Skocz do zawartości

Odcinek 18: Yakity-Sax


Niklas

Ocena  

33 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ocena

    • 1\10 Metr mułu
      1
    • 2\10 Okropny
      0
    • 3\10 Słaby
      0
    • 4\10 Ujdzie
      3
    • 5\10 OK
      2
    • 6\10 Solidny
      4
    • 7\10 Dobry
      7
    • 8\10 Bardzo dobry
      5
    • 9\10 Świetny
      3
    • 10\10 Wybitny
      2
    • 11\10 *ponk vuvuzela sounds*
      6


Recommended Posts

wow odcinek normalnie na moje potrzeby i za to lofciam ten serial nie ważne jak mi życie daje w kość kucyki zawsze wywołują u mnie radosć i pozytywne myśli. Morał fajnie ukazany, Pinkamena również i mamy potwierdzenie że Jaki to nie żadni wikingowie, raczej nomadzi jak wszystkie ludy Wielkiego Stepu Mongołów wliczając nawet mieliśmy coś na wzór gardłowego śpiewu  więc dlamnie10 na 10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morał odcinka bardzo mi się podobał, duży plus za to należy się epizodowi, również to że nie było powtórki z "Horse Play" co same Mane6 wspomniały. Same metody/próby pocieszenia były dobrze przemyślane moim zdaniem. Jedyne czego nie polubiłem to zachowanie Pinkie po tym jak zaprzestała gry na tych cudacznych dudach, według mnie to było trochę przesadzone (choć w sumie tak miało być i taka już jest).

 

Natomiast sceny z tym instrumentem można przedstawić za pomocą jednego obrazka:

Spoiler

do-not-toot-it-fool-doctor-doom-toots-as

 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że wypuścili kolejny odcinek, nie mogę się doczekać drugiej części sezonu. :)

Epizod po przerwie smakował bardziej niż zwykle, jest przy tym całkiem udany. Otrzymujemy całą plejadę M6 i skrzydlatego Spikusia. Banda przyjaciół ratuje Ponyville przed akustycznym terrorem Różowego Konia, konsekwencją tego jest depresja ich towarzyszki. Widać wyraźny podział na dwie sekwencje odcinka. Jest on przy tym napisany dobrze, ciekawie i jest spójny, czasami tylko może lekko nudzi. Lubię gdy główne bohaterki wspólnie starają się rozwiązywać problemy, można powiedzieć że to dosyć klasyczny epizod, archetypiczny wręcz. Scen humorystycznych było dużo i to większość udanych i zabawnych. Najfajniej wypadła scena przygotowywania babeczek przez RD i PP. :rainderp: Nie podobał mi się za to morał, to że Twilight i reszta menażerii ustąpiły. Rozumiem że "Yakity-Sax" nie miało być powtórką z "Horse play", że puentą jest "rób to co cię uszczęśliwia i nie zważaj na nic", ale to nie jest w 100% dobra lekcja bo pokazuje że swoje pasje można realizować nawet kosztem innych tak długo jak sami mamy satysfakcję. I to jest właśnie słabe. Wiem co mówię bo mój brat gra na basie a pokój ma zaraz pod moim... :despair: I w ogolę jak to się kończy? Dziewczyny wrócą do Ponyville razem z PP i co? Różowy Koń znowu będzie atakował dźwiękiem swojego instrumentu a innym pozostanie jedynie pogodzić się z tym. Z drugiej strony zawsze istnieje nadzieja że Pinkie w końcu nauczy się na tym grać. ;) Z mojej strony 7/10, bo to miły i śmieszny odcineczek, przy czym nie chciał bym oceny zawyżyć tylko dlatego że oglądałem go na dużym kucykowym głodzie. ;)

Tak z nieco innej beczki  - będąc na ww. kucykowym głodzie oglądałem kilka odcinków z starych sezonów, między innymi "Too many Pinkie Pies" i kiedy te wszystkie PP oblazły całą okolicę to zastanawiałem się "czy Equestrii przytrafiła się kiedyś większa katastrofa i co musiało by nastąpić żeby przebić tą?". I teraz dostałem odpowiedź - wyposażyć każdą z kopii w yovidaphon i koniec świata gotowy. Serio, instrument ten wydaje całkiem ciekawie dźwięki kiedy wie się jak należy się z nim obchodzić, a Pinkie Pie... no cóż, ona naprawdę grała katastrofę i mnie jako widzowi również ciężko było znieść jej dramatyczne próby:crazytwi3:

