Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Nick pogrążył się w myślach.

-Są pewne szanse na powodzenie tego planu, ale mam kilka zastrzeżeń. Załóżmy że uda się wykraść zwoje, ale strażnicy będą wiedzieli że coś się szykuje i wzmocnią środki bezpieczeństwa. Poza tym nawet jeśli udało by nam się przedrzeć i dopaść NMM to i tak w czasie walki nie ma czasu na zapoznanie się z zaklęciem a w sali tronowej jedną zbędną sekundę możemy przypłacić życiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor usłyszał słowa Nick-a

- Nick ma racje.... Atlantis a w swoim planie uwzgledniłes ofiary wśród cywilów? Doświadczony oddział strzelców i wojowników  zniweluje straty w cywilach do zera.... pamietaj także że wróg dysponuje odziałem magów ktorzy jednym machnieciem rogu moga zniszczyć twoje maszyny.... chyba że.... sa jeszcze 2 opcje.... jedna nawet dobra ale druga troche ryzykowna....

1. Niech rebon użyje swoim mocy alchemicznych i zamknie wrogów w kamiennej półpace lub....

Wiktor troche odetchnął

2. Wykorzystać jeden z moich problemów i zrobic małą masakre wśród wojowników wroga co odciągnie uwage wroga na doś duży momet....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor nie chciał słuchac o tych uzadzeniach i zwrócił sie do shadow

- Panno Shadow, prosze o pozowlenie na przejscie sie po mieście, chce zobaczyc dom mojego wujka, może znajde tam cos interesujacego i może spotkam moich znajomych... to beda takie jakby zwiady 

Wiktor odłożył plecak i bron pod ścianą

- Lepiej to zostawie, kuc z bronia w mieście może być podejżany

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie tylko.Pamiętasz jak pytałem ciebie o skrzydła.Tym też ich zaskoczę..Atlantisa wkużyła sytuacja iż wiktor całkowicie zignorował jego argumenty.

Lecz szybko ustąpiła złość i od razu zaczął zastanawiać się nad losem księżniczki oraz tym co się stanie w czasie akcji.Po czym znowu się odezwał:Proszę jeszcze o znalezienie bezpiecznej kryjówki poza Canterlotem,abym po uratowaniu księżniczki mógł ją tam bezpiecznie zabrać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim przysłuchiwał się spokojnie rozmowie toczącej się pomiędzy Wiktorem, Rebonem, Atlantisem a Shadow, osłaniając swoją osobą Animal Heart. Słuchał uważnie, nie przeszkadzając nikomu w wypowiedzeniu się. Plany zdawały się całkiem wydumane, jeśli wziąć pod uwagę siłę garnizonu w Canterlot. Okutana klacz wspominała już przecież o trudnościach. Niespodziewanie dla siebie ogier zaśmiał się cicho i  zimno, lodowato wręcz, gdy z pewnym opóźnieniem dotarły do niego słowa o magach po stronie wroga. Cały czas zanosząc się okropnym, pozbawionym wesołości śmiechem zlustrował obecnych. A potem nagle przestał. Złe spojrzenie zatrzymało się na Shadow.

- Aż szkoda, że pewien jednorożec nie może tego usłyszeć. To tylko potwierdza moje zdanie. Lecz nie po to zabrałem głos.  - przerwał na chwilę. Słowa zdążyły przebrzmieć, kiedy ponownie rozległ się twardy ton kucyka. - Po pierwsze, zgadzam się z Wiktorem, potrzeba nam zwiadu. Po drugie, po co ratować księżniczkę? Ponownie stała się zagrożeniem. Zagrożenia się eliminuje. Po trzecie, każdy wasz plan ma jeden mankament. Piekielnie trudno go wykonać oraz może przynieść straty wśród cywili. Teraz ja przedstawię wam swoje rozwiązanie.

