Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Grim Cognizance przerzucał w rosnącej powoli irytacji papierzyska, badając je spojrzeniem. Czuł się bardzo niedouczony, bowiem nic z nich specjalnego nie potrafił wyrozumować, choć się starał. Czasem zdarzyło mu się pojąć jakiś drobny szczegół, co wcale nie przybliżyło go do znalezienia jakiegoś klucza zdolnego objawić mu znaczenie całości zgromadzonych tu zapisków. W pewnej chwili podniósł do oczu plik dokumentów pokrytych ładnym, wyraźnym, kaligraficznym pismem oraz rysunkami, chyba technicznymi. Chyba, bo podobne z lekka do planów narzędzi, co to czasem można w sklepie znaleźć. Zdumiał się wielce, dostrzegając, lub zdając się dostrzegać w pełni, przeznaczenie tego urządzenia. Wciągnął powietrze.

- Nielichy skarb tutaj mam, koledzy. - zwrócił się do Yellowa i Wiktora, który własnie wszedł do pokoju. Pokazał im spięte razem karty. - Chyba wiem, za co zgarnęli twojego wuja. W wojsku wynalazki robił, a jeden z rzeczonych wynalazków może być teraz niesamowicie potrzebny.

Zwinął plik w ciasny rulon, po czym ostrożnie, z pieczołowitością umieścił go za pazuchą, zabezpieczając tak, jak wcześniej klucze. Poklepał się po miejscu, w którym tkwiły plany, bo prawdopodobnie tym właśnie było znalezisko. Przepchnął się bez zbędnych uprzejmości przez pozostałych dwóch ogierów, udając się na przedpokój. To, co udało mu się odkryć uznał za na tyle ważne, by powoli zbierać się do powrotu. Nie warto kusić losu, jak sobie pomyślał. Mocniej naciągnął czapkę na głowę, a potem odwrócił raz jeszcze do towarzyszy.

- Uważam, że jeżeli Wiktor znalazł, co jego, moglibyśmy opuścić ten dom. - rzekł cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Albo mi się wydaje, albo zrobiło się przez chwilę gorąco.
Rzekł Alchemik po długiej ciszy spowodowanej myśleniem.
- Sądzę, że nie powinniśmy się kłócić. Już jedna kłótnia doprowadziła do odejścia Maskeda. Nie ma potrzeby zaczynać kolejnej.

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis przeanalizował wszystko i znalazł błąd, po prostu skany nie były w pełni kompatebilne z projektem golema, co zaowocowało przerwaniem przewodu. Szybka naprawa i przestawienie planów się powiodły i można było kontynuować próbę stworzenia golema.

 

Tymczasem Blue zapłaciła i zaczęła jeść, to samo uczynił smok. Barman skinął głową, po czym odszedł. Po chwili już wszystko było zjedzone...

 

Yellow wyraźnie zainteresował się tym, co Grim powiedział.

- Co odkryłeś?- spytał głosem palącym się do poznania tajemnicy.

Rdzawy ogier tymczasem wyszedł z pokoju wracając znów do bałaganu panującego w holu. Drzwi pozostawały otwarte, zapraszając ogiera do wyjścia, czego przyczyną było Jego serce przepełnione obawą o nowy skarb.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis siedział i przeglądał plany,porównywał,szukał błędów.Co jakiś czas rzucał jakiś leki bluzg.Kiedy nieomal zrezygnowany nial odrzucić plany,ujrzał coś niesamowitego,coś tak banalnego,jak brak kompatybilności obu projektów.Kiedy wreszcie zrozumiał swoje gapiostwo po czym zrobił kilka szybkich poprawek.Kiedy wreszcie skończył poprawiać plany,przyszła do niego myśl o stworzeniu broni strzeleckiej dalekiego zasięgu.Po czym powiedział na głos:-Mam am pomysł na nową broń.-po czym rzucił w myślach sobie iż nie powinien gadać do siebie.Następnie zaczął od nowa tworzenia Golema.

 

Tymczasem Blue po zjedzeniu kanapki,zapakowała resztę rzeczy,po tym jak Sandstorm oraz Trevis zjedli swoje jedzenie ruszyła powoli w kierunku miejsca gdzie miał przebywać Atlantis.Kiedy była blisko wyjścia przystanęła i odwróciła się w kierunku drużyny,po czym powiedziała :-Skoro jestem waszą przewodniczką po tym miejscu,idziemy do Atlantisa- W jej glosie można było usłyszeć zdenerowowanie, ale także zniecierpliwienie orz ekscytacje.Po czym zrobiła kilka kolejnych kroków,po których przystanęła czekając na innych,kiedy wszyscy pójdą ona sama tez ruszy dalej.

