Skocz do zawartości

[Zapisy][Gra]A w przyszłości chcę zostać czarnym charakterem.


Recommended Posts

Hiacynt spojrzał na grupę najemników. Znał się trochę na takich. Bywali wśród nich silni, inteligentni i tani. Oferty zazwyczaj nie łączyły się. Ci wyglądali na klasycznych bezmyślnych wojów. Ex-książę przybrał pewną siebię postawę i podszedł do grupy oprychów z uśmiechem akwizytora.

- Witam panów. Nie mogłem nie zauważyć waszej niezwykłej siły. To widać od razu. Nieczęsto się już w tych czasach spotyka takich ludzi - zaczął im schlebiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zamiana w człowieka trwa trochę czasu. - powiedział po chwili na jego ciele zaczęły zachodzić zmiany, na początku subtelne, lekkie zmniejszenie skrzydeł, wyrównywanie zębów, czas upływał a ciało stawało się coraz bardziej humanoidalne, przeszło przez formę reptilianina, wreszcie stał się człowiekiem, to była jego męska forma. Co ciekawe był ubrany.

- O udało się, zajęło mi to trzydzieści sześć minut, to nowy rekord. - stwierdził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To zrozumiałe. Łamanie prawda może być jeszcze bardziej wspaniałe, o ile nikt cie na tym nie nakryje. Dlatego wszystkie moje ofiary znikają bez śladu. Chociaż po jakimś czasie ukazują się szczątki. Chyba już je pan tam widział. - Wskazał na dół swojego ubrania. 

- Nie wchodzić do rzeki, nie narzucać się strażnikom. Zrozumiałe, zapamiętane, przestrzegane. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pewno - odparł jeden ze zbójów.- A ty coś za jeden i czego tu szukasz? 

- Takiego jak ten to ja jeszcze między zębami mam ze śniadania - zażartował najniższy i najbardziej muskularny. Nie było to prawdą, bowiem nie miał zębów. Elf mruknął coś z obrzydzeniem. 

 

Niewiasta o rozczochranym włosie podeszła nieco bliżej, płochliwie. Jedną ręką zasłaniała sobie usta, drugą dotknęła ręki Doxana i niemal natychmiast odskoczyła.

- Prawdziwy! Co to za niezwykła magia? Niesamowite. Tylko że mało efektowne ze względu na czas w jakim zachodzi przemiana. Jak szybko biegasz jako człowiek? - zapytała. 

 

- Właśnie tak. Dyskrecja, przede wszystkim dyskrecja. Efekty specjalne na sam finał, zawsze to powtarzam - dodał Widle.- No,  to gdzie chcemy jeszcze zajrzeć? Może do magów, albo alchemików? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zdam się na pański wybór, panie Wilde. Niech to będzie ktoś, z kim można normalnie porozmawiać. Ktoś, kto ma mózg, zamiast głazu. No a najlepiej by był to człowiek. Wykształcony człowiek...cóż za fenomenalne połączenie! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brunet uśmiechnął się jeszcze szerzej na wzmiankę o śniadaniu. Nie, żeby go to śmieszyło, ale musiał sprawiać odpowiednie wrażenie.

- No cóż, dobrze, że jesteś taki rzeczowy... Jak się pan nazywa? - Hiacynt zwrócił się bezpośrednio do tego że zbójców, który zaczął zadawać mu pytania.

