Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Hmm. Czyli niestety chyba nie pomoże. Szkoda. Przynajmniej nie będzie musiała odpowiadać przed Shadow. Dosłownie. No, to chyba nie zostało jej nic innego jak czekać aż się to skończy. Tyle że zgodziła się pomóc Atlantisowi. Może być mały problem. Albo ktoś ją wyrwie, albo będzie musiała czekać bardzo długo czekać zanim coś od niej będą chcieli. Spróbowała zasnąć po tym incydencie z tamtą klaczą. Będę musiała się nauczyć jak czerpać rozkosz z bólu pomyślała

Edytowano przez Silent Enchantress
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ja ide tm gdzie mnie wyślą, ale chyba wybiore się na koszary albo do zamku)

Wiktor wstał i wyszedł z sali, skierował się na prawo do sali głównej. Gdy wszedł do środka, usiadł na krześle i ćwiczył przeładowanie karabinu by wyszło to jak najlepiej, po krótkich oględzinach uświadomił sobie że lekkie i krótkie ostrze można dać na koniec jako bagnet, po sprawdzeniu ekwipunku stwierdził że ma Karabin, 3 toporki , pas, kiczowate spodni i lekkie buty. Amunicji miał (do uzgodnienia z Kapim), bukłak prawie pusty. Wiktor stwierdził że towarzysze jeszcze się nie zeszli i zostało kilka minut. Ruszył powoli do strumyka (chyba jest nie?) by napełnić bukłak wodą. Po napełnieniu skierował się do skrzydła szpitalnego. Gdy tam się znalazł zobaczył przywiązaną Deklin, bez uczucia w oczach zapytał o jakieś zioła na uspokojenie.

Edytowano przez Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis następniwzmiejszył Golema a następnie gospakował. Poźniej założył kolczugę i pasy z eliksirami a następnie ruszył najpiew do Blue i powiedział jej żeby zebrała jego rzeczy z miejsca gdzie stał golem a nastepnie ruszył do miejsca gdzie był Masked.

(Ide tam, skad bedę mogł dotrzeć do archiw czyli chyba zamek)

Pisze z telefonu bo komp mi tymczasowo nie działa)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Kapi pozwolił na coś takiego, jakby co)

 

Breeze zauważył że Dakelin się ocknęła. Podszedł do niej i powiedział:

-Odwiążę cię z tego łóżka, ale nie próbuj uciekać Będę cię obserwować.

Wampirzyca w ogóle nie zwracała uwagi na kucyka. Patrzyła się na sufit kiedy ogier ją odwiązywał. Kiedy skończył, wyszedł, zamknął drzwi z małym otworem. Kucyk patrzył się jak zareaguje Dakelin. Niema, powoli wstała, usiadła w narożniku, tak żeby Breeze mógł ją widzieć i próbowała układać litery z magii, tak aby można było je spokojnie odczytać.

 

(To ja... posiedzę sobie w izolatce. Chyba że ktoś mnie uwolni)

Edytowano przez Silent Enchantress
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Grim wiadomo gdzie idzie.]

Ogier zasmucił się. Nie chciał wywoływać u córki takiej reakcji. Odsunął się o krok, niespecjalnie wiedząc, co może powiedzieć albo zrobić. Doszedł do wniosku, że może najlepiej będzie dać spokój sprawie Sandstorm. Nabrał powietrza i spróbowa się pocieszająco uśmiechnąć.

- To ważne - powtórzył z namysłem za Animal. - Dobrze więc, nie będę wnikał. Chyba pora się pożegnać na jakiś czas. Nie martw się, będzie...

 

W tym miejscu głos postanowiła zabrać osoba, od której drażliwa kwestia i rozmowa się zaczęła, to jest Sandstorm. Wpierw zajęła sę Animal Heart, też próbując ją jakoś pocieszyć, co wzbudziło w Grimie poczucie wdzęczności. Lub coś, co jest do wdzięczności bardzo podobne. Kucyk odwrócił się do niej, by wysłuchać, co też ma do powiedzenia. W duchu machnął kopytem, chowając w przysłowiową kieszeń swoją podejrzliwość, nie chcąc przypadkiem doprowadzić pegaza do zapaści nastrojowej. Tylko, że słowa jednorożca skierowane bezpośrednio do niego były rozczarowującą niespodzianką. Spodziewał się czegoś w deseń "No, sprawa rozwiązana", albo w ostateczności "Czas już na ciebie", co było właściwie prawdą. Jednak zamiast tego usłyszał coś, co w jego rozumieniu było w sumie... wyrzutem. Sandstorm wyrzucała mu to, iż musi mieć przed nim jakieś sekrety, do tego stawiając go na równi z tym... no, z Maskedem. Potraktował sprawę bardzo osobiście. Jego oczy zamieniy się w wąskie szparki, a rysy stwardniały.

