Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Świat mnie wkurza.

Świat mnie dołuję.

Mam całego świata dosyć, chcę się od niego oderwać.

Z marnym skutkiem.

Jestem wyalienowany.

Jestem hejcony.

Zwracam na siebie uwagę, choć tego nie chcę.

Jestem poniżany.

Nie potrafię nikomu pomóc.

Nikt nie potrafi pomóc mi.

 

Macie tutaj taki mój mały dekalog wyżaleń...

 

Musimy się trzymać razem. Wszak wiadomo, że Wałbrzych Hejterami stoi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znajdż sobie kogoś kto cię polubi na pewno jest ktoś taki w twojej okolicy.Jeśli można to dlaczego rodzina cię nienawidzi?

    Była wpadka i jest dzieciak, na którego utrzymanie trzeba łożyć. Na dodatek ten dzieciak jest tak wnerwiający, bo nie może znieść pijaństwa ojca. To wystarczający powód do abominacji i nienawiści dla mych rodziców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hu, najgorsza jest ukryta nienawiść. W każdym ruchu konkubent mojej matki, z którym notabene mieszkam, pokazuje jak bardzo chce mnie sie pozbyć. Dzień w dzień. Matka oczywiście nic nie robi (bo po co.?). W dodatku ma z nim dziecko. No i zgadnijcie co sie dzieje. Faworyzacja... ABSOLUTNA. I tak od 9 lat. Ehh, ale trzeba to znosić. Z niecierpliwością odliczam dni do osiemnastki. Ojciec biologiczny też nic nie może zrobić z punktu prawa. Przemoc mu odradzam, bo nie chcę żeby siedzial (No musze sie do kogoś wyprowadzić...). Postępowania też nie možna rozpocząć, bo nienawiść jest wyrażana podtekstami. Lol to ironia jest.

"Życie jest chorobą, którą powinno się leczyć."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co dalej?

Cytowanie selektywne opanowałeś do perfekcji, tak jak i wykrzywianie czyjejś wypowiedzi czy też negowanie wszystkiego skrajnymi przypadkami. Czyli już sam sobie udowodniłeś że gadka w stylu "Nic nie umiem" jest guzik warta.

Nie wpadło ci do łba żeby zamiast naśladować pedofila, Hitlara czy innego idioty naśladować, bo ja wiem, kogoś wartościowego? Stary, na razie twoje wywody nie odbiegają od typowej rozmowy z dresiarzami...

Czemu nie jesteś dobry?

Bo wszyscy są źli.

Ale ja nie pytam o innych tylko o ciebie.

A co ja frajer jestem?

 

Powiedziałem, a raczej napisałem ci kiedyś, że coś zgubiłeś. Powiedziałem tez że jeśli to znajdziesz to powitam cię jak przyjaciela. Ale okazuje się że byłem w błędzie.

Ty tego nie zgubiłeś.

Ty to ukryłeś.

Głupie posunięcie.

 

Inna sprawa. Słyszałem, że ktoś taki jak ty jest w stanie komuś pomóc. Trudno mi w to uwierzyć, ale kto wie czy to nie pęknięcie którego potrzebujesz.

Jest osoba której możesz pomóc. Trochę beznadziejny przypadek bo porywa się z motyką na słońce ale mniejsza.

To zasadniczo sprowadza się do dwóch rozwiązań.

Albo uda ci się pomóc tej osobie co będzie równoznaczne ze zrozumieniem samego siebie.

 

Albo ja skruszę te ściany które stawiasz.

I uwierz mi zrobię to konsekwentnie i uparcie.

Żadna z twoich wypowiedzi nie zostanie bez odpowiedzi.

Tak długo jak będziesz znajdywał argumenty żeby leżeć ja będę znajdywał na nie kontry które udowodnią że gadasz bzdury.

Mam Czas, mam Możliwości i mam Chęci.

I nijak się z tego nie wykręcisz, wszak w świetle regulaminu jest to dozwolone. Nie trafiłem jeszcze na taki mur którego bym nie rozbił i gwarantuję, twój mur nie będzie moim nagrobkiem, jeno kamieniem milowym.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje się bezużyteczna taka do dupy.Moi nowi rodzice też tak mówią biją mnie śmieją się ze mnie.

Nauczyciele udają ,ze nic nie widzą kiedy ktoś mnie uderzy nawet jeśli zrobi to przed nim.

Zamykam się w pokoju(barykaduje krzesłami)i zaczynam oglądać kucyki na pocieszenie.

Oczywiście 'ojciec' zawsze się dobije jakoś i kiedy zauważy,że oglądam kucyki zamiast się uczyć od razu dostaje po twarzy.