 

Wreszcie zdejmując ciężki wzrok z "morderczyni" Grim pokazał wszystkim, by na chwilę zwrócili na niego uwagę. Odchrząnął, czując w duchu pustkę. Wewnątrz bał się krytyki, bo co może doradzić wieśniak? Z pewnością w głosie, lecz niepokojem w sercu począł wyłuszczać swój pomysł.

- Zaatakować powinniśmy w dzień ponieważ noc sprzyja Nightmare Moon. I nie bawić się w machiny, bo budowa potrwa. Doświadczeni wojacy przypuszczą szturm na koszary, jak radził pegaz. Tam mogą przydać się te magiczne bomby. W tym samym czasie ochotnikom spośród mieszkańców miasta rozdana zostanie broń, jak jest jej na tyle, do walk ulicznych. Gdy na ulicach wybuchnie zamieszanie, a strażnicy będą zajęci w koszarach, do akcji wkroczy oddział uderzeniowy, najlepsi z najlepszych. Wtargnie on do pałacu, następnie pokona uzurpatorkę. To będzie takie postawienie wszystkiego na jedną kartę, dlatego całe przedsięwzięcie musi być dopracowane w najmniejszych szczegółach. W razie potrzeby można poprosić o wsparcie z rejonów zajętych przez powstańców.

 

Ciemnordzawy kuc odetchnął z trudem. Otrząsnął się z czegoś na kształt transu. On to wymyślił? Chyba nigdy jeszcze nie wyrzucił z siebie tylu słów. Już trochę żałował, że to zrobił, bo zaraz znajdzie się ktoś z problemami. Najpewniej Shadow, jedyny kucyk świata którego nie znosiło się od pierwszego wejrzenia. Pewnie to przez otaczającą ją aurę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tuż po tym jak Grim skończył mówić,Altantis zaczął przemowę:

Usłyszałem od ciebie ciekawy plan Grimie,nie będę go krytykował,lecz podam zmienioną wersję mojego:

Zatem tak opisałem bombardujemy kluczowe pozycje wroga.Należy pamiętać iż cywili na pewno tam nie będzie z względu iż na pewno nie maja tam wstępu.

W mieście nastąpi ogromy zamieszanie wśród żołnierzy wroga.I tu byłoby tak samo jak w planie Grima,atak na rozproszone wojska Wroga.W tym samym czasie nad wejściem do Archiw teleportujemy moje maszyny.Nie wspomniałem iż będę potrzebował do dwóch innych magów oraz tego iż tworzenie tych masz zajmie 6 godzin może trochę mniej.

Kiedy zaś zdobędę czego potrzebuje ruszę na NMN.Pokonam ja i zabiorę ze sobą w bezpieczne miejsce.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier nie miał już żadnych zastrzeżeń. Skinął głową Atlantisowi, jako bardziej znającemu się na działaniu tych wszystkich dziwacznych urządzeń. Ciekawe, zdaje się że nawet zaczynają się powoli dogadywać. To dobrze rokuje zadaniu złożonemu na ich barki, jak uważał.

- Brzmi rozsądnie. Czyli konsolidujemy nasze pomysły w jeden i idziemy z tym do - krótka pauza - Shadow. A, jeszcze jedno. Jak odpoczniemy, pójdę z Wiktorem na zwiad. Niech się biedak sam nie tłucze. Przywódczyni wyznaczy godzinę rozpoczęcia akcji.

Nagle coś strzeliło kucykowi do głowy. Atlantis cokolwiek mocno upiera się, by Nightmare Moon odmienić, a nie załatwić. Zdaje się to podejrzane.

- Słuchaj, dlaczego opowiadasz się za puszczeniem księżniczki żywej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick uśmiechnął się.

