Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Czyli uważasz, że lepiej wziąć kogoś komu słabiej poszedł przedmiot potrzebny w danej szkole/na danym kierunku, ale mistrza sportowego niż kogoś kto załóżmy kondycji nie ma, ale za to lepiej zna się na tym, czego będzie się uczył? 

 

Cóż, dla mnie odpowiedź jest oczywista. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście.

 

To jest kilka procent. Niewielka różnica. Dopiero dalsze nauczanie pokaże, co z takiej osoby uda się wyciągnąć. Póki co jednak pokazała ona, że jest w stanie na danym poziomie połączyć naukę z osiągnięciami w innej dziedzinie. I to osiągnięciami, które się czymś wyróżniają na tle innych podobnych. Ty ze swojej strony masz jedynie... Co? Jedno zadanie lepiej rozwiązane?

 

Życie to nie bajka. Zamykających rankingi szaraczków mogą mieć ile chcą.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ty ze swojej strony masz jedynie... Co? Jedno zadanie lepiej rozwiązane?

 

Otóż to.  

 

Czy np. weterynarzowi bardziej potrzebna jest znajomość chorób i budowy zwierząt czy może umiejętności sportowe i wygrane w konkursach polonistycznych? Przyjmowanie do szkół (które mają jakiś kierunek oczywiście) to to samo. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elita - idący na elitarne kierunki, wymagające bardzo wysokiej punktacji. Przykładowo swego czasu na AGH na Automatyce i Robotyce wymagano chyba z 920 punktów na 1000 możliwych. Podobnymi kierunkami są (trochę zgaduję, ale chyba się nie mylę) medycyna na Uniwersytecie Jagiellońskim czy budownictwo na Politechnice Krakowskiej. 

 

Edit: @Uczu:

jeśli mówimy o 5%, to znajomość tematu macie taką samą. Ty po prostu rozwiązałaś jedno zadanie więcej, ewentualnie w dwóch innych popełniłaś mniej błędów. Osoba z którą rywalizujesz wykazała się dużo większą pracą, oraz dużymi/wybitnymi osiągnięciami spoza danej tematyki, zachowując mimo wszystko twój poziom wiedzy wymagany na dany kierunek.

Edytowano przez >biologia >nauka
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałbym, że 5% znajduje się w granicach niepewności pomiarowych, więc mimo że nie jestem miłośnikiem sportu, uważam że to nie jest aż takie krzywdzące. Pozostaje pytanie, o jakie osiągnięcia chodzi. Osiągnięcia na skalę kraju naprawdę powinny być wyróżnione. Nawet w czymś tak bezużytecznym i szkodliwym dla zdrowia jak zawodowy sport.

 

I jeszcze jedno. Naprawdę duże osiągnięcia sportowe, mogą świadczyć o charakterze danej osoby - że jest pracowita, cierpliwa i zdeterminowana do osiągania sukcesów. A właśnie tacy ludzie powinni uczęszczać do lepszych szkół.

 

Btw. - >biologia>nauka w gimnazjach masz konkursy przedmiotowe. Różnica między olimpiadą a konkursem przedmiotowym jest duża.

 

Marshewa: Elita (niesportowa) nie ma takich problemów, bo to są laureaci olimpiad/konkursów przedmiotowych, więc mają maksa punktów przy naborze. :giggle:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. W gimnazjum byłem z 9 lat temu, ale jestem prawie przekonany, że braliśmy udział w olimpiadach.

 

Ja ostatnio w gimnazjum byłem 4 lata temu i o ile pamiętam, tam popularniejsze są konkursy przedmiotowe. Może i masz też olimpiadę matematyczną gimnazjalistów (omg :NjdaT: ), ale ona jest wyjątkowo oszczędna jeżeli chodzi o przyznawanie zwolnień z egzaminu gimnazjalnego, więc praktycznie każdy kto jest tam finalistą lub laureatem, już jest pewnie zwolniony z powodu konkursu przedmiotowego.

Podstawową różnicą między konkursem przedmiotowym a olimpiadą jest taka, że żeby przejść dalej z tego pierwszego musisz mieć ok 90% punktów, a żeby przejść z tego drugiego zazwyczaj wystarczy 40-50%. I wierzcie mi, to drugie jest o niebo trudniejsze.

 

Edit: To jest chyba najbardziej offtopowy temat no forum :twiblush: .

Edytowano przez Mordoklapow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się wyżalę :)

Od czterech lat pracuję jedynie na 1 zmianę, jako nieliczny pracownik w firmie. Od czterech lat wstaję non stop (z małymi wyjątkami) przed piątą rano, by wyruszyć do pracy. Dodatkowo coraz częściej pracuję w weekendy lub mam inne obowiązki, które wymagają i tak wczesnego wstawania. Nie wysypiam się! Chodzę spać późno i śpię dość krótko. Nie mogę dobrze wypocząć i wyleżeć starych kości!

Z drugiej strony praca do 14 odpowiada mi godzinowo. Potem cały dzień wolny, nie odczuwa się tak bardzo dnia pracy. Robiłem już na 2 zmianę, na zmianę biurową, a nawet nocki i każda z tych zmian ma swoje minusy. Chciałbym wreszcie się wyspać, ale nie chce zrezygnować z najlepszej dostępnej zmiany. Sytuacja patowa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak miałem jak pracowałem zarówno w Warszawie jako monter skuterów i motocykli, jak i na praktyce w szkole. I pamiętam że jak rano nie wypiłem kawy to się źle czułem.

