Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Jacob wiedział że jak go złapią lub zabiją to nie stanie się nic złego. Był chroniony przez klątwę i wiedział że w świetle księżyca odżywa. Bardziej martwił się o Asianne i Rema. Był bardzo zły i wiedział że w konieczności poświęci swoje życie dla przyjaciela. Podszedł bliżej. Jeden wilk rzucił się na niego, ale Jacob łapą przerzucił go przez siebie i rzucił na drzewo. Powiedział w wielkim gniewie

- Ostrzegam zabiję każdego jeśli nie wypuścicie Rema. Mówię poważnie.

Link do komentarza

Nagle wybiegła Iladri. Spojrzałem na nią ona na mnie. Poczułem siłę którą mogłem obrócić przeciwko moim oprawcą. Wyszczerzyłem kły i skoczyłem na najbliższego. Kąsałem jak wąż. '

- Iladri uciekaj szybko, w stronę tamtych wilków. - Posłuchała mnie ale najpierw przebiła się przez wilki naokoło mnie i wzięła mnie na grzbiet.

- Ehh ciężki jesteś braciszku, cięższy od czasu gdy cię wyniosłam. - Wybiegła z kręgu jednym potężnym susem i już stała obok Asianny -

Cześć jestem Iladri starsza siostra Remingtona.

Link do komentarza

Zauważyłem jak pewna wilczyca zabrała Rema. Przeskoczyła wilki i stała obok Asianny. Zdziwiłem się. Nie widziałem tak sprawnej wilczycy od kilkunastu lat. Przypomniałem sobie że zapomniałem o stojących wokół mnie wilków. Przeskoczyłem ich i stałem obok Asianny i powiedziałem szybko do niej

- Uciekajcie!!!!! Ja ich powstrzymam!!

Jacob rzucił się na wilki stojące przed nim.

Link do komentarza

Muszę przejść obok tej wschodniej watahy...

Idąc nie daleko granicy usłyszałem jakieś wrzaski i odgłosy walki. Ja i moja ciekawość. Kiedyś doprowadzi mnie do zguby.

Podchodząc jak najbliżej i chowając się w krzakach zauważyłem...

Ledwo żyjącego Rema, jakiegoś wilka zgrywającego ważniaka, Asianne i kogoś bliskiego dla Rema. Chyba. No i oczywiście całą wschodnią watahę gotową zamordować moich przyjaciół. Świetnie. Po prostu wspaniale. Już chciałem wskoczyć do walki kiedy przypomniałem sobie jak mój ostatni wybryk się skończył. 2 lata rehabilitacji. Szpecąca mój pysk blizna. I złe wspomnienia. Czy muszę to robić? Nie nie muszę co nie zmienia faktu że to zrobię. Wyskoczyłem z krzaków i stanąłem obok teko "ważniaka".

- Mów mi Doct... Mordimer. Jak ty się nazywasz?

Link do komentarza

Spojrzałem się na Mordimera i powiedziałem do niego w czasie walenia jednego wilka o drugiego w głowę.

- Jacob. I mam nadzieje że umiesz walczyć, bo cała wschodnia wataha chce zabić mnie i każdego kto się nasunie z naszej watahy.

Jacob rzucił się wilka z prawej i walnął go w lewą łapę. Ten zapiskał i padł na ziemię obolały. Nagle z lewej strony coś zaatakowało Jacoba i wgryzło mu się w krtań. to był wielki wilk i bardzo silny.

Link do komentarza

Asianna skoczyła od razu na Trace'a i przygwoździła go do ziemi. Jej kły błysnęły w słońcu, kiedy zatopiła je w jego łapie. W jej oczach płonęła furia. Rzuciła wilkiem o drzewo, a cała wschodnia wataha zamarła patrząc na swojego przywódcę.

- JUŻ NIE BĘDĘ TAKA MIŁA! - w ciągu sekundy jej sierść przybrała krwawą barwę, a skrzydła zmieniły się w smocze. Kły błyszczały na czerwono. Jej oczy stały się żółte i puste. Rzuciła się na Trace'a z szałem.

Link do komentarza

Jacob zauważył Asianne przemienioną. Powiedział po cichu dusząc się bo miał przegryzioną krtań.

- Dobrze Asianno... ekhu... odkryj swą pra...wdziwą natur...ę.

Jacob padł na ziemię uśmiechając się bo wiedział że o północy obudzi się ze snu śmierci, bo chroniła go klątwa.