Edytowano przez Matil
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoiler

Imię, nazwisko, przydomek: Ma na imię Vlambel, ale szerzej znany jako „Bajeczny Kwiat". Na jakiś mroczny przydomek nie ma pomysłu, a chciałby go mieć.
Wiek: 24 lata
Rasa: Roślina kwiatopodobna, mięsożerna do tego.
Wygląd: Vlambel z daleko wygląda jak zwykły kwiat. Z bliska widać jednak, że ma aż 61cm, bez liczenia korzeni oczywiście. Duże, czerwone płatki otaczają żółtopomarańczowy środek, potem zaczynają się mniej typowe dla rośliny rzeczy. Ma parę oczu które gdyby nie to, że mają świecące, białe punkciki służące za odpowiednik źrenic, byłyby czarne. Ma także usta, które wyglądają niczym cienka czarna kreska, jednak gdy je otworzy widać arsenał ostrych zębów, czasami mu wystaje górny rząd zębów jeśli jest zirytowany. Wyjaśniałoby to bycie „masywniejszym" od innych kwiatów, bo inaczej by się nie zmieściły.
Najciekawszym elementem jego wyglądu jest doniczka, taka duża, brązowa z naklejką z jego imieniem, już dawno, by tej naklejki nie było gdyby nie fakt, że nie potrafi jej odkleić. Porusza się skacząc. Warto jeszcze wymienić parę dużych liści, zaostrzonych choć nie są bronią ale jak walnie to zaboli, służą mu za to jako swego rodzaju ręce. Warto dodać, że ma jeszcze system korzeniowy, którym sobie pomaga od czasu do czasu, na przykład gdy musi trzymać wiele rzeczy na raz. Ostatnią wartą uwagi rzeczą są nieliczne kolce, które zwykle służą do pokazania jego wielkiego majestatu, okazyjnie do ukłucia kogoś choć mimo wszystko są ostre.
Jedyne ubranie, które nosi to czarna szata w wersji dla małych „złych", więc pasuje do niego choć często narzeka na jej jakość. Często gdy nie ma na sobie płaszczu swoim wyglądem oczarowuje innych a potem ich wykorzystuje.
Charakter, zachowanie, sposób bycia: Vlambel z pewnością jest ciekawą personą, bardzo lubi kłamać, to jego talent tak właściwie ale wracając ma także manie wielkości, uważa się za najpotężniejszą istotę jaka kiedykolwiek stąpała swymi korzeniami po ziemi. Także często zmienia zdanie, a szczególnie sposób wykonania swego planu, jednak jest dość kłótliwy i agresywny, uwielbia ubliżać i rzucać sarkazmami na lewo i prawo. Przy okazji jest aroganckim frajerem.
Kocha ogrodnictwo, w końcu jest rośliną. A w szczególności pszczoły, to jedyne rzeczy które kocha, nie licząc wielkości - dosłownie i w przenośni oraz pochlebiania mu.
Nienawidzi śmiania się z jego wyglądu i głosu, a to łatwo bo jest wysoki, piskliwy zupełnie nie pasujący do istoty, którą chce się stać, choć w przypadku dużej irytacji jego głos jest bardziej pasujący do złych. Lubi się wysługiwać innymi. Przy okazji jest dość krwiożerczy... Wynika to z jego mięsożerstwa i tego, że lubi to robić.
Umiejętności: Kłamanie, Inteligencja, możliwość atakowania wielu osób na raz lub trzymania przedmiotów, może swymi zębami odgryźć rękę, zna się na używaniu magii... Ale takiej bardziej przyrodniczej.
Umiejętność specjalna: Wysysanie esencji życiowej z innych, używa tej umiejętności, by przedłużać swoje życie.
Atrybuty: Doniczka, jego piękne płatki oraz arsenał ostrych jak brzytwa zębów i świecące na biało, niewielkie źrenice.
Krótka historia: Vlambel nie ma jakieś specjalnie ciekawej historii życia, trudno ją uznać za ciekawą tak właściwie.
Otóż urósł w ogrodzie jakieś kobiety rasy ludzkiej, był wyjątkowy z racji tego, że gatunek roślin z których się wywodzi jest niezwykle rzadki. Od zawsze tak właściwie schlebiano mu, a wielu to robiło, czuł się wielki i uwielbiał te pochlebstwa. Także stał się dość irytujący przez zwierzęta, które zbyt bardzo chciały go naznaczyć. Po kilku takich razach stał się osobnikiem chamskim, do tego wiedział, że niedługo będzie kres jego żywota. Więc wyssał esencję życiową ze swej właścicieli, samemu przedłużając swoją egzystencję na wiele lat. Nie uznał tego za coś złego, nawet doszedł do pewnego wniosku, że istota tak doskonała i wielka jak On powinna być czczona niczym bóg, przez każdego, a moc równa boskiej też byłaby mile widziana w jego liściach.
Z czasem zaczął podróżować, ukradł jakąś małą szatę pasującą do małej, złej roślinki i udał się w podróż. Nie liczył ile podróżował, ale kilka esencji życiowych wchłonął. Podróżował także portalami niechętnie płacąc jakimś magom i ruszył przed siebie w poszukiwaniu swej wielkości... Choć potrzebował pomocy w zostaniu prawdziwym złym i wymyśleniu mrocznej ksywki.
Cel: Ma utarty cel: Chce władać każdą istotą i być czczony niczym bóg, plus jeśli się uda chce być potężny niczym bóg. Niby mała roślina ale o ogromnych ambicjach, nieproporcjonalnych do jego wzrostu. Na jego liście drugim celem, gdyby pierwszy się nie udał jest bycie najbardziej złą rośliną jaka kiedykolwiek istniała.