Wypij ramo kawę i do roboty.

PS: Przez 4 lata technikum wstawałem o 5 rano i tak działałem i dawałem radę,

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam nauczyć się drzemek. Bardzo przydatna umiejętność w takich warunkach. 2 drzemki po 20 min mogą zmniejszyć zapotrzebowanie snu o 2 godziny. Ponadto są bardzo dobrym sposobem na odpoczynek, zarówno psychiczny jak i fizyczny. W sumie najlepszym jaki znam.

Ponadto polecam ustanowić sobie jakieś rozsądne senne nawyki. Codziennie chodzić spać o tej samej godzinie i codziennie o tej samej godzinie wstawać. Drzemki też.

Ja tak sobie zrobiłem, i nie mam żadnego problemu ze snem, i mimo że śpię mało, to praktycznie cały czas jestem wyspany. A największym plusem tego jest to, że sen przestaje być wtedy problemem. Po prostu zapominasz jak to jest mieć z nim problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się tak cholernie rozleniwiłem że nawet przestałem odrabiać prac domowych i się uczyć. Wiem że to jest ważne i mam to na uwadze ale mimo to nie robię tego. Ja już sam czasami nie wiem co robie. Tylko siedzę godzinami przed kompem i tyle. Ledwo co kiedy gdzieś wyjdę. Chciałem się nauczyć rysować mimo iż mam czas nie robię nic aby to zrobić. Już nie wiem jak się do czegoś zmusić. W ogóle jestem cały czas jakiś przygnebiony i nie mam na nic sił. Mimo iż się wysypiam jestem cały czas zmęczony. W ogóle nie pracuje nad sobą i mam wszystko gdzieś. Cały czas chodzę podenerwowany i wszystko mnie wkurza. Nie potrafię się zrelaksować. Może jutro coś więcej napiszę a teraz idę spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


W sumie jakość snu wcale nie zależy od czasu,a od ilości FAZ snu. Jednemu człowiekowi wystarczy 4 godziny a inny potrzebuje 10 aby się wyspać.

Przede wszystkim zależy od jakości snu. Dla przykładu: w chodnych pomieszczeniach sen jest bardziej efektywny. Ponadto, ważny jest także wiek. Im jest się młodszym tym więcej snu należy zaznawać.

Liczy się także ilość poszczególnych faz snu. Najczęściej nam brakuje snu REM. Jest to sen tzw. sen płytki. W jego czasie masz sny, twoje gałki oczne są w ciągłym ruchu, mięśnie są sparaliżowane a w mózgu dzieje się dużo dziwacznych rzeczy, których nie potrafimy zbyt dobrze zrozumieć. Zazwyczaj pierwsza faza REM przychodzi dopiero po pewnym czasie od zaśnięcia. Po to wprowadza się do życia drzemki, gdyż dobra drzemka składa się głównie z właśnie tej fazy. Oczywiście, trzeba się tego nauczyć. W ten sposób możemy ograniczyć lekko czas wydany na sen i częściowo przełożyć go na środek dnia. Drugiej fazy snu (NREM) potrzebujemy trochę mniej niż zazwyczaj zażywamy, więc ograniczenie jej w podany powyżej sposób, nie powinno negatywnie wpłynąć na zdrowie.

 

Są ponadto jakieś rozpaczliwe próby spania tylko przy pomocy drzemek, jednak zdecydowanie je odradzam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się wyżalę :)

Od czterech lat pracuję jedynie na 1 zmianę, jako nieliczny pracownik w firmie. Od czterech lat wstaję non stop (z małymi wyjątkami) przed piątą rano, by wyruszyć do pracy. Dodatkowo coraz częściej pracuję w weekendy lub mam inne obowiązki, które wymagają i tak wczesnego wstawania. Nie wysypiam się! Chodzę spać późno i śpię dość krótko. Nie mogę dobrze wypocząć i wyleżeć starych kości!

Z drugiej strony praca do 14 odpowiada mi godzinowo. Potem cały dzień wolny, nie odczuwa się tak bardzo dnia pracy. Robiłem już na 2 zmianę, na zmianę biurową, a nawet nocki i każda z tych zmian ma swoje minusy. Chciałbym wreszcie się wyspać, ale nie chce zrezygnować z najlepszej dostępnej zmiany. Sytuacja patowa...

Dlatego ja WOLĘ popułudniówki i zawsze się wówczas wysypiam.

"Potem cały dzień wolny, " to TYLKO złudzenie jest. Idąc na 2 zmianę, masz full czasu przed pracą i gdy wracasz, to masz jeszcze cały wieczór dla siebie i idziesz spać kiedy chcesz.

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na słówka mam jedną i jak dla mnie niezawodną metodę. Spisuję je sobie, a potem siadam i w kółko powtarzam. Koniecznie na głos. Jak znudzi mi się siedzenie to se łażę po pokoju, albo się na krześle kręcę i ciągle powtarzam słówka. Długo zazwyczaj bo zazwyczaj jest tego dużo. 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...