Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Musiało w końcu do tego dojść...

 

Problem zaczął się dziesiątej wiosny, wtedy to uległem poważnemu wypadkowi. Z tego co rodzice mi opowiedzieli podczas przechodzenia przez jezdnię zza zakrętu wyjechał samochód i potrącił mnie. Skończyło się na złamanej nodze, wielu obtarciach i siniakach, a także wstrząśnieniu mózgu. Niby nic, ale był to punkt zwrotny w moim życiu, które stało się niekończącym się pasmem nieszczęść. Oczywiście, nie wykluczam dobrych rzeczy jakie mnie spotkały, ale jest ich zbyt mało (2-4?). Zwykle po dobrej chwili musiała przyjść fala, która udowodniała mi, że to tylko była iluzoryczna radość

 

I tutaj dochodzimy do problemu. Sam jestem dla siebie zagadką.

 

Z jednej strony przewrażliwiony i naiwny chłopczyk, który popłakałby się z byle powodu, nie potrafiący odmówić pomocy i broniący obcych mu osób przed niesprawiedliwością. Do tego głupkowaty i rozśmieszający zebranych wokół niego, przez co staje się najsympatyczniejszą (i błaznowatą) postacią. Nie wspominając o zdolności do empatii i troskliwości. Wielokrotnie pomaga innym w ich problemach. Posiada bardzo dziecinny charakter, a także szczerość do bólu.

 

Zaś z drugiej gbur, prostak, cham, buc, debil oraz istota wykorzystująca naiwność innych osób dla własnych potrzeb. Naprzykrzająca się osobom z otoczenia i starająca się je jak najdotkliwiej zranić. Nie może zabraknąć wręcz przerażającej pewności siebie oraz przerośniętego ego. Troskliwość przemienia się w chęć zniszczenia czyjegoś szczęścia. Podejrzewa każdego o spiskowanie oraz stara się wyzbywać się wszelkich przeciwności do realizacji urojonych celów. Nienawiść jest jego motywem przewodnim. Najchętniej chciałby, aby wszyscy znikn... Stop, za dużo powiedziałem.

 

Dochodzimy przy okazji do mojej największej fobii. Jest nią strach przed drugim sobą, że uda mu się przejąć całkowitą kontrolę nad ciałem.

 

Śmieszki już załączyły: "[autism intensifies]", "spierdolenie umysłowe", "attencion whore", "lolcontent"

 

Zapewne wiem jak powstał. W okresie 2010-2013 spotkały mnie pięć tragedii:

- wykrycie u mnie nowotworu (sylwester 2010)

- śmierć matki na nowotwór (jesień 2010)

- śmierć babci na nowotwór (wiosna 2012)

- samobójstwo sąsiada, który się mną opiekował za młodu (zima 2012)

- śmierć jedynego przyjaciela poprzez potrącenie samochodem (lato 2013)

 

Jako, że byłem jeszcze wtedy dzieckiem chciałem uciec od rzeczywistości, więc zamknąłem się w sobie. Zawsze nieobecny umysłem, pogrążony w odmętach swojej wyobraźni. Chciałem chronić pozostałości swojego dzieciństwa. Wmawiałem więc sobie, że będzie lepiej, ale z każdą kolejną tragedią przestawałem w siebie wierzyć. Brzydziłem się samym sobą, że pomimo otaczających mnie nieszczęść nie potrafiłem uronić łzy. Stałem jak ten kamień, pozbawiony uczuć.

 

Moje życie jest jak podróż bez celu, więc nic dziwnego, że miałem myśli samobójcze, skoro czułem się niepotrzebny. Na szczęście moje tchórzostwo nie wprowadziło tego w czyn. Pogrążony w tym letargu sięgnąłem po papierosy i alkohol. Samookaleczenie było dla mnie codziennością. Z dwóch pierwszych szybko zrezygnowałem z  powodów czysto zdrowotnych. Astma skutecznie odpędzała od palenia, a napoje wysokoprocentowe takie dobre nie były i nic nie pomogły. Dzień w dzień posiniaczony i podziobany nożem kuchennym. Przede wszystkim ciąłem uda, by nie wzbudzać podejrzeń. Bokserki skutecznie zakrywały blizny.