Starałam się powiedzieć o tym komuś ,ale oni zawsze czekają przed szkołą.Nie mogę dostać 3 ,bo od razu dostaje po twarzy.

Chciałam nawet kiedyś się zabić.

Dziwnie się czuję,ale czuje się lżejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko o moim "defekcie".

Jestem przesadzonym introwertykiem, nie umiem rozmawiać z ludźmi, a tym bardziej ich poznawać. Nie widzę w sobie nic co mogło by zainteresować drugą osobę. Jestem zbyt spokojny i niedecydowany, co potrafi prowadzić do wykorzystywania mnie przez innych.

Umiejętności nie odkryłem w sobie zbyt wiele, prawdę mówiąc nie przykładałem się do poszukiwań, ostatnio zacząłem pisać fanfika żeby zobaczyć co z tego wyjdzie, ogólnie ciężko mi coś zacząć, często nie wiem gdzie. Nawet pisząc ten tekst przesadnie rozmyślam jak dobierać słowa. Często mam obawę że zrobię z siebie idiotę. Nie znam przyczyny problemu, rodzinę mam standardową, czasami jakieś problem z alkoholem u rodzica się zdarzy, ale to sporadyczne, mam kochającą rodzinę. Do podstawówki byłem jak inni, w gimnazjum zacząłem izolować się od innych. Każdy gdzieś z kimś poszedł, pogadał, a ja siedziałem pod klasą czekając na dzwonek, w liceum tak samo. Czuję się trochę jak dziecko zawiedzione rzeczywistością w której przyszło mi żyć.

Mówi się że jeżeli jest się samotnym, to trzeba odwiedzić kogoś bardziej samotnego, ale nawet jeżeli kogoś bym znalazł to nie umiałbym z nim porozmawiać. Fajnie że ktoś założył ten temat, to nie to co rozmowa z człowiekiem, ale zawsze coś (chociaż jak by ta rozmowa wyglądała to wolę nie myśleć:) )

 

Dwaggy, dla mnie to wygląda tak że żalisz się nie po to by rozwiązać problem, tylko by wyciągać współczucie od innych, nie wstyd ci że ktoś z dobrej woli chce ci pomóc, a ty masz to gdzieś?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flutt - nigdy nie twierdź że jestem od kogoś mądrzejszy. Nigdy. Nie wiem wszystkiego, potrafię tylko wykorzystać to co wiem i potrafię to robić skutecznie.

 

EmSki - spokojnie, nie takie rzeczy się zdarzały. Introwersja? Witaj w klubie. Czasami każdy czuje się wyobcowany. Czasami każdy ma obawy. Ja je zawsze miałem i pewnie mieć będę. A mimo to idę na przód. Kiedy nie wiesz co robić, trenuj. Nie tylko ciało ale i umysł. Jeśli coś na tym świecie należy do ciebie, to właśnie te dwie rzeczy. I kiedy przyjdzie chwila prawdy, tylko one cię nie zawiodą.

I gdybyś kiedyś chciał pogadać, o czymkolwiek z kimkolwiek, to zapraszam. Gwarantuję100% poufności, o ile sam nie zażyczysz sobie inaczej. W końcu skoro mam Czas, to i poświęcić go mogę dla kogoś, prawda?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zegarmistrz - no masz rację, źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że tego doświadczenia życiowego masz więcej. Poza tym, oferujesz jakąś pomoc tutaj dla ludzi z problemami. Nawet jeżeli wydaje się że to nic takiego, mimo wszystko, to z pewnością miłe z Twojej strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami zdarza mi się żartować, że mam ludzkie odruchy. Życie mi dokopało i czasem dalej kopie. Cale moje doświadczenie wielokrotnie okupiłem krwią i potem. Samotnością i żalem. I jak pisałem wcześniej, mi też ktoś pomógł w chwilach gdy mogłem zatracić się całkowicie. Warunek był jeden - ja pomogę tobie, ty kiedyś pomożesz komuś innemu. To uczciwa wymiana, tym bardziej że polubiłem pomaganie. Dobre słowo nie kosztuje, a jeśli moje doświadczenie może komuś pomóc to tym lepiej.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja... nie mam się z czego wyżalić. Miewam wzloty i upadki, miewam zauroczenia, które szybko ulatują w niepamięć. Jednak, że jestem kowalem własnego losu staram się aby każdy dzień był jednym z najlepszych. Życie jest szare i ponure, ale warto czasami chwycić te promyki słońca, które świecą, aby się dowiedzieć, że mamy jeszcze jakieś szanse. ;3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Twoje argumenty mnie nie przekonują, a już na pewno nie uwierzę w badania "naukowców" finansowanych przez masonów w celach ich propagandy. Choćby nie wiem co powiedział najwybitniejszy człowiek świata, to nie uwierzę w to, że dziecko z Zespołem Downa (którym bardzo współczuję i nie uwłaczając tym dzieciom, gdyż to nie ich wina, że takie są) jest w stanie stać się geniuszem matematycznym. Nikt mi nie wmówi, że zgrabiałą ręką jestem w stanie wykonywać skomplikowane operacje manualne. Nikt mi też nie wmówi, że ktoś z IQ niemalże równym imbecylizmowi jest w stanie stać się kimś wybitnym. Owszem, można stosować noopept, nawet pić kawę(z kofeiną), która jak to udowodniono podnosi chwilowo IQ o kilka jednostek. Jednak mnie nie zbawi wypicie kawy, które cudownie z IQ 82 zrobi IQ 83 na 10 minut.