(Można jeszcze dołączyć? Bo jak nie to można już pominąć ten post :v.)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście. Warto spróbować, a środek transportu byłby całkiem miłą odskocznią od długich spacerów po nierównych drogach. W najgorszym wypadku coś mi po prostu nie wyjdzie. - podążając ciągle za rozpadającym się mentorem uporczywie próbuje sobie wyobrazić w czym byłby dobry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne. Pytałam czysto teoretycznie - odpowiedziała dziewoja, starając się przybrać na twarz przekonujący uśmiech. - To co? Mam tu teraz siedzieć tak bez sensu? Wiesz, nie spieszy mi się specjalnie żeby wracać, ale jednak trzeba byłoby mieć jakiś plan.

 

- A zatem alchemicy w pierwszej kolejności! Wykształceni i ekscentryczni, dzisiaj chyba wciąż zajęci są odbudowywaniem siedziby Gildii po czwartkowym wybuchu - odpowiedział i ruszył w centrum Ankh Morpork.

Faktycznie, alchemicy byli w trakcie odbudowy zniszczonego budynku. W ziemi znajdował się płytki krater, najbliższy z alchemików siedział na ławce i rozpracowywał jakieś plany architektoniczne. Miał bujne, rozczochrane włosy, okrągłe okulary i był w wieku średnim, a odziany był w laboratoryjny fartuch.

 

- A to zależy kto pyta i co ma do zaproponowania oprócz swojej sakiewki i życia - odburknął i splunął Hiacyntowi pod nogi, budząc salwy śmiechu swoich towarzyszy. Elf był zażenowany.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oferujemy kilka dobrych rumaków. Są ogniste, są szkielety, nieumarłe, mamy nawet jednego lodowego, ale ten jest trochę nieruchawy. - Otworzył drzwi, które okazały się być drzwiami stajni. I faktycznie, był koń,  który płonął, jeden składający się z kości i kilka zwykłych, żywych, o różnym umaszczeniu. 

 

- Ja jestem Hana. Jaka gildia? - zapytała. - A z tym respektem to bym uważała. Pewnie już zdążyli zapomnieć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oooo... Ładne, a ten ten... Nie parzy ? - wskazuje na płonącego rumaka, ale zaraz zabiera rękę - No tak.. Nie ważne... Chyba pamiętam jak się jeździ konno - przechadzając się po stajni przyglądał się szerokiemu wachlarzowi parzystokopytnych - Ten ognisty całkiem przystępny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ex-książę przełknął nerwowo ślinę ale nadal próbował nie okazywać strachu. Spojrzał tylko na nich z lekką dezaprobatą. W duchu narzekał, że nie wziął że sobą jakiejś broni, chociaż i tak pewnie nie umiałby niczym się posłużyć.

- Pomyślmy... Oprócz sakiewki i życia... Więcej sakiewek, ale nieco później, jeżeli przyjmiecie ofertę. Patrząc na tę sytuację obiektywnie, to chyba bardziej opłaca się wam więcej sakiewek, niż mniej, czyż nie? - powiedział, mając nadzieję, że jeszcze trochę powstrzymują się z złudzeniem go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Smoki nie są tak szanowane jak kiedyś. Teraz to trzeba spalić wieś i zjeść każdą dziewice a kiedyś to nawet tego nie trzeba było. A gildia o której mówiłem to gildia Antagonistów. Jeśli lubisz mrok, chcesz władać światem albo wgnieść bohaterów w glebę to miejsce dla ciebie. - powiedział przy okazji reklamując placówkę do której przynależy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po czwartkowym wybuchu? Cóż to się stało z ich Gildią? Ktoś ją wysadził? Miał ku temu powód? Nieudany eksperyment alchemiczny? - Al'Tharad zaczął atakować pytaniami pana Widle, jednak po chwili zauważył jednego z alchemików.