-W sumie... unieszkodliwienie jej było by lepszym rozwiązaniem, bo niema ryzyka że coś pójdzie nie tak i NMM dalej będzie zła, a co gorsza wściekła i na przeciwko nas. Nigdy niema pewności że każdy czar się uda. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis na pierwsze zdanie Grima odpowiedział:-Zrób to co mówisz,ja zaś zacznę moją cześć roboty.-Lecz jak usłyszał,dlaczego niby po chcę księżniczkę uratować,trochę się zirytował,lecz nie dal po sobie poznać irytacji.Na słowa Nicka już mniej uderzyły w Atlantis niż słowa Grima,gdyż był już na nie przygotowany.Po czym odpowiedział:-To się nazywa lojalność.Wpajano nam to w szkole.Uczono nas tam ze mam być wierni tradycji i służyć księżniczkom,tak jak wiele pokoleń które były przed nami.A poza tym ma ona informacje które mogą nam się przydać-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim spojrzał na Atlantisa z politowaniem. A potem jednak doszedł do wniosku, że zachowanie księżniczki przy życiu na jakiś czas w celu przesłuchania ma sens.

- Dobra, zajmę się swoją częścią. - odparł. - Tak przy okazji, lojalność dotyczy rodziny. Tyle w temacie. Jednak pomysł z przesłuchaniem jest dobry, rzekłbym, bardzo dobry. Złapać, wyciągnąć co trzeba i unieszkodliwić.

Ogier zastanawiał się, jakie wrażenie wywrą jego słowa, tyleż rozważne co wionące niechęcią do alicornów. Poczekał na odpowiedź jednorożca, po czym postanowił udać się do Shadow w celu zreferowania planu bojowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jutro wszystko się zmieni,prawdopodobnie także ja.Co do księżniczki,to nie będę w stanie jej o uwolnieniu z zlej mocy skrzywdzić.Gdyż zabicie księżniczki byłoby złe i nie różnilibyśmy się wtedy niczym od tej chrysalis.Zatem jestem przeciw zabijaniu.-Po czym położył się,żeby chwilkę odsapnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor stanał przy ścianie 

- Więc mówisz Atlantisie o lojalności wobec księżniczek tak? O wykonywaniu ich rozkazów? Eh.... Pozwól że opowiem ci pewną historię.

Wiktor usiadł pod scianą

- Stało sie to podczas wielkiej wojny z gryfami, nasz odział dostał rozkaz spacyfikowania miasteczka militarnego wroga, bylismy przekonani że tam są tylko odziały wroga.... Lecz było inaczej.... W wiosce byli cywile i ani jednego żołnierza. Przesłaliśmy ta informacje do księzniczki i to co dostaliśmy zmroziło nam krew w żyłach. "Zniszczyć miasto i ich mieszkańców". Mileiśmy wybór zostać wiernymi Mordercami , lub Zdrajcami. Bez zastanowienie mieliśmy sie wycofać gdy pojawiła sie koło nas księzniczka i kazała wykonać rozkaz inaczej nasze rodziny zostana wtrącone do lochu na wieki.... Nie było wyjścia.... - Wiktor przerwał na chwile i otarł łze z policzka - Zniszczyliśmy wioske, nikt nie przeżył a wojna skonczyła sie szybciej bo wróg bał sie że znowu zatakujemy cywilów.... To był plan ksieżniczki....

Wiktor wstał i popatrzył na Atlantisa, prosto w jego oczy

- Jesli to nazywasz lojalnościa wobec księżniczek, to weź mój karabin i mnie zabij!

Wiktor odszedł w głąb jaskini by spokojnie pomyślieć i ochłanac

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po usłyszeniu słów Atlantisa "powiedział ktoś kto chciał wybić podmieńców." pomyślał

Po opowieści Wiktora -Wiesz w tym też jest jakaś metoda, czasem nie ma dobrej drogi i trzeba  wybrać mniejsze zło...-przerwał na chwilę, po czym ciągnął dalej.-Lepiej zniszczyć jedno miasto niż dwa państwa miały by cierpieć przez lata.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Starczy tej jałowej rozmowy.Bo z niej nic nie wynika.A rozkaz by uratować księżniczkę,więc koniec dyskusji na ten temat.Ja lepiej zajmę swoją robotą.-

 