 

Dzieci z zespołem Downa też mogą być geniuszami matematycznymi. Fachowo taki stan określa się mianem sawantyzmu i jest stosunkowo rzadki, ale tacy ludzie istnieją i mają się całkiem nieźle. 

Wciąż i wciąż pozwalasz, by twoje otoczenie definiowało Ciebie i Twoje życie, by ludzie mówili Ci, kim jesteś. Ba, nawet nie ludzie, a TEST NA IQ, który głównie sprawdza to, jak sprawnie umiesz obracać figury geometryczne w wyobraźni. Nie jest ważne to, że nieźle piszesz, nawet Twoje posty na forum czyta się z przyjemnością. Trzy minuty przeglądania Twoich postów wystarczyły mi, żebym zorientował się, że jesteś obdarzony specyficznym, ciepłym poczuciem humoru smokiem. Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że w teście na inteligencję wyszło Ci, że ocierasz się o imbecylizm.

Mam wrażenie, że może i chciałbyś zmienić swoje życie, ale nie masz bladego pojęcia, od czego zacząć I głównie to jest powodem Twojej frustracji. Do tego dochodzi dojmujące poczucie zmarnowanego czasu, wszak według wieku profilowego (Twoje posty mówią co innego) jesteś już w średnim wieku. Wiesz, że musisz zrobić coś ze swoim życiem, ale dopadają Cię wątpliwości. My zaś usiłujemy pokazać Ci, że warto zacząć robić COKOLWIEK. Inaczej, zamiast dumnym i potężnym smokiem, na starość staniesz się zgorzkniałym, toksycznym człowiekiem.

Nikt nie nada Twojemu życiu sensu za Ciebie.

Nie chcesz marnować czasu na rzeczy, w których nigdy nie będziesz dobry? W takim wypadku nigdy nie będziesz dobry w niczym.

 

Zgrabiała ręka? Klik!

Leki Cię otępiają? Porozmawiaj ze swoim lekarzem, spróbujcie znaleźć takie leki, które nie będą miały tak negatywnego wpływu. Jeśli odpowie, że "tak już zostanie", może warto zastanowić się nad zmianą lekarza?

Nie idzie Ci rysowanie w oparciu o poradniki w internecie? Może warto byłoby spróbować nauki u profesjonalisty?

A swoją drogą... Skąd, u kopytka, u Ciebie pomysł, że żeby robić komiksy trzeba w ogóle umieć rysować?!

 

Chcę się wyrazić jasno: zasada "10 000 godzin zrobi z Ciebie geniusza", która wyrosła na kanwie między innymi wymienionego przeze mnie artykułu, jest jest według mnie zwyczajną nadinterpretacją wyników tych badań. Chciałem  pokazać, że często wydaje się nam, że poświęciliśmy czemuś naprawdę dużo czasu - ćwiczyliśmy przez bite dwie godziny dziennie, okrąglutki miesiąc. I potem zastanawiamy się, dlaczego jeszcze nie osiągnęliśmy wielkiego sukcesu. W 60 czy 100 godzin nie nauczysz się dobrze robić czegoś, czego nigdy nie robiłeś. Nie mówiąc już o osiągnięciu naprawdę wysokiego poziomu, takiego, którym mógłbyś się dumnie pochwalić.

My, dorośli, jesteśmy zwyczajnie przyzwyczajeni, że wszystko nam wychodzi. Dzieci są od tego wolne. Od wstydu też. Kiedy ostatnim razem wyciągnąłeś naczynia kuchenne, rozstawiłeś je po pokoju i próbowałeś zagrać na nich niczym na perkusji? Przypuszczam, że dawno, dawno temu. Czemu? Bo zrobiłbyś z siebie idiotę? Bo Twoja żona/dziewczyna uznałaby Cię za wariata? Bo to dziecinne, głupie?