 

W końcu w połowie pierwszej klasy gimnazjum coś we mnie pękło, oswobodziło się z uwięzi. Nagle całe moje ciało przeszyła nienawiść do wszystkiego co dobre i szczęśliwe. Nie mogłem na to patrzeć, mdliło mnie. Ogarniała mnie coraz większa zazdrość i chciwość. Z zamkniętego chłopczyka (potrafiącego się bić) stałem się zwyczajnym gówniarzem, który ma gdzieś prawa innych. Zacząłem się znęcać nad słabszymi. Nikt z rówieśników nie mógł mnie zatrzymać.  "Dywanik u dyrektora" był częściej uczęszczanym pomieszczeniem niźli biblioteka szkolna, a jako iż lubiłem czytać, często zostawałem na przerwach i krótko po lekcjach, by móc rozwijać zainteresowanie książkami. Tym zachowaniem z bardzo dobrego spadłem na nieodpowiednie. Dopiero po egzaminach gimnazjalnych wrócił do mnie zdrowy rozsądek (efekt gimbusa minął?).

 

Nie wiem kto przejął kontrolę, ale nie chcę jego powrotu, to nie jestem prawdziwy ja.

 

Musiałem znaleźć rozwiązanie, by go zapieczętować. Kucyki tylko zmniejszały gromadzoną agresję swą otwartością i szczerością, ale jednocześnie raniły przyjaźnią. Musiałem znaleźć coś innego, gdyż serial po czterech sezonach po prostu znudził. Dzięki temu forum (d-dzi-dziękuję Kath) poznałem anime, przez co jeszcze szczelniej okryłem się płaszczem ignorancji i zamknąłem się na świat. Traktowałem to jak ucieczka od problemów, chwilowe oderwanie. W szczególności komedie romantyczne wywierały na mnie efekt zatracenia.

Matko, ale jestem żałosny. Ludzie mają gorsze problemy, a ja zaśmiecam temat na forum o kolorowych konikach, skąd zalatuje niedojrzałością, dyskryminacją i chamstwem. (A może to od SB?) Szkoda, że tylko momentami atmosfera stawała się normalna, w której mogłem się swobodnie czuć. Nie mam żadnych dobrych przyjaciół i znajomych, rodzina traktuje mnie jak powietrze albo rzecz, a ludzie jak ludzie - mają to wszystko w dupie. Jestem świadom, że Internet nie jest najlepszym miejscem na wywody, ale nie mam innego lepszego miejsca.

 

Pewnie to zaburzenie jest wynikiem niedojrzałości, zdziczenia, samotności i ubzduranych teorii. A przynajmniej tak sobie tłumaczę.

 

Także zamieniam się w słuch, o ile jesteście w stanie udzielić odpowiedzi. Jeśli nie wiecie, przemilczcie. Wystarczy, że czuję się spokojniejszy, że mogłem to z siebie wyrzucić. Nie interesuje mnie, co będziecie o mnie myśleć po przeczytaniu i tak już wytykacie mnie palcami. :hmpf:

 

Idę spać, dobranoc!

 

Przepraszam polonistów za efekt krwawienia oczu od czytania, ale starałem się jak najlepiej napisać. :c

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem psychologiem, ani psychiatrą i nikt by nie powiedział że znam się na ludziach, ale spróbuje przynajmniej w pewnym procencie ci pomóc. Ten "pewny procent", to to:

 

Nie wiem kto przejął kontrolę, ale nie chcę jego powrotu, to nie jestem prawdziwy ja.

 

Rozumiem cię. Przynajmniej w pewnym stopniu, gdyż ja jeszcze nigdy tak prawdziwie nie "pękłem". Ale czasami budzę się rano i mam ochotę być jedyną istotą na tej planecie, ale do szkoły trzeba iść a tam ktoś mnie przy okazji po wkurza w najmniej odpowiednim momencie. Wtedy następuje pewnego rodzaju wybuch. Wtedy mam ochotę zobaczyć jak coś ich boli, jak krwawią i jak te głupawe uśmieszki zmieniają się w twarze pełne strachu. Jednak ja nigdy nie przeszedłem tyle co ty (nigdy nie straciłem tylu bliskich osób ale rozumiem że to musiało być dla ciebie ciężkie przeżycie) więc nigdy nie przeszedłem takiej pełnej utrzymującej się przez dłuższy czas "transformacji".

 

Dlaczego nazywam to transformacją? Bo ja i zapewne też Ty czuje się wtedy jak Jekylll i Hyde, jak Harvey Dent i Two-Face, jak Bruce Banner i Hulk. Czuje się jak... potwór.

 

Szczerzę nie powiem ci jak z tym walczyć ale zastanawiając się nad własnym przypadkiem i patrząc co ty możesz zrobić, to jak w wielu takich przypadkach mieć kogoś kto cię wspiera. I proszę cię spróbuj, może w twoim otoczeniu jest ktoś o podochoconych zainteresowaniach kto cię zrozumie. Nie zamykaj się w sobie jeśli ktoś chce ci pomóc.

