Skocz do zawartości

[Zapisy][Gra]A w przyszłości chcę zostać czarnym charakterem.


Recommended Posts

- Zadziwiające. Zadziwiające!  Wybuchające trolle,  no, no... - zapisał coś w górnym rogu swojej kartki. 

- Tak. Myli się pan. Mamy Gidlię i wspaniałe ona prosperuje! Tylko że średnio raz na miesiąc wybucha, ale to ryzyko zawodowe. 

 

Nastroje zmieniły się. W zbójach zaczęli budzić się biznesmeni. Ich umysły pracowały teraz na pełnych obrotach. 

- A co byśmy mieli robić? 

 

- To znaczy co? Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała z dozą podejrzliwości. - Wydaje się to dziwne, czy jak? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doxan kiwnął głową. 
- No pomyśl, urocza niewiasta która gotuje, sprząta i śpiewa tak pięknie że ptaki same przylatują... - zaczął wyliczając kolejne cechy na palcach. - Zostaje porwana przez złego krwiożerczego smoka z kamiennym sercem, przybywa bohater który to chcę ocalić niewiastę, zabija smoka i szczęśliwe zakończenie. - powiedział. - A tutaj mamy sytuacje, urocza niewiasta współpracuje z krwiożerczym smokiem. To jest dość niespotykane. Może nawet nieco groteskowe. - stwierdził. - No ale ej, tak długo jak nie będziesz krzyczeć ludziom że jestem smokiem ani nie zechcesz mnie zabić to mogę z tobą pracować. - oznajmił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiekt Vlada leżał zawinięty w białą pościel w łóżku. Ciemnowłosa, blada szlachcianka o idealnej posturze - nada się perfekcyjnie, gdyby tylko nie ten dziwny, drewniany trzonek w jej zaciśniętej dłoni...

- No, podejdź tylko, ty poczwaro piekielna! 

 

- Nie śpiewam. Wykonują moje polecenia - sprostowała. - A bohater to ja wiem, co oni tam wszyscy chcą. Moja ciotka, Liz, wyszła za bohatera i mi to odradzała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybucha raz w miesiącu? Odbudowa tego musi już być...nudna, monotonna. - Skomentował, dziwiąc się że bezpieczeństwo pracy alchemików jest takie...niskie.

- Jeżeli prowadzicie eksperymenty, które grożą wybuchem to nie lepiej robić je na zewnątrz? Zbudować specjalną salę do eksperymentów, która wytrzymałaby by wybuch i zatrzymała eksplozję w środku? Może schron w ziemi? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trochę narowisty jest, ale jak się go odpowiednio potraktuje, to posłuszny. W zasadzie on tylko wyglądać ma strasznie - powiedział Frank. Podszedł do drewnianych wrót stodoły i otworzył je, wpuszczając do środka trochę bladego światła z dziedzińca zamczyska.

 

Alchemik westchnął. Zdjął okulary w iście fachowy sposób, przetarł je kawałkiem fartucha i założył z powrotem.

- To nie jest takie proste. Do niektórych rzeczy należy po prostu się przyzwyczaić, przyjąć z pokorą. Na zewnątrz nie możemy, bo zaraz zwalają się kapłani Świętego Io i protestują. Mamy pewien konflikt. A przy ostatniej próbie tworzenia niezniszczalnej sali, cóż... Nastąpiła eksplozja. Jeden z naszych potknął się przy niesieniu nitrogliceryny. Dwa dni go sprzątaliśmy - odparł.

 

Wzruszyła ramionami i wstała po chwili z podłoża.

- A daleko jest gildia? Mogłabym zobaczyć. A zresztą, pójdę tam gdzie ty! Jesteśmy kompanami, kamratami! Podoba mi się. Wszystko, byle tylko nie musieć więcej słuchać marnych propozycji matrymonialnych. - Ruszyła dziarsko leśną ścieżką. - A właśnie, w którą to stronę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwór zastanowił się. Czemu by im nie pomóc? To by na pewno ułatwiło pozyskanie dodatkowej wiedzy. 

