie widział go nawet odrobiny.

- Pewnie przez to jest taki blady - pomyślał i uśmiechnął w duchu.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Względnie. Lepszych tutaj nie ma - odpowiedział spokojnie. - Nie zdążyłem wczoraj pójść do normalnego sklepu, więc na jeden dzień trzeba zadowolić się tym. - Wzruszył tylko ramionami.
Fakt, te marchewki na pewno nie wyglądały jakoś specjalnie dobrze. Ale w porównaniu z resztą dało się je znieść. A że warzywa były praktycznie głównym elementem jego diety, to musiał je kupić, chociażby na wszelki wypadek. Całe szczęście, że herbatki mu się żadne nie skończyły. Wtedy dopiero by nie zniósł, kupna torebkowych, jak to on zwał, trocin. 
Przyjrzał się osobnikowi, który to miał pół twarzy zasłoniętej kołnierzem. Wysoki, porządnie zbudowany. Pewnie nawet nie podejrzewał, że Królik może być w podobnym wieku. No cóż. 
- Wybacz, zawartość twojego koszyka mnie nieco odpycha, poza tym muszę kupić coś do picia - zwrócił się do niego jeszcze. Trzeba przyznać, że bezpośredni to on był. Zaraz powędrował zakupić jakąś wodę mineralną, ewentualnie sok, jeśli jakiś znajdzie, a potem do kasy, by czym prędzej zwinąć się z marketu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lamb zjadła śniadanie. Nagle dostała SMS od Rebbeci. Ustaliły miejsce spotkania. Teraz pozostało jej tylko się ubrać i umyć. Miejsce spotkania jest daleko od mieszkanka Lamby więc wezwała Taxi. Gdy już dotarła w oczekiwaniu na Wrone kupiła sobie Pop Corn i czekała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Simon sprężystym krokiem podszedł do dresiarza, uprzednio sprawdziwszy, czy nie posiada przypadkiem w kieszeni jednego z przyjaciół. Istotnie, całkiem dorodny okaz pająka powszechnie znanego jako domowy. Właściwie nie miało to absolutnie żadnego znaczenia strategicznego - po prostu chciał sprawdzić, czy któryś z 'poddanych' jest blisko.

- Bardzo przepraszam - zagadnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lamb wróciła z farmy. Niedziele to dni w których odwiedza bliskich. Miała dobry humor. Przestudiowała swoje kontakty. Znalazła tam numer Rebbeci, napisała SMS:

Hej Rebbeca! Co porabiasz? Masz może ochotę na spacer jak za dawnych czasów? :-)

Teraz nic jej nie pozostało jak czekać na odpowiedź.

//W sesji jest ranek, kiedy ona zdążyła pojechać na farmę i wrócić? Farma jest dość daleko. 



Oksymoron

,,Łysy'' bo taką najpewniej miał ksywę bezwłosy osobnik, któremu karku też w zasadzie brakowało spojrzał na Simona typowym dresiarskim wzrokiem.
- Co tobie też przyj*bać?! - zawołał starając się brzmiąc groźnie. - Dawaj komórę! - dodał. 

 

MewTwo

Po pewnym czasie do baru wszedł ktoś bardziej znany, konkretniej Myśliwy (ten z czerwonego kapturka dla ludzi którzy nie znają gry ani komiksu), usiadł przy bardze, wyglądał ja dość zmęczonego, nie wyglądał też jakby miał dziś ochotę gadać. Zamówił tylko whiskey. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie trzeba. A z telefonem... co jeśli go nie mam? Ostatecznie, mój telefon nie byłby zapewne zbyt wiele wart,  z przyjaciółmi rozmawiam na inne sposoby. Jak tam dzionek? Może byś tak kolego dał się namówić na procent na dobry początek dnia? - Pewną interesującą cechą Simona był dar przekonywania i pewien specyficzny urok osobisty, któremu każdy w jakimś stopniu ulegał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzwoneczek po śniadaniu wzięłą prysznic i trochę ogarnęła swoją twarz. Gdy już doprowadziła się do porządku dziennego usiadła w wygodnym fotelu i zaczęła czytać książkę. Po jakimś czsie jej telefon zaczął dzwonić. Podniosła się i wzięła urządzenie do ręki, nie rozpoznała numeru, możliwę że to był Lis. Odebrała:

- Tak słucham?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cześć Myśliwku- powiedziała wesoło Cat, dobrze znając gościa, choć nieczęsto widziała go u siebie w barze. Zazwyczaj siedział w Trip Trapie, u Holly i choć rzadko się widywali to Myśliwy nie zrobił jeszcze nic,czym mógłby zasłużyć sobie na potępienie ze strony Catty. Nalała mu whiskey i podała, po chwili odchodząc do reszty klientów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Halo? Yy tak, miałem zadzwonić Lis z tej strony. - powiedział do telefonu, akurat szedł jakąś uliczką rozglądając się. Spojrzał na niebo.

