Skocz do zawartości

[Zapisy][Gra]A w przyszłości chcę zostać czarnym charakterem.


Recommended Posts

- Jasne - odpowiedziała smętnie dziewczyna i rozłożyła się pod drzewem, na brzuchu, po kilku minutach przewracania się z boku na bok i szeleszczenia liśćmi ostatecznie zwinęła się w kłębek. Zapadła cisza, którą przerywało jedynie gruchanie gołębia, który to samotny siedział kilka metrów dalej i wpatrywał się w Doxana swoimi małymi, czerwonymi oczkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwór wciągnął człowieka do środka szaty. Stał odwrócony, aby Widle nie dowiedział się co skrywa to ubranie. Nikt nie wie. Nikt się nie dowie.

- Cóż. Jaszczuroludzie są w pewnych punktach całkiem podobni do dawnych indian. Słyszał pan kiedyś o indianach? Zapytał, odwracając się do niego po skończonej konsumpcji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wejśc. Obserwuję cię od pewnego czasu. Piękna jesteś. - stwierdził z uśmiechem. Mogła nie ogarnąć ale ten uśmiech był sarkasttyczny. Po chwili jednak stwierdził że kobieta naprawde mu się podoba. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nigdy nie słyszałem o Indianach. Gdzie żyją? To ludzie? Może gdzieś na równinach Sto? - zapytał, spokojnym krokiem wlokąc się przed siebie. 

 

Niewiasta zmrużyła oczy. Starała się pokazać opanowanie, ale widać było, że całe to włamanie trochę ją przerasta. 

- Gospodarz ma pełne prawo zamordować nieproszonego gościa, bo nie wchodzi się do domu obcego w nocy i to niezależnie od wyglądu tego obcego! Nic tego nie usprawiedliwia! - Zacisnęła dłoń na kołku jeszcze mocniej. Spojrzała na niego, a potem na wampira. 

- Pewnie się zastanawiasz, czy mam na tyle siły i czy jestem w stanie aby wbić ten kołek w twoją klatkę piersiową. Otóż nawet ja tego nie wiem. Pomysł tylko, jak świetnie możemy się bawić sprawdzając to! 

 

- Co tak patrzysz? - zapytał gołąb, mówiąc niezwykle wyraźnie jak na budowę anatomiczną potencjalnego organu mowy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak to ludzie. Powiem więcej, w świecie gdzie żyli są tylko i wyłącznie ludzie. - Mówił, podążając za głosem Wilde.

- Ten wymiar jest ulubionym punktem żywieniowym mojej rasy. Słyszałem opowieści niektórych stworów o tym świecie. Wyobraża pan sobie że mimo iż żyją tam tylko i wyłącznie ludzie, to i tak ze sobą walczą. Są poróżnieni przez kolor skóry oraz religię, których to mają przynajmniej z pięć. Dziwna to rasa, naprawdę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie taka dziwna. Zawsze znajdzie się coś, o co będą chcieli walczyć... Nie ma znaczenia, kto jest jakiej rasy - stwierdził wesoło Widle. Zawsze był wesoły. To było niepokojące.

- No, to jaki mamy złowrogi plan w głowie? - zapytał, zwracając swoją twarz bez wyglądu w stronę mackowatego.

 

- Nic. Ignogrruaancie - odparł, napuszył się i odleciał na najbliższe drzewo. Mimo to Doxana dręczyło uczucie, że ktoś go obserwuje. Ktoś, kto nie był gołębiem ani innym ptakiem. Uczucie pojawiło się, kiedy odleciał gołąb i stawało się coraz bardziej wyraźne. Jakby niewidoczny obserwator krążył i coraz bardziej te kręgi zacieśniał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemyślałem. I myślę że prędzej wylądujesz w łóżku jęcząc z przyjemności nim zdążyłabyś wbić mi ten kołek w serce.- powiedział Vlad z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś między drzewami błysnęły dwa żółte ślepia. Coś zasyczało. Dzięki fenomenalnemu słuchowi Doxan usłyszał, jak po drzewach przesuwają się drobne łuski, a szpony odpychają się od kory. Coś co im towarzyszyło było bardzo duże i było gadem. 

 

-Aha! Gwałciciel! - syknęła niewiasta. Z kółkiem w kierunku Vlada zaczęła się powoli i ostrożnie wycofywać w kierunku drzwi, uważnie obserwując wampira. Zaczęła sięgać w kierunku klamki, a więc musiał działać szybko. Problem stanowił czosnek i kołek, choć mało prawdopodobne że ten drugi trafiłby między żebra Vlada. 

- Nie rusz się, bo zacznę krzyczeć i wepchnę ci ten czosnek do gardła! Jestem uzbrojona i radzę o tym pamiętać, więc lepiej stąd wyjdź! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W mojej głowie? Czemu nie zrobimy czegoś złowrogiego, co siedzi w pana głowie? - Zapytał, chcąc nieco urozmaicić ten dzień.