 

Tymczasem Trevis jadł bardzo energicznie kamienie szlachetne,było bardzo smaczne,tego było trzeba małemu smokowi od samego rana.Kiedy wreszcie zapełnił żołądek zaczął się przyglądać wszystkim dokoła oraz słuchać wszystkiego.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc wyraz twarzy Blue chciał pójść do niej, mając w pamięci zdarzenie sprzed kilku minut wolał zrobić jej na złość i zwiedzić restauracje, jednak miał kilka powodów aby pójść z nią więc koniec końców bez jakiegoś szczególnego zapału poszedł w jej stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal przez cały czas milczała. Patrzyła martwo na stół, przy którym siedziała, a przez jej umysł przechodziły ponure myśli. Angel siedział na stole i głaskał łapką jej kopytko, żeby spróbować ją przynajmniej odrobinę pocieszyć. Trochę ją to pokrzepiało, ale tylko trochę. Kiedy tylko zauważyła, że Blue zaczyna iść tam, gdzie ma się znajdować Atlantis, to klacz wstała. Biały królik wskoczył jej na grzbiet i popatrzył zimnym spojrzeniem po drużynie. Pegazka westchnęła cicho i ze spuszczoną głową poszła za Blue. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue stalą przez dłuższa chwile w zamyśleniu,dopiero słowa Nicka obudziły ją.Wtedy obróciła się do reszty i powiedziała :-dziękuje ci za powiadomienie mnie,zatem  już ruszamy-.   I zaczęła iść do miejsca gdzie miał znajdował się jej ukochany,jednocześnie czekając aż wszyscy będą szli,wtedy przyspieszy do normalnego truchtu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim uciszył gestem Yellowa. Chciał dać mu tym do zrozumienia, że znalezisko jest zbyt cenne, by rozprawiać o nim w mieście okupowanym przez nieprzyjaciela, na dodatek w drzwiach domu, wewnątrz którego wymieniony nieprzyjaciel jakiś czas temu buszował. Ważność przejętych planów pobudziła w nim potrzebę zachowania jak najdalej idącej ostrożności, dlatego też nagle zaczął starać się poruszać możliwie cicho oraz dokładnie badać wzrokiem oraz słuchem całą okolicę. Spojrzał na podłogę, dostrzegając wyraźne ślady ich bytności tutaj. Wcześniej o tym nie pomyślał, ale teraz zdał sobie sprawę, że nawet dwulatek domyśli się, iż ktoś tutaj całkiem niedawno przebywał. Nie spanikował, na chłodno ocenił szanse na odnalezienie rebeliantów przez Podmieńce albo żołdaków Nightmare Moon. Doszedł do następującego wniosku. Ostrożność nie może budzić podejrzeń, należy zatem unikać patroli, trzymać się razem, ale jednocześnie sprawiać wrażenie trójki poszukujących karczmy turystów. Plan zdawał się dobry. Teraz wystarczyło modlić się o to, żeby w Canterlot nie wprowadzono godziny policyjnej...