MewTwo

Myśliwy wypił zawartość szklanki, ale dalej siedział przy barze jak zbity pies. Wyglądał na serio zdołowanego. Chociaż marne szanse by chciał o tym rozmawiać. 

Oksymoron

Dresiarz zdziwiony spojrzał na Simona, po chwili jednak uspokoił się. 
- W zasadzie mogę. - stwierdził zostawiając w spokoju swoją niedoszłą ofiarę. 

 

Edytowano przez Mephisto Aenyeweddien
Wybacz Oksymoronie ;_;
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna podeszła do baru i wzięła od Myśliwego pustą szklankę. Odeszła na chwilę i weszła do kuchni, niosąc stertę brudnych naczyń. Myśliwy wyglądał na naprawdę zdołowanego, ale co ona mogła poradzić? Kto wie, może tą sprawą powinien zainteresować się szeryf? Jeśli będzie chciała to zgłosić to musi dowiedzieć się czegoś więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Królik wyszedł z marketu i szedł teraz jakąś uliczką. Zaczynało przybywać osób na zewnątrz. Poprawił torbę z zakupami na ramieniu, zastanawiając się, czy musi się gdzieś wybrać jeszcze dzisiaj, czy może kulturalnie zalęgnąć w swoim mieszkanku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viper z hukiem otworzył drzwi swojego mieszkania. Zdjął płaszcz i poszedł w stronę lodówki, schować w niej jedzenie. Spojrzał na wiszący na ścianie w kuchni, tuż nad małym nieco zdezelowanym kredensem, zegar. Było jeszcze wcześnie a on już nie wiedział co robić. Zwykle do późna siedział w pracy a w domu spędzał mało czasu, tak że nie był przyzwyczajony do siedzenia w mieszkaniu przez kilka godzin. Na spacery chodzić nie lubił, a bary zaliczał praktycznie codziennie po pracy więc nie były dla niego specjalną atrakcją. Ot jeden z przystanków na drodze do domu. 

Nie mając nic ciekawego do roboty, usiadł na łóżku w sypialni i włączył stojący na niedużej szafce stary, kwadratowy, obudowany w drewniane pudełko telewizor. Prawdę mówiąc całe wyposażenie domu Vipera miało co najmniej kilkudziesięcioletnią historię. Całość kupił wraz z mieszkaniem. Telewizor zaszumił i zaskrzeczał nie mogąc znaleźć żadnego kanału. Zniecierpliwiony mężczyzna, wstał z miejsca i walną pięścią w obudowę. Raz drugi i trzeci. Obraz zaskoczył, z głośników dobiegła jakaś głupawa muzyczka reklamy a zadowolony z siebie Viper usiadł z powrotem na łóżku czekając na jakieś interesujące informacje, których poskąpiła mu gazeta.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[seluna, obiecuje że zajmę się twoją postacią, ale nie będę ingerować w fabułę]

-O hej, naprawdę śliczna okolica. Uwielbiam takie uboższe dzielnice! Mają swój urok...

-Serio tak uważasz?-niedowierzała Rebbeca.

-Pewnie! Te kamienice, te banery... To wszystko mnie zauracza.

-No ok.

Na chwilę zapadła cisza... Lamb nie mogła tego znieść:

-Pop Cornu?

-Hmm...?

-Chcesz pop corn?

-No dobrze, bo czemu by nie.

Jako iż jest październik na dworze pogoda już nie dopisuje. Dziewczyny postanowiły się przespacerować. Wtedy zaczęła się konwersacja lecz niestety... Wszystko dobre kiedyś się kończy... Rebbeca musiała już iść. Lamby poszła więc do baru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jacob znudzony przeleciał po wszystkich kanałach na telewizorze, a było ich trochę. Melancholia to było okropne uczucie.

Zwlókł się z sofy, wyłączył wielki telewizor pilotem, który zaraz wylądował na poduszkach. Z stolika przy ścianie podniósł portfel i sprawdził wnętrze. Było tam trochę pieniędzy. Dość, by spróbować stracić trochę czasu na mieście. Wpakował go do kieszeni, do drugiej wkładając telefon, który ostatnio miał okazję zabrać dzieciakowi. Jak żywo pamiętał jego słowa do policjanta, który chciał go uspokoić, by ten przestał wyśmiewać staruszków na emeryturze " Nic nie możesz mi zrobić, mój ojciec jest prawnikiem ". Karma.