Edytowano przez ByczekPazerny
Pytajnika nie wstawiłem w odpowiednim miejscu
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż i po odcinku i powiem, że 3/4 odcinka to wszechobecna nuda, chciałem dać mu 5, ale widok Pinkie w tym barze, podciągnęło o cenę do 7. Ogólnie to odcinek da się obejrzeć, ale zasadniczo to tyle, fajne nawiązanie do wystąpienia Celestii, przynajmniej widać, że choć niektóre z M6 uczą się na błędach... I ciekawe, czy ten "szał" na ten instrument, był wywołany na potrzeby tego jednego odcinka, czy może w następnych, będzie do niego nawiązanie. No w każdym razie, jak dla mnie to te 7, to i tak łagodna ocena dla tego odcinka.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mmmm... Chciałem napisać coś na  temat odcinka, ale @ByczekPazerny zrobił to zbyt dobrze :fluttershy3:

Jedyne co mogę dodać to, że strasznie nie pasowała mi niewiedza skąd ma ten jowidocoś, a nawet jeżeli dostała go od któregoś z jaków to czemu aż tak się w nim zakochała?

(No chyba, że jakoś pominąłem, gdy mówiła skąd go ma, ale wątpie)

Trochę dziwne nawet jak na tego taboreta :suspicious:

Dałem 5. Chociaż to zaniżona ocena, ponieważ po oczekiwaniu na nowy odcinek liczyłem na jakieś pizgnięcie laserami czy coś :fluttersad:

 

 

 

Edytowano przez Dzidek Chan
Dałem se wielokropka niepotrzebnie
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dzidek Chan
Dzięki kolego za uznanie, cieszę się że ktoś jednak czyta moje posty. :P Z biegiem sezonu zacząłem nabierać co do tego wątpliwości... 

Moim zdaniem surowo oceniłeś epizod ale rozumiem że kryteria możesz mieć wysokie. ;) Co do pochodzenia instrumentu to mi ta kwestia też umknęła, ale zdaje się że nie było to wytłumaczone. Z kolei zauroczenie PP w yowidafon to chyba zwykły wymóg dla odcinka i pewnie nie będzie się to przekładało na dalsze losy Pinkie. W jej przypadku mógłbym zaryzykować twierdzenie że taka skrajność nie jest niczym nadzwyczajnym - po tej pucułce można się spodziewać niemal wszystkiego, również tego że dozna tymczasowej i intensywnej miłości do jakiś przedmiotów, z przyczyn znanych wyłącznie sobie. 

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ByczekPazerny napisał:

Co do pochodzenia instrumentu to mi ta kwestia też umknęła, ale zdaje się że nie było to wytłumaczone.

Bo nie było, ale najpewniej dostała go od jakiegoś Jaka, wszak często tam chyba przebywa, a Jaki ją lubią, tak jak Discord Fluttershy.

  • +1 2
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, BiP napisał:

Bo nie było, ale najpewniej dostała go od jakiegoś Jaka, wszak często tam chyba przebywa, a Jaki ją lubią, tak jak Discord Fluttershy.

 

Znając Pinkie, pewno zaczęła jakowi truć zad o to, że ona by chciała taki instrument i kontynuowała aż do skutku xd

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dzidek Chan niech nie zniechęca cię fakt, że ktoś się już rozpisał. Jak masz swoje przemyślenia, masz jakaś hipotezę to wal śmiało, zawsze warto usłyszeć zdanie od innych osób. 

 

Odcinek mi się spodobał, choć to nie nie było nagłe zejście z fotela. Jest to solidne 8./10, ale wypadałoby to jakoś uargumentować. 