- A co jest we mnie takiego, że nie możesz przyznać się do jakiegoś sekreciku? Kłuję cię w oczy? Nie martw się, dłużej nie będę przeszkadzać. Właśnie wychodziłem - rzekł zimno, wręcz lodowato, patrząc klaczy prosto w oczy. Cały spokój wewnętrzny, jaki dał mu pobyt z córką prysł. - No to do zobaczenia, Animal.

 

Po tych słowach opuścił pomieszczenie z dumnie podniesioną głową. Maszerował tak korytarzem przez kilka chwil, po czym, gdy był pewien, że Sandstorm już go nie może dostrzec, opuścił głowę. Był zmęczony i zawiedziony. Wszystko się zepsuło, te minuty, które miały być dobrym wspomnieniem, o którym chciałby myśleć ginąc, pzerodziły się w kolejne zarzewie gniewu. Był też zły, zły na Sandstorm. Już zamierzał dać spokój, a ona wyskoczyła z jakimiś insynuacjami. Wymruczal kilka wielce nieprzystojnych słów pod jej adresem, dochodząc do głównej jaskini. Niedługo zacznie się bitwa. Myślał, czyby nie pokrzepić towarzyszy przemową, ale nie czuł się na siłach. Musiał myśleć o wojaczce, nie o czczym gadaniu, zresztą nigdy nie miał talentow oratorskich.

 

Ogier dopilnował z jak największą skrupulatnością, by wszyscy podzielili się na grupy według jego planu. Ustalił, że po cichym wyeliminowaniu patroli z dolnego miasta część z drużyn zajmie pozycje niedaleko jakiejś drogi prowadzącej w stronę zamku, koszar lub arsenału, by móc w razie czego pomagać albo wyżynać nadchodzące posiłki nieprzyjaciela. Pozostałe opanują ważne dla okupanta budynki, rozpoczną nawoływać do wystąpienia przeciw tyranii, pomogą odprowadzić nie biorących udziału w walce w jakieś bezpieczne miejsce. Grupa będąca bezpośrednio pod jego dowództwem podpali którąs z opanowanych budowli, by skupić na sobie uwagę jak największej części pozostałych przy życiu patroli. Teraz wystarczyło czekać na rozkaz do wymarszu.

Edytowano przez Obrzydliwie Bogaty Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dakelin wstała z kąta i przesunęła łóżko ze środka izolatki do prawej ściany. Z magii utworzyła litery tuż przed pyszczkiem Breeza: "Mam nadzieję że nie będę wam przeszkadzać."

Usiadła na środku izolatki i spróbowała tworzyć czary które pomogłyby jej jakkolwiek kogoś zawołać. Spróbowała tworzyć zaklęcia które robiły huk albo światło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przyjął to niespodziewanie spokojnie. Ale czas i na mnie Animal cieszę się z tego, że zdążyłam tu zawitać i z całego serca życzę ci abyś miała tu jak najmniej do roboty.

Sandstorm ostatni już raz uściskała przyjaciółkę i pognała do zbrojowni ( Zapomniałem pancerza na przebranie :ajawesome:  A może i nie. nie pamiętam) Po zabraniu go po czym już spokojniej poszła na miejsce zbiórki, gdzie przez resztę czasu poświęciła na rozważania nad naturą magii ognia i jej źródłami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotowując się do przemowy, którą chciałam przemówić do swoich braci broni, spojrzałam na nadchodzącego Grima. Postanowiłam do niego podejść.