Zamknął drzwi na zamek, który dla niego był zajęciem ja kilkanaście minut - choć był pewien, że najlepsi poradzili by sobie z nim w dwie, może trzy. On był złodziejem, a nie ślusarzem. Wyszedł na zewnątrz, kierując się do najbliższego baru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. Po to dzwonię. Nie przeszkadzam? - zapytał Lis. - Nie wiem czy cię nie obudziłem czy coś. - dodał.

 

Oksymoron

- Ee... nic w zasadzie... wbiłem na tę dzielnie bo podobno tu dużo cieniasów jest... - powiedział łysy, czyli był doczesnym. 

 

Ohmowe Ciastko 

Po wyjściu z domu nie zauważył nic podejrzanego. W zasadzie, nie było tam zbyt wiele do oglądania, tylko ludzie idący w swoich kierunkach. 

 

MewTwo

Po pewnym czasie Myśliwy położył pieniądze na stole i wyszedł. Nie odzywał się do nikogo, po prostu wyszedł. Po drodze zderzył się ramieniem z Lamby ale chyba tego nawet nie zauważył bo szedł dalej.

 

Ukeź

Zdawało się że wszystko co potrzebne jest już w torbie, więc można było spokojnie iść do domu. W okolicy też nic się nie działo. Ogólnie było dość spokojnie. Chociaż może to dobrze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na przykład ten tamten? Trochę jest, ale żyć się da. - Simon Anansi wszedł do baru, prowadząc za sobą dresa i zasiadł na stołku, zamawiając u-boota dla siebie i dla dresa - kieliszek wódki zatopiony w kuflu piwa. - O rachunek się nie martw - dodał tak, aby uwaga na pewno nie doszła do uszu barmana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zgarnęła pieniądze i włożyła je do kasy,dokładnie przeliczając czy kwota się zgadza.Spojrzała na Myśliwego gdy wychodził i zdała sobie sprawę jak trudne musiało być życie niektórych, różniące się znacznie od tego co przeżywali w Dawnych Stronach. Dziewczyna usiadła na chwilę za barem i oparła się o blat, patrząc w okno. Kiedy wszedł Simon podała mu zamówienie i wróciła do swoich obowiązków, to jest odbierania reszty zamówień i zbierania brudnych naczyń. Cały czas zastanawiała się też, gdzie się podziała druga kelnerka.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja właśnie jestem... huh... gdzie ja jestem... - rozejrzał się szybko. - W pobliżu biblioteki, to iść gdzieś stamtąd czy poczekać tu na ciebie? - zapytał. Co prawda znał adres zamieszkania większości Baśniowców ale nie dzielił się tą wiedzą.

 

Oksymoron

Dresiarz wypił wódkę, wyglądał na nieco zdziwionego, w ogóle przydało by się go wyrzuć z tej okolicy jak najszybciej, nim zacznie coś podejrzewać.

 

MewTwo

Drugiej kelnerki nie było i nie pojawiła się. W zasadzie nie było do końca wiadome dla czego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anansi poprosił o kolejną kolejkę dla dresa. Po dwóch u-bootach nie ma siły, musiało go położyć. A jeśli nie, zamówi się następną partię. Swój trunek postanowił pić bardzo powoli i nie do końca, chociaż łeb miał twardy jak skała, pomijając już nawet egzoszkielet. 

- A jak tam się matka trzyma?  - zapytał, sądząc mieszankę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedł na zewnątrz. Zaraz po otworzeniu drzwi wyjściowych z kamienicy jego uszy uderzyła kakofonia miejskich dźwięków. Samochody, rozmowy osób idących chodnikiem, daleka impreza i jakiś sygnał karetki gdzieś hen stąd. Zwykłe odgłosy miasta, które początkowo były nie do wytrzymania, a w które zdążył już wrosnąć. Czasami, wracając w swe strony, brakowało mu ich.

Pozornie na chodniku nie było nic ciekawego. Dla większości osób najciekawszą z czynności, jaką mogli wykonywać idąc, było wymijanie wszystkich przechodniów. Jednak mawiali, że okazja czyni złodzieja. Złodziej lustrował wzrokiem wszystkich przechodzących. Jednak zły ptak, co własne gniazdo kale. Jego łowiskiem był cały Nowy Jork - z wykluczeniem Baśniogrodu. 

Poza tym, jakby Wilk się dowiedział, to żadna gładka gadka by nie wystarczyła.

Doszedł do baru i wszedł do środka. Czuł się trochę samotny, nie mając zbyt wiele znajomości w okolicy. Ale akurat Simona kojarzył. 

-Hej, jak tam? - podszedł do mahoniowego mężczyzny. Zwrócił się do osoby, która siedziała obok. Wyciągnął w jej kierunku dłoń. - Jacob jestem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...