 

Może zacznijmy od tego, że PInkie jest na pierwszym planie oraz jej nowy instrument (momentami tak widziałem jak się z nim obchodzi, to można zakładać że stał się on dla niej jakimś fetyszem xD). Oczywiście odgłosy tragiczne, choć momentami wyobrażałem sobie jej granie w stylu 8 bitowych muzyk z gier - dałoby radę w moim przekonaniu. Coś co osobiście też lubię to ciągłość na przestrzeni odcinków, bo gdyby jej nie było to Twilight wpadła by znowu na kolejny głupi pomysł uszczęśliwienia Pinkie, a dobrze wiemy jak to z Celestią wyszło. 

 

Nie spodziewałem się  pojawienia się Pinkameny w odcinku. Było to miłe zaskoczenie, bo nie było jej z nami od dobrych kilku sezonów. Cóż, nie wiem ile osób zauważyło, ale jej decyzja, aby przestać grać na jakisaxie była podyktowana tym, że Pinkie nie chciała obrazić swoich przyjaciół po zwróceniu na to jej uwagi. Wiecie, sama nazwa instrumentu czy jego symbolika według jaków mówi sama za siebie (instrument symbolizujący szczęście), a Pinkie przecież dobrze wiemy, że swoim szczęściem chce się dzielić i uszczęśliwiać innych. Oczywiście decyzja od reszty była kiepska, bo zamiast pomyśleć nad ulepszeniem, pomocy dla Pinkie (która polegała, na słownym dopingu) zasugerowano jej całkowity zaprzestanie gry. 

 

Jednak idąc tą drogą twórcy postanowili zrobić pewien twist. Teoretycznie, i dość logicznie powrócenie do Jakisaxu powinno przywrócić Pinkie wiarę, ale to nic nie dało, gdy dotarła do Yakistanu. No ale nie pomogło, bo tak na dobrą sprawę problem leżał w czym innym, czymś co wielu z nas potrafi ugryźć za skórę i zaprzestać jakiejkolwiek pracy i rozwoju. Czyli bycie doskonałym. To może zacznijmy od tego:

 

"Nie ma drogi na skróty, aby zostać Hokage" (Naruto - zna / słyszał każdy na pewno. Osobiście nie widziałem całości, ani nawet 1%, ale we wszystkim spodobał mi się tam rozwój bohaterów, zwłaszcza Naruto). Wiecie, każdego kogo dopadł bakcyl bardzo fajnej rzeczy i samemu też chciałoby się takie rzeczy robić, to z pewnością liczymy na rezultaty na poziomie mistrza. Tylko, ... tak się nie da :v6Jdq:. Nie zostaniesz super grafikiem, bez skilla i wyrobionej kreski. Nie zostaniesz piosenkarzem bez ćwiczeń i wyrobionego głosu. Nie zostaniesz deweloperem gier, jeśli nie znasz się na dziedzinach z programowania czy grafiki. I tu jest w sumie to co odcinek chciałby nam przekazać. Jeśli coś nam sprawia radość, dążymy do ulepszenia samego siebie to to róbmy. Może wyjść początkowo tragicznie, ludzie zaczną się z nas śmiać, ale może już na początku znajdzie się ktoś kto to doceni, a z czasem będzie o wiele lepiej. A z czasem sami uświadomimy sobie, że z rozwojem wypracowaliśmy nasz własny styl, bo o to chodzi, aby się wyróżnić i pokazać klasę naszego zainteresowania.  

 

Czyli w najprostszym skrócie morał jest taki - "nie poddawaj się, gdyż twoje zamiłowanie, twój upragniony poziom będzie wymagał pracy i samozaparcia i licz się z tym, że początki mogą być dość ciężkie". Tyle i aż tyle, w sumie błahe, ale najbardziej mądre w dzisiejszych czasach, kiedy każdy by chciał zostać mistrzem. Przyjaciółki Pinkie nie zorientowały się, że to co zrobiły spowodowało zatrzymanie rozwoju i zainteresowań Pinkie, a rozwiązanie dało się znaleźć na to. Dobra, wystarczy moich przemyśleń, bo zaraz napiszę artykuł do Equestria Times xD. Wincej takich odcinków, bo fajnie się ogląda :twilight2:

 

@ByczekPazerny wiesz, jeśli twój brat potrafi grać na tym basie każdego dnia, poświęca na to każdą wolną chwilę, to to jest przykład szczęśliwego i spełnionego człowieka :huhwha:. Jak ci to przeszkadza to zwróć mu uwagę, dogadajcie się abyś nie pluł za jego plecami, bo też ty i on macie prawo do rozwoju, ale nie pozwól zatrzymać kogoś w rozwoju naprawdę czegoś niezwykłego, bo gra na instrumencie to hobby bardzo rozwijające.  

