Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Jestem dziś w nastroju do dawania rad. Deal with it.

 

Ukeź, jak możesz, to jedź i sprawdź co cie czeka. Albo pojedziesz, dowiesz się co się stanie i nie będziesz żałować, albo się rozczarujesz, ale przynajmniej spróbujesz i nie będziesz się zadręczać myślami "co by było, gdybym pojechał".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudna sprawa, tym bardziej, że nie wiadomo do kogo chcesz jechać (psycholog?). Tak, wiem, łatwo mówić, ale musisz się przełamać. Mniejsza o fundusze...

Jestem dziś w nastroju do dawania rad. Deal with it.

 

Ukeź, jak możesz, to jedź i sprawdź co cie czeka. Albo pojedziesz, dowiesz się co się stanie i nie będziesz żałować, albo się rozczarujesz, ale przynajmniej spróbujesz i nie będziesz się zadręczać myślami "co by było, gdybym pojechał".

Dokładnie. Lepiej żałować, że się spróbowało, niż żałować, że się nie spróbowało.

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już udało mi się umówić na tą wizytę, to już pojadę. Kwestia, że teraz już naprawdę nie wiem co robić, czy stopa łapać, czy busem i jakoś pieniądze od ludzi pożyczać, czy co robić. Niby będę sprawdzać czy na blabla nikt się nie ogłasza, ale trasa średnio oblegana jednak eh. No i do tego idzie opuszczenie zajęć przez tą wizytę, przynajmniej w jeden dzień, a w sumie zależnie od tego ile mi to wszystko zejdzie nie wiem, czy nie opuszczę jeszcze zajęć dodatkowo w dwa inne dni. 
A tak w sumie lekarz huh, seksuolog i psychiatra w jednym, żeby było ciekawie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może teraz kolej na mnie.

Ze względów zdrowotnych nie mogę pracować w stresie, fizycznie, na słońcu, w kurzu, pyłach i ogólnie wszelakiego rodzaju niezbyt czystych środowiskach plus wszelakie inne uczulenia na praktycznie wszystko wokół też mi przeszkadzają w czymkolwiek. Wiec nawet takie głupie roznoszenie ulotek czy wystawianie towarów w sklepach odpada... Bo zacząć oczywiście mogę ale w tedy za dzień lub dwa mi się tak pogarsza, że się z łóżka nie mogę ruszyć i najwygodniej wtedy do szpitala jechać... Najlepiej byłoby pewnie zamknąć się w plastikowej bańce i tyle. Wszyscy generalnie mówią mi, że jedyne co mi zostaje to praca w domu, próbowałem programowania itp ale mnie to nie bierze i nie idzie mi to na tyle dobrze, żeby cokolwiek osiągnąć w tym temacie. Generalnie sam już nie wiem jak to będzie wyglądało w przyszłości. Ciekawe czy idzie dostać na to jakiś zasiłek czy coś... Ale pewnie nie bo przecie mam ręce i nogi to czego ja wymagam no nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy idzie dostać na to jakiś zasiłek czy coś... Ale pewnie nie bo przecie mam ręce i nogi to czego ja wymagam no nie?

 

Spróbuj:

 

1. Wyrobić sobie legitymację osoby niepełnosprawnej. 

2. Starać się o rentę. 

 

Niestety... są pewne "ale". Legitymacje na najniższy stopień wydają "od ręki". Neurolog, u której się leczę zasiada w komisji. Druga sprawa - pracodawcy najczęściej chcą wyższego stopnia. Co gorsza, chcą aby choroba: nie była widoczna, nie przejawiała objawów, nie mogła "zaskoczyć" w trakcie pracy. Ideałem jest dla nich głuchy na lewe ucho i niewidomy na prawe oko gość z amputowaną stopą. 

 

Moja "walka" o rentę zakończyła się na pierwszym spotkaniu, jednym zdaniem: "nie ma pan najmniejszych szans". Życie...

 

Znalezienie pracy, dla osoby z jakąkolwiek chorobą przewlekłą jest znacznie trudniejsze. Na szczęście ty możesz wyrobić sobie "prawko", co znacznie ułatwi sprawę. Im więcej kategorii tym lepiej.

 

A tak w sumie lekarz huh, seksuolog i psychiatra w jednym, żeby było ciekawie.

W takim wypadku, w pewnym sensie rozumiem twoje obawy. Musiałem jechać do urologa. Powiedziała mi, że zrobią:

- pełną morfologię (ok)

- badanie moczu (ok)

- ekg przy pełnym oraz pustym pęcherzu (jakoś to przeżyję)

- cystoskopię (hmm, no dobra, ale co to jest? :rarity5: Po wytłumaczeniu - CO??? WTF???  :twilightconfused: Przeżyłem...)

