Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

- Albo weź popracuj nad chwilowym wyłączeniem świadomości. Pach i śpią można się gdzieś zakraść, a jak wstaną nic nie będą pamiętali i nikt nie doniesie więc nie będą pracować nad kontr-wirusem. To będzie taki cios pałką w tył głowy tyle, że na dystans i bez bólu głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co do kontr-wirusa to nie zdążyli by stworzyć zanim wojska w canterlocie i całej Equestri by im nie padły poza tym ja będę miał lek.To pierwsza rzecz a druga z tego co wiem to podmieńcy nie są naturalną formą,zatem może mógłbym spróbować cofnąć ten proces aby odzyskać oryginalną istotę.oczywiście nie w 100% gdyż to nie możliwe,ale to zawsze coś.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-1 sam lot jest miły ale radzę uważać na drzewa.

2 szybko się nauczysz lotu i prostych manewrów ale pierwsze lądowanie zwłaszcza przy silnym wietrze może być twarde.

3 Pilnuj aby nikt ci ich nie podciął bo ciężko później latać.

4 nie zaplątuj skrzydeł w bagaże. I to chyba tyle ^^-przystanął i rozejrzał się po czym wszedł lekko w las.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tolerujemy więźniów w Canterlocie, zbyt duże ryzyko demaskacji naszego całego kompleksu. Jeśli kogoś na prawdę chcemy uwięzić, to w planach jest transport do bezpieczniejszych i mniej utajonych baz, jednak my musimy pozostać w całkowitej  niewidzialności dla wroga, który w wypadku odkrycia nas zniszczy wszystko nad czym pracujemy. Nasze stanowisko jest uszami i oczami rebelii, a nie zbrojnym ramieniem. Proponuję zatem tego tutaj, albo posłać z farmerem do Fillydelphi, czy gdzie indziej, albo skasować część pamięci i niech leży z pozostałymi, choć to pierwsze wydaje się lepsze.

Yellow zwrócił się teraz do Brown Hay'a

- Czy byłbyś tak miły i zabrał tych podmieńców do którejś z naszych baz, to ułatwiłoby sprawę.

Ogier nieznacznie skinął głową, wszedł do domu i wyciągną linę ułożoną w dużą ilość okręgów. Zaczął pomału, ale dokładnie wiązać wszystkich, którzy leżeli na ziemi.

- Dobrze, a zatem, wszystko załatwione- powiedział Yellow, po czym jego róg rozbłysnął potężnym blaskiem ogarniającym dolinkę. Powstała wielka kula przypominająca słońce, po chwili z charakterystycznym dźwiękiem pękła. Na miejscu pozostali tylko farmer, changelingi i Masked, gdyż odszedł w las. Pozostali (włącznie z Wiktorem) znaleźli się na dole kryształowej jaskini, z której sufitu spadała czysta woda napędzając rozmaite koła wodne. W okół panowała przyjacielska atmosfera, gdzieniegdzie ktoś śpiewał i grał. Wszędzie chodziły kuce ubrane w czarne płaszcze. Na ścianach widniały płaskorzeźby słońca i księżyca, na ścianach znajdowały się olbrzymie drewniane rusztowania i pomosty. Blue czuła się tu ostatnio jak w domu, a Atlantis przypomniał sobie, że to w tej grocie oświadczył się swej ukochanej. 

- Musimy się spotkać z Shadow, choć zdaję sobie sprawę, że możecie chcieć odpocząć, zatem jeśli chcecie mogę Was wpierw zaprowadzić do szpitala, bądź karczmy, aby opatrzyć rany i posilić się. Wybór należy do Was.

