Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

6 minut temu Patutu napisał:

Ostatnio wzięło mnie na rozkmine i doszedłem do wniosku że jestem strasznie samotny.

 

Wiesz... wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne... z samotnością jest podobnie.

Mimo, że nie zawsze czujemy się najlepiej samotni to dzięki właśnie samotności wzmacniamy swoją psychikę, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i samodzielność.

 

Chodź może to tylko ja..? Jestem typowym przykładem samotnika więc... who knows. Lekko do niej przywykłem i nawet czuje się ok w samotnym środowisku. Oczywiście mam swoich przyjaciół, którzy przetrwali wieloletnią selekcję i zawsze będą w stanie mnie wesprzeć w chwili słabości a ja ich.

 

Ale nie załamuj się, młody jesteś wszystko będzie ok. U mnie jest tak, że np. moja 16 letnia najlepsza przyjaciółko-siostra znajduje nagle miłość swojego życia a ja mam 21 lat i jedyne co przeżywam to rozczarowania. xD

 

I pamiętaj przyjaźni formują się latami a to, co ty opisałeś to byli po prostu słabi znajomi.

 

Tyle. Stay determinated.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeden problem. Od wczoraj dręczą mnie wyrzuty sumienia, ponieważ zepsułem jedną dosyć ważną sprawę i teraz konkretnie źle się czuję z tego powodu.

Nie chcę pisać tego tylko na forum publiczne, żeby wszyscy widzieli. To dla mnie ważne. Mogę na PW komuś się zwierzyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu Gringo37 napisał:

Mam jeden problem. Od wczoraj dręczą mnie wyrzuty sumienia, ponieważ zepsułem jedną dosyć ważną sprawę i teraz konkretnie źle się czuję z tego powodu.

Nie chcę pisać tego tylko na forum publiczne, żeby wszyscy widzieli. To dla mnie ważne. Mogę na PW komuś się zwierzyć?

A proszę bardzo. Ja jestem ekspertem od bólów dupy w real lifie

 

Bardzo czesto miewam

Edytowano przez Dabrowski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś mój interes skończył się przypałem... Skończyłem bez sprzętu i bez hajsu...

W dodatku ostatnio coś w szkole nie idzie z matmą. Dostałem pałę i nie wiem czy z tego wyjdę.

Nie mam dziewczyny.

Po dzisiejszym opieprzu w domu mam ochotę to wszystko rzucić w cholerę. Motywujcie tylko bez ckliwych gadek. Wciąż potrafię ugryźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu Po prostu Tomek napisał:

Wypalam się. Nie chcę by tak się działo, ale tak jest. Fandom jest na pejsbułku którego nie mam, nie ma meetów w okolicy, pracuję. It's all over.

 

Jeśli Cię to pocieszy, mieszkam przy Wrocławiu i nigdy nie byłem na żadnym Wrocławskim ( ani na żadnym innym w okolicy ponymeecie) a jeżdżę na bardzo dużo meetów. :D Podróżowanie jest fajne- zwiedzanie nowych miejsc również. Dodatkowo czy istnieje lepsze uczucie, niż jazda samochodem nocą na ponymeeta, przy tym słuchając fandomowych kawałków w radio (ewentualnie z mp3'ki w pociągu jak nie masz jeszcze prawka :D ) Popatrz na to z pozytywnej strony.

 

Praca to nie koniec życia. ^^ Meety są zawsze w weekendy a po pracy zawsze możesz wpaść na forum i ze wszystkimi pogadać.

 

A ja Fejsbuka mam ale i tak się tam nie udzielam. Szału nie ma szczerze mówiąc.


Głowa do góry i zostań  nami!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu 1stChoice napisał:

Meety są zawsze w weekendy a po pracy zawsze możesz wpaść na forum i ze wszystkimi pogadać.

To raczej go nie pocieszy. Nie wszyscy mają pracę pon-pt :v 

Ale dla chcącego nic trudnego, jakby wcześniej się o tym dowiedział to może sobie zrobić wolne kiedy tylko chce

Edytowano przez PervKapitan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnioski po wycieczce integracyjnej: nienawidzę ludzi, nie umiem nawiązywać znajomości.