Czy spotkałeś kiedyś dorosłego, który nie chodzi dlatego, że się tego nie nauczył? Bo próbując wstać po raz trzysta pięćdziesiąty ósmy uznał, że to nie ma sensu? W końcu jego koledzy radzili sobie zdecydowanie lepiej, a on chyba się do tego nie nadaje, skoro nawet pani w żłobku jakoś krzywo na niego patrzyła, a w sumie to i tak nie warto próbować, przecież nigdy nie dorówna takiemu Korzeniowskiemu, który ewidentnie posiada talent, którego jemu brakuje?

 

Ludzie wierzą w to, że taki Newton siedział sobie pod drzewkiem, wznosił swe oczęta ku niebiosom, chmurki obserwował, śpiewu ptaszków słuchał, aż tu nagle, jak go jabłko czerwone w czerep nie trzaśnie..! I tak oto mamy prawo powszechnego ciążenia.

A wiesz, dlaczego tak łatwo wierzymy w takie naiwne historyjki? Bo tak jest po prostu wygodniej. Rozgrzeszamy się z własnej bierności. "Jakoś to będzie. Jak ja zazdroszczę tym, którzy potrafią pisać, śpiewać, rysować. W sumie to chciałbym być psem. Lizałbym własny tyłek, żreć bym dostawał, na spacery by mnie wyprowadzali..." Chyba nie na tym polega życie...

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Zegarmistrz, to bardzo miło z twojej strony że wspierasz innych, może kiedyś napiszę.

Dodam jeszcze że często mówię sam do siebie, macie tak? :)

 

Greg, a dobrze żyjesz z resztą klasy? Nie ma nikogo wartego bliższej uwagi? Najważniejsze to pokazać innym że nie jesteś taki jak mówi ten koleś który Cię obgaduje. Jak powiedział komuś że jesteś głupi to nie obawiaj się podejść do tej osoby, o coś spytać, pożyczyć, niech wie że tamten kłamał. Jak będzie cie odtrącał, trudno, jego strata że daje się okłamywać.

 

Postanowiłem wziąć się za ćwiczenia, by zrzucić nieco brzuszka.
Ale jestem zbyt leniwy i nie chce mi się rezygnować z dotychczasowego sposobu żywienia.

Idź na rower/pobiegaj codziennie przez pół godziny, to niewiele ale najważniejsza jest regularność. Plan musi być prosty, zbyt skomplikowany na początek potrafi zniechęcić.

Kiedyś byłem gruby, ale zaczęło się od tego że postanowiłem codziennie wieczorem robić 2 razy po 20 brzuszków i pompek (pompki wyglądały przekomicznie, bo normalnej nie umiałem zrobić ani jednej), to było moje pierwsze postanowienie żeby zrzucić wagę i teraz jestem normalny :)

 

O jakim charakterze żywienia mówisz? chodzi ci o zbyt dużą ilość czy wątpliwe właściwości zdrowotne?

Tricków jest wiele, np czekoladę mleczną zamień na gorzką (taką min. 90%), jest trochę bardziej kaloryczna, ale i przy okazji wiele zdrowsza, gwarantuje ci że zredukujesz ilość jej zjadania :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idź na rower/pobiegaj codziennie przez pół godziny, to niewiele ale najważniejsza jest regularność. Plan musi być prosty, zbyt skomplikowany na początek potrafi zniechęcić.

Kiedyś byłem gruby, ale zaczęło się od tego że postanowiłem codziennie wieczorem robić 2 razy po 20 brzuszków i pompek (pompki wyglądały przekomicznie, bo normalnej nie umiałem zrobić ani jednej), to było moje pierwsze postanowienie żeby zrzucić wagę i teraz jestem normalny :)

 

O jakim charakterze żywienia mówisz? chodzi ci o zbyt dużą ilość czy wątpliwe właściwości zdrowotne?

Tricków jest wiele, np czekoladę mleczną zamień na gorzką (taką min. 90%), jest trochę bardziej kaloryczna, ale i przy okazji wiele zdrowsza, gwarantuje ci że zredukujesz ilość jej zjadania :)

 

Rano i wieczorem robie po 15 brzuszków - o ile nie zapomnę. Jestem kaleką i pompek nie potrafię zrobić :P

Co do żywienia - właściwie całe życie żywię się głównie fast-foodami. Więc dla mnie odrzucenie tego i przejście na zdrowe żarcie, którego właściwie nigdy nie jadłem jest cholernie trudne.