Uważnie badając spojrzeniem drogę, którą przyszli, tkwił w cieniu domu. Ogier postanowił, że wyjdzie, kiedy upewni się o bezpieczeństwie otoczenia. Kopytem wezwał kompanów do zbliżenia się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor zbliżył się do zielonej skrzyni, był długa i zabezpieczona kłódką, pomyslał chwile i zaczął pszeszukiwać papiery i szafki w celu znalezienia klucza,po chwili znalzł tego czego szukał. Chwycił klucz i zaczął kombinować przy skrzynce. Kłódka ustąpiła, skrzynia się otworzyła. leżały w niej kawałki papieru, jakieś dokumenty w sprawie zmian warty w zamku oraz pudełko z 20 miedzianymi rzeczami, dość małymi, ostro zakończone i 2 małe wygięte metalowe blaszki. Przywołał Yellowa i przekazał mu dokumenty.
- Zabezpiecz to i pilnuj jak by zależało od tego twoje życie.
Wiktor pogrzebał głębiej nagle dotknął czegoś co przypominało drewno, dość długie drewno.... 
Wiktor wyciągnał coś na kształt jego muszkietu, lecz konstrukcja była nieco inna.
Podszedł do grima i otworzył plany które trzymał, spojzał na plan uważnie a potem na broń.
- Panowie.... mamy tu egzemplarz broni z planów.... 
Miał już wychodzić gdy nagle zdał sobie z czegoś sprawę....
- Hmmm mamy broń, a straż jest na mieście...trochę przekichane.... chyba że... - Wiktor pośpieszył na górę do prywatnego pokoju wujka i wyciągnął podrobiony dokument tajnej policji nightmare moon. Po drodze na dól zachaczył o swój pokój i zabrał swoje stare moro. koszula w leśnym odcieniu. Podszedł do swoich towarzyszy.
- Plan jest taki. Jak zatrzymie nas straż, ja podaje się za oficera "Tajnej Policji NMM" a wy jesteście więźniami i prowadze was do tajnego więzienia, będą musieli nas puścić.... żołnierze chrysalis trzęsą portkami nawet przed poborowymi z oddziałów nocy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim poczuł się niesamowicie niezręcznie, kiedy Wiktor wyrwał mu plany z zanadrza, ale widocznie miał po temu ważne powody. Zwłaszcza, że dzierżył w kopytach narzędzie odpowiadające rysunkom na papierze. No i w końcu dokument należał do wujka Wiktora, prawo własności było po jego stronie...

Wysłuchał nieco wzburzony planu pegaza. Brzmiał raczej rozsądnie.

- Niech będzie. - odpowiedział ściszonym głosem od korytarza, wzruszając w cieniu ramionami. - Jakkolwiek wrócimy, będzie dobrze, byle z planem i w jednym kawałku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis przystąpił do ponownego łączenia elementów, z uwzględnieniem zmian wprowadzonych w planie. Ponownie zanurzył się w przekazie z kuli, a jego róg tworzył kolejne części. Każda lewitowała do innej i golem pomału nabierał kształtów. (wygląd golema na życzenie Atlantisa http://www.google.pl...382356875176995) Najtrudniejsze było wytworzenie rdzenia, który musiał zawierać olbrzymi zapas mocy magicznej, jednak kryształy otaczające jaskinię bardzo ułatwiały to zadanie. Kolejne instalacje magiczne były tworzone.

Tymczasem grupka kucy pod kierownictwem Blue podążała raźno z karczmy w kierunku skrzydła magicznego. "Pni przewodnik" nie lubiła najwyraźniej czekać, czy podziwiać widoków, gdyż pędziła grupę. Szybko zatem doszli do celu. Na nieszczęście Trewis jadł dalej swoją przekąskę. Głośne chrupanie twardych kamieni rozległo się po doskonałej akustycznie sali i wyrwało Atlantisa z wymagającego olbrzymiego skupienia zadania. Sytuacja z przed chwili powtórzyła się znowu magiczna energia nie utrzymywana mocą rogu rozproszyła się i pownikała do kryształów niwecząc ciężkie starania ogiera.

 

Yellow tymczasem zrozumiał powagę sytuacji i zamilkł. Grim spokojnie obserwował ulicę. Kręciło się tam wiele kucy, w końcu był to jeden z głównych miejskich placów. Strażników także uniknąć się nie dało, ale zdawali się być kompletnie pochłonięci rozmową i nie zwracać uwagi na tłum. Co też ważne byli to żołdacy z Changeli, a nie wypaczeni nocni gwardziści Nightmare Moon. Postanowili podszyć się pod tajną policję i więźniów, licząc na powodzenie misji. Cały czas krocząc przez plac puszczali ukryte spojrzenia w kierunku strażników. Ci jednak patrzyli się na wejście do Wielkiego Teatru i gadali, nie zwracając uwagi na rebeliantów. Trzy ogiery weszły do karczmy i bez zwracania na siebie uwagi przedostały się do spiżarni a z tamtąd do kryształowych jaskiń. Gdy byli już w bezpiecznym miejscu Yellow odetchnął z ulgą.

-NIe wiem czy wiecie, ale ten plan był szalony, niebezpieczny, głupi, nieodpowiedzialny, ale dobrze, że się powiódł, gratuluję...-po czym zączał głęboko sapać z psychicznego wycieńczenia.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...