- Grim, chciałabym się spytać czy ja wraz z moimi towarzyszami możemy zrobić? Ponieważ my jesteśmy dobrzy w cichym zabijaniu z zaskoczenia, ty wiesz z jakiego powodu. Więc jak coś się dla nas znajdzie? - zapytałam się starego ogiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim z pewną rezerwą spojrzał na Visionary, odrzucając pałętające mu się w tyle czaszki wątpliwości. To, co powiedziała, nie brzmiało głupio, zwłaszcza zważywszy na pewne... właściwości klaczy i jej kompanii.

- Jeżeli jesteś w stanie zlikwidować patrole po cichu, będę bardziej niż skłonny przystać na twoją propozycję. W sensie tę o zabijaniu z zaskoczenia. Przy okazji, jak ktoś z twoich zna Canterlot, odeślij go na dowódcę grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oto nie musisz się martwić, dawaliśmy sobie radę przez ten czas, to tu też się uda - mówiłam spokojnym tonem - poza tym ja wyruszę wcześniej, aby w odpowiednim momencie uciszyć wroga. Gdyby co, to nas rozpoznacie po zielonych oczach. Mogę wam przydzielić Falling Star'a - dodałam po chwili wskazując kopytem na jednego z moich kapitanów. Po tych słowach wróciłam do swoich, aby rozpocząć przemowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thermal spojrzał się niepewnie na smoka. Tylko zarys? 

-Dobrze, to ty tu studiowałeś magię - zastanowił się chwilę. Czy mógł o czymś zapomnieć? Ano mógł. - Miałbym jeszcze taką jedną prośbę - porozmawiaj z swoimi podwładnymi, by udostępnili nam jakiś dostęp do środków wybuchowych. Z moją magią może to być dobre źródło mocy na wypadek jakichś strat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ja udaje się na zamek)

Skończywszy trening Spectra opuścił jaskinie i udał się do biblioteki. W jego głowie wciąż krążyły myśli o istocie która odwiedziła go pod czas treningu, bardzo przypominała ,a wręcz była taka samą istota co Masked jego przyjaciel. Poison postanowił jednak później przemyśleć tą sprawę, teraz musi trochę pomedytować ,a biblioteka jest idealnym miejsce ponieważ jest cicha, spokojna i większość przypadkach jest tam mało ciekawskich idiotów którzy są zainteresowani wszystkim innym niż książkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(wyruszam na koszary)

 

Po chwili szukania odpowiednich słów do przemowy, nabrałam powietrza i otworzyłam usta rozpoczynając od słów.

- Drodzy bracia i siostry moje, dziś nadejdzie nasz dzień, w którym odpłacimy się im naszą krwią, nadzieją i naszymi sercami. Być może przyjdzie nam zginąć za Equestrię i wielu was nie powróci z stamtąd żywych, lecz nie odbiorą nam wolności oraz nadziei na lepsze jutro. Więc wzywam was do walki, Skażeni - przemówiłam głośnym tonem. Po czym wyruszyłam wraz z moimi ludźmi na powierzchnię, wcześniej przemieniając się w podmieńców z zielonymi oczami. Gdy dodarliśmy na miejsce, rozmieściłam swoich w strategicznych pozycjach, aby ułatwić moim przyjaciołom walkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serox odwrócił się do Wiktora zdziwiony jego pytaniem.

- Ja jestem Serox brat Sandstorm. Jesteśmy uwięzieni w jednym ciele i możemy się zmieniać w siebie do woli. Coś jak zmiana Podmieńców, którym jak widać niestety jestem. Tylko, że Sandstorm jest jednorożcem. Oboje doświadczamy tego samego choć reagujemy różnie. Ty jesteś Wiktor jeśli się nie mylę, ale wyglądasz jakby inaczej, niźli cię zapamiętałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor popatrzył spokojnie, bez nerów

- Ciekawa sprawa.... Lepiej by nikt cię niezobaczył jako podmieniec, bo wiesz.... - chwile się porozglądał - Wiem że wyglądam troche inczej.... długa historia.

podszedł bliżej i wyciągnął łape na przód tak jak by chciał się przywitać, chwile potem powiedział - Musimy na wszelki wypadek ustalić jakiś znak, bo wiesz w szale bitwy mogę wyprowadzić atak w nie tego podmieńca co trzeba i będzie nie fajnie. Masz jakiś znak, dzieki któremu cię rozpoznam?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...