 

 

  • +1 3
  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Silver Cheese
O tą jego grę było sporo spięć i nie widziałem innej możliwości jak tej że to on musi ustąpić, bo co ja mogłem zrobić? Wyciszyć sobie pokój? ;) Z resztą pozostali domownicy też mieli z tym problem. Na szczęście brat gra teraz ze słuchawkami i efekty jego ćwiczeń słyszalne są wyłącznie dla niego. Problem był prosty w rozwiązaniu, trzeba było tylko pokonać jego opór. 

I tutaj wracając do tematu morału: 

1 godzinę temu, The Silver Cheese napisał:

Czyli w najprostszym skrócie morał jest taki - "nie poddawaj się, gdyż twoje zamiłowanie, twój upragniony poziom będzie wymagał pracy i samozaparcia i licz się z tym, że początki mogą być dość ciężkie". Tyle i aż tyle, w sumie błahe, ale najbardziej mądre w dzisiejszych czasach, kiedy każdy by chciał zostać mistrzem. Przyjaciółki Pinkie nie zorientowały się, że to co zrobiły spowodowało zatrzymanie rozwoju i zainteresowań Pinkie, a rozwiązanie dało się znaleźć na to.

Ja się z Panem zgadzam w tej kwestii - szkoda jest blokować innych kiedy ci realizują swoje pasje, szlifują skill i bardzo się w coś angażują. Morał przez Pana przedstawiony podoba mi się, jednakże w odcinku zabrakło kompromisu - ostatecznie szala przechyliła się całkowicie na stronę Pinkie, inne kucyki musiały zrozumieć że zachowały się szorstko i pozwolić Różowej Klusce powodować hałas (muzyką bym tego nie nazwał). ;) I to jest nie w porządku wobec mieszkańców Ponyville - mamy tutaj klasyczny przykład narzucania swojego zdania większości przez roszczeniową mniejszość. To nie jest fair i psuje ogólny odbiór tego odcinka. Przynajmniej ja jestem w pewnym stopniu na to wyczulony. Gdyby chociaż przedstawili na końcu jakiś motyw który pozwolił by myśleć że pucusie doszły do porozumienia i PP również musi ustąpić w niektórych kwestiach, np. ćwiczyć w bardziej odosobnionych miejscach to wrażenie miałbym z pewnością inne, ale niestety, odcinek ucina się w złym momencie. :ppshrug:

 

Edytowano przez ByczekPazerny
literówki, a jakże
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, ByczekPazerny napisał:

To nie jest fair i psuje ogólny odbiór tego odcinka. Przynajmniej ja jestem w pewnym stopniu na to wyczulony. Gdyby chociaż przedstawili na końcu jakiś motyw który pozwolił by myśleć że pucusie doszły do porozumienia i PP również musi ustąpić w niektórych kwestiach, np. grać w bardzeij odosobnionych miejscach to wrażenie miałbym z pewnością inne, ale niestety, odcinek ucina się w złym momencie. :ppshrug:

 

Pisałem o tym po części w 4 akapicie. Brakowało tego, ale ... trochę wiary i Pinkie raczej by ustąpiła. 

 

I nie pisz per Pan, bo czuję się z tym dość nieswojo xD. Wystarczy nick :twiblush:.

Edytowano przez The Silver Cheese
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak oto Equestria dorobiła się broni masowego rażenia...  Świetny odcinek. Od dłuższego czasu brakowało mi tej dobrze zrobionej "głupkowatości" i absurdu. Było zabawnie (scena z Maud), przewidywalnie, ale ciekawie. Największa wada to brak wytłumaczenia skąd ma ten instrument. Przecież wystarczyło jedno, dwa zdania :dunno: Poza tym, świetnie się bawiłem. 

  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, dziwny odcinek mocno.