I przede wszystkim- nie oddawaj Potworowi kontroli. Znęcanie się nad słabszymi czy inne takie wybryki nie dadzą ci przyjaciół a coś w rodzaju "wyznawców" którzy będą się na ciebie patrzeć jak na świętą krową ponieważ jesteś takim "Samcem Alfa". I naprawdę mi uwierz poznanie kogoś pomaga, jak mówię mam podobny problem w mniejszym stopniu, ale sądzę że jest mniejszy z dwóch powodów pierwszego niestety nie zawrócisz, możesz jedynie zaakceptować fakt czyjejś śmierci, tak to trudne, i należy o tej osobie pamiętać ale wieczna żałoba również nie jest rozwiązaniem. Drugi to właśnie pomoc innej osoby, kogoś kto cię wysłucha, kogoś kto zrozumie, kogoś kto będzie dla ciebie prawdziwym przyjacielem. Wiem to też jest trudne, i pewnie w dużej mierze upraszczam bo jak mówiłem nie przeżyłem tego co ty.

 

Po za tym dziękuje za cenne informacje: już wiem że dręczyciel może być albo rozpuszczonym idiotą chcącym pokazać jaki to on jest fajny albo osobą która miała pewne problemy w życiu. 

 

Przepraszam jeśli w którejś części tej wypowiedzi wykazałem się ignorancją, krótkowzrocznością albo po prostu czegoś nie zauważyłem. Jak mówiłem, nie znam się na ludziach

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Po za tym dziękuje za cenne informacje: już wiem że dręczyciel może być albo rozpuszczonym idiotą chcącym pokazać jaki to on jest fajny albo osobą która miała pewne problemy w życiu.

 

Dręczyciel to może być każdy, u kogo przekrzywi się system warunkowania. Wiesz co to jest układ nagrody? Chodzi o część mózgu. Jest to jego taki kawałek, który ocenia czy to co zrobiliśmy było warte zrobienia, i na tej podstawie tworzy u ciebie sympatię lub antypatię do pewnych zachowań, przedmiotów, sytuacji itd. Jeżeli ktoś umie się bić, i ma zbyt mało empatii, to jak zacznie się nad kimś znęcać zacznie mu to sprawiać satysfakcję. A że satysfakcja pobudza układ nagrody, to będzie to robił coraz częściej.

Z tego co mi wiadomo, układ ten staje się bardziej wrażliwy przy zaniżonej samoocenie. Bardziej rozpaczliwie szuka rzeczy, które sprawiają że czujesz się dowartościowany.

 

 


Matko, ale jestem żałosny. Ludzie mają gorsze problemy, a ja zaśmiecam temat na forum o kolorowych konikach, skąd zalatuje niedojrzałością, dyskryminacją i chamstwem. (A może to od SB?) Szkoda, że tylko momentami atmosfera stawała się normalna, w której mogłem się swobodnie czuć. Nie mam żadnych dobrych przyjaciół i znajomych, rodzina traktuje mnie jak powietrze albo rzecz, a ludzie jak ludzie - mają to wszystko w dupie. Jestem świadom, że Internet nie jest najlepszym miejscem na wywody, ale nie mam innego lepszego miejsca.

 

Na tym forum jest ponad pół miliona postów. Na jakiej podstawie sądzisz, że ten twój jest mniej warty i zaśmieca forum? Wybacz, jeżeli to był wątek humorystyczny w twoim poście, bowiem na jego podstawie coś ci podpowiem. Po pierwsze warto popracować nad swoją samooceną. Jeżeli masz niską, ale uważasz że jest ta ocena uzasadniona, bo rzeczywiście jesteś nic nie warty, to znaczy że jest z tobą w porządku, i można z tego wyjść (ja tak kiedyś miałem). Po prostu znajdź coś, w czym jesteś dobry (nie mów, że nie ma takich rzeczy), znajdź paru dobrych kolegów wśród których czujesz się dobrze. I przede wszystkim zdaj sobie sprawę z istnienia czegoś takiego jak samoocena. Niektórzy ludzie myślą, że lol takie coś to jakieś pseudo mądre brednie, ale tak nie jest. I wystarczająco wysoka nadaje psychice pewną... stabilność.