Co zaś się tyczy czekolady - bardzo rzadko ją akurat jadam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci z zespołem Downa też mogą być geniuszami matematycznymi. Fachowo taki stan określa się mianem sawantyzmu i jest stosunkowo rzadki, ale tacy ludzie istnieją i mają się całkiem nieźle. 

Wciąż i wciąż pozwalasz, by twoje otoczenie definiowało Ciebie i Twoje życie, by ludzie mówili Ci, kim jesteś. Ba, nawet nie ludzie, a TEST NA IQ, który głównie sprawdza to, jak sprawnie umiesz obracać figury geometryczne w wyobraźni. Nie jest ważne to, że nieźle piszesz, nawet Twoje posty na forum czyta się z przyjemnością. Trzy minuty przeglądania Twoich postów wystarczyły mi, żebym zorientował się, że jesteś obdarzony specyficznym, ciepłym poczuciem humoru smokiem. Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że w teście na inteligencję wyszło Ci, że ocierasz się o imbecylizm.

Mam wrażenie, że może i chciałbyś zmienić swoje życie, ale nie masz bladego pojęcia, od czego zacząć I głównie to jest powodem Twojej frustracji. Do tego dochodzi dojmujące poczucie zmarnowanego czasu, wszak według wieku profilowego (Twoje posty mówią co innego) jesteś już w średnim wieku. Wiesz, że musisz zrobić coś ze swoim życiem, ale dopadają Cię wątpliwości. My zaś usiłujemy pokazać Ci, że warto zacząć robić COKOLWIEK. Inaczej, zamiast dumnym i potężnym smokiem, na starość staniesz się zgorzkniałym, toksycznym człowiekiem.

Nikt nie nada Twojemu życiu sensu za Ciebie.

Nie chcesz marnować czasu na rzeczy, w których nigdy nie będziesz dobry? W takim wypadku nigdy nie będziesz dobry w niczym.

 

Zgrabiała ręka? Klik!

Leki Cię otępiają? Porozmawiaj ze swoim lekarzem, spróbujcie znaleźć takie leki, które nie będą miały tak negatywnego wpływu. Jeśli odpowie, że "tak już zostanie", może warto zastanowić się nad zmianą lekarza?

Nie idzie Ci rysowanie w oparciu o poradniki w internecie? Może warto byłoby spróbować nauki u profesjonalisty?

A swoją drogą... Skąd, u kopytka, u Ciebie pomysł, że żeby robić komiksy trzeba w ogóle umieć rysować?!

 

Chcę się wyrazić jasno: zasada "10 000 godzin zrobi z Ciebie geniusza", która wyrosła na kanwie między innymi wymienionego przeze mnie artykułu, jest jest według mnie zwyczajną nadinterpretacją wyników tych badań. Chciałem  pokazać, że często wydaje się nam, że poświęciliśmy czemuś naprawdę dużo czasu - ćwiczyliśmy przez bite dwie godziny dziennie, okrąglutki miesiąc. I potem zastanawiamy się, dlaczego jeszcze nie osiągnęliśmy wielkiego sukcesu. W 60 czy 100 godzin nie nauczysz się dobrze robić czegoś, czego nigdy nie robiłeś. Nie mówiąc już o osiągnięciu naprawdę wysokiego poziomu, takiego, którym mógłbyś się dumnie pochwalić.

My, dorośli, jesteśmy zwyczajnie przyzwyczajeni, że wszystko nam wychodzi. Dzieci są od tego wolne. Od wstydu też. Kiedy ostatnim razem wyciągnąłeś naczynia kuchenne, rozstawiłeś je po pokoju i próbowałeś zagrać na nich niczym na perkusji? Przypuszczam, że dawno, dawno temu. Czemu? Bo zrobiłbyś z siebie idiotę? Bo Twoja żona/dziewczyna uznałaby Cię za wariata? Bo to dziecinne, głupie?

Czy spotkałeś kiedyś dorosłego, który nie chodzi dlatego, że się tego nie nauczył? Bo próbując wstać po raz trzysta pięćdziesiąty ósmy uznał, że to nie ma sensu? W końcu jego koledzy radzili sobie zdecydowanie lepiej, a on chyba się do tego nie nadaje, skoro nawet pani w żłobku jakoś krzywo na niego patrzyła, a w sumie to i tak nie warto próbować, przecież nigdy nie dorówna takiemu Korzeniowskiemu, który ewidentnie posiada talent, którego jemu brakuje?