 

Bo na jednej szali mamy duże przesadzenie samej sytuacji, że Pinkie wpada w depresje i chce się zabić na najmniejsze słowa krytyki od najbliższych. Poza tym kompletna liniowość odcinka: Pinkie rozrabia, przeszkadza to wszystkim z mane6 poza Twilight, do której wszystkie rozżalone na Pinkie przyjaciółki przybiegają ze skargą, wpadają na niemądry pomysł i krzyczą "YEAH!!!" na koniec, pomysł nie wypada więc Pinkie rozrabia i tak w kółko. Na dodatek dosyć trudny morał czyli co zrobić, gdy bardzo coś lubimy a kompletnie nam to nie wychodzi został tak tutaj olany, że to jest wręcz szkodliwe niż pożyteczne dla potencjalnych dzieciaków.

 

No ale z drugiej strony, to chyba jedyny odcinek (a przynajmniej jedyny, jaki pamiętam), który miał w sobie dosyć żartów, ale nie był to żarty sytuacyjne czy jakieś komiczne sytuacje, lecz zwykłe kawały rodem z sitcomu. Bo szczerze mówiąc, wiele było takich odcinków które dało się sprasować do jakiś 7 minut, ale były rozwleczone jak cholera. I ten jest taki sam, tylko że ma w sobie jakieś żarto zapychacze. Jednak żeby nie było za dobrze, ten epizod to pod względem humoru nie umywa się do wielu innych, po prostu sama forma tych żartów wydaję niecodzienna jak na ten serial ("niecotygodniowa" he he).

 

Tak czy tak dam: 6/10

Bo nudziłem się i dałbym w sumie niżej, gdyby nie te żarty, które były dla mnie zaskoczeniem.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Dnia 22.07.2018 o 15:25, ByczekPazerny napisał:

ostatecznie szala przechyliła się całkowicie na stronę Pinkie, inne kucyki musiały zrozumieć że zachowały się szorstko i pozwolić Różowej Klusce powodować hałas (muzyką bym tego nie nazwał). ;) I to jest nie w porządku wobec mieszkańców Ponyville - mamy tutaj klasyczny przykład narzucania swojego zdania większości przez roszczeniową mniejszość. To nie jest fair i psuje ogólny odbiór tego odcinka.

 

Załóżmy, że Pinkie nie jest idiotką i skoro wie, że jej "muzyka" przeszkadza wszystkim poza dość specyficznym jakom, to nie będzie terroryzowała Equestrii.

 

Poza tym, że zgadzam się z większością zażaleń do prowadzenia fabuły, to odcinek bardzo mi się spodobał, bo chyba po raz pierwszy w życiu mogłam się utożsamić z bohaterem odcinka/filmu w innym przypadku niż spięcia dziecko-rodzic. Nie pytajcie.

 

Ja bardzo lubię rysować i wiem, że nie jestem w tym najlepsza, oraz że nie każdemu będą się podobały style, które wybiorę (staram się rysować we trzech). Samo rysowanie idzie mi topornie, zwłaszcza że nie rozumiem, co nie podoba się ludziom, nawet gdy udzielą mi na to pytanie odpowiedzi. A najchętniej wypowiadają się osoby, którym moja twórczość się zwyczajnie nie podoba (i ja to się staram rozumieć). Niestety nie mam takiego szczęścia jak Pinkie i nie mam znajomych w realu (bo mam bardzo złe doświadczenia z poznawaniem ludzi w realu. Plus zaburzenia umysłowe, co tylko pogłębia lęk przed poznawaniem i przywiązywaniem się do ludzi). Najbardziej to bym chciała mieć mentora, który wiedziałby jak mnie uczyć (jestem osobą o specyficznym toku myślenia, co powoduje konflikty nawet z byle głupoty). No dobra, teraz część, która bardziej nawiązuje do odcinka i mniej przypomina użalanie się nad sobą. Między mną i moimi komiksami, a Pinkie z jej grą na jakich dudach są dwie ogromne różnice (wyłączając formę sztuki): 1. Ja wiem, że mój poziom jest niski, a Pinkie uważała początkowo, że świetnie gra i wszystkim to sprawia przyjemność, 2. Pozwolenie na kontynuowanie swojego hobby przy świadomości, że moi przyjaciele (gdybym poza siostrą bliźniaczką jakichkolwiek miała) nie lubią mojej sztuki i uważają ją za okropną, wcale by nie pocieszyło. Wręcz przeciwnie, bo uznałabym, że się zwyczajnie nade mną litują, a ja nienawidzę, gdy ktoś się nade mną lituje, albo uważa, że jestem godna politowania (Jest tak źle, że jakby mi ktoś wspomniał, że mu mnie żal, to w najlepszym przypadku naplułabym mu w gębę a w najgorszym, najpierw kopnęła w brzuch, a potem w gębę).