Moja klasa z początku dzieliła  się na grupki, a ja jako przeciwnika tego typu podziałów starałam się zaprzyjaźnić po trochę z każdym  (oprócz tych typowych pustych dziewczyn-kserokopii, bo do tych żywię ogromną niechęć). I co mi to dało? Teraz przy każdej z tych grup jestem jak piąte koło u wozu. Ludzie interesują się mną zazwyczaj jak potrzebują mojej pomocy, a potem mają mnie gdzieś. 

 

Postaram się zaprzyjaźnić z kimś, a jak nie wyjdzie, to trudno. Przeżyję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety większe skupiska ludzi jak szkolne klasy, grupy na studiach mają to do siebie, że robią się podziały. Doskonale rozumiem co czujesz, bo sam nigdy nie potrafiłem się do takiej grupki dołączyć i po trochu z każdą starałem się utrzymywać znajomości przez co byłem takim kolegą na doczepkę. Zamiast skupiać się na dołączeniu na siłę do którejś lepiej sobie tak jak mówisz, znaleźć jedną, dwie osoby z którymi można by się zaprzyjaźnić o ile takie są bo z tym też czasami bywa różnie. Może za wiele nie pomogłem, ale przynajmniej mogę Cię pocieszyć, że nie jesteś sama z takimi problemami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pewien czas zapewne będzie Ci się ciężko odnaleźć i pozostałe kilka osób co czują to co Ty też będą próbowały się gdzieś wpasować. Sam na początku gimnazjum byłem nikim i też próbowałem tu i tam się przypodobać. To się zwykle źle kończy i cokolwiek robisz pamiętaj o tym żeby być sobą niezależnie od tego czy inni to szanują czy nie.
Ja dopiero w miarę normalnego kumpla w mojej klasie odnalazłem po ponad roku w klasie kiedy zmęczeni tymi próbami wpasowania się ogarnęliśmy że w sumie mamy ten sam problem i jesteśmy dosyć podobni. W twojej klasie na pewno jest ktoś z podobnym problemem jak Ty i może jeszcze przez jakiś czas tego nie zobaczycie, ale prędzej czy później myślę znajdziesz osobę którą można będzie nazwać dobrym znajomym. Zawsze pozostają jacyś na uboczu którzy niby nie pasują, a potem sami stają się znajomymi.
Potrzeba czasu, a póki co staraj się wytrwać tam i nie stań się kimś innym niepotrzebnie kim nie jesteś.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu Gray Picture napisał:

Wnioski po wycieczce integracyjnej: nienawidzę ludzi, nie umiem nawiązywać znajomości.

Moja klasa z początku dzieliła  się na grupki, a ja jako przeciwnika tego typu podziałów starałam się zaprzyjaźnić po trochę z każdym  (oprócz tych typowych pustych dziewczyn-kserokopii, bo do tych żywię ogromną niechęć). I co mi to dało? Teraz przy każdej z tych grup jestem jak piąte koło u wozu. Ludzie interesują się mną zazwyczaj jak potrzebują mojej pomocy, a potem mają mnie gdzieś. 

 

Postaram się zaprzyjaźnić z kimś, a jak nie wyjdzie, to trudno. Przeżyję.

 

Powiem tylko, że w takich przypadkach nie powinieneś ograniczać się tylko do swojej klasy, bo na serio mogłeś mieć tego pecha, że nikt do Ciebie nie pasuję. Moich dwóch najlepszych kumpli miałem w innych klasach, a w swojej jedynie takich, co z nimi od tak można kilka zdań co najwyżej zamienić. Za tydzień idę na studia i zapewne tam też tak będzie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Gray Picture napisał:

Trudno mi przy niej wysłowić się, bo boję się, że powiem jakąś głupotę.