 

Ludzie wierzą w to, że taki Newton siedział sobie pod drzewkiem, wznosił swe oczęta ku niebiosom, chmurki obserwował, śpiewu ptaszków słuchał, aż tu nagle, jak go jabłko czerwone w czerep nie trzaśnie..! I tak oto mamy prawo powszechnego ciążenia.

A wiesz, dlaczego tak łatwo wierzymy w takie naiwne historyjki? Bo tak jest po prostu wygodniej. Rozgrzeszamy się z własnej bierności. "Jakoś to będzie. Jak ja zazdroszczę tym, którzy potrafią pisać, śpiewać, rysować. W sumie to chciałbym być psem. Lizałbym własny tyłek, żreć bym dostawał, na spacery by mnie wyprowadzali..." Chyba nie na tym polega życie...

   Jeśli chodzi o sawantyzm, to zwracam honor. Jednak mam już swoje lata i jeśli chciałbym osiągnąć jakiś tam przyzwoity poziom (by na widok mych rysunków nie dostawać zeza rozbieżnego) to nie starczyłoby mi już życia. Na dodatek mam całe dnie zajęte i niezbyt wiele czasu wolnego. Zakładając oczywiście, że ktoś taki jak ja jest w stanie się nauczyć rysować, w co szczerze wątpię. Dorzucę do tego, że to tak ładnie brzmi. Idź, ćwicz, praca, praca, praca i zostaniesz mistrzem! Tak, ale skąd brać motywacje do czegoś takiego? Skąd brać czas? Sam wiem ile kosztuje mnie wstanie z łóżka i rozpoczęcie kolejnego, beznadziejnego, zresztą jak zawsze dnia. Moja lekarka twierdzi, że to wina choroby, ale ja tutaj doszukuję się raczej winy w czymś innym.

 

   Jeśli chodzi o pana Zegarmistrza, to nie będę więcej z tym panem wdawał się w jakąkolwiek polemikę. Pan ten robi z siebie miłosiernego samarytanina, a zapomniał, jak to mnie prowokował i hejcił wraz, z wówczas istniejącym SH(co poniekąd przyczyniło się do jej rozwiązania). Będę zwyczajnie ignorował posty tego pana pod warunkiem, że nie będą jawnie mnie obrażać, o czym świadczy jedno, z zdań tego pana: "Nie wpadło ci do łba żeby zamiast naśladować pedofila, Hitlera czy innego idioty naśladować, bo ja wiem, kogoś wartościowego?". Pragnę jedynie przestrzec nowych użytkowników przed wątpliwą i tak zwaną pomocą, oraz poufnością, które oferuje ten pan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 "Nie wpadło ci do łba żeby zamiast naśladować pedofila, Hitlera czy innego idioty naśladować, bo ja wiem, kogoś wartościowego?". Pragnę jedynie przestrzec nowych użytkowników przed wątpliwą i tak zwaną pomocą, oraz poufnością, które oferuje ten pan.

O ile się nie mylę, jeśli nie nadinterpretuje sobie ktoś tego, nie ma tu nic obraźliwego a jest, o ile się nie mylę niedokładny cytat twojej własnej wypowiedzi. Znaczy że sam siebie obrażasz?

O ile dobrze czytam teks, a raczej nie można inaczej, jest on sugestia że nie powinno się tych osób naśladować, nie zaś oznajmieniem iż je naśladujesz. Za dużo sobie słonko dopowiadasz :D

Do tego to zniesławienie. Kiepski pomysł. Specjalnie w wykonaniu kogoś kto już był karany za to. Naprawdę nierozsądne.

No ale ja tu o przyjemnościach a praca czeka. Co to tam było? Aha. Panem to możesz mi mówić dopiero jak będziesz uczęszczał na moje zajęcia, nie wcześniej. Jeśli wierzyć informacji z gg jesteś tylko odrobinkę młodszy niż ja xD

 

A teraz twoja argumentacja.

Twoja lekarka twierdzi, że to wina choroby, ty doszukujesz się winy w czymś innym. Niby dobre podejście, ale z drugiej strony chwile temu pisałeś o uznaniu pewnych argumentów lekarzy za ostateczne. Właśnie udało ci się stworzyć paradoks, gratuluję :D