- Mam dla ciebie dwie opcje, przyjacielu alchemiku. - Odezwał się z entuzjazmem, po chwili namysłu. - Mogę załatwić problem z tymi kapłanami...albo pomóc przy odbudowie. Obiecuję że ja żadnej eksplozji nie wywołam. Jeszcze nigdy się nie potknąłem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała na swój strój i skrzywiła się.

- Masz rację. Chociaż może właśnie o to chodzi? Mogłabym udawać damę w potrzebie! No bo spójrz tylko, tobie przemiana zajmuje kilka minut. Gdyby trafił się co bardziej rozgarnięty woj, mógłbyś mieć problem, a tak... Nie ma problemu! A zresztą, nieważne. Inne ubrania też się nadają. Jestem wolna! Wolna! Mogę biegać i skakać i zrywać kwiaty! - pisnęła Hana i zaczęła biegać wokół Doxana tylko po to, żeby potem rzucić się na trawę i turlać  w pełnej radości.

 

Alchemik zastanowił się chwilę.

- Muszę to skonsultować z braćmi alchemikami. A czego chcesz w zamian, mój przyjacielu? - zapytał. Szkło powiększało znacznie jego oczy, co sprawiało dość komiczny efekt. Tym bardziej, że mężczyzna starał się przybrać na twarz podejrzliwość.

 

- To brzmi jak dobry biznes! - zarządził najniższy, zapewne przywódca. Nastrój zmienił się jeszcze bardziej, teraz pozostała czwórka zaczęła wiwatować. Koło ucha Hiacynta przeleciał topór.  - No, to jak się mamy zwracać do swojego pracodawcy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiacynt był zadowolony, że nie został zabity, obrabowany ani nic w tym stylu. Na, nawet udało mu się w końcu przekonać tych durniów do pracy dla niego. Tylko... Jego imię było, mówiąc językiem niższych sfer, pedalskie. Jeśli bezmyślni wojacy zaczęliby się teraz śmiać, byłoby trochę głupio. Teraz jednak nie miał weny do wymyślają sobie ksywek, więc postanowił zaryzykować.

- Hiacynt Trzeci, jestem złym lordem. Zaczynacie od dzisiaj?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hiacynt? - zapytał z niedowierzaniem najniższy. Pozostali zaczęli dusić śmiech. - No, dobra Hiacynt, zły lordzie. Jesteśmy na twoje usługi. Ja jestem Ald. Ten wysoki i chudy to Jen, ten najbrzydszy i najgrubszy to Vorgel, a ten największy to Baffin - przedstawił resztę swojej szajki. Cała czwórka pomachała do Hiacynta przyjaźnie. Elf zaklaskał w dłonie, ale wojowie postanowili go zignorować.

 

- Już, mogę iść. - Zerwała się szybko z ziemi i strzepała z białej sukienki resztki trawy. Przypominała nieco szczeniaka i pewnie też była w wieku szczenięcym. Uśmiech na twarzy Hany był tak szeroki, że można byłoby się zakładać kiedy skóra zacznie pękać.

 

- A dobra, wstępnie umówmy się, że zgoda. Nawet jeśli masz mój przyjacielu jakiś niecny plan, to i tak zawsze znajdzie się gorszy od ciebie - odpowiedział i machnął ręką. - No, działaj. Świątynia Ślepego Io jest tam - wskazał ręką biały budynek z kolumnami, który promieniował światłością i świętością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To...naprawdę światła budowla. Naprawdę. - Skomentował, przyglądając się świątyni z podziwem. - Sprawdźmy czy wyznawcy Ślepego Io mają tak samo światłe umysły. Oraz ślepi.

Al'Tharad ruszył w stronę budynku. Od razu wiedział, że przyciągnie tam uwagę. Z racji czarnej szaty. Na tle tej całej światłości i świętości będzie się bardzo wyróżniać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, teraz już tylko zawładnąć światem. Zacznijmy od objęcia panowania w jakiejś wiosce. Odpowiedniej, oczywiście. Wokół Ankh Morpork jest ich całe mnóstwo. To jak? Czas na zwiad? Podpowiedź: prawdziwy mroczny władca powinien mieć wierzchowca.