Też przez większość swojego życia borykałem się z takim problemem, ale z perspektywy czasu widzę, że to głupie podejście. Nie możesz aż tak bać się, że będziesz oceniana, ludzie nie siedzą i nie rozmyślają o tym co powiedziałaś i czy to mądre, głupie, każdy ma setki swoich spraw ;) Ciężko to sobie przyswoić ale mnie to jakoś z czasem się udało i trochę się odblokowałem w rozmowach z ludźmi. Bo im bardziej skupiałem się nad tym co powiedzieć, żeby się nie wygłupić, tym większą blokadę tworzyłem, przez co nie mogłem wydusić z siebie ani słowa, a jeżeli już coś się udało to było tak drętwe, że ludzie się patrzyli z politowaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minuty temu Maniek napisał:

Też przez większość swojego życia borykałem się z takim problemem, ale z perspektywy czasu widzę, że to głupie podejście. Nie możesz aż tak bać się, że będziesz oceniana, ludzie nie siedzą i nie rozmyślają o tym co powiedziałaś i czy to mądre, głupie, każdy ma setki swoich spraw ;) Ciężko to sobie przyswoić ale mnie to jakoś z czasem się udało i trochę się odblokowałem w rozmowach z ludźmi. Bo im bardziej skupiałem się nad tym co powiedzieć, żeby się nie wygłupić, tym większą blokadę tworzyłem, przez co nie mogłem wydusić z siebie ani słowa, a jeżeli już coś się udało to było tak drętwe, że ludzie się patrzyli z politowaniem.

Tylko że ja to wszystko wiem, ale i tak nie mogę pozbyć się tego głupiego przekonania, że jestem oceniana i analizowania na każdym kroku. Póki nie znam kogoś już wystarczająco długo, nie umiem przy nim gadać "na luzie". Nowo poznani ludzie mnie peszą.

Ale chociaż się staram z tym uporać, choć małymi kroczkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się wyżalić.

 

Dziś nudząc się wpisałem w google "polidaktylia".

Serio?

Jakieś matki piszą że się boją bo ich pociechy maja dodatkowe palce u ręki lub nogi.

I się zastanawiają czy na operację pozwolić czy nie.

Która moim zdaniem może się nie udać, bądź w gorszym wypadku: Pogorszyć sytuację.

Albo "lekarze" piszą że jest to "straszna" choroba kończyn.

 

Zobaczmy to moim okiem:

 

Mam szóstego palca u prawej ręki, żyję, funkcjonuję normalnie, uczę się normalnie, na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniam od innych.

 

Dziękuję za przeczyanie, mam nadzieję że zrozumiecie co czuję ;)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Rainbow Twister napisał:

Chciałbym się wyżalić.

 

Dziś nudząc się wpisałem w google "polidaktylia".

Serio?

Jakieś matki piszą że się boją bo ich pociechy maja dodatkowe palce u ręki lub nogi.

I się zastanawiają czy na operację pozwolić czy nie.

Która moim zdaniem może się nie udać, bądź w gorszym wypadku: Pogorszyć sytuację.

Albo "lekarze" piszą że jest to "straszna" choroba kończyn.

 

Zobaczmy to moim okiem:

 

Mam szóstego palca u prawej ręki, żyję, funkcjonuję normalnie, uczę się normalnie, na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniam od innych.

 

Dziękuję za przeczyanie, mam nadzieję że zrozumiecie co czuję ;)

 

Wiesz, jest taka część matek, dla których jeden palec w tą czy w tamtą u dziecka, to ujma i wstyd. No bo jak to mieć "upośledzone" dziecko? Co powiedzą znajomi, rodzina, sąsiedzi?
Albo panikują, że będzie to przeszkadzać dziecku w rozwoju lub stanie się obiektem żartów ze strony rówieśników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz Agleć ^^ napisał:

 

Wiesz, jest taka część matek, dla których jeden palec w tą czy w tamtą u dziecka, to ujma i wstyd. No bo jak to mieć "upośledzone" dziecko? Co powiedzą znajomi, rodzina, sąsiedzi?
Albo panikują, że będzie to przeszkadzać dziecku w rozwoju lub stanie się obiektem żartów ze strony rówieśników.

Na szczęście moja mama nie panikowała tylko przyjęła tą informację jako coś normalnego :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu Rainbow Twister napisał:

Chciałbym się wyżalić.

 

Dziś nudząc się wpisałem w google "polidaktylia".

Serio?

Jakieś matki piszą że się boją bo ich pociechy maja dodatkowe palce u ręki lub nogi.

I się zastanawiają czy na operację pozwolić czy nie.

Która moim zdaniem może się nie udać, bądź w gorszym wypadku: Pogorszyć sytuację.

Albo "lekarze" piszą że jest to "straszna" choroba kończyn.