- Oho, myślę że na te pytania odpowie mi tamten starszy, sympatycznie wyglądający pan.

Nadrealny zbliżył się do alchemika. Najpierw przyglądając się planom, następnie samej postaci.

- Witam szanownego pana. - Przywitał się jak należy. - Nie przeszkadzam w pracy? 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Można się przyzwyczaić. A ten akurat jest całkiem dobrze wyszkolony, idealny do nocnych wypadów. To jak? Może mała przebieżka? - zapytał. Ognisty, czarny rumak odwrócił łeb w stronę Oskara. Jego ślepia również płonęły.

 

- Później! HA! A dowód na to, że nie zostaniemy oszukani? - zabrał znowu głos niski. Wszyscy wbijali wzrok w Hiacynta, widocznie domagając się wyjaśnień. 

 

- Mnie to tam średnio interesuje czynienie zła. Ale może... Może mogę ci pomagać, co? Błagam, ja tu nie mogę zostać. Chcę wyjść z tej wioski, jest straszna i ludzie są też straszni, to znaczy niby nie aż tak, ale tam jest nudno na śmierć! - Hana rzuciła się do stóp Doxana i uczepiła się jego łydki. 

 

Alchemik przez chwilę mruczał coś pod nosem i liczył, zapisując obliczenia na kartce. Dopiero potem zwrócił uwagę na mackowatego. Poprawił okulary, wywarł dłonie o fartuch i wstał. 

- Słucham, w czym mogę pomóc? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chciałem się dowiedzieć cóż sprawiło taki krater w ziemi. Jeżeli to nie jest żadną tajemnicą, oczywiście. 

Szata usadowiła się na ławce, obok alchemika. Następnie wskazał rękawem, aby alchemik również usiadł.

- Jestem...wędrownym mnichem, z dalekiego kraju. Poszukiwaczem wiedzy. Słyszałem że wy alchemicy jesteście osobami wykształconymi. Chciałem porozmawiać z kimś na równym poziomie. Niedawno rozmawiałem z trollem. Zakończyło się to...wybuchowo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik wpatrywał się w niego jakby nie zrozumiał przekazu. 

- Z bardzo dalekiego, jak widzę -odchrząknął. - Krater to nic interesującego, standardowy wybuch. Często się zdarza, niestety - odpowiedział, zażenowany. - Troll... wybuchł?  

 

- Umiem szyć, gotować, sprzątać, prać, słuchają się mnie ptaki - powiedziała, niemal jednym tchem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słyszałem że trolle pod wpływem intensywnego "myślenia" zaczynają zastygać, ten jednak eksplodował. Jestem tak samo zdziwiony jak pan. Czy budynek był duży? Nie sądziłem że alchemicy mają swoją Gildię. Myślałem że alchemicy są bardziej samotnymi pustelnikami. Mylę się?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiacynt zmartwił się nieco. Jednak bezmyślni wojacy nie byli tacy do końca bezmyślni. Chcieli dowodu, że nie ich nie oszuka. Podrapał się po pustym oczodole.

- Mógłbym zaproponować w tej sprawie umowę albo jakąś wiążącą wymianę. W drugiej opcji chodzi o to, że ja dam wam coś, bez czego nie odejdę, a wy odwdzięczycie się się tym samym. W ten sposób nikt nie będzie mógł uciec aż do rozwiązania sytuacji. Co wolicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vlad spojrzał na mur a następnie zaczął się po nim wspinać. Niby mógł się zamienić w nietoperza ale gdzie tu zabawa? Gdy znalazł się po oknem, wspiął się i wszedł do środka. Rozejrzał się bo chciał mieć pewność czy nikt go nie zaatakuje w czasie.... jakby to określić... ,,spożywania kolacji".

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...