 

Tymczasem Masked przeszedł wąski pas lasu, które w tej okolicy nie były jakieś wyjątkowo rozłożyste za wyjątkiem lasu Everfree. Jego oczom ponownie ukazała się kraina, pokryta krzaczastą roślinnością i pagórkami. Po lewo na horyzoncie widniało pasmo górskie, na którym osadzone było Canterlot, przed sobą widział kolejne farmy różnych właścicieli ziemskich, z prawego przedniego ukosa unosił się zza pagórka dym kilku ognisk.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis rozejrzał się chwilkę tuz po przeskoku, po czym przypomniał sobie najwspanialsze chwilę ostatnich dni.Jednak po chwili wrócił na ziemie,słysząc słowa Yellowa.Atlantis natychmiast odpowiedział:-Muszę się spotkać z nią w trybie natychmiastowym z Shadow.Ruszy za Yellowem.Jednak zanim to zrobił zwrócił się do Blue:-Idziesz ze mną do Shadow.

 

Blue też przypomniała sobie pierwsze spotkanie po tak długim czasie od ostatniej rozłąki,A teraz mogła być blisko niego,nie przepuści żadnej okazji by być z nim,zatem odpowiedziała:-Tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzał się zdezorientowany, nie za bardzo wiedział co się właściwie stało, ale po kilku chwilach i słowach Yellow'a doszedł do wniosku że dotarli do celu. Jako że w zasadzie nic nie stało na przeszkodzie w wędrówce powiedział z pewną radością-Chodźmy do tej Shadow.-po czym dołączył do Yellow'a i reszty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim otrząsnął się z lekką odrazą. Czuł się dziwnie, to była może jego druga teleportacja. Ale widok, roztaczający się wokoło poprawił mu nieco humor. Jaskinia w jego opinii mogła konkurować ze spokojnymi polami, przynajmniej do pewnego momentu. Miło było także zobaczyć rebeliantów z prawdziwego zdarzenia, pełnych woli walki oraz ogarniających, co się tutaj w ogóle dzieje. Nie zaprzątał sobie jednak głowy zwiedzaniem, przybyli tu w końcu w innym celu. Uważnie obserwował resztę drużyny, zwłaszcza tą nową. Sandstorm chyba. Ona raczej nie przejmowała się tym, iż w widoczny sposób okazuje swój zachwyt. Ogier napawał się krajobrazem tylko wewnętrznie, nie dając nic po sobie poznać. Bez zwłoki i zbędnej gadaniny dołączył do reszty, zastanawiając się, któż to jest ta cała Shadow, i co im powie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba już się poznaliśmy, ale nie jestem pewien. - odparł kuc beznamiętnie. - Pamięć już nie ta. A i owszem, całkiem miłe miejsce. Jakiś szczególny powód tej rozmowy, czy tak po przyjacielsku zagadałeś?

Grim, kiedy chciał, potrafił sprawiać wrażenie bardzo konkretnej osoby. Idąc za resztą, czekał cierpliwie na odpowiedź Nicka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długa droga to nie była. Yellow przeszedł wzdłuż tej głównej groty nawet nie wchodząc do żadnego korytarza. Wszyscy weszli za wystającą ścianę skalną i tam ich oczom ukazały się bogato zdobione, małe metalowe drzwi. Yellow zapukał, po czym wszedł do środka, zamykając jednak je od razu za sobą, co wskazywało, że nikt poza nim nie może tam wejść. Po chwili wyszedł. Za nim powolnym krokiem podążała ciemna postać. Mroki małego pokoju spowijały ja całkowicie. Długi czarny płaszcz bezgłośnie ciągną się po ziemi. Po chwili jasność jaskini oświetliła ową tajemniczą klacz. Ta odsłoniła kaptur, a śnieżnobiała grzywa, kontrastująca z doskonałą czernią jej sierści rozlała się na boki. Oczy miały w sobie zarówno coś opiekuńczego, jak i głębokie niebezpieczeństwo. Gdy klacz się odezwała, powietrze przeszył, piękny choć chłodny głos, który zamarzał duszę. Nie był to kucyk, którego chciałoby się mieć za sobą. Biła od niej aura tajemniczości i grozy, ciężka do wytłumaczenia. 

- Witam, nazywam się Shadow Lightning, czego szukacie w naszej podziemnej kwaterze rebelii? 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...