Link do komentarza

Powiem tyle Are you kidding to me? :ming:

------------------x----------------

Świetnie się bawiłam oddałam później berka Ihnesowi. Wszysko bardzo dobrze sie układało. Miałm nadzieję, że to co planowałam od dawna wcielę w życie i nic mi w tym nieprzeszkodzi

Link do komentarza

Odrzucając wilka który rzucił się na Jacoba czekałem na jego kontratak gdy nagle cała wschodnia wataha zamarła patrząc na Asianne rozrywającą pewnie ich przywódcę na strzępy. Pomyślałem że muszę wejść do akcji:

- Może zaprzestaniemy walki i po prostu porozmawiamy? - czały czas dawałem znaki do wycofania się moim przyjaciołom przy czym sam zacząłem brać Jacoba na grzbiet - W imię czego się nawzajem mordujemy. Nie wiem co tu się działo zanim mnie tutaj nie było, ale musimy zakończyć te wojnę. Każda wataha zapłaci reparacje wojenne i podpiszemy pokój. Każdy pójdzie w swoją stronę - przypomniałem sobie o spotkaniu szamanów. Zacząłem się coraz bardziej cofać.

Link do komentarza

Jacob był c chodził w kółko w świecie między życiem, a śmiercią. Śmierć który go dobrze znał, bo już nie raz umierał patrzył się na niego z wyrzutem, aż wreszcie powiedział

- Nie martw się tak, przecież twoja przyszłość jest tak zaplanowana, byś i tak się spotkał Jane.

Jacob odparł

- Ale co z moją szyją. Nie chce mieć rany wtedy kiedy ona przyjdzie.

Śmierć złapał się za głowę. I powiedział

- Dobrze, tym razem uleczę największą ranę, a teraz mógłbyś usiąść, nie na darmo przyniosłem szachy.

Jacob powiedział do Śmierci

- Nie tym razem. Chcę już wrócić.

Śmierć tylko powiedział

- Dobrze eh..., ale następnym razem zagramy?

Jacob odparł

- Nie ma problemu.

Śmierć machnął ręka i Jacob zniknął.

Link do komentarza

- Moja kolej? Dobrze...

Zaczął biegać po całej polanie jak szalo... jak to miał w zwyczaju. W pewnym momencie dostrzegł biegnącą Nivyy. Rozpędził się i przebiegając obok niej pchnął ją łapą krzycząc:

- Berek!

Link do komentarza

Usłyszałam krzyki. Pobiegłam w stronę krzyków. Prawie zderzyłam się z kilkoma wilkami. Zobaczyłam wrogo nastawione wilki.

-Hmm... to ich spowolni... Zdjęłam zawiniątko z mojej szyi i sypnęłam czymś niebieskim w oczy wilków. Zaczęły kaszleć i wrzeszczeć, bo bolały je oczy. Podbiegłam do sprzymierzeńców z Watahy

-Biegnijcie szybciej! Zatrzymałam ich, ale nie na długo

Link do komentarza

Zobaczyłem wilczycę która strzeliła im w oczy tym piaskiem. Powiedziałem

- Eh... czyli nie.

Zwróciłem się w stronę polany i poszedłem w jej stronę jakby nigdy nic. Reszta coś tam robiła, ale to już mnie nie obchodziło bo nie spałem od 4 dni więc chodziłem jak upity.

Link do komentarza

Idąc zauważyłem z daleka jak Asianna atakuje inne wilki. Otrząsłem się. I pobiegłem w jej stronę. Zabrałem po drodze kwiat do usypiania. Wiedziałem dobrze że tylko to ją powstrzyma. Sam taki byłem, ale na szczęście utrzymywałem to w ciągłej kontroli. Asianna pochodziła od ginącej rasy które mają taką moc do przemiany podczas gniewu.

Link do komentarza

Jacob szybko powiedział do Mordimera

- To nic nie da. Lepiej mi pomóż mi ją obezwładnić. Ja tylko powstrzyma ten kwiat. To jest jeden z kwiatów do uspokajania i narkozy.

Jacob rzucił się na Asianne delikatnie by jej nie zahaczyć przypadkiem zębami.

Link do komentarza

-Asianna! Zabij mnie proszę, i tak jestem bezużyteczna.

Asianna nawet na mnie nie spojżała.

Trąciłam ją łapą. Usiłowała się na mnie rzucić. Nie wiem dlaczego to robisz, ale jeśli ktoś ma paść ofiarą to ja. Zabij mnie-niech inni pozostaną bezpieczni. Jackob, jeśli zginę daj to Nivyy, Jeśli nie będzie wiedziała co to podpowiem jej duchem.

Link do komentarza

Dałem powąchać Asiannie kwiat. Ona zasnęła. Jacob wstał i ziewnął i podszedł do Hattie i jej powiedział

- Nikt tu nie zginie. Lepiej pomóż im przenieść Asianne na polanę *ziew*.

Jacob padł na ramiona Hattie. Nagle się obudził i wstał. Powiedział cicho

- Chodźmy już. Jest już późno i chce mi się spać *ziew*

Jacob slalomem szedł w stronę polany.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...