Przy okazji radzę pozbyć się pogardy do innych ze swojego życia. Patrzeć na dobre strony ludzi. Wiem, że to nie brzmi łatwo, ale hej, przecież nikt nie mówił że życie jest łatwe.
 

Jakbyś miał jakieś obiekcje to... dziwne, u mnie działa. :fluttershy4:

A tak na serio, to możesz pisać na pw lub tu.

 

 

 

To taka porcja pseudopsychologicznego bełkotu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa całkowicie sprzeczne od siebie charaktery. Skąd ja to znam?

 

A tak na poważnie, po pierwsze nie powinieneś się zamykać w sobie. Wiem, że to trudne na pewno, szczególnie po takich przeżyciach, jednak potrzebujesz kogoś bliskiego. To też łatwe nie będzie. Kogoś, komu również będzie zależało by Ciebie poprawić, będzie Ci wypominać co robisz źle, Ty będziesz płakać, że znajduje Ci co chwila nowe wady, ale nie możesz się poddać, jeżeli naprawdę Ci zależy. Musisz uwierzyć w siebie i brnąć dalej, mimo łez, mimo ciężkiej sytuacji poprawiać się. Efekty mogą być po bardzo długim czasie, ale uwierz mi - warto.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój znajomy z klasy rzucił się pod pociąg.

 

Nikt nie wie czemu, ale powstała pewna hipoteza, nie wiem czy chcę wam ją przedstawić. Podobno na TVN24 leci już ta informacja na pasku i na ich stronie udało nam się znaleźć taką informację, pełną czystych i rzetelnych faktów.  Na fakt.pl też jest taka informacja.

Rano po szkole rozeszła się taka informacja, że chłopak zaginął. Chcieliśmy go iśc poszukać. Nie udało się...

Cholera to był straszliwie nieśmiały chłopak. Zawsze uprzejmy, mówił "smaczengo" na stołówce, otwierał drzwi dziewczynką. Nic nie mówił nigdy, strasznie małomówny...Nie miał przyjaciół, jedyny jego znajomy to kolega z ławki, którego znał z podstawówki. Nie wiadomo jaką miał sytuacje w domu, nawet gdzie mieszkał....Kurwa do mnie to wciąż nie dotarło i cała się trzęsę.  Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił.

Przepraszam za błędy wciąż jestem w szkouk....

Możliwe że usłyszycie o nim w wieczornym wydaniu wiadmości...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... może nieszczęśliwie się zakochał? To bardzo sztampowe, ale wciąż aktualne. Tak samo było z tym pilotem, co rozbił samolot pełen ludzi w Alpach. Albo został publicznie zhańbiony na facebooku lub innym portalu. Tyle że wtedy musiałby być naprawdę uzależniony... Może też należał do jakiejś sekty, czy czegoś... Pozostaje tylko czekać na śledztwo, wieczorne wiadomości i współczuć ;__;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej prawdopodobna jest romantyczna miłość (wiadomo, nie szczęśliwa), tyle rzeczy chce się głupich zrobić. Chłopak się zakochał, może nawet był z tą wybranką i się cieszył, możliwe, że go zostawiła czy coś. Róóóżne pomysły wtedy wpadają, jemu pewnie nie wydawały się głupie. Kiedyś ile ludzi przez to samobójstwo popełniało. Współczuje, współczuje, uczuciowy chłopak~Moja wersja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegrał z fobią społeczną. Możliwe, że w połączeniu z jakąś patologią (niekoniecznie w domu). Pewnie niska samoocena. Smutne. I rodzi się tyle pytań. Jaką miał zazwyczaj pozycję - otwartą/zamkniętą? Czy wyróżniał się wyglądem/ciuchami?

 

Nigdy się nie zakochałem, więc nie wiem jak to jest.

 

Przy okazji wybaczcie za cynizm i brak empatii, ale dobrze widać, że ludzie porównują jego sytuację ze swoją. To jest niesamowite. W szczególności, że podałaś mało faktów, to każdy może sobie dopasować jego historyjkę do swoich doświadczeń. I dużo emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z drugiej strony nic z nim nie było nie tak, więc co mieli się nim przejmować? To tak trochę jakby ktoś mówił po mojej śmierci, że dopiero gdy zginąłem zaczęli się mną interesować itd. to zależy też, nieprawdaż PervKapitanie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dla mnie najbardziej smutne jest to, że ludzie się nagle zaczęli nim przejmować, bo popełnił samobójstwo... Przynajmniej tak to brzmi.