Skoro jesteś na tyle przytomny żeby coś podważać, to oznacza że jesteś też na tyle przytomny by nie wierzyć ślepo w takie rzeczy jak wyniki IQ. A to pozostawia wniosek - ty chcesz w nie wierzyć. Dziwne ale poniekąd zabawne. I to oczywiście nie fakty, tylko domysły bazujące na dedukcji. Na początku pisałeś że nie masz talentu do niczego. Kiedy ktoś argumentował że pewnie nie próbowałeś wszystkiego ty zacząłeś wymieniać tylko negatywne rzeczy, bo takie najłatwiej. To zostało obalone i dalej ktoś stwierdził że można coś osiągnąć. Tym razem argumentowałeś brakiem umiejętności w konkretnej dziedzinie. Ten argument dostał kulę w wątrobę i poszedł do piachu, na kuli napisano "jak poświęcisz Czas i włożysz Wysiłek to zobaczysz Efekty". To zbywasz teraz stwierdzeniem że Czasu nie masz, Chęci też nie, a Możliwości pozostają w sferze marzeń. To nasuwa pytanie, po co wstajesz rano z łóżka? Po co oddychasz? Pytanie o egzystencję w tym świecie. Każdy ma jakiś cel, choćby tak błahy jak wstać, przeżyć, iść spać. Można być roślinką, owszem, ale osobiście uważam, że dodawanie do życia przypraw zwanych Celami potrafi dodać smaku ;)

A co do ignorowania mnie. Na zdrowie.

To co tu piszę nie pisze dla ciebie(chyba ktoś się poczuł zbyt ważnym xDD) tylko dla każdego kto może mieć problemy podobne do twoich.

Twoje posty będą mi  zatem polem do popisu, manewru i w ostateczności będą też przykładem jak wyjść ze stanu który przedstawiasz na stan który ja opisuję :D

I tak, regulamin tego nie zabrania więc zamierzam się tym wyśmienicie bawić :D Oczywiście ku pomocy wszystkich zainteresowanych którzy zechcą z tego skorzystać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chciałbym coś powiedzieć, dziękuję c:
nie mam kasy na nic, moje ostatnie ~10 zł oddałem bratu bo miał urodziny a i tak długo to zbierałem ;-;
nie mogę iść na żadne ponymeety bo za daleko

a... ale...

co JA ?

dziecko..
mogę wiedzieć o prawdziwych problemach ?
przecież mam dopiero 15 lat ;-;
co mogę wiedzieć o życiu ?
to co przeżyłem to przecież nic ;-;

wybaczcie ;-;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia. Wspaniały tydzień mnie spotkał. Nie dość że 3 sprawdziany z WF na których cały czas padały komentarze goryla w dresie " Gdzie ty biegniesz", "Jak ty to robisz" i śmiechy kolegów to jeszcze pokłóciłem sięz bliską mi koleżanką.Czasamu naprawdę mam dosyć mojego dotychczasowego życia. Myślę też że chyba łatwiej by było ,gdybym był jak moi

"Koledzy". :fluttershy:

Tygodnie w życiu bywają raz lepsze, raz gorsze, raz jest się na fali, a raz przywiązanym do stołu w piwnicy u jakiegoś psychopaty... no, czy jakoś tak! ^^ WF, hmm... przypomniał się mi komentarz wuefisty do kolegi, to było w liceum, "dziecko, ty nie masz mózgu, wyjdź!", dodam, że byliśmy wtedy wszyscy na boisku, na zewnątrz szkoły, przeto polecenie to jeszcze bardziej absurdalne się zdawało xD ale cóż, słowo się rzekło, zaś kolega niezbyt się tym przejął, Ty też nie powinieneś się podobnymi komentarzami przejmować ;]

Poważne kłótnie zdarzają się nawet dobrym przyjaciołom, ale z prawdziwą przyjaźnią jest tak, że nawet takie tarcia nie są w stanie jej zniszczyć, a wręcz mogą ją wzmocnić... cóż, nie wiem, o co poszło, ale mam nadzieję, że się pogodzicie w końcu, jeśli już to nie nastało ;] i tak, będąc jak ci "koledzy", pewnie łatwiej byś miał, ale czy warto przez chęć ułatwienia sobie życia, obojętne jakie ciężkie by nie było, stawać się kimś innym? Nie sądzę... ^^

 

 

Ja czuje się bezużyteczna taka do dupy.Moi nowi rodzice też tak mówią biją mnie śmieją się ze mnie.

Nauczyciele udają ,ze nic nie widzą kiedy ktoś mnie uderzy nawet jeśli zrobi to przed nim.

Zamykam się w pokoju(barykaduje krzesłami)i zaczynam oglądać kucyki na pocieszenie.

Oczywiście 'ojciec' zawsze się dobije jakoś i kiedy zauważy,że oglądam kucyki zamiast się uczyć od razu dostaje po twarzy.

Starałam się powiedzieć o tym komuś ,ale oni zawsze czekają przed szkołą.Nie mogę dostać 3 ,bo od razu dostaje po twarzy.

Chciałam nawet kiedyś się zabić.