Tymczasem Blue razem z smokiem,który znajdował sie na jej grzebiecie po  cichu się wymknęła.Odszedłszy na taką odległość by dobrze słyszeć,a zrazem na taka by jej nie widzieli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik słuchał uważnie o planach drużyny, jednocześnie przeglądając strony w swoim dzienniku. Szukał pewnej receptury na stworzenie pradawnej broni. Teraz, gdy został człowiekiem mogła mu się przydać do walki. Po pewnym czasie znalazł to czego szukał. Był to Złodziej Dusz, pradawny miecz stworzony przez jedynego Alchemika-kowala. Broń wykonana była ze stopu żelaza i adamantu czyli wzmocnionego alchemicznie tytanu. Ostrze miało czarną barwę i mogło pochłaniać dusze zabitych nim osób. Dzięki duszom miecz stawał się lżejszy i bardziej ostry. Wadą tej broni była waga początkowa, czyli przed pochłonięciem duszy miecz ważył aż 13kg i w nieodpowiednich rękach stawał się narzędziem zniszczenia. W dzisiejszych czasach tylko Rebon posiadał przepis na tą broń.
- Panno Shadow mam prośbę - odezwał się Alchemik - potrzebuję kuźni, 5 żelaznych prętów lub mieczy i 5kg tytanu. Mogę o to prosić? Oczywiście jeśli nie ma tytanu to potrzebuję 5kg ołowiu. To chyba łatwiej zdobyć?
Uśmiechnął się lekko i znów się odezwał, lecz tym razem do drużyny:
- Ktoś z was miał styczność z kowadłem? Oczywiście nie chodzi mi o taką styczność kiedy zrzucaliście je komuś na łeb.

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow przysłuchiwała się całemu zajściu i planom, przy niektórych, zwłaszcza tych początkowych jej oczy błyszczały jakimś lodowatym chłodem, choć twarz pozostawała z kamienia. W końcu gdy odczekała, aż wszyscy wypowiedzą swoje myśli również i ona zabrała głos.

- Początkowe pomysły były złe. Nie wiem co Wam je podrzuciło, ale dziękuję głosom mądrości, które odpędziły te plany w niepamięć. Pana plan - tu zwróciła się do Grima - może się powieść. Powiem więcej sukces jest bardzo prawdopodobny, jednakże należy dokładnie rozważyć wszystkie aspekty całej sprawy. Mamy przed sobą doświadczonych generałów i wojska prosto z Changeli. Jest ich więcej niż naszych sił. Mamy za to element zaskoczenia, gdyż w tym mieście opór nigdy nie wybuchł, a większość oddziałów tu stacjonujących traktuje Canterlot jako obóz przejściowy w drodze do innych celów. Taki atak, gdyby się powiódł znacznie ułatwiłby innym powstańcom zdobycie większych obszarów. Decydując się na taki krok jednak musimy się liczyć z całkowitą demaskacją, a także z tym, iż nie damy rady rozbić sił przebywających w tym mieście. Zatem atak musi przybrać formę jednego zdecydowanego uderzenia, które zwiąże siły wroga i zada jak największe straty, podczas gdy odpowiednia grupa osiągnie najważniejszy cel tego ataku - zniwelowanie zagrożenia ze strony Nightmare Moon.  Po osiągnięciu tego wszystkie siły natychmiast muszą się wycofać i odejść na bezpieczna odległość od oddziałów changelingów, które z każdą chwilą od rozpoczęcia akcji będą miały większe szanse na zorganizowanie kontruderzenia, które przeprowadzone większością ich sił na pewno doprowadzi do rzezi wśród naszych. Zatem w przypadku tego planu musimy wszystko zrobić jak najszybciej, a potem wycofać się poza miasto. Przy założeniu, że cały plan osiągnie sukces utracimy placówkę w stolicy, a co z tym idzie wszelkie informacje, które na co dzień zdobywamy, które są bardzo przydatne i dzięki nim możemy planować kolejne kroki powstania. Byłoby to nie powetowalną stratą, lecz jeśli zadamy odpowiednio ciężkie straty wrogowi w pierwszych chwilach walk, a Nightmare Moon przestanie być zagrożeniem, to szansa na opanowanie całej Equestrii przez powstańców będzie większa, a to moze spowodować konieczność wycofania się wojsk Chrysalis z Canterlotu i finalnie cała akcja okaże się przełomem w walkach. Z tych przyczyn jestem skłonna wstępnie poddać naradzie cały plan, jednakże są także minusy. Przy założeniu, że coś pójdzie nie tak, rebelia będzie zgubiona, a w najlepszym przypadku po prostu Canterlot przestanie istnieć, a zostanie tylko baza wojskowa bez ludności. Czy aż zaryzykujemy proponuję ustalić na naradzie, na którą poproszę również i Was, tam także będzie można zapoznać się z większą ilością szczegółów dotyczących całej sprawy. Co do zwiadu i poruszania się po mieście to wyjścia są dozwolone, po całym mieście kręcą się bardziej lub mniej przyjazne kuce, ale panuje spokój, tak jak mówiłam nie prowadzimy tu otwartych walk, dlatego wróg niczego nie podejrzewa. Jedyne co to należy uważać na strażników, w przypadku aresztowania któregoś z Was bezwzględnie odwołujemy akcję, zakładając, że na torturach wyjawi cały plan. Co z kolei tyczy się materiałów do wyrobu broni proponuję pogadać z naszym głównym płatnerzem, przesiaduje zwykle w kuźni, on najlepiej powie czy mamy dany materiał czy nie. Pozostaje jeszcze kwestia tego co zrobić z Nightmare Moon, ale to zostawiam do narady- w miarę jak Shadow toczyła swą wypowiedź jej głos z jednolitego i zimnego zmieniał się w pogrążony w zadumie. Widać, że na prawdę brała go pod uwagę, jako coś co może się udać, jednak decyzja musiała być bardzo ciężka. Jak ciężka najprawdopodobniej okaże się po poznaniu szczegółów na naradzie.