Jest to bardzo zrozumiała reakcja. Niektórzy nazywają to empatią.  Po prostu jak ktoś popełnił samobójstwo, to pewnie znaczy, że był raczej nieszczęśliwy. Tego mu chyba ludzie współczują. Nie jestem pewien, mnie bardziej ciekawi fakt, co inni ludzie o nim piszą.

 

Chociaż zgadzam się (?), że dawanie zbytniej atencji samobójcom jest raczej negatywnym działaniem. Zachęca innych do samobójstw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z drugiej strony nic z nim nie było nie tak, więc co mieli się nim przejmować? To tak trochę jakby ktoś mówił po mojej śmierci, że dopiero gdy zginąłem zaczęli się mną interesować itd. to zależy też, nieprawdaż PervKapitanie? 

 

"Strasznie małomówny, nie miał przyjaciół" "Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił."
Jednak coś z nim było nie tak. Jeżeli ktoś w takim wieku nie ma nawet kolegów i odalienowuje się od reszty klasy to moim zdaniem powinno się tym chociaż zainteresować.
 
A i prosiłabym o żeńską odmianę mojego nicku ^^" Mimo wszystko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak poza szkołą tez z nikim sie nie spotykal? W klasie mamy takiego outsidera ale okazalo się ze tylko w klasie taki jest. Tak to ma swoich znajomych z osiedla czy cos, no ale jeśli nie (co do tematu) to zwracam honor

I tak poza szkołą tez z nikim sie nie spotykal? W klasie mamy takiego outsidera ale okazalo się ze tylko w klasie taki jest. Tak to ma swoich znajomych z osiedla czy cos, no ale jeśli nie (co do tematu) to zwracam honor

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nic więcej nie wiemy, dlatego napisałam, że z tego co czytam. Wygląda jakby tak się zachowywał wszędzie, ale nie mi to oceniać. 

W każdym razie nie krytykuje, bo śmierć jest zawsze straszna i rozumiem, że można się czuć źle po czymś takim. Po prostu szkoda mi chłopaka że nikt wcześniej nie chciał się nim zainteresować. Przynajmniej na tyle, żeby coś poskutkowało, bo może były próby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jednak coś z nim było nie tak. Jeżeli ktoś w takim wieku nie ma nawet kolegów i odalienowuje się od reszty klasy to moim zdaniem powinno się tym chociaż zainteresować.

Cóż, ja przez całe życie się outside'owałem. Dopóki nie trafiłem do porządnego liceum. I nie minęło 1.5 roku. Ale wtedy też się alienowałem, ale w towarzystwie dwóch osób, które też się alienowały. I tak, jest to rzeczywiście dobry powód by zacząć się martwić o zdrowie psychiczne. Autyzm albo fobia społeczna. Ewentualnie jakaś mniej znana przypadłość. Tylko ciężko się zainteresować kimś, kto stanowi tło w twoim życiu. Poza tym, czemu Ty, a nie kto inny? Nie wspominając, takie osoby często nie czują przykrości z powodu swojej alienacji samej w sobie (braku towarzystwa), tylko z powodu niskiej samooceny. I próba zagadania może się skończyć się pogłębieniem tego stanu. To jest dość skomplikowane. Chociaż...

 

Tak naprawdę, to najbardziej bolesna jest presja na bycie społecznym. Mówię to z własnego doświadczenia. Zauważyliście jaka jest ona w naszym społeczeństwie silna? 

było nam go szkoda, bo nic nie mówił.

To jest smutne. Jakby nic nie mówienie było czymś złym. A może on był szczęśliwy, gdy stał z boku i milczał?

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


"Strasznie małomówny, nie miał przyjaciół" "Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił."
Jednak coś z nim było nie tak. Jeżeli ktoś w takim wieku nie ma nawet kolegów i odalienowuje się od reszty klasy to moim zdaniem powinno się tym chociaż zainteresować.

Nie zgadzam się. Ja nie odzywam się do nikogo z klasy, odpowiadam tylko na pytania. Zawsze siedzę z daleka od ludzi, wszyscy w klasie chyba to zaakceptowali i mnie nie męczą. Wszystko co oni robią zwyczajnie mnie nudzi, nie mam chęci na nic. Snuję się jakoś przez życie bez jakichś szczególnych kontaktów z ludźmi (Czasami skejpy, aby zagrać ze starym znajomym w lolsy albo coś) 
Nie mam życia towarzyskiego i dobrze mi z tym. To, że ktoś stoi z boku i nic nie mówi, wcale nie świadczy o tym że jest nieszczęśliwy.

To jest smutne. Jakby nic nie mówienie było czymś złym. A może on był szczęśliwy, gdy stał z boku i milczał?