 

Zobaczmy to moim okiem:

 

Mam szóstego palca u prawej ręki, żyję, funkcjonuję normalnie, uczę się normalnie, na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniam od innych.

 

Dziękuję za przeczyanie, mam nadzieję że zrozumiecie co czuję ;)

Nie słuchaj "lekarzy" i matek na forach. Zwłaszcza ma mamuśkowych forach. Przeważnie piszą głupoty. Wpisz chociażby w google "zauroczenie dziecka" i poczytaj co o tym sądzą :)

Edytowano przez Gray Picture
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu Rainbow Twister napisał: Chciałbym się wyżalić.

 

Dziś nudząc się wpisałem w google "polidaktylia".

Serio?

Jakieś matki piszą że się boją bo ich pociechy maja dodatkowe palce u ręki lub nogi.

I się zastanawiają czy na operację pozwolić czy nie.

Która moim zdaniem może się nie udać, bądź w gorszym wypadku: Pogorszyć sytuację.

Albo "lekarze" piszą że jest to "straszna" choroba kończyn.

 

Zobaczmy to moim okiem:

 

Mam szóstego palca u prawej ręki, żyję, funkcjonuję normalnie, uczę się normalnie, na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniam od innych.

 

Dziękuję za przeczyanie, mam nadzieję że zrozumiecie co czuję [emoji6]

Nie słuchaj "lekarzy" i matek na forach. Zwłaszcza ma mamuśkowych forach. Przeważnie piszą głupoty. Wpisz chociażby w google "zauroczenie dziecka" i poczytaj co o tym sądzą [emoji4]

Japierdole nie chciałem tego przeczytać.

Dzięki chwilom takie jak te jestem szczęśliwy że jestem bywalcem tego forum a nie np. Forum matek. PrzecieŻ to jest upośledzenie co one tam piszą.

*koniec offtopu*

Mi tam palce nie przeszkadzają, zależy tylko gdzie, jeśli na nadgarstku to chyba będę się niepokoił. A tak poza tym rękę podam [emoji14]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się debilem. Kompletnie nie umiem matematyki. Może i głupi problem, ale dopiero co zaczęłam szkołe i już po pierwszej niezapowiadanej kartkówce na której zarobiłam jedynkę wiem, że trudno będzie o nawet 2. Nie czuję się dobrze w świecie liczb. Wzory mi wchodzą łatwo do głowy, ale zazwyczaj jest tego tyle ,że się mieszam... 

Na dodatek nauczycielka prowadzi lekcje w taki sposób, że spisujemy tylko zadania z tablicy na bieżąco, przez co nawet nie jestem w stanie równocześnie pisać i słuchać. Miałam korepetycje, a i tak moim największym matematycznym sukcesem jest wynik pomiędzy 30 a 40 procent. Martwię się, że nie nie zdam matury. Jedyne co mi wychodzi to geometria i niezbyt skomplikowane równania. 

Najbardziej jednak przeraża mnie kontrast, gdzie wszędzie na świadectwie 5, 6, 4 a pomiędzy nimi dwójka z matmy i fizyki.

Zadaniami domowymi nie mam jak nadrobić, ponieważ ,,sprawdzanie" polega na zrobieniu innego zadania o tej samwj tematyce na kartce podczas lekcji (czyli ihmo kartkówka). Im więcej się uczę tym bardziej się mieszam. Zazdroszczę tym co po podejściu do tablicy od razu odchodzą i wszystko jest dobrze. Czuję się niedorozwinięta z tego powodu. W podstawówce już nie uczyłam się matematyki, natomiast czytałam encyklepedie dziecięce i uczyłam się angielskiego. Natomiast tutaj nic. Nie wiem czy to wynika z tego co mnie bardziej interesowało, czy po prostu lekkiego upośledzenia liczbowego, przez które choćby nie wiadomo co robiłam i tak się nie nauczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minuty temu Selenium napisał:

Czuję się debilem. Kompletnie nie umiem matematyki. Może i głupi problem, ale dopiero co zaczęłam szkołe i już po pierwszej niezapowiadanej kartkówce na której zarobiłam jedynkę wiem, że trudno będzie o nawet 2. Nie czuję się dobrze w świecie liczb. Wzory mi wchodzą łatwo do głowy, ale zazwyczaj jest tego tyle ,że się mieszam... 