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że stres związany nawet z robieniem prawka mnie załatwi :D No ale cóż poradzić... Muszę zebrać całą dokumentacje medyczną i próbować bo tak to w sumie nie wiem co innego mi zostaje. Jeśli chodzi o widoczność choroby to tu od razu odpadam więc tym gorzej dla mnie...

Edytowano przez Moist von Lipwig
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pośredniak" to bardzo często "formalność" dla pracodawcy, który przyjmuje kogoś po znajomości. Jest ogłoszenie? Jest. Są CV? Są. Jest legalnie? Jest. Jest nie fair? Jest... Koniec, końców w sklepie z elektroniką pracuje głąb, który myśli, że RAM to taki DJ. Oczywiście trzeba się tam zarejestrować, ale lepiej szukać samemu. 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pośredniak" to bardzo często "formalność" dla pracodawcy, który przyjmuje kogoś po znajomości. Jest ogłoszenie? Jest. Są CV? Są. Jest legalnie? Jest. Jest nie fair? Jest... Koniec, końców w sklepie z elektroniką pracuje głąb, który myśli, że RAM to taki DJ. Oczywiście trzeba się tam zarejestrować, ale lepiej szukać samemu.

Bo Urzędy Pracy nie są po to, by znajdować ludziom pracę, tylko by zatrudniać urzędników. :rd8:

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim wypadku, w pewnym sensie rozumiem twoje obawy. Musiałem jechać do urologa. Powiedziała mi, że zrobią:

- pełną morfologię (ok)

- badanie moczu (ok)

- ekg przy pełnym oraz pustym pęcherzu (jakoś to przeżyję)

- cystoskopię (hmm, no dobra, ale co to jest? :rarity5: Po wytłumaczeniu - CO??? WTF???  :twilightconfused: Przeżyłem...)

 

Okej, brawa dla Ciebie za przeżycie tego wszystkiego. Znaczy ja wiem mniej więcej jakie nieszczęsne badania mnie będą później czekać, chociaż to też stresuje. Ale jakoś tak bardziej męczą mnie różne wątpliwości pokroju "a jak powie mi to samo co znajomi" w sensie, że mi się tylko coś ubzdurało i takie tam. Albo coś wyjdzie w badaniach że to jakieś inne zaburzenia, dające podobne objawy i takie tam. Głupie gdybanie. Ale chyba każdy z podobnymi problemami tak ma. 

Z jednej strony jeszcze przeraża mnie to, że w sumie jak na to ile mam już tych latek na karku to z rodziną jakoś tak, jestem dość zżyty i niestety zdaję sobie sprawę, że ta wizyta to już będzie krok w stronę tego, żeby i rodzinkę uświadamiać w niektórych kwestiach, a to hmm... no cóż, nie liczę na nic przyjemnego. Fajnie będzie jeśli nie skończy się to śmiertelną kłótnią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukeź, specjalista nie jest od tego żeby mówić ci to, co chcesz usłyszeć tylko ma ci powiedzieć co tu się dzieje tak naprawdę. Z resztą i tak od ciebie będzie należeć decyzja co z tym zrobisz. Ale jeśli coś ci się uroiło jako skutek jakiegoś innego problemu, to czemu by się z tym nie uporać i mieć spokój w życiu. A jeśli nie, to i tak trzeba coś z tym zrobić, żebyś się nie męczył. :)

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamkną mnie w psychiatryku i tyle z tego wyjdzie (y) 
Nie no, ja to wszystko rozumiem. Ale są różne obawy i różne rzeczy się w głowie dzieją. A spokojna głowa to chyba w tym wszystkim jest najważniejsza. No ale rozumiem, że po to są te wszystkie badania, czy rozmowy. 
Ale lekarz może powiedzieć to co chce się usłyszeć, kwestia tylko ile mu zapłacimy, smutna rzeczywistość. Chociaż ja jednak wybieram opcję na NFZ, ale u pani, którą polecają osoby z podobnymi problemami, więc myślę, że będzie w porządku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh to może i ja się wyżalę, bo ostatnopcoś moja Pinki jest bardziej Mena niż Pie :(, a więc tak po koleji:

1. od śmierci mamy i babci czuję w sercu jakby mi czegoś brakowało, bo nie uśmiecham się tak często jak niegdyś

2. Rodzina (a o 12 lat młodszy brat w szczególności X( ) uważa mnie za "histeryka" i kompletnego życiowego ciotę i uważa ze nie  znajdę sobie kobiety i pracy 

3. Ojciec mój mi że jestem mądry ale czasem traktuje mnie jak wsiowego głupa

4. Mówi mi się że mam wolny wybór i wolę, ale w praktyce gdy wyrażę swoje zdanie to jest wielka obraza i foch ( i radź sobie sam człowieku, a mam porażenie dziecięce 4 kończynowe. wieć pewnee czynności robi mi się naprawdę ciężko i długo)