Zgadzam się z tym gościem. 
Trzymam wszystkich ludzi na dużą odległość od siebie, z jednej strony chodzi o moje lenistwo a z drugiej o niską samoocenę. Nie znaczy to jednak że jest mi źle. 
Czasami owszem, brakuje mi kogoś, komu mógłbym się wygadać i to chyba jedyny problem w mojej sytuacji. Alienacja jest fajna, szczególnie jeśli mogę sobie wesoło fruwać w swoim świecie i unikać życia, którego się boję.
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie zgadzam się. Ja nie odzywam się do nikogo z klasy, odpowiadam tylko na pytania. Zawsze siedzę z daleka od ludzi, wszyscy w klasie chyba to zaakceptowali i mnie nie męczą. Wszystko co oni robią zwyczajnie mnie nudzi, nie mam chęci na nic. Snuję się jakoś przez życie bez jakichś szczególnych kontaktów z ludźmi (Czasami skejpy, aby zagrać ze starym znajomym w lolsy albo coś) 
Nie mam życia towarzyskiego i dobrze mi z tym. To, że ktoś stoi z boku i nic nie mówi, wcale nie świadczy o tym że jest nieszczęśliwy.

Tego też nie napisałam. Chodziło mi o to, że takie zachowania mogą być objawieniem się czegoś złego. Nie muszą. Ale jest to dość... trudno mi znaleźć słowo, ale takie odchylenie od normy, które może skutkować źle, ale może też dobrze. Inni się będą z tym dobrze czuć, inni nie. Skoro on się zabił...Cóż. Chociaż może właśnie ten czyn uczynił go szczęśliwym? To skomplikowane i już sama się gubię. Wiem, że wiele osób jest aspołecznych, zamyka się przed sobą, a mimo to jest szczęśliwa, ale są osoby, które przez to cierpią.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój znajomy z klasy rzucił się pod pociąg.

 

Nikt nie wie czemu, ale powstała pewna hipoteza, nie wiem czy chcę wam ją przedstawić. Podobno na TVN24 leci już ta informacja na pasku i na ich stronie udało nam się znaleźć taką informację, pełną czystych i rzetelnych faktów.  Na fakt.pl też jest taka informacja.

Rano po szkole rozeszła się taka informacja, że chłopak zaginął. Chcieliśmy go iśc poszukać. Nie udało się...

Cholera to był straszliwie nieśmiały chłopak. Zawsze uprzejmy, mówił "smaczengo" na stołówce, otwierał drzwi dziewczynką. Nic nie mówił nigdy, strasznie małomówny...Nie miał przyjaciół, jedyny jego znajomy to kolega z ławki, którego znał z podstawówki. Nie wiadomo jaką miał sytuacje w domu, nawet gdzie mieszkał....Kurwa do mnie to wciąż nie dotarło i cała się trzęsę.  Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił.

Przepraszam za błędy wciąż jestem w szkouk....

Możliwe że usłyszycie o nim w wieczornym wydaniu wiadmości...

 

 

Chociaż zgadzam się (?), że dawanie zbytniej atencji samobójcom jest raczej negatywnym działaniem. Zachęca innych do samobójstw.

Nie tyle do samobójstw, co do grożenia, że się popełni samobójstwo. W większości przypadków, gdy ktoś pisze, że "chce się zabić" to pisze to, by zwrócić na siebie uwagę. Czasem jest to zwykłe, bezczelne szukanie atencji, a czasem rozpaczliwe wołanie o pomoc - tu też trzeba te dwa przypadki od siebie odróżnić i nie generalizować. Zwykle tzw. "attention whore" poznać jest bardzo łatwo. 

 

Co do chłopaka - mogłabyś powiedzieć trochę więcej, StarostaXD? Jeżeli masz jakieś jeszcze informacje. Ciężko jest ocenić, co dokładnie go popchnęło do tak drastycznej decyzji po tym, co napisałaś. 

Niemniej - przykro mi, szczególnie szkoda mi jego rodziny i każdego, kto tego człowieka znał i lubił. Rok temu sam tu pisałem o tym jak koleżanka popełniła samobójstwo, więc wiem jak się czujesz :( :hug:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie tyle do samobójstw, co do grożenia, że się popełni samobójstwo. W większości przypadków, gdy ktoś pisze, że "chce się zabić" to pisze to, by zwrócić na siebie uwagę. Czasem jest to zwykłe, bezczelne szukanie atencji, a czasem rozpaczliwe wołanie o pomoc - tu też trzeba te dwa przypadki od siebie odróżnić i nie generalizować. Zwykle tzw. "attention whore" poznać jest bardzo łatwo.