Na dodatek nauczycielka prowadzi lekcje w taki sposób, że spisujemy tylko zadania z tablicy na bieżąco, przez co nawet nie jestem w stanie równocześnie pisać i słuchać. Miałam korepetycje, a i tak moim największym matematycznym sukcesem jest wynik pomiędzy 30 a 40 procent. Martwię się, że nie nie zdam matury. Jedyne co mi wychodzi to geometria i niezbyt skomplikowane równania. 

Najbardziej jednak przeraża mnie kontrast, gdzie wszędzie na świadectwie 5, 6, 4 a pomiędzy nimi dwójka z matmy i fizyki.

Zadaniami domowymi nie mam jak nadrobić, ponieważ ,,sprawdzanie" polega na zrobieniu innego zadania o tej samwj tematyce na kartce podczas lekcji (czyli ihmo kartkówka). Im więcej się uczę tym bardziej się mieszam. Zazdroszczę tym co po podejściu do tablicy od razu odchodzą i wszystko jest dobrze. Czuję się niedorozwinięta z tego powodu. W podstawówce już nie uczyłam się matematyki, natomiast czytałam encyklepedie dziecięce i uczyłam się angielskiego. Natomiast tutaj nic. Nie wiem czy to wynika z tego co mnie bardziej interesowało, czy po prostu lekkiego upośledzenia liczbowego, przez które choćby nie wiadomo co robiłam i tak się nie nauczę.

 

http://www.matemaks.pl/

 

Strona dzięki której ludzie zdają maturę. Myślę więc, że na początek nauki też się nada. ;) 

Ogarnij tam teorię, a później zadania z  przerabianego działu, gość naprawdę dobrze tłumaczy. 

Edytowano przez WilkU
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Selenium napisał:

Czuję się debilem. Kompletnie nie umiem matematyki. Może i głupi problem, ale dopiero co zaczęłam szkołe i już po pierwszej niezapowiadanej kartkówce na której zarobiłam jedynkę wiem, że trudno będzie o nawet 2. Nie czuję się dobrze w świecie liczb. Wzory mi wchodzą łatwo do głowy, ale zazwyczaj jest tego tyle ,że się mieszam... 

Na dodatek nauczycielka prowadzi lekcje w taki sposób, że spisujemy tylko zadania z tablicy na bieżąco, przez co nawet nie jestem w stanie równocześnie pisać i słuchać. Miałam korepetycje, a i tak moim największym matematycznym sukcesem jest wynik pomiędzy 30 a 40 procent. Martwię się, że nie nie zdam matury. Jedyne co mi wychodzi to geometria i niezbyt skomplikowane równania. 

Najbardziej jednak przeraża mnie kontrast, gdzie wszędzie na świadectwie 5, 6, 4 a pomiędzy nimi dwójka z matmy i fizyki.

Zadaniami domowymi nie mam jak nadrobić, ponieważ ,,sprawdzanie" polega na zrobieniu innego zadania o tej samwj tematyce na kartce podczas lekcji (czyli ihmo kartkówka). Im więcej się uczę tym bardziej się mieszam. Zazdroszczę tym co po podejściu do tablicy od razu odchodzą i wszystko jest dobrze. Czuję się niedorozwinięta z tego powodu. W podstawówce już nie uczyłam się matematyki, natomiast czytałam encyklepedie dziecięce i uczyłam się angielskiego. Natomiast tutaj nic. Nie wiem czy to wynika z tego co mnie bardziej interesowało, czy po prostu lekkiego upośledzenia liczbowego, przez które choćby nie wiadomo co robiłam i tak się nie nauczę.

Miałem 8% na poprawce z matury i od 5 klasy dwa z matmy  xD I nie uważam się za debila.Po prostu nie zaśmiecam głowy niepotrzebnymi rzeczami,na mature jak będę chciał to się wyuczę bo jestem cwany.Z polskiego miałem dwa na koniec a na maturze 85% gdzie na próbnych miałem 15% xD Porostu leję na system nauczania w szkołach xD Wiec postaw na naukę do matury a na oceny lej.Nikogo one nie będą obchodzić pozniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...