Dziwnie się czuję,ale czuje się lżejsza.

Wiesz, to, co piszesz brzmi trochę patologicznie? Nawet więcej niż trochę... o_0 aż tak źle jest na pewno? D:

W każdym razie, na pewno nie czuj się bezużyteczna - nie jesteś. A zabicie się też nie jest jakimś dobrym rozwiązaniem, moja przyjaciółka, niejedna, o tym wspominała, że chce to zrobić, ale żadna z nich tego nie uczyniła i aktualnie dobrze im się żyje, więc chyba warto przeczekać w swoim życiu nawet aż tak niełatwy okres... nie? o_0

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano i wieczorem robie po 15 brzuszków - o ile nie zapomnę. Jestem kaleką i pompek nie potrafię zrobić :P

Co do żywienia - właściwie całe życie żywię się głównie fast-foodami. Więc dla mnie odrzucenie tego i przejście na zdrowe żarcie, którego właściwie nigdy nie jadłem jest cholernie trudne.

Co zaś się tyczy czekolady - bardzo rzadko ją akurat jadam.

Jeżeli chodzi o same brzuszki to tak naprawdę są mało efektywne, lepiej robić krótkie brzuszki, tzw. spięcia. Mniej obciążają kręgosłup i są wydajniejsze, wyglądają tak:

Można też dotykać łokciami kolan naprzemiennie, dobry jest też scyzoryk. Polecam też trening na skakance.

No pompek też nie potrafiłem, trening czyni mistrza (a przynajmniej kogoś kto potrafi to zrobić przyzwoicie)

 

Szybka żywność... No tu rady nie ma, osobiście mi szkoda kasy i zdrowia, jest tyle dań z którymi hamburgery nie mogą się równać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

można zawsze w necie poszukać ;-;

ja wię od kolegi, że można też  tylko wypić rano 0,5 litra wody, nic nie jeść przez cały dzień a na nazajutrz się ponawpi*nic*alać c:
lecz nie sprawdzałę ;-;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja sprawdzać nie radzę :D Takie drastyczne diety głodówki (Polecane chyba głównie przez panie z tygodników dla kobiet... Dużo osób o tym czytało, no i w ten sposób rodzą się tego rodzaju mity) na dobre nikomu nie wyjdą.. Jeść można mało, mniej posiłków, mniej śmieci, ale nie wcale.

Poza tym nie smutaj że nie masz problemów, smutać to Ty będziesz jak się problemy pojawią :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linds - Nie będę zbyt odkrywczy jeśli powiem, że wystarczy jedynie jeść nieco mniej (pewne nawyki żywieniowe przydałoby się oczywiście zmienić) i uprawiać nieco więcej sportu. Ja np. grałem dość często w piłkę nożną (ubzdurałem sobię, że coś umiem :rainderp: ) i biegałem - ot tak co kilka dni o określonej porze. Taką metodą nie uprawiając przy tym żadnych dodatkowych ćwiczeń schudłem parę kilo (To było kilka lat temu, teraz paradoksalnie chciałbym nieco przytyć).

 

EmSki - Co do reszty klasy to nie mam z nimi najgorszych kontaktów, ale są one typowo koleżeńskie. Jest parę osób, które lubię i te które cenie nieco mniej. Czyli nic nadzwyczajnego. Staram się w miarę możliwości utrzymywać dobre stosunki z każdym. Ktoś warty bliższej uwagi? Nie wiem,część z tych osób wyznaję jedynie zasadę : "Na weekend zróbmy melanż. Pogadajmy o pierdołach. Pochwalmy się kto ile wypił.". Oczywiście istnieją też osoby, które mają nieco inne podejście do życia. Jest jedna osoba, którą bardzo lubię, ale ona ma swoją grupę kumpli z którymi się zadaję (a jak się pewnie domyślasz nie są to osoby przeze mnie lubiane).Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle. W każdym razie miło, że pytasz :fluttershy4: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o głodówce, chodzi o to by jeść tyle samo, tylko zdrowiej. Głodowanie się prowadzi do jojo.

Jak boisz się nowych dań, to polecam sprawdzone, tradycyjne przepisy :)

Jedzenie częściej, a mniej - racja, ale tu chodzi o porcjowanie, nie o samą ilość na dzień.

 

Greg, znam to uczucie. Gdy znasz kogoś fajnego, ale zadającego się z debilami. Może dlatego tak jest, bo każdy chce żyć z każdym w dobrych stosunkach. Ale niektórzy jak nie widzą w kimś nic przydatnego, to myślą że się to nie opłaca i mogą nim gardzić czy robić sobie żarty, nie ogarniam takich ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...