Problem jest taki, że takich ludzi jest więcej. Z myślami samobójczymi. Co widzi taka osoba w takiej sytuacji? Głównie chwalenie i pozytywne wspominanie samobójcy. Rodzi się poczucie, że samobójstwa są akceptowane społecznie. Także takie podświadome (czyli groźniejsze). Poza tym, zawsze jesteśmy bardziej skłonni do zrobienia czegoś, jeżeli ktoś inny to zrobił, w szczególności jeżeli jest to nasz znajomy.

 

Ogółem z tego co słyszałem, to bez ingerencji psychologów, w szkołach w których pojawiło się samobójstwo, jest znacznie większa szansa na kolejne. Jednak danych statystycznych niestety nie przytoczę, nie pamiętam skąd tą informację wyczytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest taki, że takich ludzi jest więcej. Z myślami samobójczymi. Co widzi taka osoba w takiej sytuacji? Głównie chwalenie i pozytywne wspominanie samobójcy. Rodzi się poczucie, że samobójstwa są akceptowane społecznie. Także takie podświadome (czyli groźniejsze). Poza tym, zawsze jesteśmy bardziej skłonni do zrobienia czegoś, jeżeli ktoś inny to zrobił, w szczególności jeżeli jest to nasz znajomy.

 

Ogółem z tego co słyszałem, to bez ingerencji psychologów, w szkołach w których pojawiło się samobójstwo, jest znacznie większa szansa na kolejne. Jednak danych statystycznych niestety nie przytoczę, nie pamiętam skąd tą informację wyczytałem.

Ja wiem tyle, że psychologia w moim otoczeniu, zarówno w czasach szkolnych jak i teraz była strasznie bagatelizowana, bądź wręcz demonizowana przez wielu ludzi. W Polsce dominuje rażący brak jakiejkolwiek wiedzy z tego zakresu i zapewne on też ma swój udział w samobójstwach niektórych ludzi. A pedagodzy w szkołach... przemilczę to, bo po prostu dla mnie zgrozą było to, co wygadywali w tych, w których ja się uczyłem.

 

Ja sam pozytywnie wspominam osobę, o której pisałem w swoim poście, ALE jednocześnie nie pochwalam jej ostatecznej decyzji. Rozumiem, że cierpiała i to strasznie, ale po prostu postąpiła źle odbierając sobie życie. Gdy słyszę, że ktoś chce popełnić samobójstwo to robię, co mogę, by tą osobę powstrzymać (chociaż z PRAWDZIWYMI groźbami nie miałem do czynienia prawie wcale).

Pozytywne wspominanie osoby, która się zabiła to jeszcze nic złego. Lecz tłumaczenie/chwalenie decyzji o popełnieniu samobójstwa to już zupełnie inna sprawa. Samobójstwo jest ogromnym błędem i nawet gdyby naprawdę bliska mi osoba się tego dopuściła, to bym takiej decyzji nie chwalił.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ja wiem tyle, że psychologia w moim otoczeniu, zarówno w czasach szkolnych jak i teraz była strasznie bagatelizowana, bądź wręcz demonizowana przez wielu ludzi. W Polsce dominuje rażący brak jakiejkolwiek wiedzy z tego zakresu i zapewne on też ma swój udział w samobójstwach niektórych ludzi. A pedagodzy w szkołach... przemilczę to, bo po prostu dla mnie zgrozą było to, co wygadywali w tych, w których ja się uczyłem.

Dlatego uważam, że powinien być jeden semestr psychologii w szkole.

 


Ja sam pozytywnie wspominam osobę, o której pisałem w swoim poście, ALE jednocześnie nie pochwalam jej ostatecznej decyzji. Rozumiem, że cierpiała i to strasznie, ale po prostu postąpiła źle odbierając sobie życie. Gdy słyszę, że ktoś chce popełnić samobójstwo to robię, co mogę, by tą osobę powstrzymać (chociaż z PRAWDZIWYMI groźbami nie miałem do czynienia prawie wcale).

Pozytywne wspominanie osoby, która się zabiła to jeszcze nic złego. Lecz tłumaczenie/chwalenie decyzji o popełnieniu samobójstwa to już zupełnie inna sprawa. Samobójstwo jest ogromnym błędem i nawet gdyby naprawdę bliska mi osoba się tego dopuściła, to bym takiej decyzji nie chwalił.