Zbóje spojrzeli nieufnie nie elfa.

 

- Nie masz pojęcia, jak to jest tak nagle się wyrwać z nudy. Nie miałam tam rodziców, wiesz? A ci co mnie wzięli czuli się trochę zaniepokojeni faktem, że rozmawiam z kurami. Ogólnie mało mnie tam lubili. A teraz, przygody czekajcie na mnie! To wspaniałe, no jakby mi zdjęli z grzbietu ciężar! - Podczas gdy Doxan szedł w miarę prostą linią, Hana biegała ciągle wokół, przewracała się na trawę, zrywała kwiatki i tańczyła. W pewnym momencie na jego głowie wylądował nawet wianek.

 

Mnisi ubrani byli w szare szaty, raczej kontrastujące z jasnością. Wszędzie widniały wizerunki bożka - postaci z wstęgą na oczach i mnóstwem gałek ocznych wokół niej. Budowla zbudowana była na planie centralnym. Pośrodku osadzona była spora kopuła, a od głównego korpusu odchodziły przedsionki z prostymi fasadami.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Al'Tharad postanowił znaleźć kogoś pełniącego funkcję lidera czy guru. 

Spodobały mu się wizerunki przedstawiające obiekt kultu tych mnichów. Te wszystkie gałki oczne były również spotykane w jego rasie. Szata podążała przed siebie, oczywiście nie wyłaniając macek. To na pewno nie zostałoby dobrze przyjęte. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ech... Można powiedzieć, że trochę się stresuję, dawno nie jeździłem... - podchodząc bliżej nieco pewniej kładzie dłonie na grzbiecie zjawy - Nie przydałoby się jakieś siodło... ? Zakładam, że albo nie lubi takich rzeczy, albo nie ma takich co by się wkońcu nie spaliły w trasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witaj, tajemniczy przybyszu - odezwał się jeden z mnichów, wpatrując się uprzejmie w szatę bez twarzy. Przez chwilę krążył wokół Al'Tharada i obserwował to, ale widać że wcale się z tym nie krył. - Czego tu szukasz? Jak mogę ci pomóc?

 

- Zrobiłam go dla ciebie! Chyba, że sobie nie życzysz... Oczywiście, zrozumiem - powiedziała i szybko zdjęła wianek z głowy Doxana. Szli jeszcze kilka godzin. To znaczy smok szedł, a jego towarzyszka pląsała i skakała. Wyszli z leśnej ścieżki na trakt prowadzący prosto do Ankh Morpork.

 

Siodło wisiało na skraju zagrody rumaka, który uważnie przypatrywał się swojemu jeźdźcowi. Frank klapnął na stołku i zaczął zszywać nogę z resztą ciała. Szybko i sprawnie szło mu owe rękodzieło dratwą i grubą igłą. 

 

- Musimy wrócić do zamczyska. Ale wiesz chyba, że wstęp tam mają tylko kadeci i członkowie gildii? - zapytał, patrząc znacząco na nowych towarzyszy Hiacynta. Towarzysze spojrzeli znacząco na elfa. Znaczące spojrzenia były głównym orężem w niemej walce między jedną, a drugą stroną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przychodzę do was z pewnym pytaniem. Ufam że dojdziemy do porozumienia. - Odpowiedział z należytą uprzejmością, lekko się kłaniając.

- Alchemicy chcą prowadzić niestabilne eksperymenty na zewnątrz, aby ich Gildia co miesiąc nie wylatywała w powietrze. Wy im tego nie pozwalacie. Pytanie brzmi, dlaczego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie przeszkadzał mi, tak tylko zażartowałem. - powiedział. 
Reszta drogi mijała, może powoli może nie. Zadowolona towarzyszka podskakiwała a Doxan kroczył dalej przed siebie.
- Całe życie spędziłaś w tej wiosce czy zdarzało ci się robić jakieś dłuższe wycieczki? - zapytał smok, uznał że takie milczenie jest już nudne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...