- Róbcie co chcecie, rozgośćcie się w naszych jaskiniach, macie wolną rękę, możecie nawet pójść do miasta,  ale informuję, że narada rozpoczyna się o 22:00, nie spóźnijcie się- tym razem jej głos powrócił do tradycyjnej chłodnej barwy.

 

 

Masked kroczył dumnie po pochyłej drodze mijając poszczególne skały i pnąc się co raz wyżej, gdy ujrzał bramy zewnętrznego miasta, na niebie widniał już księżyc, a słońce dawno zaszło. Przed bramą zauważył kilku changelingów w mundurach i zbrojach wojska changeli i jednego kuca ziemnego ze straży miejskiej. Najwyraźniej wszyscy toczyli pogawędkę, jednak gdy Changeling zauważył przybysza, szybko wyprostował się, po czym powiedział

- Czego szukasz o tak późnej porze tutaj? Kim jesteś? Po co tu dążysz?- Jego głos nie był zbyt miły, ale też nie wrogi, po prostu kojarzył się z każdym strażnikiem, który na początku ustala hierarchię ważności pomiędzy nim a rozmówcą, aby tamten wiedział gdzie jego miejsce.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis zastanawiał się chwilkę nad tym co Shadow nazwała złymi planami.Po czym się zapytał.

Mam kilka pytań:

Po pierwsze która mamy godzinę.

Po drugie poproszę żeby ktoś mnie zaprowadził do miejsca gdzie będę mógł kontynuować swoje eksperymenty.

a po trzecie co to miało znaczyć złe pomysły.

Po czym zaczekał na odpowiedź.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy organizowane są tu przez wroga masowe zjazdy ludności? Typu pielgrzymka albo dzień handlowy gdy do miasta zjeżdża się cała masa kucy? To mogło by nam pomóc i dałoby się to wykorzystać do przemycenia niektórych rzeczy lubi osób bez wzbudzania naprawdę dużych podejrzeń. A i jeszcze muszę porozmawiać z tobą Shadow na osobności jeśli nie sprawiłoby ci to kłopotu. Zdaję się, że mam coś co może nam pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...