Kurczę, tu dochodzimy do tematu, który zawsze był dla mnie problematyczny. Z jednej strony wydaje nam się, że samobójstwo jest złe. Wynika to jednak z ewolucji, z genów i instynktów. Tak naprawdę osobiście nie widzę nic nielogicznego w samobójstwie. Niektórzy nie widzą dale siebie perspektyw na przyszłość, nierzadko mają rację. Poza tym, że człowiek jest strasznie dziwnie działającą istotą. Największą zagadką dla nas powinno być, jak myślą inni. Nam się wydaje że inni myślą tak samo jak my, ale według moich prywatnych obserwacji jest to tragicznie błędne. Nigdy nie zrozumiemy w pełni co siedzi w głowie innego człowieka. Z tego powodu mam ogromne trudności w rozmawianiu o sensie samobójstw. Naprawdę, niesamowite rzeczy muszą się dziać w umyśle osoby, która chce się zabić do tego stopnia, że to robi. Czasem nam się wydaje, że to po prostu było mu smutno, słaby był więc skoczył. Niektórzy naprawdę mają takie zdanie. I to jest dla mnie tragiczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego uważam, że powinien być jeden semestr psychologii w szkole.

 

 

 

Kurczę, tu dochodzimy do tematu, który zawsze był dla mnie problematyczny. Z jednej strony wydaje nam się, że samobójstwo jest złe. Wynika to jednak z ewolucji, z genów i instynktów. Tak naprawdę osobiście nie widzę nic nielogicznego w samobójstwie. Niektórzy nie widzą dale siebie perspektyw na przyszłość, nierzadko mają rację. Poza tym, że człowiek jest strasznie dziwnie działającą istotą. Największą zagadką dla nas powinno być, jak myślą inni. Nam się wydaje że inni myślą tak samo jak my, ale według moich prywatnych obserwacji jest to tragicznie błędne. Nigdy nie zrozumiemy w pełni co siedzi w głowie innego człowieka. Z tego powodu mam ogromne trudności w rozmawianiu o sensie samobójstw. Naprawdę, niesamowite rzeczy muszą się dziać w umyśle osoby, która chce się zabić do tego stopnia, że to robi. Czasem nam się wydaje, że to po prostu było mu smutno, słaby był więc skoczył. Niektórzy naprawdę mają takie zdanie. I to jest dla mnie tragiczne.

Zgadzam się. Podstawowa wiedza z psychologii jest niezbędna, szczególnie teraz, gdy takie choroby jak depresja stają się coraz bardziej powszechne. Ponadto uważam, że powinno się zwracać o wiele większą uwagę na wiedzę pedagogów i nauczycieli w tym zakresie. 

 

Mi samobójstwo kojarzy się z poddaniem się i kompletną ucieczką od problemów. Lecz sęk w tym, że nie są w tą decyzję wliczone uczucia tych, którym zależy na osobie popełniającej samobójstwo, co też sprawia, iż jest ono działaniem egoistycznym. Rzecz jasna jest to generalizowanie i - jak wszędzie znajdą się osoby, które robią to z innych powodów. Perspektywy na przyszłość są niemal zawsze (tak długo jak nie mówimy o skrajnościach, rzecz jasna), po prostu niektórzy mają tendencję do skazywania się z góry na porażkę, bądź ich otoczenie wywiera na nich taki negatywny wpływ. 

Zgadza się - każdy człowiek jest inny i po prostu nie da się w pełni pojąć toku rozumowania drugiej osoby. 

Można mówić, że jest ktoś słaby, ale moja koleżanka była tak sponiewierana psychicznie, że niejeden z kozaków, którzy z takimi tekstami wylatują sam by już dawno wisiał na drzewie, gdyby był nią, że tak ostro się wyrażę. Ludzie uwielbiają osądzać innych, ale nigdy nie próbują nawet wejść w ich skórę i to mnie przeraża.

 

Ale wydaje mi się, że trochę uciekamy od tematu, więc może bezpieczniej będzie to przenieść do prywatnych wiadomości?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem wam na wasze pytania.

Chłopak całkowicie zamknięty W sobie, zawsze w swetrze lub dresach, zamknięty w sobie. Znajomych z tej męskiej części klasy nie miał, nie lubił sportu i nożnej. Jedynym jego przyjacielem był jego kolega z ławki którego znał z podstawówki. Znajomy z ławki mówił że to normalne, zawsze był cichy i spokojny. Podobno dzień przed tragedią był nerwowy, nie odpowiadał na pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...