- Chyba szkolenie mnie nie jest pana jedynym pragnieniem, celem do osiągnięcia, życiowym pragnieniem. Zapewne jest coś, co pan chciałby bardzo zrobić. Więc zróbmy to!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vlad z zadziwiającą prędkością podbiegł do dziewczyny i wyrwał jej kołek z rąk a następnie rzucił go tak,  że wbił czosnek w ścianę. Po chwili ręce kobiety świeciły pustkami a mężczyzna stał między nią a jej,, bronią''. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem -jakby to powiedzieć... Jestem całkowicie spełniony zawodowo. Dlatego też szkolę teraz rekrutów. Ale w zasadzie... W zasadzie jest taki jeden hrabia, mieszka na obrzeżach miasta. Wydaje mi się, że moglibyśmy zapewnić ci wygodny lokal - zastanowił się. - Co ty na to? 

 

Dziewczyna krzyknęła. Jej reakcja była trochę tylko szybsza od reakcji Vlada, ale równie niespodziewana. Zza materiału sukni wyjęła sztylet i z całej siły wepchnęła go między żebra, prosto w serce. Vlad odczuł ostry ból w klatce piersiowej. Byłoby to dla niego niebezpieczne, gdyby tylko sztylet był chociażby powleczony srebrem. Ale nie był, a więc tkanka wkrótce się zrośnie. Na koszuli pojawiła się maleńka plama krwi. Niedoszła ofiara szarpnęła klamkę, ale ta się zacięła, w związku z czym niewiasta pomknęła w kierunku okna. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vlad syknął. Po chwili jednak zauważył że sztylet jest z metalu. Odetchnął z ulgą. Podbiegł do dziewczyny, złapał ją w biodrach i rzucił na łóżko. Podbiegł i zablokował jej ręce tak, że nie mogła go atakować. Wyciągnął sztylet z rany i się uśmiechnął. - Nie atakuj to się dogadamy. -  stwierdził i zatkał jej usta szmatą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć jak, ale niewieście udało się wypluć szmatę na podłogę, poza zasięg wampira. Miała jeszcze kolana i jednym z nich ochoczo i zgrabnie przywaliła Vladowi w brzuch. Zabolało. 

- Czego chcesz? - zapytała. - Ostrzegam cię, nie zmuszaj mnie do ostateczności, bo... Bo nie chciałabym musieć wykorzystać ostatecznego środka obrony! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkać się z Tobą i iść na spacer po parku. Porozmawiamy i bliżej się poznamy. -  zaproponował wampir z uśmiechem. Nie miał jakoś zamiaru jei wyssać krwi. 

(czy tutaj jest to zryte że światło dnia zabija wampiry?) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem hrabia Vlad. Pochodzę z Rumunii. Przyjechałem tu aby pozwiedzać to wspaniałe miasto. -  powiedział z uśmiechem. Kłamał jak z nut. Ale ona raczej tego nie zauważyła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ ta prosta szlachcianka sprawiła że hrabia się zakochał. Pierwszy raz o 25 lat. -  powiedział z uśmiechem. Serio poczuł jakieś dziwne uczucie w swoim nieumarłym sercu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To jest własność prywatna żmija. Czy Żmij ma wyciągnąć konsekwencje z wtargnięcia dwóch nieznajomych na jego posesję? - zapytał stwór. Wysunął się z cienia. Był długi, na pewno dłuższy niż Doxan. Miał dwie przednie, krótkie łapy i bardzo długich placach i szponach. Na grzbiecie znajdowały się szczątkowe skrzydła. Pysk był krótszy niż u smoka i ostro zakończony. Złośliwe oczy wpatrywały się w intruza uważnie, a trójkątne uszy nasłuchiwały. Wzdłuż kręgosłupa znajdował się kolczasty grzebień. 

Hana obudziła się nagle. 

- z kim walczymy i dlaczego? 

 

- Proszę mnie zatem puścić - zażądała, wpatrując się nieustępliwie w intruza. Stopą natomiast starała się przyciągnąć do siebie nóż. 

- Nie przejmuj się, to tak na wszelki wypadek, gdybyś zmienił zdanie i gdybym ja poczuła się zbyt pewnie. Niech możliwość zatrzymania noża będzie dowodem twojej dobrej woli, dobrze? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Vlad zamyślił się. Jednak po chwili puścił dziewczynę, podał jej nóż i usiadł na krześle. Rozsiadł jak prawdziwy szlachcic. wpatrywał się w blondi znad dłoni które zakrywały usta. - Można tu zapalić?- zapytał z lekkim uśmiechem wstając i wchodząc na balkon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...