5 brat wchodzi mi na łeb i jedzie po całości nawet, gdy niema ku temu powodów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tylko nadzieję, że nie korzystałeś z porad "dr. Internet", który z kataru może nam wcisnąć raka. Dawno temu zrobiłem rutynowe badanie głowy (EEG). Wynik - niejednoznaczny. Miała je ocenić moja neurolog. Poszukałem tych kosmicznych nazw w internecie. Objawy i teksty, które znalazłem przeraziły mnie. Guz mózgu? Uszkodzenie "coś tam, coś tam"... ALZHEIMER??? W wieku +/- 20 lat?  :fluttercry: 

Byłem pewien, że moja neurolog potwierdzi najgorsze. Niestety, ale musiałem czekać na następną wizytę aż 3-mce. Trzy miesiące nerwów i stresu. Ba, częsta bezsenności i łykanie leków na sen. Ta widząc wyniki, odesłała mnie na rezonans magnetyczny - najlepsze i najbardziej wiarygodne badanie (tym bardziej, że mieli nowoczesny aparat). Musiałem je zrobić dwa razy, w odstępie ok. 3 miesięcy. Wiedziałem, że jest bezbolesne. Żadnych igieł, nic. Mimo to, panicznie bałem się tego badania. "A jeśli się potwierdzi? Usłyszę to o czym przeczytałem, to czego jestem pewien?" Myliłem się. Ot, EEG czasami tak ma... Myli się. Tak jak człowiek. Także spokojnie.

 

PS. Ja robiłem badania prywatnie. EEG - 3 mce, rezonans... ponad 4 miesiące. EEG zrobiłem na NFZ. Rezonans prywatnie. Nie mogłem czekać. 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pośredniaka, załóż firmę - zniszczy cie zus i skarbówka (sam myślałem o założeniu warsztatu motocyklowego) , jak się zarejestrujesz to na pracę tam nie licz, (rozbawiło mnie to że u mnie jest pełno ofert dla mechaników , ale każdy wymaga min 4 lata doświadczenia za 1250 zł na rękę) . A teraz nawet głupiego stażu nie mogę znaleźć . Byłem w SKR-że (kółko rolnicze) ale nie chcą brać nikogo na staż, ponieważ niby robią reorganizacje firmy. W praktyce muszą mnie na 3 miesiące zatrudnić z własnej kieszeni , a tego nie chcą.

I koło się zamyka.

Cóż.... Welcome to Poland./ To jest Polska tego nie ogarniesz.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwólcie, że się wyżalę. Nie jestem smutna, tylko jestem wpiórwiona. Mocno. Miałam dziś kolejne praktyczne zaliczenie z anatomii, tzw. szpilki. Polega to na tym, że są poustawiane preparaty, w każdy wbite 2 szpilki z numerkami i się pisze co to jest na kartce. 10 sekund na szpilkę. Dziś szpilek było 10, z obwodowego układu nerwowego oraz narządów zmysłów. Nauczyłam się super. Liczyłam na maksymalną ilość punktów. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie...

 

Szpilki w jednym czasie zdaje cały rok, do sali z trupami wchodzi po 10 osób, co daje jakieś 14 grup. 4 grupy się załapały na normalny poziom trudności. Wśród tych osób była dziewczyna, która po napisaniu tego co napisać miała zadzwoniła do swojej matki. Asystent to zobaczył i się wpiórwił. Przyszedł do nas, czekających na swoją kolej i nam nagadał, że tak to pozmienia, że tego w życiu nie pozdajemy. Zrobił to.

 

Nie byłabym wkurzona, gdyby to pozmieniał tak, by dało się coś określić. Ale to było powbijane strasznie chamsko w rzeczy tak poplątane, poniszczone albo wręcz w... nicość. I domyśl się co to. 8,5/20, zdaje się od 14. I to nie był zły wynik w porównaniu do reszty. Jestem wściekła z bezsilności. Nienawidzę odpowiedzialności zbiorowej i ludzi, którzy karzą innych za cudze grzechy. W dodatku grzechy wyimaginowane. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cahan, no cóż. Po prostu ludzka głupota zaszkodziła. Jak sama napisałaś, wszystkiemu winna była ta dziewczyna. Zaś co do odpowiedzialności zbiorowej, to jest jakaś przykra przypadłość polskiej strefy nauczycielskiej. Wszyscy uwielbiają grupowe ukaranie całości za wybryk jednostki. Eh..

 

Co by można poradzić w takiej sprawie? Mi zawsze pomagała muzyka i spacer, na uspokojenie. A odnośnie egzaminu, to nie możesz go w żaden sposób powtórzyć? (nie bić, jeśli nie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie winię tej dziewczyny, bo ona nie zrobiła nic niedozwolonego. Była już po zaliczeniu i czekała na wyniki w osobnej sali. Winię asystenta, który zachowuje się jak zachowuje. Ja czasem się zastanawiam - skąd w niektórych asystentach na studiach taka niechęć do studentów i chęć ulania ich? No po co to wszystko? I to jeszcze tak na chama?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...