 

Plusik: http://gepard24.wixsite.com/szarywilk-komiksy/junacy W tym linku jest mój blog. Zaniedbany, bo mało kto zostawia komentarz. Pierwsza część komiksu jest w przeróbce, także może być dziwnie, a druga jest niedokończony.

EDIT: Ja piszę ten komiks w celu właśnie ćwiczenia, ale ciężko obrać kierunek gdy raz na półtora roku wypowie się maks dwoje randomów z internetu.

Edytowano przez Lobsel Vith
Takie tam.
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ten jowidofon ma piękne brzmienie, ciekaw jestem jak oni (pewnie Daniel Ingram) zrobili ten dźwięk, pewnie jakoś przemiksowali kobzę, albo zasymulowali ją za pomocą innych instrumentów. Naprawdę jest świetny...
Trochę szkoda, że nie ma dłuższej wersji gry na tym instrumencie :/ Może zrobimy jakąś petycję do osób odpowiedzialnych za ten instrument by nagrali dłuższą wersję :D

Dobra, spędzę całą noc by dowiedzieć się jak najwięcej.

Edytowano przez 7734111
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...
Dnia 21.07.2018 o 02:13, Zandi napisał:

również i mamy potwierdzenie że Jaki to nie żadni wikingowie, raczej nomadzi jak wszystkie ludy Wielkiego Stepu Mongołów wliczając nawet mieliśmy coś na wzór gardłowego śpiewu  więc dlamnie10 na 10

Oczywiście, że to nie Wikingowie, wiedziałem od początku, dla mnie, to zawsze było coś za wzór azjatyckiej kultury, jaki = Himalaje i nazwa państwa z końcówką "istan". Poza tym i tak jest za dużo Skandynawii w amerykańskich kreskówkach :P

 

Widzę, że nareszcie jest odcinek, który podoba się gawiedzi. A fakt, odnoszę wrażenie, że dawno nie było Pinkie Pie:pinkie4:

Edytowano przez SebastianRichCountryOwner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek był bardzo dobry i ciekawy.

Skupiony w niemal całości na Pinkie i jej instrumencie i tragicznej grze, którą serwowała reszcie otoczenia. Miło zaskoczyło pojawienie się Pinkameny i jej mocy... jak to ktoś fajnie ujął skoro Pinkie swoim sposobem bycia i życiem potrafi sprawiać, że wszędzie kwitnie radość to Pinkamena sprawia, że wszystko w jej obecności więdnie... Chodząca katastrofa. :twilight2:
Próby pocieszania Pinkie były ok i logiczne, a powrót do Yakyakistanu fajnym zaskoczeniem choć spodziewanym, że odcinek może się tam przenieść.
Co mi się za bardzo nie podobało to sposób, w jaki Pinkie przyjęła krytykę... było to przesadzone i takie hmm dziwne. :twistare:

Odcinek można sobie tłumaczyć na różne sposoby podane wyżej ale mi najbardziej odpowiadał taki, że mnie się raczej to kojarzyło tak hmm, gdy robisz to, co kochasz i w sposób taki jak umiesz to nie zawsze wszystkim będzie to pasowało. Ludzie Cię skrytykują, wyśmieją lub będzie ich to denerwowało, ale nie warto się poddawać i żyć w smutku, ponieważ będąc sobą i robiąc to, co kochasz jesteś szczęśliwy i nigdy nie jestem sam, bo zawsze znajdą się ludzie podobni Tobie, którzy zamiast wyśmiać czy skrytykować to pochwalą i dla nich to, co robisz będzie wyjątkowe, bo Ty jesteś przez to wyjątkowy... Magia MLP :twistare:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...